„Nie ma powodu, byśmy przepłacali…”. Durczok staje w obronie Kozidrak

Pod koniec sierpnia media obiegła wiadomość o tym, że mokotowscy policjanci zatrzymali 61-letnią kobietę, która prowadziła auto pod wpływem alkoholu. Miała aż 2 promile. Niedługo później okazało się, że za kierownicą siedziała słynna wokalistka i liderka zespołu Bajm.
Do zdarzenia doszło na warszawskim Mokotowie. Wokalistka jechała swoim BMW od Piaseczna w stronę Mokotowa. Według naocznych świadków 61-letnia kobieta miała jechać „zygzakiem”, od krawężnika do krawężnika. Jeden z kierowców, który zauważył całą sytuację powiadomił policję i zablokował kobietę na skrzyżowaniu al. Niepodległości z ul. Batorego.
Durczok staje w obronie
Do całej sytuacji postanowił odnieść się były prowadzący „Fakty TVN” Kamil Durczok, który w 2019 roku prowadząc pod wpływem alkoholu spowodował kolizję drogową (na początku br. został uznany za winnego prowadzenia pod wpływem alkoholu, w związku z czym został skazany na wyrok 1 roku pozbawienia wolności, w zawieszeniu na 2 lata).
„Nazywam się Kamil Durczok. Jestem alkoholikiem. Aktualnie niepijącym. Rozumiem, co przeżywa teraz Beata Kozidrak. Zanim jakiś narodowy kaznodzieja zechce stwierdzić, że oto pijak broni pijaka albo gwiazda gwiazdę, powiem jasno: nie da się usprawiedliwiać tego, co zrobiliśmy. Głupota, zagrożenie? Chwila zapomnienia? (...) To, co zrobiliśmy to rzecz straszna. Każdy z Was mógł być naszą ofiarą” – napisał w tekście zatytułowanym „Oto jest winny” Durczok.
„Piszę, bo choć nie da się usprawiedliwić i wytłumaczyć tego, co zrobiliśmy, ponosimy niezasłużone, dodatkowe kary. (...) Beata Kozidrak dostarczała nam wielu wzruszeń i emocji. Ja próbowałem dostarczać informacji, by ludzie lepiej rozumieli świat. Nie ma powodu, byśmy przepłacali za nasze błędy” – stwierdził dziennikarz.
„W d*pie mam opinię kilku milionów baranów, z którymi, oprócz dowodu osobistego z nadrukiem PL, nic mnie nie łączy” – dodał.