Marek Budzisz: Mon cher Vladimir

Wczoraj, w trakcie Petersburskiego Forum Ekonomicznego, odbyło się główne wydarzenie spotkania – plenarna dyskusja z udziałem prezydentów Rosji, Francji, premiera Japonii, prezes Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Wang Qishana, wiceprzewodniczącego Chin, według oficjalnej hierarchii osoby nr 2 w Państwie Środka.
 Marek Budzisz: Mon cher Vladimir
/ YT, print screen
Ale zanim do niej doszło odbyło się spotkanie prezydentów Macrona i Putina z przedstawicielami środowiska biznesu obydwu krajów. I warto tym rozmowom poświęcić nieco uwagi. Zwłaszcza, że panująca na sali atmosfera była pełna żarcików, dykteryjek, dowcipnych bon motów, jednym słowem dość luźna, pełna wesołości i dobrej zabawy. Francuski prezydent mówił o tym, że wierzy w jedną Europę od Atlantyku do Uralu, na co moderujący spotkanie Aleksander Szochin, przewodniczący rosyjskiego związku przedsiębiorców, ale też i będący w poprzednich wyborach prezydenckich mężem zaufania Putina, a potem również Jednaj Rosji, miał zażartować, że „to chyba przekłamanie w tłumaczeniu, ale w Rosji przyjmuje się, że Europa rozciąga się od Lizbony do Władywostoku”. Ten żatrobliwy ton podchwycił Władimir Władimirowicz mówiąc „to bandyta (o Szochinie), uprzedził mnie, ja to chciałem powiedzieć.” Były też żarciki na temat znaczka z francuską flagą i galijskim kogutem, który jeden z uczestników wręczył Putinowi. I znów Szochin zaproponował, aby następnym razem zrobić podobną, tylko, że z rosyjską flagą, na której są te same kolory tyle, że w innej kolejności. A Putin uzupełnił, że i rosyjskiego dwugłowego orła, zamiast galijskiego koguta, można by tam umieścić, co Szochin skomentował, iż możliwy jest również wariant pośredni – zamiast orła, dwugłowy kogut. Jednym słowem nastroje były iście szampańskie. Później było trochę poważniej, bo rosyjski prezydent na deklaracje Macrona o zacieśnianiu więzi europejskich odpowiedział, że chyba zasmuci Emmanuela, ale Unia Europejska nie jest już największym handlowym partnerem Rosji, teraz to Chiny. Ale jak współpraca z gospodarcza z państwami Unii ma rosnąć, dodawał lokator Kremla, skoro jedna mała firma z Finlandii, Fortum (energetyka i ciepłownictwo) zainwestowała w Rosji 6 mld dolarów, a cała Francja w ubiegłym roku 15 mld. Na te słowa, trochę w stylu klasowego prymusa, zareagował znajdujący się na sali Patrick Pouyanné, prezes francuskiego koncernu paliwowego Total, wstając i mówiąc, że przecież zainwestował w Rosji 9 mld dolarów. I przy okazji chciał też coś załatwić dla swojej firmy, która właśnie podpisała kontrakt na budowę, wraz z rosyjską prywatną firmą wydobywczą Novatek (oligarcha Michelson) drugiej instalacji do skraplania gazu ziemnego. Otóż zapytał on przy okazji rosyjskiego prezydenta czy aby, Jego Wysokość, nie rozważyłaby możliwości zniesienia monopolu Gazpromu na eksport wydobywanego w Rosji gazu ziemnego rurami do Europy, bo i Total wraz z rosyjskimi partnerami chciałaby rozpocząć dostawy. Ta Jego Wysokość, to moja złośliwość, ale w takim tonie rosyjscy dziennikarze relacjonują pytania zadawane przez francuskich biznesmanów rosyjskiemu prezydentowi. Ale wracając do meritum – rosyjski prezydent obiecał francuskiemu prezesowi, że zastanowi się nad możliwością liberalizacji i likwidacji monopolu Gazpromu. Przecież, jak powiedział Putin, North Stream 2 to projekt czysto europejski i francuski Total może przyłączyć się do piątki zachodnich firm uczestniczących w przedsięwzięciu.

Posiedzenie plenarne rozpoczęło się również od bon motów, bo moderujący je brytyjski dziennikarz John Micklethwait (redaktor naczelny Bloomberg News) zaczął od podziękowań pod adresem Donalda Trumpa, który „ma tę wyjątkową umiejętność doprowadzenia do tego, że ludzie się spotykają, nawet, jeśli jego samego nie ma”. Tę aluzję do ostatnich posunięć Waszyngtonu, a w szczególności wyjścia z jądrowego porozumienia z Iranem ochoczo podchwycił Władimir Władimirowicz. Zaczął, kolokwialnie mówiąc „z grubej rury”. Świat czeka kryzys o niewyobrażalnej sile i równie niewyobrażalnych następstwach, wieścił. Przede wszystkim z tego powodu, że łamane są podstawowe zasady współżycia międzynarodowego. Dotychczas, wspominał rosyjski prezydent, spotkania państw najbardziej rozwiniętych zawsze kończyły się wezwaniami do likwidacji barier handlowych, do rozwoju współpracy a obecnie zwycięża polityka protekcjonizmu, używania gospodarki do realizacji celów politycznych. Wymyśla się preteksty, zagrożenia by potem wprowadzać dyskryminacyjne sankcje wobec niewygodnych państw. A na dodatek łamie się umowy, nie dotrzymuje podpisanych porozumień. I skutek takiej polityki będzie, w jego opinii, opłakany, bo w miejsce woli współpracy wkradnie się nieufność i konflikty. Jak temu przeciwdziałać? Jego zdaniem szanując partnerów, uznając to, że są suwerennymi państwami, które same winny decydować o tym, jaką politykę uprawiają. I Rosja takimi właśnie, zdaniem Putina, zasadami się kieruje. A na dodatek jej polityka ogniskuje się wokół czterech podstawowych zasad. I tu trzeba przytoczyć je w całości. Są to: „1. Celem polityki jest człowiek; 2. Dążymy do poszerzania przestrzeni wolności; 3. Jesteśmy otwarci na nowe idee; 4. Rosja jest krajem otwartym i nastawionym na aktywne uczestnictwo w światowych procesach, przede wszystkim projektach infrastrukturalnych.” Ten ostatni punkt stanowi oczywiste nawiązanie do ogłoszonego przedwczoraj przez wicepremiera Sulianowa powołania specjalnego funduszu projektów infrastrukturalnych, budowy dróg, linii kolejowych etc., funduszu, do którego wpłyną nadwyżki przychodów ze sprzedaży ropy naftowej (nadwyżki, bo w rosyjskim budżecie wydatki przykrojone są do ceny 40 dolarów za baryłkę). W Rosji, zatem w najbliższych latach w budownictwie infrastrukturalnym ma się w najbliższych latach sporo dziać i trudno traktować inaczej słowa Putina, zwłaszcza wygłoszone w takim miejscu, niźli jak zaproszenie firm z Europy Zachodniej do współpracy. Ciekawy sygnał wysłany został też przez rosyjskiego prezydenta odnośnie cen ropy naftowej. Otóż nie na posiedzeniu plenarnym, ale w trakcie spotkania z dziennikarzami największych światowych mediów zorganizowanego przez Agencję TASS, powiedział on, że Rosja uważa cenę 60 dolarów za baryłkę za sprawiedliwą i w związku z tym rozmawia z państwami OPEC o możliwości zwiększenia wydobycia, bo dzisiejszy wzrost cen ropy w dłuższej perspektywie dla nikogo, ale przede wszystkim dla światowej gospodarki, o przyszłość, której tak martwią się na Kremlu, nie jest rzeczą dobrą. Wracając jeszcze na chwilę do posiedzenia plenarnego to trzeba odnotować, iż odpowiadając na pytania z Sali Putin powiedział, że Rosja mając do wyboru modernizację, czyli współpracę gospodarczą ze światem i suwerenność, zawsze wybierze to ostatnie.

W gruncie rzeczy w narracji, którą Moskwa przedstawiła na petersburskim forum nie ma niczego nowego. Można ją uzupełnić o jeszcze jeden element. I Rosja to robi, choćby podczas odbywających się właśnie Spotkań Poczdamskich, niemiecko – rosyjskiego forum dialogu, którego organizatora współfinansuje oficjalny afiliowany przy rosyjskim MSZ-cie Fundusz Gorczakowa. Tam, jak relacjonuje rosyjska prasa, brzmią nieco inne tezy, ale zasadniczo zbieżne z ogólnym przesłaniem. Sankcje są nieskuteczne i trzeba od nich odchodzić. Miast zmiękczyć nastawienie Rosjan doprowadziły tylko do wyzwolenia się syndromu „oblężonej twierdzy”, zjednoczenia Rosjan wokół władzy, czego najlepszym dowodem są ostatnie wybory prezydenckie. Czyli jednym słowem – chcecie liberalizacji w Rosji, chcecie demokratyzacji – znieście sankcje. I może właśnie, dlatego w Petersburgu Putin powiedział, że szanuje rosyjską konstytucję, w której zapisano, że prezydentem można być tylko dwie kadencje. On nie zamierza tej zasady łamać, czego już dowiódł, ustępując w przeszłości na rzecz Miedwiediewa. Jeśli idzie o tego ostatniego, to rosyjscy dziennikarze zauważyli, że podczas niedawnej wizyty kanclerz Merkel w Soczi, tak ułożono i najprawdopodobniej przeciągnięto spotkania, żeby spotkała się ona przed rezydencją Putina właśnie z wychodzącym od Putina Miedwiediewem. Porozmawiali trochę w miłej atmosferze przed wejściem we trójkę, bo zaraz dołączył Władimir Władimirowicz. Tylko dziennikarze pytają, po co to zrobiono, bo w Rosji nikt w przypadki nie wierzy, tak jak i nie było chyba kwestią przypadku, że Merkel na trzy tygodnie przed Mundialem zapytała Miedwiediewa na tyle głośno, że słyszeli to dziennikarze czy w jego rządzie zasiadał będzie Mutko (przypomnijmy Witalij Mutko nadzorował w poprzednim gabinecie Miedwiediewa sport i odpowiedzialny jest za afery dopingowe, a teraz ma zająć się budownictwem nadal pozostając w randze wicepremiera). Rosyjscy obserwatorzy skłaniają się do tezy, że „pokazanie” Miedwiediewa miało być przypomnieniem, nie tylko, bardziej liberalnej twarzy rosyjskich władz, ale również tego, iż tandemokracja Putin – Miedwiediew nadal działa i ma się dobrze. Czyli jednym słowem mamy do czynienia z wizerunkową, ale i polityczna ofensywa Kremla, której celem jest pogłębienie transatlantyckich rozdźwięków i doprowadzenie do osłabienia presji wywieranej na Rosję przy użyciu sankcji.

A zapomniałbym. Na posiedzeniu plenarnym był również francuski prezydent. Czym zapadł w pamięć relacjonującym je dziennikarzom, prócz tego, że wiele mówił o wspólnym europejskim domu? Jeszcze zaimponował zebranym cytowaniem Wojny i pokoju oraz tym, że zwracał się do Putina, per mon cher.

A wszystko to działo się kilkadziesiąt godzin po wysunięciu przez rządy Holandii i Australii pod adresem Rosji oficjalnego oskarżenia o to, że jej rakiety, kierowane przez generała rosyjskich służb specjalnych (FSB) zestrzeliły nad Ukrainą malezyjski samolot pasażerski. Putin pytany o to na konferencji prasowej, oczywiście zaprzeczył. Podobnie zresztą, jak zdystansował się od międzynarodowych apeli wzywających go do uwolnienia głodującego ukraińskiego reżysera skazanego w Rosji na wieloletnie więzienie, na podstawie sfabrykowanych zarzutów o terroryzm. Putin, w obecności Macrona, co trzeba odnotować, odpowiedział, że przecież nie za filmy skazano Olega Siencowa, tylko za przygotowywanie zamachów bombowych. Jeden z rosyjskich opozycyjnych blogerów komentując ironicznie zachowanie prezydenta Francji napisał, że przecież w malezyjskim Boeingu nie zginął żaden francuski obywatel, więc dla Paryża „nie ma problemu”.

Trzeba o tym wszystkim pamiętać, kiedy czyta się o wspólnym europejskim domu, wspólnych wartościach i wspólnej przyszłości. Myślę, że w Monachium (uściślam, w 1938 roku) panowała podobna atmosfera, ulgi, wesołości i dowcipnych bon motów.
 

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Jacek Protasiewicz: Marcin Kierwiński wczoraj był napruty jak Messerschmitt polityka
Jacek Protasiewicz: Marcin Kierwiński wczoraj był "napruty jak Messerschmitt"

- Marcin Kierwiński wczoraj był napruty jak Messerschmitt. Gadanie o problemach technicznych, to ściema dla maluczkich, jak niegdyś o słynnym dziadku - napisał były polityk PSL-u Jacek Protasiewicz w mediach społecznościowych.

Mocna wymiana ognia. W ciągu doby doszło do 95 starć Ukrainy z Rosją z ostatniej chwili
Mocna wymiana ognia. W ciągu doby doszło do 95 starć Ukrainy z Rosją

Wojska Ukrainy przeprowadziły 95 starć bojowych w walkach z okupacyjną armią Rosji w ciągu ostatniej doby oraz zniszczyły 23 drony, którymi atakowane były obiekty infrastruktury cywilnej – poinformował w niedzielę rano Sztab Generalny w Kijowie.

Kierwiński pod wpływem alkoholu? Teraz polityk Platformy grozi Wiadomości
Kierwiński pod wpływem alkoholu? Teraz polityk Platformy grozi

- Nie mam pojęcia, czemu mój głos został tak zniekształcony. Albo to pogłos, albo kwestie techniczne - przekonuje Marcin Kierwiński w rozmowie z Onetem, tłumacząc to, że podczas wystąpienia na uroczystościach z okazji Dnia Strażaka zdaniem internautów brzmiał, jakby był pod wpływem alkoholu. Teraz minister grozi krytykom.

Czy Luna ma jakiekolwiek szanse na Eurowizji? Poznaj typy buckmacherów z ostatniej chwili
Czy Luna ma jakiekolwiek szanse na Eurowizji? Poznaj typy buckmacherów

Ranking przygotowany na podstawie średnich kursów buckmacherów nie pozostawia złudzeń. Luna praktycznie nie ma żadnych szans na osiągnięcie dobrego wyniku na tegorocznej Eurowizji.

Niemiecka rafineria emitująca szkodliwe substancje przy granicy z Polską na krawędzi wideo
Niemiecka rafineria emitująca szkodliwe substancje przy granicy z Polską na krawędzi

Rafineria PCK wnioskuje do Landu Branderburgia o pozwolenie na podwojenie emisji dwutlenku siarki, ale Land Brandenburgia jak na razie, nie zgodził się na to - zauważył Aleksandra Fedorska w materiale opublikowanym w serwisie Youtube.

Rosja wzięła na celownik Wołodymyra Zełenskiego gorące
Rosja wzięła na celownik Wołodymyra Zełenskiego

Rosyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych umieściło w sobotę ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego na liście poszukiwanych przestępców, poinformował portal The Moscow Times.

Niemcy: radykalni ekolodzy protestują przeciwko... fabryce samochodów elektrycznych z ostatniej chwili
Niemcy: radykalni ekolodzy protestują przeciwko... fabryce samochodów elektrycznych

Niemiecki "Bild" informuje, że w przyszłym tygodniu radykalni ekolodzy planują demonstracje, okupacje i blokady przeciwko rozbudowie fabryki samochodów Tesli.

To już koniec ciepłych dni z ostatniej chwili
To już koniec ciepłych dni

W weekend będzie można podzielić Polskę na dwie części - pogodny wschód i pochmurny zachód. Niedziela będzie ostatnim fajnym, ciepłym dniem - poinformowała synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska.

Minister Marcin Kierwiński pod wpływem alkoholu? Polityk zabiera głos gorące
Minister Marcin Kierwiński pod wpływem alkoholu? Polityk zabiera głos

- Nie mam pojęcia, czemu mój głos został tak zniekształcony. Albo to pogłos, albo kwestie techniczne - przekonuje Marcin Kierwiński w rozmowie z Onetem, tłumacząc to, że podczas wystąpienia na uroczystościach z okazji Dnia Strażaka zdaniem internautów brzmiał, jakby był pod wpływem alkoholu.

Niemcy boją się eskalacji antysemityzmu z ostatniej chwili
Niemcy boją się eskalacji antysemityzmu

Komisarz rządu federalnego ds. antysemityzmu Felix Klein obawia się eskalacji propalestyńskich protestów na uczelniach. Postawa antysemicka jest "niestety powszechna i może bardzo szybko doprowadzić do eskalacji" - powiedział Klein.

REKLAMA

Marek Budzisz: Mon cher Vladimir

Wczoraj, w trakcie Petersburskiego Forum Ekonomicznego, odbyło się główne wydarzenie spotkania – plenarna dyskusja z udziałem prezydentów Rosji, Francji, premiera Japonii, prezes Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Wang Qishana, wiceprzewodniczącego Chin, według oficjalnej hierarchii osoby nr 2 w Państwie Środka.
 Marek Budzisz: Mon cher Vladimir
/ YT, print screen
Ale zanim do niej doszło odbyło się spotkanie prezydentów Macrona i Putina z przedstawicielami środowiska biznesu obydwu krajów. I warto tym rozmowom poświęcić nieco uwagi. Zwłaszcza, że panująca na sali atmosfera była pełna żarcików, dykteryjek, dowcipnych bon motów, jednym słowem dość luźna, pełna wesołości i dobrej zabawy. Francuski prezydent mówił o tym, że wierzy w jedną Europę od Atlantyku do Uralu, na co moderujący spotkanie Aleksander Szochin, przewodniczący rosyjskiego związku przedsiębiorców, ale też i będący w poprzednich wyborach prezydenckich mężem zaufania Putina, a potem również Jednaj Rosji, miał zażartować, że „to chyba przekłamanie w tłumaczeniu, ale w Rosji przyjmuje się, że Europa rozciąga się od Lizbony do Władywostoku”. Ten żatrobliwy ton podchwycił Władimir Władimirowicz mówiąc „to bandyta (o Szochinie), uprzedził mnie, ja to chciałem powiedzieć.” Były też żarciki na temat znaczka z francuską flagą i galijskim kogutem, który jeden z uczestników wręczył Putinowi. I znów Szochin zaproponował, aby następnym razem zrobić podobną, tylko, że z rosyjską flagą, na której są te same kolory tyle, że w innej kolejności. A Putin uzupełnił, że i rosyjskiego dwugłowego orła, zamiast galijskiego koguta, można by tam umieścić, co Szochin skomentował, iż możliwy jest również wariant pośredni – zamiast orła, dwugłowy kogut. Jednym słowem nastroje były iście szampańskie. Później było trochę poważniej, bo rosyjski prezydent na deklaracje Macrona o zacieśnianiu więzi europejskich odpowiedział, że chyba zasmuci Emmanuela, ale Unia Europejska nie jest już największym handlowym partnerem Rosji, teraz to Chiny. Ale jak współpraca z gospodarcza z państwami Unii ma rosnąć, dodawał lokator Kremla, skoro jedna mała firma z Finlandii, Fortum (energetyka i ciepłownictwo) zainwestowała w Rosji 6 mld dolarów, a cała Francja w ubiegłym roku 15 mld. Na te słowa, trochę w stylu klasowego prymusa, zareagował znajdujący się na sali Patrick Pouyanné, prezes francuskiego koncernu paliwowego Total, wstając i mówiąc, że przecież zainwestował w Rosji 9 mld dolarów. I przy okazji chciał też coś załatwić dla swojej firmy, która właśnie podpisała kontrakt na budowę, wraz z rosyjską prywatną firmą wydobywczą Novatek (oligarcha Michelson) drugiej instalacji do skraplania gazu ziemnego. Otóż zapytał on przy okazji rosyjskiego prezydenta czy aby, Jego Wysokość, nie rozważyłaby możliwości zniesienia monopolu Gazpromu na eksport wydobywanego w Rosji gazu ziemnego rurami do Europy, bo i Total wraz z rosyjskimi partnerami chciałaby rozpocząć dostawy. Ta Jego Wysokość, to moja złośliwość, ale w takim tonie rosyjscy dziennikarze relacjonują pytania zadawane przez francuskich biznesmanów rosyjskiemu prezydentowi. Ale wracając do meritum – rosyjski prezydent obiecał francuskiemu prezesowi, że zastanowi się nad możliwością liberalizacji i likwidacji monopolu Gazpromu. Przecież, jak powiedział Putin, North Stream 2 to projekt czysto europejski i francuski Total może przyłączyć się do piątki zachodnich firm uczestniczących w przedsięwzięciu.

Posiedzenie plenarne rozpoczęło się również od bon motów, bo moderujący je brytyjski dziennikarz John Micklethwait (redaktor naczelny Bloomberg News) zaczął od podziękowań pod adresem Donalda Trumpa, który „ma tę wyjątkową umiejętność doprowadzenia do tego, że ludzie się spotykają, nawet, jeśli jego samego nie ma”. Tę aluzję do ostatnich posunięć Waszyngtonu, a w szczególności wyjścia z jądrowego porozumienia z Iranem ochoczo podchwycił Władimir Władimirowicz. Zaczął, kolokwialnie mówiąc „z grubej rury”. Świat czeka kryzys o niewyobrażalnej sile i równie niewyobrażalnych następstwach, wieścił. Przede wszystkim z tego powodu, że łamane są podstawowe zasady współżycia międzynarodowego. Dotychczas, wspominał rosyjski prezydent, spotkania państw najbardziej rozwiniętych zawsze kończyły się wezwaniami do likwidacji barier handlowych, do rozwoju współpracy a obecnie zwycięża polityka protekcjonizmu, używania gospodarki do realizacji celów politycznych. Wymyśla się preteksty, zagrożenia by potem wprowadzać dyskryminacyjne sankcje wobec niewygodnych państw. A na dodatek łamie się umowy, nie dotrzymuje podpisanych porozumień. I skutek takiej polityki będzie, w jego opinii, opłakany, bo w miejsce woli współpracy wkradnie się nieufność i konflikty. Jak temu przeciwdziałać? Jego zdaniem szanując partnerów, uznając to, że są suwerennymi państwami, które same winny decydować o tym, jaką politykę uprawiają. I Rosja takimi właśnie, zdaniem Putina, zasadami się kieruje. A na dodatek jej polityka ogniskuje się wokół czterech podstawowych zasad. I tu trzeba przytoczyć je w całości. Są to: „1. Celem polityki jest człowiek; 2. Dążymy do poszerzania przestrzeni wolności; 3. Jesteśmy otwarci na nowe idee; 4. Rosja jest krajem otwartym i nastawionym na aktywne uczestnictwo w światowych procesach, przede wszystkim projektach infrastrukturalnych.” Ten ostatni punkt stanowi oczywiste nawiązanie do ogłoszonego przedwczoraj przez wicepremiera Sulianowa powołania specjalnego funduszu projektów infrastrukturalnych, budowy dróg, linii kolejowych etc., funduszu, do którego wpłyną nadwyżki przychodów ze sprzedaży ropy naftowej (nadwyżki, bo w rosyjskim budżecie wydatki przykrojone są do ceny 40 dolarów za baryłkę). W Rosji, zatem w najbliższych latach w budownictwie infrastrukturalnym ma się w najbliższych latach sporo dziać i trudno traktować inaczej słowa Putina, zwłaszcza wygłoszone w takim miejscu, niźli jak zaproszenie firm z Europy Zachodniej do współpracy. Ciekawy sygnał wysłany został też przez rosyjskiego prezydenta odnośnie cen ropy naftowej. Otóż nie na posiedzeniu plenarnym, ale w trakcie spotkania z dziennikarzami największych światowych mediów zorganizowanego przez Agencję TASS, powiedział on, że Rosja uważa cenę 60 dolarów za baryłkę za sprawiedliwą i w związku z tym rozmawia z państwami OPEC o możliwości zwiększenia wydobycia, bo dzisiejszy wzrost cen ropy w dłuższej perspektywie dla nikogo, ale przede wszystkim dla światowej gospodarki, o przyszłość, której tak martwią się na Kremlu, nie jest rzeczą dobrą. Wracając jeszcze na chwilę do posiedzenia plenarnego to trzeba odnotować, iż odpowiadając na pytania z Sali Putin powiedział, że Rosja mając do wyboru modernizację, czyli współpracę gospodarczą ze światem i suwerenność, zawsze wybierze to ostatnie.

W gruncie rzeczy w narracji, którą Moskwa przedstawiła na petersburskim forum nie ma niczego nowego. Można ją uzupełnić o jeszcze jeden element. I Rosja to robi, choćby podczas odbywających się właśnie Spotkań Poczdamskich, niemiecko – rosyjskiego forum dialogu, którego organizatora współfinansuje oficjalny afiliowany przy rosyjskim MSZ-cie Fundusz Gorczakowa. Tam, jak relacjonuje rosyjska prasa, brzmią nieco inne tezy, ale zasadniczo zbieżne z ogólnym przesłaniem. Sankcje są nieskuteczne i trzeba od nich odchodzić. Miast zmiękczyć nastawienie Rosjan doprowadziły tylko do wyzwolenia się syndromu „oblężonej twierdzy”, zjednoczenia Rosjan wokół władzy, czego najlepszym dowodem są ostatnie wybory prezydenckie. Czyli jednym słowem – chcecie liberalizacji w Rosji, chcecie demokratyzacji – znieście sankcje. I może właśnie, dlatego w Petersburgu Putin powiedział, że szanuje rosyjską konstytucję, w której zapisano, że prezydentem można być tylko dwie kadencje. On nie zamierza tej zasady łamać, czego już dowiódł, ustępując w przeszłości na rzecz Miedwiediewa. Jeśli idzie o tego ostatniego, to rosyjscy dziennikarze zauważyli, że podczas niedawnej wizyty kanclerz Merkel w Soczi, tak ułożono i najprawdopodobniej przeciągnięto spotkania, żeby spotkała się ona przed rezydencją Putina właśnie z wychodzącym od Putina Miedwiediewem. Porozmawiali trochę w miłej atmosferze przed wejściem we trójkę, bo zaraz dołączył Władimir Władimirowicz. Tylko dziennikarze pytają, po co to zrobiono, bo w Rosji nikt w przypadki nie wierzy, tak jak i nie było chyba kwestią przypadku, że Merkel na trzy tygodnie przed Mundialem zapytała Miedwiediewa na tyle głośno, że słyszeli to dziennikarze czy w jego rządzie zasiadał będzie Mutko (przypomnijmy Witalij Mutko nadzorował w poprzednim gabinecie Miedwiediewa sport i odpowiedzialny jest za afery dopingowe, a teraz ma zająć się budownictwem nadal pozostając w randze wicepremiera). Rosyjscy obserwatorzy skłaniają się do tezy, że „pokazanie” Miedwiediewa miało być przypomnieniem, nie tylko, bardziej liberalnej twarzy rosyjskich władz, ale również tego, iż tandemokracja Putin – Miedwiediew nadal działa i ma się dobrze. Czyli jednym słowem mamy do czynienia z wizerunkową, ale i polityczna ofensywa Kremla, której celem jest pogłębienie transatlantyckich rozdźwięków i doprowadzenie do osłabienia presji wywieranej na Rosję przy użyciu sankcji.

A zapomniałbym. Na posiedzeniu plenarnym był również francuski prezydent. Czym zapadł w pamięć relacjonującym je dziennikarzom, prócz tego, że wiele mówił o wspólnym europejskim domu? Jeszcze zaimponował zebranym cytowaniem Wojny i pokoju oraz tym, że zwracał się do Putina, per mon cher.

A wszystko to działo się kilkadziesiąt godzin po wysunięciu przez rządy Holandii i Australii pod adresem Rosji oficjalnego oskarżenia o to, że jej rakiety, kierowane przez generała rosyjskich służb specjalnych (FSB) zestrzeliły nad Ukrainą malezyjski samolot pasażerski. Putin pytany o to na konferencji prasowej, oczywiście zaprzeczył. Podobnie zresztą, jak zdystansował się od międzynarodowych apeli wzywających go do uwolnienia głodującego ukraińskiego reżysera skazanego w Rosji na wieloletnie więzienie, na podstawie sfabrykowanych zarzutów o terroryzm. Putin, w obecności Macrona, co trzeba odnotować, odpowiedział, że przecież nie za filmy skazano Olega Siencowa, tylko za przygotowywanie zamachów bombowych. Jeden z rosyjskich opozycyjnych blogerów komentując ironicznie zachowanie prezydenta Francji napisał, że przecież w malezyjskim Boeingu nie zginął żaden francuski obywatel, więc dla Paryża „nie ma problemu”.

Trzeba o tym wszystkim pamiętać, kiedy czyta się o wspólnym europejskim domu, wspólnych wartościach i wspólnej przyszłości. Myślę, że w Monachium (uściślam, w 1938 roku) panowała podobna atmosfera, ulgi, wesołości i dowcipnych bon motów.
 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe