Wojciech Stanisławski: Czytam, chadzam, doradzam, odradzam. Zemsta pod śniegiem

Nie ma drugiej polskiej sztuki, w której podoficer rozmawiałby z Ateną – a wszystko to w parku, przez który ciągną dziś znudzone wycieczki.
Pierwsze wydanie „Nocy Listopadowej” z okładką projektu Stanisława Wyspiańskiego Wojciech Stanisławski: Czytam, chadzam, doradzam, odradzam. Zemsta pod śniegiem
Pierwsze wydanie „Nocy Listopadowej” z okładką projektu Stanisława Wyspiańskiego / fot. Domena publiczna/Stanisław Wyspiański - CBN Polona

Zazwyczaj, jak się wydaje, dekoracje do przedstawienia tworzone są każdorazowo na potrzeby konkretnej inscenizacji: reżyser wczytuje się w skąpe didaskalia („w głębi sceny, na lewo – korytarz”), przekazuje swoje uwagi scenografowi, w pracowniach na zapleczu teatru budowana jest iluzja ze sklejki, pianki montażowej i cekinów. Ale w historii polskiej literatury istnieje co najmniej jedna sztuka, która właśnie zrodziła się w bardzo konkretnej przestrzeni, wyrosła z kombinacji murów, drzew i zmierzchu. Mamy nawet dość dokładny opis okoliczności, w jakich się to stało.

Wyspiański w Warszawie

„Nazajutrz około 11 rano przyszedł Wyspiański do wujostwa Zakrzewskich. Był to słoneczny dzień zimowy; czy śnieg padał dnia tego, czy poprzedniego – nie pamiętam, w każdym razie była sanna, bo opowiadał nam, że sankami pojechał do Łazienek i spędził tam parę godzin w parku […]. O Łazienkach mówił z żywym zachwytem” – wspominała młodopolska krytyczka literacka Julia Kisielewska jedyną wizytę Stanisława Wyspiańskiego, przybysza z Krakowa, w mroźnej carskiej Warszawie, pod sam koniec XIX wieku. Co miał przed oczami? Oczywiście, klasycystyczne „ruiny” Amfiteatru. Posągi Pałacu na Wyspie, wśród nich – Ateny i Aresa (Marsa) na północnej fasadzie. Ośnieżone drzewa, latarnie i, oczywiście, chochoły. Kozacki patrol, sunący z kłapaniem kopyt Agrykolą, obok posągu Sobieskiego. I może jeszcze, jak domyślał się po latach polonista Wacław Borowy, „szereg wielkich drewnianych pudeł – niby trumien – w których, jak się z łatwością mógł domyślić, spoczywały klasyczne posągi”. Można by dodać, że za pazuchą miał „Historyę powstania listopadowego” Stanisława Barzykowskiego, ale to już zbyt literackie: Barzykowski to dwa solidne tomy, praktyczny Wyspiański nie zabierałby ich na spacer, a może i nie ryzykował przemycenia przez kordon. Że studiował je wers po wersie, podobnie jak „Powstanie narodu polskiego…” Maurycego Mochnackiego – nie ulega wątpliwości.

Musiało być coś w chłodnym, wymrożonym powietrzu stolicy prywislańskiej guberni, co potrafili łatwo dostrzec ci o uważniejszych oczach; w dziesięć lat po Wyspiańskim, w 1909 roku zawitał na krótko nad Wisłę rosyjski poeta Aleksander Błok, jeden z „przyjaciół Moskali”, który w poemacie „Odwet” napisał:

Tu zemsta każdy kąt przenika –
Chimera rozjątrzona bólem.
I zemstą posąg Kopernika
Tchnie zapatrzony w pustą kulę.
„Zemsta!” – w żelazie czystym dzwoni,
Dygocze echem nad Warszawą…

To Błok. A Wyspiański, lepiej niby znany?

Hej bracia, dzieci, żołnierze
– za broń, za broń, za broń!
Niech każdy za giwer bierze
i ustawia się w szeregu, w podwórze.

"Niech płoną grody i miasta!!"

Nie ma drugiej takiej sztuki w repertuarze polskim: licealistów nuży (jak niemal wszystko) widmo Szeli, przenikające do izby w „Weselu” – ale czym to jest wobec „Nocy Listopadowej”, gdzie podporucznik Wysocki rozmawia z Pallas Ateną, gdzie niezgrabnie niesiony bagnet Nabielaka upada pod nogi Nike Napoleonidów, gdzie krzyżują się ze sobą i wyznaczają bieg wydarzeń żądza Aresa, czułość Joanny Grudzińskiej i macierzyńska miłość Demeter? Jest w tym i „polski Wagner”, i „polski Szekspir” – i polska rozpacz i gniew.
Skoro „Noc Listopadowa” narodziła się w Łazienkach, upamiętnienie jej w tym miejscu wydaje się oczywistością, niemal samograjem… Ale zmarły w lutym tego roku Rafał Węgrzyniak, wybitny historyk teatru, który obmyślał tę wystawę przez kilka lat, nie chciał prostego przywołania sztuki poprzez zgromadzenie kilku plakatów, rekwizytów i fotosów. Jego zamysłem było odtworzenie „ikonosfery” Wyspiańskiego. Brzmiący naukowo, ale niezbędny tu termin definiowany był przez Mieczysława Porębskiego jako „ogół obrazów charakterystycznych dla jakiegoś miejsca, okresu lub jakiejś kultury”. I, jak przypominają nam twórcy wystawy, w przypadku „Nocy Listopadowej” tych obrazów i poziomów znaczeń jest tyle, co czap śniegu przed oczami Wyspiańskiego: ewokowany przez klasyczną architekturę antyk? Pamięć zrywu 1830 roku? Oczywiście. Ale też pamięć pierwszej, lwowskiej realizacji scenicznej, opracowanej na podstawie uwag umierającego już Wyspiańskiego, i kolejnych, legendarnych często inscenizacji, od Kazimierza Dejmka po Jerzego Grzegorzewskiego. I śnieg w Łazienkach, chrzęszczący we wszystkie złe zimy: w 1939, 1981 roku i późniejsze.

Wszystko to znalazło się na tej świetnej wystawie, bez wrażenia natłoku: notatki Wyspiańskiego i hełmy Pallas Ateny z kolejnych przedstawień, z migdałowymi wycięciami na oczy, i inne fantazje kostiumologów, którym, wygląda na to, nigdy nie dosyć szeleszczących czarnych piór. Ale i mundury podchorążych odtworzone tak wiernie, że ściska się serce: granatowa kurtka z żółtymi wyłogami, białe sukienne spodnie, i wysoki kaszkiet z wytłoczonym z blachy orłem stojącym na tarczy amazonek, splendor wyniesiony z napoleońskiej zawieruchy. I scenariusz z odręcznymi skreśleniami Wajdy, i tom Barzykowskiego, i odlana ręcznie kula; i jak gorzki, drapiący w gardle migdał fotos z przedstawienia w reżyserii Grzegorzewskiego, na którym widać, że piękna Maja Ostaszewska grywała kiedyś w repertuarze Wyspiańskiego, nie w „Zielonej granicy”. I odtwarzane na wielkim ekranie sceny z „Nocy Listopadowej” wyreżyserowanej w 1977 roku dla Teatru Telewizji przez Wajdę, który jako pierwszy miał zuchwałość, wizję i narzędzia, żeby wystawić sztukę Wyspiańskiego tam, gdzie się ona narodziła. I znów pod mokrymi, bezlistnymi jesionami Kora „wita matkę swą, Demeter”, a młody Jerzy Stuhr, w najlepszej roli swojego życia, krzyczy do wtóru z Ateną:

Niech płoną grody i miasta!!
Do broni, do broni, do broni!

CZYTAJ TAKŻE:

 


 

POLECANE
Książę Harry chciał ochrony policyjnej. Sąd przeciwnego zdania Wiadomości
Książę Harry chciał ochrony policyjnej. Sąd przeciwnego zdania

Sąd Apelacyjny w Londynie orzekł w piątek, że zgodnie z prawem brytyjski rząd odmówił księciu Harry’emu policyjnej ochrony osobistej po tym, gdy ten ustąpił w 2020 r. z pełnienia oficjalnych funkcji w rodzinie królewskiej – poinformowała stacja BBC. Książę nie był obecny na sali podczas ogłoszenia wyroku.

Niemcy mają problem. Tapinoma magnum powodują przerwy w dostawie prądu z ostatniej chwili
Niemcy mają problem. Tapinoma magnum powodują przerwy w dostawie prądu

Niepokojące doniesienia z Niemiec. Media podają, że nasi zachodni sąsiedzi mają problem ze śródziemnomorskim gatunkiem mrówek Tapinoma magnum, które sieją spustoszenie w wielu regionach.

Kibice Legii mieli problem z wejściem na stadion z ostatniej chwili
Kibice Legii mieli problem z wejściem na stadion

Portal Legionisci.com tuż przed godz. 15.00 informował, że kibice Legii mają duże problemy z wejściem na Stadion Narodowy przed meczem z Pogonią. Choć kibice dotarli pod PGE Narodowy przed czasem, to na około 60 minut przed pierwszym gwizdkiem prawie wszyscy dalej byli na zewnątrz.

Nie mogę się doczekać. Kultowy serial wraca na ekrany Wiadomości
"Nie mogę się doczekać". Kultowy serial wraca na ekrany

Fani serialu "Gotowe na wszystko" mają powody do radości. Po latach od zakończenia emisji hitowej produkcji, na horyzoncie pojawiła się jej nowa odsłona. Jak informuje portal Deadline, trwają prace nad rebootem pod tytułem "Wisteria Lane".

Iga Świątek w żałobie. „Gdyby nie on, to by mnie tutaj nie było” Wiadomości
Iga Świątek w żałobie. „Gdyby nie on, to by mnie tutaj nie było”

Tuż przed rozpoczęciem turnieju WTA 1000 w Madrycie Iga Świątek musiała zmierzyć się z wielką stratą. Zmarł jej dziadek, który zawsze wspierał ją na drodze sportowej kariery.

Podhale oblężone. Tłumy na szlakach, korki, brak miejsc parkingowych Wiadomości
Podhale oblężone. Tłumy na szlakach, korki, brak miejsc parkingowych

Tysiące turystów postanowiły spędzić majówkę pod Tatrami. Obłożenie miejsc noclegowych sięga nawet 85 proc. Obiekty w centrum Zakopanego podniosły ceny nawet o 35 proc.Trwa szturm na Morskie Oko, gdzie od rana stał korek, a miejsc parkingowych dawno zabrakło, więc kierowcy zostawiali swoje samochody na poboczach.

Prezydent Andrzej Duda: Biało-czerwone barwy stały się barwami flagi Solidarności z ostatniej chwili
Prezydent Andrzej Duda: Biało-czerwone barwy stały się barwami flagi Solidarności

"To biało-czerwone barwy stały się barwami flagi Solidarności, to pod tymi barwami zawsze idziemy, to pod tymi barwami śpiewamy nasz hymn - mówił prezydent Andrzej Duda podczas podczas uroczystości z okazji Dnia Polonii i Polaków za Granicą oraz Dnia Flagi

Komunikat IMGW: czekają nas potężne burze. Oto zagrożone regiony Wiadomości
Komunikat IMGW: czekają nas potężne burze. Oto zagrożone regiony

Burze II stopnia z wiatrem do 90 km/h wystąpią w pasie od woj. lubuskiego do pomorskiego i warmińsko mazurskiego – poinformował Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Na pozostałej części kraju, z wyjątkiem obszarów południowych i Szczecina wystąpią burze I stopnia. Są też alerty RCB.

Cudzoziemcy wykupują mieszkania w Polsce. Ubiegły rok był rekordowy Wiadomości
Cudzoziemcy wykupują mieszkania w Polsce. Ubiegły rok był rekordowy

Jak poinformowała "Rzeczpospolita", wciąż rośnie sprzedaż mieszkań kupowanych w Polsce przez cudzoziemców. W ubiegłym roku dokonano rekordowej liczby transakcji – 17 330 o łącznej powierzchni 1 008 409,75 mkw. Rok wcześniej – ponad 14 tys.

Będę matką. Senyszyn stanie na czele nowej partii? Wiadomości
"Będę matką". Senyszyn stanie na czele nowej partii?

Joanna Senyszyn, kandydatka na prezydenta RP, zapowiedziała możliwość powołania nowej formacji politycznej o profilu lewicowo-ludowym. Jak sama podkreśliła, jej rola w tym przedsięwzięciu nie będzie klasyczna – widzi siebie bowiem jako ''matkę'' ugrupowania, które mieliby tworzyć młodsi działacze.

REKLAMA

Wojciech Stanisławski: Czytam, chadzam, doradzam, odradzam. Zemsta pod śniegiem

Nie ma drugiej polskiej sztuki, w której podoficer rozmawiałby z Ateną – a wszystko to w parku, przez który ciągną dziś znudzone wycieczki.
Pierwsze wydanie „Nocy Listopadowej” z okładką projektu Stanisława Wyspiańskiego Wojciech Stanisławski: Czytam, chadzam, doradzam, odradzam. Zemsta pod śniegiem
Pierwsze wydanie „Nocy Listopadowej” z okładką projektu Stanisława Wyspiańskiego / fot. Domena publiczna/Stanisław Wyspiański - CBN Polona

Zazwyczaj, jak się wydaje, dekoracje do przedstawienia tworzone są każdorazowo na potrzeby konkretnej inscenizacji: reżyser wczytuje się w skąpe didaskalia („w głębi sceny, na lewo – korytarz”), przekazuje swoje uwagi scenografowi, w pracowniach na zapleczu teatru budowana jest iluzja ze sklejki, pianki montażowej i cekinów. Ale w historii polskiej literatury istnieje co najmniej jedna sztuka, która właśnie zrodziła się w bardzo konkretnej przestrzeni, wyrosła z kombinacji murów, drzew i zmierzchu. Mamy nawet dość dokładny opis okoliczności, w jakich się to stało.

Wyspiański w Warszawie

„Nazajutrz około 11 rano przyszedł Wyspiański do wujostwa Zakrzewskich. Był to słoneczny dzień zimowy; czy śnieg padał dnia tego, czy poprzedniego – nie pamiętam, w każdym razie była sanna, bo opowiadał nam, że sankami pojechał do Łazienek i spędził tam parę godzin w parku […]. O Łazienkach mówił z żywym zachwytem” – wspominała młodopolska krytyczka literacka Julia Kisielewska jedyną wizytę Stanisława Wyspiańskiego, przybysza z Krakowa, w mroźnej carskiej Warszawie, pod sam koniec XIX wieku. Co miał przed oczami? Oczywiście, klasycystyczne „ruiny” Amfiteatru. Posągi Pałacu na Wyspie, wśród nich – Ateny i Aresa (Marsa) na północnej fasadzie. Ośnieżone drzewa, latarnie i, oczywiście, chochoły. Kozacki patrol, sunący z kłapaniem kopyt Agrykolą, obok posągu Sobieskiego. I może jeszcze, jak domyślał się po latach polonista Wacław Borowy, „szereg wielkich drewnianych pudeł – niby trumien – w których, jak się z łatwością mógł domyślić, spoczywały klasyczne posągi”. Można by dodać, że za pazuchą miał „Historyę powstania listopadowego” Stanisława Barzykowskiego, ale to już zbyt literackie: Barzykowski to dwa solidne tomy, praktyczny Wyspiański nie zabierałby ich na spacer, a może i nie ryzykował przemycenia przez kordon. Że studiował je wers po wersie, podobnie jak „Powstanie narodu polskiego…” Maurycego Mochnackiego – nie ulega wątpliwości.

Musiało być coś w chłodnym, wymrożonym powietrzu stolicy prywislańskiej guberni, co potrafili łatwo dostrzec ci o uważniejszych oczach; w dziesięć lat po Wyspiańskim, w 1909 roku zawitał na krótko nad Wisłę rosyjski poeta Aleksander Błok, jeden z „przyjaciół Moskali”, który w poemacie „Odwet” napisał:

Tu zemsta każdy kąt przenika –
Chimera rozjątrzona bólem.
I zemstą posąg Kopernika
Tchnie zapatrzony w pustą kulę.
„Zemsta!” – w żelazie czystym dzwoni,
Dygocze echem nad Warszawą…

To Błok. A Wyspiański, lepiej niby znany?

Hej bracia, dzieci, żołnierze
– za broń, za broń, za broń!
Niech każdy za giwer bierze
i ustawia się w szeregu, w podwórze.

"Niech płoną grody i miasta!!"

Nie ma drugiej takiej sztuki w repertuarze polskim: licealistów nuży (jak niemal wszystko) widmo Szeli, przenikające do izby w „Weselu” – ale czym to jest wobec „Nocy Listopadowej”, gdzie podporucznik Wysocki rozmawia z Pallas Ateną, gdzie niezgrabnie niesiony bagnet Nabielaka upada pod nogi Nike Napoleonidów, gdzie krzyżują się ze sobą i wyznaczają bieg wydarzeń żądza Aresa, czułość Joanny Grudzińskiej i macierzyńska miłość Demeter? Jest w tym i „polski Wagner”, i „polski Szekspir” – i polska rozpacz i gniew.
Skoro „Noc Listopadowa” narodziła się w Łazienkach, upamiętnienie jej w tym miejscu wydaje się oczywistością, niemal samograjem… Ale zmarły w lutym tego roku Rafał Węgrzyniak, wybitny historyk teatru, który obmyślał tę wystawę przez kilka lat, nie chciał prostego przywołania sztuki poprzez zgromadzenie kilku plakatów, rekwizytów i fotosów. Jego zamysłem było odtworzenie „ikonosfery” Wyspiańskiego. Brzmiący naukowo, ale niezbędny tu termin definiowany był przez Mieczysława Porębskiego jako „ogół obrazów charakterystycznych dla jakiegoś miejsca, okresu lub jakiejś kultury”. I, jak przypominają nam twórcy wystawy, w przypadku „Nocy Listopadowej” tych obrazów i poziomów znaczeń jest tyle, co czap śniegu przed oczami Wyspiańskiego: ewokowany przez klasyczną architekturę antyk? Pamięć zrywu 1830 roku? Oczywiście. Ale też pamięć pierwszej, lwowskiej realizacji scenicznej, opracowanej na podstawie uwag umierającego już Wyspiańskiego, i kolejnych, legendarnych często inscenizacji, od Kazimierza Dejmka po Jerzego Grzegorzewskiego. I śnieg w Łazienkach, chrzęszczący we wszystkie złe zimy: w 1939, 1981 roku i późniejsze.

Wszystko to znalazło się na tej świetnej wystawie, bez wrażenia natłoku: notatki Wyspiańskiego i hełmy Pallas Ateny z kolejnych przedstawień, z migdałowymi wycięciami na oczy, i inne fantazje kostiumologów, którym, wygląda na to, nigdy nie dosyć szeleszczących czarnych piór. Ale i mundury podchorążych odtworzone tak wiernie, że ściska się serce: granatowa kurtka z żółtymi wyłogami, białe sukienne spodnie, i wysoki kaszkiet z wytłoczonym z blachy orłem stojącym na tarczy amazonek, splendor wyniesiony z napoleońskiej zawieruchy. I scenariusz z odręcznymi skreśleniami Wajdy, i tom Barzykowskiego, i odlana ręcznie kula; i jak gorzki, drapiący w gardle migdał fotos z przedstawienia w reżyserii Grzegorzewskiego, na którym widać, że piękna Maja Ostaszewska grywała kiedyś w repertuarze Wyspiańskiego, nie w „Zielonej granicy”. I odtwarzane na wielkim ekranie sceny z „Nocy Listopadowej” wyreżyserowanej w 1977 roku dla Teatru Telewizji przez Wajdę, który jako pierwszy miał zuchwałość, wizję i narzędzia, żeby wystawić sztukę Wyspiańskiego tam, gdzie się ona narodziła. I znów pod mokrymi, bezlistnymi jesionami Kora „wita matkę swą, Demeter”, a młody Jerzy Stuhr, w najlepszej roli swojego życia, krzyczy do wtóru z Ateną:

Niech płoną grody i miasta!!
Do broni, do broni, do broni!

CZYTAJ TAKŻE:

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe