Prof. Szeremietiew: UE w obecnym konflikcie ma ręce zanurzone po same łokcie w nocniku

– To, co się dzieje, zaskoczyło wielu obserwatorów, w pewnym sensie i mnie, ponieważ biorąc pod uwagę aktywa, jakimi dysponuje Rosja, możliwości i wielkość potencjału wydaje się, że w starciu z potencjałem Zachodu, zwłaszcza Stanami Zjednoczonymi, to nie ma żadnych szans, więc z punktu widzenia Rosji podejmowanie tego typu akcji jest to strzał samobójczy. Ale rozumiem, że Putin inaczej ocenia sytuację i uważa, że może odnosić mniejsze czy większe zwycięstwa, ponieważ Zachód jest nieruchawy, a jedyne, czym może grozić, to są sankcje, które różnie wychodzą w praktyce. (…) Biorąc pod uwagę pewną racjonalność, było oczywiste, że z racjonalnego, zachodniego punktu widzenia Rosja żadnej wojny nie powinna rozpocząć, a tymczasem jest inaczej
– ocenił profesor.
Brak sił na zajęcie całej Ukrainy?
Badacz polityki międzynarodowej został zapytany o możliwość użycia swoich współpracowników w państwach bałtyckich oraz w Polsce. Dziennikarz spytał, czy fakt, że USA nie chciałyby ryzykować wybuchu wojny nuklearnej, nie sprawia, że wojnę konwencjonalną na terenie Ukrainy Ameryka jest gotowa tolerować.
– Tak. Ja też mówiłem o tym wcześniej, że pytanie jest takie, czy Rosja rzeczywiście ma dość sił, aby próbować zawojować całą Ukrainę, czy też tymi siłami, które zgromadziła Rosja w okolicach Ukrainy, będzie próbowała prowadzić operację ograniczoną, ale boleśnie godzącą w Ukrainę. Na przykład odciąć Ukrainę od Morza Czarnego, zajmując jakiś pas ziemi, czy też rozwijając tę myśl, którą już na Kremlu podnoszono, że z Ługańska i Donbasu ma powstać jakaś Nowa Rosja, która byłaby częścią Federacji Rosyjskiej. Czy też wystarczy Rosji tylko uderzenie na Kijów i spacyfikowanie Kijowa w taki sposób, żeby można było tam ustanowić jakieś prorosyjskie władze
– tłumaczył były wiceminister.
Na pytanie o ocenę zapowiedzi ostrych sankcji, jakie wygłaszają urzędnicy Unii Europejskiej, gość odpowiedział: „To niech je wreszcie wprowadzi. Na razie są to zapowiedzi”.
„Fit for 55” a sytuacja Unii w konflikcie na Ukrainie
Dalej poruszono temat polityki „Fit for 55” i jej związki z rosyjskimi dostawami gazu.
– Biorąc pod uwagę to, co się w tej chwili dzieje na Ukrainie, okazało się, że UE z tym Nord Streamem i innymi rzeczami znalazła się w sytuacji osoby, która ma ręce zanurzone po łokcie w dużym nocniku. Nie potrafią się przyznać, że Polska, zwłaszcza Polska, w tym wszystkim, co dotyczy wschodu, Rosji, jak należy postępować, miała rację. Ale o tyle dobrze, że nie przyznając Polsce racji, zaczęli przynajmniej zachowywać się tak – patrz Niemcy – jakby nasi sojusznicy z Zachodu te racje wreszcie dostrzegli
– wyjaśnił Romuald Szeremietiew.
Prowadzący dociekał, jaką rolę w obecnym konflikcie mają do odegrania Niemcy. Przywołał niemieckie tłumaczenia, że armia RFN jest w złym stanie i brakuje jej uzbrojenia.
Sojusz Niemiec z Zachodem albo Wielkie Niemcy i partnerstwo z Rosją
– Tak. Niemcy, zwłaszcza niemiecka elita stoi na rozdrożu – do końca nie wie, czy wybrać ścisły związek z Zachodem w tej przestrzeni euroatlantyckiej, czy też zawiązać jak najlepszą współpracę z Rosją, która oferuje Niemcom partnerstwo w budowaniu tzw. wspólnoty od Władywostoku do Lizbony. Druga opcja to jest ta wizja Wielkich Niemiec, które wspólnie z Moskalami rządzą Europą i światem. Zobaczymy, co się przełamie w głowach niemieckich polityków i w którym kierunku ostatecznie Berlin pójdzie
– tłumaczył profesor położenie Niemiec w obecnej grze.
Zobacz też: „Okupanci”. Ukraińskie siły pojmały kolejnych rosyjskich żołnierzy. Pokazano zdjęcia [FOTO]
Zobacz też: Prezydent Duda: „Mamy do czynienia z gwałtem na suwerennym i niepodległym państwie”