Oświadczenie redaktorów naczelnych „Tygodnika Solidarność” i Tysol.pl ws. zarzutów dotyczących wywiadu z Marine Le Pen i serwisu Tysol.fr

Od kilku dni nie możemy wyjść z szoku. Zarzuty, z którymi spotykamy się ze strony francuskich związków zawodowych, mediów francuskich i polskich, dotyczące wywiadu, jaki przeprowadziliśmy z Marine Le Pen, i istnienia francuskojęzycznego portalu Tysol.fr są tak absurdalne i groteskowe, że nawet biorąc pod uwagę upadek pojęcia dziennikarstwa, mówią więcej o naszych krytykach niż o nas.
Logo 40-lecia
Logo 40-lecia "Tygodnika Solidarność" / Tygodnik Solidarność, autor logotypu: Wojciech Korkuć

Od kliku dni trwa kampania mająca zdyskredytować „Tygodnik Solidarność”, portal Tysol.pl, a nawet samą Solidarność, ponieważ media należące do związku zawodowego, który zmienił historię ludzkości, ośmieliły się wykonywać swoją pracę i realizować misję, do której powołane zostały ponad 40 lat temu. Pojawiły się oskarżenia o „wspieranie skrajnej prawicy” i „wspieranie łamania wolności słowa” (sic!), „odmowę praw osób LGBT” czy „stygmatyzację imigrantów”. Nasi krytycy czują się wręcz „zdumieni i obrzydzeni”. Kilka francuskich związków zawodowych zaprotestowało, pojawiły się nawet groźby wykluczenia Solidarności ze struktur Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych, a francuski „Le Monde” i liczne media w Polsce ochoczo to podchwyciły.

Kompletnym idiotyzmem jest już samo łączenie Solidarności z publikacjami „Tygodnika Solidarność”, Tysol.pl czy Tysol.fr. Oczywiście Związek jest właścicielem Tysol Sp. z o.o., będącej między innymi wydawcą „Tygodnika Solidarność” i portali Tysol.pl i Tysol.fr, ale media, co wynika choćby z prawa prasowego, są bytem samodzielnym! Nikt z Gdańska nie dzwoni do nas z poleceniem, czy mamy opublikować wywiad z Marine Le Pen, czy powołać do życia francuskojęzyczny portal, ani tym bardziej nie może nakazać usunięcia publikowanych treści. Z kolei żaden z naszych krytyków nie pofatygował się po opinię czy informację na ten temat ani do redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność” Michała Ossowskiego, odpowiedzialnego za treści na łamach „Tygodnika Solidarność”, w tym wywiad z Marine Le Pen, ani do redaktora naczelnego portalu Tysol.pl Cezarego Krysztopy, odpowiedzialnego za treści na łamach Tysol.pl i Tysol.fr. Media wypisują bzdury o artykułach na łamach portalu informacyjnego Tysol.pl, które rzekomo miałyby być „komunikatami związkowymi”, podczas gdy w rzeczywistości stanowią one wytwór pracy własnej dziennikarzy redakcyjnych relacjonujących określone wydarzenia z życia Związku. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że sprawa naszych publikacji jest wykorzystywana jako pretekst do uderzenia w potężny Związek oparty na ideałach patriotyzmu i społecznej nauce Kościoła katolickiego, z natury rzeczy niewygodny dla „progresywnego” establishmentu. Nie jest jednak naszą rolą wypowiadanie się w imieniu Związku. Solidarność doskonale potrafi bronić się sama.

Do zarzutów francuskich związków zawodowych bardzo niezręcznie nam się odnosić, ponieważ nie wiedzieć czemu skierowane są nie do nas, tylko do Solidarności. Jednakowoż dotyczą naszych decyzji. Być może we Francji jest inaczej, ale u nas, w Polsce, istnieje wolność słowa, która gwarantuje nam, redaktorom naczelnym „Tygodnika Solidarność” i Tysol.pl, możliwość swobodnego podejmowania decyzji, i prawo prasowe, które czyni stanowisko redaktora naczelnego stanowiskiem samodzielnym. Z kolei standardy dziennikarskie nie przewidują wydawania poleceń w zakresie publikacji, nawet ze strony właściciela. Jeżeli więc Pan Philippe Martinez, szef CGT, i Pan Laurent Berger, szef CFDT, chcą się czegoś na temat naszych publikacji dowiedzieć, to zapraszamy do kontaktu, bardzo chętnie wyjaśnimy im, że „Tygodnik Solidarność”, pierwsze wolne pismo za żelazną kurtyną, nie po to zrzucał okowy komunistycznej cenzury, by przyjmować pęta cenzury Panów Martineza i Bergera.

Bardzo interesujący jest „szturm”, który na nasze publikacje przypuścił na łamach „Le Monde” Pan Jakub Iwaniuk. Swojsko brzmiące, jak na francuskie media, nazwisko. Nie bez powodu. To były pracownik „Gazety Wyborczej”, co w tej sytuacji być może ma znaczenie, być może nie ma. Publikacje Jakuba Iwaniuka we francuskiej prasie sprawiają, że można by odnieść wrażenie, że został oddelegowany „na odcinek” oczerniania rodzinnego kraju, na co wielokrotnie zwracał uwagę redaktor prowadzący atakowanego przez Jakuba Iwaniuka francuskojęzycznego serwisu Tysol.fr Patrick Edery, doświadczony francuski dziennikarz, były współpracownik Agence France-Presse, „Le Figaro”, obecnie współpracujący również z tygodnikiem „Valeurs Actuelles”. Może ma to ze sobą związek?

W swoim materiale redaktor Iwaniuk stara się nie wyrażać własnej opinii, ale jednocześnie poprzez dobór rozmówców i cytatów przedstawia sprawę jednostronnie i w sposób zafałszowany. W artykule wybrzmiewa np. wątek dotyczący zdjęcia uśmiechniętej Marine Le Pen na okładce „Tygodnika Solidarność”, mający być dowodem na sympatię ze strony redakcji dla francuskiej polityk. Jakie więc zdjęcie legalnie działającego we Francji polityka, niebędącego w stanie oskarżenia i mającego szanse na drugą turę wyborów prezydenckich, zadowoliłoby Panów Martineza, Bergera i Iwaniuka? Le Pen z rogami? Z wybitymi zębami? Z uciętą głową? 

To samo dotyczy wybrzmiewającego w materiale zarzutu o „wspieranie skrajnej prawicy”, co rzekomo miałoby „stać w sprzeczności z walką, jaką francuskie związki zawodowe prowadziły wraz z Solidarnością 40 lat temu”. Nie do końca wiemy, co ma być tą „skrajną prawicą”, być może chodzi o wszystko, co znajduje się na prawo od lewicowych związków zawodowych czy byłego pracownika „Gazety Wyborczej”, ale na litość, Panowie! Być może ktoś Was wprowadził w błąd, SOLIDARNOŚĆ 40 LAT TEMU WALCZYŁA ZE SKRAJNĄ I BRUTALNĄ LEWICĄ, NIE PRAWICĄ. Taką właśnie naturę miał agresywny reżim junty komunistycznego gen. Wojciecha Jaruzelskiego.

I pytanie do red. Iwaniuka, który przedstawia nas, chcąc nie chcąc, jako dziennikarzy w niezbyt korzystnym świetle: Dlaczego nie opublikował Pan ani słowa z wypowiedzi redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność” Michała Ossowskiego, z którym rozmowę Pan przeprowadził? Dlaczego nawet nie zadzwonił Pan do redaktora naczelnego Tysol.pl, którego częścią jest serwis Tysol.fr – Cezarego Krysztopy? Przecież numer telefonu Pan otrzymał. Coś nie pasowało Panu do tezy? Bał się Pan konfrontacji z innym punktem widzenia? Proszę się nie bać, nie gryziemy. Wbrew absurdalnym zarzutom na naszych łamach publikują imigranci, którzy znaleźli w Polsce bezpieczną przystań dla swojej potrzeby wolności, czy osoby otwarcie deklarujące się jako homoseksualne, i nie mamy z tym problemu. Przeciwnie, pozostając wierni ideałom Solidarności zrodzonym przeszło 40 lat temu z wielkiego narodowego zrywu, szanujemy różne punkty widzenia. A że nie są to punkty widzenia, które Panu odpowiadają? Cóż, jesteśmy gotowi tę ofiarę ponieść.
I jeszcze jedno: Czemu ma służyć ilustrowanie artykułu na temat NASZYCH publikacji zdjęciem demonstracji Solidarności w Luksemburgu? Bo można odnieść wrażenie, że manipulacji. „Tygodnik Solidarność” i Tysol.pl, owszem, relacjonowały demonstrację, ale w niej nie uczestniczyły.

Do artykułów powielających narrację francuskich mediów czy francuskich związków zawodowych w polskich mediach wręcz nie chce nam się odnosić. Powielanie prymitywnych stereotypów i braki w podstawowej rzetelności dziennikarskiej, mylenie artykułów na Tysol.pl z „komunikatami Związku”, który przecież dysponuje własną stroną internetową, brak kontaktu z posiadającymi największą wiedzę na temat publikacji „Tygodnika Solidarność”, Tysol.pl i Tysol.fr redaktorami naczelnymi tylko potwierdza brak chęci do rzetelnego odniesienia się do sprawy.

Na koniec chcielibyśmy wyraźnie podkreślić. Jeżeli ktoś liczył na to, że nas przestraszy, to się przeliczył. Może nie jesteśmy wielkim koncernem medialnym, mamy swoje braki, ale służymy wielkiej idei niesionej od 40 lat wspólnie z Solidarnością. Idei wolności. Ta idea nakłada na nas zobowiązania, w ramach których nie leży uginanie się przed żądaniami cenzury. Szczerze mówiąc, nie leży to również w naszej naturze. Dlatego, jeśli nasze dotychczasowe publikacje wywołały takie oburzenie, to niech oburzający się zapną pasy i wezmą coś na uspokojenie, bo szykujemy kolejne.
Mówiąc kolokwialnie – będzie grubo.
 


 

POLECANE
Dziennikarz TVN spytał o ponowne liczenie głosów. Riposta prezydenta Dudy zaboli Tuska z ostatniej chwili
Dziennikarz TVN spytał o ponowne liczenie głosów. Riposta prezydenta Dudy zaboli Tuska

Adam Bodnar chce ponownego przeliczenia głosów z blisko 1500 komisji obwodowych. Na konferencji prasowej dziennikarz TVN spytał Andrzeja Dudę, czy Prokurator Generalny dobrze robi składając taki wniosek. W odpowiedzi prezydent zaznaczył, kto zgodnie z prawem ma decydujący głos w tej sprawie i dzięki komu premier Donald Tusk ma dziś władzę. 

Giertych przekazał informację od informatora z SN. Sąd Najwyższy odpowiada z ostatniej chwili
Giertych przekazał informację od "informatora z SN". Sąd Najwyższy odpowiada

Roman Giertych – powołując się na "informatora z SN" – przekazał, że część protestów wyborczych trafia do „kartonów” i nie jest rozpatrywana przez Sąd Najwyższy. Jego wpis doczekał się reakcji SN.

Bodnar zawnioskował o oględziny kart do głosowania z niemal 1500 komisji z ostatniej chwili
Bodnar zawnioskował o oględziny kart do głosowania z niemal 1500 komisji

Prokurator generalny Adam Bodnar wystąpił w swoich stanowiskach ws. dwóch z protestów przeciw wyborowi prezydenta z wnioskami o przeprowadzenie oględzin kart do głosowania w 1 tys. 472 obwodowych komisjach wyborczych – poinformowała w środę rzecznik prasowa PG prok. Anna Adamiak.

Obywatelskie zatrzymanie złodzieja z Kolumbii. W pogoń ruszyła kobieta [WIDEO] z ostatniej chwili
Obywatelskie zatrzymanie złodzieja z Kolumbii. W pogoń ruszyła kobieta [WIDEO]

W Kościerzynie młody Kolumbijczyk podjechał na rowerze do kobiety, wyrwał jej portfel, po czym uciekł. Za złodziejem ruszyła inna kobieta, która dogoniła go na dworcu PKP. – Chciałam go sama obezwładnić, wówczas zaczął być agresywny – relacjonowała.

Trump: Hiszpania chce jazdy na gapę. Zmusimy ich, by płacili dwa razy więcej w handlu z ostatniej chwili
Trump: Hiszpania chce jazdy na gapę. Zmusimy ich, by płacili dwa razy więcej w handlu

– To, co zrobiła Hiszpania, jest okropne; chce jazdy na gapę – ocenił w środę prezydent USA Donald Trump podczas konferencji prasowej kończącej szczyt NATO w Hadze. Zapowiedział, że zmusi Hiszpanię, by zapłaciła „dwa razy więcej” niż jej zobowiązanie do wydatków obronnych w ramach negocjacji handlowych.

Wiadomości
Dlaczego sąsiedzi zazdroszczą mi ogrodu? 7 sekretów, których nie znasz

Pamiętam jak dziś ten dzień sprzed trzech lat. Sąsiadka zagadnęła mnie przez płot: "Powiedz szczerze, co ty tam robisz? Ten twój ogród wygląda jak z czasopisma, a mój... no cóż, lepiej nie wspominać." Uśmiechnąłem się, bo jeszcze dwa lata wcześniej to ja patrzyłem z zazdrością na inne ogrody.

Wiadomości
Gdzie kupić tanie meble ogrodowe na lata?

Oczywiście, cena to nie wszystko. Wyposażenie ogrodu i tarasu musi być funkcjonalne. Chodzi zarówno o komfort, jak i możliwość łatwego transportu. Poniżej dowiesz się, gdzie kupić tanie meble ogrodowe, które spełnią Twoje oczekiwania w tym zakresie, a do tego wytrzymają przynajmniej kilka sezonów intensywnego użytkowania.  

Komunikat dla podróżujących z Lotniska Chopina z ostatniej chwili
Komunikat dla podróżujących z Lotniska Chopina

W tegorocznym sezonie zimowym linia lotnicza Ryanair zaoferuje z Lotniska Chopina w Warszawie 12 tras, w tym sześć nowych - poinformował w środę przewoźnik. Turyści będą mogli m.in. polecieć do Porto, Pizy, Sewilli i Malagi.

Andrzej Gwiazda: Wybór prezydenta przestawia nas ze stanu okupacji w stan wojny gorące
Andrzej Gwiazda: Wybór prezydenta przestawia nas ze stanu okupacji w stan wojny

- Oni byli święcie przekonani, że wygra ich kandydat i pokażą Polakom, jak należy słuchać Niemców. Na to mieli plan, na to mieli od 1,5 roku, a w zasadzie od 11,5 lat licząc prezydenturę Andrzeja Dudy, aby kształtować i nastawiać nie tylko politykę, ale również polityczną mentalność. Teraz sytuacja im się całkowicie odwróciła - mówi Andrzej Gwiazda w rozmowie z Anną Wiejak.

Zielony Ład. Śmierć prawdziwa czy pozorowana? tylko u nas
Zielony Ład. Śmierć prawdziwa czy pozorowana?

„Już nie ma Europejskiego Zielonego Ładu, dlatego że w tej chwili zmienił się świat, jeżeli chodzi o kwestie dotyczące załamania łańcucha dostaw i tego, że musimy inwestować w nasz przemysł i w naszą konkurencyjność” – mówił w telewizyjnej debacie 12 maja Rafał Trzaskowski.

REKLAMA

Oświadczenie redaktorów naczelnych „Tygodnika Solidarność” i Tysol.pl ws. zarzutów dotyczących wywiadu z Marine Le Pen i serwisu Tysol.fr

Od kilku dni nie możemy wyjść z szoku. Zarzuty, z którymi spotykamy się ze strony francuskich związków zawodowych, mediów francuskich i polskich, dotyczące wywiadu, jaki przeprowadziliśmy z Marine Le Pen, i istnienia francuskojęzycznego portalu Tysol.fr są tak absurdalne i groteskowe, że nawet biorąc pod uwagę upadek pojęcia dziennikarstwa, mówią więcej o naszych krytykach niż o nas.
Logo 40-lecia
Logo 40-lecia "Tygodnika Solidarność" / Tygodnik Solidarność, autor logotypu: Wojciech Korkuć

Od kliku dni trwa kampania mająca zdyskredytować „Tygodnik Solidarność”, portal Tysol.pl, a nawet samą Solidarność, ponieważ media należące do związku zawodowego, który zmienił historię ludzkości, ośmieliły się wykonywać swoją pracę i realizować misję, do której powołane zostały ponad 40 lat temu. Pojawiły się oskarżenia o „wspieranie skrajnej prawicy” i „wspieranie łamania wolności słowa” (sic!), „odmowę praw osób LGBT” czy „stygmatyzację imigrantów”. Nasi krytycy czują się wręcz „zdumieni i obrzydzeni”. Kilka francuskich związków zawodowych zaprotestowało, pojawiły się nawet groźby wykluczenia Solidarności ze struktur Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych, a francuski „Le Monde” i liczne media w Polsce ochoczo to podchwyciły.

Kompletnym idiotyzmem jest już samo łączenie Solidarności z publikacjami „Tygodnika Solidarność”, Tysol.pl czy Tysol.fr. Oczywiście Związek jest właścicielem Tysol Sp. z o.o., będącej między innymi wydawcą „Tygodnika Solidarność” i portali Tysol.pl i Tysol.fr, ale media, co wynika choćby z prawa prasowego, są bytem samodzielnym! Nikt z Gdańska nie dzwoni do nas z poleceniem, czy mamy opublikować wywiad z Marine Le Pen, czy powołać do życia francuskojęzyczny portal, ani tym bardziej nie może nakazać usunięcia publikowanych treści. Z kolei żaden z naszych krytyków nie pofatygował się po opinię czy informację na ten temat ani do redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność” Michała Ossowskiego, odpowiedzialnego za treści na łamach „Tygodnika Solidarność”, w tym wywiad z Marine Le Pen, ani do redaktora naczelnego portalu Tysol.pl Cezarego Krysztopy, odpowiedzialnego za treści na łamach Tysol.pl i Tysol.fr. Media wypisują bzdury o artykułach na łamach portalu informacyjnego Tysol.pl, które rzekomo miałyby być „komunikatami związkowymi”, podczas gdy w rzeczywistości stanowią one wytwór pracy własnej dziennikarzy redakcyjnych relacjonujących określone wydarzenia z życia Związku. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że sprawa naszych publikacji jest wykorzystywana jako pretekst do uderzenia w potężny Związek oparty na ideałach patriotyzmu i społecznej nauce Kościoła katolickiego, z natury rzeczy niewygodny dla „progresywnego” establishmentu. Nie jest jednak naszą rolą wypowiadanie się w imieniu Związku. Solidarność doskonale potrafi bronić się sama.

Do zarzutów francuskich związków zawodowych bardzo niezręcznie nam się odnosić, ponieważ nie wiedzieć czemu skierowane są nie do nas, tylko do Solidarności. Jednakowoż dotyczą naszych decyzji. Być może we Francji jest inaczej, ale u nas, w Polsce, istnieje wolność słowa, która gwarantuje nam, redaktorom naczelnym „Tygodnika Solidarność” i Tysol.pl, możliwość swobodnego podejmowania decyzji, i prawo prasowe, które czyni stanowisko redaktora naczelnego stanowiskiem samodzielnym. Z kolei standardy dziennikarskie nie przewidują wydawania poleceń w zakresie publikacji, nawet ze strony właściciela. Jeżeli więc Pan Philippe Martinez, szef CGT, i Pan Laurent Berger, szef CFDT, chcą się czegoś na temat naszych publikacji dowiedzieć, to zapraszamy do kontaktu, bardzo chętnie wyjaśnimy im, że „Tygodnik Solidarność”, pierwsze wolne pismo za żelazną kurtyną, nie po to zrzucał okowy komunistycznej cenzury, by przyjmować pęta cenzury Panów Martineza i Bergera.

Bardzo interesujący jest „szturm”, który na nasze publikacje przypuścił na łamach „Le Monde” Pan Jakub Iwaniuk. Swojsko brzmiące, jak na francuskie media, nazwisko. Nie bez powodu. To były pracownik „Gazety Wyborczej”, co w tej sytuacji być może ma znaczenie, być może nie ma. Publikacje Jakuba Iwaniuka we francuskiej prasie sprawiają, że można by odnieść wrażenie, że został oddelegowany „na odcinek” oczerniania rodzinnego kraju, na co wielokrotnie zwracał uwagę redaktor prowadzący atakowanego przez Jakuba Iwaniuka francuskojęzycznego serwisu Tysol.fr Patrick Edery, doświadczony francuski dziennikarz, były współpracownik Agence France-Presse, „Le Figaro”, obecnie współpracujący również z tygodnikiem „Valeurs Actuelles”. Może ma to ze sobą związek?

W swoim materiale redaktor Iwaniuk stara się nie wyrażać własnej opinii, ale jednocześnie poprzez dobór rozmówców i cytatów przedstawia sprawę jednostronnie i w sposób zafałszowany. W artykule wybrzmiewa np. wątek dotyczący zdjęcia uśmiechniętej Marine Le Pen na okładce „Tygodnika Solidarność”, mający być dowodem na sympatię ze strony redakcji dla francuskiej polityk. Jakie więc zdjęcie legalnie działającego we Francji polityka, niebędącego w stanie oskarżenia i mającego szanse na drugą turę wyborów prezydenckich, zadowoliłoby Panów Martineza, Bergera i Iwaniuka? Le Pen z rogami? Z wybitymi zębami? Z uciętą głową? 

To samo dotyczy wybrzmiewającego w materiale zarzutu o „wspieranie skrajnej prawicy”, co rzekomo miałoby „stać w sprzeczności z walką, jaką francuskie związki zawodowe prowadziły wraz z Solidarnością 40 lat temu”. Nie do końca wiemy, co ma być tą „skrajną prawicą”, być może chodzi o wszystko, co znajduje się na prawo od lewicowych związków zawodowych czy byłego pracownika „Gazety Wyborczej”, ale na litość, Panowie! Być może ktoś Was wprowadził w błąd, SOLIDARNOŚĆ 40 LAT TEMU WALCZYŁA ZE SKRAJNĄ I BRUTALNĄ LEWICĄ, NIE PRAWICĄ. Taką właśnie naturę miał agresywny reżim junty komunistycznego gen. Wojciecha Jaruzelskiego.

I pytanie do red. Iwaniuka, który przedstawia nas, chcąc nie chcąc, jako dziennikarzy w niezbyt korzystnym świetle: Dlaczego nie opublikował Pan ani słowa z wypowiedzi redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność” Michała Ossowskiego, z którym rozmowę Pan przeprowadził? Dlaczego nawet nie zadzwonił Pan do redaktora naczelnego Tysol.pl, którego częścią jest serwis Tysol.fr – Cezarego Krysztopy? Przecież numer telefonu Pan otrzymał. Coś nie pasowało Panu do tezy? Bał się Pan konfrontacji z innym punktem widzenia? Proszę się nie bać, nie gryziemy. Wbrew absurdalnym zarzutom na naszych łamach publikują imigranci, którzy znaleźli w Polsce bezpieczną przystań dla swojej potrzeby wolności, czy osoby otwarcie deklarujące się jako homoseksualne, i nie mamy z tym problemu. Przeciwnie, pozostając wierni ideałom Solidarności zrodzonym przeszło 40 lat temu z wielkiego narodowego zrywu, szanujemy różne punkty widzenia. A że nie są to punkty widzenia, które Panu odpowiadają? Cóż, jesteśmy gotowi tę ofiarę ponieść.
I jeszcze jedno: Czemu ma służyć ilustrowanie artykułu na temat NASZYCH publikacji zdjęciem demonstracji Solidarności w Luksemburgu? Bo można odnieść wrażenie, że manipulacji. „Tygodnik Solidarność” i Tysol.pl, owszem, relacjonowały demonstrację, ale w niej nie uczestniczyły.

Do artykułów powielających narrację francuskich mediów czy francuskich związków zawodowych w polskich mediach wręcz nie chce nam się odnosić. Powielanie prymitywnych stereotypów i braki w podstawowej rzetelności dziennikarskiej, mylenie artykułów na Tysol.pl z „komunikatami Związku”, który przecież dysponuje własną stroną internetową, brak kontaktu z posiadającymi największą wiedzę na temat publikacji „Tygodnika Solidarność”, Tysol.pl i Tysol.fr redaktorami naczelnymi tylko potwierdza brak chęci do rzetelnego odniesienia się do sprawy.

Na koniec chcielibyśmy wyraźnie podkreślić. Jeżeli ktoś liczył na to, że nas przestraszy, to się przeliczył. Może nie jesteśmy wielkim koncernem medialnym, mamy swoje braki, ale służymy wielkiej idei niesionej od 40 lat wspólnie z Solidarnością. Idei wolności. Ta idea nakłada na nas zobowiązania, w ramach których nie leży uginanie się przed żądaniami cenzury. Szczerze mówiąc, nie leży to również w naszej naturze. Dlatego, jeśli nasze dotychczasowe publikacje wywołały takie oburzenie, to niech oburzający się zapną pasy i wezmą coś na uspokojenie, bo szykujemy kolejne.
Mówiąc kolokwialnie – będzie grubo.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe