Syn Więźnia napisał list do Prezydenta ws. Muzeum Auschwitz. Dostał odpowiedź. Komentuje na Tysol.pl cz.1

Jerzy Klistała historyk, syn zamordowanego strzałem w tył głowy pod Ścianą Śmierci więźnia niemieckiego obozu KL Auschwitz, społeczny kustosz pamięci narodowej od lat spisujący biogramy byłych więźniów (15.000 biogramów, autor 18 książek), w poczuciu zobowiązania do wypełniania moralnego obowiązku pamięci wobec polskich patriotów więźniów KL Auschwitz, wielokrotnie pisał listy do Prezydenta Polski z prośbą o interwencję w Muzeum KL Auschwitz, ponieważ jego zdaniem dochodzi tam do dewastacji ekspozycji bloku 11 i innych nieprawidłowości – w tym zakazu wykonywania polskiego hymnu narodowego pod Ścianą Straceń, gdzie ginęli głównie Polacy, często z hymnem polskim na ustach. Kilka dni temu otrzymał odpowiedź z Kancelarii Prezydenta RP z załączonymi do pisma wyjaśnieniami dyrektora Muzeum KL Auschwitz, o które wystąpiła Kancelaria Prezydenta RP. Po zapoznaniu się z wyjaśnieniami postanowił je merytorycznie skomentować, punktując niezgodności w nich zawarte. I podzielić się wiedzą z wszystkimi, dla których ważna jest prawda o tym świętym dla Polaków miejscu. Publikujemy przesłaną korespondencję i komentarz pana Jerzego Klistały. Dziś – część pierwsza.
 Syn Więźnia napisał list do Prezydenta ws. Muzeum Auschwitz. Dostał odpowiedź. Komentuje na Tysol.pl cz.1
/ screen YouTube
Oto treść odpowiedzi Kancelarii Prezydenta wraz z wyjaśnieniami dyrektora Muzeum Auschwitz Piotra Cywińskiego













Oraz treść pierwszej części komentarza historyka i Syna Więźnia Auschwitz p. Jerzego Klistały

Gdy odwiedzałem w 1949 r. jako uczestnik koloni letnich organizowanych przez ZBoWiD z Rybnika, odwiedzałem pierwszy raz Muzeum KL Auschwitz, okoliczność ta wywarła na mojej dziecięcej wyobraźni niesamowite wrażeni. Wprawdzie niewiele wówczas wiedziałem jakie były warunki bytu więźniów w obozie (w tym i moich bliskich – ojca, wujka, cioci), bo rany tych którzy przeżyli pobyt w obozie zbyt mocno jeszcze krwawiły, koszmar przeżytego piekła na ziemi był zbyt bolesny, więc i nikt z byłych więźniów nie był skory do zwierzeń.

Zwiedzający Muzeum odkrywali wszystko na podstawie tego co widzieli – pozostałe eksponaty po byłych więźniach, nie modernizowane wnętrza bloków obozowych, mimo prawie 5-ciu lat od wyprowadzenia z obozu ostatnich więźniów którzy przeżyli, zaduch sal poszczególnych bloków nadal drażnił nozdrza zwiedzających. Ponieważ jednak Muzeum to było organizowane przez byłych więźniów, autentyczność  tego miejsca KL Auschwitz oraz eksponatów po więźniach była naturalna, wprowadzała w autentyczność znaczenia i przeznaczenia tego miejsca KL Auschwitz.

Z listów ojca wiedziałem, że przebywał w bloku 15a – a więc w jednej z sal na piętrze tego bloku. Wówczas stały jeszcze w tych salach prycze, było odzwierciedlenie warunków „mieszkalnych” więźniów. Mogłem w dowolnej sali i przy dowolnej pryczy mieć odczucie, że to w „tym miejscu” mógł stać mój ojciec.

Tak czy inaczej, istniał tzw. autentyzm eksponatów - o czym wspomniałem wcześniej, i długo to wyczuwało się jeszcze w kilka następnych lat. W rozmowie ze znajomymi, którzy dzielili się odczuciami po zwiedzeniu Muzeum, dominowało jedno stwierdzenie, że przez długi czas po powrocie do domów, nie mogli się otrząsnąć z traumy i tego co oglądali.

W latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych zaczęto tworzyć na polecenie władz panujących wówczas rządów i poleceń partyjnych - na dyrekcję Muzeum, tzw. bloki „narodowościowe” – czyli poszczególnym krajom których obywatele byli więzieni w KL Auschwitz – by organizowały we własnym zakresie wystrój tych wnętrz. Pozostawiono oczywiście kilka bloków, które eksponowały od momentu założenia Muzeum takie tematy jak: blok 4: masowa zagłada Żydów w Birkenau; blok 5: dowody rzeczowe zbrodni ludobójstwa w Birkenau (rzeczy i eksponaty po zamordowanych: blok 6: życie więźniów; blok 7: warunki mieszkalne więźniów, blok 28: szpitalny, z pozostawionym - nie naruszonym wymalowaniem ścian, blok 8 i 9: bloki także z nie naruszonym wyglądem ścian.  

Wreszcie, dochodzę do bloku 11, gdzie podziemia i parter był od początku istnienia Muzeum jako „SKANSEN”. Na piętrze urządzono wystawę o obozowym ruchu oporu, o Pileckim, z nazwiska wymienionych członkach tego ruchu oporu itd. – nie naruszając struktury posadzki i ścian tych pomieszczeń!

Stąd wracam do hipokryzji Dyr. Cywińskiego, o owej „ikonie” polskiej pamięci! Pan Dyrektor coś bredzi i mieszają mu się pojęcia.

1. więźniowie policyjny bez numerów, coś tam o „specjalnym potraktowaniu” (Sonderbehandlung), ni przypiął ni przyłatał, a w dodatku jakby nie potrafił czytać gdyż pisałem: (Czytaj: dn. 27.05.2018 r. http://TYSOL.PL  strona Internetowa Tygodnika Solidarność http://Tysol.pl ) „Co Pana zdaniem ma wspólnego lista aresztowanych na podstawie Sonderbehandlung z sądem doraźnym? Chyba pomyliły się Panu pojęcia – jaki związek ma jedno z drugim. Na stronie internetowej „AUSCHWITZ-BIRKENAU – Były Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady” jest taki oto zapis:
 
[…] W obozie zabijano więźniów, którzy zostali osadzeni jako zakładnicy, lub którzy w swych kartach personalnych mieli adnotacje gestapo „powrót niepożądany” lub „nie przenosić”. Adnotacje te oznaczały konieczność ich zgładzenia po pewnym czasie pobytu w obozie. Decyzje o przeprowadzeniu egzekucji podejmowali również komendant, kierownik obozu lub szef wydziału politycznego (obozowego gestapo). Na ich podstawie zabijano najczęściej więźniów osadzonych w celach bloku 11, którzy odbywali tam kary dyscyplinarne lub wobec których prowadzone było śledztwo. W obozie przeprowadzone były również egzekucje Polaków skazanych przez sądy doraźne z Rejencji Katowickiej i Generalnego Gubernatorstwa w większości z przyczyn politycznych, rzadziej za wykroczenia kryminalne.

Jakie ma znaczenie, czy więźniowie policyjni mieli numery czy nie? Przez ten blok – blok 11 przechodzili więźniowie na śmierć i z numerami i bez numerów! Po osadzeniu dnia 24.06.1943 r. na bloku 11 (sale na parterze), dnia 25.06.1943 r. na dziedzińcu bloku nr 11 rozstrzelani zostali: Jan Klistała nr 111912, Stanisław Sobik nr obozowy 107482, Alojzy Siąkała nr 109857, Franciszek Kocur 123028, Józef Dziuk nr 123023, Teodor Mroczek nr 123032, Franciszek Wybrańczyk nr 107484, Archop Rudyj nr 107758, Alojzy Nawrat nr 111913, Alojzy Burysz nr 108694, Franciszek Stroba nr 108699, Piotr Kowalenko nr 47757, Henryk Hoffman nr 123025. (Danuta Czech, Kalendarz wydarzeń w KL Auschwitz, s. 450.)”. Mieli ci więźniowie numery czy nie?

2. Skąd Pan Cywiński wie, że tą ostatnią noc przed egzekucja, więźniowie spędzili na stojąco, skoro nie było tam prycz – a prycze te zostały do tych sal wniesione. Pisze Pan bzdury do Prezydenta „Nie stanowiły (prycze) one jednak wyposażenia tych sal w czasie istnienie obozu”!!! Więc pytam raz jeszcze, na czym więźniowie spędzali w tych salach noc przed egzekucją? W jaki sposób wykonywali owe napisy na belkach stropowych – wchodzili jeden drugiemu na plecy? Wolno tak oszukiwać i Pana Prezydenta?

3. W omawianych salach na parterze była wywieszona kopia obrazu Władysława Siwka („Ściana Straceń” - znajdująca się w zasobach PMO-I-1-663). Jakże malunek ten przemawiał do wyobraźni zwiedzających – gdyż oprowadzający nie są w stanie słowami oddać tragizmu tej sceny. Jeżeli obraz był przez lata w jakimś sensie podniszczony, to co robą w Muzeum konserwatorzy? Łatwiej obraz wyrzucić niż podreperować by służył zwiedzającym kolejne lata? Czy zatem „banery” psują ów ikonowy charakter sal parteru czy nie? Gdyby Pan Dyrektor więcej przebywał w Muzeum niż w Warszawie, to by się zorientował, że ilość zwiedzających blok 11 i sale na parterze z „banerami” wcale nie wzrosła! A co z dostępnością dla rodzin byłych rozstrzelanych więźniów – do zdjęć na piętrze, by przy okolicznościach rocznicowych można było zatknąć za zdjęcie „kwiatek pamięci”.
 
4. Nawiązując jeszcze do sal na parterze, gdzie mowa jest o „karnej kompanii” a nie ma zdjęcia Augusta Kowalczyka – uciekiniera z tejże karnej kompanii? Skąd taka selekcja?
 
5. Kolejna hipokryzja – dot. rtm. Witolda Pileckiego. Wspaniałomyślnie wymienił Pan autorów publikacji o rotmistrzu dr Adam Cyra, dr Świebocki. Powinien Pan tą tak ważną dla Auschwitz postać szanować od objęcia stanowiska Dyrektora w Muzeum w Oświęcimiu. Dlaczego przez tyle lat tak głośnego więźnia w KL Auschwitz Pan ignorował - nie zapraszając nawet na uroczystość członków rodziny Pileckiego? Co się stało, że doznał Pan olśnienia i w 2018 r. (a więc po 12 latach) w tak bezwzględny sposób eksponuje Pan tą postać, kosztem demolowania bloku by tam go wyróżnić – w bloku z którym nie miał Pilecki nic do czynienia?  

  Z oczywistych powodów, wrócę do tematu
  Z wyrazami szacunku
  Jerzy Klistała


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Rosyjski myślwiec zestrzelony z ostatniej chwili
Rosyjski myślwiec zestrzelony

Rosyjski myśliwiec Su-35 runął w czwartek do morza w pobliżu Sewastopola na okupowanym przez Rosję Krymie; według wstępnych doniesień pilot przeżył, a maszyna mogła zostać zestrzelona omyłkowo przez rosyjską obronę przeciwlotniczą - podało Radio Swoboda.

Spiegel: Europejscy politycy mieli otrzymywać setki tysięcy euro od Rosji z ostatniej chwili
"Spiegel": Europejscy politycy mieli otrzymywać setki tysięcy euro od Rosji

Czeski rząd ujawnił poważną rosyjską operację wywierania wpływu na sześć krajów UE. W centrum sprawy znajduje się portal informacyjny Voice of Europe - pisze portal tygodnika "Spiegel" w artykule "Europejscy politycy mieli otrzymywać setki tysięcy euro od Rosji".

Marcin Najman trafił do szpitala z ostatniej chwili
Marcin Najman trafił do szpitala

Marcin Najman trafił do szpitala. Sportowiec musi przejść operację.

Rewolucyjne zmiany na Euro? UEFA wysłucha głosu kadr z ostatniej chwili
Rewolucyjne zmiany na Euro? UEFA wysłucha głosu kadr

UEFA zapowiedziała, że wysłucha trenerów reprezentacji narodowych, jeśli chcą mieć kadry składające się z 26 piłkarzy, zamiast 23, na mistrzostwa Europy w Niemczech. W kwietniu w Duesseldorfie odbędą się warsztaty z selekcjonerami i działaczami uczestników turnieju.

Będzie naprawdę niebezpiecznie. Te regiony są szczególnie zagrożone z ostatniej chwili
Będzie naprawdę niebezpiecznie. Te regiony są szczególnie zagrożone

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia przed silnym wiatrem. Alert dotyczy pięciu województw, najmocniej będzie wiało w Małopolsce i wschodniej części Podkarpacia. Z prognoz wynika, że miejscami pojawią się też burze.

Burza w Pałacu Buckingham. Lekarz przerywa milczenie w sprawie Kate Middleton z ostatniej chwili
Burza w Pałacu Buckingham. Lekarz przerywa milczenie w sprawie Kate Middleton

Księżna Kate, żona brytyjskiego następcy tronu, księcia Williama, poinformowała w piątek, że jej styczniowy pobyt w szpitalu i przebyta operacja jamy brzusznej, była związana z wykrytym u niej rakiem. Lekarz zabrała głos.

Przyjaciel Putina Gerhard Schröder chce negocjować zakończenie wojny z ostatniej chwili
"Przyjaciel Putina" Gerhard Schröder chce negocjować zakończenie wojny

Były kanclerz Niemiec Gerard Schröder kolejny raz zaproponował swoją pomoc w "wynegocjowaniu końca wojny na Ukrainie". Polityk ten cały czas z dumą ogłasza, że jest przyjacielem Vladimira Putina.

Poważny kłopot Rosji. To skutek ukraińskich ataków z ostatniej chwili
Poważny kłopot Rosji. To skutek ukraińskich ataków

Rosja znacznie zwiększyła w marcu import białoruskiej benzyny, by uniknąć braków na rynku z powodu ukraińskich ataków dronami na rosyjskie rafinerie – poinformowała agencja Reutera, powołując się na cztery różne źródła.

Dramat znanej aktorki. „Mam 30 zmian w mózgu i drgawki” z ostatniej chwili
Dramat znanej aktorki. „Mam 30 zmian w mózgu i drgawki”

Znana aktorka jest poważnie chora. W najnowszym wywiadzie wyznała, jak się czuje.

„New York Times”: CIA ostrzegało Kreml z ostatniej chwili
„New York Times”: CIA ostrzegało Kreml

Amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA) przekazała 6 marca rosyjskim władzom prywatne ostrzeżenie, że organizacja terrorystyczna Państwo Islamskie Prowincji Chorasan planuje zamach w Rosji; Kreml jednak zlekceważył te doniesienia – powiadomił w czwartek dziennik „New York Times”.

REKLAMA

Syn Więźnia napisał list do Prezydenta ws. Muzeum Auschwitz. Dostał odpowiedź. Komentuje na Tysol.pl cz.1

Jerzy Klistała historyk, syn zamordowanego strzałem w tył głowy pod Ścianą Śmierci więźnia niemieckiego obozu KL Auschwitz, społeczny kustosz pamięci narodowej od lat spisujący biogramy byłych więźniów (15.000 biogramów, autor 18 książek), w poczuciu zobowiązania do wypełniania moralnego obowiązku pamięci wobec polskich patriotów więźniów KL Auschwitz, wielokrotnie pisał listy do Prezydenta Polski z prośbą o interwencję w Muzeum KL Auschwitz, ponieważ jego zdaniem dochodzi tam do dewastacji ekspozycji bloku 11 i innych nieprawidłowości – w tym zakazu wykonywania polskiego hymnu narodowego pod Ścianą Straceń, gdzie ginęli głównie Polacy, często z hymnem polskim na ustach. Kilka dni temu otrzymał odpowiedź z Kancelarii Prezydenta RP z załączonymi do pisma wyjaśnieniami dyrektora Muzeum KL Auschwitz, o które wystąpiła Kancelaria Prezydenta RP. Po zapoznaniu się z wyjaśnieniami postanowił je merytorycznie skomentować, punktując niezgodności w nich zawarte. I podzielić się wiedzą z wszystkimi, dla których ważna jest prawda o tym świętym dla Polaków miejscu. Publikujemy przesłaną korespondencję i komentarz pana Jerzego Klistały. Dziś – część pierwsza.
 Syn Więźnia napisał list do Prezydenta ws. Muzeum Auschwitz. Dostał odpowiedź. Komentuje na Tysol.pl cz.1
/ screen YouTube
Oto treść odpowiedzi Kancelarii Prezydenta wraz z wyjaśnieniami dyrektora Muzeum Auschwitz Piotra Cywińskiego













Oraz treść pierwszej części komentarza historyka i Syna Więźnia Auschwitz p. Jerzego Klistały

Gdy odwiedzałem w 1949 r. jako uczestnik koloni letnich organizowanych przez ZBoWiD z Rybnika, odwiedzałem pierwszy raz Muzeum KL Auschwitz, okoliczność ta wywarła na mojej dziecięcej wyobraźni niesamowite wrażeni. Wprawdzie niewiele wówczas wiedziałem jakie były warunki bytu więźniów w obozie (w tym i moich bliskich – ojca, wujka, cioci), bo rany tych którzy przeżyli pobyt w obozie zbyt mocno jeszcze krwawiły, koszmar przeżytego piekła na ziemi był zbyt bolesny, więc i nikt z byłych więźniów nie był skory do zwierzeń.

Zwiedzający Muzeum odkrywali wszystko na podstawie tego co widzieli – pozostałe eksponaty po byłych więźniach, nie modernizowane wnętrza bloków obozowych, mimo prawie 5-ciu lat od wyprowadzenia z obozu ostatnich więźniów którzy przeżyli, zaduch sal poszczególnych bloków nadal drażnił nozdrza zwiedzających. Ponieważ jednak Muzeum to było organizowane przez byłych więźniów, autentyczność  tego miejsca KL Auschwitz oraz eksponatów po więźniach była naturalna, wprowadzała w autentyczność znaczenia i przeznaczenia tego miejsca KL Auschwitz.

Z listów ojca wiedziałem, że przebywał w bloku 15a – a więc w jednej z sal na piętrze tego bloku. Wówczas stały jeszcze w tych salach prycze, było odzwierciedlenie warunków „mieszkalnych” więźniów. Mogłem w dowolnej sali i przy dowolnej pryczy mieć odczucie, że to w „tym miejscu” mógł stać mój ojciec.

Tak czy inaczej, istniał tzw. autentyzm eksponatów - o czym wspomniałem wcześniej, i długo to wyczuwało się jeszcze w kilka następnych lat. W rozmowie ze znajomymi, którzy dzielili się odczuciami po zwiedzeniu Muzeum, dominowało jedno stwierdzenie, że przez długi czas po powrocie do domów, nie mogli się otrząsnąć z traumy i tego co oglądali.

W latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych zaczęto tworzyć na polecenie władz panujących wówczas rządów i poleceń partyjnych - na dyrekcję Muzeum, tzw. bloki „narodowościowe” – czyli poszczególnym krajom których obywatele byli więzieni w KL Auschwitz – by organizowały we własnym zakresie wystrój tych wnętrz. Pozostawiono oczywiście kilka bloków, które eksponowały od momentu założenia Muzeum takie tematy jak: blok 4: masowa zagłada Żydów w Birkenau; blok 5: dowody rzeczowe zbrodni ludobójstwa w Birkenau (rzeczy i eksponaty po zamordowanych: blok 6: życie więźniów; blok 7: warunki mieszkalne więźniów, blok 28: szpitalny, z pozostawionym - nie naruszonym wymalowaniem ścian, blok 8 i 9: bloki także z nie naruszonym wyglądem ścian.  

Wreszcie, dochodzę do bloku 11, gdzie podziemia i parter był od początku istnienia Muzeum jako „SKANSEN”. Na piętrze urządzono wystawę o obozowym ruchu oporu, o Pileckim, z nazwiska wymienionych członkach tego ruchu oporu itd. – nie naruszając struktury posadzki i ścian tych pomieszczeń!

Stąd wracam do hipokryzji Dyr. Cywińskiego, o owej „ikonie” polskiej pamięci! Pan Dyrektor coś bredzi i mieszają mu się pojęcia.

1. więźniowie policyjny bez numerów, coś tam o „specjalnym potraktowaniu” (Sonderbehandlung), ni przypiął ni przyłatał, a w dodatku jakby nie potrafił czytać gdyż pisałem: (Czytaj: dn. 27.05.2018 r. http://TYSOL.PL  strona Internetowa Tygodnika Solidarność http://Tysol.pl ) „Co Pana zdaniem ma wspólnego lista aresztowanych na podstawie Sonderbehandlung z sądem doraźnym? Chyba pomyliły się Panu pojęcia – jaki związek ma jedno z drugim. Na stronie internetowej „AUSCHWITZ-BIRKENAU – Były Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady” jest taki oto zapis:
 
[…] W obozie zabijano więźniów, którzy zostali osadzeni jako zakładnicy, lub którzy w swych kartach personalnych mieli adnotacje gestapo „powrót niepożądany” lub „nie przenosić”. Adnotacje te oznaczały konieczność ich zgładzenia po pewnym czasie pobytu w obozie. Decyzje o przeprowadzeniu egzekucji podejmowali również komendant, kierownik obozu lub szef wydziału politycznego (obozowego gestapo). Na ich podstawie zabijano najczęściej więźniów osadzonych w celach bloku 11, którzy odbywali tam kary dyscyplinarne lub wobec których prowadzone było śledztwo. W obozie przeprowadzone były również egzekucje Polaków skazanych przez sądy doraźne z Rejencji Katowickiej i Generalnego Gubernatorstwa w większości z przyczyn politycznych, rzadziej za wykroczenia kryminalne.

Jakie ma znaczenie, czy więźniowie policyjni mieli numery czy nie? Przez ten blok – blok 11 przechodzili więźniowie na śmierć i z numerami i bez numerów! Po osadzeniu dnia 24.06.1943 r. na bloku 11 (sale na parterze), dnia 25.06.1943 r. na dziedzińcu bloku nr 11 rozstrzelani zostali: Jan Klistała nr 111912, Stanisław Sobik nr obozowy 107482, Alojzy Siąkała nr 109857, Franciszek Kocur 123028, Józef Dziuk nr 123023, Teodor Mroczek nr 123032, Franciszek Wybrańczyk nr 107484, Archop Rudyj nr 107758, Alojzy Nawrat nr 111913, Alojzy Burysz nr 108694, Franciszek Stroba nr 108699, Piotr Kowalenko nr 47757, Henryk Hoffman nr 123025. (Danuta Czech, Kalendarz wydarzeń w KL Auschwitz, s. 450.)”. Mieli ci więźniowie numery czy nie?

2. Skąd Pan Cywiński wie, że tą ostatnią noc przed egzekucja, więźniowie spędzili na stojąco, skoro nie było tam prycz – a prycze te zostały do tych sal wniesione. Pisze Pan bzdury do Prezydenta „Nie stanowiły (prycze) one jednak wyposażenia tych sal w czasie istnienie obozu”!!! Więc pytam raz jeszcze, na czym więźniowie spędzali w tych salach noc przed egzekucją? W jaki sposób wykonywali owe napisy na belkach stropowych – wchodzili jeden drugiemu na plecy? Wolno tak oszukiwać i Pana Prezydenta?

3. W omawianych salach na parterze była wywieszona kopia obrazu Władysława Siwka („Ściana Straceń” - znajdująca się w zasobach PMO-I-1-663). Jakże malunek ten przemawiał do wyobraźni zwiedzających – gdyż oprowadzający nie są w stanie słowami oddać tragizmu tej sceny. Jeżeli obraz był przez lata w jakimś sensie podniszczony, to co robą w Muzeum konserwatorzy? Łatwiej obraz wyrzucić niż podreperować by służył zwiedzającym kolejne lata? Czy zatem „banery” psują ów ikonowy charakter sal parteru czy nie? Gdyby Pan Dyrektor więcej przebywał w Muzeum niż w Warszawie, to by się zorientował, że ilość zwiedzających blok 11 i sale na parterze z „banerami” wcale nie wzrosła! A co z dostępnością dla rodzin byłych rozstrzelanych więźniów – do zdjęć na piętrze, by przy okolicznościach rocznicowych można było zatknąć za zdjęcie „kwiatek pamięci”.
 
4. Nawiązując jeszcze do sal na parterze, gdzie mowa jest o „karnej kompanii” a nie ma zdjęcia Augusta Kowalczyka – uciekiniera z tejże karnej kompanii? Skąd taka selekcja?
 
5. Kolejna hipokryzja – dot. rtm. Witolda Pileckiego. Wspaniałomyślnie wymienił Pan autorów publikacji o rotmistrzu dr Adam Cyra, dr Świebocki. Powinien Pan tą tak ważną dla Auschwitz postać szanować od objęcia stanowiska Dyrektora w Muzeum w Oświęcimiu. Dlaczego przez tyle lat tak głośnego więźnia w KL Auschwitz Pan ignorował - nie zapraszając nawet na uroczystość członków rodziny Pileckiego? Co się stało, że doznał Pan olśnienia i w 2018 r. (a więc po 12 latach) w tak bezwzględny sposób eksponuje Pan tą postać, kosztem demolowania bloku by tam go wyróżnić – w bloku z którym nie miał Pilecki nic do czynienia?  

  Z oczywistych powodów, wrócę do tematu
  Z wyrazami szacunku
  Jerzy Klistała



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe