[Tylko u nas] Igor Banaszczyk: Kastrowanie Wiedźmina, czyli Geralt była kobietą!

Obserwacja działań postępowej lewicy prowadzi do wniosku, że jej ideolodzy nadal (nie)święcie wierzą w mądrość etapu. To co niegdyś uznawane było za progresywne, jutro może okazać się wsteczniackie i zapóźnione. Zbędne idee i ich realizacje najlepiej odrzucić lub przerobić na nową modłę, zaś w wyjątkowych okolicznościach… wykastrować.
Wiedźmin 3
Wiedźmin 3 "Dziki gon" / Materiały prasowe CD Projekt

Mogłoby się wydawać, że twórcy kultury masowej prezentujący lewicowe spojrzenie na rzeczywistość nie podlegają takowym ocenom. Nic bardziej mylnego! Towarzysze i towarzyszki nowej rewolucji doskonale zdają sobie sprawę z tego, że kontrrewolucja jest najgroźniejsza, gdy rozwija się we własnym obozie. Należy więc być czujnym i tropić syndromy wsteczniactwa również wśród swoich. A może zwłaszcza wśród nich.

Literatura pod presją czasu
Już licealistów uczy się, że przy analizie i interpretacji zawsze należy zwracać uwagę na czas i okoliczności w jakich powstało dane dzieło. Nie chodzi tu nawet o takie oczywistości jak zmiana sensu pewnych słów czy zwrotów (np. słynny “kutas” z “Pana Tadeusza” był po prostu ozdobą z nici w formie pędzelka), bo znacznie istotniejszym problemem jest postrzeganie świata czy ocena ważnych zjawisk. Trudno oczekiwać od autora “Satyry na leniwych chłopów” współczucia lub litości wobec swoich kmieci. Nie da się jednak ukryć, że doświadczenia kolejnych pokoleń potrafią raz na zawsze zmienić spojrzenie na literaturę. Przetrąceni wojnami światowymi i potwornościami systemów totalitarnych zupełnie inaczej czytamy dziś “Chłopców z Placu Broni” Ferenca Molnára czy “Proces” Franza Kafki. Taka ewolucja spojrzenia nie jest niczym złym, o ile nie stoi w sprzeczności z samym tekstem. I tu właśnie pojawia się podstawowy problem lewicowych interpretatorów.       
 
Kultura i nowoczesność 
W dyskursie akademickim na zachodnich uczelniach od dawna panuje moda na takie teorie jak: ekokrytyka, krytyka feministyczna czy krytyka queer. W Polsce są to prądy względnie nowe, ale szalenie popularne. Wszystkie z nich uwzględniają badanie literatury dawnej i najnowszej przez pryzmat doświadczeń pewnej grupy społecznej lub stosunku tejże do określonych zjawisk. Mówiąc prościej, literaturoznawca spod znaku ekokrytyki podczas lektury “Ziemi obiecanej” Reymonta zwróci uwagę na fakt, że Kurów otacza piękna i dzika natura, zaś zdegenerowana moralnie Łódź niszczy okoliczną przyrodę. Badaczka zajmująca się krytyką queer może na przykład sprawdzić jak prezentowano postacie homoseksualistów w dawnej literaturze, o czym wspominano, a co starano się przemilczeć. Na pierwszy rzut oka brzmi to zupełnie nieszkodliwie, niestety coraz częściej przekracza granice absurdu. Dość wspomnieć kuriozalne wypowiedzi dr Elżbiety Janickiej, która dopatrywała się wątków homoerotycznych w “Kamieniach na szaniec”. Jeszcze dalej poszła Ewa Maziarska, która analizując “Ziemię obiecaną” Wajdy, uznała charakterystyczną gestykulację Wojciecha Pszoniaka za element rzekomego homoseksualizmu Moryca Welta. Rewizji podlegają również biografie pisarzy i pisarek, czego dowodem jest chociażby książka Krzysztofa Tomasika “Homobiografie”. Autor prezentuje w niej sylwetki polskich literatów, którym przypisuje zachowania nieheteronormatywne. Często czyni to bazując na plotkach i własnych domysłach, jak chociażby w przypadku Marii Rodziewiczówny, gdzie do stworzenia całego rozdziału wystarcza mu jedynie “męski” wygląd pisarki. Takich “kwiatków” pojawia się coraz więcej i trudno przypuszczać, aby ów trend się zmienił.             

Jak to z “Wiedźminem” było?
O ile ataki na twórców konserwatywnych (lub po prostu niezwiązanych z ruchami lewicowymi), wydają się do pewnego stopnia zrozumiałe, o tyle zaskakują ideologiczne wycieczki ku dziełom kojarzonym z obozem progresywnym. Polska lewica poszukująca wroga we własnym grajdołku przejęła najgorsze wzorce PRL-owskich “ustawiaczy literatów” pokroju Adama Ważyka czy Jerzego Putramenta. W fandomie (popularne określenie społeczności miłośników fantastyki) rolę taką próbuje pełnić m.in. Michał Radomił Wiśniewski. Jego teksty (publikowane m.in. w “Gazecie Wyborczej”) pełne są dziwacznych zarzutów wobec m.in. dzieł Terrego Pratchetta czy Andrzeja Sapkowskiego. Książki z uniwersum Świata Dysku są według Wiśniewskiego zbyt skomplikowane, co mało wyrobionego czytelnika może doprowadzić do fascynacji obśmiewanym konserwatyzmem. Wiedźmin (w książkach lub w grach komputerowych) wprawdzie “walczył o prawa czarodziejek (sic!), nie cierpiał fanatyków”, ale jest też jest “nieco prowincjonalny i pozbawiony globalnej wrażliwości”. Nie są to zresztą zarzuty odosobnione: po sukcesie gier komputerowych recenzent amerykańskiego serwisu Polygon krytykował rzekomy seksizm uniwersum Andrzeja Sapkowskiego oraz brak zróżnicowania rasowego bohaterów, a recenzentka “The Daily Beast” Melissa Leon skrytykowała wątek macierzyńskich pragnień czarodziejki Yennefer ukazany w serialu. Równolegle z krytyką pojawiają się próby wykazania, że “Wiedźmin” jest bardziej lewicowy niż się nam to wydaje.           

Reformatorzy reformacji
Jedną z nich podjął dr Dawid Matuszek pracownik Uniwersytetu Śląskiego. Jego artykuł pt. “Koniec męskości, albo Wiedźmina opisanie” to prawdziwa mieszanka nadinterpretacji oraz hermetycznego i zarazem bełkotliwego języka przy jednoczesnym pomijaniu informacji niepasujących do postawionej w tekście tezy. Co interesujące, publikacja została sfinansowana ze środków Narodowego Centrum Nauki i ukazała się w Śląskich Studiach Polonistycznych. Artykuł (po drobnych zmianach) pojawił się także (przetłumaczony na język angielski) w periodyku Kinephanos. Z racji tego, że dr Matuszak zajmuje się myślą Jacquesa Lacana (francuski psychiatra znany m.in. z prób zastosowania technik psychoanalitycznych przy interpretacji dzieł kultury), w swojej pracy stara się wtłoczyć wiedźmina Geralta w lacanowskie ramy. Co zaskakujące, jego rozumienie Lacana jest bliskie popularnemu spojrzeniu na psychoanalizę i opiera się w większości przypadków na wyszukiwaniu seksualnych skojarzeń. Cierpi na tym zarówno czytelnik jak i nieszczęsny Geralt. Przedmiotem zainteresowań badacza są nie książki, a gry komputerowe (głównie trzecia część przygód wiedźmina). Przyjrzymy się zatem najważniejszym tezom niniejszej pracy.

Co Geralt nosił w spodniach?
Podstawowym problemem autora jest stawianie tez bez pokrycia. Widać to chociażby w momencie, w którym dr Matuszak określa czarodziejkę Yennefer jako “kobietę przez duże K”. Na czym miałaby polegać ta “prawdziwa” kobiecość? W czym wybór drogi życiowej Yen jest lepszy od ścieżki jaką obrała powieściowa kapłanka Nenneke? Tego się niestety nie dowiemy. 
Sporo zamieszania wprowadza też próba teoretycznego nakreślenia problemu gry komputerowej. W charakterystyczny dla siebie sposób badacz stwierdza: “Gracz i postać na ekranie wchodzą z sobą w pewien stosunek zależności, tworzy się między nimi nić (nie)porozumienia, której integralnym elementem jest nieustanne redefiniowanie i aktualizowanie przez gracza swojego uwikłania w to performatywne (nie)porozumienie. To ostatnie jest zarówno warunkiem możliwości, jak i przyczyną niemożliwości stosunku, który „odbywają” z sobą gracz i kierowana przez niego postać”. Obawiam się jednak, że zdecydowana większość graczy pragnie jedynie ciekawej historii, a nie uwikłania i stosunku. 

Szczytem absurdu jest jednak główna teza artykułu. Matuszek arbitralnie stwierdza, że Geralt to chłopiec, który podświadomie pragnie kastracji, gdyż w rzeczywistości... jest kobietą. Rzekoma kobiecość wiedźmina ma się objawiać w jego gadatliwości, co jest tym bardziej absurdalne, że nasz protagonista to zamknięty w sobie mruk. Matuszkowi wystarczą jednak dwa zdania, które bohater wypowiada do zainteresowanej nim agentki obcego wywiadu. A zatem strzeżcie się panowie dłuższych wypowiedzi, wszak zdaniem naszego znawcy “rozkosz mówienia jest rozkoszą kobiecą” (czyż to nie jest przy okazji seksistowskie oskarżenie kobiet o gadulstwo?). Na poparcie swoich rojeń autor artykułu przytacza również scenę ze snu głównego bohatera, w której przysłany przez Yennefer magiczny krab zaciska szczypce na kroczu protagonisty. Podświadome pragnienie kastracji? Nie do końca - Matuszek zapomina bowiem, że w ten sposób czarodziejka chce jedynie obudzić Geralta i zmusić go do zajęcia się wychowaniem przybranej córki.

Wątek relacji Geralta i Ciri to zdaniem naszego lacanisty również dowód na nieunormowany status płciowy pogromcy potworów. Finał, w którym bohaterka sama postanawia wziąć się z losem za bary, jest zdaniem Matuszka “porzuceniem chłopięcych rojeń o paternalistycznej męskości”. Sęk w tym, że to tylko jedno z trzech możliwych zakończeń - dlaczego akurat to miałoby być “najprawdziwsze”? Niestety autor postanawia zachować tę wiedzę dla siebie. Co gorsza Matuszek nie wspomina o tym jak działa mechanizm gry: to, które zakończenie zobaczy gracz, zależy od jego wyborów podczas rozgrywki. Wyborów, dodajmy, związanych z wychowaniem Ciri. Jeśli będziemy w jej życiu dobrze pełnić rolę ojca, to tylko wtedy córka znajdzie w sobie siły do pokonania zła. To dość konserwatywne spojrzenie na rodzinę i pewnie dlatego autor tekstu zupełnie pomija te, oczywiste zależności pomiędzy wyborami gracza a zakończeniem jakie pokaże nam gra.

Badacze w różnoraki sposób postrzegali postać Wiedźmina. Widziano w nim fantastycznego Philipa Marlowa (jak to zresztą sugerował Andrzej Sapkowski) czy Franza Mauera, brutalnego zabójcę, ale też człowieka o romantycznej duszy. Do tych interpretacyjnych figur dołączył kilka lat marzący o kastracji chłopiec. Strach pomyśleć co jeszcze wymyślą spece od gender. 

Materiał ukazał się w Tygodniku Solidarność
 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Izrael odrzuca żądanie Hamasu zakończenia wojny z ostatniej chwili
Izrael odrzuca żądanie Hamasu zakończenia wojny

– Zakończenie wojny w Strefie Gazy utrzymałoby Hamas przy władzy – powiedział w niedzielę premier Izraela, odrzucając żądania Hamasu. Rząd Izraela podjął też decyzję o zamknięciu działalności katarskiej telewizji Al-Dżazira.

IMGW przestrzega: nadciągają burze z ostatniej chwili
IMGW przestrzega: nadciągają burze

W niedzielę IMGW wydał ostrzeżenie hydrologiczne pierwszego stopnia dla południa Polski w związku z prognozowanymi opadami burzowymi.

Nieoficjalnie: Prezydent Andrzej Duda nie podpisze ustawy o języku śląskim z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Prezydent Andrzej Duda nie podpisze ustawy o języku śląskim

Prezydent Andrzej Duda nie podpisze ustawy o języku śląskim - pisze "Dziennik Zachodni", powołując się na źródła zbliżone do Kancelarii Prezydenta.

Jacek Protasiewicz pisze o seryjnych samobójcach: Znam ich wszystkich z ostatniej chwili
Jacek Protasiewicz pisze o "seryjnych samobójcach": "Znam ich wszystkich"

- Hej Marcin Kierwiński- jeśli pośród tych osób jestem i ja, to wyślij pozew(adres Twoi ludzie ustalą w minutę).Czekam. Jeśli jednak myślisz o „seryjnych samobójcach”, to odpuść. Pewnie znam ich wszystkich. Oni - znają mnie. Nic z tego nie będzie, poza kolejną wtopą. I już winka w PE nie będzie! - napisał Jacek Protasiewicz odpowiadając na groźby szefa MSWiA, że będzie pozywał tych, którzy mówią, że był pod wpływem alkoholu w trakcie uroczystości z okazji Dnia Strażaka.

Niebezpieczna majówka na drogach: Wszystkie statystyki wypadają gorzej z ostatniej chwili
Niebezpieczna majówka na drogach: "Wszystkie statystyki wypadają gorzej"

– Od wtorku do soboty w 346 wypadkach drogowych zginęły 32 osoby, a 399 zostało rannych, zatrzymano też 1512 nietrzeźwych kierowców – poinformował w niedzielę nadkomisarz Piotr Świstak z Komendy Głównej Policji. Przekazał, że w ciągu tych pięciu dni utonęło 12 osób.

Zastępca Bodnara wzywa do śledztwa ws. skandalu z udziałem Kierwińskiego z ostatniej chwili
Zastępca Bodnara wzywa do śledztwa ws. skandalu z udziałem Kierwińskiego

Zastępca Prokuratora Generalnego prok. Michał Ostrowski opublikował wpis w mediach społecznościowych poświęcony sprawie kontrowersji wokół przemówienia szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego. "Z uwagi na interes społeczny i zaufanie obywateli do państwa, warto byłoby zweryfikować procesowo działania policjantów w tej sprawie" – zaapelował.

Amerykanie zapowiadają ukraińską kontrofensywę z ostatniej chwili
Amerykanie zapowiadają ukraińską kontrofensywę

Ukraina będzie dążyć do przeprowadzenia kontrofensywy na froncie w 2025 roku, po otrzymaniu uzbrojenia w ramach amerykańskiej pomocy wojskowej w wysokości ponad 60 mld dolarów - oświadczył, cytowany przez "Financiał Times", doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan.

Kierwiński mówi problemach z dźwiękiem. Ekspert nie ma wątpliwości z ostatniej chwili
Kierwiński mówi problemach z dźwiękiem. Ekspert nie ma wątpliwości

Nie milkną echa wystąpienia szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego. Ekspert Szymon Gburek, znany szerzej jako "Dźwiękowiec na Plan", nie ma wątpliwości - kontrowersyjne przemówienie nie było spowodowane problemami z dźwiękiem.

Cokolwiek się tam zapuści, zginie - naukowcy odkryli baseny śmierci z ostatniej chwili
Cokolwiek się tam zapuści, zginie - naukowcy odkryli "baseny śmierci"

Na dnie Morza Czerwonego odkryto baseny śmierci, czyli miejsca, które są zupełnie pozbawione tlenu. Każde zwierzę, które zapuści się w jego okolice zostanie ogłuszone z powodu braku tlenu albo zabite.

Europoseł PiS mówi o sporym błędzie kierownictwa partii z ostatniej chwili
Europoseł PiS mówi o "sporym błędzie" kierownictwa partii

– Specyfika pracy w nim wymaga też jednak odpowiednich kompetencji i innych zachowań, niż te, które są wystarczające w polityce krajowej – twierdzi europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

REKLAMA

[Tylko u nas] Igor Banaszczyk: Kastrowanie Wiedźmina, czyli Geralt była kobietą!

Obserwacja działań postępowej lewicy prowadzi do wniosku, że jej ideolodzy nadal (nie)święcie wierzą w mądrość etapu. To co niegdyś uznawane było za progresywne, jutro może okazać się wsteczniackie i zapóźnione. Zbędne idee i ich realizacje najlepiej odrzucić lub przerobić na nową modłę, zaś w wyjątkowych okolicznościach… wykastrować.
Wiedźmin 3
Wiedźmin 3 "Dziki gon" / Materiały prasowe CD Projekt

Mogłoby się wydawać, że twórcy kultury masowej prezentujący lewicowe spojrzenie na rzeczywistość nie podlegają takowym ocenom. Nic bardziej mylnego! Towarzysze i towarzyszki nowej rewolucji doskonale zdają sobie sprawę z tego, że kontrrewolucja jest najgroźniejsza, gdy rozwija się we własnym obozie. Należy więc być czujnym i tropić syndromy wsteczniactwa również wśród swoich. A może zwłaszcza wśród nich.

Literatura pod presją czasu
Już licealistów uczy się, że przy analizie i interpretacji zawsze należy zwracać uwagę na czas i okoliczności w jakich powstało dane dzieło. Nie chodzi tu nawet o takie oczywistości jak zmiana sensu pewnych słów czy zwrotów (np. słynny “kutas” z “Pana Tadeusza” był po prostu ozdobą z nici w formie pędzelka), bo znacznie istotniejszym problemem jest postrzeganie świata czy ocena ważnych zjawisk. Trudno oczekiwać od autora “Satyry na leniwych chłopów” współczucia lub litości wobec swoich kmieci. Nie da się jednak ukryć, że doświadczenia kolejnych pokoleń potrafią raz na zawsze zmienić spojrzenie na literaturę. Przetrąceni wojnami światowymi i potwornościami systemów totalitarnych zupełnie inaczej czytamy dziś “Chłopców z Placu Broni” Ferenca Molnára czy “Proces” Franza Kafki. Taka ewolucja spojrzenia nie jest niczym złym, o ile nie stoi w sprzeczności z samym tekstem. I tu właśnie pojawia się podstawowy problem lewicowych interpretatorów.       
 
Kultura i nowoczesność 
W dyskursie akademickim na zachodnich uczelniach od dawna panuje moda na takie teorie jak: ekokrytyka, krytyka feministyczna czy krytyka queer. W Polsce są to prądy względnie nowe, ale szalenie popularne. Wszystkie z nich uwzględniają badanie literatury dawnej i najnowszej przez pryzmat doświadczeń pewnej grupy społecznej lub stosunku tejże do określonych zjawisk. Mówiąc prościej, literaturoznawca spod znaku ekokrytyki podczas lektury “Ziemi obiecanej” Reymonta zwróci uwagę na fakt, że Kurów otacza piękna i dzika natura, zaś zdegenerowana moralnie Łódź niszczy okoliczną przyrodę. Badaczka zajmująca się krytyką queer może na przykład sprawdzić jak prezentowano postacie homoseksualistów w dawnej literaturze, o czym wspominano, a co starano się przemilczeć. Na pierwszy rzut oka brzmi to zupełnie nieszkodliwie, niestety coraz częściej przekracza granice absurdu. Dość wspomnieć kuriozalne wypowiedzi dr Elżbiety Janickiej, która dopatrywała się wątków homoerotycznych w “Kamieniach na szaniec”. Jeszcze dalej poszła Ewa Maziarska, która analizując “Ziemię obiecaną” Wajdy, uznała charakterystyczną gestykulację Wojciecha Pszoniaka za element rzekomego homoseksualizmu Moryca Welta. Rewizji podlegają również biografie pisarzy i pisarek, czego dowodem jest chociażby książka Krzysztofa Tomasika “Homobiografie”. Autor prezentuje w niej sylwetki polskich literatów, którym przypisuje zachowania nieheteronormatywne. Często czyni to bazując na plotkach i własnych domysłach, jak chociażby w przypadku Marii Rodziewiczówny, gdzie do stworzenia całego rozdziału wystarcza mu jedynie “męski” wygląd pisarki. Takich “kwiatków” pojawia się coraz więcej i trudno przypuszczać, aby ów trend się zmienił.             

Jak to z “Wiedźminem” było?
O ile ataki na twórców konserwatywnych (lub po prostu niezwiązanych z ruchami lewicowymi), wydają się do pewnego stopnia zrozumiałe, o tyle zaskakują ideologiczne wycieczki ku dziełom kojarzonym z obozem progresywnym. Polska lewica poszukująca wroga we własnym grajdołku przejęła najgorsze wzorce PRL-owskich “ustawiaczy literatów” pokroju Adama Ważyka czy Jerzego Putramenta. W fandomie (popularne określenie społeczności miłośników fantastyki) rolę taką próbuje pełnić m.in. Michał Radomił Wiśniewski. Jego teksty (publikowane m.in. w “Gazecie Wyborczej”) pełne są dziwacznych zarzutów wobec m.in. dzieł Terrego Pratchetta czy Andrzeja Sapkowskiego. Książki z uniwersum Świata Dysku są według Wiśniewskiego zbyt skomplikowane, co mało wyrobionego czytelnika może doprowadzić do fascynacji obśmiewanym konserwatyzmem. Wiedźmin (w książkach lub w grach komputerowych) wprawdzie “walczył o prawa czarodziejek (sic!), nie cierpiał fanatyków”, ale jest też jest “nieco prowincjonalny i pozbawiony globalnej wrażliwości”. Nie są to zresztą zarzuty odosobnione: po sukcesie gier komputerowych recenzent amerykańskiego serwisu Polygon krytykował rzekomy seksizm uniwersum Andrzeja Sapkowskiego oraz brak zróżnicowania rasowego bohaterów, a recenzentka “The Daily Beast” Melissa Leon skrytykowała wątek macierzyńskich pragnień czarodziejki Yennefer ukazany w serialu. Równolegle z krytyką pojawiają się próby wykazania, że “Wiedźmin” jest bardziej lewicowy niż się nam to wydaje.           

Reformatorzy reformacji
Jedną z nich podjął dr Dawid Matuszek pracownik Uniwersytetu Śląskiego. Jego artykuł pt. “Koniec męskości, albo Wiedźmina opisanie” to prawdziwa mieszanka nadinterpretacji oraz hermetycznego i zarazem bełkotliwego języka przy jednoczesnym pomijaniu informacji niepasujących do postawionej w tekście tezy. Co interesujące, publikacja została sfinansowana ze środków Narodowego Centrum Nauki i ukazała się w Śląskich Studiach Polonistycznych. Artykuł (po drobnych zmianach) pojawił się także (przetłumaczony na język angielski) w periodyku Kinephanos. Z racji tego, że dr Matuszak zajmuje się myślą Jacquesa Lacana (francuski psychiatra znany m.in. z prób zastosowania technik psychoanalitycznych przy interpretacji dzieł kultury), w swojej pracy stara się wtłoczyć wiedźmina Geralta w lacanowskie ramy. Co zaskakujące, jego rozumienie Lacana jest bliskie popularnemu spojrzeniu na psychoanalizę i opiera się w większości przypadków na wyszukiwaniu seksualnych skojarzeń. Cierpi na tym zarówno czytelnik jak i nieszczęsny Geralt. Przedmiotem zainteresowań badacza są nie książki, a gry komputerowe (głównie trzecia część przygód wiedźmina). Przyjrzymy się zatem najważniejszym tezom niniejszej pracy.

Co Geralt nosił w spodniach?
Podstawowym problemem autora jest stawianie tez bez pokrycia. Widać to chociażby w momencie, w którym dr Matuszak określa czarodziejkę Yennefer jako “kobietę przez duże K”. Na czym miałaby polegać ta “prawdziwa” kobiecość? W czym wybór drogi życiowej Yen jest lepszy od ścieżki jaką obrała powieściowa kapłanka Nenneke? Tego się niestety nie dowiemy. 
Sporo zamieszania wprowadza też próba teoretycznego nakreślenia problemu gry komputerowej. W charakterystyczny dla siebie sposób badacz stwierdza: “Gracz i postać na ekranie wchodzą z sobą w pewien stosunek zależności, tworzy się między nimi nić (nie)porozumienia, której integralnym elementem jest nieustanne redefiniowanie i aktualizowanie przez gracza swojego uwikłania w to performatywne (nie)porozumienie. To ostatnie jest zarówno warunkiem możliwości, jak i przyczyną niemożliwości stosunku, który „odbywają” z sobą gracz i kierowana przez niego postać”. Obawiam się jednak, że zdecydowana większość graczy pragnie jedynie ciekawej historii, a nie uwikłania i stosunku. 

Szczytem absurdu jest jednak główna teza artykułu. Matuszek arbitralnie stwierdza, że Geralt to chłopiec, który podświadomie pragnie kastracji, gdyż w rzeczywistości... jest kobietą. Rzekoma kobiecość wiedźmina ma się objawiać w jego gadatliwości, co jest tym bardziej absurdalne, że nasz protagonista to zamknięty w sobie mruk. Matuszkowi wystarczą jednak dwa zdania, które bohater wypowiada do zainteresowanej nim agentki obcego wywiadu. A zatem strzeżcie się panowie dłuższych wypowiedzi, wszak zdaniem naszego znawcy “rozkosz mówienia jest rozkoszą kobiecą” (czyż to nie jest przy okazji seksistowskie oskarżenie kobiet o gadulstwo?). Na poparcie swoich rojeń autor artykułu przytacza również scenę ze snu głównego bohatera, w której przysłany przez Yennefer magiczny krab zaciska szczypce na kroczu protagonisty. Podświadome pragnienie kastracji? Nie do końca - Matuszek zapomina bowiem, że w ten sposób czarodziejka chce jedynie obudzić Geralta i zmusić go do zajęcia się wychowaniem przybranej córki.

Wątek relacji Geralta i Ciri to zdaniem naszego lacanisty również dowód na nieunormowany status płciowy pogromcy potworów. Finał, w którym bohaterka sama postanawia wziąć się z losem za bary, jest zdaniem Matuszka “porzuceniem chłopięcych rojeń o paternalistycznej męskości”. Sęk w tym, że to tylko jedno z trzech możliwych zakończeń - dlaczego akurat to miałoby być “najprawdziwsze”? Niestety autor postanawia zachować tę wiedzę dla siebie. Co gorsza Matuszek nie wspomina o tym jak działa mechanizm gry: to, które zakończenie zobaczy gracz, zależy od jego wyborów podczas rozgrywki. Wyborów, dodajmy, związanych z wychowaniem Ciri. Jeśli będziemy w jej życiu dobrze pełnić rolę ojca, to tylko wtedy córka znajdzie w sobie siły do pokonania zła. To dość konserwatywne spojrzenie na rodzinę i pewnie dlatego autor tekstu zupełnie pomija te, oczywiste zależności pomiędzy wyborami gracza a zakończeniem jakie pokaże nam gra.

Badacze w różnoraki sposób postrzegali postać Wiedźmina. Widziano w nim fantastycznego Philipa Marlowa (jak to zresztą sugerował Andrzej Sapkowski) czy Franza Mauera, brutalnego zabójcę, ale też człowieka o romantycznej duszy. Do tych interpretacyjnych figur dołączył kilka lat marzący o kastracji chłopiec. Strach pomyśleć co jeszcze wymyślą spece od gender. 

Materiał ukazał się w Tygodniku Solidarność
 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe