[Tylko u nas] Wilczyce

Sanitariuszki, łączniczki, kurierki, ale także wywiadowczynie, mózgi operacji wojskowych czy wreszcie pełnoprawni żołnierze walczący z bronią w ręku. Kim były kobiety – Żołnierze Wyklęci? Bez wątpienia najbardziej znaną „Dziewczyną Wyklętą” jest Danuta Siedzikówna ps. „Inka”, sanitariuszka V Brygady Wileńskiej Armii Krajowej.
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego [Tylko u nas] Wilczyce
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego / Wikipedia domena publiczna

Wyrok zastępczy
Latem 1946 r. została aresztowana przez funkcjonariuszy UB. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał ją na karę śmierci stawiając jej zarzuty „udziału w związku zbrojnym, mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowania milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego”.

„Siedzikówna była cichą, trzymającą się z tyłu dziewczyną, sanitariuszką. Jak można było oskarżyć ją o wydawanie poleceń zabijania żołnierzy? Zachowały się relacje funkcjonariuszy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) i milicjantów, których ona opatrywała po potyczkach z partyzantami AK” – komentował ten wyrok dr Piotr Niwiński.

Zdaniem historyków wydanie wyroku śmierci na siedemnastoletnią dziewczynę był w istocie wymierzony nie w nią, ale w majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, w którego oddziale służyła. „Był [wyrok] komunistyczną zbrodnią sądową, zarazem aktem zemsty i bezradności gdańskiego UB wobec niemożności rozbicia oddziałów mjr. „Łupaszki”. „Inka” została zabita kilka dni przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Zastrzelił ją dowódca plutonu egzekucyjnego z KBW. Wykonanie wyroku zlecono wcześniej żołnierzom, jednak żaden z nich nie był w stanie oddać strzału do nastolatki. „Niech żyje Polska! Niech żyje Łupaszko!” – krzyknęła przed śmiercią dziewczyna. Przymusowym świadkiem jej egzekucji był ks. Marian Prusak, który zeznał, jak wyglądały ostatnie chwile bohaterskiej sanitariuszki. „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej Babci, że zachowałam się jak trzeba" – napisała „Inka” w swoim ostatnim grypsie do koleżanek. W wolnej Polsce wyrok na Siedzikównie został uznany za mord sądowy, a wobec prokuratora Wacława Krzyżanowskiego, który żądał kary śmierci dla „Inki” został skierowany przez prokuratorów IPN akt oskarżenia o udział w komunistycznej zbrodni sądowej. Został ona jednak uniewinniony, a po śmierci pochowany z honorami wojskowymi.

Polka z wyboru
Niewiele starszą koleżanką „Inki” była niedawno zmarła Lidia Lwow – Eberle, także sanitariuszka V Brygady Wileńskiej i narzeczona jej dowódcy – mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszko”. Była z urodzenia Rosjanką, a z wyboru – Polką. Do konspiracji niepodległościowej wstąpiła już podczas wojny i nie porzuciła jej po 1945 roku. W 1948 roku została wraz z „Łupaszką” aresztowana i skazana na karę dożywotniego więzienia. „Wszyscy oskarżeni w jej procesie mężczyźni otrzymali wyroki śmierci, które wykonano w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie 8 lutego 1951 r. Lidia Lwow była więziona w Fordonie i szczególnie ciężkim więzieniu dla kobiet w Inowrocławiu (w izolatce). Z uwagi na zły stan zdrowia, 26 listopada 1956 r. uzyskała zgodę na przerwę w odbywaniu kary. Dopiero w styczniu 1957 r. na skutek rewizji nadzwyczajnej prokuratora generalnego PRL złagodzono jej wyrok do 15 lat więzienia, a następnie darowano jej odbywanie reszty kary” - przypomniano w Biuletynie IPN. W czasie ostatniego widzenia z „Łupaszką”, już po jego skazaniu na karę śmierci, narzeczony przekazał jej „testament”. Nie myślał o sobie, ale o niej. Prosił ją, żeby skończyła studia i wyszła za mąż, chciał, żeby była szczęśliwa. To się udało, Lidia Lwow po wyjściu z więzienia ukończyła archeologię, była kustoszem w Komisji Archeologicznej

Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego i uczestniczyła w odbudowie zamku. W 1973 r. stworzyła Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych. W 1961 roku wyszła za mąż i urodziła córkę. Nigdy nie zapomniała jednak o swojej wielkiej miłości, Zygmuncie Szendzielarzu. W 2016 roku uczestniczyła w uroczystym pogrzebie „Łupaszki” z udziałem najwyższych władz państwowych. Na pytanie „Dziennika Gazety Prawnej” o to, czy weźmie udział w tej ceremonii, odpowiedziała: „Oczywiście. Jeszcze mam siłę. 96 lat to nie jest jeszcze poważny wiek. Czuję się zdrowa. Długo na to czekałam. Długo też na to, aż go znajdą. To był dla mnie wielki dzień. Przecież komuniści ciała żołnierzy wrzucali do wykopanych dołów. To były anonimowe mogiły. Przez lata on miał tylko symboliczny grób, teraz będzie miał prawdziwy. W końcu.”

Rzeczniczka inicjatywy „Bieg tropem wilczym” Barbara Konarska zwraca uwagę na niedoceniany często, a niezwykle ważny wymiar walki o niepodległość „dziewczyn wyklętych” – starania o zachowanie polskiej tradycji, kultury, wartości rodzinnych i patriotycznych. „Walczyły o to samo, co Żołnierze Niezłomni, z tym, że jeszcze przy okazji musiały walczyć o byt swoich dzieci i to, żeby móc tych swoich Żołnierzy wspierać. Były kobietami w trudnych czasach. Musiały odnaleźć się w wojennych sytuacjach, trudnych dla stworzenia rodziny. Były także pełnowartościowymi żołnierzami. Kobiety w konspiracji były też bardzo cenne, podejmowały się zadań dla mężczyzn niedostępnych” - mówiła na antenie Polskiego Radia Konarska. 
Historyk Dr Lech Kowalski wskazał na niezwykle dramatyczny los kobiet, które zostały aresztowane przez władze komunistyczne i trafiły do więzienia. „Bywało, że kobiety nie wytrzymywały śledztw, kiedy dostawały się w ręce żołnierzy KBW czy kontrwywiadu sowieckiego «Smiersz», a później informacji wojskowej, one przechodziły o wiele cięższe śledztwa niż mężczyźni, bo te kobiety można było łamać na wiele sposobów. One miały dzieci, były w ciąży, wiele z nich rodziło dzieci w więzieniach. Te dzieci znały tylko kraty i spacerniaki” – podkreślił gość Polskiego Radia.

Kukliński w spódnicy
Jedną z kobiet, które urodziły dzieci w więzieniu, była Alicja Czerkawska z domu Wnorowska ps. „Alina”. Została zaprzysiężona jako członkini Brygad Wywiadowczych AK, a następnie WiN. Od władz konspiracyjnych otrzymała polecenie zatrudnienia się w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Przemyślu. Pełniła tam rolę maszynistki, a następnie referenta i kierownika kancelarii. Zdobywała w ten sposób i przekazywała podziemiu niepodległościowemu wiele cennych informacji o planach i działaniach bezpieki, niebywale jednak się przy tym narażając. W 1946 odeszła z pracy w UBP i kilka miesięcy później została aresztowana. Wyrokiem WSR w Rzeszowie z 27 marca 1947 została skazana na karę śmierci, utratę praw na zawsze oraz utratę mienia – mimo iż była w 8 miesiącu ciąży. Syna Stanisława urodziła bez niczyjej pomocy w celi śmierci. Kilka dni po jego przyjściu na świat zamieniono jej karę śmierci na dożywocie. Kobieta trafiła do  więzienia w Fordonie, gdzie rozłączono ją z synem. Dopiero kilka miesięcy później władze wyraziły zgodę na przekazanie dziecka pod opiekę siostrze uwięzionej kobiety. Na wolność wyszła w 1955 roku, jednak przez cały okres komunistyczny była inwigilowana i prześladowana. Jej wspomnienia znalazły się w książce pt. „Czerwona śmierć” autorstwa Skalbimira Sochy. Syn Alicji Wnorowskiej, Stanisław, został prezesem Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego Oddział w Rzeszowie. Jego historia została przedstawiona w filmie dokumentalnym pt. „Więzienna kołyska” w reżyserii Mirosława Filpczyka.
Ile kobiet walczyło w polskim podziemiu niepodległościowym? „Tego nikt nie policzył, podobnie, jak nikt nie policzył, ilu faktycznie było członków konspiracji antykomunistycznej. Przypomnę, że cały czas operujemy danymi szacunkowymi. Trzeba jednak zaznaczyć, że wszędzie, gdzie działało podziemie, były kobiety – od struktur terenowych po struktury dowódcze” – wskazał w rozmowie z Polskim Radiem dr Tomasz Łabuszewski.

Na pytanie prowadzącej audycję red. Małgorzaty Raczyńskiej – Weinsberg o to, czy bez walki „kobiet wyklętych” nie byłoby Anny Walentynowicz, Joanny Gwiazdy czy Zofii Romaszewskiej, Barbara Konarska odpowiedziała:

„Naturalnym przedłużeniem tej walki są ruchy solidarnościowe. My wolną Polskę zawdzięczamy tym pokoleniom. To są te same nazwiska, Niezłomni byli animatorami ruchów solidarnościowych”. 


 

POLECANE
Niezwykłe widowisko astronomiczne. Słynna kometa  3I/ATLAS na żywo Wiadomości
Niezwykłe widowisko astronomiczne. Słynna kometa 3I/ATLAS na żywo

Już w środę, 19 listopada 2025 r., miłośnicy astronomii będą mogli na żywo obserwować słynną kometę międzygwiezdną 3I/ATLAS. Transmisja z włoskich teleskopów trafi na YouTube w ramach Projektu Wirtualnego Teleskopu. To rzadka okazja, aby śledzić obiekt, który od miesięcy budzi skrajne interpretacje — od hipotez o nieznanej fizyce komet po sugestie, że… może nie być kometą w ogóle.

Coraz więcej tajemniczych zdarzeń we Wrocławiu. Policja reaguje, mieszkańcy panikują Wiadomości
Coraz więcej tajemniczych zdarzeń we Wrocławiu. Policja reaguje, mieszkańcy panikują

Na wrocławskim Jagodnie narasta strach. W ostatnich tygodniach doszło tam do serii włamań, o których mieszkańcy alarmują w mediach społecznościowych. Policja potwierdza zgłoszenia i prowadzi intensywne działania. Lokatorzy mówią wprost: „Boimy się wychodzić z domów”.

Globalna awaria sieci. Gigant przeprasza Wiadomości
Globalna awaria sieci. Gigant przeprasza

We wtorek doszło do jednej z bardziej odczuwalnych awarii internetu w ostatnich miesiącach. Z powodu błędu po stronie Cloudflare – kluczowego dostawcy infrastruktury sieciowej – przestały działać m.in. platforma X, ChatGPT oraz wiele innych popularnych serwisów i usług. Firma oficjalnie przeprosiła użytkowników i zapowiedziała analizę zdarzenia.

Na wypadek, gdyby kraj przestał istnieć. Tajemnica tajnej placówki Wiadomości
"Na wypadek, gdyby kraj przestał istnieć". Tajemnica tajnej placówki

Izraelski dziennik „Haarec” ujawnił istnienie tajnego archiwum na Uniwersytecie Harvarda, które od ponad 50 lat gromadzi dorobek kulturowy, naukowy i społeczny Izraela. Zbiory mają stanowić zabezpieczenie jego dziedzictwa w stabilnym politycznie środowisku.

ZUS wydał pilny komunikat. To ostatni moment Wiadomości
ZUS wydał pilny komunikat. "To ostatni moment"

Listopad to ostatni miesiąc, w którym przedsiębiorcy mogą zawnioskować o wakacje składkowe za 2025 rok. Złożenie wniosku teraz pozwala skorzystać ze zwolnienia już w grudniu 2025 r.

Napaść podczas wywiadówki. Nowe informacje z ostatniej chwili
Napaść podczas wywiadówki. Nowe informacje

Wobec mężczyzny, który napadł podczas wywiadówki na jedną z matek oraz dyrektorkę szkoły w Gójsku, prowadzone jest też inne postępowanie karne. Tym razem przed sądem rodzinnym.

Upadek Pokrowska jest kwestią czasu. Dlaczego Ukraina przegrywa? tylko u nas
Upadek Pokrowska jest kwestią czasu. Dlaczego Ukraina przegrywa?

Wojska rosyjskie są o krok od zdobycia Pokrowska w Donbasie i prą naprzód w obwodzie zaporoskim. Nie lepiej jest na innych odcinkach frontu. Mszczą się błędy ukraińskiego dowództwa, które uparcie nie wyciąga wniosków z poprzednich porażek. Braki kadrowe to problem znany od dawna.

A ty jesteś taka czepialska. Burza w sieci po decyzji pierwszej damy gorące
"A ty jesteś taka czepialska". Burza w sieci po decyzji pierwszej damy

W Wiśle zainaugurowano projekt "Hejt? Nie, dziękuję!", którego twarzą jest pierwsza dama Marta Nawrocka. Projekt powstał z osobistych doświadczeń związanych z kampanią prezydencką i ma szerzyć świadomość, jak ważna jest empatia i reagowanie na nienawiść w sieci. Akcja spotkała się z szerokim odzewem w mediach społecznościowych. Zobacz zdjęcia.

Szokujący list Episkopatów Polski i Niemiec: Należy oprzeć się pokusie podążania własną, narodową drogą Wiadomości
Szokujący list Episkopatów Polski i Niemiec: "Należy oprzeć się pokusie podążania własną, narodową drogą"

Arcybiskup Metropolita Gdański Tadeusz Wojda oraz Biskup Limburga Georg Bätzing opublikowali wspólne oświadczenie z okazji 60. rocznicy historycznego listu polskich biskupów do biskupów niemieckich. W dokumencie zawarto apel, by Polska „oparła się pokusie podążania własną, narodową drogą”. Komentatorzy na platformie X nie kryli zdumienia. "Nie chciałem najpierw wierzyć, ale jednak..." - czytamy między innymi.

Niecodzienny gest prezydenta, który kryje wzruszającą historię gorące
Niecodzienny gest prezydenta, który kryje wzruszającą historię

Prezydent Karol Nawrocki udzielił wywiadu Radiu Wnet, ale to nie jego słowa dotyczące polityki przyciągnęły uwagę prowadzącego. Zaskakujący element krył wzruszającą historię.

REKLAMA

[Tylko u nas] Wilczyce

Sanitariuszki, łączniczki, kurierki, ale także wywiadowczynie, mózgi operacji wojskowych czy wreszcie pełnoprawni żołnierze walczący z bronią w ręku. Kim były kobiety – Żołnierze Wyklęci? Bez wątpienia najbardziej znaną „Dziewczyną Wyklętą” jest Danuta Siedzikówna ps. „Inka”, sanitariuszka V Brygady Wileńskiej Armii Krajowej.
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego [Tylko u nas] Wilczyce
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego / Wikipedia domena publiczna

Wyrok zastępczy
Latem 1946 r. została aresztowana przez funkcjonariuszy UB. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał ją na karę śmierci stawiając jej zarzuty „udziału w związku zbrojnym, mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowania milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego”.

„Siedzikówna była cichą, trzymającą się z tyłu dziewczyną, sanitariuszką. Jak można było oskarżyć ją o wydawanie poleceń zabijania żołnierzy? Zachowały się relacje funkcjonariuszy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) i milicjantów, których ona opatrywała po potyczkach z partyzantami AK” – komentował ten wyrok dr Piotr Niwiński.

Zdaniem historyków wydanie wyroku śmierci na siedemnastoletnią dziewczynę był w istocie wymierzony nie w nią, ale w majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, w którego oddziale służyła. „Był [wyrok] komunistyczną zbrodnią sądową, zarazem aktem zemsty i bezradności gdańskiego UB wobec niemożności rozbicia oddziałów mjr. „Łupaszki”. „Inka” została zabita kilka dni przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Zastrzelił ją dowódca plutonu egzekucyjnego z KBW. Wykonanie wyroku zlecono wcześniej żołnierzom, jednak żaden z nich nie był w stanie oddać strzału do nastolatki. „Niech żyje Polska! Niech żyje Łupaszko!” – krzyknęła przed śmiercią dziewczyna. Przymusowym świadkiem jej egzekucji był ks. Marian Prusak, który zeznał, jak wyglądały ostatnie chwile bohaterskiej sanitariuszki. „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej Babci, że zachowałam się jak trzeba" – napisała „Inka” w swoim ostatnim grypsie do koleżanek. W wolnej Polsce wyrok na Siedzikównie został uznany za mord sądowy, a wobec prokuratora Wacława Krzyżanowskiego, który żądał kary śmierci dla „Inki” został skierowany przez prokuratorów IPN akt oskarżenia o udział w komunistycznej zbrodni sądowej. Został ona jednak uniewinniony, a po śmierci pochowany z honorami wojskowymi.

Polka z wyboru
Niewiele starszą koleżanką „Inki” była niedawno zmarła Lidia Lwow – Eberle, także sanitariuszka V Brygady Wileńskiej i narzeczona jej dowódcy – mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszko”. Była z urodzenia Rosjanką, a z wyboru – Polką. Do konspiracji niepodległościowej wstąpiła już podczas wojny i nie porzuciła jej po 1945 roku. W 1948 roku została wraz z „Łupaszką” aresztowana i skazana na karę dożywotniego więzienia. „Wszyscy oskarżeni w jej procesie mężczyźni otrzymali wyroki śmierci, które wykonano w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie 8 lutego 1951 r. Lidia Lwow była więziona w Fordonie i szczególnie ciężkim więzieniu dla kobiet w Inowrocławiu (w izolatce). Z uwagi na zły stan zdrowia, 26 listopada 1956 r. uzyskała zgodę na przerwę w odbywaniu kary. Dopiero w styczniu 1957 r. na skutek rewizji nadzwyczajnej prokuratora generalnego PRL złagodzono jej wyrok do 15 lat więzienia, a następnie darowano jej odbywanie reszty kary” - przypomniano w Biuletynie IPN. W czasie ostatniego widzenia z „Łupaszką”, już po jego skazaniu na karę śmierci, narzeczony przekazał jej „testament”. Nie myślał o sobie, ale o niej. Prosił ją, żeby skończyła studia i wyszła za mąż, chciał, żeby była szczęśliwa. To się udało, Lidia Lwow po wyjściu z więzienia ukończyła archeologię, była kustoszem w Komisji Archeologicznej

Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego i uczestniczyła w odbudowie zamku. W 1973 r. stworzyła Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych. W 1961 roku wyszła za mąż i urodziła córkę. Nigdy nie zapomniała jednak o swojej wielkiej miłości, Zygmuncie Szendzielarzu. W 2016 roku uczestniczyła w uroczystym pogrzebie „Łupaszki” z udziałem najwyższych władz państwowych. Na pytanie „Dziennika Gazety Prawnej” o to, czy weźmie udział w tej ceremonii, odpowiedziała: „Oczywiście. Jeszcze mam siłę. 96 lat to nie jest jeszcze poważny wiek. Czuję się zdrowa. Długo na to czekałam. Długo też na to, aż go znajdą. To był dla mnie wielki dzień. Przecież komuniści ciała żołnierzy wrzucali do wykopanych dołów. To były anonimowe mogiły. Przez lata on miał tylko symboliczny grób, teraz będzie miał prawdziwy. W końcu.”

Rzeczniczka inicjatywy „Bieg tropem wilczym” Barbara Konarska zwraca uwagę na niedoceniany często, a niezwykle ważny wymiar walki o niepodległość „dziewczyn wyklętych” – starania o zachowanie polskiej tradycji, kultury, wartości rodzinnych i patriotycznych. „Walczyły o to samo, co Żołnierze Niezłomni, z tym, że jeszcze przy okazji musiały walczyć o byt swoich dzieci i to, żeby móc tych swoich Żołnierzy wspierać. Były kobietami w trudnych czasach. Musiały odnaleźć się w wojennych sytuacjach, trudnych dla stworzenia rodziny. Były także pełnowartościowymi żołnierzami. Kobiety w konspiracji były też bardzo cenne, podejmowały się zadań dla mężczyzn niedostępnych” - mówiła na antenie Polskiego Radia Konarska. 
Historyk Dr Lech Kowalski wskazał na niezwykle dramatyczny los kobiet, które zostały aresztowane przez władze komunistyczne i trafiły do więzienia. „Bywało, że kobiety nie wytrzymywały śledztw, kiedy dostawały się w ręce żołnierzy KBW czy kontrwywiadu sowieckiego «Smiersz», a później informacji wojskowej, one przechodziły o wiele cięższe śledztwa niż mężczyźni, bo te kobiety można było łamać na wiele sposobów. One miały dzieci, były w ciąży, wiele z nich rodziło dzieci w więzieniach. Te dzieci znały tylko kraty i spacerniaki” – podkreślił gość Polskiego Radia.

Kukliński w spódnicy
Jedną z kobiet, które urodziły dzieci w więzieniu, była Alicja Czerkawska z domu Wnorowska ps. „Alina”. Została zaprzysiężona jako członkini Brygad Wywiadowczych AK, a następnie WiN. Od władz konspiracyjnych otrzymała polecenie zatrudnienia się w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Przemyślu. Pełniła tam rolę maszynistki, a następnie referenta i kierownika kancelarii. Zdobywała w ten sposób i przekazywała podziemiu niepodległościowemu wiele cennych informacji o planach i działaniach bezpieki, niebywale jednak się przy tym narażając. W 1946 odeszła z pracy w UBP i kilka miesięcy później została aresztowana. Wyrokiem WSR w Rzeszowie z 27 marca 1947 została skazana na karę śmierci, utratę praw na zawsze oraz utratę mienia – mimo iż była w 8 miesiącu ciąży. Syna Stanisława urodziła bez niczyjej pomocy w celi śmierci. Kilka dni po jego przyjściu na świat zamieniono jej karę śmierci na dożywocie. Kobieta trafiła do  więzienia w Fordonie, gdzie rozłączono ją z synem. Dopiero kilka miesięcy później władze wyraziły zgodę na przekazanie dziecka pod opiekę siostrze uwięzionej kobiety. Na wolność wyszła w 1955 roku, jednak przez cały okres komunistyczny była inwigilowana i prześladowana. Jej wspomnienia znalazły się w książce pt. „Czerwona śmierć” autorstwa Skalbimira Sochy. Syn Alicji Wnorowskiej, Stanisław, został prezesem Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego Oddział w Rzeszowie. Jego historia została przedstawiona w filmie dokumentalnym pt. „Więzienna kołyska” w reżyserii Mirosława Filpczyka.
Ile kobiet walczyło w polskim podziemiu niepodległościowym? „Tego nikt nie policzył, podobnie, jak nikt nie policzył, ilu faktycznie było członków konspiracji antykomunistycznej. Przypomnę, że cały czas operujemy danymi szacunkowymi. Trzeba jednak zaznaczyć, że wszędzie, gdzie działało podziemie, były kobiety – od struktur terenowych po struktury dowódcze” – wskazał w rozmowie z Polskim Radiem dr Tomasz Łabuszewski.

Na pytanie prowadzącej audycję red. Małgorzaty Raczyńskiej – Weinsberg o to, czy bez walki „kobiet wyklętych” nie byłoby Anny Walentynowicz, Joanny Gwiazdy czy Zofii Romaszewskiej, Barbara Konarska odpowiedziała:

„Naturalnym przedłużeniem tej walki są ruchy solidarnościowe. My wolną Polskę zawdzięczamy tym pokoleniom. To są te same nazwiska, Niezłomni byli animatorami ruchów solidarnościowych”. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe