Dziennikarz: „Autor książki o JPII Ekke Overbeek kłamał na temat Polski już w 2016 roku”

„Wiodące media” wraz z politykami opozycji przypuściły atak na pamięć o Janie Pawle II na podstawie tez zawartych w książce holenderskiego dziennikarza, publikującego w „Wyborczej”, Ekke Overbeeka pt. „Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział”.
Ekke Overbeek w Dzień Dobry TVN Dziennikarz: „Autor książki o JPII Ekke Overbeek kłamał na temat Polski już w 2016 roku”
Ekke Overbeek w Dzień Dobry TVN / Screen Dzień Dobry TVN

Do efektów "śledztwa" Overbeeka, oraz równoległego "śledztwa" dziennikarza TVN Marcina Gutowskiego odniosła się również Małgorzata Skowrońska w Gazecie Wyborczej. Publikacje opisują na przykład przypadek donosu zwerbowanego jako współpracownik UB księdza Anatola Boczka, który donosił komunistycznym służbom o "molestowaniu kleryków" przez abp Sapiehę, w tym "jego samego". Z kolei Artur Sporniak na łamach Tygodnika Powszechnego posunął się nawet do pytania "Czy Karol Wojtyła jako kleryk był molestowany przez abp. Adama Stefana Sapiehę, a jeśli tak, czy to wpłynęło na jego podejście do nadużyć seksualnych w Kościele?"

Tezy oparte na donosie współpracownika komunistycznych służb zostały skrytykowane między innymi przez badaczy związanych z IPN. 

- Holenderski autor książki o JPII to nie jest żaden uznany autorytet. Jego teksty o Polsce są stronnicze i nacechowane niechęcią do PiS. Autor książki o Tusku (napisał jego biografię) twierdzi http://m.in., że  język PJK, podsyca faszyzm w Polsce. Marna postać.

Przypominam, że autor książki o JPII Ekke Overbeek kłamał w 2016 r., że w Polsce wzrosła liczba incydentów antysemickich. Prostowałem to w polemice, którą opublikował dziennik 
@trouw. Holenderski dziennikarz ma łatwość formowania opinii, które nie znajdują pokrycia w faktach.

- ocenia współpracownik holenderskich mediów i PAP Andrzej W Pawluszek.

Warto również zwrócić uwagę, że Ekke Overbeek udzielał się od lat w polskich "wiodących mediach" [np. TUAJ i TUTAJ] obok Marka Lisińskiego, promowanego między innymi przez Joannę Scheuring Wielgus, który według sądu kłamał w sprawie molestowania go przez księdza.

 

"Nadużycie"

O ocenę "śledztw" był pytany również szef działu krajowego Rzeczpospolitej Tomasz Krzyżak, który przeprowadzał w archiwach IPN kwerendę, w ramach której przeanalizował dwa przypadki - ks. Eugeniusza Surgenta, który przez kilkadziesiąt lat molestował chłopców oraz księdza Józefa Loranca, który wykorzystywał seksualnie dziewczynki - oraz reakcję na te przestępstwa ówczesnego metropolity krakowskiego, kard. Karola Wojtyły. "Moje wnioski z tych dwóch historii, które prześledziłem, są generalnie takie, że nie możemy mówić o tym, że kard. Wojtyła tuszował pedofilię" - ocenił Krzyżak.

Stawianie w oparciu o dokumenty IPN tezy, że kard. Karol Wojtyła tuszował pedofilię, jest nadużyciem - powiedział PAP kierownik działu krajowego "Rzeczpospolitej" Tomasz Krzyżak. Dodał, że nieuprawniona jest również teza, iż będąc klerykiem Wojtyła musiał być świadkiem niewłaściwych zachowań ze strony kard. Sapiehy.

Krzyżak odniósł się do wyemitowanego w poniedziałek w TVN24 reportażu Marcina Gutowskiego "Franciszkańska 3", w którym opisane zostały przypadki trzech kapłanów: Bolesława Sadusia, Eugeniusza Surgenta i Józefa Loranca oraz reakcja na nie ówczesnego metropolity krakowskiego kard. Karola Wojtyły.

W reportażu pojawiły się również wypowiedzi holenderskiego dziennikarza Ekke Overbeeka, autora książki "Maxima Culpa. Co kościół ukrywa o Janie Pawle II".

 

"Badanie z tezą"

Krzyżak przypomniał, że dwie z tych spraw badał osobiście w archiwach IPN a wynik tych badań przedstawił na łamach "Rzeczpospolitej", jednak badanie to doprowadziło go do zupełnie odmiennych wniosków.

"Każdy z nas, kiedy ma w ręku jakiś dokument, może go inaczej przeczytać. To znaczy, może w nim wyczytać to, co chce. Mam wrażenie, że zarówno Marcin Gutowski, jak i Ekke Overbeek, czytając te dokumenty, stawiali od razu tezę, że Wojtyła wiedział i tuszował pedofilię. Ja staram się podejść do tych dokumentów krytycznie. Osobiście uważam, że stawianie takiej twardej tezy w oparciu o te dokumenty jest nadużyciem" - ocenił.

Zdaniem Krzyżaka, w debacie wokół Jana Pawła II stawiane są nieodpowiednie pytania. "Nie chodzi o to, czy Karol Wojtyła wiedział o tych przypadkach, bo odpowiedź na nie jest prosta - tak, wiedział. Pytanie zasadnicze brzmi: ile wiedział i co z tą wiedzą robił?" - zastrzegł.

 

"Mam wątpliwości co do źródeł"

"Znając uwarunkowania kurii rzymskiej jak i kurii krakowskiej mam powody, by myśleć, że zarówno kard. Wojtyle, jak i papieżowi Janowi Pawłowi II nie o wszystkim mówiono. Wiem też, że cedował on wiele zadań na swoich współpracowników" - dodał.

Krzyżak zaznaczył, że nie badał przedstawionej w reportażu sprawy kard. Adama Sapiehy, który został oskarżony o molestowanie seksualne kleryków.

"Mam wątpliwości co do źródeł, na które powołał się Gutowski. Oba źródła są wątpliwe. Wiemy, że ks. Anatol Boczek, który złożył donos na kard. Sapiehę, był z nim skonfliktowany i był tajnym współpracownikiem bezpieki. Drugi ksiądz, na którego powołuje się autor reportażu, ks. Andrzej Mistat, złożył zeznania podczas przesłuchań w czasie procesu, jaki krakowskiej kurii wytoczyła komunistyczna władza. On te zeznania obciążające Sapiehę złożył na dziesiątym przesłuchaniu, a potem je odwołał. Więc moim zdaniem ta sprawa wymaga dalszych badań" - stwierdził.

"Uważam, że snucie na podstawie tych zeznań domysłów, że Karol Wojtyła, będąc klerykiem czy młodym księdzem, musiał być świadkiem niewłaściwych zachowań ze strony kard. Sapiehy, że być może sam był ofiarą takich zachowań, jest nieuprawniona" - ocenił.

Krzyżak przypomniał również przypadek wspomnianego w reportażu Gutowskiego ks. Eugeniusza Surgenta, który w 1973 r. molestował seksualnie chłopców w miejscowości Kiczora, następnie, po szybkim procesie cywilnym, został skazany na dwa lata pozbawienia wolności i wyszedł z więzienia w roku 1974. Jak wiadomo z dokumentów, po wyjściu z więzienia ks. Surgent w listopadzie 1978 r. dostał czasowe pozwolenie na pracę w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, a z czasem został do tej diecezji inkardynowany. Zmarł w 2008 r. jako ksiądz pracujący na terenie diecezji pelplińskiej.

Krzyżak przypomniał, że ks. Surgent urodził się we Lwowie, więc formalnie miał nad sobą dwóch biskupów. "Według starego Kodeksu Prawa Kanonicznego, o przynależności księdza do konkretnej diecezji decydowało miejsce urodzenia. Więc kiedy po II wojnie światowej seminarium duchowne zostało wyrzucone ze Lwowa, klerycy przeszli do seminarium krakowskiego. Tak się stało z ks. Surgentem, który choć przyjął święcenia kapłańskie i pracował w archidiecezji krakowskiej, to był wyświęcony jako kapłan diecezji lubaczowskiej, czyli tego skrawka dawnej archidiecezji lwowskiej, który pozostał w granicach Polski" - wyjaśnił.

Jak podkreślił, kiedy wybuchł skandal związany z molestowaniem seksualnym chłopców, ks. Surgent został przez kard. Wojtyłę zwolniony z pracy w archidiecezji krakowskiej i oddany do dyspozycji biskupa lubaczowskiego. "Więc stawianie tezy, że to Karol Wojtyła załatwił mu przeniesienie do diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej jest - w moim przekonaniu - daleko idącym nadużyciem. Formalnie to przeniesienie musiało się odbyć pomiędzy biskupem diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej a biskupem diecezji lubaczowskiej" - ocenił.

 

Kontekst historyczny

Tomasz Krzyżak podkreślił, że ważny jest również kontekst historyczny tych wydarzeń. "W latach 60. i 70. wiedza o zjawisku pedofilii była znikoma, nie tylko w Kościele, ale w ogóle w społeczeństwie. Nie było na ten temat badań i opracowań naukowych. Mamy przykłady ze Stanów Zjednoczonych, że ksiądz przychodził z kwitem od psychiatry, że został wyleczony z pedofilii i był przywracany do pracy. Dziś wiemy, że tego typu zaburzenia są praktycznie niemożliwe do wyleczenia, ale psychiatrzy doszli do tego przekonania dopiero w latach 80." - przypomniał.

Dodał, że świat naukowy nic nie wiedział również o skutkach, jakie przestępstwo pedofilii niesie dla ofiar. Dlatego - jak zastrzegł - trudno oczekiwać od kard. Wojtyły, żeby reagował na tego typu przestępstwa według dzisiejszych standardów.

"Tak działali wtedy wszyscy biskupi, nikt się nie spotykał z ofiarami i nie starał się im zadośćuczynić. Kiedy patrzymy na to z dzisiejszej perspektywy, to oceniamy to jako brak empatii, ale takie były wówczas realia" - mówił.

 

Suspensa ks. Loranca

Krzyżak zaznaczył, że druga wspomniana w reportażu sprawa dotyczyła ks. Józefa Loranca, który był wikariuszem w Jeleśni, gdzie w 1970 r. dopuścił się molestowania seksualnego dziewczynek.

Przypomniał, że kard. Wojtyła, gdy tylko dowiedział się o sprawie, zdecydował o suspendowaniu księdza i nałożeniu na niego nakazu zamieszkania w klasztorze cystersów w Mogile. 18 marca 1970 r. ks. Loranc został aresztowany przez władzę świecką, a następnie skazany. Wyszedł z więzienia w 1971 r. i został skierowany do parafii Najświętszej Rodziny w Zakopanem, gdzie zajmował się przepisywaniem ksiąg liturgicznych.

Publicysta odniósł się również do przytoczonego w reportażu Gutowskiego listu kard. Wojtyły do ks. Loranca z 27 września 1971 r., w którym Wojtyła informował, iż w jego sprawie Trybunał Metropolitalny skorzystał z prawa łaski i powstrzymał się od wymierzenia kary na gruncie prawa kanonicznego.

Przypomniał, że w ówczesnym Kodeksie Prawa Kanonicznego istniał zapis, że tego typu sprawy mają być rozpatrywane przez Trybunał Metropolitalny, złożony z pięciu sędziów. "Widać więc wyraźnie, że kard. Wojtyła postąpił zgodnie z przepisami" - mówił.

Dodał, że ówczesny Kodeks Prawa Kanonicznego zawierał zapis pozwalający sądowi kościelnemu na odstąpienie od wymierzenia kary księdzu, jeśli został on ukarany przez władzę państwową. "Chodziło o to, że nie należy karać człowieka dwa razy za to samo przestępstwo" - zaznaczył.

"Jednocześnie Wojtyła tłumaczył, że to zaniechanie wymierzenia kary +nie przekreśla przestępstwa ani nie zmazuje winy+ ks. Loranca. Zastrzegł, że choć zdejmuje nałożoną na ks. Loranca wcześniej karę suspensy, to wszystkie funkcje kapłańskie, które będzie spełniał, mają być uzgadniane z proboszczem parafii zakopiańskiej i nie wolno mu katechizować dzieci i młodzieży, a także spowiadać" - wyjaśnił.

Krzyżak poinformował, że ks. Loranc nie został przywrócony do pełni pracy duszpasterskiej, tylko został umieszczony w klasztorze w Zakopanem, gdzie przepisywał księgi liturgiczne.

 

Prowokacja SB

Zaznaczył, że pokazany w reportażu anonim do kard. Wojtyły, w którym jest mowa o tym, iż ks. Loranc "zachowywał się niewłaściwie w stosunku do dziewczynek wychodzących z lekcji katechezy", jest najprawdopodobniej prowokacją SB. "Mamy na tym dokumencie odręczną adnotację funkcjonariusza SB, mówiącą o tym, że list sporządzono w dwóch egzemplarzach, z których jeden trafił do kurii w Krakowie, drugi włożono do teczki operacyjnej księdza. Sądzę, że kard. Wojtyła nie uwierzył w tę fałszywkę. Być może znowu badano tę sprawę, tego nie wiem" - ocenił.

Zdaniem dziennikarza, również inna przedstawiona w reportażu sprawa - ks. Bolesława Sadusia, nie jest jasna. "Nie jestem przekonany, że kard. Wojtyła wiedział o tym, że ks. Saduś wykorzystywał seksualnie małoletnich. Wydaje mi się, że to mogła być prowokacja SB. Choć najprawdopodobniej fakt, że ks. Saduś był homoseksualistą był znany. I chyba bardziej homoseksualizm był powodem, dla którego wysłano go za granicę. Jednak nie jestem tu w stanie zająć jednoznacznego stanowiska. Ta sprawa powinna zostać zbadana" - powiedział.

 


 

POLECANE
Odrażający, antychrześcijański skandal na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu [VIDEO, FOTO] z ostatniej chwili
Odrażający, antychrześcijański skandal na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu [VIDEO, FOTO]

Dziś ma miejsc otwarcie Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Nie obyło się bez skandalu.

Nowe świadczenie. Posłowie zdecydowali ws. renty wdowiej z ostatniej chwili
Nowe świadczenie. Posłowie zdecydowali ws. renty wdowiej

Sejm uchwalił nowelizację ustawy o emeryturach i rentach, która wprowadza tzw. "rentę wdowią". Nowe przepisy przewidują dodatkowe świadczenie dla owdowiałych od 1 stycznia 2027 roku.

Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Niemieckie służby podały dane z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Niemieckie służby podały dane

Niemieckie służby opublikowały raport dotyczący sytuacji na polsko-niemieckiej granicy. Podano dane.

Skandal w Niemczech. W Berlinie miały powstać mieszkania socjalne, powstało co innego tylko u nas
Skandal w Niemczech. W Berlinie miały powstać mieszkania socjalne, powstało co innego

Przy ulicy Lisa-Fittko-Straße w Berlinie miało powstać 215 mieszkań socjalnych. Koszty wynajmu mieszkań to jeden z najważniejszych tematów i bolączką niemieckiej stolicy.

Burza wokół pogrzebu Jacka Jaworka. Mieszkańcy mówią wprost z ostatniej chwili
Burza wokół pogrzebu Jacka Jaworka. Mieszkańcy mówią wprost

Nikt do tej pory nie zgłosił się po odebranie ciała Jacka Jaworka. Prokuratura czeka na decyzję rodziny, ale wszystko wskazuje na to, że potrójnego zabójcę z Borowców będzie musiała pochować opieka społeczna.

Pilna ewakuacja w Paryżu. Policja odnalazła podejrzaną paczkę z ostatniej chwili
Pilna ewakuacja w Paryżu. Policja odnalazła podejrzaną paczkę

Tuż przed startem ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu policja zdecydowała o pilnej ewakuacji placu nieopodal trasy pochodu sportowców.

Nowa składka zdrowotna dla przedsiębiorców. Minister Finansów podał datę z ostatniej chwili
Nowa składka zdrowotna dla przedsiębiorców. Minister Finansów podał datę

Minister Finansów Andrzej Domański zapowiedział w Sejmie, że od 1 stycznia 2025 roku zlikwidowana zostanie składka zdrowotna dla przedsiębiorców od sprzedaży środków trwałych.

Znany program znika z TVP2 po 33 latach z ostatniej chwili
Znany program znika z TVP2 po 33 latach

Po ponad 30 latach z anteny TVP2 znika "Panorama". Nowa "Panorama" ma mieć teraz nową formułę i będzie emitowana w TVP Info.

Nergal nie odpowie za znieważenie godła. Jest decyzja prokuratury z ostatniej chwili
Nergal nie odpowie za znieważenie godła. Jest decyzja prokuratury

Prokuratura Regionalna w Gdańsku poinformowała o wycofaniu zarzutów wobec Adama "Nergala" Darskiego i jego współpracowników dotyczących znieważenia polskiego godła.

Przełomowe odkrycie na Marsie. Naukowcy są zdumieni z ostatniej chwili
Przełomowe odkrycie na Marsie. Naukowcy są zdumieni

Łazik Perseverance dokonał na Marsie niezwykłego odkrycia. Chodzi o skałę o nazwie "Cheyava Falls", która może zawierać ślady dawnego życia na Czerwonej Planecie.

REKLAMA

Dziennikarz: „Autor książki o JPII Ekke Overbeek kłamał na temat Polski już w 2016 roku”

„Wiodące media” wraz z politykami opozycji przypuściły atak na pamięć o Janie Pawle II na podstawie tez zawartych w książce holenderskiego dziennikarza, publikującego w „Wyborczej”, Ekke Overbeeka pt. „Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział”.
Ekke Overbeek w Dzień Dobry TVN Dziennikarz: „Autor książki o JPII Ekke Overbeek kłamał na temat Polski już w 2016 roku”
Ekke Overbeek w Dzień Dobry TVN / Screen Dzień Dobry TVN

Do efektów "śledztwa" Overbeeka, oraz równoległego "śledztwa" dziennikarza TVN Marcina Gutowskiego odniosła się również Małgorzata Skowrońska w Gazecie Wyborczej. Publikacje opisują na przykład przypadek donosu zwerbowanego jako współpracownik UB księdza Anatola Boczka, który donosił komunistycznym służbom o "molestowaniu kleryków" przez abp Sapiehę, w tym "jego samego". Z kolei Artur Sporniak na łamach Tygodnika Powszechnego posunął się nawet do pytania "Czy Karol Wojtyła jako kleryk był molestowany przez abp. Adama Stefana Sapiehę, a jeśli tak, czy to wpłynęło na jego podejście do nadużyć seksualnych w Kościele?"

Tezy oparte na donosie współpracownika komunistycznych służb zostały skrytykowane między innymi przez badaczy związanych z IPN. 

- Holenderski autor książki o JPII to nie jest żaden uznany autorytet. Jego teksty o Polsce są stronnicze i nacechowane niechęcią do PiS. Autor książki o Tusku (napisał jego biografię) twierdzi http://m.in., że  język PJK, podsyca faszyzm w Polsce. Marna postać.

Przypominam, że autor książki o JPII Ekke Overbeek kłamał w 2016 r., że w Polsce wzrosła liczba incydentów antysemickich. Prostowałem to w polemice, którą opublikował dziennik 
@trouw. Holenderski dziennikarz ma łatwość formowania opinii, które nie znajdują pokrycia w faktach.

- ocenia współpracownik holenderskich mediów i PAP Andrzej W Pawluszek.

Warto również zwrócić uwagę, że Ekke Overbeek udzielał się od lat w polskich "wiodących mediach" [np. TUAJ i TUTAJ] obok Marka Lisińskiego, promowanego między innymi przez Joannę Scheuring Wielgus, który według sądu kłamał w sprawie molestowania go przez księdza.

 

"Nadużycie"

O ocenę "śledztw" był pytany również szef działu krajowego Rzeczpospolitej Tomasz Krzyżak, który przeprowadzał w archiwach IPN kwerendę, w ramach której przeanalizował dwa przypadki - ks. Eugeniusza Surgenta, który przez kilkadziesiąt lat molestował chłopców oraz księdza Józefa Loranca, który wykorzystywał seksualnie dziewczynki - oraz reakcję na te przestępstwa ówczesnego metropolity krakowskiego, kard. Karola Wojtyły. "Moje wnioski z tych dwóch historii, które prześledziłem, są generalnie takie, że nie możemy mówić o tym, że kard. Wojtyła tuszował pedofilię" - ocenił Krzyżak.

Stawianie w oparciu o dokumenty IPN tezy, że kard. Karol Wojtyła tuszował pedofilię, jest nadużyciem - powiedział PAP kierownik działu krajowego "Rzeczpospolitej" Tomasz Krzyżak. Dodał, że nieuprawniona jest również teza, iż będąc klerykiem Wojtyła musiał być świadkiem niewłaściwych zachowań ze strony kard. Sapiehy.

Krzyżak odniósł się do wyemitowanego w poniedziałek w TVN24 reportażu Marcina Gutowskiego "Franciszkańska 3", w którym opisane zostały przypadki trzech kapłanów: Bolesława Sadusia, Eugeniusza Surgenta i Józefa Loranca oraz reakcja na nie ówczesnego metropolity krakowskiego kard. Karola Wojtyły.

W reportażu pojawiły się również wypowiedzi holenderskiego dziennikarza Ekke Overbeeka, autora książki "Maxima Culpa. Co kościół ukrywa o Janie Pawle II".

 

"Badanie z tezą"

Krzyżak przypomniał, że dwie z tych spraw badał osobiście w archiwach IPN a wynik tych badań przedstawił na łamach "Rzeczpospolitej", jednak badanie to doprowadziło go do zupełnie odmiennych wniosków.

"Każdy z nas, kiedy ma w ręku jakiś dokument, może go inaczej przeczytać. To znaczy, może w nim wyczytać to, co chce. Mam wrażenie, że zarówno Marcin Gutowski, jak i Ekke Overbeek, czytając te dokumenty, stawiali od razu tezę, że Wojtyła wiedział i tuszował pedofilię. Ja staram się podejść do tych dokumentów krytycznie. Osobiście uważam, że stawianie takiej twardej tezy w oparciu o te dokumenty jest nadużyciem" - ocenił.

Zdaniem Krzyżaka, w debacie wokół Jana Pawła II stawiane są nieodpowiednie pytania. "Nie chodzi o to, czy Karol Wojtyła wiedział o tych przypadkach, bo odpowiedź na nie jest prosta - tak, wiedział. Pytanie zasadnicze brzmi: ile wiedział i co z tą wiedzą robił?" - zastrzegł.

 

"Mam wątpliwości co do źródeł"

"Znając uwarunkowania kurii rzymskiej jak i kurii krakowskiej mam powody, by myśleć, że zarówno kard. Wojtyle, jak i papieżowi Janowi Pawłowi II nie o wszystkim mówiono. Wiem też, że cedował on wiele zadań na swoich współpracowników" - dodał.

Krzyżak zaznaczył, że nie badał przedstawionej w reportażu sprawy kard. Adama Sapiehy, który został oskarżony o molestowanie seksualne kleryków.

"Mam wątpliwości co do źródeł, na które powołał się Gutowski. Oba źródła są wątpliwe. Wiemy, że ks. Anatol Boczek, który złożył donos na kard. Sapiehę, był z nim skonfliktowany i był tajnym współpracownikiem bezpieki. Drugi ksiądz, na którego powołuje się autor reportażu, ks. Andrzej Mistat, złożył zeznania podczas przesłuchań w czasie procesu, jaki krakowskiej kurii wytoczyła komunistyczna władza. On te zeznania obciążające Sapiehę złożył na dziesiątym przesłuchaniu, a potem je odwołał. Więc moim zdaniem ta sprawa wymaga dalszych badań" - stwierdził.

"Uważam, że snucie na podstawie tych zeznań domysłów, że Karol Wojtyła, będąc klerykiem czy młodym księdzem, musiał być świadkiem niewłaściwych zachowań ze strony kard. Sapiehy, że być może sam był ofiarą takich zachowań, jest nieuprawniona" - ocenił.

Krzyżak przypomniał również przypadek wspomnianego w reportażu Gutowskiego ks. Eugeniusza Surgenta, który w 1973 r. molestował seksualnie chłopców w miejscowości Kiczora, następnie, po szybkim procesie cywilnym, został skazany na dwa lata pozbawienia wolności i wyszedł z więzienia w roku 1974. Jak wiadomo z dokumentów, po wyjściu z więzienia ks. Surgent w listopadzie 1978 r. dostał czasowe pozwolenie na pracę w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, a z czasem został do tej diecezji inkardynowany. Zmarł w 2008 r. jako ksiądz pracujący na terenie diecezji pelplińskiej.

Krzyżak przypomniał, że ks. Surgent urodził się we Lwowie, więc formalnie miał nad sobą dwóch biskupów. "Według starego Kodeksu Prawa Kanonicznego, o przynależności księdza do konkretnej diecezji decydowało miejsce urodzenia. Więc kiedy po II wojnie światowej seminarium duchowne zostało wyrzucone ze Lwowa, klerycy przeszli do seminarium krakowskiego. Tak się stało z ks. Surgentem, który choć przyjął święcenia kapłańskie i pracował w archidiecezji krakowskiej, to był wyświęcony jako kapłan diecezji lubaczowskiej, czyli tego skrawka dawnej archidiecezji lwowskiej, który pozostał w granicach Polski" - wyjaśnił.

Jak podkreślił, kiedy wybuchł skandal związany z molestowaniem seksualnym chłopców, ks. Surgent został przez kard. Wojtyłę zwolniony z pracy w archidiecezji krakowskiej i oddany do dyspozycji biskupa lubaczowskiego. "Więc stawianie tezy, że to Karol Wojtyła załatwił mu przeniesienie do diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej jest - w moim przekonaniu - daleko idącym nadużyciem. Formalnie to przeniesienie musiało się odbyć pomiędzy biskupem diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej a biskupem diecezji lubaczowskiej" - ocenił.

 

Kontekst historyczny

Tomasz Krzyżak podkreślił, że ważny jest również kontekst historyczny tych wydarzeń. "W latach 60. i 70. wiedza o zjawisku pedofilii była znikoma, nie tylko w Kościele, ale w ogóle w społeczeństwie. Nie było na ten temat badań i opracowań naukowych. Mamy przykłady ze Stanów Zjednoczonych, że ksiądz przychodził z kwitem od psychiatry, że został wyleczony z pedofilii i był przywracany do pracy. Dziś wiemy, że tego typu zaburzenia są praktycznie niemożliwe do wyleczenia, ale psychiatrzy doszli do tego przekonania dopiero w latach 80." - przypomniał.

Dodał, że świat naukowy nic nie wiedział również o skutkach, jakie przestępstwo pedofilii niesie dla ofiar. Dlatego - jak zastrzegł - trudno oczekiwać od kard. Wojtyły, żeby reagował na tego typu przestępstwa według dzisiejszych standardów.

"Tak działali wtedy wszyscy biskupi, nikt się nie spotykał z ofiarami i nie starał się im zadośćuczynić. Kiedy patrzymy na to z dzisiejszej perspektywy, to oceniamy to jako brak empatii, ale takie były wówczas realia" - mówił.

 

Suspensa ks. Loranca

Krzyżak zaznaczył, że druga wspomniana w reportażu sprawa dotyczyła ks. Józefa Loranca, który był wikariuszem w Jeleśni, gdzie w 1970 r. dopuścił się molestowania seksualnego dziewczynek.

Przypomniał, że kard. Wojtyła, gdy tylko dowiedział się o sprawie, zdecydował o suspendowaniu księdza i nałożeniu na niego nakazu zamieszkania w klasztorze cystersów w Mogile. 18 marca 1970 r. ks. Loranc został aresztowany przez władzę świecką, a następnie skazany. Wyszedł z więzienia w 1971 r. i został skierowany do parafii Najświętszej Rodziny w Zakopanem, gdzie zajmował się przepisywaniem ksiąg liturgicznych.

Publicysta odniósł się również do przytoczonego w reportażu Gutowskiego listu kard. Wojtyły do ks. Loranca z 27 września 1971 r., w którym Wojtyła informował, iż w jego sprawie Trybunał Metropolitalny skorzystał z prawa łaski i powstrzymał się od wymierzenia kary na gruncie prawa kanonicznego.

Przypomniał, że w ówczesnym Kodeksie Prawa Kanonicznego istniał zapis, że tego typu sprawy mają być rozpatrywane przez Trybunał Metropolitalny, złożony z pięciu sędziów. "Widać więc wyraźnie, że kard. Wojtyła postąpił zgodnie z przepisami" - mówił.

Dodał, że ówczesny Kodeks Prawa Kanonicznego zawierał zapis pozwalający sądowi kościelnemu na odstąpienie od wymierzenia kary księdzu, jeśli został on ukarany przez władzę państwową. "Chodziło o to, że nie należy karać człowieka dwa razy za to samo przestępstwo" - zaznaczył.

"Jednocześnie Wojtyła tłumaczył, że to zaniechanie wymierzenia kary +nie przekreśla przestępstwa ani nie zmazuje winy+ ks. Loranca. Zastrzegł, że choć zdejmuje nałożoną na ks. Loranca wcześniej karę suspensy, to wszystkie funkcje kapłańskie, które będzie spełniał, mają być uzgadniane z proboszczem parafii zakopiańskiej i nie wolno mu katechizować dzieci i młodzieży, a także spowiadać" - wyjaśnił.

Krzyżak poinformował, że ks. Loranc nie został przywrócony do pełni pracy duszpasterskiej, tylko został umieszczony w klasztorze w Zakopanem, gdzie przepisywał księgi liturgiczne.

 

Prowokacja SB

Zaznaczył, że pokazany w reportażu anonim do kard. Wojtyły, w którym jest mowa o tym, iż ks. Loranc "zachowywał się niewłaściwie w stosunku do dziewczynek wychodzących z lekcji katechezy", jest najprawdopodobniej prowokacją SB. "Mamy na tym dokumencie odręczną adnotację funkcjonariusza SB, mówiącą o tym, że list sporządzono w dwóch egzemplarzach, z których jeden trafił do kurii w Krakowie, drugi włożono do teczki operacyjnej księdza. Sądzę, że kard. Wojtyła nie uwierzył w tę fałszywkę. Być może znowu badano tę sprawę, tego nie wiem" - ocenił.

Zdaniem dziennikarza, również inna przedstawiona w reportażu sprawa - ks. Bolesława Sadusia, nie jest jasna. "Nie jestem przekonany, że kard. Wojtyła wiedział o tym, że ks. Saduś wykorzystywał seksualnie małoletnich. Wydaje mi się, że to mogła być prowokacja SB. Choć najprawdopodobniej fakt, że ks. Saduś był homoseksualistą był znany. I chyba bardziej homoseksualizm był powodem, dla którego wysłano go za granicę. Jednak nie jestem tu w stanie zająć jednoznacznego stanowiska. Ta sprawa powinna zostać zbadana" - powiedział.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe