[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Czy Bóg im odpłaci?

 „Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało». Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela” (Łk 24, 13-24).
Chrystus Pantokrator [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Czy Bóg im odpłaci?
Chrystus Pantokrator / pixabay.com/gunthersimmermacher

 

Kiedy około tydzień temu wybuchła informacja o tym, co zastano w podkijowskich miasteczkach po wycofaniu się Rosjan, większość ludzi reagowania podobnie - szok był tym większy, że przecież od lat w przestrzeni publicznej mówiono, że w XXI wieku wojny wyglądają już inaczej, toczą się raczej na giełdach i w internecie, czego skutki oczywiście odczuwamy, ale na naszych geograficznych szerokościach i długościach walki mogą przybierać co najwyżej formę działań hybrydowych, tymczasem wojna wybuchła, wybuchła zatrważająco blisko i teraz na domiar coraz bardziej nosi znamiona krwawej rzezi bezbronnych, całkowicie niewinnych. Oglądaliśmy zatem te potworne zdjęcia z jakimś wręcz niedowierzaniem - powiązane ciała, zwłoki porozrzucane na ulicach, zbiorowe bezimienne mogiły. Dzieci. Najgorsze były zdjęcia dzieci. Widziałam jedno, na którym poukładano kilkuletnich chłopców twarzami do krawężnika z podkulonymi kolanami. Czasem jakiś detal powoduje, że z najbardziej nawet zaszokowanego obserwatora stajemy się emocjonalnym „współuczestnikiem” wydarzeń. W moim wypadku była to mała strużka moczu, która wypływała spod ciała jednego z chłopców. Uświadomiłam sobie obezwładniające fizjologię przerażenie, które ciągnęło się długimi sekundami, gdy ten kilkuletni chłopczyk czekał wśród rówieśników na swoją kolej.

- Co Bóg na to? - Czy wymierzy im sprawiedliwość? Słyszycie te słowa wokół siebie? Albo… w sobie? Oczami wyobraźni widzimy obrazki z obozów koncentracyjnych, łagrów, pól bitewnych, miejsc kaźni, spalonych wsi i pewnie nie jesteśmy ani trochę mądrzejsi od naszych przodków, te same pytania i wątpliwości się w nas kołaczą, te same namiętności, ten sam gniew. Wielu z nas ma wyuczone i zapewne słuszne teologiczne odpowiedzi o ludzkiej wolności, także do zła, o pierworodnym grzechu, o sądzie. Tylko że - choć odpowiedzi te dostarczają wentyla dla intelektu - to w takich sytuacjach potrzebujemy czegoś jeszcze. Czegoś, czego nikt za nas nie wypracuje.

Do pewnego czasu daje się na kartach Biblii dostrzec coś, co nazywamy zasadą retrybucji, czyli odpłaty. W skrócie - jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Byłem dobry, grzeczny i miły, słuchałem Boga, więc mi się powodzi; grzeszyłem - spotyka mnie choroba, kara i inne mało sympatyczne konsekwencje. Miało się to odbywać już za życia. Tego typu teologia zaczyna ewoluować powoli w kierunku bardziej złożonych form, wiary w zmartwychwstanie, głębszego obrazu Boga etc. kilkaset lat przez przyjściem na świat Jezusa. Co prawda i za Jego czasów były w Izraelu stronnictwa, które w zmartwychwstanie nie wierzyły - patrz: rozmowa Jezusa z saduceuszami - ale generalnie po okresie niewoli babilońskiej obraz Boga, świata, eschatologii zaczyna zyskiwać kolejny wymiar. Jest jednak tak, że pewne aspekty tego prostego myślenia naszych duchowych przodków tkwią i w nas. Takie prawidła ludzkiej natury. Nie chcę tu oczywiście powiedzieć, że to co robimy i kim jesteśmy nie ma żadnego wpływu na nasze życie doczesne i przyszłe, po prostu „głośno” rozważam, na ile nasze oczekiwania wobec Boga są na Jego, a na ile na nasz - z pyłu tej ziemi wzięty - obraz.

Nie wiem, jak inni, ale analizując własne oczekiwania i nadzieje widzę, że na swój sposób chciałabym i zjeść i mieć ciasteczko - pragnę Boga wszechmocnego, który nieskończenie mnie przerasta, przez co mogłabym czuć się bezpiecznie, ale z drugiej strony często działam tak, jakbym chciała Boga, nad którym mogłabym zapanować, powiedzieć Mu, jak ma wyglądać ten świat, żeby było dobrze, zamówić swoją wymarzoną po ludzku rzeczywistość, najlepiej z bezpośrednią dostawą do domu. Jakby to powiedzieć - to se ne da. Ważne jednak, by swoich pytań, cierpienia i wątpliwości nie odkładać na półkę z napisem „właściwa teologia katolicka, o resztę pytać nie wolno”, bo rychło odbije się to na relacji z Bogiem, albo powolną jej petryfikacją, obumieraniem i smutkiem, albo odrywaniem wiary od rozumu, czyli podszytym lękiem fundamentalizmem, albo buntem przeciw komuś, kogo sami sobie w głowie wyprodukowaliśmy, bo przecież nie przeciw realnemu żywemu Bogu.

„A myśmy się spodziewali, że On właśnie wyzwoli Izraela”, że będzie taki, jakiego Go sobie w naszych umysłach zaprojektowaliśmy, wymarzyliśmy. A On zamiast wygrać naszą wojnę wziął i umarł, oddał życie. To więcej niż skandal, więcej niż zawód, to coś nie do pojęcia. Bo Bóg nie byłby Bogiem, gdyby był dla nas do pojęcia. Problem w tym, że teologia nie załatwi w nas tego, czego nikt poza nami wypracować nie da rady - żywego kontaktu z żywym Bogiem. Żadną miarą nie znam odpowiedzi na wiele z nurtujących nas w tych dniach pytań. Wiem tylko tyle, że wszystkie odpowiedzi są w Nim. Na jedne jestem za mała, inne usłyszę we właściwym czasie, kiedy naprawdę będzie mi to potrzebne. Znacznie ważniejsze od wielu odpowiedzi z poziomu „co Bóg na to” jest to, by usłyszeć gdzie On jest.

Często skupiamy się się na sielankowym obrazie słów „Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie, pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: orzeźwia moją duszę” (Ps 23 1-3), ale nie chcemy usłyszeć „chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę”, dlaczego? „bo Ty jesteś ze mną”. A tyle wystarczy nam wiedzieć. Prawda jest taka, że wraz z upływem lat spędzonych przy Bogu teologicznej błyskotliwości nam najczęściej nie przybywa. I nie musi. Najważniejsze, by przybywało ufności w „Ty jesteś ze mną”. Więcej nie trzeba niż dzielić się radością, dzielić się bólem i ufać. W tym dzieleniu i ufności realizuje się chrześcijaństwo, moje człowieczeństwo i najgłębsze podkłady mojej jaźni. Bóg nie obiecywał mi, że będzie tak jak ja chcę, nie obiecywał także, że będzie tak, jak sądzę, że powinno być. On mówił „Ja będę z tobą” (Wj 3, 12) i „Bóg będzie czuwał nad wami i sprawi, że wrócicie do kraju waszych przodków” (Rdz 48, 21) i „Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7, 14). Emmanuel, czyli Bóg z nami. Bóg ze mną. Tego nie da się nauczyć, temu słowu trzeba dać przeniknąć duszę, doświadczyć jej tej obecności dzień po dniu, rok po roku. Pozwolić drążyć mu serce.

W życiu przy Bogu - nieskończenie przerastającym nas Bogu - Bogu, którego nie da się wykorzystać do własnych małych celów, czasem zapanuje cisza, czasem rzeczywistość będzie ożywać i kwitnąć, czasem ścieżka będzie wiodła przez granie tworząc szeroką perspektywę, czasem przez ataki serca, ale najważniejsze jest to, że rozmaite sposoby doświadczania Jego BYCIA urastają niczym zaczyn. Nasza wewnętrzna teologia staje bardziej teologią pytań niż odpowiedzi, ale pytań nie rzucanych w próżnię. Nawet jeśli nie zawsze usłyszymy na nie odpowiedzi, a na pewno nie zawsze od razu.

Pewnej niedzieli Jezus wjechał do Jerozolimy witany przez tłumy wiwatami, skandowaniem, byłam tam i ja. Witany jako król, cudotwórca, oddziałujący na tę rzeczywistość teraz, tu, natychmiast. Chwilę potem, gdy odbywał się jakiś kosmiczny sąd nade mną, kiedy to On zgłosił się na ochotnika, by ponieść na sobie mój wyrok, mnie już tam nie było. Ja w tym czasie byłam zawiedziona oczekiwaniami, że „On wyzwoli Izraela”. Ale nie szkodzi. To nie taki Bóg, który miałby się na mnie za to obrazić lub zmienić zdanie. Na całe szczęście On nie jest na mój obraz i podobieństwo.

Lata temu siedziałam na adoracji pytając uparcie o pewne sprawy. Odpowiedzią było doświadczenie w sobie Jezusa, który otwiera z klucza moje serce i pokazuje mi malutką dziewczynkę, która śpi, by nie wypowiadać na głos swego dziecięcego dylematu: to niemożliwe, żeby Bóg mógł być jednocześnie wszechmocny i dobry, bo gdyby był, nie mogłabym trafić do piekła, a mogę”. Odpowiedzią Boga było coś najbardziej nieoczekiwanego, żadne teologiczne wywody, żadne zapewnienia, a prosty pocałunek złożony na tych lękach i odłożenie dziewczynki na miejsce. Ten obraz wybił mi z ręki wszelkie argumenty, no bo kim jest Bóg, który całuje nasze wątpliwości co do Niego, nasze najgorsze strachy? Jak bardzo jest inny i jednocześnie jak bardzo kochający? Na takie coś umiałam zrobić tylko jedno, może pierwszy raz w życiu do końca szczerze i z przekonania uklęknąć i powiedzieć w sercu, niczym Tomasz: Pan mój i Bój mój.

Takiego Boga nie da się nauczyć z książek, Jego trzeba poznawać, by usłyszeć „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym” (J 1, 48). Każdy ma swoje drzewo figowe, w którym mieszczą się nasze pytania.

 


 

POLECANE
Wykłady nt. wpływu myśli chrześcijańskiej na społeczeństwo i gospodarkę Wiadomości
Wykłady nt. wpływu myśli chrześcijańskiej na społeczeństwo i gospodarkę

Powszechny Uniwersytet Nauczania Chrześcijańsko-Społecznego (PUNCS) to działanie edukacyjne prowadzone przez fundację Instytut Myśli Schumana.

Siemoniak przyznał: W Wyrykach spadła nasza rakieta z ostatniej chwili
Siemoniak przyznał: "W Wyrykach spadła nasza rakieta"

Tomasz Siemoniak w rozmowie z Moniką Olejnik w TVN24 przyznał, że w Wyrykach spadła polska rakieta wystrzelona z F-16. Dom został uszkodzony, a mieszkańcy mogą wrócić tylko na parter. Minister tłumaczy się, że „świat nie jest taki prosty”.

Jak protestować przeciwko Centrom Integracji Cudzoziemców - jest raport gorące
Jak protestować przeciwko Centrom Integracji Cudzoziemców - jest raport

W środę 17 września Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris opublikował swój nowy raport pod tytułem „Podstawy sprzeciwu wobec koncepcji Centrów Integracji Cudzoziemców. Odpowiedzialna polityka migracyjna wymaga selekcji, deportacji i asymilacji”.

Planowali zamachy terrorystyczne w Polsce i Europie. Litewska prokuratura ujawnia szokujące szczegóły pilne
Planowali zamachy terrorystyczne w Polsce i Europie. Litewska prokuratura ujawnia szokujące szczegóły

Litewska prokuratura wraz z policją rozbiły groźną siatkę terrorystyczną, która przygotowywała cztery zamachy w krajach Europy. W ręce służb trafili obywatele Litwy, Rosji, Łotwy, Estonii i Ukrainy, a tropy prowadzą wprost do rosyjskich służb specjalnych. Część śmiercionośnych ładunków trafiła do Niemiec, Wielkiej Brytanii i Polski.

Doradca Zełenskiego o akcji polskiego wojska: Udawanie, że to sukces, brzmi dziwnie Wiadomości
Doradca Zełenskiego o akcji polskiego wojska: "Udawanie, że to sukces, brzmi dziwnie"

Według doradcy szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Mychajło Podolaka atak dronów na Polskę to był test dla natowskich systemów obrony przeciwrakietowej. W jego opinii obnażył on brak skuteczności polskiej obrony.

Dla Niemca wszystko tylko u nas
Dla Niemca wszystko

Niemieckie media piszą, że wizyta prezydenta Karola Nawrockiego w Berlinie „niesie potencjał konfliktu”. Konflikt? Nie – to przypomnienie długu, którego Niemcy od dekad unikają.

Kurski do Tuska: Mścij się na mnie, zostaw syna Wiadomości
Kurski do Tuska: "Mścij się na mnie, zostaw syna"

Były prezes TVP Jacek Kurski oskarża Donalda Tuska o polityczną zemstę. Prokuratura w Toruniu postawiła jego synowi zarzuty, a Kurski nie ma wątpliwości: to zemsta premiera, a nie wymiaru sprawiedliwości.

Hennig-Kloska: Park Narodowy Dolnej Odry powstanie nawet mimo weta prezydenta pilne
Hennig-Kloska: Park Narodowy Dolnej Odry powstanie nawet mimo weta prezydenta

– W środę rząd przyjął projekt ustawy o utworzeniu Parku Doliny Dolnej Odry – poinformowała minister klimatu Paulina Hennig-Kloska. Nowy park ma powstać w województwie zachodniopomorskim w 2026 r. i objąć teren 3,8 tys. ha. Przeciwnicy alarmują: to cios w żeglugę, gospodarkę i porty Szczecina.

PiS złożył projekt uchwały ws. wywłaszczenia ambasady Rosji Wiadomości
PiS złożył projekt uchwały ws. wywłaszczenia ambasady Rosji

PiS złożył w Sejmie projekt uchwały dotyczącej pilnego zabezpieczenia terenu wokół Ministerstwa Obrony Narodowej. Jarosław Kaczyński zapowiedział, że chodzi m.in. o wywłaszczenie rosyjskiej ambasady w Warszawie.

Amerykanie kłócą się o nominowanego ambasadora USA w Polsce. Dwa głosy przewagi z ostatniej chwili
Amerykanie kłócą się o nominowanego ambasadora USA w Polsce. Dwa głosy przewagi

Nominowany na ambasadora USA w Polsce Tom Rose uzyskał w środę poparcie senackiej komisji spraw zagranicznych, choć nie poparł go żaden polityk Demokratów. Nominacja Rose'a wciąż musi uzyskać większość głosów w Senacie.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Czy Bóg im odpłaci?

 „Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało». Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela” (Łk 24, 13-24).
Chrystus Pantokrator [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Czy Bóg im odpłaci?
Chrystus Pantokrator / pixabay.com/gunthersimmermacher

 

Kiedy około tydzień temu wybuchła informacja o tym, co zastano w podkijowskich miasteczkach po wycofaniu się Rosjan, większość ludzi reagowania podobnie - szok był tym większy, że przecież od lat w przestrzeni publicznej mówiono, że w XXI wieku wojny wyglądają już inaczej, toczą się raczej na giełdach i w internecie, czego skutki oczywiście odczuwamy, ale na naszych geograficznych szerokościach i długościach walki mogą przybierać co najwyżej formę działań hybrydowych, tymczasem wojna wybuchła, wybuchła zatrważająco blisko i teraz na domiar coraz bardziej nosi znamiona krwawej rzezi bezbronnych, całkowicie niewinnych. Oglądaliśmy zatem te potworne zdjęcia z jakimś wręcz niedowierzaniem - powiązane ciała, zwłoki porozrzucane na ulicach, zbiorowe bezimienne mogiły. Dzieci. Najgorsze były zdjęcia dzieci. Widziałam jedno, na którym poukładano kilkuletnich chłopców twarzami do krawężnika z podkulonymi kolanami. Czasem jakiś detal powoduje, że z najbardziej nawet zaszokowanego obserwatora stajemy się emocjonalnym „współuczestnikiem” wydarzeń. W moim wypadku była to mała strużka moczu, która wypływała spod ciała jednego z chłopców. Uświadomiłam sobie obezwładniające fizjologię przerażenie, które ciągnęło się długimi sekundami, gdy ten kilkuletni chłopczyk czekał wśród rówieśników na swoją kolej.

- Co Bóg na to? - Czy wymierzy im sprawiedliwość? Słyszycie te słowa wokół siebie? Albo… w sobie? Oczami wyobraźni widzimy obrazki z obozów koncentracyjnych, łagrów, pól bitewnych, miejsc kaźni, spalonych wsi i pewnie nie jesteśmy ani trochę mądrzejsi od naszych przodków, te same pytania i wątpliwości się w nas kołaczą, te same namiętności, ten sam gniew. Wielu z nas ma wyuczone i zapewne słuszne teologiczne odpowiedzi o ludzkiej wolności, także do zła, o pierworodnym grzechu, o sądzie. Tylko że - choć odpowiedzi te dostarczają wentyla dla intelektu - to w takich sytuacjach potrzebujemy czegoś jeszcze. Czegoś, czego nikt za nas nie wypracuje.

Do pewnego czasu daje się na kartach Biblii dostrzec coś, co nazywamy zasadą retrybucji, czyli odpłaty. W skrócie - jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Byłem dobry, grzeczny i miły, słuchałem Boga, więc mi się powodzi; grzeszyłem - spotyka mnie choroba, kara i inne mało sympatyczne konsekwencje. Miało się to odbywać już za życia. Tego typu teologia zaczyna ewoluować powoli w kierunku bardziej złożonych form, wiary w zmartwychwstanie, głębszego obrazu Boga etc. kilkaset lat przez przyjściem na świat Jezusa. Co prawda i za Jego czasów były w Izraelu stronnictwa, które w zmartwychwstanie nie wierzyły - patrz: rozmowa Jezusa z saduceuszami - ale generalnie po okresie niewoli babilońskiej obraz Boga, świata, eschatologii zaczyna zyskiwać kolejny wymiar. Jest jednak tak, że pewne aspekty tego prostego myślenia naszych duchowych przodków tkwią i w nas. Takie prawidła ludzkiej natury. Nie chcę tu oczywiście powiedzieć, że to co robimy i kim jesteśmy nie ma żadnego wpływu na nasze życie doczesne i przyszłe, po prostu „głośno” rozważam, na ile nasze oczekiwania wobec Boga są na Jego, a na ile na nasz - z pyłu tej ziemi wzięty - obraz.

Nie wiem, jak inni, ale analizując własne oczekiwania i nadzieje widzę, że na swój sposób chciałabym i zjeść i mieć ciasteczko - pragnę Boga wszechmocnego, który nieskończenie mnie przerasta, przez co mogłabym czuć się bezpiecznie, ale z drugiej strony często działam tak, jakbym chciała Boga, nad którym mogłabym zapanować, powiedzieć Mu, jak ma wyglądać ten świat, żeby było dobrze, zamówić swoją wymarzoną po ludzku rzeczywistość, najlepiej z bezpośrednią dostawą do domu. Jakby to powiedzieć - to se ne da. Ważne jednak, by swoich pytań, cierpienia i wątpliwości nie odkładać na półkę z napisem „właściwa teologia katolicka, o resztę pytać nie wolno”, bo rychło odbije się to na relacji z Bogiem, albo powolną jej petryfikacją, obumieraniem i smutkiem, albo odrywaniem wiary od rozumu, czyli podszytym lękiem fundamentalizmem, albo buntem przeciw komuś, kogo sami sobie w głowie wyprodukowaliśmy, bo przecież nie przeciw realnemu żywemu Bogu.

„A myśmy się spodziewali, że On właśnie wyzwoli Izraela”, że będzie taki, jakiego Go sobie w naszych umysłach zaprojektowaliśmy, wymarzyliśmy. A On zamiast wygrać naszą wojnę wziął i umarł, oddał życie. To więcej niż skandal, więcej niż zawód, to coś nie do pojęcia. Bo Bóg nie byłby Bogiem, gdyby był dla nas do pojęcia. Problem w tym, że teologia nie załatwi w nas tego, czego nikt poza nami wypracować nie da rady - żywego kontaktu z żywym Bogiem. Żadną miarą nie znam odpowiedzi na wiele z nurtujących nas w tych dniach pytań. Wiem tylko tyle, że wszystkie odpowiedzi są w Nim. Na jedne jestem za mała, inne usłyszę we właściwym czasie, kiedy naprawdę będzie mi to potrzebne. Znacznie ważniejsze od wielu odpowiedzi z poziomu „co Bóg na to” jest to, by usłyszeć gdzie On jest.

Często skupiamy się się na sielankowym obrazie słów „Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie, pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: orzeźwia moją duszę” (Ps 23 1-3), ale nie chcemy usłyszeć „chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę”, dlaczego? „bo Ty jesteś ze mną”. A tyle wystarczy nam wiedzieć. Prawda jest taka, że wraz z upływem lat spędzonych przy Bogu teologicznej błyskotliwości nam najczęściej nie przybywa. I nie musi. Najważniejsze, by przybywało ufności w „Ty jesteś ze mną”. Więcej nie trzeba niż dzielić się radością, dzielić się bólem i ufać. W tym dzieleniu i ufności realizuje się chrześcijaństwo, moje człowieczeństwo i najgłębsze podkłady mojej jaźni. Bóg nie obiecywał mi, że będzie tak jak ja chcę, nie obiecywał także, że będzie tak, jak sądzę, że powinno być. On mówił „Ja będę z tobą” (Wj 3, 12) i „Bóg będzie czuwał nad wami i sprawi, że wrócicie do kraju waszych przodków” (Rdz 48, 21) i „Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7, 14). Emmanuel, czyli Bóg z nami. Bóg ze mną. Tego nie da się nauczyć, temu słowu trzeba dać przeniknąć duszę, doświadczyć jej tej obecności dzień po dniu, rok po roku. Pozwolić drążyć mu serce.

W życiu przy Bogu - nieskończenie przerastającym nas Bogu - Bogu, którego nie da się wykorzystać do własnych małych celów, czasem zapanuje cisza, czasem rzeczywistość będzie ożywać i kwitnąć, czasem ścieżka będzie wiodła przez granie tworząc szeroką perspektywę, czasem przez ataki serca, ale najważniejsze jest to, że rozmaite sposoby doświadczania Jego BYCIA urastają niczym zaczyn. Nasza wewnętrzna teologia staje bardziej teologią pytań niż odpowiedzi, ale pytań nie rzucanych w próżnię. Nawet jeśli nie zawsze usłyszymy na nie odpowiedzi, a na pewno nie zawsze od razu.

Pewnej niedzieli Jezus wjechał do Jerozolimy witany przez tłumy wiwatami, skandowaniem, byłam tam i ja. Witany jako król, cudotwórca, oddziałujący na tę rzeczywistość teraz, tu, natychmiast. Chwilę potem, gdy odbywał się jakiś kosmiczny sąd nade mną, kiedy to On zgłosił się na ochotnika, by ponieść na sobie mój wyrok, mnie już tam nie było. Ja w tym czasie byłam zawiedziona oczekiwaniami, że „On wyzwoli Izraela”. Ale nie szkodzi. To nie taki Bóg, który miałby się na mnie za to obrazić lub zmienić zdanie. Na całe szczęście On nie jest na mój obraz i podobieństwo.

Lata temu siedziałam na adoracji pytając uparcie o pewne sprawy. Odpowiedzią było doświadczenie w sobie Jezusa, który otwiera z klucza moje serce i pokazuje mi malutką dziewczynkę, która śpi, by nie wypowiadać na głos swego dziecięcego dylematu: to niemożliwe, żeby Bóg mógł być jednocześnie wszechmocny i dobry, bo gdyby był, nie mogłabym trafić do piekła, a mogę”. Odpowiedzią Boga było coś najbardziej nieoczekiwanego, żadne teologiczne wywody, żadne zapewnienia, a prosty pocałunek złożony na tych lękach i odłożenie dziewczynki na miejsce. Ten obraz wybił mi z ręki wszelkie argumenty, no bo kim jest Bóg, który całuje nasze wątpliwości co do Niego, nasze najgorsze strachy? Jak bardzo jest inny i jednocześnie jak bardzo kochający? Na takie coś umiałam zrobić tylko jedno, może pierwszy raz w życiu do końca szczerze i z przekonania uklęknąć i powiedzieć w sercu, niczym Tomasz: Pan mój i Bój mój.

Takiego Boga nie da się nauczyć z książek, Jego trzeba poznawać, by usłyszeć „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym” (J 1, 48). Każdy ma swoje drzewo figowe, w którym mieszczą się nasze pytania.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe