Czytam, chadzam, odradzam: Szkice płaskie jak opłatek

„Notatki obrazkowe” Zbigniewa Herberta – skrótowe, migawkowe, nerwowe zapisy twarzy widzianych w muzeach, ale i nieba, zwierząt, krajobrazów – nie były dziełem skończonym, jak wiersz o Mona Lizie czy niezapomniany szkic o jaskini Lascaux. Były supełkiem wspomagającym pamięć i bezwzględną jak skalpel anatoma analizą.
Próg pytania Czytam, chadzam, odradzam: Szkice płaskie jak opłatek
Próg pytania / PAP Albert Zawada

Most nad rzeką – chyba we Florencji. Mężczyzna ze zbyt wydatną żuchwą, w renesansowym birecie – czyżby portret któregoś z Habsburgów? Niewiasty i Jan pod krzyżem, z Maryją na pierwszym planie, toczącą grube łzy. Ale i potężny brodacz, pagórkowaty, wyschnięty pejzaż Bałkanów czy Grecji, fronton św. Marka w Wenecji i mykeński, terakotowy konik z zawadiackim ryjkiem bardziej niż pyskiem, jakby sugerującym niemożliwe, urzekające pokrewieństwo z pławikonikiem, czyli „konikiem morskim”. 

Wszystko to sporządzone z beztroską, którą można by niemal wziąć za niedbałość, jaką cechują się podobno dokonania arystokratów i ludzi rozrzutnych. Pojedyncze kartki, czasem kremowe, czasem lodowato białe, najczęściej – pożółkłe, zawsze równo przycięte. Na nich – szkic w pełnym znaczeniu tego słowa: pojedynczy maziaj, kontur, podbródek: kreska wyryta w pustce. Wydaje się szlachetna, jak szkicowana piórem lub którymś z kosztownych narzędzi projektanta, ale najczęściej jest to ostro zatemperowany ołówek, pióro wieczne, długopis, a nawet – horribile dictu! – flamaster: tak, te pąsowe grube linie, którymi nakreślona została zamkowa izba, bretońskie domy na skale i jagnię, to najwyraźniej lekko cieknący flamaster, raczej przywieziony z PRL produkt Inco-Veritas niż jakiś Faber-Castell. Stąd część tych rysunków to faksymile: długopisowe i flamastrowe oryginały są w stanie znieść nie więcej niż kilkadziesiąt godzin światła, muszą trwać w sejfach. 

Czytaj także: Komary przenoszące śmiertelną chorobę rozprzestrzeniają się po Europie

"Notatki obrazkowe" 

Zbigniew Herbert przez wszystkie lata swoich wędrówek po świecie – począwszy od pierwszej, „odwilżowej”, przez Wiedeń do Paryża, aż po Anglię i Szkocję, Niderlandy, Włochy i Grecję – robił „notatki obrazkowe”: skrótowe, migawkowe, nerwowe zapisy twarzy widzianych w muzeach, ale i nieba, zwierząt, krajobrazów. To wielka objętościowo spuścizna, może większa niż ta pisana, stale przezeń porządkowana, przepracowywana i selekcjonowana: badacze mówią o blisko trzystu notatnikach, o pięciu tysiącach prac. 

Są natychmiast rozpoznawalne. Nie są – przynajmniej większość z nich – arcydziełami grafiki: widać w nich pewien manieryzm, nie zawsze zamierzone deformacje, wysmuklenie proporcji. Z tym wszystkim jest to bardzo solidne rzemiosło: nie wiemy, czy opowieść poety o tym, że dostał się w młodości z trzecią lokatą na krakowską ASP, jest prawdziwa, ale życzę każdemu czytelnikowi tej rubryki, by potrafił podobnie sprawnie narysować twarz, konia czy renesansowy pałac w perspektywie! Bo też nie były dziełem skończonym, jak wiersz o Mona Lizie czy niezapomniany szkic o jaskini Lascaux. Pełniły te szkice dwojaką rolę: w pierwszych latach były pewnie przede wszystkim przypominajką, wsparciem pamięci wędrowca, który, wyposzczony, trafiał do ogrodów świata i chłonął setki obrazów kosztem jedzenia i snu. Nie miał zresztą innego wyjścia: w latach 60. ani nie stać go było na dobry aparat fotograficzny, ani nikt nie wpuściłby go z aparatem do muzeum. 

Piętnaście lat później stać by już go było na tańszy model Canona, a rygory wobec turystów zelżały. Ale szkicowanie stało się dla niedoszłego studenta grafiki i architektury, dla pierwszego polskiego eseisty narzędziem, równie niezawodnym jak liniał, laser czy skalpel. Na kartkach szkicowników rozkładał obrazy na części pierwsze, redukował je, by dostrzec ścięgna budynków i filary twarzy. Jedna z pierwszych badaczek jego grafiki, Emilia Olechnowicz, zwraca uwagę, że podczas gdy eseje Herberta są niesamowicie, radośnie zmysłowe – kipią w nich kolory i zapachy, poeta bada fakturę marmuru, smakuje pinot grigio i cukier z dna filiżanki, nie odwraca wzroku od piersi małej sprzedawczyni fig – rysunki jego mają, jak stwierdza, „szczególną moc odcieleśniania. Rysowane przedmioty są odrealnione, pozbawione ciężaru”. W czym zbliżają się z kolei – tak zatoczyliśmy krąg – do jego ascetycznych, wytrawionych ze wszystkich zbędnych ornamentów wierszy. 
Za życia poeta strzegł ich zazdrośnie, czasem kreślił coś w liście do kogoś z przyjaciół, ale rysunkami się nie dzielił. Po jego śmierci zaczęto je gromadzić i komentować. Przedrukowywano je czasem w „Zeszytach Literackich”, świetny wybór trzystu z nich ukazał się nakładem gdańskiej oficyny. Wiadomo było jednak, że nawet gdyby powstało Muzeum Herberta, galeria mieszcząca pięć tysięcy szkiców, musiałaby być wielkości hangaru i mało kto doszedłby do jego końca. Dlatego pozostają nam zbiory Biblioteki Narodowej, gdzie znajduje się całość spuścizny pisarza – albo wystawy takie jak ta. 

Czytaj także: Izrael użył... trebusza przeciwko Hezbollahowi [WIDEO]

Wystawa 

56 rysunków z wybranych dwudziestu kilku szkicowników: najstarszy z „odwilżowego” wyjazdu, najmłodszy z lat 90. zawisło w znów mającej swój dobry czas Kordegardzie, w intrygującej aranżacji: wśród kilkudziesięciu książek, od podręczników architektury po klasyczną monografię o autoportrecie Mieczysława Wallisa, pokazujących, jak ludzie próbowali przez wieki przy pomocy ostrej kreski wydobyć z twarzy i krajobrazów istotę rzeczy, odrzucając ciężar, światłocień i kolor, jakby temperowali ołówek. Wśród nich szkice Herberta, które wyglądają, jakby w grubych kołonotatnikach usiłował przemycić zasuszone, płaskie jak opłatek rembrandty i tintoretty.

„Próg pytania. Rysunki Herberta”, kurator Katarzyna Haber. Kordegarda. Galeria Narodowego Centrum Kultury, Krakowskie Przedmieście 15, Warszawa; 28.05 – 23.06.2024 r.


 

POLECANE
Nawrocki kontra Trzaskowski w debacie TVP. Padły mocne słowa z ostatniej chwili
Nawrocki kontra Trzaskowski w debacie TVP. Padły mocne słowa

Karol Nawrocki nie przebierał w słowach odnosząc się do kwestii reprywatyzacji w Warszawie. – Jest pan skuteczniejszy niż mafia reprywatyzacyjna – mówił do Rafała Trzaskowskiego.

Stanowski uderzył w Wysocką-Schnepf podczas debaty TVP z ostatniej chwili
Stanowski uderzył w Wysocką-Schnepf podczas debaty TVP

Od godz. 20 w TVP trwa debata prezydencka z Dorotą Wysocką-Schnepf jako prowadzącą, którą ostro skrytykował Krzysztof Stanowski.

Karol Nawrocki wygrywa w obu turach. Nowy sondaż AtlasIntel z ostatniej chwili
Karol Nawrocki wygrywa w obu turach. Nowy sondaż AtlasIntel

Karol Nawrocki z wynikiem 28,6% wygrałby pierwszą turę wyborów prezydenckich. Co więcej, wygrałby także drugą turę – wynika z sondażu AtlasIntel.

Debata prezydencka TVP. Ostatnie starcie przed wyborami z ostatniej chwili
Debata prezydencka TVP. Ostatnie starcie przed wyborami

W poniedziałek o godz. 20 rozpoczęła się debata prezydencka na antenie TVP w likwidacji. Biorą w niej udział wszyscy kandydaci.

Anonimowy Sędzia: Sędzia Iustitii łamie konstytucję wypowiadając się z pogardą nt. jednego z kandydatów w wyborach tylko u nas
Anonimowy Sędzia: Sędzia Iustitii łamie konstytucję wypowiadając się z pogardą nt. jednego z kandydatów w wyborach

Trochę się już przyzwyczailiśmy do polityków w togach, którzy angażują się w spór polityczny. Spotykają się z politykami towarzysko. Do tej pory jednak nikt w tak jawny sposób nie wypowiedział się w trakcie kampanii wyborczej wskazując dezaprobatę wobec jednego z kandydatów.

Świnoujście zagrożeniem dla Hamburga? Niemcy krytykują polską inwestycję z ostatniej chwili
Świnoujście zagrożeniem dla Hamburga? Niemcy krytykują polską inwestycję

''Ostsee Zeitung'' pisze, że terminal kontenerowy w Świnoujściu jest nieopłacalny i szkodzi ekosystemowi. Wcześniej organizacja "Lebensraum Vorpommern" pozwała Polskę.

Morderstwo na kampusie UW. Są nowe informacje Wiadomości
Morderstwo na kampusie UW. Są nowe informacje

Jak podaje Prokuratura Okręgowa w Warszawie, sekcja zwłok zamordowanej kobiety na Uniwersytecie Warszawskim trwała siedem godzin.

Zamieszanie z losowaniem przed debatą w TVP. Stanowski zdradził kulisy z ostatniej chwili
Zamieszanie z losowaniem przed debatą w TVP. Stanowski zdradził kulisy

W poniedziałek odbędzie się ostatnia przed I turą debata prezydencka. Burzę w sieci wywołało losowanie kolejności wypowiedzi. Krzysztof Stanowski zabrał głos w tej sprawie.

Rozmowy Rosja–Ukraina. Do Turcji może udać się Donald Trump Wiadomości
Rozmowy Rosja–Ukraina. Do Turcji może udać się Donald Trump

Prezydent USA Donald Trump zastanawia się nad wylotem do Turcji. Może wziąć udział w rozmowach między Rosją i Ukrainą.

To będzie ciekawy tydzień. Nowy sondaż prezydencki z ostatniej chwili
"To będzie ciekawy tydzień". Nowy sondaż prezydencki

Pracownia OGB Pro opublikowała we wtorek nowy sondaż prezydencki. Rafał Trzaskowski oraz Karol Nawrocki coraz bardziej odstają od reszty stawki. Szef pracowni zwraca uwagę na jeden szczegół.

REKLAMA

Czytam, chadzam, odradzam: Szkice płaskie jak opłatek

„Notatki obrazkowe” Zbigniewa Herberta – skrótowe, migawkowe, nerwowe zapisy twarzy widzianych w muzeach, ale i nieba, zwierząt, krajobrazów – nie były dziełem skończonym, jak wiersz o Mona Lizie czy niezapomniany szkic o jaskini Lascaux. Były supełkiem wspomagającym pamięć i bezwzględną jak skalpel anatoma analizą.
Próg pytania Czytam, chadzam, odradzam: Szkice płaskie jak opłatek
Próg pytania / PAP Albert Zawada

Most nad rzeką – chyba we Florencji. Mężczyzna ze zbyt wydatną żuchwą, w renesansowym birecie – czyżby portret któregoś z Habsburgów? Niewiasty i Jan pod krzyżem, z Maryją na pierwszym planie, toczącą grube łzy. Ale i potężny brodacz, pagórkowaty, wyschnięty pejzaż Bałkanów czy Grecji, fronton św. Marka w Wenecji i mykeński, terakotowy konik z zawadiackim ryjkiem bardziej niż pyskiem, jakby sugerującym niemożliwe, urzekające pokrewieństwo z pławikonikiem, czyli „konikiem morskim”. 

Wszystko to sporządzone z beztroską, którą można by niemal wziąć za niedbałość, jaką cechują się podobno dokonania arystokratów i ludzi rozrzutnych. Pojedyncze kartki, czasem kremowe, czasem lodowato białe, najczęściej – pożółkłe, zawsze równo przycięte. Na nich – szkic w pełnym znaczeniu tego słowa: pojedynczy maziaj, kontur, podbródek: kreska wyryta w pustce. Wydaje się szlachetna, jak szkicowana piórem lub którymś z kosztownych narzędzi projektanta, ale najczęściej jest to ostro zatemperowany ołówek, pióro wieczne, długopis, a nawet – horribile dictu! – flamaster: tak, te pąsowe grube linie, którymi nakreślona została zamkowa izba, bretońskie domy na skale i jagnię, to najwyraźniej lekko cieknący flamaster, raczej przywieziony z PRL produkt Inco-Veritas niż jakiś Faber-Castell. Stąd część tych rysunków to faksymile: długopisowe i flamastrowe oryginały są w stanie znieść nie więcej niż kilkadziesiąt godzin światła, muszą trwać w sejfach. 

Czytaj także: Komary przenoszące śmiertelną chorobę rozprzestrzeniają się po Europie

"Notatki obrazkowe" 

Zbigniew Herbert przez wszystkie lata swoich wędrówek po świecie – począwszy od pierwszej, „odwilżowej”, przez Wiedeń do Paryża, aż po Anglię i Szkocję, Niderlandy, Włochy i Grecję – robił „notatki obrazkowe”: skrótowe, migawkowe, nerwowe zapisy twarzy widzianych w muzeach, ale i nieba, zwierząt, krajobrazów. To wielka objętościowo spuścizna, może większa niż ta pisana, stale przezeń porządkowana, przepracowywana i selekcjonowana: badacze mówią o blisko trzystu notatnikach, o pięciu tysiącach prac. 

Są natychmiast rozpoznawalne. Nie są – przynajmniej większość z nich – arcydziełami grafiki: widać w nich pewien manieryzm, nie zawsze zamierzone deformacje, wysmuklenie proporcji. Z tym wszystkim jest to bardzo solidne rzemiosło: nie wiemy, czy opowieść poety o tym, że dostał się w młodości z trzecią lokatą na krakowską ASP, jest prawdziwa, ale życzę każdemu czytelnikowi tej rubryki, by potrafił podobnie sprawnie narysować twarz, konia czy renesansowy pałac w perspektywie! Bo też nie były dziełem skończonym, jak wiersz o Mona Lizie czy niezapomniany szkic o jaskini Lascaux. Pełniły te szkice dwojaką rolę: w pierwszych latach były pewnie przede wszystkim przypominajką, wsparciem pamięci wędrowca, który, wyposzczony, trafiał do ogrodów świata i chłonął setki obrazów kosztem jedzenia i snu. Nie miał zresztą innego wyjścia: w latach 60. ani nie stać go było na dobry aparat fotograficzny, ani nikt nie wpuściłby go z aparatem do muzeum. 

Piętnaście lat później stać by już go było na tańszy model Canona, a rygory wobec turystów zelżały. Ale szkicowanie stało się dla niedoszłego studenta grafiki i architektury, dla pierwszego polskiego eseisty narzędziem, równie niezawodnym jak liniał, laser czy skalpel. Na kartkach szkicowników rozkładał obrazy na części pierwsze, redukował je, by dostrzec ścięgna budynków i filary twarzy. Jedna z pierwszych badaczek jego grafiki, Emilia Olechnowicz, zwraca uwagę, że podczas gdy eseje Herberta są niesamowicie, radośnie zmysłowe – kipią w nich kolory i zapachy, poeta bada fakturę marmuru, smakuje pinot grigio i cukier z dna filiżanki, nie odwraca wzroku od piersi małej sprzedawczyni fig – rysunki jego mają, jak stwierdza, „szczególną moc odcieleśniania. Rysowane przedmioty są odrealnione, pozbawione ciężaru”. W czym zbliżają się z kolei – tak zatoczyliśmy krąg – do jego ascetycznych, wytrawionych ze wszystkich zbędnych ornamentów wierszy. 
Za życia poeta strzegł ich zazdrośnie, czasem kreślił coś w liście do kogoś z przyjaciół, ale rysunkami się nie dzielił. Po jego śmierci zaczęto je gromadzić i komentować. Przedrukowywano je czasem w „Zeszytach Literackich”, świetny wybór trzystu z nich ukazał się nakładem gdańskiej oficyny. Wiadomo było jednak, że nawet gdyby powstało Muzeum Herberta, galeria mieszcząca pięć tysięcy szkiców, musiałaby być wielkości hangaru i mało kto doszedłby do jego końca. Dlatego pozostają nam zbiory Biblioteki Narodowej, gdzie znajduje się całość spuścizny pisarza – albo wystawy takie jak ta. 

Czytaj także: Izrael użył... trebusza przeciwko Hezbollahowi [WIDEO]

Wystawa 

56 rysunków z wybranych dwudziestu kilku szkicowników: najstarszy z „odwilżowego” wyjazdu, najmłodszy z lat 90. zawisło w znów mającej swój dobry czas Kordegardzie, w intrygującej aranżacji: wśród kilkudziesięciu książek, od podręczników architektury po klasyczną monografię o autoportrecie Mieczysława Wallisa, pokazujących, jak ludzie próbowali przez wieki przy pomocy ostrej kreski wydobyć z twarzy i krajobrazów istotę rzeczy, odrzucając ciężar, światłocień i kolor, jakby temperowali ołówek. Wśród nich szkice Herberta, które wyglądają, jakby w grubych kołonotatnikach usiłował przemycić zasuszone, płaskie jak opłatek rembrandty i tintoretty.

„Próg pytania. Rysunki Herberta”, kurator Katarzyna Haber. Kordegarda. Galeria Narodowego Centrum Kultury, Krakowskie Przedmieście 15, Warszawa; 28.05 – 23.06.2024 r.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe