Poseł Putina obrażał Polaków na granicy. Szef MSWiA zabrał głos
W poniedziałek rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn poinformował, że vna przejściu granicznym w Bruzgach pojawił się rosyjski polityk Witalij Miłonow. Poseł do Dumy z ramienia proputinowskiej partii. Miłonow o wywołanie kryzysu oskarżał Polskę i Zachód.
– Wystarczy przeklinać kościół, łamać zasady wyznawane przez kościół. Nie jesteście chrześcijanami. Was nie dopuszczą do świętej komunii, za to wszystko, co robicie. Ksiądz nie wpuści was na próg kościoła, ponieważ jesteście niemiłosierni – mówił w kierunku polskich funkcjonariuszy Miłonow. – Katolicy, gdzie wasza miłość do bliźniego. Wiara znaczy dla was mniej niż wypłata i instrukcje z Brukseli – dodawał.
Kamiński zabiera głos
W poniedziałek szef MSWiA Mariusz Kamiński ocenił w Polsat News, że wizyta Miłonowa to "oczywisty teatrzyk mający pokazać wsparcie Rosji dla Białorusi".. Dodał, że to wsparcie "było w bardzo słabym wydaniu", zaś Miłonow to "mało poważny polityk". – Myślę, że pojawił się tam na zaproszenie władz Białorusi. Miał stworzyć taki pozór wsparcia rosyjskiego – ocenił Kamiński.
– To, co jest niezwykle interesujące, to jest coraz wyraźniejszy dystans Putina od Łukaszenki. Myślę, że zaczęło się to od bardzo niekorzystnej dla Rosjan wypowiedzi Łukaszenki dotyczącej możliwości zakręcenia gazociągu jamalskiego. Miał to być element szantażu i presji wobec Unii Europejskiej – zaznaczył Kamiński. Dodał, że było to "absolutnie nieuzgodnione, wywołało furię Rosjan i stąd mamy takie dziwne wypowiedzi". – Kilka dni temu Putin, mówił o tym, że Łukaszenka powinien rozmawiać z opozycja białoruską, Łukaszenka zrewanżował mu się, że może Putin powinien rozmawiać z Nawalnym, więc to jest bardzo dobry symptom – ocenił szef MSWiA.
Jednocześnie zaznaczył, że działania Białorusi na granicy nie mogłyby się odbyć bez przyzwolenia Moskwy. – Jest to element pewnego rosyjskiego scenariusza destabilizacji we wschodniej Europie – powiedział. Wskazał także, że Łukaszenka "jest nieobliczalny, jest emocjonalny i nie do końca odgrywa taką rolę, jaką chciałaby Rosja".
– Jest niebezpieczny, dlatego bardzo obawiamy się agresywnych incydentów, które zakładamy, że mogą się zdarzyć – powiedział. Sprecyzował, że chodzi np. o wymianę ognia, ale podkreślił, że "nasi żołnierze nie dają się sprowokować". – W tym momencie mieliśmy do czynienia z szeregiem różnego typu reakcji obliczonych właśnie na reakcję polską, na ten pierwszy polski strzał. On nie padnie, nasi żołnierze i funkcjonariusze są niezwykle zdyscyplinowani, doskonale rozumieją sytuację i nie dadzą się sprowokować Białorusinom – zaznaczył.
Kryzys na granicy z Białorusią
Od początku roku Straż Graniczna zanotowała ponad 36 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, z czego ok. 7 tys. w listopadzie, blisko 17,3 tys. w październiku, prawie 7,7 tys. we wrześniu i ponad 3,5 tys. w sierpniu.
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni.
Do połowy przyszłego roku na odcinku granicy z Białorusią stanie stalowy płot zwieńczony drutem kolczastym i wzbogacony o urządzenia elektroniczne. Zapora o długości 180 km i 5,5 m wysokości powstanie na terenie Podlasia. Wzdłuż granicy zamontowane będą czujniki ruchu oraz kamery dzienne i nocne. Na terenie Lubelszczyzny naturalną zaporą jest rzeka Bug.