Jerzy Klistała: Jan Gembczyk. Numer obozowy 485. Cichy bohater

Numery obozowe przydzielane były w KL Auschwitz wg narastającej kolejności i konkretny numer należał do jednego konkretnego więźnia. Numery zmarłych więźniów nie były drugi raz przydzielane. (Dla wyjaśnienia, inne serie numerów mieli mężczyźni, inne kobiety, inne Romowie - z dodaniem do cyfr litery Z, więźniowie wychowawczy - do cyfr dodawane były litery „EH”, były także odpowiednie wyróżniki przy numeracji Żydów.
 Jerzy Klistała: Jan Gembczyk. Numer obozowy 485. Cichy bohater
/ screen YouTube
Przy tym dosyć ogólnikowym przedstawieniu zakresu działalności wszechwładnego Wydziału Politycznego, pora zaznaczyć, że w wymienionej już Registraturze Żywych, pracował główny bohater niniejszego opracowania Marian Gemski (prawdziwe nazwisko – Jan Gembczyk) o numerze obozowym 485, co świadczy o tym, że był więźniem „starym” - stażem więźniarskim.

Więźniowie pracujący w Registraturze, mieli możliwość zapoznawania się ze wszystkimi aktami personalnymi innych więźniów. Mieli więc także możliwość wykradania niektórych informacji i przekazywania ich więźniom, których dane te dotyczyły. Informacje takie przekazywane były osobiście przez więźniów pracujących w Registraturze lub dla własnego bezpieczeństwa drogą pośrednią – przez innych zaufanych współwięźniów. Często były to wskazówki dla władz obozowych, w których określano „zagrożenie” jakie stanowi dla Rzeszy dany więzień. W ten więc sposób, Marian Gemski narażając się na wielkie niebezpieczeństwo, mając możliwość wglądu do akt personalnych, usuwał z nich owe „R.n.e.”, niewygodne załączniki czy obciążające dowody, a dzięki temu ratował danego więźnia nie tylko od surowej kary, ale często od śmierci. Ponad to, więźniowie zatrudnieni w Dziale Przyjęć, mieli umożliwiony (nieformalny) kontakt z więźniami przebywającymi we wszystkich podobozach, co z kolei umożliwiało przekazywanie im lub odbieranie od nich ważnych informacji, przekazywanie grypsów, świadczenie pomocy w kontaktach z członkami rodzin przebywającymi w różnych podobozach, a także przekazywanie lekarstw do tych podobozów. 

Były także inne warunki umożliwiające niesienie pomocy przez pracowników tego zespołu roboczego a ściślej przez trzech jego przedstawicieli – Mariana Gemskiego, Feliksa Myłyka nr ob. 92 i Wilibalda Pająka nr ob. 26790. Wspomniane wyżej kontakty zewnętrzne, były możliwe między innymi wówczas, gdy któryś z wymienionej trójki otrzymał polecenie ustalenia gdzie więzień o konkretnym numerze obozowym pracuje. By to ustalić, trzeba było przejść do głównej „Schreibstuby” znajdującej się w bloku 24. Marian Gemski, Wilibald Pająk i Myłyk, posiadali zezwolenie (byli upoważnieni) na wchodzenie i wychodzenie z obozu w godzinach pracy – gdy uzasadniała to potrzeba wykonywania polecenia przełożonego. Oczywiście zmuszeni byli zgłaszać każdorazowe wyjścia i wejścia przez bramę „ARBEIT MACHT FREI” u dyżurującego tam „Blockführera”, odnotowującego to w książce raportowej. 

Nieraz konieczne było powielanie tajnych rozkazów komendanta obozu, a to wykonywali także wymienieni już więźniowie, choć w takich przypadkach byli szczególnie pilnowani przez asystującego przy tej czynności esesmana, żeby nie mieli możliwości czytania treści powielanych dokumentów. Mimo to, często udawało się przeczytać jakieś zdanie zdradzające treść rozkazu. Gdy treść taka dotyczyła jakiejś szczególnej akcji podjętej przeciw więźniom w obozie, informacje ta była przekazywana kolegom w obozie. Najczęstszą porą przekazywania sobie takich informacji był wieczór, gdy po apelu więźniowie mogli się wzajemnie spotykać. 

Było także moralnym obowiązkiem więźniów zatrudnionych w Wydziale Politycznym – zlecona przez wewnątrzobozową organizację ruchu oporu – walka z konfidentami. Chodziło o rozpracowywanie, działających więźniów konfidentów w obozie. Konfidenci owi przychodzili do pomieszczeń w Wydziale Politycznym na rozmowy z poszczególnymi SS-manami, i wówczas najwięcej mogły zdziałać więźniarki – sekretarki, często obecne przy składaniu takich donosów. Sekretarki zapamiętane informacje przekazywały współpracującym z nimi więźniom, a oni ostrzegali więźniów zamieszanych w złożony donos. Innymi słowy, więźniarki i więźniowie pracujący w Wydziale Politycznym, stanowili zespół ludzi pomagających sobie nawzajem, mimo świadomości, że takie „wykradanie” wiadomości z Wydziału Politycznego i przekazywanie ich na użytek więźniów czy organizacji ruchu oporu, było w rozumieniu władz obozowych przestępstwem największym, karanym oczywiście śmiercią.

Bardzo niewiele tekstu poświęciłem bohaterowi niniejszego opracowania, gdyż zaangażowany w pomoc współwięźniom, nie nawiązywał z nimi osobistych kontaktów, ponad niezbędne minimum. Niewiele więc zachowało się Jego relacji o pobycie w obozie i wykonywanej pracy. Gdy jednak rozmawiałem z byłymi więźniami, nazwisko to często wypowiadano z wielką czcią i wdzięcznością za otrzymywaną pomoc. Podczas rozmowy na temat Jana Gembczyka, Karol Miczajka wypowiedział takie znamienne zdanie:

Ciągła obawa przed zdradą, a zdrada równałaby się śmierci przez rozstrzelenie lub powieszenie, trzymała Jego nerwy w ciągłym napięciu i czyniła Go coraz więcej zamkniętym w sobie”. Powyżej opisane przykłady pomocy współwięźniom, nie powinny przysłaniać drobnych uczynków, gdyż Janek jako jeden z najstarszych więźniów, korzystając ze swoich znajomości i autorytetu, załatwiał przeniesienie do lepszego komanda roboczego, otrzymanie lepszej odzieży, miski zupy, kartofli czy kawałka chleba. Wiele więc, dobrych czynów, spełnionych bez rozgłosu wobec współkolegów, zapisanych jest na koncie tego niezwykle skromnego człowieka.


Zaznaczam jednocześnie bardzo wyraźnie, że nie umniejszam roli w tak niebezpiecznej działalności pozostałych więźniów pracujących w różnych punktach Politische Abteilung. Przypisuję pewne wątki tej działalności Janowi Gembczykowi, gdyż to o Nim rozmawiałem z byłymi więźniami, a ich informacje, dotyczyły tej konkretnej osoby.

W październiku 1944 r. został wywieziony z KL Auschwitz do KL Gross-Rosen, a następnie do KL Buchenwald. Tam o ironio, w chwili gdy rozpoczynało się oswobadzanie Rybnika, Marian Gemski, a właściwie Jan Gembczyk ginie dnia 13.03.1945 r. Powtórzę więc za Karolem Miczajką –

„On który tak marzył o powrocie do domu i pracy w Nowej Ojczyźnie, użyźnił prochem swoich kości wrogą od wieków ziemię”.


Gdzie z takimi historiami może się dziś zapoznać odwiedzający Muzeum Auschwitz?

Jerzy Klistała

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Były wiceprezydent Gdańska oskarżony o wykorzystanie małoletniego. Sąd wydał wyrok z ostatniej chwili
Były wiceprezydent Gdańska oskarżony o wykorzystanie małoletniego. Sąd wydał wyrok

Były wiceprezydent Gdańska ds. edukacji i usług społecznych Piotr K. został w poniedziałek skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata za seksualne wykorzystanie małoletniego. Wyrok jest nieprawomocny.

Nuclear Sharing. Państwo NATO popiera umieszczenie broni nuklearnej w Polsce z ostatniej chwili
Nuclear Sharing. Państwo NATO popiera umieszczenie broni nuklearnej w Polsce

– Ten pomysł rzeczywiście jest istotny, odstrasza i w naturalny sposób budzi niepokój kremlowskich polityków – mówił w rozmowie z dziennikarzami Gitanas Nauseda. Prezydent Litwy pozytywnie ocenia pomysł umieszczenia w Polsce broni nuklearnej sił NATO.

Lasek: „Konieczna jest modyfikacja planów z czasów rządów PiS” z ostatniej chwili
Lasek: „Konieczna jest modyfikacja planów z czasów rządów PiS”

– Nasi poprzednicy próbowali zrobić wszystko, by nie można się było z projektu CPK wycofać. Konieczna jest modyfikacja planów z czasów rządów PiS – mówi w „Rz"” Maciej Lasek. Wg pełnomocnika rządu ds. CPK „jeśli zostanie wybudowane lotnisko w Baranowie, dalsza eksploatacja Lotniska Chopina nie ma sensu”.

Wojna wybuchnie w ciągu godziny. Niepokojące doniesienia niemieckiego dziennika z ostatniej chwili
"Wojna wybuchnie w ciągu godziny". Niepokojące doniesienia niemieckiego dziennika

Jeśli przywódcy Republiki Serbskiej - większościowo serbskiej części Bośni i Hercegowiny - ogłoszą secesję, w ciągu godziny wybuchnie w kraju wojna - ostrzega niemiecki dziennik "Die Welt".

Burza w Pałacu Buckingam. Samotna podróż księcia Harry’ego z ostatniej chwili
Burza w Pałacu Buckingam. Samotna podróż księcia Harry’ego

Media obiegły informacje dotyczące księcia Harry’ego, który podjął ważną decyzję. Arystokrata pojawi się w Wielkiej Brytanii, jednak wizyta ta może nie spełnić oczekiwań wielu osób.

Trzyletnia dziewczynka w szpitalu. 23-latek usłyszał zarzuty z ostatniej chwili
Trzyletnia dziewczynka w szpitalu. 23-latek usłyszał zarzuty

Zarzuty fizycznego znęcania się nad trzyletnią dziewczynką usłyszał 23-latek, który w piątek został zatrzymany przez policję w Wejherowie po tym, gdy dziecko trafiło do szpitala. Prokuratura przygotowuje wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny.

Strajk na największym lotnisku w Wielkiej Brytanii z ostatniej chwili
Strajk na największym lotnisku w Wielkiej Brytanii

Jutro rozpocznie się czterodniowy strajk na najbardziej ruchliwym i popularnym lotnisku w Wielkiej Brytanii. Swoje niezadowolenie dotyczące warunków pracy wyrazić mają funkcjonariusze Straży Granicznej. O szczegółach poinformował związek zawodowy PCS.

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla mistrzami Polski z ostatniej chwili
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla mistrzami Polski

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla wywalczyli czwarty w historii i drugi z rzędu tytuł mistrza Polski. W niedzielę pokonali u siebie Aluron CMC Wartę Zawiercie 3:1 25:19, 21:25, 25:23, 25:18) w trzecim decydującym meczu finałowym i wygrali tę rywalizację 2-1.

Dużo się dzieje. Niepokojące doniesienia z Pałacu Buckingham z ostatniej chwili
"Dużo się dzieje". Niepokojące doniesienia z Pałacu Buckingham

Ostatnie tygodnie w Pałacu Buckingham nie należały do spokojnych. Zarówno członkowie rodziny królewskiej, jak i poddani martwią się o księżną Kate i króla Karola III, którzy zmagają się z chorobą nowotworową. W sprawie żony księcia Williama pojawiły się nowe informacje.

To byłaby rewolucja. Deklaracja premier Włoch przed wyborami do PE z ostatniej chwili
"To byłaby rewolucja". Deklaracja premier Włoch przed wyborami do PE

Premier Włoch Giorgia Meloni ogłosiła w niedzielę, że będzie "jedynką" na wszystkich listach swej macierzystej partii Bracia Włosi w wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu.

REKLAMA

Jerzy Klistała: Jan Gembczyk. Numer obozowy 485. Cichy bohater

Numery obozowe przydzielane były w KL Auschwitz wg narastającej kolejności i konkretny numer należał do jednego konkretnego więźnia. Numery zmarłych więźniów nie były drugi raz przydzielane. (Dla wyjaśnienia, inne serie numerów mieli mężczyźni, inne kobiety, inne Romowie - z dodaniem do cyfr litery Z, więźniowie wychowawczy - do cyfr dodawane były litery „EH”, były także odpowiednie wyróżniki przy numeracji Żydów.
 Jerzy Klistała: Jan Gembczyk. Numer obozowy 485. Cichy bohater
/ screen YouTube
Przy tym dosyć ogólnikowym przedstawieniu zakresu działalności wszechwładnego Wydziału Politycznego, pora zaznaczyć, że w wymienionej już Registraturze Żywych, pracował główny bohater niniejszego opracowania Marian Gemski (prawdziwe nazwisko – Jan Gembczyk) o numerze obozowym 485, co świadczy o tym, że był więźniem „starym” - stażem więźniarskim.

Więźniowie pracujący w Registraturze, mieli możliwość zapoznawania się ze wszystkimi aktami personalnymi innych więźniów. Mieli więc także możliwość wykradania niektórych informacji i przekazywania ich więźniom, których dane te dotyczyły. Informacje takie przekazywane były osobiście przez więźniów pracujących w Registraturze lub dla własnego bezpieczeństwa drogą pośrednią – przez innych zaufanych współwięźniów. Często były to wskazówki dla władz obozowych, w których określano „zagrożenie” jakie stanowi dla Rzeszy dany więzień. W ten więc sposób, Marian Gemski narażając się na wielkie niebezpieczeństwo, mając możliwość wglądu do akt personalnych, usuwał z nich owe „R.n.e.”, niewygodne załączniki czy obciążające dowody, a dzięki temu ratował danego więźnia nie tylko od surowej kary, ale często od śmierci. Ponad to, więźniowie zatrudnieni w Dziale Przyjęć, mieli umożliwiony (nieformalny) kontakt z więźniami przebywającymi we wszystkich podobozach, co z kolei umożliwiało przekazywanie im lub odbieranie od nich ważnych informacji, przekazywanie grypsów, świadczenie pomocy w kontaktach z członkami rodzin przebywającymi w różnych podobozach, a także przekazywanie lekarstw do tych podobozów. 

Były także inne warunki umożliwiające niesienie pomocy przez pracowników tego zespołu roboczego a ściślej przez trzech jego przedstawicieli – Mariana Gemskiego, Feliksa Myłyka nr ob. 92 i Wilibalda Pająka nr ob. 26790. Wspomniane wyżej kontakty zewnętrzne, były możliwe między innymi wówczas, gdy któryś z wymienionej trójki otrzymał polecenie ustalenia gdzie więzień o konkretnym numerze obozowym pracuje. By to ustalić, trzeba było przejść do głównej „Schreibstuby” znajdującej się w bloku 24. Marian Gemski, Wilibald Pająk i Myłyk, posiadali zezwolenie (byli upoważnieni) na wchodzenie i wychodzenie z obozu w godzinach pracy – gdy uzasadniała to potrzeba wykonywania polecenia przełożonego. Oczywiście zmuszeni byli zgłaszać każdorazowe wyjścia i wejścia przez bramę „ARBEIT MACHT FREI” u dyżurującego tam „Blockführera”, odnotowującego to w książce raportowej. 

Nieraz konieczne było powielanie tajnych rozkazów komendanta obozu, a to wykonywali także wymienieni już więźniowie, choć w takich przypadkach byli szczególnie pilnowani przez asystującego przy tej czynności esesmana, żeby nie mieli możliwości czytania treści powielanych dokumentów. Mimo to, często udawało się przeczytać jakieś zdanie zdradzające treść rozkazu. Gdy treść taka dotyczyła jakiejś szczególnej akcji podjętej przeciw więźniom w obozie, informacje ta była przekazywana kolegom w obozie. Najczęstszą porą przekazywania sobie takich informacji był wieczór, gdy po apelu więźniowie mogli się wzajemnie spotykać. 

Było także moralnym obowiązkiem więźniów zatrudnionych w Wydziale Politycznym – zlecona przez wewnątrzobozową organizację ruchu oporu – walka z konfidentami. Chodziło o rozpracowywanie, działających więźniów konfidentów w obozie. Konfidenci owi przychodzili do pomieszczeń w Wydziale Politycznym na rozmowy z poszczególnymi SS-manami, i wówczas najwięcej mogły zdziałać więźniarki – sekretarki, często obecne przy składaniu takich donosów. Sekretarki zapamiętane informacje przekazywały współpracującym z nimi więźniom, a oni ostrzegali więźniów zamieszanych w złożony donos. Innymi słowy, więźniarki i więźniowie pracujący w Wydziale Politycznym, stanowili zespół ludzi pomagających sobie nawzajem, mimo świadomości, że takie „wykradanie” wiadomości z Wydziału Politycznego i przekazywanie ich na użytek więźniów czy organizacji ruchu oporu, było w rozumieniu władz obozowych przestępstwem największym, karanym oczywiście śmiercią.

Bardzo niewiele tekstu poświęciłem bohaterowi niniejszego opracowania, gdyż zaangażowany w pomoc współwięźniom, nie nawiązywał z nimi osobistych kontaktów, ponad niezbędne minimum. Niewiele więc zachowało się Jego relacji o pobycie w obozie i wykonywanej pracy. Gdy jednak rozmawiałem z byłymi więźniami, nazwisko to często wypowiadano z wielką czcią i wdzięcznością za otrzymywaną pomoc. Podczas rozmowy na temat Jana Gembczyka, Karol Miczajka wypowiedział takie znamienne zdanie:

Ciągła obawa przed zdradą, a zdrada równałaby się śmierci przez rozstrzelenie lub powieszenie, trzymała Jego nerwy w ciągłym napięciu i czyniła Go coraz więcej zamkniętym w sobie”. Powyżej opisane przykłady pomocy współwięźniom, nie powinny przysłaniać drobnych uczynków, gdyż Janek jako jeden z najstarszych więźniów, korzystając ze swoich znajomości i autorytetu, załatwiał przeniesienie do lepszego komanda roboczego, otrzymanie lepszej odzieży, miski zupy, kartofli czy kawałka chleba. Wiele więc, dobrych czynów, spełnionych bez rozgłosu wobec współkolegów, zapisanych jest na koncie tego niezwykle skromnego człowieka.


Zaznaczam jednocześnie bardzo wyraźnie, że nie umniejszam roli w tak niebezpiecznej działalności pozostałych więźniów pracujących w różnych punktach Politische Abteilung. Przypisuję pewne wątki tej działalności Janowi Gembczykowi, gdyż to o Nim rozmawiałem z byłymi więźniami, a ich informacje, dotyczyły tej konkretnej osoby.

W październiku 1944 r. został wywieziony z KL Auschwitz do KL Gross-Rosen, a następnie do KL Buchenwald. Tam o ironio, w chwili gdy rozpoczynało się oswobadzanie Rybnika, Marian Gemski, a właściwie Jan Gembczyk ginie dnia 13.03.1945 r. Powtórzę więc za Karolem Miczajką –

„On który tak marzył o powrocie do domu i pracy w Nowej Ojczyźnie, użyźnił prochem swoich kości wrogą od wieków ziemię”.


Gdzie z takimi historiami może się dziś zapoznać odwiedzający Muzeum Auschwitz?

Jerzy Klistała


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe