Niemiecki porządek i włoski bałagan. Dwa wielkie państwa Europy znalazły się na przeciwnych biegunach

Układanie niemieckich puzzli rozpoczęło się zaraz po wrześniowych wyborach parlamentarnych. Choć wygrała je CDU/CSU, to chadecy otrzymali znacznie mniej mandatów niż w latach poprzednich – duży spadek zanotowała również socjaldemokratyczna SPD. Powszechnie przewidywano, że do władzy dojdzie koalicja zwana „jamajską” (ze względu na kolory partyjnych flag) – czyli CDU, Zieloni i FDP.
Plus dla Merkel minus dla Schulza
Rozmowy w sprawie utworzenia koalicji rzeczywiście rozpoczęły się bardzo szybko, okazały się jednak trudniejsze, niż przewidywano. Rozbieżności zwłaszcza pomiędzy Zielonymi i liberałami z FDP okazały się zbyt duże, aby udało się opracować porozumienie. W listopadzie negocjacje zostały przerwane. Wobec realnej alternatywy przyspieszonych wyborów chadecy ponowili ofertę rozmów koalicyjnych skierowaną do dawnych koalicjantów – socjaldemokratów. Spotkała się ona z chłodnym przyjęciem; kierujący SPD od marca 2017 były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz był jej bowiem zdecydowanie przeciwny. Pod naciskiem partyjnych „dołów” szefowie socjaldemokratów usiedli do negocjacyjnego stołu i 13 lutego ogłoszono podpisanie wstępnego porozumienia. Schulz, wspierany mocno przez szefa młodzieżówki partyjnej Kevina Kuhnerta, nie kapitulował jednak do końca – na jego wniosek ostatecznego zatwierdzenia umowy koalicyjnej mieli dokonać w głosowaniu korespondencyjnym wszyscy członkowie SPD. Działacze młodzieżówki prowadzili nasiloną agitację, gorączkowo werbując nowych członków partii – dziennikarze „Bildu” dokonali nawet udanej prowokacji, w wyniku której legitymację SPD otrzymał… pies jednego z nich. Ostatecznie do udziału w referendum uprawnionych było ponad 463 tysiące członków partii.
Liczenie głosów rozpoczęło się w sobotę 3 marca. Tajemnicy liczenia dochowywano szczególnie starannie – 120 wolontariuszy odcięto w tym czasie od świata, pozbawiając ich nawet telefonów komórkowych. Frekwencja wyniosła ponad 78 procent – a 66 procent głosujących opowiedziało się za wejściem SPD do „wielkiej koalicji” po raz trzeci z rzędu. Komisarycznym przewodniczącym partii, po rezygnacji Martina Schulza, został Olaf Scholz – lecz niemal pewne jest, że nową szefową SPD zostanie przewodnicząca klubu poselskiego Andrea Nahles. Wybór nowego kanclerza – czyli ponownie Angeli Merkel, ma mieć miejsce 14 marca na posiedzeniu Bundestagu. Wtedy też poznamy oficjalnie skład nowego rządu.
Bez przełomu, z korektami
Nowy rząd Niemiec będzie kontynuatorem dotychczasowej linii Berlina – co do tego nie ma wątpliwości. Pewne zmiany dotyczyć mogą jedynie kwestii wewnętrznych, na co mocno naciskali przy negocjacjach socjaldemokraci – ich obszarem zainteresowania była polityka społeczna, edukacja i zdrowie. W ważnych dla naszego kraju kwestiach zagranicznych i obronnych nie będzie zwrotu – co może budzić pewien niepokój, mając zwłaszcza w pamięci niedawne doniesienia prasowe, dotyczące fatalnego stanu gotowości niemieckich sił zbrojnych, będących przecież w założeniu jednym z najsilniejszych komponentów europejskiej części NATO...

#REKLAMA_POZIOMA#