[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Karząca ręka sprawiedliwości?

"Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: "Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam". Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: "Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?". Odpowiedzieli mu: "Bo nas nikt nie najął". Rzekł im: "Idźcie i wy do winnicy!". A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: "Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych!". Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: "Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty". Na to odrzekł jednemu z nich: "Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" (Mt 20, 1-15).
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Karząca ręka sprawiedliwości?
/ pixabay.com/Treharris

W katolickim światku od dawna trwa spór o tzw. "Boga karzącego", o zestawienie Bożego miłosierdzia z Jego sprawiedliwością, które niesłusznie, moim zdaniem, stawia się względem siebie w opozycji a także o stwierdzenie "Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze", figurujące w małokatechizmowych prawdach wiary, ale nieobecne w takiej formie w Katechizmie Kościoła Katolickiego. W ostatnim czasie ta dyskusja przybrała na sile do tego stopnia, że przeczytałam niedawno wypowiedź, która mnie nieco zmroziła, a wedle której twierdzenie, że Bóg nie jest sprawiedliwym, ergo karzącym, sędzią równoznaczne jest z "napluciem w twarz" ofiarom niesprawiedliwości. Autor argumentował, że wobec tego powinniśmy otworzyć więzienia etc. Postanowiłam troszkę podrążyć temat.

Sprawiedliwy czy miłosierny?

Pewnie nie raz i nie dwa słyszeliśmy o dwóch Bożych przymiotach coś w stylu: tak, Bóg jest co prawda miłosierny, ale ale, hola hola, jest też sprawiedliwym sędzią… a ręka tej sprawiedliwości każdego dosięgnie. Jakby posiadał Bóg, niczym starorzymskie mityczne bóstwo Janus, dwie twarze. Jakby miał Bóg pewien rodzaj duchowego rozdwojenia jaźni. Dodatkowo oba z tych przymiotów bywają wykrzywione, jak obrazy z luster w lunaparku, miłosierdzie czyni się bezrozumnym a sprawiedliwość pozbawianą serca. Tymczasem śp. ks. Krzysztof Grzywocz, z właściwą sobie przenikliwością i łagodnością, nazywał miłosierdzie Boga bardzo sprawiedliwym, a Bożą sprawiedliwość niezwykle miłosierną. To przeciwstawienie miłosierdzia i sprawiedliwości nie jest celne, bo wyłania się z niego obraz pewnego wewnętrznego dualizmu. Choć w sposób oczywisty nasze umysły nie są w stanie Boga objąć ani pojąć, to jednak z Jego własnej inicjatywy objawiania się człowiekowi w całej historii zbawienia, pewne rzeczy na Jego temat jednak powiedzieć możemy i jedną spośród tych rzeczy jest to, że nie jest On ze sobą wewnętrznie skonfliktowany. A zatem jak to jest z tymi przymiotami?

Ważne, by w rozumieniu Bożej sprawiedliwości rozróżnić żydowskie pojmowania tego zagadnienia - a więc kontekst, w jakim używał go sam Jezus - od interpretacji jurydycznych, które wykształciły się w wyniku rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa na terenie Imperium Romanum. To pomieszanie pojęć stało się bowiem podstawą poznawczego chaosu. W Izraelu sprawiedliwość rozumiana była jako równoważność zachowana między pewnym fenomenem a odpowiadającą mu rzeczywistością, niczym przedmiot ułożony na wadze i równy mu pod względem ciężkości odważnik. 

W starotestamentalnej tradycji sprawiedliwość funkcjonowała w trzech wymiarach - handlowym, prawnym oraz religijnym. To, co starożytny Izraelita uważał za sprawiedliwość, współczesny Europejczyk określiłby kolejno - uczciwością, praworządnością oraz pobożnością. Jeśli ktoś, w rozumieniu przestrzeni wiary, nazywany był człowiekiem sprawiedliwym, znaczyło to tyle, że jest osobą oddaną Bogu, odpowiadającą na Jego objawienie swoim sercem i czynem, czyli osobą zachowującą równoważność między Bożym udzieleniem się człowiekowi i ludzką odpowiedzią na to udzielenie się.

Usprawiedliwienie

Myślę, że kluczowym dla zrozumienia idei Bożej sprawiedliwości jest pojęcie „usprawiedliwienia”, tak charakterystyczne dla teologii św. Pawła z Tarsu. Kiedy my, ludzie cywilizacji zachodniej, słyszymy to słowo, kojarzy nam się ono z czymś w rodzaju dawnego druku L4, na którym lekarz wypisywał zwolnienie chorobowe, udzielając nam tym samym alibi, potwierdzenia na to, że w danym okresie nie jesteśmy zdolni to pracy. Usprawiedliwienie nieobecności. Usprawiedliwienie jako legalizacja działania lub legalizacja braku działania. Tymczasem słowo to samo w sobie pochodzi o rdzenia „sprawiedliwość”. Usprawiedliwienie to leksykalne uczynienie sprawiedliwym. Św. Paweł pisząc o usprawiedliwieniu dodaje do tych powyższych hebrajskich przestrzeni rozumienia sprawiedliwości jeszcze sferę antropologiczną, czyli ludzką, w której właściwą miarą jest człowiek zamierzony przez Boga, chodzi mu zatem o pewien ideał człowieczeństwa. Po drugiej stronie na tej wadze znajdujemy się my. Tyle tylko, że po grzechu pierworodnym nikt nie jest w stanie do tego pułapu samodzielnie doskoczyć. Dlatego potrzebujemy Chrystusa - On jest miarą sprawiedliwości ludzkiej, odpowiadającej Bożemu zamysłowi, jak przytoczony wcześniej przedmiot na wadze i odpowiadający mu ciężarem odważnik. On jest drogą - miarą, formą, wzorem, On jest prawdą o Bogu i w Nim jest życie dla nas. My, sami z siebie, nadal nie jesteśmy władni tej miary zrównoważyć, ale wbrew naszemu jurydycznemu, rzymskiemu rozumieniu znaczenia sprawiedliwości Bożej, w usprawiedliwieniu nas chodzi o uzdolnienie z łaski do dopełnienia miary ideału człowieczeństwa. I nie dzieje się to siłami ludzkimi, ale jest dziełem samego Boga, przełamaniem mocy grzechu pierworodnego dokonanym w akcie Paschalnego Misterium.

„Sprawiedliwość Boga jest Jego łaską”

Clou sprawy stanowią dwie perspektywy - rozumienie równoważnego, nie legalistycznego, pojęcia sprawiedliwości oraz właściwy obraz Boga, jako sprawiedliwego. Jak zauważa badacz życia i teologii św. Pawła, Joachim Gnilka - w pojęciu usprawiedliwienia nie tyle chodzi o odebranie przez Chrystusa kary za wszystkich ludzi, by Boży rachunek się zgadzał, nie o domaganie się sprawiedliwości chodzi, ale o jej zapewnienie przez samego Boga„Sprawiedliwość Boga jest Jego łaską” - pisze Gnilka. Oddał się nam w Chrystusie, by dopełnić równoważności. Jest sprawiedliwy w sposób niepomiernie większy, jednak analogiczny do sprawiedliwości swych najbliższych przyjaciół: Abrahama, Mojżesza, Józefa, bo to oni byli sprawiedliwi Jego sprawiedliwością, nieodłączną od miłosierdzia. Nie chcę przez to wszystko powiedzieć, że Bóg nie dokonuje oceny naszych czynów, że jest wszystko jedno, co robimy, wręcz przeciwnie. To Duch Święty sam przekonuje nas o grzechu, ale choć może być to czasem trudne, to jednak nie czyni tego bez miłości. To ona jest zawsze pierwsza. Doświadczyć Bożej sprawiedliwości, to jakby wpaść do naczynia znacznie większego niż spodziewane, bo On i Jego widzenie i rozumienie rzeczywistości nieskończenie przerasta nasze lęki i ciasnoty. Ważne, by widzieć prawdziwy tej sprawiedliwości obraz. Prawdziwy obraz Jego.

O ile wydaje mi się czasami, że większość z nas, w tym ja, nader skwapliwie przypisuje swoje własne złe decyzje lub słabości diabłu, o tyle, co najmniej równie często, nie dostrzegamy jego działania tam, gdzie on naprawdę robi krzywdę naszej rekacji z Bogiem. A to działanie niczym, w swej istocie, nie różni się od tego rajskiego i polega na podważeniu w wątpliwość Bożej dobroci, miłości, troski, słowem obrócenie najlepszych Jego intencji przeciw Niemu, wzbudzenie nieufności i muru podziału, który w sercu sami stawiamy. A grzechy? Są już „tylko” konsekwencją tego pierwszego, fundamentalnego odejścia. Konsekwencją utraty wewnętrznej busoli, orientacji na to, co dobre i prawdziwe. To jakby Ziemia „uznała” raptem, że nie będzie się kręcić wokół Słońca, bo jego zamiary są podejrzane i „poszła” szukać w kosmosie szczęścia na własną rękę. To, co trzyma ją w harmonii, natychmiast by runęło.

Chronić obraz Boga

Wracając do obrazu Boga - jest on podstawową duchową rzeczywistością, o którą potrzeba nam się troszczyć, o którą dobrze Boga pytać. On na rozmaite sposoby będzie odsłaniał nam skazy i przekłamania w postrzeganiu Go. Z tego wykrzywionego obrazu wynikać będzie często nie tylko nasz np. niechętny lub neurotyczny stosunek do Boga, ale też fałszywy, szkodliwy obraz siebie i innych ludzi. To uzdrowienie obrazu Boga przynosi też nasze uzdrowienie, lekarstwo dla tożsamości, dla ran serca. To ta prawda o Nim harmonizuje nasz mikro- i makrokosmos.

"Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?"

W wypowiedziach, w których słyszę agresywną obronę karzącej ręki sprawiedliwości, wybrzmiewa mi w uchu niezaspokojone serce starszego syna marnotrawnego, pretensje robotników pierwszej godziny lub oburzonych niebem dla Dobrego Łotra. Nadzieje na pomstę, odpłatę, finałowego "fucka" dla szwarccharakterów, który miałby być swoistym happy endem. Tymczasem Pan mówi do spragnionych sprawiedliwości, że "będą nasyceni". Czy tyle nam nie wystarczy? Czy nie pozwolimy Bogu działać suwerennie z wiarą, że będziemy nasyceni? Nie to, żeby On potrzebował naszego pozwolenia, ale wewnętrzna zgoda na to, by działo się to, co On uważa za właściwe, a czego ja mogę nie rozumieć, bardzo ułatwia życie.

Wielu z nas zapomina, że sami jesteśmy często robotnikami ostatniej godziny, łotrami, synami marnotrawnymi, a nade wszystko dłużnikami. Ponieważ gdyby logika Boga nie była inna niż nasza, to nie byłoby zbawienia. Wszyscy jesteśmy ocaleni przez to, jaki On jest. Dajmy Mu zatem być sobą, jeśli nie z miłości, to chociaż z rozsądku.

 


 

POLECANE
On chce być prezydentem tylko niektórych Polaków tylko u nas
On chce być prezydentem tylko niektórych Polaków

Dziś Rafał Trzaskowski był obecny na debacie TVP, ale nie zapominajmy, że w ostatni piątek zbojkotował debatę w TV Republika. O czym to świadczy?

Papież Leon XIV odwrócił się od tęczowej flagi. To nagranie obiega świat z ostatniej chwili
Papież Leon XIV odwrócił się od tęczowej flagi. To nagranie obiega świat

- Papież Leon XIV patrzy na tęczową flagę zła — i całkowicie ją ignoruje, patrząc w inną stronę. To może być jeden z najbardziej uznanych papieży w historii - pisze najpopularniejszych profili katolickich na platformie "X" publikując nagranie z nowym papieżem Leonem XIV.

Nawrocki kontra Trzaskowski w debacie TVP. Padły mocne słowa z ostatniej chwili
Nawrocki kontra Trzaskowski w debacie TVP. Padły mocne słowa

Karol Nawrocki nie przebierał w słowach odnosząc się do kwestii reprywatyzacji w Warszawie. – Jest pan skuteczniejszy niż mafia reprywatyzacyjna – mówił do Rafała Trzaskowskiego.

Stanowski uderzył w Wysocką-Schnepf podczas debaty TVP z ostatniej chwili
Stanowski uderzył w Wysocką-Schnepf podczas debaty TVP

Od godz. 20 w TVP trwa debata prezydencka z Dorotą Wysocką-Schnepf jako prowadzącą, którą ostro skrytykował Krzysztof Stanowski.

Karol Nawrocki wygrywa w obu turach. Nowy sondaż AtlasIntel z ostatniej chwili
Karol Nawrocki wygrywa w obu turach. Nowy sondaż AtlasIntel

Karol Nawrocki z wynikiem 28,6% wygrałby pierwszą turę wyborów prezydenckich. Co więcej, wygrałby także drugą turę – wynika z sondażu AtlasIntel.

Debata prezydencka TVP. Ostatnie starcie przed wyborami z ostatniej chwili
Debata prezydencka TVP. Ostatnie starcie przed wyborami

W poniedziałek o godz. 20 rozpoczęła się debata prezydencka na antenie TVP w likwidacji. Biorą w niej udział wszyscy kandydaci.

Anonimowy Sędzia: Sędzia Iustitii łamie konstytucję wypowiadając się z pogardą nt. jednego z kandydatów w wyborach tylko u nas
Anonimowy Sędzia: Sędzia Iustitii łamie konstytucję wypowiadając się z pogardą nt. jednego z kandydatów w wyborach

Trochę się już przyzwyczailiśmy do polityków w togach, którzy angażują się w spór polityczny. Spotykają się z politykami towarzysko. Do tej pory jednak nikt w tak jawny sposób nie wypowiedział się w trakcie kampanii wyborczej wskazując dezaprobatę wobec jednego z kandydatów.

Świnoujście zagrożeniem dla Hamburga? Niemcy krytykują polską inwestycję z ostatniej chwili
Świnoujście zagrożeniem dla Hamburga? Niemcy krytykują polską inwestycję

''Ostsee Zeitung'' pisze, że terminal kontenerowy w Świnoujściu jest nieopłacalny i szkodzi ekosystemowi. Wcześniej organizacja "Lebensraum Vorpommern" pozwała Polskę.

Morderstwo na kampusie UW. Są nowe informacje Wiadomości
Morderstwo na kampusie UW. Są nowe informacje

Jak podaje Prokuratura Okręgowa w Warszawie, sekcja zwłok zamordowanej kobiety na Uniwersytecie Warszawskim trwała siedem godzin.

Zamieszanie z losowaniem przed debatą w TVP. Stanowski zdradził kulisy z ostatniej chwili
Zamieszanie z losowaniem przed debatą w TVP. Stanowski zdradził kulisy

W poniedziałek odbędzie się ostatnia przed I turą debata prezydencka. Burzę w sieci wywołało losowanie kolejności wypowiedzi. Krzysztof Stanowski zabrał głos w tej sprawie.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Karząca ręka sprawiedliwości?

"Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: "Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam". Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: "Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?". Odpowiedzieli mu: "Bo nas nikt nie najął". Rzekł im: "Idźcie i wy do winnicy!". A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: "Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych!". Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: "Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty". Na to odrzekł jednemu z nich: "Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" (Mt 20, 1-15).
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Karząca ręka sprawiedliwości?
/ pixabay.com/Treharris

W katolickim światku od dawna trwa spór o tzw. "Boga karzącego", o zestawienie Bożego miłosierdzia z Jego sprawiedliwością, które niesłusznie, moim zdaniem, stawia się względem siebie w opozycji a także o stwierdzenie "Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze", figurujące w małokatechizmowych prawdach wiary, ale nieobecne w takiej formie w Katechizmie Kościoła Katolickiego. W ostatnim czasie ta dyskusja przybrała na sile do tego stopnia, że przeczytałam niedawno wypowiedź, która mnie nieco zmroziła, a wedle której twierdzenie, że Bóg nie jest sprawiedliwym, ergo karzącym, sędzią równoznaczne jest z "napluciem w twarz" ofiarom niesprawiedliwości. Autor argumentował, że wobec tego powinniśmy otworzyć więzienia etc. Postanowiłam troszkę podrążyć temat.

Sprawiedliwy czy miłosierny?

Pewnie nie raz i nie dwa słyszeliśmy o dwóch Bożych przymiotach coś w stylu: tak, Bóg jest co prawda miłosierny, ale ale, hola hola, jest też sprawiedliwym sędzią… a ręka tej sprawiedliwości każdego dosięgnie. Jakby posiadał Bóg, niczym starorzymskie mityczne bóstwo Janus, dwie twarze. Jakby miał Bóg pewien rodzaj duchowego rozdwojenia jaźni. Dodatkowo oba z tych przymiotów bywają wykrzywione, jak obrazy z luster w lunaparku, miłosierdzie czyni się bezrozumnym a sprawiedliwość pozbawianą serca. Tymczasem śp. ks. Krzysztof Grzywocz, z właściwą sobie przenikliwością i łagodnością, nazywał miłosierdzie Boga bardzo sprawiedliwym, a Bożą sprawiedliwość niezwykle miłosierną. To przeciwstawienie miłosierdzia i sprawiedliwości nie jest celne, bo wyłania się z niego obraz pewnego wewnętrznego dualizmu. Choć w sposób oczywisty nasze umysły nie są w stanie Boga objąć ani pojąć, to jednak z Jego własnej inicjatywy objawiania się człowiekowi w całej historii zbawienia, pewne rzeczy na Jego temat jednak powiedzieć możemy i jedną spośród tych rzeczy jest to, że nie jest On ze sobą wewnętrznie skonfliktowany. A zatem jak to jest z tymi przymiotami?

Ważne, by w rozumieniu Bożej sprawiedliwości rozróżnić żydowskie pojmowania tego zagadnienia - a więc kontekst, w jakim używał go sam Jezus - od interpretacji jurydycznych, które wykształciły się w wyniku rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa na terenie Imperium Romanum. To pomieszanie pojęć stało się bowiem podstawą poznawczego chaosu. W Izraelu sprawiedliwość rozumiana była jako równoważność zachowana między pewnym fenomenem a odpowiadającą mu rzeczywistością, niczym przedmiot ułożony na wadze i równy mu pod względem ciężkości odważnik. 

W starotestamentalnej tradycji sprawiedliwość funkcjonowała w trzech wymiarach - handlowym, prawnym oraz religijnym. To, co starożytny Izraelita uważał za sprawiedliwość, współczesny Europejczyk określiłby kolejno - uczciwością, praworządnością oraz pobożnością. Jeśli ktoś, w rozumieniu przestrzeni wiary, nazywany był człowiekiem sprawiedliwym, znaczyło to tyle, że jest osobą oddaną Bogu, odpowiadającą na Jego objawienie swoim sercem i czynem, czyli osobą zachowującą równoważność między Bożym udzieleniem się człowiekowi i ludzką odpowiedzią na to udzielenie się.

Usprawiedliwienie

Myślę, że kluczowym dla zrozumienia idei Bożej sprawiedliwości jest pojęcie „usprawiedliwienia”, tak charakterystyczne dla teologii św. Pawła z Tarsu. Kiedy my, ludzie cywilizacji zachodniej, słyszymy to słowo, kojarzy nam się ono z czymś w rodzaju dawnego druku L4, na którym lekarz wypisywał zwolnienie chorobowe, udzielając nam tym samym alibi, potwierdzenia na to, że w danym okresie nie jesteśmy zdolni to pracy. Usprawiedliwienie nieobecności. Usprawiedliwienie jako legalizacja działania lub legalizacja braku działania. Tymczasem słowo to samo w sobie pochodzi o rdzenia „sprawiedliwość”. Usprawiedliwienie to leksykalne uczynienie sprawiedliwym. Św. Paweł pisząc o usprawiedliwieniu dodaje do tych powyższych hebrajskich przestrzeni rozumienia sprawiedliwości jeszcze sferę antropologiczną, czyli ludzką, w której właściwą miarą jest człowiek zamierzony przez Boga, chodzi mu zatem o pewien ideał człowieczeństwa. Po drugiej stronie na tej wadze znajdujemy się my. Tyle tylko, że po grzechu pierworodnym nikt nie jest w stanie do tego pułapu samodzielnie doskoczyć. Dlatego potrzebujemy Chrystusa - On jest miarą sprawiedliwości ludzkiej, odpowiadającej Bożemu zamysłowi, jak przytoczony wcześniej przedmiot na wadze i odpowiadający mu ciężarem odważnik. On jest drogą - miarą, formą, wzorem, On jest prawdą o Bogu i w Nim jest życie dla nas. My, sami z siebie, nadal nie jesteśmy władni tej miary zrównoważyć, ale wbrew naszemu jurydycznemu, rzymskiemu rozumieniu znaczenia sprawiedliwości Bożej, w usprawiedliwieniu nas chodzi o uzdolnienie z łaski do dopełnienia miary ideału człowieczeństwa. I nie dzieje się to siłami ludzkimi, ale jest dziełem samego Boga, przełamaniem mocy grzechu pierworodnego dokonanym w akcie Paschalnego Misterium.

„Sprawiedliwość Boga jest Jego łaską”

Clou sprawy stanowią dwie perspektywy - rozumienie równoważnego, nie legalistycznego, pojęcia sprawiedliwości oraz właściwy obraz Boga, jako sprawiedliwego. Jak zauważa badacz życia i teologii św. Pawła, Joachim Gnilka - w pojęciu usprawiedliwienia nie tyle chodzi o odebranie przez Chrystusa kary za wszystkich ludzi, by Boży rachunek się zgadzał, nie o domaganie się sprawiedliwości chodzi, ale o jej zapewnienie przez samego Boga„Sprawiedliwość Boga jest Jego łaską” - pisze Gnilka. Oddał się nam w Chrystusie, by dopełnić równoważności. Jest sprawiedliwy w sposób niepomiernie większy, jednak analogiczny do sprawiedliwości swych najbliższych przyjaciół: Abrahama, Mojżesza, Józefa, bo to oni byli sprawiedliwi Jego sprawiedliwością, nieodłączną od miłosierdzia. Nie chcę przez to wszystko powiedzieć, że Bóg nie dokonuje oceny naszych czynów, że jest wszystko jedno, co robimy, wręcz przeciwnie. To Duch Święty sam przekonuje nas o grzechu, ale choć może być to czasem trudne, to jednak nie czyni tego bez miłości. To ona jest zawsze pierwsza. Doświadczyć Bożej sprawiedliwości, to jakby wpaść do naczynia znacznie większego niż spodziewane, bo On i Jego widzenie i rozumienie rzeczywistości nieskończenie przerasta nasze lęki i ciasnoty. Ważne, by widzieć prawdziwy tej sprawiedliwości obraz. Prawdziwy obraz Jego.

O ile wydaje mi się czasami, że większość z nas, w tym ja, nader skwapliwie przypisuje swoje własne złe decyzje lub słabości diabłu, o tyle, co najmniej równie często, nie dostrzegamy jego działania tam, gdzie on naprawdę robi krzywdę naszej rekacji z Bogiem. A to działanie niczym, w swej istocie, nie różni się od tego rajskiego i polega na podważeniu w wątpliwość Bożej dobroci, miłości, troski, słowem obrócenie najlepszych Jego intencji przeciw Niemu, wzbudzenie nieufności i muru podziału, który w sercu sami stawiamy. A grzechy? Są już „tylko” konsekwencją tego pierwszego, fundamentalnego odejścia. Konsekwencją utraty wewnętrznej busoli, orientacji na to, co dobre i prawdziwe. To jakby Ziemia „uznała” raptem, że nie będzie się kręcić wokół Słońca, bo jego zamiary są podejrzane i „poszła” szukać w kosmosie szczęścia na własną rękę. To, co trzyma ją w harmonii, natychmiast by runęło.

Chronić obraz Boga

Wracając do obrazu Boga - jest on podstawową duchową rzeczywistością, o którą potrzeba nam się troszczyć, o którą dobrze Boga pytać. On na rozmaite sposoby będzie odsłaniał nam skazy i przekłamania w postrzeganiu Go. Z tego wykrzywionego obrazu wynikać będzie często nie tylko nasz np. niechętny lub neurotyczny stosunek do Boga, ale też fałszywy, szkodliwy obraz siebie i innych ludzi. To uzdrowienie obrazu Boga przynosi też nasze uzdrowienie, lekarstwo dla tożsamości, dla ran serca. To ta prawda o Nim harmonizuje nasz mikro- i makrokosmos.

"Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?"

W wypowiedziach, w których słyszę agresywną obronę karzącej ręki sprawiedliwości, wybrzmiewa mi w uchu niezaspokojone serce starszego syna marnotrawnego, pretensje robotników pierwszej godziny lub oburzonych niebem dla Dobrego Łotra. Nadzieje na pomstę, odpłatę, finałowego "fucka" dla szwarccharakterów, który miałby być swoistym happy endem. Tymczasem Pan mówi do spragnionych sprawiedliwości, że "będą nasyceni". Czy tyle nam nie wystarczy? Czy nie pozwolimy Bogu działać suwerennie z wiarą, że będziemy nasyceni? Nie to, żeby On potrzebował naszego pozwolenia, ale wewnętrzna zgoda na to, by działo się to, co On uważa za właściwe, a czego ja mogę nie rozumieć, bardzo ułatwia życie.

Wielu z nas zapomina, że sami jesteśmy często robotnikami ostatniej godziny, łotrami, synami marnotrawnymi, a nade wszystko dłużnikami. Ponieważ gdyby logika Boga nie była inna niż nasza, to nie byłoby zbawienia. Wszyscy jesteśmy ocaleni przez to, jaki On jest. Dajmy Mu zatem być sobą, jeśli nie z miłości, to chociaż z rozsądku.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe