Kopernikański zwrot w polityce bezpieczeństwa, którego nikt nie zauważa
Co musisz wiedzieć:
- Przewodnicząca Komisji Europejskiej od wielu miesięcy aktywnie udziela się na polu bezpieczeństwa, chociaż nie ma do tego żadnych umocowań traktatowych.
- To, że Ursula von der Leyen będzie brała udział w rozmowach na temat pokoju na Ukrainie, stanowi pokłosie bierności państw europejskich i aktywnej dyplomacji samej Komisji Europejskiej.
- Zdumiewający jest brak adekwatnej reakcji wszystkich zasiadających do stołu przywódców.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej od wielu miesięcy aktywnie udziela się na polu bezpieczeństwa, chociaż nie ma do tego żadnych umocowań traktatowych. Jeżeli wziąć pod uwagę ustalenia Traktatu Lizbońskiego i zasadę przyznania, to kompetencje w tym obszarze mają tylko i wyłącznie państwa członkowskie. Co zatem będzie robić von der Leyen podczas rozmów, które Komisji Europejskiej zupełnie nie dotyczą?
- Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego
- „Odciąć im tlen”. Fala odrażającego hejtu wobec górników strajkujących w kopalni Silesia
- Pilne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- Telefon z Holandii? W Polsce pojawiła się nowa plaga oszustw
- Rosja blokuje przejęcie konsulatu w Gdańsku. „To własność Federacji Rosyjskiej”
- Norwegia zaostrza przepisy. Wyjazd na święta może skończyć się utratą ochrony
- "Rodzinna choinka już w pałacu". Prezydent Nawrocki zamieścił film
KE łamie traktaty
W założeniach traktatowych KE została powołana do pilnowania przestrzegania traktatów i do niczego innego więcej. Sprawy decydowania o polityce zagranicznej i kwestiach bezpieczeństwa nadal należą – przynajmniej oficjalnie – do państw członkowskich. Unijna rzeczywistość jest jednak bardzo daleka od traktatów.
Miękkie przekazanie kompetencji
Pierwsza próba wyszarpania kompetencji w wyżej wymienionych kwestiach nastąpiła w momencie forsowania – nota bene również ze złamaniem prawa międzynarodowego i traktatów – zmian traktatowych, zgodnie z którymi obszar bezpieczeństwa i obronności znalazłby się w gestii KE. Ale von der Leyen – wobec braku możliwości skutecznego wprowadzenia takowych zmian – zdecydowała się na znaną sobie i sprawdzoną drogę szantażu kryzysem bezpieczeństwa (asumpt do tego dała agresja Rosji na Ukrainę) i miękkiego wyszarpania kompetencji w tym zakresie.
Programy SAFE i ReArmEU
Komisja Europejska zastosowała dokładnie tę samą metodę, co w okresie pandemii Covid-19. Przedstawiła propozycję rozwiązań owego kryzysu w postaci programów zbrojeniowych (SAFE i ReArmEU), w których zagwarantowała sobie ostateczną decyzję co do tego, jak będzie realizowana obronność w poszczególnych państwach członkowskich. Zdumiewające jest to, że państwa UE przyjęły te rozwiązania, a tym samym zrzekły się kolejnej części swojej suwerenności.
Aktywna dyplomacja
To, że Ursula von der Leyen będzie brała udział w rozmowach na temat pokoju na Ukrainie, stanowi pokłosie bierności państw europejskich i aktywnej dyplomacji samej Komisji Europejskiej, która w wojnie na Ukrainie widzi narzędzie centralizacji wspólnoty w jedno europejskie superpaństwo pod egidą Niemiec. Nie jest to dobry sygnał dla społeczeństw państw europejskich, ponieważ świadczy o dominacji KE nad demokratycznie wybranymi rządami. Z roli służebnej Komisja Europejska powoli staje się dyktatorem pragnącym zachować kontrolę nad wszystkim, co dotyczy Europy i spraw europejskich.
Brak adekwatnej reakcji
Zdumiewający jest brak adekwatnej reakcji wszystkich zasiadających do stołu przywódców. Przy czym wydaje się, że każdy z nich ma zupełnie inny powód. I tak Wołodymyr Zełenski widzi w Ursuli von der Leyen skarbnika, który ściągnie pieniądze z podatków obywateli państw członkowskich UE i przekaże skorumpowanej do szpiku kości Ukrainie. Donald Trump też nie protestuje, bo niby po co, skoro państwa europejskie akceptują takie status quo. A państwa europejskie – związane gospodarczo, a niektóre również politycznie z Niemcami, zdominowane przez lewicową ideologię nie są zdolne do obrony swoich żywotnych interesów. Smutna to konstatacja, ale na myśl przychodzą od razu słowa z amerykańskiej strategii bezpieczeństwa, w której administracja Donalda Trumpa ostrzegła, że Europa stoi w obliczu „cywilizacyjnego wymazania" i wyraziła wątpliwość, czy niektóre narody mogą pozostać wiarygodnymi sojusznikami.
Kopernikański zwrot w polityce bezpieczeństwa
To z czym mamy od kilku miesięcy do czynienia na poziomie Unii Europejskiej jest w zasadzie bez precedensu – jeszcze nigdy w dziejach KE nie uzurpowała sobie tak wielu kluczowych kompetencji i to na dodatek bez większego oporu państw członkowskich Unii Europejskiej. Obywateli mami się rosyjskim zagrożeniem, aby przejąć ostatecznie struktury siłowe i dyplomatyczne ich państw. I nikt nie powie głośno, że za te miliardy wspólnego unijnego długu nie tyle będziemy kupować sprzęt wojskowy, co sprzedawać suwerenność.




