Tadeusz Płużański: Powstanie wileńskie. 73 rocznica operacji „Ostra Brama”

Operacja wojskowa, rozpoczęta 7 lipca 1944 przez oddziały Armii Krajowej w ramach akcji „Burza”, której celem było wyzwolenie Wilna z rąk okupanta niemieckiego i wystąpienie wobec Sowietów w roli gospodarzy.
 Tadeusz Płużański: Powstanie wileńskie. 73 rocznica operacji „Ostra Brama”
/ Tadeusz Płużański
Relacja Danuty Szyksznian - Ossowskiej
 
Jestem Wilnianką, córką wojskowego – żołnierza Legionów. Mama pochodziła z Suchej Beskidzkiej, stąd mam w sobie także góralską krew.
W Wilnie mieszkaliśmy na Zarzeczu. Tam mieszkał też kpt. „Jan” – Bolesław Zagórny, mój pierwszy dowódca, wspaniały człowiek. To byli przyjaciele moich rodziców. Nie mając 17 lat zostałam przyjęta do Służby Zwycięstwu Polski. Na początku wykonywałam proste zadania, kiedy odbywały się jakieś ważne spotkania najczęściej stałam na stójce.
Gdy skończyłam 17 lat, „Jan” skierował mnie do Stanisława Kiałki, „Jelonka” – to też była legenda wileńskiej partyzantki i wspaniały człowiek. On mnie zaprzysiągł – w 1942 roku, zostałam łączniczką. Bardzo się cieszyłam. Ponieważ „Jelonek” był prawą ręką „Wilka” – Aleksandra Krzyżanowskiego, byłam też jego łączniczką. „Jelonek” zorganizował grupę „kóz”. Nikt nie pisze o „kozach”, a ja już jestem właściwie ostatnia. W Szczecinie żyje jeszcze jedna „koza”, ale ona jest już bardzo ciężko chora.
Dlaczego „kozy”? Kiedy „Jelonek” zobaczył nas, powiedział: „co ja z tymi kozami będę robił, takie młode”. Ja dostałam pseudonim „Sarenka”. Chyba dlatego, że miałam cienkie, długie nogi. Bardzo się cieszyłam, że zostałam przyjęta. To była grupa 12 młodych dziewcząt. Ja byłam najmłodsza – 17 lat, najstarsze miały 22 lata. Pieczę nad nami miały dwie nauczycielki. One trochę zawyżały nasz wiek. Wszystkie byłyśmy z Wilna. Naszym zadaniem był przerzut broni, amunicji. To były już zadania poważne i niebezpieczne. Pracowałyśmy też w legalizacji. Na fałszywe dokumenty kupowałyśmy i przenosiłyśmy żywność i ubrania.
Potem wróciłam do „Jana”. Brałam udział w powstaniu wileńskim. Pod ratuszem zostałam ranna w nogę, ale nie była to wielka rana, obwiązałam nogę chusteczką i tak przyszłam do sztabu. Mając 19 lat zostałam odznaczona srebrnym krzyżem zasługi z mieczami. Jedna koleżanka i jedna nasza opiekunka dostały Virtuti Militari.
Po powstaniu, gdy aresztowali „Wilka” i rozbrajali naszych chłopców, dostałam rozkaz zejścia do podziemia. Płakałam, bo chciałam zostać z nimi, chciałam iść do Miednik. Ale musiałam zostać, rozkaz jest rozkaz. Przydzielono mnie do specjalnej grupy do walki z Sowietami, my to nazywaliśmy mały Kedyw. W samą wigilię zostałam aresztowana – moja koleżanka nie wytrzymała w śledztwie i mnie wydała. Na ul. Słowackiego przeszłam bardzo ciężkie śledztwo, do dziś mam kłopoty z kręgosłupem. Potem trzymali mnie w więzieniu na Łukiszkach i w końcu wywieźli do Saratowa. Chorowałam na tyfus brzuszny, tyfus plamisty, byłam skrajnie wyczerpana. Miałam 19 lat, a ważyłam 29 kilogramów.
Zwolnili mnie pod koniec września 1945 roku i wróciłam do Polski. W Wilnie nie znalazłam nikogo, tatusia nie było, dowiedziałam się, że mamusia zmarła. Nie pozwolono mi się zameldować w mieście, jedynie na wsi. Zajęli się mną polscy lekarze, którzy jeszcze byli w Wilnie. Ale tuż przed operacją uciekłam ze szpitala. Zakonnice zorganizowały nielegalne przejście przez granicę. Przedostałam się do Krakowa. Szczęście, że już na dworcu spotkałam siostrę. Przez przypadek. Odnalazł się też tatuś i razem przyjechaliśmy do Szczecina. Dobrze, że zmieniliśmy miejsce zamieszkania, bo potem dostałam dokumenty, że jeden z oficerów naszego sztabu też załamał się i sypał. UB szukało mnie do 1956 roku, dopiero wtedy zamknęli sprawę.
Pani Danuta Szyksznian – Ossowska do dziś mieszka w Szczecinie.
Notował Tadeusz M. Płużański
 

 

POLECANE
Płoną hale magazynowe w Kędzierzynie-Koźlu. Nowe informacje z ostatniej chwili
Płoną hale magazynowe w Kędzierzynie-Koźlu. Nowe informacje

W Kędzierzynie-Koźlu pali się hurtownia ze sprzętem elektrycznym. Na miejscu pracuje już ponad stu strażaków. Dwóch ratowników jest poszkodowanych. Ogłoszono alert RCB z apelem, by w promieniu kilometra od pożaru zamykać okna.

Prowokator wyprowadzony podczas konferencji Jarosława Kaczyńskiego na granicy z Niemcami z ostatniej chwili
Prowokator wyprowadzony podczas konferencji Jarosława Kaczyńskiego na granicy z Niemcami

Podczas konferencji szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego w Rosówku na granicy polsko-niemieckiej doszło do incydentu – policja wyprowadziła jednego z prowokatorów.

Prezes PZPN: Wiem, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski z ostatniej chwili
Prezes PZPN: Wiem, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski

Prezes PZPN Cezary Kulesza wybrał już selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski – informują media. Jak przekazało Radio Zet, trwa ustalanie warunków i wkrótce ma zostać wydany komunikat w sprawie następcy Michała Probierza. Dokładna data nie jest znana.

Komunikat dla mieszkańców Poznania z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Poznania

Od 7 lipca kolejne zwężenia i objazdy na S11 pod Poznaniem – sprawdź, gdzie zwolnić i jak ominąć remont.

Kłęby dymu nad miastem. Płonie hala w Kędzierzynie-Koźlu Wiadomości
Kłęby dymu nad miastem. Płonie hala w Kędzierzynie-Koźlu

W niedzielę, 6 lipca, w Kędzierzynie-Koźlu wybuchły dwa pożary. Strażacy najpierw gasili las, potem halę z rowerami i hulajnogami.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak poinformował Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, Europa Wschodnia, Południowa oraz zachodnie krańce będą pod wpływem wyżów, a pozostała część kontynentu - pod wpływem niżów znad Skandynawii oraz północnych Włoch z pofalowanym frontem atmosferycznym.

Tak miał wyglądać przepis, który miał zdejmować odpowiedzialność z przestępców w rządzie Tuska? z ostatniej chwili
Tak miał wyglądać przepis, który miał zdejmować odpowiedzialność z przestępców w rządzie Tuska?

Grupa „bodnarowców” ma już gotową ustawę bezkarnościową! Miałaby ona zapewnić bezkarność środowisku związanym z obecną władzą w związku z ich bezprawnymi działaniami po 15 października 2023 roku – przekazał dziennikarz Michał Karnowski na antenie Telewizji wPolsce24.

Tragedia nad jeziorem Długie. Nie żyje 12-letnia dziewczynka Wiadomości
Tragedia nad jeziorem Długie. Nie żyje 12-letnia dziewczynka

Do dramatycznego zdarzenia doszło w sobotni wieczór, 5 lipca, nad jeziorem Długie w Rzepinie. Służby otrzymały zgłoszenie o zaginięciu 12-letniej dziewczynki po godzinie 18. Na miejsce natychmiast skierowano duże siły ratownicze – w tym strażaków, ratowników medycznych i policję.

Niemiec w koszulce Ruchu Obrony Granic: Winni są Merkel i Tusk z ostatniej chwili
Niemiec w koszulce Ruchu Obrony Granic: Winni są Merkel i Tusk

Donald Tusk jako szef RE mógł wpłynąć na politykę migracyjną kanclerz Niemiec Angeli Merkel – uważa Niemiec z granicznego miasta Guben, który wstąpił do Ruchu Obrony Granic.

Kaczyński ujawnił, o czym rozmawiał z Hołownią z ostatniej chwili
Kaczyński ujawnił, o czym rozmawiał z Hołownią

– My realistycznie podchodzimy do sytuacji, także w obecnej koalicji. Natomiast takie sprawy jak te, o których tak generalnie tu wspominałem, to znaczy, że trzeba Polskę – to słowo jest całkowicie uzasadnione – ratować, to o tym żeśmy rozmawiali – mówił w niedzielę o spotkaniu z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią prezes PiS Jarosław Kaczyński.

REKLAMA

Tadeusz Płużański: Powstanie wileńskie. 73 rocznica operacji „Ostra Brama”

Operacja wojskowa, rozpoczęta 7 lipca 1944 przez oddziały Armii Krajowej w ramach akcji „Burza”, której celem było wyzwolenie Wilna z rąk okupanta niemieckiego i wystąpienie wobec Sowietów w roli gospodarzy.
 Tadeusz Płużański: Powstanie wileńskie. 73 rocznica operacji „Ostra Brama”
/ Tadeusz Płużański
Relacja Danuty Szyksznian - Ossowskiej
 
Jestem Wilnianką, córką wojskowego – żołnierza Legionów. Mama pochodziła z Suchej Beskidzkiej, stąd mam w sobie także góralską krew.
W Wilnie mieszkaliśmy na Zarzeczu. Tam mieszkał też kpt. „Jan” – Bolesław Zagórny, mój pierwszy dowódca, wspaniały człowiek. To byli przyjaciele moich rodziców. Nie mając 17 lat zostałam przyjęta do Służby Zwycięstwu Polski. Na początku wykonywałam proste zadania, kiedy odbywały się jakieś ważne spotkania najczęściej stałam na stójce.
Gdy skończyłam 17 lat, „Jan” skierował mnie do Stanisława Kiałki, „Jelonka” – to też była legenda wileńskiej partyzantki i wspaniały człowiek. On mnie zaprzysiągł – w 1942 roku, zostałam łączniczką. Bardzo się cieszyłam. Ponieważ „Jelonek” był prawą ręką „Wilka” – Aleksandra Krzyżanowskiego, byłam też jego łączniczką. „Jelonek” zorganizował grupę „kóz”. Nikt nie pisze o „kozach”, a ja już jestem właściwie ostatnia. W Szczecinie żyje jeszcze jedna „koza”, ale ona jest już bardzo ciężko chora.
Dlaczego „kozy”? Kiedy „Jelonek” zobaczył nas, powiedział: „co ja z tymi kozami będę robił, takie młode”. Ja dostałam pseudonim „Sarenka”. Chyba dlatego, że miałam cienkie, długie nogi. Bardzo się cieszyłam, że zostałam przyjęta. To była grupa 12 młodych dziewcząt. Ja byłam najmłodsza – 17 lat, najstarsze miały 22 lata. Pieczę nad nami miały dwie nauczycielki. One trochę zawyżały nasz wiek. Wszystkie byłyśmy z Wilna. Naszym zadaniem był przerzut broni, amunicji. To były już zadania poważne i niebezpieczne. Pracowałyśmy też w legalizacji. Na fałszywe dokumenty kupowałyśmy i przenosiłyśmy żywność i ubrania.
Potem wróciłam do „Jana”. Brałam udział w powstaniu wileńskim. Pod ratuszem zostałam ranna w nogę, ale nie była to wielka rana, obwiązałam nogę chusteczką i tak przyszłam do sztabu. Mając 19 lat zostałam odznaczona srebrnym krzyżem zasługi z mieczami. Jedna koleżanka i jedna nasza opiekunka dostały Virtuti Militari.
Po powstaniu, gdy aresztowali „Wilka” i rozbrajali naszych chłopców, dostałam rozkaz zejścia do podziemia. Płakałam, bo chciałam zostać z nimi, chciałam iść do Miednik. Ale musiałam zostać, rozkaz jest rozkaz. Przydzielono mnie do specjalnej grupy do walki z Sowietami, my to nazywaliśmy mały Kedyw. W samą wigilię zostałam aresztowana – moja koleżanka nie wytrzymała w śledztwie i mnie wydała. Na ul. Słowackiego przeszłam bardzo ciężkie śledztwo, do dziś mam kłopoty z kręgosłupem. Potem trzymali mnie w więzieniu na Łukiszkach i w końcu wywieźli do Saratowa. Chorowałam na tyfus brzuszny, tyfus plamisty, byłam skrajnie wyczerpana. Miałam 19 lat, a ważyłam 29 kilogramów.
Zwolnili mnie pod koniec września 1945 roku i wróciłam do Polski. W Wilnie nie znalazłam nikogo, tatusia nie było, dowiedziałam się, że mamusia zmarła. Nie pozwolono mi się zameldować w mieście, jedynie na wsi. Zajęli się mną polscy lekarze, którzy jeszcze byli w Wilnie. Ale tuż przed operacją uciekłam ze szpitala. Zakonnice zorganizowały nielegalne przejście przez granicę. Przedostałam się do Krakowa. Szczęście, że już na dworcu spotkałam siostrę. Przez przypadek. Odnalazł się też tatuś i razem przyjechaliśmy do Szczecina. Dobrze, że zmieniliśmy miejsce zamieszkania, bo potem dostałam dokumenty, że jeden z oficerów naszego sztabu też załamał się i sypał. UB szukało mnie do 1956 roku, dopiero wtedy zamknęli sprawę.
Pani Danuta Szyksznian – Ossowska do dziś mieszka w Szczecinie.
Notował Tadeusz M. Płużański
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe