Nie dość, że opozycja jest podzielona, to jest też i skłócona. Paweł Kukiz zdążył w krótkim czasie poobrażać zarówno tych, z którymi próbował wejść w wyborczy sojusz, jak i, a może nawet przede wszystkim byłych współpracowników. W szeregach PO-KO też nie ma spokoju.
Usatysfakcjonowana Iwona Hartwich to spostponowany Arkadiusz Myrcha. Uhonorowany jedynką w Krakowie Paweł Kowal to głośny bunt miejscowych platformersów, to samo dzieje się w Łodzi z Tomaszem Zimochem, ech, na co ci to było, Grzegorzu… Walka o biorące miejsca w parlamencie to być albo nie być, bo oczywistym jest, że żadnych synekur nie będzie. PSL zbiera renegatów z pozostałych partii, pojawiły się nawet głosy, że Wałęsa-junior, dla którego zabrakło miejsca na liście PO, wystartuje od ludowców. Sądzę jednak, że Schetyna znów się ugnie i dopieści Jarosława Wałęsę, namaszczonego już przez ojca na następcę. A lewica? Włodzimierz Czarzasty sypie dowcipami lub wulgaryzmami luźno związanymi z wyborami, Robert Biedroń nieustannie uśmiecha się i zapewnia, że odmieni oblicze tej ziemi. Swoją drogą udawanie papieża wierzących tylko irytuje, a swoich raczej nie przekonuje. Chyba się nie mylę? Biedroń mógłby poudawać Lenina czy chociażby jakiegoś ideologa LGBT. Byleby nie Marksa, bo ten niepodzielnie przynależy do Adriana Zandberga, walczącego o „uspołecznienie własności wielkokapitalistycznej, zapewnienie masom pracującym…”. Naiwnie sądziłem, że po upadku komunizmu nikt już nie będzie mówił o „masach pracujących” i walce klas, a jednak! Paradoksalnie, ten komunistyczny manifest Partii Razem to w zasadzie jedyny, choć kompletnie bezsensowny program. Platforma Obywatelska z rozbrajającą szczerością wyznała, że przedstawi go po wyborach. Jedynym jej hasłem jest antypisizm. „Musimy strząsnąć ze zdrowego polskiego drzewa naszego państwa PiS-owską szarańczę” jest może i dobre na konwencję partyjną w Poznaniu, ale, na miły Bóg, nie na kampanię wyborczą.
Jako że przygotowanie programów, z którymi te ulepione ad hoc koalicje pójdą do wyborów nie jest możliwe, obracać się będziemy w świecie dętych afer i pseudoskandali. Ale przede wszystkim histerycznej walki ideologicznej. Wyimaginowanego braku praw obywatelskich dla mniejszości seksualnych, a zatem brutalnego, także z użyciem siły fizycznej (co już ma miejsce) ataku na przedstawicieli kościoła. Komunizm nie zdołał wywrócić fundamentów zachodniej cywilizacji zbudowanej na chrześcijaństwie. Tym bardziej nie zdołają zrobić tego głosiciele ideologii LGTB. A poseł Biedroń nie zmieni oblicza tej ziemi.
Mieczysław Gil
#REKLAMA_POZIOMA#