Czy Putin naruszy „militarne tabu” w sprawie broni atomowej?

Ataki na infrastrukturę energetyczną Ukrainy przed sezonem zimowym, niszczenie budynków mieszkalnych, ludobójstwo, blokowanie eksportu ukraińskich zbóż – to czerwone linie, które Rosja już zdołała przekroczyć. Czy Putin pójdzie dalej i naruszy „militarne tabu” w sprawie broni atomowej? Czy sięgnie po tzw. brudną bombę? A może to tylko blef?
 Czy Putin naruszy „militarne tabu” w sprawie broni atomowej?
/ fot. pixabay.com

Dziewięć państw na świecie posiada łącznie około 12,7 tys. głowic jądrowych. Mniej więcej 90 proc. tego arsenału należy do Rosji (niemal 6 tys.) i USA (5,4 tys.). Chiny posiadają ok. 350 głowic, Francja 290, Wielka Brytania 225, Pakistan 165, Indie 160, Izrael 90 i Korea Północna 20.

Światowy potencjał jądrowy

Do użycia broni jądrowej niezbędne są środki jej przenoszenia. Nie wszystkie z tych państw posiadają pełne możliwości w tym zakresie, czyli tak zwaną triadę nuklearną, na którą składają się bombowce strategiczne, okręty podwodne i wyrzutnie rakietowe. Nie wszyscy posiadacze tej broni dysponują także rakietami dalekiego zasięgu, a bomby mają różną siłę rażenia.
Do tej pory broń jądrowa została wykorzystana tylko raz. Podczas II wojny światowej w sierpniu 1945 roku Amerykanie zrzucili dwie bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki. Efektem była śmierć kilkuset tysięcy Japończyków i decyzja cesarza Hirohito o bezwarunkowej kapitulacji, a wielka wojna dobiegła końca. Czy podobny scenariusz na zakończenie wojny chodzi po głowie Putinowi?

Dyskusje na temat użycia przez Rosję broni jądrowej, szczególnie tej taktycznej o mniejszej sile rażenia, stały się niepokojąco realne po 30 września, gdy Władimir Putin zatwierdził przyłączenie czterech ukraińskich obwodów: donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego do Federacji Rosyjskiej. W zestawieniu z ukraińską kontrofensywą, która sukcesywnie posuwała się naprzód od 29 sierpnia na wschodzie i południu kraju, rosyjskie groźby zaczęto brać coraz bardziej na poważnie.
„Po raz pierwszy od czasu kryzysu kubańskiego mamy bezpośrednie zagrożenie użycia broni jądrowej” – ocenił Joe Biden na początku października br. Prezydent USA stwierdził, że groźba użycia broni masowego rażenia przez Putina jest realna z powodu niepowodzeń rosyjskiej armii na ukraińskim froncie. Zdaniem Bidena, rosyjski przywódca „nie żartuje, kiedy mówi o użyciu taktycznej broni jądrowej, broni biologicznej lub chemicznej”. Czy pomiędzy wojną na Ukrainie a kryzysem kubańskim można doszukać się paraleli?

Kryzys kubański

Kryzys kubański rozpoczął się, gdy amerykański samolot zwiadowczy U-2 wykrył, że Rosjanie rozmieścili na Kubie rakiety balistyczne średniego zasięgu. Zasięg pocisków obejmował Waszyngton i Nowy York. Kennedy wprowadził morską „kwarantannę” (blokadę) Kuby, a także zażądał demontażu sowieckich instalacji wojskowych, w tym wycofania rakiet przez ZSRR. Świat stanął na granicy wojny atomowej, gdy dwa największe mocarstwa postawiły w stan najwyżej gotowości swoje siły atomowe.

John F. Kennedy został 35. prezydentem USA na początku 1961 roku, a przywódca ZSRR Nikita Chruszczow postanowił przetestować świeżo wybranego amerykańskiego prezydenta. Test przerodził się w sytuację, gdy ryzyko użycia broni jądrowej stało się największe od czasu II wojny światowej. Ostatecznie przywódcy USA i ZSRR doszli do porozumienia, w którym Chruszczow zgodził się wycofać sowiecką broń z Kuby w zamian za gwarancje, że USA nie dokonają inwazji na Kubę, a także że wycofają amerykańskie pociski balistyczne Jupiter, które rozmieścili w Turcji, co faktycznie nastąpiło w 1963 roku.

Po kryzysie kubańskim zdecydowano o uruchomieniu „czerwonego telefonu” pomiędzy Moskwą a Waszyngtonem. Gorąca linia miała poprawić komunikację pomiędzy mocarstwami, by zapobiec podobnym wydarzeniem w przyszłości. Czy Władimir Putin chce dziś przetestować prezydenta Bidena, podobnie jak zrobił to jego poprzednik 60 lat temu?

Putin blefuje?

We wrześniowym orędziu Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację. – Jeśli zagrożona jest terytorialna integralność naszego kraju, użyjemy wszelkich dostępnych nam środków, by bronić Rosji i naszych ludzi. To nie jest blef – podkreślił Putin. – Ci, którzy próbują szantażować nas bronią jądrową, powinni wiedzieć, że wiatr może obrócić się w ich stronę – dodał.

Opinia publiczna zadawała sobie pytanie, jak odczytywać słowa rosyjskiego prezydenta? Czy Putin blefuje, gdy zastrzega, że nie blefuje? I jak NATO powinno odpowiedzieć na takie groźby oraz na hipotetyczne użycie broni jądrowej na Ukrainie przez Putina?
Emerytowany czterogwiazdkowy amerykański generał i jednocześnie były dyrektor CIA David Petraeus stwierdził w rozmowie z ABC News, że NATO mogłoby zniszczyć wszystkie rosyjskie siły konwencjonalne na Ukrainie i na Krymie, a także zatopić flotę czarnomorską, jeśli Putin użyłby broni jądrowej w konflikcie ukraińskim. Takie posunięcie niewątpliwie byłoby wejściem w otwarty konflikt z Rosją.

Jednak artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego głosi, iż „strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim”.

Istnieje hipotetyczny scenariusz, w którym rosyjski atak bronią jądrową na Ukrainie mógłby spowodować promieniowe, które rozprzestrzeniłoby się na terytoria państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Mało prawdopodobne, by taka sytuacja wypełniała znamiona „zbrojnej napaści”.

Wzbudzanie na Zachodzie atmosfery paniki przyniosło niewielkie skutki, choć na straszenie wojną atomową dał się nabrać najbogatszy człowiek świata. Elon Musk ogłosił 3 października na Twitterze „plan pokojowy”, który równie dobrze mogliby napisać moskiewscy dyplomaci. W komentarzu pod swoim autorskim planem dotyczącym zakończenia wojny na Ukrainie napisał, że „możliwym, choć mało prawdopodobnym rezultatem tego konfliktu jest wojna nuklearna”.

Chuchać na zimne

Rosyjska powódź kłamstw powoduje, że Zachód nie wierzy w scenariusze pisane cyrylicą, ale z drugiej strony musi temperować najgroźniejsze przekazy płynące z Kremla.

Gdy 27 października Putin zaprzeczył, iż zamierza użyć broni nuklearnej na Ukrainie, mówiąc, iż „nie ma do tego powodu ani politycznego, ani militarnego”, do jego słów odniósł się prezydent USA. „Jeśli nie ma zamiaru, to dlaczego ciągle o tym mówi? Dlaczego mówi o możliwości użycia taktycznej broni jądrowej?” – pytał Biden w wywiadzie dla NewsNation.

Tym bardziej, co warto przypomnieć, że rosyjska doktryna wojenna mówi, iż „Federacja Rosyjska zastrzega sobie prawo do zastosowania broni jądrowej w odpowiedzi na wykorzystanie przeciwko niej i (lub) jej sojusznikom broni jądrowej i innych rodzajów broni masowego rażenia, jak również w przypadku agresji przeciwko Federacji Rosyjskiej z zastosowaniem broni konwencjonalnej, jeśli zagrożone jest istnienie państwa”.

Rosyjski prezydent tłumaczył, że jego słowa o użyciu „wszelkich dostępnych środków, by bronić Rosji” nie odnosiły się do użycia broni jądrowej przez Kreml, ale były odpowiedzią na stanowisko Zachodu, który o tym wspominał. Za przykład wskazał Liz Truss, która mówiła w sierpniu, że byłaby gotowa do użycia broni jądrowej, jeśli zostałaby brytyjską premier, co miało rzekomo zaniepokoić Kreml.

Brudna bomba

Gdy strasznie BMR nie powiodło się, Kreml rozpoczął przygotowania do kolejnej „kampanii strachu”. 23 października rozdzwoniły się telefony w USA, Francji, Wielkiej Brytanii i Turcji, bowiem szef rosyjskiego resortu obrony Siergiej Szojgu chciał ostrzec swoich odpowiedników w tych krajach, że Ukraina rzekomo przygotowuje się do użycia „brudnej bomby”. Poinformował o tym także Chiny i Indie. Brudna bomba to broń, której celem jest rozsianie materiału radioaktywnego i tym samym promieniotwórczego skażenia terenu. Choć nie można wykluczyć, że Putin jej użyje, to prawdopodobnie będzie to kolejny rosyjski blef.

Nuklearny straszak

Straszenie bronią jądrową to stały repertuar Kim Dzong Una. W tym roku Korea Północna wystrzeliła bezprecedensową liczbę pocisków balistycznych, a w październiku jeden z takich pocisków średniego zasięgu przeleciał nad Japonią po raz pierwszy od 2017 roku. Tylko w tym roku do czerwca Korea Północna wystrzeliła 31 pocisków balistycznych. Poprzedni rekord padł w 2019 roku, gdy było to 25 rakiet. Taka seria prób rakietowych to prawdopodobnie przygotowania do siódmej próby nuklearnej. Do tej pory Korea Północna przeprowadziła sześć prób jądrowych w latach 2006-2017. Amerykanie nie chcą dopuścić, by armia Kim Dzong Una rozwinęła zdolności, które bezpośrednio zagroziłyby terytorium Stanów Zjednoczonych. Oczywiście reżim twierdzi, że już posiada międzykontynentalne pociski obejmujące swoim zasięgiem USA.

Trudno ocenić, czy bliżej szaleństwa jest przywódca Korei Północnej czy Federacji Rosyjskiej, ale jak dotąd wszystkie nuklearne groźby znajdują swoje miejsce na marginesie historii. I oby tak pozostało.

Tekst pochodzi z 45. (1764) numeru „Tygodnika Solidarność”.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Wraca Teatr Telewizji. Na pierwszy ogień: monodram Krystyny Jandy o wypędzaniu Żydów z Polski gorące
Wraca "Teatr Telewizji". Na pierwszy ogień: monodram Krystyny Jandy o wypędzaniu Żydów z Polski

Neo TVP od maja rusza z nowym Teatrem Telewizji. Jako pierwszy przedstawiony zostanie monodram "Zapiski z wygnania" w wykonaniu Krystyny Jandy.

Jarosław Kaczyński stanie przed komisją ds. tzw. afery wizowej. Podano termin z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński stanie przed komisją ds. tzw. afery wizowej. Podano termin

Przewodniczący komisji ds. tzw. afery wizowej Michał Szczerba poinformował, że prezes PiS Jarosław Kaczyński zostanie przesłuchany przez komisję w środę 5 czerwca. 

To koniec. Rywalka Igi Świątek wydała oświadczenie z ostatniej chwili
To koniec. Rywalka Igi Świątek wydała oświadczenie

Rywalka Igi Świątek ogłosiła niespodziewaną decyzję. "Przebyliśmy razem niesamowitą podróż" - czytamy.

Rosja ogranicza możliwość kandydowania w wyborach z ostatniej chwili
Rosja ogranicza możliwość kandydowania w wyborach

Duma Państwowa, czyli niższa izba parlamentu Rosji, postanowiła w poniedziałek, ze obywatele Rosji, którzy zostali wpisani przez władze na listę tzw. agentów zagranicznych, nie będą mogli kandydować na żadne stanowiska w wyborach na szczeblu federalnym i lokalnym.

Były pełnomocnik sędziego, który uciekł na Białoruś: Nie reprezentuję go od 2022 r., widziałem go w TVN, obok polityków PO i sędziów Iustitii z ostatniej chwili
Były pełnomocnik sędziego, który uciekł na Białoruś: Nie reprezentuję go od 2022 r., widziałem go w TVN, obok polityków PO i sędziów Iustitii

Na konferencji prasowej w Mińsku polski sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt zwrócił się z prośbą o udzielenie azylu politycznego na Białorusi. Sędzia bywał rozmówcą TVN24 i Wyborczej, będąc swego rodzaju "świadkiem koronnym" ws. tzw. "afery hejterskiej". Teraz do sprawy odniósł się mec. Bartosz Lewandowski, który dawniej był jego pełnomocnikiem.

Nieoficjalnie: Ambasador Francji będzie obecny na inauguracji Putina z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Ambasador Francji będzie obecny na inauguracji Putina

Ambasador Francji w Rosji będzie obecny na inauguracji kolejnej prezydenckiej kadencji Władimira Putina - poinformowała w poniedziałek agencja Reutera za francuskimi źródłami dyplomatycznymi. Wcześniej Niemcy powiadomiły, że nie wyślą swojego reprezentanta na to wydarzenie.

Rafał Trzaskowski zapowiada zmiany ws. płatnego parkowania polityka
Rafał Trzaskowski zapowiada zmiany ws. płatnego parkowania

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski powiedział w poniedziałek, że będzie rekomendował wprowadzenie płatnego parkowania w śródmiejskiej strefie w weekendy.

Protasiewicz do Kierwińskiego: Już godzinę czekam na twoich chłopaków z ostatniej chwili
Protasiewicz do Kierwińskiego: "Już godzinę czekam na twoich chłopaków"

"Hej @MKierwinski! Z kolegami czekamy na pozwy! pospiesz się, bo …sam wiesz, co będzie się działo" - pisze w mediach społecznościowych do Marcina Kierwińskiego były wicewojewoda dolnośląski Jacek Protasiewicz.

Xi Jinping we Francji: Europa jest dla Chin priorytetem z ostatniej chwili
Xi Jinping we Francji: Europa jest dla Chin priorytetem

Przywódca Chin Xi Jinping gości dzisiaj w Paryżu, gdzie spotyka się z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen.

Sędziowski świadek koronny TVN uciekł na Białoruś. Ze strony Iustitia.pl zniknęły artykuły na jego temat Wiadomości
Sędziowski "świadek koronny" TVN uciekł na Białoruś. Ze strony Iustitia.pl zniknęły artykuły na jego temat

Na konferencji prasowej w Mińsku polski sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt zwrócił się z prośbą o udzielenie azylu politycznego na Białorusi. Sędzia bywał rozmówcą TVN24 i Wyborczej, będąc swego rodzaju "świadkiem koronnym" ws. tzw. "afery hejterskiej". Tymczasem na stronie Stowarzyszenia Sędziów "Iustitia" zniknęły artykuły na jego temat.

REKLAMA

Czy Putin naruszy „militarne tabu” w sprawie broni atomowej?

Ataki na infrastrukturę energetyczną Ukrainy przed sezonem zimowym, niszczenie budynków mieszkalnych, ludobójstwo, blokowanie eksportu ukraińskich zbóż – to czerwone linie, które Rosja już zdołała przekroczyć. Czy Putin pójdzie dalej i naruszy „militarne tabu” w sprawie broni atomowej? Czy sięgnie po tzw. brudną bombę? A może to tylko blef?
 Czy Putin naruszy „militarne tabu” w sprawie broni atomowej?
/ fot. pixabay.com

Dziewięć państw na świecie posiada łącznie około 12,7 tys. głowic jądrowych. Mniej więcej 90 proc. tego arsenału należy do Rosji (niemal 6 tys.) i USA (5,4 tys.). Chiny posiadają ok. 350 głowic, Francja 290, Wielka Brytania 225, Pakistan 165, Indie 160, Izrael 90 i Korea Północna 20.

Światowy potencjał jądrowy

Do użycia broni jądrowej niezbędne są środki jej przenoszenia. Nie wszystkie z tych państw posiadają pełne możliwości w tym zakresie, czyli tak zwaną triadę nuklearną, na którą składają się bombowce strategiczne, okręty podwodne i wyrzutnie rakietowe. Nie wszyscy posiadacze tej broni dysponują także rakietami dalekiego zasięgu, a bomby mają różną siłę rażenia.
Do tej pory broń jądrowa została wykorzystana tylko raz. Podczas II wojny światowej w sierpniu 1945 roku Amerykanie zrzucili dwie bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki. Efektem była śmierć kilkuset tysięcy Japończyków i decyzja cesarza Hirohito o bezwarunkowej kapitulacji, a wielka wojna dobiegła końca. Czy podobny scenariusz na zakończenie wojny chodzi po głowie Putinowi?

Dyskusje na temat użycia przez Rosję broni jądrowej, szczególnie tej taktycznej o mniejszej sile rażenia, stały się niepokojąco realne po 30 września, gdy Władimir Putin zatwierdził przyłączenie czterech ukraińskich obwodów: donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego do Federacji Rosyjskiej. W zestawieniu z ukraińską kontrofensywą, która sukcesywnie posuwała się naprzód od 29 sierpnia na wschodzie i południu kraju, rosyjskie groźby zaczęto brać coraz bardziej na poważnie.
„Po raz pierwszy od czasu kryzysu kubańskiego mamy bezpośrednie zagrożenie użycia broni jądrowej” – ocenił Joe Biden na początku października br. Prezydent USA stwierdził, że groźba użycia broni masowego rażenia przez Putina jest realna z powodu niepowodzeń rosyjskiej armii na ukraińskim froncie. Zdaniem Bidena, rosyjski przywódca „nie żartuje, kiedy mówi o użyciu taktycznej broni jądrowej, broni biologicznej lub chemicznej”. Czy pomiędzy wojną na Ukrainie a kryzysem kubańskim można doszukać się paraleli?

Kryzys kubański

Kryzys kubański rozpoczął się, gdy amerykański samolot zwiadowczy U-2 wykrył, że Rosjanie rozmieścili na Kubie rakiety balistyczne średniego zasięgu. Zasięg pocisków obejmował Waszyngton i Nowy York. Kennedy wprowadził morską „kwarantannę” (blokadę) Kuby, a także zażądał demontażu sowieckich instalacji wojskowych, w tym wycofania rakiet przez ZSRR. Świat stanął na granicy wojny atomowej, gdy dwa największe mocarstwa postawiły w stan najwyżej gotowości swoje siły atomowe.

John F. Kennedy został 35. prezydentem USA na początku 1961 roku, a przywódca ZSRR Nikita Chruszczow postanowił przetestować świeżo wybranego amerykańskiego prezydenta. Test przerodził się w sytuację, gdy ryzyko użycia broni jądrowej stało się największe od czasu II wojny światowej. Ostatecznie przywódcy USA i ZSRR doszli do porozumienia, w którym Chruszczow zgodził się wycofać sowiecką broń z Kuby w zamian za gwarancje, że USA nie dokonają inwazji na Kubę, a także że wycofają amerykańskie pociski balistyczne Jupiter, które rozmieścili w Turcji, co faktycznie nastąpiło w 1963 roku.

Po kryzysie kubańskim zdecydowano o uruchomieniu „czerwonego telefonu” pomiędzy Moskwą a Waszyngtonem. Gorąca linia miała poprawić komunikację pomiędzy mocarstwami, by zapobiec podobnym wydarzeniem w przyszłości. Czy Władimir Putin chce dziś przetestować prezydenta Bidena, podobnie jak zrobił to jego poprzednik 60 lat temu?

Putin blefuje?

We wrześniowym orędziu Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację. – Jeśli zagrożona jest terytorialna integralność naszego kraju, użyjemy wszelkich dostępnych nam środków, by bronić Rosji i naszych ludzi. To nie jest blef – podkreślił Putin. – Ci, którzy próbują szantażować nas bronią jądrową, powinni wiedzieć, że wiatr może obrócić się w ich stronę – dodał.

Opinia publiczna zadawała sobie pytanie, jak odczytywać słowa rosyjskiego prezydenta? Czy Putin blefuje, gdy zastrzega, że nie blefuje? I jak NATO powinno odpowiedzieć na takie groźby oraz na hipotetyczne użycie broni jądrowej na Ukrainie przez Putina?
Emerytowany czterogwiazdkowy amerykański generał i jednocześnie były dyrektor CIA David Petraeus stwierdził w rozmowie z ABC News, że NATO mogłoby zniszczyć wszystkie rosyjskie siły konwencjonalne na Ukrainie i na Krymie, a także zatopić flotę czarnomorską, jeśli Putin użyłby broni jądrowej w konflikcie ukraińskim. Takie posunięcie niewątpliwie byłoby wejściem w otwarty konflikt z Rosją.

Jednak artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego głosi, iż „strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim”.

Istnieje hipotetyczny scenariusz, w którym rosyjski atak bronią jądrową na Ukrainie mógłby spowodować promieniowe, które rozprzestrzeniłoby się na terytoria państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Mało prawdopodobne, by taka sytuacja wypełniała znamiona „zbrojnej napaści”.

Wzbudzanie na Zachodzie atmosfery paniki przyniosło niewielkie skutki, choć na straszenie wojną atomową dał się nabrać najbogatszy człowiek świata. Elon Musk ogłosił 3 października na Twitterze „plan pokojowy”, który równie dobrze mogliby napisać moskiewscy dyplomaci. W komentarzu pod swoim autorskim planem dotyczącym zakończenia wojny na Ukrainie napisał, że „możliwym, choć mało prawdopodobnym rezultatem tego konfliktu jest wojna nuklearna”.

Chuchać na zimne

Rosyjska powódź kłamstw powoduje, że Zachód nie wierzy w scenariusze pisane cyrylicą, ale z drugiej strony musi temperować najgroźniejsze przekazy płynące z Kremla.

Gdy 27 października Putin zaprzeczył, iż zamierza użyć broni nuklearnej na Ukrainie, mówiąc, iż „nie ma do tego powodu ani politycznego, ani militarnego”, do jego słów odniósł się prezydent USA. „Jeśli nie ma zamiaru, to dlaczego ciągle o tym mówi? Dlaczego mówi o możliwości użycia taktycznej broni jądrowej?” – pytał Biden w wywiadzie dla NewsNation.

Tym bardziej, co warto przypomnieć, że rosyjska doktryna wojenna mówi, iż „Federacja Rosyjska zastrzega sobie prawo do zastosowania broni jądrowej w odpowiedzi na wykorzystanie przeciwko niej i (lub) jej sojusznikom broni jądrowej i innych rodzajów broni masowego rażenia, jak również w przypadku agresji przeciwko Federacji Rosyjskiej z zastosowaniem broni konwencjonalnej, jeśli zagrożone jest istnienie państwa”.

Rosyjski prezydent tłumaczył, że jego słowa o użyciu „wszelkich dostępnych środków, by bronić Rosji” nie odnosiły się do użycia broni jądrowej przez Kreml, ale były odpowiedzią na stanowisko Zachodu, który o tym wspominał. Za przykład wskazał Liz Truss, która mówiła w sierpniu, że byłaby gotowa do użycia broni jądrowej, jeśli zostałaby brytyjską premier, co miało rzekomo zaniepokoić Kreml.

Brudna bomba

Gdy strasznie BMR nie powiodło się, Kreml rozpoczął przygotowania do kolejnej „kampanii strachu”. 23 października rozdzwoniły się telefony w USA, Francji, Wielkiej Brytanii i Turcji, bowiem szef rosyjskiego resortu obrony Siergiej Szojgu chciał ostrzec swoich odpowiedników w tych krajach, że Ukraina rzekomo przygotowuje się do użycia „brudnej bomby”. Poinformował o tym także Chiny i Indie. Brudna bomba to broń, której celem jest rozsianie materiału radioaktywnego i tym samym promieniotwórczego skażenia terenu. Choć nie można wykluczyć, że Putin jej użyje, to prawdopodobnie będzie to kolejny rosyjski blef.

Nuklearny straszak

Straszenie bronią jądrową to stały repertuar Kim Dzong Una. W tym roku Korea Północna wystrzeliła bezprecedensową liczbę pocisków balistycznych, a w październiku jeden z takich pocisków średniego zasięgu przeleciał nad Japonią po raz pierwszy od 2017 roku. Tylko w tym roku do czerwca Korea Północna wystrzeliła 31 pocisków balistycznych. Poprzedni rekord padł w 2019 roku, gdy było to 25 rakiet. Taka seria prób rakietowych to prawdopodobnie przygotowania do siódmej próby nuklearnej. Do tej pory Korea Północna przeprowadziła sześć prób jądrowych w latach 2006-2017. Amerykanie nie chcą dopuścić, by armia Kim Dzong Una rozwinęła zdolności, które bezpośrednio zagroziłyby terytorium Stanów Zjednoczonych. Oczywiście reżim twierdzi, że już posiada międzykontynentalne pociski obejmujące swoim zasięgiem USA.

Trudno ocenić, czy bliżej szaleństwa jest przywódca Korei Północnej czy Federacji Rosyjskiej, ale jak dotąd wszystkie nuklearne groźby znajdują swoje miejsce na marginesie historii. I oby tak pozostało.

Tekst pochodzi z 45. (1764) numeru „Tygodnika Solidarność”.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe