Andrzej Kraśnicki [Polski Komitet Olimpijski]: Występy Polaków w Pjongczangu nie były ani dobre, ani złe

Nie mówmy o porażce, bo nie wróciliśmy z Pjongczang z pustymi rękami. Tak, zdobyliśmy tylko dwa medale, ale w Korei nikt z naszych zawodników się nie skompromitował. Czy był to dobry występ naszej reprezentacji? Ani dobry, ani zły – po prostu taki, na jaki obecnie nas stać – mówi Andrzej Kraśnicki, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, w rozmowie z Marcinem Koziestańskim.
 Andrzej Kraśnicki [Polski Komitet Olimpijski]: Występy Polaków w Pjongczangu nie były ani dobre, ani złe
/ fot. Szymon Sikora, PKOl
– Zwykły kibic widział raczej tylko areny zmagań w Pjongczangu. Czy może Pan opowiedzieć, jak od kuchni wyglądały igrzyska, jaka była wioska olimpijska, co robili w wolnym czasie sportowcy?
– To fakt, że stacje telewizyjne pokazywały niemal wyłącznie to, co działo się na poszczególnych obiektach sportowych. Począwszy od Vancouver (2010) drzwi wioski olimpijskiej są dla ludzi mediów zamknięte. Co się zaś tyczy samej wioski, a właściwie – dwóch wiosek olimpijskich, bo były takie zarówno w samym podgórskim Pjongczang, jak i w położonym o 40 km na wschód nadmorskim Gangneung, to określenie „wioska” jest mocno mylące. Owa „wioska” to po prostu osiedle kilkunastu zupełnie nowych budynków mieszkalnych, w których na każdym z 14-20 pięter znajdowały się po dwa apartamenty. Wyposażenie pokoi – skromne, acz wcale nie surowe. Łóżka, szafa, dodatkowy wieszak na ubrania i… to wszystko, bo nie było na przykład radia czy telewizora. Na terenie obu wiosek uczestnicy igrzysk mieli do dyspozycji – oprócz całodobowej ogromnej jadalni pracującej na zasadzie samoobsługowego szwedzkiego stołu – wszystko to, co do szczęścia mogło być im potrzebne, np. centrum fitness z profesjonalną siłownią, stoisko pocztowe, salę gier zręcznościowych, a nawet – ekumeniczną kaplicę. To w niej msze święte dla członków naszej reprezentacji odprawiali ks. bp. Marian Florczyk – delegat Episkopatu ds. Duszpasterstwa Sportowców, i ks. Edward Pleń – kapelan sportowców.

– Jaka atmosfera panowała w polskiej reprezentacji podczas zakończonych igrzysk?
– W reprezentacji wszyscy zdawali sobie sprawę, że każdy z jej członków przyjechał do Korei z chęcią osiągnięcia jak najlepszego wyniku. Podczas samych zawodów nasi reprezentanci zawsze mogli liczyć na wsparcie swych koleżanek i kolegów z ekipy, którzy – wykorzystując swój czas wolny – kibicowali im z trybun. Właśnie to doskonale budowało atmosferę jedności całej biało-czerwonej ekipy. 

– Przejdźmy do wyników sportowych. W Pjongczang zdobyliśmy dwa medale. Słychać głosy, że to porażka. Czy według Pana był dobry występ naszej 62-osobowej kadry?
– Nie mówmy o porażce, bo nie wróciliśmy z Pjongczang z pustymi rękami. Tak, zdobyliśmy tylko dwa medale. Mówię „tylko”, bo przecież osiem i cztery lata temu przywoziliśmy do kraju po 6 olimpijskich krążków. Tylko że wyniki osiągnięte w Vancouver czy Soczi wcale nie odzwierciedlały tego, co w sportach zimowych Polska znaczy w świecie. W Korei nikt z naszych zawodników się nie skompromitował. Tak, były tylko dwa medale, ale mogło ich być więcej. Choćby w bardzo loteryjnym konkursie skoków na skoczni normalnej, albo – w przynajmniej jednym biegu na trasie biathlonowej. Jednak czy dwa lub trzy medale więcej ustawiłyby nas w gronie światowych potęg? Oczywiście, że nie. Pamiętajmy jednak o miejscach w czołówce Moniki Hojnisz w biathlonie, Justyny Kowalczyk i Sylwii Jaśkowiec w drużynowym sprincie narciarskim albo drużyny naszych saneczkarzy...



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Tȟašúŋke Witkó: Homo Germanicus tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Homo Germanicus

Osobiście przewiduję – dziś nieco jeszcze żartobliwie i szyderczo – że w pomieszczeniach służbowych Bundeswehry, do tego na poczesnych miejscach, zawisną wkrótce konterfekty jakiegoś znanego działacza lewicowego. Na początek może to być Alfred Willi Rudi Dutschke, a z czasem – kiedy w miarę postępu niemieckiego socjalizmu, walka klas zaostrzy się – można go będzie wymienić, ot choćby na wizerunek Ulrike Marie Meinhof.

Legendarny aktor okradziony. Trwa śledztwo Wiadomości
Legendarny aktor okradziony. Trwa śledztwo

Joaquin Phoenix, jeden z najbardziej rozpoznawalnych aktorów swojego pokolenia, znalazł się w centrum zainteresowania mediów. Tym razem nie z powodu nowej roli, lecz przykrego incydentu. Z jego posiadłości w Los Angeles skradziono luksusowy samochód marki Volvo. Sprawą zajmuje się policja.

Dramat w centrum Stuttgartu. Samochód wjechał w grupę ludzi Wiadomości
Dramat w centrum Stuttgartu. Samochód wjechał w grupę ludzi

Groźny incydent w Niemczech. Samochód wjechał w grupę pieszych.

Nowa operacja zabezpieczenia przestrzeni powietrznej. Szef MON ujawnił szczegóły Wiadomości
Nowa operacja zabezpieczenia przestrzeni powietrznej. Szef MON ujawnił szczegóły

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował o rozpoczęciu nowej operacji wojskowej, która ma zapewnić bezpieczeństwo i kontrolę nad przestrzenią powietrzną w regionie Bałtyku, w obliczu m.in. niedawnych prowokacji ze strony Rosji.

Prezydent: Nominacje generalskie to wielkie zobowiązanie Wiadomości
Prezydent: Nominacje generalskie to wielkie zobowiązanie

To wielkie zobowiązanie, które zostaje złożone na państwa barki w trudnych czasach dla Rzeczpospolitej, naszej części Europy, a także dla świata - powiedział w piątek prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości wręczenia nominacji generalskich.

Nowy komunikat GIS. Na ten produkt trzeba uważać Wiadomości
Nowy komunikat GIS. Na ten produkt trzeba uważać

Niepokojąca wiadomość dla rodziców i opiekunów. Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie dotyczące popularnego produktu dla dzieci. Chodzi o czekoladowego zajączka, sprzedawanego w okresie wielkanocnym przez firmę „Wolność” Sp. z o.o.

Hansi Flick zdecydował. Wiadomo, kto zastąpi Szczęsnego w bramce Wiadomości
Hansi Flick zdecydował. Wiadomo, kto zastąpi Szczęsnego w bramce

W sobotnim meczu ligowym z Realem Valladolid w bramce FC Barcelony nie zobaczymy Wojciecha Szczęsnego. Trener „Blaugrany” Hansi Flick zapowiedział zmianę - między słupkami stanie Marc-André ter Stegen.

Wielkie emocje na PGE Narodowym. Legia Warszawa z Pucharem Polski Wiadomości
Wielkie emocje na PGE Narodowym. Legia Warszawa z Pucharem Polski

Piłkarze Legii Warszawa po raz 21. w historii zdobyli Puchar Polski. W finale na stołecznym PGE Narodowym pokonali Pogoń Szczecin 4:3 (1:1). "Portowcy" zostali pokonani w drugim finale z rzędu, a swoim piątym w historii.

Kradli fragmenty lokomotyw i bocznice. Policja zatrzymała kolejowych złodziei Wiadomości
Kradli fragmenty lokomotyw i bocznice. Policja zatrzymała "kolejowych" złodziei

Policjanci z Jaworzna zatrzymali na gorącym uczynku dwóch mężczyzn podejrzanych o liczne kradzieże elementów lokomotyw oraz infrastruktury kolejowej. Złodzieje, którym może grozić do 10 lat więzienia, decyzją sadu zostali aresztowani.

Były prezydent Brazylii przeszedł operację. Co wiadomo? z ostatniej chwili
Były prezydent Brazylii przeszedł operację. Co wiadomo?

Były prezydent Brazylii Jair Bolsonaro opuścił oddział intensywnej terapii po operacji jamy brzusznej, którą przeszedł w kwietniu, ale nadal pozostanie w szpitalu - podała w piątek telewizja Globo, powołując się na dyrekcję kliniki w Brasilii, stolicy kraju. Lekarze nie sprecyzowali, kiedy polityk będzie mógł opuścić szpital.

REKLAMA

Andrzej Kraśnicki [Polski Komitet Olimpijski]: Występy Polaków w Pjongczangu nie były ani dobre, ani złe

Nie mówmy o porażce, bo nie wróciliśmy z Pjongczang z pustymi rękami. Tak, zdobyliśmy tylko dwa medale, ale w Korei nikt z naszych zawodników się nie skompromitował. Czy był to dobry występ naszej reprezentacji? Ani dobry, ani zły – po prostu taki, na jaki obecnie nas stać – mówi Andrzej Kraśnicki, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, w rozmowie z Marcinem Koziestańskim.
 Andrzej Kraśnicki [Polski Komitet Olimpijski]: Występy Polaków w Pjongczangu nie były ani dobre, ani złe
/ fot. Szymon Sikora, PKOl
– Zwykły kibic widział raczej tylko areny zmagań w Pjongczangu. Czy może Pan opowiedzieć, jak od kuchni wyglądały igrzyska, jaka była wioska olimpijska, co robili w wolnym czasie sportowcy?
– To fakt, że stacje telewizyjne pokazywały niemal wyłącznie to, co działo się na poszczególnych obiektach sportowych. Począwszy od Vancouver (2010) drzwi wioski olimpijskiej są dla ludzi mediów zamknięte. Co się zaś tyczy samej wioski, a właściwie – dwóch wiosek olimpijskich, bo były takie zarówno w samym podgórskim Pjongczang, jak i w położonym o 40 km na wschód nadmorskim Gangneung, to określenie „wioska” jest mocno mylące. Owa „wioska” to po prostu osiedle kilkunastu zupełnie nowych budynków mieszkalnych, w których na każdym z 14-20 pięter znajdowały się po dwa apartamenty. Wyposażenie pokoi – skromne, acz wcale nie surowe. Łóżka, szafa, dodatkowy wieszak na ubrania i… to wszystko, bo nie było na przykład radia czy telewizora. Na terenie obu wiosek uczestnicy igrzysk mieli do dyspozycji – oprócz całodobowej ogromnej jadalni pracującej na zasadzie samoobsługowego szwedzkiego stołu – wszystko to, co do szczęścia mogło być im potrzebne, np. centrum fitness z profesjonalną siłownią, stoisko pocztowe, salę gier zręcznościowych, a nawet – ekumeniczną kaplicę. To w niej msze święte dla członków naszej reprezentacji odprawiali ks. bp. Marian Florczyk – delegat Episkopatu ds. Duszpasterstwa Sportowców, i ks. Edward Pleń – kapelan sportowców.

– Jaka atmosfera panowała w polskiej reprezentacji podczas zakończonych igrzysk?
– W reprezentacji wszyscy zdawali sobie sprawę, że każdy z jej członków przyjechał do Korei z chęcią osiągnięcia jak najlepszego wyniku. Podczas samych zawodów nasi reprezentanci zawsze mogli liczyć na wsparcie swych koleżanek i kolegów z ekipy, którzy – wykorzystując swój czas wolny – kibicowali im z trybun. Właśnie to doskonale budowało atmosferę jedności całej biało-czerwonej ekipy. 

– Przejdźmy do wyników sportowych. W Pjongczang zdobyliśmy dwa medale. Słychać głosy, że to porażka. Czy według Pana był dobry występ naszej 62-osobowej kadry?
– Nie mówmy o porażce, bo nie wróciliśmy z Pjongczang z pustymi rękami. Tak, zdobyliśmy tylko dwa medale. Mówię „tylko”, bo przecież osiem i cztery lata temu przywoziliśmy do kraju po 6 olimpijskich krążków. Tylko że wyniki osiągnięte w Vancouver czy Soczi wcale nie odzwierciedlały tego, co w sportach zimowych Polska znaczy w świecie. W Korei nikt z naszych zawodników się nie skompromitował. Tak, były tylko dwa medale, ale mogło ich być więcej. Choćby w bardzo loteryjnym konkursie skoków na skoczni normalnej, albo – w przynajmniej jednym biegu na trasie biathlonowej. Jednak czy dwa lub trzy medale więcej ustawiłyby nas w gronie światowych potęg? Oczywiście, że nie. Pamiętajmy jednak o miejscach w czołówce Moniki Hojnisz w biathlonie, Justyny Kowalczyk i Sylwii Jaśkowiec w drużynowym sprincie narciarskim albo drużyny naszych saneczkarzy...



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe