Święty Mikołaj – historia prawdziwa

– Co robi święty Mikołaj? – pytam grupę przedszkolaków. – Rozdaje prezenty! – chórem odpowiadają dzieci. Uśmiecham się, a w duchu zastanawiam, jakim cudem dobry biskup Miry stał się przerośniętym, czerwonym krasnalem z nadwagą i właścicielem zaprzęgu reniferów.
 Święty Mikołaj – historia prawdziwa
/ Fotolia
Wszystkie dzieci wiedzą, że jeśli chcą otrzymać prezent od św. Mikołaja, muszą napisać do niego list. Dorosłych zapewniam, że korespondencja naprawdę dojdzie tam, gdzie powinna. Wystarczy wypisać na kopercie najbardziej sprawdzony adres św. Mikołaja, czyli Rovaniemi w Laponii. Ta miejscowość leży niemal dokładnie na kole podbiegunowym.

Mikołaj-Lapończyk
Gwoli ścisłości: Mikołaj nie mieszka w Rovaniemi, lecz w wiosce zwanej w Napapiiri. Można zresztą pofatygować się doń osobiście. Wioska świętego stanowi jedną z najpopularniejszych atrakcji turystycznych w Finlandii. Aby się tam dostać, trzeba lecieć do Rovaniemi (najlepiej przez Helsinki), przejść parę kilometrów do Napapiiri, a następnie ustawić się w niezbyt długiej kolejce oczekujących na wizytę. Święty mówi po polsku „dzień dobry”, po angielsku pyta, skąd jesteśmy, i zapewnia, że w tym roku z pewnością odwiedzi nasz kraj. Nie można mu jednak robić zdjęć. Do tego są uprawnione jedynie elfy, które kręcą również króciutkie DVD ze spotkania. Zdjęcia lub film z Mikołajem można potem kupić za ok. 40 euro. Ja nie skorzystałam z tej wyjątkowej okazji. Zrobiłam sobie za to selfie z pięknie zaznaczonym na asfalcie kołem podbiegunowym.
Świąteczno-mikołajowy biznes ma również drugie, jednoznacznie pozytywne oblicze. Setki listów, które co roku docierają do wioski, są następnie pakowane w niewielkie pakieciki i sprzedawane turystom. Dochód ze sprzedaży zasila konto UNICEF-u. W takim sensie czerwony skandynawski skrzat rzeczywiście pomaga dzieciom.

Święty biskup Miry
O to, co wiemy o świętym Mikołaju, pytam księdza profesora Marcina Wysockiego z Katedry Patrologii Greckiej i Łacińskiej KUL. Odpowiedź nieco mnie zaskoczyła.
– Tak naprawdę nie wiemy nic. Jeden z badaczy starożytności chrześcijańskiej, a przede wszystkim hagiografii, o. Hippolyte Delehaye SJ na początku XX w. po szerokich badaniach stwierdził, że nic pewnego na temat św. Mikołaja nie ma, że to wszystko, co o nim wiemy, co dzisiaj funkcjonuje w Kościele, w liturgii i w świadomości ludzi, w tradycji i zwyczajach, jest legendą hagiograficzną. Co więcej, jest ona wtórna wobec kultu. Czyli – najpierw był kult, potem legendy. Być może istniała jakaś postać – świętego, biskupa. Może nawet był to właśnie Mikołaj. Wiadomo, że w pewnym momencie, mniej więcej w VI wieku, w sposób fenomenalny zaczyna być czczony. I to aż do tego stopnia, że cesarz Justynian wznosi bazylikę, cesarz w Rzymie buduje kościoły, a w IX w. papież św. Mikołaj wznosi kaplicę na Lateranie, aby uczcić swojego patrona.

Cudotwórca i ortodoks
– Kult św. Mikołaja pojawia się także wśród ludzi. Jest to kult świętego, który dokonywał uczynków miłosierdzia, wspomagał biednych. W jego legendzie mamy do czynienia z całym mnóstwo cudów. Jednak ani w III, IV czy V wieku nie ma śladów żadnego biskupa o takim imieniu. Dopiero w VI wieku napisano krótką opowieść o tym, że Mikołaj uratował życie sześciu oficerom cesarza Konstantyna. Potem powstają kolejne historie na bazie kultu. W VIII-IX wieku zaczynają powstawać opasłe legendy, pełne cudowności, a zawarte w nich informacje są trudne do zweryfikowania. Te historie mają charakterystyczne cechy opowiadań hagiograficznych z tamtego okresu – mówi ks. prof. Wysocki. – Św. Mikołaj jest w nich przedstawiany również jako walczący z heretykami obrońca ortodoksji. Miał nawet uczestniczyć w Soborze Nicejskim w 325 roku, gdzie spoliczkował Ariusza (wczesnochrześcijańskiego teologa z Aleksandrii, uznawanego za ojca arianizmu – przyp. red.). Pojawiają się też opowieści o tym, jak św. Mikołaj ucisza morze, ratuje żeglarzy, burzy świątynię Artemidy.

Boom na relikwie
– Ponieważ św. Mikołaj cieszył się ogromnym szacunkiem, w XI wieku krzyżowcy przewieźli domniemane ciało świętego z Miry do Bari. W tym włoskim mieście został wzniesiony jego grobowiec, a później bazylika. W Mirze w XI wieku musiało więc istnieć miejsce uważane za grób św. Mikołaja, gdzie jego postać była czczona. W tamtych czasach, gdy pojawił się boom na relikwie, wiele z nich zostało przewiezionych na Zachód z obawy przed Arabami. Posiadanie relikwi było nobilitacją dla miast i ludzi. Krzyżowcy zabierali to, co uważali za najcenniejsze, co było dla nich skarbem. Nie wnikali, czy rzeczywiście było to ciało św. Mikołaja. To zresztą w ogóle nie jest istotą kultu relikwi. Święci są wzorem określonego postępowania, przykładem. Nie czcimy ich dla nich samych. Poprzez świętych odnosimy się do Boga. Święty Mikołaj jest więc czczony tak, jak został zapamiętany – jak być może żył – i za to, co jego legenda za sobą niesie – wyjaśnia ks. prof. Wysocki.
– Po ostatnio przeprowadzonych badaniach naukowych okazało się, że na postać św. Mikołaja, biskupa Miry, prawdopodobnie złożyły się dwie różne postacie. Ponadto na podstawie szczątków wydobytych z grobowca we włoskim mieście Bari zrekonstruowano wygląd twarzy osoby, która spoczęła w sarkofagu – mówi z kolei Klara Sielicka-Baryłka z Muzeum Etnograficznego w Warszawie.
Badania te wykonane przez Francesco Introna, specjalistę medycyny sądowej Uniwersytetu w Bari, oraz angielską antropolog Caroline Wilkinson z Uniwersytetu w Manchasterze potwierdziły nawet, że spoczywający w sarkofagu domniemamy święty miał złamany nos. Ma to potwierdzać udział św. Mikołaja w Soborze Nicejskim – i wspomnianą wcześniej potyczkę z Ariuszem.

Wzorzec świętości
– Trudno powiedzieć, skąd się wzięły legendy o św. Mikołaju – mówi ks. prof. Wysocki. – Na pewno szukano wówczas – podobnie jak dzisiaj – pewnych wzorców świętości. Być może rzeczywiście w Mirze istniał taki święty biskup, choć niekoniecznie miał na imię Mikołaj (czyli Nikos, którego imię mogło pochodzić od greckiego słowa „nike” – zwycięstwo; Mira znajdowała się bowiem na obszarze ówczesnego świata greckiego, w Azji Mniejszej), będący pierwowzorem postaci św. Mikołaja, którego sława się rozeszła. To jest normalne, że chciano upiększyć jego postać, pokazać w jak najlepszym świetle. Przypisywano mu więc coraz większe cuda i znaczenie. W ten sposób być może z prostego biskupa, który zapisał się w pamięci ludzi jakimś dobrym uczynkiem, zrodził się wielki kult świętego Mikołaja.

Jak święty zaczął rozdawać prezenty
Jedną z najbardziej znanych legend związanych ze św. Mikołajem jest opowieść o trzech pannach, których ojciec nie był w stanie wydać za mąż, ponieważ nie miały posagu. Święty przez otwarte okno ich domu przerzucił mieszek złota jako prezent.
– W wielu kulturach ciągle funkcjonuje legenda dobrego biskupa, który pomagał biednym, zwłaszcza sierotom czy młodym pannom, które z powodu ubóstwa nie mogły liczyć na dobre zamążpójście. Ta legenda zaowocowała potem zwyczajem obdarowywania się prezentami. W średniowieczu zakonnice zostawiały podarki na progach biednych domów. Dziś nazwalibyśmy to pomocą społeczną. Również ubogim żakom dawano stypendia, aby mogli się uczyć. To wszystko również można wiązać z legendą św. Mikołaja – opowiada Klara Sielicka-Baryłka. – Są jednak duże różnice między regionami, jeśli chodzi o funkcję św. Mikołaja, jako rozdającego prezenty. Różne są daty, kiedy to się odbywa. W wielu krajach, a w Polsce w różnych regionach podarki pojawiają się i 6 grudnia, i w Wigilię, w innych – tylko w Mikołajki, zaś w Wigilię prezenty są przynoszone przez Jezuska (np. w Czechach) lub Aniołka (w Krakowie). W wielu regionach, np. w Wielkopolsce i na Kaszubach podarki są dostarczane przez Gwiazdora. Natomiast np. w Hiszpanii dzieci dostają prezenty dopiero na święto Trzech Króli. Wszędzie jednak ten okres jest związany z obdarowywaniem się, tradycją podziękowań za ubiegły rok i dobrych życzeń na przyszły.

Ornat i kapa czy czerwone ubranko?
Ten otyły, ubrany w czerwony kubraczek dziadek, obecny w centrach handlowych już od listopada, przestaje być dla nas atrakcją.
– W tej chwili, być może na szczęście, znów zaczyna podkreślać się to, że ów krasnal nie ma nic wspólnego ze św. Mikołajem – zauważa ks. prof. Wysocki. – W środowiskach katolickich widoczny jest powrót do chrześcijańskiego wizerunku św. Mikołaja. Zaczyna być ubierany jak biskup. Ma więc na sobie mitrę, kapę czy ornat, a zamiast laski – pastorał. W Lublinie, w kościele pod wezwaniem św. Mikołaja, odbywa się procesja św. Mikołaja – jako biskupa, a nie skrzata. Zatem mamy do czynienia z pracą Kościoła w tym kierunku. W zeszłym roku na KUL-u odbyło się natomiast sympozjum, dotyczące prawdziwego św. Mikołaja. Również zwykli ludzie potrzebują powrotu do tradycji. Tęsknimy za Adwentem, przygotowaniem do świąt w sensie religijnym, możliwością zatrzymania się, aby ten Adwent uchwycić.
O pochodzeniu postaci współczesnego św. Mikołaja opowiada Klara Sielecka-Baryłka: – Jeśli chodzi o takiego Mikołaja, jakiego znamy współcześnie, to w 1881 roku pewien amerykański rysownik, tworząc świąteczne kartki dla żołnierzy, narysował św. Mikołaja w czapce elfa. W ten sposób pierwszy raz zdjęto tę postać z religijnego piedestału. To był okres, kiedy kartki pocztowe zaczęły być powszechnie używane, krążyć po całym świecie, szczególnie między Europą a Stanami Zjednoczonymi. Przyczyniły się do tego masowe migracje ludności. Imigranci przesyłali sobie świąteczne życzenia właśnie na kartkach pocztowych. To z nich pochodzą różne świąteczne symbole, takie jak choinka – taka, jaką teraz znamy – czy wielkanocny zajączek. Na rysunkach zaczął się pojawiać również św. Mikołaj. Z kolei w latach 30. nastąpił rozwój reklamy. Zanim powstały telewizja i internet, reklama musiała być oparta na bardzo dobrych obrazkach, aby trafić do świadomości odbiorców. Wtedy stworzono postać korpulentnego, zażywnego, miłego staruszka w czapce przypominającej szlafmycę. Narysowano go w modnej wtedy stylistyce, charakterystyczną kreską amerykańskich ilustratorów tworzących komiksy. Różniły się one od kartek XIX-wiecznych. Siła reklamy i światowych marek, które są popularne do dziś, w dużej mierze ukształtowała wizerunek św. Mikołaja, jaki znamy obecnie.

Pogańskie korzenie i Mikołaje regionalni
Ucieczkę od skomercjalizowanych świąt może zapewnić nam też wyprawa do przedchrześcijańskich źródeł obecnych tradycji świątecznych.
– W postaci św. Mikołaja można znaleźć wiele odniesień do pogaństwa, np. do postaci słowiańskiego boga Welesa. W ogóle wszystkie postacie pogańskiej obrzędowości zimowej, przede wszystkim w Europie, przeszły transformację po nadejściu chrześcijaństwa, ale wiele dawnych zwyczajów zachowało się, np. wieszanie zielonej jedliny czy wigilijne wróżby. Podobnie było z tradycją dawania sobie prezentów czy składania życzeń wszystkiego dobrego – wyjaśnia ekspertka z Muzeum Etnograficznego.
Dodaje, że w obrzędowości polskiej po dziś dzień pojawiają się różne postacie świętego Mikołaja, którego legenda uzależniona jest od regionu. Np. w Beskidzie Śląskim istnieje obyczaj zwany Mikołaje czarne i białe, reprezentujące dobro i zło, dwoistą naturę człowieka. Grupy chodzą razem, spotykają się właśnie w Mikołajki – a także dzień wcześniej: chodzą po domach, śpiewają piosenki (nie kolędy!), robią żarty, składają życzenia.
– Warto wspomnieć również, iż w Polsce Mikołaj był patronem pasterzy, ich obrońcą przed wilkami. Istnieją więc karpackie zwyczaje związane z tą postacią. Inny jest tu punkt odniesienia, inny odbiór tego patrona. W zależności od regionu uznawano go więc za patrona żeglarzy, od wczesnego średniowiecza był kojarzony z pomaganiem biednym. Natomiast w tradycji karpackiej pasterze w kościołach poświęconych św. Mikołajowi składali przy ołtarzu ofiary i modlili się o opiekę i ochronę przed wilkami. Mamy też polską legendę ludową związaną z postacią tego świętego. Opowiada ona, iż wilki schodzą się wokół biskupa, a on rozdziela im zadania. Nikomu nie wolno było wtedy wchodzić do lasu. Jednak pewien człowiek postanowił podejrzeć świętego podczas jego pobytu w lesie i – w zależności od wersji – albo został przez wilki pożarty, albo jedynie pouczony przez legendarnego biskupa. Karapcki św. Mikołaj nieodłącznie związany jest więc z wilkami.
Na terenie polskich Karpat do dziś można spotkać sporo kapliczek poświęconych temu świętemu. W okolicach Hrubieszowa kaplicy towarzyszy nawet figura wilka.
Popularny w świecie stał się także św. Mikołaj z tradycji skandynawskiej. To właśnie z tamtejszej mitologii pochodzą elfy czy wróżki pomagające Mikołajowi w rozdawaniu prezentów.

Wrócić do istoty świąt
O tym, czym stały się dla nas święta, mówi dr Rafał Wiśniewski, socjolog z UKSW: – Współczesny św. Mikołaj został spopularyzowany przede wszystkim przez reklamy Coca-Coli i stał się symbolem konsumpcji. To jest wyobrażenie, które odpowiada na nasze potrzeby. Grudzień jest czasem zwieńczenia naszych marzeń, magii, która się wiąże z tym okresem. Tymczasem ta rzekoma magia związana jest z czystą konsumpcją. Pod przykrywką wielkich idei przepływają wielkie pieniądze. A przecież święta mają koncentrować się na czymś innym, skłonić do zatrzymania się, odwrócenia się od profanum i akcentowania sacrum, skupienia się na więziach rodzinnych i emocjach. Natomiast obecnie ten proces jest odwrotny. Totalna konsumpcja zaczyna się zaraz po 2 listopada, a święta mają ją legitymizować. Lecz nie jesteśmy w stanie wynagrodzić zakupami i podarkami braku właściwych relacji z najbliższymi, z którymi nie zawsze przez cały rok nam się układało. A przecież najwspanialszym podarkiem dla naszych bliskich jest czas i pozytywne emocje.  

Anna Brzeska

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (52/2016) dostępnego też w wersji cyfrowej tutaj

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Wyzwanie przyjęte: dojdzie do debaty Biden kontra Trump z ostatniej chwili
Wyzwanie przyjęte: dojdzie do debaty Biden kontra Trump

Prezydent Joe Biden powiedział w piątek w wywiadzie z kontrowersyjnym prezenterem radiowym Howarderm Sternem, że jest gotowy do debaty z Donaldem Trumpem. Trump zadeklarował, że może debatować z Bidenem nawet na sali sądowej, gdzie odbywa się jego proces karny.

Tanie wakacje All Inclusive przejdą do historii? Ta popularna wyspa ma dość z ostatniej chwili
Tanie wakacje All Inclusive przejdą do historii? Ta popularna wyspa ma dość

Co roku na hiszpańską Teneryfę przybywają tłumy turystów, często korzystając z hoteli z opcją All Inclusive. Dużą grupę wśród nich stanowią podróżujący z Wielkiej Brytanii i to właśnie do nich zwrócił się ostatnio zastępca burmistrza stolicyTeneryfy, który wezwał ich do przemyślenia swoich wakacyjnych planów, ale ostrzeżenie w istocie dotyczy wszystkich turystów. 

Jest nowy pakiet uzbrojenia dla Ukrainy z ostatniej chwili
Jest nowy pakiet uzbrojenia dla Ukrainy

Szef Pentagonu Lloyd Austin ogłosił w piątek, że Stany Zjednoczone zakupią dla Ukrainy rakiety Patriot oraz inne rodzaje broni i sprzętu wojskowego o wartości 6 mld dolarów. Jest to największy jak dotąd pakiet uzbrojenia USA dla Kijowa.

Koniec pewnego rozdziału motoryzacji: te modele samochodów już nie powstaną z ostatniej chwili
Koniec pewnego rozdziału motoryzacji: te modele samochodów już nie powstaną

Portal Autoblog.com przygotował listę pojazdów co do których posiada on potwierdzienie lub raporty świadczące o tym, że zostaną one wycofane w 2024 roku. Zwraca on uwagę, że lista ta jest naprawdę pokaźna i zawiera wiele znanych i uznanych serii. 

Szukasz wakacyjnej inspiracji? Tych pięć miejsc w Grecji po prostu musisz zobaczyć tylko u nas
Szukasz wakacyjnej inspiracji? Tych pięć miejsc w Grecji po prostu musisz zobaczyć

Niesłabnącą popularnością wśród Polaków wciąż cieszą się wakacje w Grecji. Co roku tłumy naszych rodaków udają się do tego kraju zarówno w wyjazdach zorganizowanych, często w formule all inclusive, czy też na własną rękę.

PSL odsłania karty: kogo wystawią w wyborach do europarlamentu? z ostatniej chwili
PSL odsłania karty: kogo wystawią w wyborach do europarlamentu?

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał, że na listach Trzeciej Drogi z ramienia jego formacji znajdą się wiceministrowie, parlamentarzyści i samorządowcy. "Staramy się wystawić najmocniejsze nazwiska, żeby zmobilizować wyborców do pójścia na te wybory" - mówił.

Sąd umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk za jazdę po pijanemu z ostatniej chwili
Sąd umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk za jazdę po pijanemu

– Sąd Okręgowy w Elblągu umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk, który był oskarżony o jazdę po pijanemu. Sąd ustalił, że w sprawie nie było wymaganego zezwolenia na ściganie. Wyrok jest prawomocny – podał PAP w piątek rzecznik elbląskiego sądu.

Prokuratura umorzyła sprawę Duszy, Pytla i Noska. Prof. Cenckiewicz komentuje z ostatniej chwili
Prokuratura umorzyła sprawę Duszy, Pytla i Noska. Prof. Cenckiewicz komentuje

Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo przeciwko byłym szefom Służby Kontrwywiadu Wojskowego - gen. Januszowi Noskowi, gen. Piotrowi Pytlowi oraz pułkownikowi Krzysztofowi Duszy.

Ostatnie Pokolenie zapowiada: Rozpoczynamy akcje, które będą łamały prawo z ostatniej chwili
Ostatnie Pokolenie zapowiada: "Rozpoczynamy akcje, które będą łamały prawo"

– Rozpoczynamy cykl akcji, które będą łamały prawo, będą alarmistyczne, dyskomfortowe, być może radykalne (...). Żądamy nagłej, radykalnej zmiany – zapowiada Łukasz Stanek, ekoaktywista z Ostatniego Pokolenia.

Mówił o religii i męskim organie, teraz się tłumaczy, że chodziło o... mózg [WIDEO] z ostatniej chwili
Mówił o religii i "męskim organie", teraz się tłumaczy, że chodziło o... mózg [WIDEO]

– Religia jest jak pewien męski organ (...) Jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nim przed nami nosem, to już mamy pewien problem – mówił poseł KO Marcin Józefaciuk

REKLAMA

Święty Mikołaj – historia prawdziwa

– Co robi święty Mikołaj? – pytam grupę przedszkolaków. – Rozdaje prezenty! – chórem odpowiadają dzieci. Uśmiecham się, a w duchu zastanawiam, jakim cudem dobry biskup Miry stał się przerośniętym, czerwonym krasnalem z nadwagą i właścicielem zaprzęgu reniferów.
 Święty Mikołaj – historia prawdziwa
/ Fotolia
Wszystkie dzieci wiedzą, że jeśli chcą otrzymać prezent od św. Mikołaja, muszą napisać do niego list. Dorosłych zapewniam, że korespondencja naprawdę dojdzie tam, gdzie powinna. Wystarczy wypisać na kopercie najbardziej sprawdzony adres św. Mikołaja, czyli Rovaniemi w Laponii. Ta miejscowość leży niemal dokładnie na kole podbiegunowym.

Mikołaj-Lapończyk
Gwoli ścisłości: Mikołaj nie mieszka w Rovaniemi, lecz w wiosce zwanej w Napapiiri. Można zresztą pofatygować się doń osobiście. Wioska świętego stanowi jedną z najpopularniejszych atrakcji turystycznych w Finlandii. Aby się tam dostać, trzeba lecieć do Rovaniemi (najlepiej przez Helsinki), przejść parę kilometrów do Napapiiri, a następnie ustawić się w niezbyt długiej kolejce oczekujących na wizytę. Święty mówi po polsku „dzień dobry”, po angielsku pyta, skąd jesteśmy, i zapewnia, że w tym roku z pewnością odwiedzi nasz kraj. Nie można mu jednak robić zdjęć. Do tego są uprawnione jedynie elfy, które kręcą również króciutkie DVD ze spotkania. Zdjęcia lub film z Mikołajem można potem kupić za ok. 40 euro. Ja nie skorzystałam z tej wyjątkowej okazji. Zrobiłam sobie za to selfie z pięknie zaznaczonym na asfalcie kołem podbiegunowym.
Świąteczno-mikołajowy biznes ma również drugie, jednoznacznie pozytywne oblicze. Setki listów, które co roku docierają do wioski, są następnie pakowane w niewielkie pakieciki i sprzedawane turystom. Dochód ze sprzedaży zasila konto UNICEF-u. W takim sensie czerwony skandynawski skrzat rzeczywiście pomaga dzieciom.

Święty biskup Miry
O to, co wiemy o świętym Mikołaju, pytam księdza profesora Marcina Wysockiego z Katedry Patrologii Greckiej i Łacińskiej KUL. Odpowiedź nieco mnie zaskoczyła.
– Tak naprawdę nie wiemy nic. Jeden z badaczy starożytności chrześcijańskiej, a przede wszystkim hagiografii, o. Hippolyte Delehaye SJ na początku XX w. po szerokich badaniach stwierdził, że nic pewnego na temat św. Mikołaja nie ma, że to wszystko, co o nim wiemy, co dzisiaj funkcjonuje w Kościele, w liturgii i w świadomości ludzi, w tradycji i zwyczajach, jest legendą hagiograficzną. Co więcej, jest ona wtórna wobec kultu. Czyli – najpierw był kult, potem legendy. Być może istniała jakaś postać – świętego, biskupa. Może nawet był to właśnie Mikołaj. Wiadomo, że w pewnym momencie, mniej więcej w VI wieku, w sposób fenomenalny zaczyna być czczony. I to aż do tego stopnia, że cesarz Justynian wznosi bazylikę, cesarz w Rzymie buduje kościoły, a w IX w. papież św. Mikołaj wznosi kaplicę na Lateranie, aby uczcić swojego patrona.

Cudotwórca i ortodoks
– Kult św. Mikołaja pojawia się także wśród ludzi. Jest to kult świętego, który dokonywał uczynków miłosierdzia, wspomagał biednych. W jego legendzie mamy do czynienia z całym mnóstwo cudów. Jednak ani w III, IV czy V wieku nie ma śladów żadnego biskupa o takim imieniu. Dopiero w VI wieku napisano krótką opowieść o tym, że Mikołaj uratował życie sześciu oficerom cesarza Konstantyna. Potem powstają kolejne historie na bazie kultu. W VIII-IX wieku zaczynają powstawać opasłe legendy, pełne cudowności, a zawarte w nich informacje są trudne do zweryfikowania. Te historie mają charakterystyczne cechy opowiadań hagiograficznych z tamtego okresu – mówi ks. prof. Wysocki. – Św. Mikołaj jest w nich przedstawiany również jako walczący z heretykami obrońca ortodoksji. Miał nawet uczestniczyć w Soborze Nicejskim w 325 roku, gdzie spoliczkował Ariusza (wczesnochrześcijańskiego teologa z Aleksandrii, uznawanego za ojca arianizmu – przyp. red.). Pojawiają się też opowieści o tym, jak św. Mikołaj ucisza morze, ratuje żeglarzy, burzy świątynię Artemidy.

Boom na relikwie
– Ponieważ św. Mikołaj cieszył się ogromnym szacunkiem, w XI wieku krzyżowcy przewieźli domniemane ciało świętego z Miry do Bari. W tym włoskim mieście został wzniesiony jego grobowiec, a później bazylika. W Mirze w XI wieku musiało więc istnieć miejsce uważane za grób św. Mikołaja, gdzie jego postać była czczona. W tamtych czasach, gdy pojawił się boom na relikwie, wiele z nich zostało przewiezionych na Zachód z obawy przed Arabami. Posiadanie relikwi było nobilitacją dla miast i ludzi. Krzyżowcy zabierali to, co uważali za najcenniejsze, co było dla nich skarbem. Nie wnikali, czy rzeczywiście było to ciało św. Mikołaja. To zresztą w ogóle nie jest istotą kultu relikwi. Święci są wzorem określonego postępowania, przykładem. Nie czcimy ich dla nich samych. Poprzez świętych odnosimy się do Boga. Święty Mikołaj jest więc czczony tak, jak został zapamiętany – jak być może żył – i za to, co jego legenda za sobą niesie – wyjaśnia ks. prof. Wysocki.
– Po ostatnio przeprowadzonych badaniach naukowych okazało się, że na postać św. Mikołaja, biskupa Miry, prawdopodobnie złożyły się dwie różne postacie. Ponadto na podstawie szczątków wydobytych z grobowca we włoskim mieście Bari zrekonstruowano wygląd twarzy osoby, która spoczęła w sarkofagu – mówi z kolei Klara Sielicka-Baryłka z Muzeum Etnograficznego w Warszawie.
Badania te wykonane przez Francesco Introna, specjalistę medycyny sądowej Uniwersytetu w Bari, oraz angielską antropolog Caroline Wilkinson z Uniwersytetu w Manchasterze potwierdziły nawet, że spoczywający w sarkofagu domniemamy święty miał złamany nos. Ma to potwierdzać udział św. Mikołaja w Soborze Nicejskim – i wspomnianą wcześniej potyczkę z Ariuszem.

Wzorzec świętości
– Trudno powiedzieć, skąd się wzięły legendy o św. Mikołaju – mówi ks. prof. Wysocki. – Na pewno szukano wówczas – podobnie jak dzisiaj – pewnych wzorców świętości. Być może rzeczywiście w Mirze istniał taki święty biskup, choć niekoniecznie miał na imię Mikołaj (czyli Nikos, którego imię mogło pochodzić od greckiego słowa „nike” – zwycięstwo; Mira znajdowała się bowiem na obszarze ówczesnego świata greckiego, w Azji Mniejszej), będący pierwowzorem postaci św. Mikołaja, którego sława się rozeszła. To jest normalne, że chciano upiększyć jego postać, pokazać w jak najlepszym świetle. Przypisywano mu więc coraz większe cuda i znaczenie. W ten sposób być może z prostego biskupa, który zapisał się w pamięci ludzi jakimś dobrym uczynkiem, zrodził się wielki kult świętego Mikołaja.

Jak święty zaczął rozdawać prezenty
Jedną z najbardziej znanych legend związanych ze św. Mikołajem jest opowieść o trzech pannach, których ojciec nie był w stanie wydać za mąż, ponieważ nie miały posagu. Święty przez otwarte okno ich domu przerzucił mieszek złota jako prezent.
– W wielu kulturach ciągle funkcjonuje legenda dobrego biskupa, który pomagał biednym, zwłaszcza sierotom czy młodym pannom, które z powodu ubóstwa nie mogły liczyć na dobre zamążpójście. Ta legenda zaowocowała potem zwyczajem obdarowywania się prezentami. W średniowieczu zakonnice zostawiały podarki na progach biednych domów. Dziś nazwalibyśmy to pomocą społeczną. Również ubogim żakom dawano stypendia, aby mogli się uczyć. To wszystko również można wiązać z legendą św. Mikołaja – opowiada Klara Sielicka-Baryłka. – Są jednak duże różnice między regionami, jeśli chodzi o funkcję św. Mikołaja, jako rozdającego prezenty. Różne są daty, kiedy to się odbywa. W wielu krajach, a w Polsce w różnych regionach podarki pojawiają się i 6 grudnia, i w Wigilię, w innych – tylko w Mikołajki, zaś w Wigilię prezenty są przynoszone przez Jezuska (np. w Czechach) lub Aniołka (w Krakowie). W wielu regionach, np. w Wielkopolsce i na Kaszubach podarki są dostarczane przez Gwiazdora. Natomiast np. w Hiszpanii dzieci dostają prezenty dopiero na święto Trzech Króli. Wszędzie jednak ten okres jest związany z obdarowywaniem się, tradycją podziękowań za ubiegły rok i dobrych życzeń na przyszły.

Ornat i kapa czy czerwone ubranko?
Ten otyły, ubrany w czerwony kubraczek dziadek, obecny w centrach handlowych już od listopada, przestaje być dla nas atrakcją.
– W tej chwili, być może na szczęście, znów zaczyna podkreślać się to, że ów krasnal nie ma nic wspólnego ze św. Mikołajem – zauważa ks. prof. Wysocki. – W środowiskach katolickich widoczny jest powrót do chrześcijańskiego wizerunku św. Mikołaja. Zaczyna być ubierany jak biskup. Ma więc na sobie mitrę, kapę czy ornat, a zamiast laski – pastorał. W Lublinie, w kościele pod wezwaniem św. Mikołaja, odbywa się procesja św. Mikołaja – jako biskupa, a nie skrzata. Zatem mamy do czynienia z pracą Kościoła w tym kierunku. W zeszłym roku na KUL-u odbyło się natomiast sympozjum, dotyczące prawdziwego św. Mikołaja. Również zwykli ludzie potrzebują powrotu do tradycji. Tęsknimy za Adwentem, przygotowaniem do świąt w sensie religijnym, możliwością zatrzymania się, aby ten Adwent uchwycić.
O pochodzeniu postaci współczesnego św. Mikołaja opowiada Klara Sielecka-Baryłka: – Jeśli chodzi o takiego Mikołaja, jakiego znamy współcześnie, to w 1881 roku pewien amerykański rysownik, tworząc świąteczne kartki dla żołnierzy, narysował św. Mikołaja w czapce elfa. W ten sposób pierwszy raz zdjęto tę postać z religijnego piedestału. To był okres, kiedy kartki pocztowe zaczęły być powszechnie używane, krążyć po całym świecie, szczególnie między Europą a Stanami Zjednoczonymi. Przyczyniły się do tego masowe migracje ludności. Imigranci przesyłali sobie świąteczne życzenia właśnie na kartkach pocztowych. To z nich pochodzą różne świąteczne symbole, takie jak choinka – taka, jaką teraz znamy – czy wielkanocny zajączek. Na rysunkach zaczął się pojawiać również św. Mikołaj. Z kolei w latach 30. nastąpił rozwój reklamy. Zanim powstały telewizja i internet, reklama musiała być oparta na bardzo dobrych obrazkach, aby trafić do świadomości odbiorców. Wtedy stworzono postać korpulentnego, zażywnego, miłego staruszka w czapce przypominającej szlafmycę. Narysowano go w modnej wtedy stylistyce, charakterystyczną kreską amerykańskich ilustratorów tworzących komiksy. Różniły się one od kartek XIX-wiecznych. Siła reklamy i światowych marek, które są popularne do dziś, w dużej mierze ukształtowała wizerunek św. Mikołaja, jaki znamy obecnie.

Pogańskie korzenie i Mikołaje regionalni
Ucieczkę od skomercjalizowanych świąt może zapewnić nam też wyprawa do przedchrześcijańskich źródeł obecnych tradycji świątecznych.
– W postaci św. Mikołaja można znaleźć wiele odniesień do pogaństwa, np. do postaci słowiańskiego boga Welesa. W ogóle wszystkie postacie pogańskiej obrzędowości zimowej, przede wszystkim w Europie, przeszły transformację po nadejściu chrześcijaństwa, ale wiele dawnych zwyczajów zachowało się, np. wieszanie zielonej jedliny czy wigilijne wróżby. Podobnie było z tradycją dawania sobie prezentów czy składania życzeń wszystkiego dobrego – wyjaśnia ekspertka z Muzeum Etnograficznego.
Dodaje, że w obrzędowości polskiej po dziś dzień pojawiają się różne postacie świętego Mikołaja, którego legenda uzależniona jest od regionu. Np. w Beskidzie Śląskim istnieje obyczaj zwany Mikołaje czarne i białe, reprezentujące dobro i zło, dwoistą naturę człowieka. Grupy chodzą razem, spotykają się właśnie w Mikołajki – a także dzień wcześniej: chodzą po domach, śpiewają piosenki (nie kolędy!), robią żarty, składają życzenia.
– Warto wspomnieć również, iż w Polsce Mikołaj był patronem pasterzy, ich obrońcą przed wilkami. Istnieją więc karpackie zwyczaje związane z tą postacią. Inny jest tu punkt odniesienia, inny odbiór tego patrona. W zależności od regionu uznawano go więc za patrona żeglarzy, od wczesnego średniowiecza był kojarzony z pomaganiem biednym. Natomiast w tradycji karpackiej pasterze w kościołach poświęconych św. Mikołajowi składali przy ołtarzu ofiary i modlili się o opiekę i ochronę przed wilkami. Mamy też polską legendę ludową związaną z postacią tego świętego. Opowiada ona, iż wilki schodzą się wokół biskupa, a on rozdziela im zadania. Nikomu nie wolno było wtedy wchodzić do lasu. Jednak pewien człowiek postanowił podejrzeć świętego podczas jego pobytu w lesie i – w zależności od wersji – albo został przez wilki pożarty, albo jedynie pouczony przez legendarnego biskupa. Karapcki św. Mikołaj nieodłącznie związany jest więc z wilkami.
Na terenie polskich Karpat do dziś można spotkać sporo kapliczek poświęconych temu świętemu. W okolicach Hrubieszowa kaplicy towarzyszy nawet figura wilka.
Popularny w świecie stał się także św. Mikołaj z tradycji skandynawskiej. To właśnie z tamtejszej mitologii pochodzą elfy czy wróżki pomagające Mikołajowi w rozdawaniu prezentów.

Wrócić do istoty świąt
O tym, czym stały się dla nas święta, mówi dr Rafał Wiśniewski, socjolog z UKSW: – Współczesny św. Mikołaj został spopularyzowany przede wszystkim przez reklamy Coca-Coli i stał się symbolem konsumpcji. To jest wyobrażenie, które odpowiada na nasze potrzeby. Grudzień jest czasem zwieńczenia naszych marzeń, magii, która się wiąże z tym okresem. Tymczasem ta rzekoma magia związana jest z czystą konsumpcją. Pod przykrywką wielkich idei przepływają wielkie pieniądze. A przecież święta mają koncentrować się na czymś innym, skłonić do zatrzymania się, odwrócenia się od profanum i akcentowania sacrum, skupienia się na więziach rodzinnych i emocjach. Natomiast obecnie ten proces jest odwrotny. Totalna konsumpcja zaczyna się zaraz po 2 listopada, a święta mają ją legitymizować. Lecz nie jesteśmy w stanie wynagrodzić zakupami i podarkami braku właściwych relacji z najbliższymi, z którymi nie zawsze przez cały rok nam się układało. A przecież najwspanialszym podarkiem dla naszych bliskich jest czas i pozytywne emocje.  

Anna Brzeska

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (52/2016) dostępnego też w wersji cyfrowej tutaj


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe