Mec. Lewandowski: Będą skargi do marszałka Sejmu i szefa ZP Rady Europy ws. Romanowskiego
Prokuratura poinformowała w środę o skierowaniu do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa wniosku o aresztowanie na okres trzech miesięcy posła Marcina Romanowskiego (PiS). W ocenie Prokuratury, konieczność zastosowania tego środka zapobiegawczego wynika z uzasadnionej obawy mataczenia i utrudniania śledztwa przez polityka, a także z realnej groźby wymierzenia mu surowej kary.
Czytaj również: Opublikowano nagranie z ukrytej kamery. Tak Facebook ma manipulować zasięgami postów
Skarga do Marszałka Sejmu i przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy
Pełnomocnik Romanowskiego poinformował podczas czwartkowego briefingu, że jeszcze tego dnia zostaną wysłane pisma do marszałka Sejmu Szymona Hołowni oraz do przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Theodorosa Rousopoulosa dotyczące "rażącego przekroczenia uchwał obu organów, dotyczących wyrażenia zezwolenia na pociągnięcia do odpowiedzialności karnej posła Romanowskiego".
"To będą skargi przede wszystkim na to, że po pierwsze organy zostały wprowadzone w błąd, w szczególności Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy. Bo jeżeli dwa tygodnie temu, czy dwa i pół tygodnia temu prokurator prosi o wyrażenie zgody przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy na przedstawienie konkretnych zarzutów o konkretnej treści i kwalifikacji, a następnie stawia inne zarzuty, no to jest to wprowadzenie w błąd tego organu" - wyjaśnił mec. Lewandowski.
Obrońca podał, że w jednym z zarzutów "prokuratura dokleiła sobie dodatkowy zarzut usiłowania przywłaszczenia jakiegoś mienia na kwotę bodajże ponad 30 milionów złotych". "Nagle okazuje się, że prokuratura dokleja pewne zachowanie do zarzutów i twierdzi, że to są te same zarzuty. To nie są te same zarzuty" - podkreślił mec. Lewandowski, zwracając uwagę, że na wcześniejszym etapie postępowania karnego wobec Romanowskiego w ogóle nie było mowy o zarzucie przywłaszczenia jakiegokolwiek mienia.
"Marcin Romanowski i inne osoby opisane w tych zarzutach nie były beneficjentami nawet złotówki. Pomimo tego prokuratura twierdzi, że one dopuściły się przywłaszczenia jakiegoś mienia. To jest jakieś kompletne nieporozumienie" - dodał.
"Nie ma żadnej realnej obawy mataczenia"
Do kwestii zmiany zarzutów odnosił się we wtorek rzecznik Prokuratury prok. Przemysław Nowak, po tym, gdy Romanowski stawił się w Prokuraturze, gdzie ponownie usłyszał 11 zarzutów dotyczących nieprawidłowego wydatkowania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Rzecznik poinformował, że ponownie przedstawione wówczas Romanowskiemu zarzuty dotyczą tych samych czynów, które były objęte wnioskami o uchylenie immunitetu skierowanymi zarówno do Sejmu, jak i do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Dodał też, że prokurator "nieco zmodyfikował" kwalifikację prawną tych czynów i ich opisy. "Natomiast nie zmienia to faktu, iż mamy do czynienia z tymi samymi czynami" - podkreślił prok. Nowak.
W czwartek mec. Lewandowski odniósł się również do informacji o uzasadnieniu wniosku prokuratury w sprawie tymczasowego aresztowania posła. Podkreślił, że ze strony Romanowskiego nie ma żadnej realnej obawy mataczenia.
"Teoretycznie w każdej sprawie każdy może mataczyć. Jakbyście państwo się zetknęli z organami ścigania, to by okazało się, że każdy potencjalnie mógłby utrudniać postępowanie. Ale tutaj musi istnieć ta realna obawa. A gdzie jest ta realna obawa, skoro pierwsze czynności prokurator w tej sprawie wobec pana Marcina Romanowskiego podjął w marcu tego roku?" - przekonywał.
"Przecież on (Romanowski - PAP) wszystko stracił, można powiedzieć, jeżeli chodzi o urządzenia elektroniczne, dokumentację, łącznie z taką, która w ogóle wykraczała poza zakres tego śledztwa. (...) Prokuratura naprawdę zabezpieczyła ten materiał w taki sposób, że może sobie weryfikować kwestie dotyczące stanu faktycznego" - tłumaczył adwokat.
Ponadto - jak przypomniał - od 15 lipca Romanowski zna treść zarzutów, ponieważ wówczas prokuratura mu je po raz pierwszy przedstawiła - po zatrzymaniu posła tego dnia. Następnie - od 16 lipca - zarówno polityk, jak i jego obrona systematycznie zapoznawali się z aktami sprawy. "Pomimo tego - mamy już cztery miesiące - pan Romanowski nie destabilizował toku tego postępowania, nie podejmował jakichkolwiek działań mających charakter utrudniania tego postępowania, mataczenia, czyli tego, co prokuratura podnosi" - wskazał.
"Ten zarzut jest więc kompletnie bezpodstawny" - dodał mec. Lewandowski, przypominając też, że Romanowski stawił się w Prokuraturze.
Czytaj również: Handlowcy nie respektują wolnych niedziel. PIP ujawnia dane kontroli
Argumentem obrony opinia Adama Bodnara
Adwokat odniósł się także do wskazanej przez prokuraturę innej przesłanki aresztowania, która dotyczy realnej groźby wymierzenia surowej kary. Przytoczył przy tym opinię Adama Bodnara z 2018 r., kiedy był on jeszcze Rzecznikiem Prawa Obywatelskich, w której wskazywał, że "nie jest dopuszczalne utrzymywanie człowieka w długiej detencji tylko dlatego, że grozi mu surowa kara, w sytuacji gdy nie występują żadne inne przesłanki uzasadniające stosowanie takiego środka zapobiegawczego".
Mecenas podał też, że w sprawie posiedzenia aresztowego w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa został już wylosowany skład sądu. "Nie ma na ten temat żadnych informacji o wyznaczonym terminie posiedzenia" - podkreślił i zwrócił uwagę, że przepisy w tym przypadku nie obligują sądu do szybkiego wyznaczenia terminu. Dodał, że w podobnej sprawie dotyczącej Leszka Czarneckiego procedura trwała 6-8 miesięcy.
"Nie wiemy, czy to będzie w przyszłym tygodniu, czy to będzie za miesiąc, czy to będzie za trzy miesiące. Sąd ma tutaj pewną swobodę w zakresie tego, żeby ten termin wyznaczyć i przede wszystkim zastanowić się nad zasadnością tego wniosku" - dodał. (PAP)