Waldemar Żyszkiewicz: Pogrom czy program? Historyczne śledztwo Holewińskiego

Wacław Holewiński jest nie tylko bardzo płodnym prozaikiem, ale docenianym przez krytyków i chętnie czytanym autorem. Pod koniec kwietnia ukazała się jego dziewiąta powieść "Pogrom 1905".
 Waldemar Żyszkiewicz: Pogrom czy program? Historyczne śledztwo Holewińskiego
/ Pogrom 1905 okładka
Ale przecież same powieści, wydane w ciągu zaledwie półtorej dekady, bynajmniej nie wyczerpują listy dokonań pisarza, który ma ponadto na swym koncie tom opowiadań i tom dramatów, scenariusze filmowe, słuchowiska radiowe, a także intensywnie uprawianą  w radiu oraz w sieci publicystykę kulturalną.

Literacki debiut Holewińskiego, z wykształcenia prawnika, w czasach PRL-u działacza demokratycznej opozycji i podziemnego wydawcy, od razu doceniło jury Literackiej Nagrody im. Józefa Mackiewicza. Lament nad Babilonem, opowieść o losach jednego z Niezłomnych, wysokiego dowódcy Narodowych Sił Zbrojnych płk. Tadeusza Danilewicza, uhonorowano wyróżnieniem (2004). W niespełna dekadę później (2013) za książkę Opowiem ci o miłości pisarz otrzymał już główny Laur Mackiewiczowski.
 
Autor fabularyzowanych biografii...   
Poproszony o skomentowanie najnowszej powieści Holewińskiego, Rafał A. Ziemkiewicz trafnie zauważył, że jej autor „zadebiutował późno, więc od razu jako pisarz dojrzały i mądry, który szczególnie upodobał sobie naszą słabo znaną historię”. Tak, gdy wychodził jego debiutancki Lament... Holewiński miał już 47 lat oraz spory bagaż doświadczeń jako współzałożyciel podziemnego Wydawnictwa Przedświt i wydawca, ale również jako redaktor wyboru Dzienników Krzysztofa Mętraka.
 
Gdybym miał scharakteryzować pisarską metodę Holewińskiego, powiedziałbym, że autor Szwów zaczyna od wyszukiwania osób o zdecydowanie ponadstandardowym życiorysie, o dramatycznych zwykle losach, wpisanych w nasze narodowe traumy i świetności, o losach odzwierciedlających zbiorowe klęski, ale i jednostkowy heroizm... Bracia Danilewicze,  Maria Nachtman i Walentyna Stempkowska, major Stanisław Ostwind – kluczowe postaci prozy powieściowej Holewińskiego stanowią poczet jednostek o wielkiej dzielności osobistej, odznaczających się prawością charakteru oraz wiernością wyznawanym przez siebie zasadom.

Unikając przesadnej stylizacji językowej oraz archaizowania narracji, ale również nazbyt upraszczającego prezentyzmu, pisarz opowiada o istotnych fragmentach ich losów, przedstawiając – nieraz w nader wyrazistych, ale zawsze uzasadnionych scenach – trudne wybory czy wręcz graniczne sytuacje, jakie stały się udziałem tych wspaniałych ludzi, których bez skrępowania, bez cudzysłowu można nazwać bohaterami. Tak przynajmniej bywało dotychczas, bo w przypadku najnowszej powieści jej bohater jest może nie tyle kolektywny, ile raczej wielopodmiotowy, a i osobliwości narracyjne wykraczają poza ramy prozy, do której przyzwyczaił nas dotąd autor Drogi do Putte.
 
...dał teraz historyczno-obyczajowy fresk
Zasadnicza różnica, przynajmniej dla mnie, polega na tym, że tym razem powieść Holewińskiego nie ma żadnego monumentalnego herosa, żadnego zasługującego na naszą pamięć i wdzięczność bohatera. Nie jest nim nawet Warszawa przełomu wieków, gdyby chcieć Pogrom 1905 potraktować jako swoisty portret czy raczej wycinkową biografię miasta, zgodnie ze współczesną modą na publikacje w rodzaju biografii Wenecji czy Londynu Petera Ackroyda...

Owszem, i w tym przypadku narracja jest wartka, emocjonująca i obfituje w zaskakujące zwroty, stawia przed czytelnikiem pytania, mnoży zagadki, ale powieść Holewińskiego ukazuje jedynie pewien aspekt ówczesnego życia stolicy zaboru rosyjskiego i to w bardzo krótkim okresie. Mamy więc tutaj panoramę Warszawy zamtuzów: od najelegantszego przybytku „Madame” Szlimakowskiej po sutereny i obrzydliwe nory pozostające w dyspozycji brutalnych alfonsów z żydowskiej dzielnicy. Pisarz kreśli żywy i wiarygodny obraz tej Warszawy parszywej, złodziejskiej, nierządnej, zdeprawowanej, skorumpowanej, trzymanej w potrzasku przez samowolę carskich generałów i policmajstrów, działalność szpicli, brutalność Kozaków, siłę stacjonujących wojsk rosyjskich...
 
„Kogóż tutaj nie ma? Na stronach nowej powieści Holewińskiego przemykają przed nami sutenerzy i szpiedzy, przechadzają się damy i prostytutki, wolnym krokiem spacerują literaci i dziennikarze, swoje powikłane historie opowiadają generałowie, lekarze, kupcy i żandarmi, postaci historyczne i fikcjonalne. Poruszani osobistymi namiętnościami, pchani wiatrem historii, świadomie lub nie stają się częścią gry o miasto, sensacyjnej gry, którą śledzimy z zapartym tchem od pierwszej po ostatnią stronę książki” – wylicza elementy tego rozległego fresku krytyk literacki prof. Wojciech Kudyba.
 
Wielogłos figur sprzed wieku
Głosu (także w postaci autoanalizy czy monologu wewnętrznego) temu wielopostaciowemu bohaterowi Pogromu 1905 użyczają rosyjscy generałowie, ich nieszczęśliwe poza Pitrem żony, komisarze policyjnych cyrkułów, funkcjonariusze i agenci Ochrany, czyli łobuzy od historii, rozmaici prowokatorzy, filerzy i donosiciele, handlarze żywym towarem, alfonsi i prostytutki, zwyczajni bandyci. Rzecz zrozumiała, że opowieść nie może obejść się bez kilku jaśniejszych postaci: dziennikarza Olkuskiego czy dr. Goldenberga, specjalisty od chorób skórnych i wenerycznych, interesującego się nie tylko terapeutycznymi nowinkami w zakresie leczenia kiły, ale przejawiającego również postawę społecznikowską. Bojowcy Okrzeja i Piłsudski, myśliciel Stanisław Brzozowski to z kolei pozytywne postaci historyczne, które jawią się w tle powieściowych wydarzeń. Ale także skomplikowane losy kilku, jak mówiono wtedy, upadłych kobiet, łącznie z pewną heroizacją postaci Franciszki Szlimakowskiej, właścicielki i twórczyni najelegantszego w mieście przybytku Wenery, niuansują światłocień w opisach dzielnicy rozpusty, tonują radykalizm ocen.

Nie tylko Warszawa w roku 1905 podlega rewolucyjnemu wrzeniu. Ale to właśnie tu najczęściej wybuchają bomby, tu dochodzi do zamachów, z niemal udanym zamachem na generał-gubernatora Konstantina Maksymowicza włącznie. Jednak wydarzeniem, wokół którego osnuta jest powieść, wydarzeniem najważniejszym i cokolwiek tajemniczym, pozostaje trwający parę dni pogrom alfonsów i prostytutek, a także niszczenie i rabowanie tzw. domów schadzek. 
 
Zamach na bladziowy interes
Zaczęło się w dzielnicy żydowskiej: Żydzi-robotnicy i aktywiści dający posłuch ideologii socjalistycznej (pytanie, czy tylko ideologii  i czy wyłącznie tej) ruszyli na żydowskie prostytutki, na ich alfonsów. Chcieli się nie tylko pozbyć stręczenia, kuplerstwa oraz nierządu, ale zapewne ukrócić też dość intensywny handel żywym towarem. W jakiejś mierze operacja się udała, po pogromie znaczna część branży przeniosła się do Łodzi. Do miasta Łodzi, oczywiście.

Później, przy zastanawiającej apatii carskiej policji i wojska, akcja pogromowa rozciągnęła się również na inne dzielnice Warszawy. A mechanikę bezprzykładnego ataku, który dotknął i zdemolował także bardziej wykwintne gniazda rozpusty, wyśledził, przeanalizował i opisał w „Tygodniku Ilustrowanym” wspomniany wcześniej Wawrzyniec Olkuski. Celów tego pogromu warszawskich prostytutek i sutenerów, a także przyczyn politycznego przyzwolenia na jego skalę można się jedynie domyślać. Pamiętając wszakże, iż liczba rejestrowanych prostytutek sięgała szesnastu tysięcy, a pewnie drugie tyle uprawiało proceder na czarno, trudno nie dostrzec, iż prócz zagrożeń moralnych przy panującej nędzy i ówczesnych warunkach sanitarnych całkiem istotne mogły się wydać względy epidemiologiczne.

Z pewnością sensacyjne i egzotyczne doniesienia z Warszawy odsunęły na drugi plan działania socjalistycznych bojowców. Alfonsi ukradli im show. Choćby na chwilę. Ale zaskakujące i dramatyczne wydarzenia mogły także przyspieszyć nominację dla nowego generał-gubernatora Gieorgija Antonowicza Skałona. Służby specjalne carskiej Rosji były wyszkolone w wielopiętrowych grach. Wkrótce już, za niecałą dekadę, w brawurowy sposób wspólnie z francuskimi partnerami, doprowadzą do wybuchu pierwszej wojny światowej.
 
Nieprzedawniona aktywność szatanów
Powieść Wacława Holewińskiego, świetnie udokumentowana, pełna detali i konkretów z epoki, z fachową terminologią, z wykorzystaniem  językowych zabytków, zwłaszcza z żargonowego jidysz, swoją konstrukcją przypomina misternie spleciony warkocz. Potoczystość narracji, mnogość dynamicznych, ważnych dla rozwoju akcji scen, wreszcie psychologiczna wiarygodność postaci – wszystko to sprawia, że Pogrom 1905 nosi cechy profesjonalnego scenariusza filmowego.

Nie ma może u Holewińskiego gotowych odpowiedzi na wszystkie pytania o politycznych reżyserów tamtych zdarzeń, ale przegląd mechanizmów manipulowania ludźmi oraz sterowania procesami społecznymi z wykorzystaniem akcji terrorystycznych włącznie, jest całkiem instruktywny. I wyjaśnia je o wiele lepiej niż manieryczna „Gorączka” (1980) Agnieszki Holland, oparta na Dziejach jednego pocisku Andrzeja Struga.

Oczywiście, książkę Struga warto sobie przypomnieć, warto też wrócić do Tajnego agenta czy W oczach Zachodu Conrada, może nawet zajrzeć do Człowieka z małą bombą Kacpra Rękawka. Przede wszystkim należy jednak czytać Holewińskiego, tym bardziej że Pogrom 1905 to dopiero pierwszy tom zapowiadanej przez pisarza trylogii.
 
Wacław Holewiński, Pogrom 1905, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2018.
 
Waldemar Żyszkiewicz

 

POLECANE
Berliner Zeitung: von der Leyen traci większość w Parlamencie Europejskim Wiadomości
"Berliner Zeitung": von der Leyen traci większość w Parlamencie Europejskim

Ursula von der Leyen straciła większość w Parlamencie Europejskim. Głosowanie nad pakietem unijnych przepisów o nazwie Omnibus I pokazało zmianę układu sił. Czy przewodnicząca Komisji Europejskiej wciąż panuje nad sytuacją?

Polacy mówią nie. Co pokazuje nowy sondaż? z ostatniej chwili
Polacy mówią "nie". Co pokazuje nowy sondaż?

Nowe badanie IPSOS dla TVP Info ujawnia, że większość Polaków nie chce wspólnej listy koalicji rządzącej w przyszłych wyborach. Wyniki pokazują wyraźny podział wśród wyborców i mogą wpłynąć na strategię partii rządzących.

Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka Wiadomości
Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka

IMGW zapowiada zmienną pogodę w Polsce – od opadów deszczu i deszczu ze śniegiem po stopniowe rozpogodzenia, z chłodniejszym powietrzem napływającym z północy oraz niekorzystnymi warunkami biometeorologicznymi.

Zdelegalizować KPP, bo od zawsze była przeciw Polsce z ostatniej chwili
Zdelegalizować KPP, bo od zawsze była przeciw Polsce

Prezydent Karol Nawrocki chce delegalizacji Komunistycznej Partii Polski. Powód jest prosty. Dzisiejsza KPP wprost nawiązuje do swojej poprzedniczki z II RP o tej samej nazwie. Przedwojenni komuniści dążyli do likwidacji polskiego państwa, dokonywali aktów dywersji i terroru, i przynajmniej dwukrotnie próbowali zamordować marszałka Józefa Piłsudskiego.

Silny razem groził Prezydentowi RP Karolowi Nawrockiemu bronią? Internauci proszą policję o interwencję z ostatniej chwili
"Silny razem" groził Prezydentowi RP Karolowi Nawrockiemu bronią? Internauci proszą policję o interwencję

Anonimowy internauta oznaczony hasztagiem #SilniRazem opublikował zdjęcie trzymanej w rękach broni i podpisane "Do zobaczenia Karolku".

Marek Jakubiak: Karol Nawrocki nie tylko daje powody do dumy, ale też dodaje ludziom skrzydeł tylko u nas
Marek Jakubiak: Karol Nawrocki nie tylko daje powody do dumy, ale też dodaje ludziom skrzydeł

„Karol Nawrocki nie tylko daje powody do dumy, ale też dodaje ludziom skrzydeł. I to jest jeden z ważniejszych elementów jego prezydentury” - powiedział portalowi Tysol.pl Marek Jakubiak (Wolni Republikanie), były kandydat na prezydenta, poseł do Sejmu RP.

Punkty krytyczne nowego celu klimatycznego UE przedmiotem sporu. Copa i Cogeca wzywają do rozmów trójstronnych z ostatniej chwili
Punkty krytyczne nowego celu klimatycznego UE przedmiotem sporu. Copa i Cogeca wzywają do rozmów trójstronnych

„Po wczorajszym głosowaniu plenarnym Parlamentu Europejskiego i ogólnym podejściu Rady przyjętym 6 listopada trzy instytucje rozpoczną teraz negocjacje trójstronne” - poinformowały Copa i Cogeca w specjalnie wydanym oświadczeniu.

Konferencja o prof. Konecznym w Krakowie. Zapraszamy! pilne
Konferencja o prof. Konecznym w Krakowie. Zapraszamy!

Po raz kolejny Fundacja Kwartalnika „Wyklęci” organizuje konferencję „Życie i myśl Feliksa Konecznego” poświęconą wybitnemu polskiemu historykowi i historiozofowi. Tegoroczna edycja odbędzie się 15 listopada w auli Muzeum Armii Krajowej w Krakowie.

Tȟašúŋke Witkó: Blagierstwo szwabskiego zupaka tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Blagierstwo szwabskiego zupaka

Generał Herbert Norman Schwarzkopf Jr., dowódca wojsk koalicji antysaddamowskiej z czasów I wojny w Zatoce Perskiej napisał kiedyś, że w tym samym dniu, w którym oficer otrzymuje pierwszą generalską gwiazdkę natychmiast skokowo wyostrza mu się poczucie humoru, albowiem wszyscy jego podwładni zaczynają bardzo głośno śmiać się z opowiadanych przez niego dowcipów, nawet tych najbardziej idiotycznych, a uwaga z jaką go słuchają jest wręcz wzorcowa.

Groźna bakteria w partii boczku rolowanego w plastrach. GIS wydał komunikat z ostatniej chwili
Groźna bakteria w partii boczku rolowanego w plastrach. GIS wydał komunikat

Główny Inspektorat Sanitarny wydał w piątek ostrzeżenie przed partią boczku rolowanego w plastrach, w której stwierdzono obecność bakterii Listeria monocytogenes. Spożycie żywności zanieczyszczonej bakterią może prowadzić do choroby zwanej listeriozą – dodał.

REKLAMA

Waldemar Żyszkiewicz: Pogrom czy program? Historyczne śledztwo Holewińskiego

Wacław Holewiński jest nie tylko bardzo płodnym prozaikiem, ale docenianym przez krytyków i chętnie czytanym autorem. Pod koniec kwietnia ukazała się jego dziewiąta powieść "Pogrom 1905".
 Waldemar Żyszkiewicz: Pogrom czy program? Historyczne śledztwo Holewińskiego
/ Pogrom 1905 okładka
Ale przecież same powieści, wydane w ciągu zaledwie półtorej dekady, bynajmniej nie wyczerpują listy dokonań pisarza, który ma ponadto na swym koncie tom opowiadań i tom dramatów, scenariusze filmowe, słuchowiska radiowe, a także intensywnie uprawianą  w radiu oraz w sieci publicystykę kulturalną.

Literacki debiut Holewińskiego, z wykształcenia prawnika, w czasach PRL-u działacza demokratycznej opozycji i podziemnego wydawcy, od razu doceniło jury Literackiej Nagrody im. Józefa Mackiewicza. Lament nad Babilonem, opowieść o losach jednego z Niezłomnych, wysokiego dowódcy Narodowych Sił Zbrojnych płk. Tadeusza Danilewicza, uhonorowano wyróżnieniem (2004). W niespełna dekadę później (2013) za książkę Opowiem ci o miłości pisarz otrzymał już główny Laur Mackiewiczowski.
 
Autor fabularyzowanych biografii...   
Poproszony o skomentowanie najnowszej powieści Holewińskiego, Rafał A. Ziemkiewicz trafnie zauważył, że jej autor „zadebiutował późno, więc od razu jako pisarz dojrzały i mądry, który szczególnie upodobał sobie naszą słabo znaną historię”. Tak, gdy wychodził jego debiutancki Lament... Holewiński miał już 47 lat oraz spory bagaż doświadczeń jako współzałożyciel podziemnego Wydawnictwa Przedświt i wydawca, ale również jako redaktor wyboru Dzienników Krzysztofa Mętraka.
 
Gdybym miał scharakteryzować pisarską metodę Holewińskiego, powiedziałbym, że autor Szwów zaczyna od wyszukiwania osób o zdecydowanie ponadstandardowym życiorysie, o dramatycznych zwykle losach, wpisanych w nasze narodowe traumy i świetności, o losach odzwierciedlających zbiorowe klęski, ale i jednostkowy heroizm... Bracia Danilewicze,  Maria Nachtman i Walentyna Stempkowska, major Stanisław Ostwind – kluczowe postaci prozy powieściowej Holewińskiego stanowią poczet jednostek o wielkiej dzielności osobistej, odznaczających się prawością charakteru oraz wiernością wyznawanym przez siebie zasadom.

Unikając przesadnej stylizacji językowej oraz archaizowania narracji, ale również nazbyt upraszczającego prezentyzmu, pisarz opowiada o istotnych fragmentach ich losów, przedstawiając – nieraz w nader wyrazistych, ale zawsze uzasadnionych scenach – trudne wybory czy wręcz graniczne sytuacje, jakie stały się udziałem tych wspaniałych ludzi, których bez skrępowania, bez cudzysłowu można nazwać bohaterami. Tak przynajmniej bywało dotychczas, bo w przypadku najnowszej powieści jej bohater jest może nie tyle kolektywny, ile raczej wielopodmiotowy, a i osobliwości narracyjne wykraczają poza ramy prozy, do której przyzwyczaił nas dotąd autor Drogi do Putte.
 
...dał teraz historyczno-obyczajowy fresk
Zasadnicza różnica, przynajmniej dla mnie, polega na tym, że tym razem powieść Holewińskiego nie ma żadnego monumentalnego herosa, żadnego zasługującego na naszą pamięć i wdzięczność bohatera. Nie jest nim nawet Warszawa przełomu wieków, gdyby chcieć Pogrom 1905 potraktować jako swoisty portret czy raczej wycinkową biografię miasta, zgodnie ze współczesną modą na publikacje w rodzaju biografii Wenecji czy Londynu Petera Ackroyda...

Owszem, i w tym przypadku narracja jest wartka, emocjonująca i obfituje w zaskakujące zwroty, stawia przed czytelnikiem pytania, mnoży zagadki, ale powieść Holewińskiego ukazuje jedynie pewien aspekt ówczesnego życia stolicy zaboru rosyjskiego i to w bardzo krótkim okresie. Mamy więc tutaj panoramę Warszawy zamtuzów: od najelegantszego przybytku „Madame” Szlimakowskiej po sutereny i obrzydliwe nory pozostające w dyspozycji brutalnych alfonsów z żydowskiej dzielnicy. Pisarz kreśli żywy i wiarygodny obraz tej Warszawy parszywej, złodziejskiej, nierządnej, zdeprawowanej, skorumpowanej, trzymanej w potrzasku przez samowolę carskich generałów i policmajstrów, działalność szpicli, brutalność Kozaków, siłę stacjonujących wojsk rosyjskich...
 
„Kogóż tutaj nie ma? Na stronach nowej powieści Holewińskiego przemykają przed nami sutenerzy i szpiedzy, przechadzają się damy i prostytutki, wolnym krokiem spacerują literaci i dziennikarze, swoje powikłane historie opowiadają generałowie, lekarze, kupcy i żandarmi, postaci historyczne i fikcjonalne. Poruszani osobistymi namiętnościami, pchani wiatrem historii, świadomie lub nie stają się częścią gry o miasto, sensacyjnej gry, którą śledzimy z zapartym tchem od pierwszej po ostatnią stronę książki” – wylicza elementy tego rozległego fresku krytyk literacki prof. Wojciech Kudyba.
 
Wielogłos figur sprzed wieku
Głosu (także w postaci autoanalizy czy monologu wewnętrznego) temu wielopostaciowemu bohaterowi Pogromu 1905 użyczają rosyjscy generałowie, ich nieszczęśliwe poza Pitrem żony, komisarze policyjnych cyrkułów, funkcjonariusze i agenci Ochrany, czyli łobuzy od historii, rozmaici prowokatorzy, filerzy i donosiciele, handlarze żywym towarem, alfonsi i prostytutki, zwyczajni bandyci. Rzecz zrozumiała, że opowieść nie może obejść się bez kilku jaśniejszych postaci: dziennikarza Olkuskiego czy dr. Goldenberga, specjalisty od chorób skórnych i wenerycznych, interesującego się nie tylko terapeutycznymi nowinkami w zakresie leczenia kiły, ale przejawiającego również postawę społecznikowską. Bojowcy Okrzeja i Piłsudski, myśliciel Stanisław Brzozowski to z kolei pozytywne postaci historyczne, które jawią się w tle powieściowych wydarzeń. Ale także skomplikowane losy kilku, jak mówiono wtedy, upadłych kobiet, łącznie z pewną heroizacją postaci Franciszki Szlimakowskiej, właścicielki i twórczyni najelegantszego w mieście przybytku Wenery, niuansują światłocień w opisach dzielnicy rozpusty, tonują radykalizm ocen.

Nie tylko Warszawa w roku 1905 podlega rewolucyjnemu wrzeniu. Ale to właśnie tu najczęściej wybuchają bomby, tu dochodzi do zamachów, z niemal udanym zamachem na generał-gubernatora Konstantina Maksymowicza włącznie. Jednak wydarzeniem, wokół którego osnuta jest powieść, wydarzeniem najważniejszym i cokolwiek tajemniczym, pozostaje trwający parę dni pogrom alfonsów i prostytutek, a także niszczenie i rabowanie tzw. domów schadzek. 
 
Zamach na bladziowy interes
Zaczęło się w dzielnicy żydowskiej: Żydzi-robotnicy i aktywiści dający posłuch ideologii socjalistycznej (pytanie, czy tylko ideologii  i czy wyłącznie tej) ruszyli na żydowskie prostytutki, na ich alfonsów. Chcieli się nie tylko pozbyć stręczenia, kuplerstwa oraz nierządu, ale zapewne ukrócić też dość intensywny handel żywym towarem. W jakiejś mierze operacja się udała, po pogromie znaczna część branży przeniosła się do Łodzi. Do miasta Łodzi, oczywiście.

Później, przy zastanawiającej apatii carskiej policji i wojska, akcja pogromowa rozciągnęła się również na inne dzielnice Warszawy. A mechanikę bezprzykładnego ataku, który dotknął i zdemolował także bardziej wykwintne gniazda rozpusty, wyśledził, przeanalizował i opisał w „Tygodniku Ilustrowanym” wspomniany wcześniej Wawrzyniec Olkuski. Celów tego pogromu warszawskich prostytutek i sutenerów, a także przyczyn politycznego przyzwolenia na jego skalę można się jedynie domyślać. Pamiętając wszakże, iż liczba rejestrowanych prostytutek sięgała szesnastu tysięcy, a pewnie drugie tyle uprawiało proceder na czarno, trudno nie dostrzec, iż prócz zagrożeń moralnych przy panującej nędzy i ówczesnych warunkach sanitarnych całkiem istotne mogły się wydać względy epidemiologiczne.

Z pewnością sensacyjne i egzotyczne doniesienia z Warszawy odsunęły na drugi plan działania socjalistycznych bojowców. Alfonsi ukradli im show. Choćby na chwilę. Ale zaskakujące i dramatyczne wydarzenia mogły także przyspieszyć nominację dla nowego generał-gubernatora Gieorgija Antonowicza Skałona. Służby specjalne carskiej Rosji były wyszkolone w wielopiętrowych grach. Wkrótce już, za niecałą dekadę, w brawurowy sposób wspólnie z francuskimi partnerami, doprowadzą do wybuchu pierwszej wojny światowej.
 
Nieprzedawniona aktywność szatanów
Powieść Wacława Holewińskiego, świetnie udokumentowana, pełna detali i konkretów z epoki, z fachową terminologią, z wykorzystaniem  językowych zabytków, zwłaszcza z żargonowego jidysz, swoją konstrukcją przypomina misternie spleciony warkocz. Potoczystość narracji, mnogość dynamicznych, ważnych dla rozwoju akcji scen, wreszcie psychologiczna wiarygodność postaci – wszystko to sprawia, że Pogrom 1905 nosi cechy profesjonalnego scenariusza filmowego.

Nie ma może u Holewińskiego gotowych odpowiedzi na wszystkie pytania o politycznych reżyserów tamtych zdarzeń, ale przegląd mechanizmów manipulowania ludźmi oraz sterowania procesami społecznymi z wykorzystaniem akcji terrorystycznych włącznie, jest całkiem instruktywny. I wyjaśnia je o wiele lepiej niż manieryczna „Gorączka” (1980) Agnieszki Holland, oparta na Dziejach jednego pocisku Andrzeja Struga.

Oczywiście, książkę Struga warto sobie przypomnieć, warto też wrócić do Tajnego agenta czy W oczach Zachodu Conrada, może nawet zajrzeć do Człowieka z małą bombą Kacpra Rękawka. Przede wszystkim należy jednak czytać Holewińskiego, tym bardziej że Pogrom 1905 to dopiero pierwszy tom zapowiadanej przez pisarza trylogii.
 
Wacław Holewiński, Pogrom 1905, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2018.
 
Waldemar Żyszkiewicz


 

Polecane
Emerytury
Stażowe