[Tylko u nas] Jakub Pacan: Pięknie! Rok 2021 rokiem kard. Stefana Wyszyńskiego
![[Tylko u nas] Jakub Pacan: Pięknie! Rok 2021 rokiem kard. Stefana Wyszyńskiego](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16066071221d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b372e388644e06f2078826fbf3d13df28dc6.jpg)
W Polsce podobnie jak to się stało już w innych krajach Europy Zachodniej nadchodzi czas kapłaństwa heroicznego, odważnego i świętego. Taki był właśnie Wyszyński.
Stefan Kardynał Wyszyński to była cała przebogata osobowość. Komuniści czuli przed nim respekt, a bywało, że lęk. Potrafił 10 godzin spierać się z Gomułką o wyższości Katolickiej Nauki Społecznej nad komunizmem, kiedy to przez ten czas „jeden ugryzł kawałek ciasta, drugi wypił szklankę herbaty”. W działalności publicznej nigdy nie odczuwał lęku. „Prymas był człowiekiem, który się nie bał. Jego zanurzenie w rzeczywistości nadprzyrodzonej i precyzyjny umysł wyrafinowanego intelektualisty powodowały, że miał pewien dystans do otaczającej go rzeczywistości. Komunizm zazwyczaj generował postawy lękowe, Wyszyński moim zdaniem nigdy, w żadnym momencie, nie był przez komunistów zastraszony, nawet wtedy, gdy został aresztowany, ani w 1980 roku, gdy Gierek szantażował go moralnie perspektywą wejścia Sowietów. W związku z tym, że nie był wystraszony, miał unikalną w tamtym systemie zdolność do podejmowania w wolny i odpowiedzialny sposób właściwych decyzji o dalekosiężnych konsekwencjach” - mówił w rozmowie z „Tygodnika Solidarność”, historyk z UW, dr hab. Paweł Skibiński.
Prymas starannie dbał o formację umysłową, mimo cenzury w komunistycznej Polsce był na bieżąco z aktualnymi prądami intelektualnymi w świecie zachodnim. To być może pozwoliło mu swobodnie rozmawiać z artystami i ludźmi nauki. Podczas pielgrzymki pisarzy i pracowników literatury na Jasną Górę w 1958 roku mówił nieco dowcipnie przywołując przypowieść o żebraku Łazarzu, któremu psy lizały rany, „Język leczący rany nędzarza! Język liżący rany, gdy nikt już nie chce tego czynić, „psi język” (…) Może się na mnie obrazicie, wytworni Pisarze! Wszystko mi jedno. Obraźcie się na mnie i Wy! Ale powiem Wam: macie być psami, może jedynymi, którym została jeszcze odrobina miłości do człowieka pokaleczonego i poranionego. Wasz język musi im służyć, gdy ludzie wielcy i wspaniali ucztujący w pałacach już nie widzą człowieka poranionego, wyrzuconego na ulicę, wciąż jeszcze kopanego i pobitego!”
W 1956 roku, gdy komunistyczne władze Polski zalegalizowały aborcję Prymas grzmiał, "Ratujcie w Polsce człowieka! Ratujcie nowe życie! Ratujcie prawo człowieka do urodzenia się na polskiej ziemi! (...) W tej chwili najważniejszą rzeczą jest, aby Polska nie stoczyła się na ostatnie miejsce w świecie w przyroście naturalnym ludności. . Jesteśmy na samym dnie – nie tylko Warszawa która niemal ze wszystkich miast globu ma najniższy procent przyrostu naturalnego – ale cały Naród stacza się poniżej możliwości egzystencji". (Warszawa 1969).
Jako człowiek zatroskany światem pracy i duszpasterz środowisk pracowniczych jeszcze przed wojną od początku sprzyjał NSZZ „Solidarność”.
"Wy, Najmilsi, jesteście świadkami ciężkich nadużyć i przestępstw, przeciwko którym poruszyło się sumienie pracowników przemysłowych i pracowników rolnych. Musicie cały swój wysiłek skierować ku temu, ażeby ludzie, którzy biorą w ręce kierownictwo spraw publicznych, byli na wysokim poziomie moralnym: aby mieli poczucie odpowiedzialności za swoje życie i za powierzone im zadania. W tym znaczeniu dzisiejsza Ewangelia w nauczaniu Chrystusa mówi: "Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz Niebieski". Można by dzisiaj powiedzieć: Niech "Solidarność"zacznie tworzyć "nowych ludzi plemię, takich którzy będą się rządzili duchem chrześcijańskim, duchem miłości Bożej, w poczuciu i zrozumieniu wysokiej godności każdego człowieka" – mówił do przedstawicieli "Solidarności" z Gdyni w Warszawie w Domu Prymasowskim 22.II.1981 r.
Co Prymas Wyszyński mówił o wolnej niedzieli?
"Pamiętać należy o tym, że pogwałcenie dnia świętego jest zwykle, jeśli nie od razu, to w najbliższym czasie, droga do pogwałcenia prawa człowieka do godziwego wypoczynku. Przed tą pokusą – jakże silną – wyzyskiwania sił ludzkich ponad miarę, przed pokusą, której uległ i kapitalizm, i bolszewizm – broni pracownika prawo dnia świętego.
[...] Następstwa pogwałcenia prawa Boga do ludzi pracujących i praw ludzi do dążenia ku Bogu odbiły się w zdwojonym odczuciu ciężarku pracy, w zniechęceniu do życia, zaniku wszelkich zainteresowań, obojętności wobec wszelkich innych obowiązków ludzkich, w przygnębieniu we wzrastającym poczuciu poniżenia społecznego, w beznadziejności bytowania, w niezadowoleniu, w duchu sprzeciwu, w niezadowoleniu, w duchu sprzeciwu, buntu, a wreszcie we wszystkich gorzkich owocach komunizmu i ducha rewolty. Zupełny i owocny odpoczynek po pracy możliwy jest tylko w nastroju religijnym dnia świątecznego" – w "Święty tydzień pracy człowieka".
Bardzo mu zależało, by udoskonalona i bardziej wydajna praca nie odbywała się kosztem człowieka. Nie może być tak, by praca człowieka byłą coraz lepsza, a człowiek wychodził z niej coraz bardziej upodlony. Każdy kto pracował w korporacji doskonale wie, co prymas miał na myśli.
"Nie może być pracy bez zrozumienia jej użyteczności. Pracy pierwszego człowieka Bóg wyznaczył cel: "aby uprawiał i strzegł raju" I ten określony cel zawsze odtąd towarzyszy pracy ludzkiej; to dobrze nam znany cel zaspokajania naszych potrzeb. Przez pracę użyteczną rozumiemy przede wszystkim nadanie jakiejś nowej wartości rzeczy, dziełu, do którego praca się odnosi. W tym znaczeniu mówi Pius XI w encyklice "Quadragesimo anno" o tworzeniu dóbr prawdziwie użytecznych. Praca, by w pełni być użyteczną musi przydawać ważności nie tylko rzeczy, ale i samemu człowiekowi. [...]
Nie może być rozwodu między udoskonaleniem człowieka a ulepszeniem dzieła, między doskonałością a pracą, między sercem a dłonią, moralnością a cywilizacją – bo wszystko to prowadzi ku jednemu i najwyższemu celowi – ku Bogu! Szczęśliwość z pracy możliwa jest tylko wtedy, gdy człowiek pracą uszczęśliwia duszę swoją"
w "Praca obowiązkiem człowieka".
Pracuje cały człowiek
„My nieraz w naszej pracy w Chrześcijańskich Związkach Zawodowych mówiliśmy i tak: "Módl się pracą!" Często bowiem moi bracia z tych związków, zwłaszcza garbarze, mówili mi: proszę księdza, jakże ja, garbarz, od którego wszyscy się odsuwają, bo nie mogę nigdy po pracy domyć się, będę szedł do kościoła? Przecież wszyscy uciekną ode mnie. Odpowiedziałem, bracie, to módl się tą pracą, którą wykonujesz. Ona tez jest współdziałaniem z Bogiem, jest wykonaniem przykazania Bożego: "Czyńcie sobie ziemię poddaną". Już ta twoja praca ofiarowana Bogu, może być i jest modlitwą, bo jest wypełnienie planu Bożego, myśli Bożej. […] W każdym wysiłku ludzkim, w każdej pracy, w organizacji życia społecznego czy gospodarczego, wchodzi w grę żywy człowiek, ze swoimi wiecznymi przeznaczeniami. Fabrykę można zniszczyć, zbombardować, ale człowiek się nie kończy. Trzeba pamiętać, że w procesie produkcji bierze udział cały człowiek, ze wszystkimi właściwościami umysłu, woli i serca. Należy pamiętać, że pracuje cały człowiek i wkłada w pracę wszystkie swoje właściwości: rozum, serce, wolę, uczucie i przez to sam się doskonali. Praca musi być tak zorganizowana – głosi kanon chrześcijańskiej etyki pracy – aby człowiek nie wychodził z warsztatu upodlony" – do delegacji NSZZ "Solidarność – Mazowsze", Warszawa, Miodowa, 19.X.1980.
Zebrał Jakub Pacan
Literatura:
Idzie nowych ludzi plemię" Pallotinum 2001.
"Prymas Tysiąclecia" wyd. Editions du dialogue Paryż 1982.
"Kościół w służbie Narodu" wyd. "Corda Cordi" i Delegatury Biura Prasowego Episkopatu Polski w Rzymie 1981.
"Z rozważań nad kulturą ojczystą" Pallotinum 1979.
"Bochen chleba" Pallotinum 2001.