Monika Nowak: Nika, Nika, ludek fika

11 stycznia to bardzo znaczący dla historii polityki dzień. W 532 roku, właśnie 11 stycznia w Konstantynopolu wybuchł bunt stronnictw cyrkowych przeciwko cesarzowi Justynianowi I, zwany powstaniem Nika, gdyż taki okrzyk, oznaczający „zwyciężaj” albo „naprzód” wznosili buntownicy.
 Monika Nowak: Nika, Nika, ludek fika
/ Wikipedia domena publiczna

Cała historię należy rozpocząć od wyjaśnienia czym był rzymski cyrk. Otóż to nic innego jak hipodrom, gdzie odbywały się zawody rydwanów. Z braku piłki nożnej Rzymianie, również ci w wersji bizantyńskiej, podniecali się sportowo tymi właśnie wyścigami a poza tym wszystko było w zasadzie tak jak dzisiaj. To znaczy istnieli kibice i kibole, sektory, ustawki, w Konstantynopolu na hipodromie było nawet coś w rodzaju żylety. Jak i dzisiaj był doping wrzeszczący i chemiczny, z tym, że tym ostatnim raczono raczej konie a nie ludzi. Podobnie, jak i dzisiaj, sport odgrywał też sporą rolę w polityce, a w zasadzie był jednym z jej narzędzi. Można nawet powiedzieć, że był wtedy jednym z głównych narzędzi, gdyż przynależność do określonego stronnictwa kibiców określała również zapatrywania polityczne. W VI wieku w Bizancjum były cztery liczące się stronnictwa: Niebiescy, Czerwoni, Zieloni i Biali /bardzo proszę, bez skojarzeń/. Dominowali Niebiescy i Zieloni. Cesarz, co pewnie nie jest zaskoczeniem, kibicował Niebieskim.

 

Skoro o władcy mowa, czas na wyjaśnienie kilku kwestii politycznych. Rzym w wersji Bizancjum był teoretycznie monarchią absolutną /określenie „absolutna’ jest nieadekwatne do epoki za to zrozumiałe dla przeciętnego czytelnika, dlatego będę się go trzymać/ ale w praktyce cesarz musiał się nieźle naganiać w labiryncie politycznym, żeby osiągnąć zamierzone cele oraz umrzeć we własnym łóżku i to kompletny a nie na przykład bez nosa. Bohater tej opowieści, Justynian oraz jego małżonka Teodora, jak podaje złośliwy Prokopiusz, była artystka zajmująca się tańcem w niekompletnej odzieży za to z kompletną obsługą klienta, mieli ambicje umrzeć ze wszystkimi częściami ciała i po zrealizowaniu ambitnych celów politycznych co skłaniało ich do stosowania metod dziś uznawanych za niezgodne z prawami człowieka za to bezdyskusyjnie skutecznych.

 

 

Po krótkim naszkicowaniu niezbędnego tła czas na naświetlenie istoty rzeczy. Z podanych powyżej powodów para cesarska nie miała poczucia humoru jeżeli idzie o takie sprawy jak podatki. No cóż, prowadzili politykę najwyższej jakości, a jak wiadomo, jakość kosztuje. Z przyczyn praktycznych potrafili też oślepnąć na takie kwestie jak na przykład wziątko czyli korupcja. No chyba, że wzięła osoba, co do której cesarstwo zdecydowali, żeby lepiej przeniosła się na emeryturę albo do grobowca rodzinnego, ewentualnie jakiś nie dość ostrożny wziątkarz przyjął korzyść materialną nie od tego, co trzeba. Nie wiedzieć czemu zjawiska te, naturalne odkąd człowiek zlazł z drzewa i wymyślił państwo, cosik nie podobały się malkontentom. Prawdziwa przyczyna zapewne leżała gdzie indziej i miała charakter osobistych rozgrywek, gdyż niepełny życiorys Justyniana i jego mało błękitnokrwiści antenaci skłaniali część arystokracji do kontestowania jego prawa do tronu i wysuwania godniejszych, jak twierdzili, kandydatów. Dziwnym zbiegiem okoliczności formułujacy te dubia zawsze mieli na myśli siebie, swoich krewnych albo co bogatszych kolegów.

 

Cała rzecz zaczęła się od ustawki między Niebieskimi a Zielonymi. Mordobicia takie były na porządku dziennym i nikt by się nie przyjmował gdyby nie to, że tym razem ktoś przesadził i zabawa skończyła się uroczystym pogrzebem jednego z uczestników. Morderców złapano i zaczęto systematycznie odsyłać na łono Abrahama ale 10 stycznia dwóch z nich uciekło. Dla równowagi jeden Zielony i jeden Niebieski. Wedle zasady „jak trwoga to do Boga” zaczęli okupować pobliski kościół, który został otoczony przez wściekły tłum. W międzyczasie bowiem ówczesne media, czyli zawodowi szeptacze wspomagani przez liczne i wpływowe w mieście agencje informacyjne w osobach przekupek zdołały odpowiednio napompować atmosferę. Justynian był w kropce bo ustąpić nie mógł, gdyż potrzebował kasy na planowane perskie lanie a nieustapienie groziło konsekwencjami w postaci lania rodzimego konstantynopolitańskiego i to gratis w wykonaniu wolontariuszy oraz pożytecznych idiotów. Za to koszty odbudowy musiałby wziąć na siebie. O ile nie dostałby ich w spadku następca wykreowany w wyniku sportowych komplikacji. Justynian postanowił zaryzykować i ogłosił następne wyścigi na 13 stycznia. Faktycznie, na hipodrom przyszli ludzie ale mocno wkurzeni i nakręceni, przy czym pewnie 80% nie bardzo wiedziało o co jest wściekłych ale w modzie akurat były fochy na cesarza. Sam władca na wszelki wypadek został w loży vipowskiej, szczęśliwie tak zbudowanej przez zapobiegliwych poprzedników, że wchodziło się do niej wprost z pałacu. Przez jakiś czas ograniczono się do pomruków ale podczas kolejnej gonitwy tłum uznał, że potrzebuje lepszej rozrywki /w końcu ile można patrzeć na biegające konie/, rzucił się na pałac cesarski przy okazji podpalając dwa czy trzy budynki użyteczności publicznej. Wiadomo, w styczniu dni krótkie i nawet w Konstantynopolu nie jest za ciepło więc mogli sobie oświetlić cyrk i ogrzać się za jednym zamachem. Justynian musiał w duchu błogosławić przewidujących poprzedników, którzy nie dość że rozbudowali pałac na skomplikowanym, pełnym tajemniczych przejść i zakątków planie, ale i solidnie go ufortyfikowali. Nieoszczędzanie na pensjach gwardii przybocznej też przyniosło pozytywne skutki i w ten sposób Justynian i Teodora przetrzymali pięciodniowe oblężenie. Co prawda w pewnym momencie cesarz mocno się zastanawiał czy nie wsiąść na statek /pałac miał też własny port/ i nie utworzyć rządu na uchodźstwie tym bardziej, że tłum dyskretnie zdopingowany przez niezadowolonych senatorów pragnących wykorzystać nadarzającą się sytuację, zdołał wybrać sobie na cesarza niejakiego Hypatiusza, syna byłego cesarza oraz zażądać dymisji paru co mniej popularnych urzędników, głównie tych od podatków, ale Teodozja wygłosiła wykład na temat cech, jakimi winien się odznaczać prawdziwy mężczyzna i pod wpływem tej prelekcji postanowił jednak zostać. Postanowiono wykorzystać metody klasyczne. Niejaki Narses, eunuch, udał się zaopatrzony w stosowne zapasy złotych monet do sektora Niebieskich w celu przypomnienia im, że cesarz to ich ziomek. W celu odświeżenia pamięci i umocnienia więzi klubowych wręczył im przyniesione monety. Przywódcy Niebieskich przeliczyli kasę, przypomnieli sobie, że faktycznie cesarz zawsze nosił niebieski szalik, olali koronacje Hypatiusza i po prostu poszli do domu zahaczając o pobliskie knajpy, żeby wypić za zdrowie zioma, który był przy kasie, notabene ich własnej bo z podatków, i postawił wszystkim wino. Na okupowanym hipodromie zostali Zieloni. Zanim zdołali pozamykać rozwarte ze zdumienia gęby /Niebiescy nie uznali za stosowne poinformować ich ani o wizycie wysoko postawionego rzezańca, ani o fundowanej popijawie/ w okolicy pojawili się wodzowie Belizariusz i Mundes, również odpowiednio zachęceni materialnie ale osobiście przez cesarza i rozpoczęli tłumaczenie Zielonym niestosowność ich zachowania. Jak twierdzi Prokopiusz /przypominam, okropny złośliwiec/, efektem tej publicznej lekcji politologii było 30 tysięcy pogrzebów. Z tego wynika, że na całej historii najbardziej skorzystali przedsiębiorcy pogrzebowi i zawodowe płaczki. No, może jeszcze właściciele knajp, bo po popijawie Niebieskich mieli jeszcze spore zamówienia na stypy. Po łbie dostał za to Hypatiusz, a konkretnie po szyi bo go ścieli. W przypadku senatorów Justynian ograniczył się do wygnania. Niespodziewanie zyskali też muzułmanie, gdyż po tym wszystkim cesarz postanowił również dać prezent Panu Bogu i wybudował meczet, tfu, wtedy chwilowo kościół Hagia Sophia. To jest dopiero dalekowzroczność, wybudować dom modlitwy dla religii, która jeszcze nie istnieje. W tym kontekście oczywiste staje się, że powstanie Nika nie mogło się udać. Przeciw geniuszowi nie poradzi nawet tłum kiboli.


Tekst pochodzi z: http://babaichlop.pl/2017/01/11/nika-nika-ludek-fika/
 

 

POLECANE
Szczyt Trump–Putin–Zełenski. Jest możliwa data z ostatniej chwili
Szczyt Trump–Putin–Zełenski. Jest możliwa data

Donald Trump chce zorganizować trójstronny szczyt z Władimirem Putinem i Wołodymyrem Zełenskim już w najbliższy piątek 22 sierpnia – informuje serwis Axios.

Spotkanie Tuska z zaprzyjaźnionymi «dziennikarzami» z ostatniej chwili
"Spotkanie Tuska z "zaprzyjaźnionymi «dziennikarzami»"

Dziennikarz Telewizji Republika Marcin Dobski twierdzi, że odbyło się "spotkanie D. Tuska i kierownictwa rządu z zaprzyjaźnionymi dziennikarzami".

Placówka Schenpfa zapomniała o Święcie Wojska Polskiego? Relacja z polskiego cmentarza pod Monte Cassino z ostatniej chwili
Placówka Schenpfa zapomniała o Święcie Wojska Polskiego? Relacja z polskiego cmentarza pod Monte Cassino

15 sierpnia pod Monte Cassino nie pojawił się żaden przedstawiciel polskich instytucji – relacjonuje Tomasz Łysiak w serwisie niezalezna.pl.

Tragedia na Mazowszu. Znaleziono zwłoki 20-latka z ostatniej chwili
Tragedia na Mazowszu. Znaleziono zwłoki 20-latka

Znaleziono zwłoki 20-latka, który w piątek wieczorem zaginął w okolicy Jeziora Białego w pow. gostynińskim w woj. mazowieckim. Ciało zostało wyciągnięte z wody – poinformowała w sobotę rzeczniczka mazowieckiej policji podinsp. Katarzyna Kucharska.

Efekt Nawrockiego. Szefowa KRS: Część problemów samoczynnie ustępuje z ostatniej chwili
Efekt Nawrockiego. Szefowa KRS: Część problemów samoczynnie ustępuje

Szefowa KRS twierdzi, że po objęciu urzędu przez Karola Nawrockiego kończą się spory o wyłączenia sędziów powołanych po 2018 r.

Komunikat dla mieszkańców Wielkopolski z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Wielkopolski

Sejmik Wielkopolski wybrał nowego skarbnika. Po 21 latach pracy Elżbieta Kuzdro-Lubińska odchodzi na emeryturę – informuje Samorząd Województwa Wielkopolskiego.

Ta książka anonimowego dyplomaty może wstrząsnąć stosunkami niemiecko-polskimi: Tak Niemcy chroniły zbrodniarzy tylko u nas
Ta książka anonimowego dyplomaty może wstrząsnąć stosunkami niemiecko-polskimi: Tak Niemcy chroniły zbrodniarzy

Przedstawiamy naszym Czytelnikom fragment powstającej książki pod roboczym tytułem "Protokół rozbieżności" anonimowego, polskiego dyplomaty od lat pracującego w Niemczech. Książka w zbeletryzowanej formie opisuje szokujący stan stosunków polsko-niemieckich, a także różnego rodzaju postawy Niemców i Polaków.

Ujawniono żądania Putina. Co zrobi Zełenski? z ostatniej chwili
Ujawniono żądania Putina. Co zrobi Zełenski?

Prezydent USA Donald Trump stwierdził podczas rozmowy z europejskimi liderami, że można szybko osiągnąć pokój, jeśli Ukraina wycofa się z reszty obwodu donieckiego – donosi „New York Times”. W zamian Putin miał zaoferować rozejm, a Trump nie wykluczył gwarancji bezpieczeństwa z udziałem żołnierzy USA.

Groźny wypadek w Toruniu. Kilkanaście osób rannych Wiadomości
Groźny wypadek w Toruniu. Kilkanaście osób rannych

W sobotę, 16 sierpnia 2025 roku, około godziny 10:40, na ulicy Józefa Ignacego Kraszewskiego w Toruniu doszło do groźnego wypadku. Dwa tramwaje zderzyły się w rejonie przystanku Osiedle Młodych, powodując obrażenia u 14 pasażerów i poważne utrudnienia w ruchu miejskim.

Złe wieści dla Tuska. Jest sondaż z ostatniej chwili
Złe wieści dla Tuska. Jest sondaż

Polacy widzą małe szanse, na utworzenie koalicji 13 grudnia po kolejnych wyborach parlamentarnych – wynika z sondażu SW Research dla "Rzeczpospolitej".

REKLAMA

Monika Nowak: Nika, Nika, ludek fika

11 stycznia to bardzo znaczący dla historii polityki dzień. W 532 roku, właśnie 11 stycznia w Konstantynopolu wybuchł bunt stronnictw cyrkowych przeciwko cesarzowi Justynianowi I, zwany powstaniem Nika, gdyż taki okrzyk, oznaczający „zwyciężaj” albo „naprzód” wznosili buntownicy.
 Monika Nowak: Nika, Nika, ludek fika
/ Wikipedia domena publiczna

Cała historię należy rozpocząć od wyjaśnienia czym był rzymski cyrk. Otóż to nic innego jak hipodrom, gdzie odbywały się zawody rydwanów. Z braku piłki nożnej Rzymianie, również ci w wersji bizantyńskiej, podniecali się sportowo tymi właśnie wyścigami a poza tym wszystko było w zasadzie tak jak dzisiaj. To znaczy istnieli kibice i kibole, sektory, ustawki, w Konstantynopolu na hipodromie było nawet coś w rodzaju żylety. Jak i dzisiaj był doping wrzeszczący i chemiczny, z tym, że tym ostatnim raczono raczej konie a nie ludzi. Podobnie, jak i dzisiaj, sport odgrywał też sporą rolę w polityce, a w zasadzie był jednym z jej narzędzi. Można nawet powiedzieć, że był wtedy jednym z głównych narzędzi, gdyż przynależność do określonego stronnictwa kibiców określała również zapatrywania polityczne. W VI wieku w Bizancjum były cztery liczące się stronnictwa: Niebiescy, Czerwoni, Zieloni i Biali /bardzo proszę, bez skojarzeń/. Dominowali Niebiescy i Zieloni. Cesarz, co pewnie nie jest zaskoczeniem, kibicował Niebieskim.

 

Skoro o władcy mowa, czas na wyjaśnienie kilku kwestii politycznych. Rzym w wersji Bizancjum był teoretycznie monarchią absolutną /określenie „absolutna’ jest nieadekwatne do epoki za to zrozumiałe dla przeciętnego czytelnika, dlatego będę się go trzymać/ ale w praktyce cesarz musiał się nieźle naganiać w labiryncie politycznym, żeby osiągnąć zamierzone cele oraz umrzeć we własnym łóżku i to kompletny a nie na przykład bez nosa. Bohater tej opowieści, Justynian oraz jego małżonka Teodora, jak podaje złośliwy Prokopiusz, była artystka zajmująca się tańcem w niekompletnej odzieży za to z kompletną obsługą klienta, mieli ambicje umrzeć ze wszystkimi częściami ciała i po zrealizowaniu ambitnych celów politycznych co skłaniało ich do stosowania metod dziś uznawanych za niezgodne z prawami człowieka za to bezdyskusyjnie skutecznych.

 

 

Po krótkim naszkicowaniu niezbędnego tła czas na naświetlenie istoty rzeczy. Z podanych powyżej powodów para cesarska nie miała poczucia humoru jeżeli idzie o takie sprawy jak podatki. No cóż, prowadzili politykę najwyższej jakości, a jak wiadomo, jakość kosztuje. Z przyczyn praktycznych potrafili też oślepnąć na takie kwestie jak na przykład wziątko czyli korupcja. No chyba, że wzięła osoba, co do której cesarstwo zdecydowali, żeby lepiej przeniosła się na emeryturę albo do grobowca rodzinnego, ewentualnie jakiś nie dość ostrożny wziątkarz przyjął korzyść materialną nie od tego, co trzeba. Nie wiedzieć czemu zjawiska te, naturalne odkąd człowiek zlazł z drzewa i wymyślił państwo, cosik nie podobały się malkontentom. Prawdziwa przyczyna zapewne leżała gdzie indziej i miała charakter osobistych rozgrywek, gdyż niepełny życiorys Justyniana i jego mało błękitnokrwiści antenaci skłaniali część arystokracji do kontestowania jego prawa do tronu i wysuwania godniejszych, jak twierdzili, kandydatów. Dziwnym zbiegiem okoliczności formułujacy te dubia zawsze mieli na myśli siebie, swoich krewnych albo co bogatszych kolegów.

 

Cała rzecz zaczęła się od ustawki między Niebieskimi a Zielonymi. Mordobicia takie były na porządku dziennym i nikt by się nie przyjmował gdyby nie to, że tym razem ktoś przesadził i zabawa skończyła się uroczystym pogrzebem jednego z uczestników. Morderców złapano i zaczęto systematycznie odsyłać na łono Abrahama ale 10 stycznia dwóch z nich uciekło. Dla równowagi jeden Zielony i jeden Niebieski. Wedle zasady „jak trwoga to do Boga” zaczęli okupować pobliski kościół, który został otoczony przez wściekły tłum. W międzyczasie bowiem ówczesne media, czyli zawodowi szeptacze wspomagani przez liczne i wpływowe w mieście agencje informacyjne w osobach przekupek zdołały odpowiednio napompować atmosferę. Justynian był w kropce bo ustąpić nie mógł, gdyż potrzebował kasy na planowane perskie lanie a nieustapienie groziło konsekwencjami w postaci lania rodzimego konstantynopolitańskiego i to gratis w wykonaniu wolontariuszy oraz pożytecznych idiotów. Za to koszty odbudowy musiałby wziąć na siebie. O ile nie dostałby ich w spadku następca wykreowany w wyniku sportowych komplikacji. Justynian postanowił zaryzykować i ogłosił następne wyścigi na 13 stycznia. Faktycznie, na hipodrom przyszli ludzie ale mocno wkurzeni i nakręceni, przy czym pewnie 80% nie bardzo wiedziało o co jest wściekłych ale w modzie akurat były fochy na cesarza. Sam władca na wszelki wypadek został w loży vipowskiej, szczęśliwie tak zbudowanej przez zapobiegliwych poprzedników, że wchodziło się do niej wprost z pałacu. Przez jakiś czas ograniczono się do pomruków ale podczas kolejnej gonitwy tłum uznał, że potrzebuje lepszej rozrywki /w końcu ile można patrzeć na biegające konie/, rzucił się na pałac cesarski przy okazji podpalając dwa czy trzy budynki użyteczności publicznej. Wiadomo, w styczniu dni krótkie i nawet w Konstantynopolu nie jest za ciepło więc mogli sobie oświetlić cyrk i ogrzać się za jednym zamachem. Justynian musiał w duchu błogosławić przewidujących poprzedników, którzy nie dość że rozbudowali pałac na skomplikowanym, pełnym tajemniczych przejść i zakątków planie, ale i solidnie go ufortyfikowali. Nieoszczędzanie na pensjach gwardii przybocznej też przyniosło pozytywne skutki i w ten sposób Justynian i Teodora przetrzymali pięciodniowe oblężenie. Co prawda w pewnym momencie cesarz mocno się zastanawiał czy nie wsiąść na statek /pałac miał też własny port/ i nie utworzyć rządu na uchodźstwie tym bardziej, że tłum dyskretnie zdopingowany przez niezadowolonych senatorów pragnących wykorzystać nadarzającą się sytuację, zdołał wybrać sobie na cesarza niejakiego Hypatiusza, syna byłego cesarza oraz zażądać dymisji paru co mniej popularnych urzędników, głównie tych od podatków, ale Teodozja wygłosiła wykład na temat cech, jakimi winien się odznaczać prawdziwy mężczyzna i pod wpływem tej prelekcji postanowił jednak zostać. Postanowiono wykorzystać metody klasyczne. Niejaki Narses, eunuch, udał się zaopatrzony w stosowne zapasy złotych monet do sektora Niebieskich w celu przypomnienia im, że cesarz to ich ziomek. W celu odświeżenia pamięci i umocnienia więzi klubowych wręczył im przyniesione monety. Przywódcy Niebieskich przeliczyli kasę, przypomnieli sobie, że faktycznie cesarz zawsze nosił niebieski szalik, olali koronacje Hypatiusza i po prostu poszli do domu zahaczając o pobliskie knajpy, żeby wypić za zdrowie zioma, który był przy kasie, notabene ich własnej bo z podatków, i postawił wszystkim wino. Na okupowanym hipodromie zostali Zieloni. Zanim zdołali pozamykać rozwarte ze zdumienia gęby /Niebiescy nie uznali za stosowne poinformować ich ani o wizycie wysoko postawionego rzezańca, ani o fundowanej popijawie/ w okolicy pojawili się wodzowie Belizariusz i Mundes, również odpowiednio zachęceni materialnie ale osobiście przez cesarza i rozpoczęli tłumaczenie Zielonym niestosowność ich zachowania. Jak twierdzi Prokopiusz /przypominam, okropny złośliwiec/, efektem tej publicznej lekcji politologii było 30 tysięcy pogrzebów. Z tego wynika, że na całej historii najbardziej skorzystali przedsiębiorcy pogrzebowi i zawodowe płaczki. No, może jeszcze właściciele knajp, bo po popijawie Niebieskich mieli jeszcze spore zamówienia na stypy. Po łbie dostał za to Hypatiusz, a konkretnie po szyi bo go ścieli. W przypadku senatorów Justynian ograniczył się do wygnania. Niespodziewanie zyskali też muzułmanie, gdyż po tym wszystkim cesarz postanowił również dać prezent Panu Bogu i wybudował meczet, tfu, wtedy chwilowo kościół Hagia Sophia. To jest dopiero dalekowzroczność, wybudować dom modlitwy dla religii, która jeszcze nie istnieje. W tym kontekście oczywiste staje się, że powstanie Nika nie mogło się udać. Przeciw geniuszowi nie poradzi nawet tłum kiboli.


Tekst pochodzi z: http://babaichlop.pl/2017/01/11/nika-nika-ludek-fika/
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe