Marcin Królik: Gdzie pedofilów rąbią, tam...?

Naprawdę o to ma chodzić w tym całym oczyszczeniu?
 Marcin Królik: Gdzie pedofilów rąbią, tam...?
/ źródło: Screen You Tube


Nie, nie oglądałem słynnego filmu braci Sekielskich. (To Tomasz w ogóle ma brata?). A co więcej, nie zamierzam tego robić. Wprawdzie z innych powodów niż arcybiskup Głódź czy poseł Gryglas, ale to właściwie bez znaczenia. Nie uważam też, by zapoznanie się z tym dziełem było moralnym obowiązkiem kogokolwiek, choć takie apele w przestrzeni publicznej się pojawiają. Po prostu nie znoszę, kiedy mi się przystawia do skroni gnata, choćby w nie wiem jak słusznej sprawie. A jakby i tego nie było dość, nawet do tego felietonu przymierzam się z dużą niechęcią i poczuciem, że żeruję na klikbajtowej padlinie niczym hiena albo sęp.

A z drugiej strony nie napisać nic, kiedy w tylu innych ważnych dla zbiorowości debatach zabierało się głos, byłoby jednak pewnym rodzajem dezercji. Jeszcze ktoś by sobie pomyślał: no, no, Królik, tak darłeś mordę przy innych okazjach, a teraz nagle siedzisz cicho? Niewygodny temacik, co? Pary zabrakło? Rurka zmiękła? Twoi ukochani czarni wreszcie się doigrali, więc podkulasz ogonek, hę? I wiecie co? Nawet byłem gotów te wyrzuty zaakceptować. Ale przekonał mnie pewien facebookowy wpis. A także rozczarowanie reakcją na inny dotyczący wiadomej kwestii tekst kogoś, o kim mimo różnicy poglądów miałem wyższe mniemanie. Uśpił moją czujność. Bywa. Ale po kolei.

Rzeczony wpis jest autorstwa księdza – a konkretnie księdza Jana Roztockiego. Pewnie wielu z was się na niego natknęło, skrolując ostatnio gęboknigę. To poruszający, wręcz łamiący serce post, który powinien wszystkim uświadomić, że lansowany od chwili premiery dokumentu Sekielskich slogan „głos ofiar jest głosem Boga” nie dotyczy tylko ludzi wykorzystywanych seksualnie w dzieciństwie przez osoby duchowne. Dotyczy również – lub wkrótce może zacząć dotyczyć – także wielu z tych osób, jak i ludzi świeckich głęboko w życie Kościoła zaangażowanych, chodzących do katolickich szkół itp. Niebawem mogą stać się obiektem polowań na czarownice.

„Oczami mojej wyobraźni – pisze zatem ks. Roztocki – widzę, jak idę ulicą i słyszę za sobą głosy: pedofil!, które są kierowane przeciwko mnie tylko dlatego, że mam na sobie taki sam strój jak sprawcy tych zbrodni. Sutanna, która kiedyś kojarzyła się z dobroczynnością, poświęceniem, Bogiem, dziś dla wielu jest znakiem hańby, egoizmu, bezbożności.” I wiecie co, drodzy przyjaciele i sąsiedzi? Ja też sobie taką sytuację niestety wyobrażam. Ba, wyobraziłem ją sobie nader wyraźnie w ostatnią niedzielę. A że wyobraźnię mam niestety bujną, dobrze w samotnym mym dzieciństwie ślepaka wyćwiczoną, to się nie na żarty przeraziłem.

Otóż bowiem uczęszczałem – uwaga, uwaga! – do katolickiego liceum. Do tego z internatem, więc jakie możliwości chędożenia nieletnich! To był zakład dla niewidomych w Laskach koło Warszawy. I właśnie w tę niedzielę – niedzielę po Sekielskich, chciałoby się rzec – bawiłem tam na benefisie jednego z naszych nauczycieli. To znaczy mnie akurat nie uczył, ale bardzo go lubiłem. Siedziałem więc na sali, na której odbywała się uroczystość, i zamiast się nią cieszyć, wyobrażałem sobie, że ktoś, przejeżdżając autobusem obok tego miejsca, odruchowo zaczyna myśleć: o ja cię nie mogę, tam to dopiero musieli gwałcić na potęgę. Tam to dopiero się musiało dziać.

A potem chwilę gadałem z jedną z posługujących tam sióstr franciszkanek. I też sobie wyobrażałem – na przykład, że ktoś, spotykając ją lub którąkolwiek inną z sióstr na ulicy, rzuca za nią: hej, lalka, przeleciałaś już dziś jakiegoś małolata? Wolisz od przodu czy od tyłu? I od razu, zwanym rzutem na taśmę, wyobraziłem sobie też, co bym czuł, gdyby naszą zakładową kaplicę ktoś splugawił tym tęczowym g... imitującym Matkę Boską. Albo gdyby zdemolowano nasz zakładowy cmentarz, na którym spoczywa m. in. Jan Lechoń. Zwłaszcza że w sobotę czytałem o profanacji cmentarza w niewielkiej miejscowości Piłka.

Co prawda nie znam szczegółów, ale fakt, że wandale skupili się głównie na niszczeniu katolickich symboli, wiele mówi – zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń. A więc o wszystkim tym sobie rozmyślałem w niedzielę, zamiast cieszyć się spotkaniami z dawno niewidzianymi znajomymi, i miałem do siebie żal, by nie powiedzieć wstręt, że w ogóle takie kretyńskie dywagacje dopuszczam, choć jeszcze kilka lat temu w ogóle by mi nie przeszły przez głowę. Naprawdę o to ma chodzić w tym całym oczyszczeniu, o którym od kilku dni trąbią wszyscy, co złapali w żagle antyklerykalny wiatr, oraz ich pobratymcy z katolewicy?

Z kolei wieczorem natrafiłem na TySolu na felieton Cezarego Krysztopy, który po obejrzeniu filmu postanowił podzielić się kilkoma zastrzeżeniami. Na ile są one uzasadnione, nie mnie rozstrzygać, aczkolwiek wydaje mi się, że przynajmniej część z nich i we mnie by powstała, gdybym jednak ten film zdecydował się odpalić. Być może wątki stricte polityczne absorbowałyby mnie stosunkowo najmniej, lecz już wizualne sztuczki mające jakoby skojarzyć temat pedofilii z Janem Pawłem II i owszem. Tym bardziej, że o tym aspekcie przeczytałem też u Tomasza Terlikowskiego, którego o pobłażanie hierarchom w sprawie walki z pedofilią nijak podejrzewać nie podobna.

Postanowiłem puścić ten tekst mojemu koledze lewakowi, z którym ostatnio trochę się miziamy w ramach nauki dialogu ponad podziałami. Efekt? Sążnista epistoła zaczynająca się od stwierdzenia, iż nie nazwie tego gościa (Krysztopy, znaczy) s...synem tylko dlatego, że ten jest zajobem. W toku dalszej wymiany opinii dostało się na odlew już nam obu (znaczy Krysztopie i mnie), że jesteśmy owładniętymi spiskowym myśleniem paranoikami i że jakakolwiek sugestia, jakoby stawianie znaku równości między Kościołem a pedofilią miało być komukolwiek na rękę, wyklucza nas z kręgu ludzi porządnych.

No i tak żeśmy se bardzo owocnie podialogowali. Oczywiście nie muszę tu dodawać, że lewak ów – tak jak wszyscy porządni ludzie – jest ogromnie zatroskany o los krzywdzonych przez Kościół dzieci. Kościół, a w zasadzie instytucję, system, bo dla niego to w sumie ganc egal. Czy mogłem żywić złudzenia, że to skończy się inaczej? Czy naprawdę wierzyłem, że w kolejnym rozpętanym w naszym nieszczęśliwym kraju obłędzie ci najbardziej moralnie uwzniośleni zdobędą się na jakieś tam niuansowanie? Robert Biedroń wita się z sondażową gąską, pewna wyszczekana siedemnastka na konwencji jego partii domaga się „europejskich standardów”, więc kogo obchodzą niuanse?

Ale spoko, z patologią trzeba walczyć. Co do tego niech absolutnie nikt nie ma wątpliwości. Tylko że im dłużej o tym słucham, tym bardziej – jakem stary niedowiarek – dochodzę do wniosku, że nic z tego nie będzie. Dosłownie nic, nul. Na nic procedury, wytyczne papieża Franciszka, płomienne elukubracje o. Prusaka, strojenie min przez Dominikę Wielowieyską, nadymanie się młodej kadry z „Więzi”. To może pomóc doraźnie – jak Nurofen na ćmiący ząb, który prędzej czy później i tak mus wyrwać. A wiecie dlaczego? Bo nie zadajecie właściwych pytań o źródło problemu. Ci nieliczni, co próbują – jak choćby papież senior – są przemilczani.

Wiem, że nie posiadam do takich stwierdzeń żadnych kwalifikacji. Ani merytorycznych, ani tym bardziej duchowych. To tylko taka intuicja, co se ją mogę najwyżej w felietonie zwerbalizować. Chodzi mi po głowie fragment takiego jednego wiersza Różewicza: „Nic nigdy nie zostanie / wytłumaczone / nic wyrównane / nic wynagrodzone / czas niczego nie uleczy / rany nie zabliźnią się / słowo nie wejdzie / na miejsce słowa”. Tak, nic nigdy. Jest tylko złudzenie działania, czcza bieganina. I zło, które zduszone w jednej formie odrodzi się w innej. Zło nienazwane po imieniu. Ze strachu?

A jeśli spotkacie na ulicy księdza lub siostrę zakonną, uśmiechnijcie się do nich. Będą tego bardzo potrzebować. Zwłaszcza gdy ci najbardziej „sprawiedliwi” już na dobre wezmą się do wzniosłego dzieła oczyszczania.

Marcin Królik

Fot Pixabay.com


 

POLECANE
PZPN wydał pilny komunikat. Poważne zarzuty z ostatniej chwili
PZPN wydał pilny komunikat. Poważne zarzuty

PZPN zawiesił piłkarza Sokoła Kleczew za podejrzenie match-fixingu. Sprawa trafiła do organów ścigania – informuje w czwartek PZPN.

UEFA surowo ukarała...Raków. Co z Maccabi Hajfa? z ostatniej chwili
UEFA surowo ukarała...Raków. Co z Maccabi Hajfa?

Raków Częstochowa został ukarany przez UEFA grzywną w wysokości 40 tys. euro za incydenty z udziałem kibiców podczas meczu eliminacji Ligi Konferencji Europy z Maccabi Hajfa, rozegranego 14 sierpnia w węgierskim Debreczynie. Na razie federacja nie mówi o wymiarze kary dla izraelskiego klubu, którego kibice wywiesili podczas meczu z Rakowem skandaliczny transparent i prowokowali polskich kibiców.  

Wiadomości
Mateusz Morawiecki na Forum w Karpaczu odpowie na pytanie, czy Polska może być liderem regionu

XXXIV Forum Ekonomiczne w Karpaczu będzie areną jednej z najważniejszych debat o przyszłości Polski. Już we wtorek, 2 września, byli premierzy i ministrowie gospodarki, w tym Mateusz Morawiecki i Grzegorz W. Kołodko, zmierzą się z kluczowym pytaniem: Czy Polska, po dekadach dynamicznego wzrostu, wciąż ma potencjał, by zostać gospodarczą potęgą regionu? Dyskusja zapowiada się niezwykle interesująco, bo wnioski po niej mogą natchnąć do obrania kierunku rozwoju naszego kraju na najbliższe lata.

Holandia przekaże Polsce zestawy systemu Patriot z ostatniej chwili
Holandia przekaże Polsce zestawy systemu Patriot

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował w czwartek, że Holandia zadeklarowała wsparcie systemów zabezpieczających polską przestrzeń powietrzną. – Od grudnia dwa zestawy systemu Patriot będą rozmieszczone w Polsce, a wraz z nimi przybędzie 300 holenderskich żołnierzy – dodał.

Prezydent przeciw ustawie wiatrakowej. Podpisał projekt zamrażający ceny energii z ostatniej chwili
Prezydent przeciw ustawie wiatrakowej. Podpisał projekt zamrażający ceny energii

Karol Nawrocki ogłosił w czwartek, że nie podpisze ustawy wiatrakowej. ''To oczywiste, że ludzie nie chcą mieć obok swoich domów wiatraków. Jestem głosem Polaków i tak na to patrzę, że tam gdzie możemy Polskę wzmocnić, będziemy to robić'' – napisał prezydent. 

Ministerstwo zarządziło audyt finansowy TVP i rozgłośni radiowych z ostatniej chwili
Ministerstwo zarządziło audyt finansowy TVP i rozgłośni radiowych

Minister kultury i dziedzictwa narodowego Marta Cienkowska zapowiedziała w czwartek audyt państwowych spółek medialnych. – Wynik działań kontrolnych przedstawimy maksymalnie za dwa miesiące – powiedziała.

Eksplozja w Osinach. Nowe informacje Wiadomości
Eksplozja w Osinach. Nowe informacje

Po godz. 9 w czwartek prokuratorzy wznowili działania w Osinach (Lubelskie), gdzie poprzedniej nocy na pole kukurydzy spadł dron. W akcję zaangażowanych jest około 150 osób, w tym m.in. wojsko. Według wstępnych ustaleń śledczych dron nadleciał prawdopodobnie z terenu Białorusi.

IMGW wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
IMGW wydał pilny komunikat

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) wydał ostrzeżenia I i II stopnia przed silnym deszczem i burzami, obowiązujące w dniach czwartek i piątek (21–22 sierpnia 2025 r.).

Ursulę von der Leyen wyproszono podczas rozmów Trumpa z europejskimi liderami Wiadomości
Ursulę von der Leyen wyproszono podczas rozmów Trumpa z europejskimi liderami

Wiceprzewodniczący Bundestagu Omid Nouripour powiedział we wtorek w programie „Frühstart” stacji n-tv, że podczas spotkania w Waszyngtonie między Donaldem Trumpem a europejskimi przywódcami Ursula von der Leyen została poproszona o opuszczenie sali. Amerykanie chcieli rozmawiać wyłącznie z wybranymi głowami państw, nie uznając przewodniczącej Komisji Europejskiej za równorzędnego partnera.

Niepokojące dane policji. Tysiące pijanych kierowców na drogach z ostatniej chwili
Niepokojące dane policji. Tysiące pijanych kierowców na drogach

W tym roku, do 19 sierpnia, zatrzymaliśmy 61 tys. 920 nietrzeźwych kierowców - przekazał podinsp. Robert Opas z KGP. Wskazał, że dane są niepokojące, bo liczba osób wsiadających za kierownicę pod wpływem alkoholu jest duża, a miesiące wakacyjne są tymi, kiedy spożywa się go najwięcej.

REKLAMA

Marcin Królik: Gdzie pedofilów rąbią, tam...?

Naprawdę o to ma chodzić w tym całym oczyszczeniu?
 Marcin Królik: Gdzie pedofilów rąbią, tam...?
/ źródło: Screen You Tube


Nie, nie oglądałem słynnego filmu braci Sekielskich. (To Tomasz w ogóle ma brata?). A co więcej, nie zamierzam tego robić. Wprawdzie z innych powodów niż arcybiskup Głódź czy poseł Gryglas, ale to właściwie bez znaczenia. Nie uważam też, by zapoznanie się z tym dziełem było moralnym obowiązkiem kogokolwiek, choć takie apele w przestrzeni publicznej się pojawiają. Po prostu nie znoszę, kiedy mi się przystawia do skroni gnata, choćby w nie wiem jak słusznej sprawie. A jakby i tego nie było dość, nawet do tego felietonu przymierzam się z dużą niechęcią i poczuciem, że żeruję na klikbajtowej padlinie niczym hiena albo sęp.

A z drugiej strony nie napisać nic, kiedy w tylu innych ważnych dla zbiorowości debatach zabierało się głos, byłoby jednak pewnym rodzajem dezercji. Jeszcze ktoś by sobie pomyślał: no, no, Królik, tak darłeś mordę przy innych okazjach, a teraz nagle siedzisz cicho? Niewygodny temacik, co? Pary zabrakło? Rurka zmiękła? Twoi ukochani czarni wreszcie się doigrali, więc podkulasz ogonek, hę? I wiecie co? Nawet byłem gotów te wyrzuty zaakceptować. Ale przekonał mnie pewien facebookowy wpis. A także rozczarowanie reakcją na inny dotyczący wiadomej kwestii tekst kogoś, o kim mimo różnicy poglądów miałem wyższe mniemanie. Uśpił moją czujność. Bywa. Ale po kolei.

Rzeczony wpis jest autorstwa księdza – a konkretnie księdza Jana Roztockiego. Pewnie wielu z was się na niego natknęło, skrolując ostatnio gęboknigę. To poruszający, wręcz łamiący serce post, który powinien wszystkim uświadomić, że lansowany od chwili premiery dokumentu Sekielskich slogan „głos ofiar jest głosem Boga” nie dotyczy tylko ludzi wykorzystywanych seksualnie w dzieciństwie przez osoby duchowne. Dotyczy również – lub wkrótce może zacząć dotyczyć – także wielu z tych osób, jak i ludzi świeckich głęboko w życie Kościoła zaangażowanych, chodzących do katolickich szkół itp. Niebawem mogą stać się obiektem polowań na czarownice.

„Oczami mojej wyobraźni – pisze zatem ks. Roztocki – widzę, jak idę ulicą i słyszę za sobą głosy: pedofil!, które są kierowane przeciwko mnie tylko dlatego, że mam na sobie taki sam strój jak sprawcy tych zbrodni. Sutanna, która kiedyś kojarzyła się z dobroczynnością, poświęceniem, Bogiem, dziś dla wielu jest znakiem hańby, egoizmu, bezbożności.” I wiecie co, drodzy przyjaciele i sąsiedzi? Ja też sobie taką sytuację niestety wyobrażam. Ba, wyobraziłem ją sobie nader wyraźnie w ostatnią niedzielę. A że wyobraźnię mam niestety bujną, dobrze w samotnym mym dzieciństwie ślepaka wyćwiczoną, to się nie na żarty przeraziłem.

Otóż bowiem uczęszczałem – uwaga, uwaga! – do katolickiego liceum. Do tego z internatem, więc jakie możliwości chędożenia nieletnich! To był zakład dla niewidomych w Laskach koło Warszawy. I właśnie w tę niedzielę – niedzielę po Sekielskich, chciałoby się rzec – bawiłem tam na benefisie jednego z naszych nauczycieli. To znaczy mnie akurat nie uczył, ale bardzo go lubiłem. Siedziałem więc na sali, na której odbywała się uroczystość, i zamiast się nią cieszyć, wyobrażałem sobie, że ktoś, przejeżdżając autobusem obok tego miejsca, odruchowo zaczyna myśleć: o ja cię nie mogę, tam to dopiero musieli gwałcić na potęgę. Tam to dopiero się musiało dziać.

A potem chwilę gadałem z jedną z posługujących tam sióstr franciszkanek. I też sobie wyobrażałem – na przykład, że ktoś, spotykając ją lub którąkolwiek inną z sióstr na ulicy, rzuca za nią: hej, lalka, przeleciałaś już dziś jakiegoś małolata? Wolisz od przodu czy od tyłu? I od razu, zwanym rzutem na taśmę, wyobraziłem sobie też, co bym czuł, gdyby naszą zakładową kaplicę ktoś splugawił tym tęczowym g... imitującym Matkę Boską. Albo gdyby zdemolowano nasz zakładowy cmentarz, na którym spoczywa m. in. Jan Lechoń. Zwłaszcza że w sobotę czytałem o profanacji cmentarza w niewielkiej miejscowości Piłka.

Co prawda nie znam szczegółów, ale fakt, że wandale skupili się głównie na niszczeniu katolickich symboli, wiele mówi – zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń. A więc o wszystkim tym sobie rozmyślałem w niedzielę, zamiast cieszyć się spotkaniami z dawno niewidzianymi znajomymi, i miałem do siebie żal, by nie powiedzieć wstręt, że w ogóle takie kretyńskie dywagacje dopuszczam, choć jeszcze kilka lat temu w ogóle by mi nie przeszły przez głowę. Naprawdę o to ma chodzić w tym całym oczyszczeniu, o którym od kilku dni trąbią wszyscy, co złapali w żagle antyklerykalny wiatr, oraz ich pobratymcy z katolewicy?

Z kolei wieczorem natrafiłem na TySolu na felieton Cezarego Krysztopy, który po obejrzeniu filmu postanowił podzielić się kilkoma zastrzeżeniami. Na ile są one uzasadnione, nie mnie rozstrzygać, aczkolwiek wydaje mi się, że przynajmniej część z nich i we mnie by powstała, gdybym jednak ten film zdecydował się odpalić. Być może wątki stricte polityczne absorbowałyby mnie stosunkowo najmniej, lecz już wizualne sztuczki mające jakoby skojarzyć temat pedofilii z Janem Pawłem II i owszem. Tym bardziej, że o tym aspekcie przeczytałem też u Tomasza Terlikowskiego, którego o pobłażanie hierarchom w sprawie walki z pedofilią nijak podejrzewać nie podobna.

Postanowiłem puścić ten tekst mojemu koledze lewakowi, z którym ostatnio trochę się miziamy w ramach nauki dialogu ponad podziałami. Efekt? Sążnista epistoła zaczynająca się od stwierdzenia, iż nie nazwie tego gościa (Krysztopy, znaczy) s...synem tylko dlatego, że ten jest zajobem. W toku dalszej wymiany opinii dostało się na odlew już nam obu (znaczy Krysztopie i mnie), że jesteśmy owładniętymi spiskowym myśleniem paranoikami i że jakakolwiek sugestia, jakoby stawianie znaku równości między Kościołem a pedofilią miało być komukolwiek na rękę, wyklucza nas z kręgu ludzi porządnych.

No i tak żeśmy se bardzo owocnie podialogowali. Oczywiście nie muszę tu dodawać, że lewak ów – tak jak wszyscy porządni ludzie – jest ogromnie zatroskany o los krzywdzonych przez Kościół dzieci. Kościół, a w zasadzie instytucję, system, bo dla niego to w sumie ganc egal. Czy mogłem żywić złudzenia, że to skończy się inaczej? Czy naprawdę wierzyłem, że w kolejnym rozpętanym w naszym nieszczęśliwym kraju obłędzie ci najbardziej moralnie uwzniośleni zdobędą się na jakieś tam niuansowanie? Robert Biedroń wita się z sondażową gąską, pewna wyszczekana siedemnastka na konwencji jego partii domaga się „europejskich standardów”, więc kogo obchodzą niuanse?

Ale spoko, z patologią trzeba walczyć. Co do tego niech absolutnie nikt nie ma wątpliwości. Tylko że im dłużej o tym słucham, tym bardziej – jakem stary niedowiarek – dochodzę do wniosku, że nic z tego nie będzie. Dosłownie nic, nul. Na nic procedury, wytyczne papieża Franciszka, płomienne elukubracje o. Prusaka, strojenie min przez Dominikę Wielowieyską, nadymanie się młodej kadry z „Więzi”. To może pomóc doraźnie – jak Nurofen na ćmiący ząb, który prędzej czy później i tak mus wyrwać. A wiecie dlaczego? Bo nie zadajecie właściwych pytań o źródło problemu. Ci nieliczni, co próbują – jak choćby papież senior – są przemilczani.

Wiem, że nie posiadam do takich stwierdzeń żadnych kwalifikacji. Ani merytorycznych, ani tym bardziej duchowych. To tylko taka intuicja, co se ją mogę najwyżej w felietonie zwerbalizować. Chodzi mi po głowie fragment takiego jednego wiersza Różewicza: „Nic nigdy nie zostanie / wytłumaczone / nic wyrównane / nic wynagrodzone / czas niczego nie uleczy / rany nie zabliźnią się / słowo nie wejdzie / na miejsce słowa”. Tak, nic nigdy. Jest tylko złudzenie działania, czcza bieganina. I zło, które zduszone w jednej formie odrodzi się w innej. Zło nienazwane po imieniu. Ze strachu?

A jeśli spotkacie na ulicy księdza lub siostrę zakonną, uśmiechnijcie się do nich. Będą tego bardzo potrzebować. Zwłaszcza gdy ci najbardziej „sprawiedliwi” już na dobre wezmą się do wzniosłego dzieła oczyszczania.

Marcin Królik

Fot Pixabay.com



 

Polecane
Emerytury
Stażowe