[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Rasputin, Sekty, Rewolucja

„Jurodiwy”, przebiegły, manipulujący, łagodzący, hipnotyzerski, zdeprawowany, perwersyjny, carski faworyt z chłopstwa syberyjskiego wywodzący się: zwykle demonizowany, chociaż przez małą garstkę wielbicieli broniony, podziwiany, a niekiedy wręcz deifikowany. Jaki rzeczywiście był? Grigorij Rasputin (1869-1916) łączył w sobie w rozmaitym sensie i na rozmaity sposób mistycyzm, sekciarstwo, oraz rewolucję. Tam gdzie sekty, tam zawsze potencjał rewolucyjny o mistycznym, utopijnym ładunku: nawet wtedy, gdy skrywany jest jako – choćby – materializm dialektyczny.
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Rasputin, Sekty, Rewolucja
/ Wikipedia domena publiczna
Rasputinowi przyprawiono gębę. Dotyczy to szczególnie Zachodu, gdzie narrację o tym skomplikowanym prostym człowieku, carskim faworycie oparto głównie o paszkwil Sergieja M. Trufanova, czyli byłego mnicha Illidora, który brał udział w spiskach dążących do zamordowania Rasputina, oraz pamiętnikach księcia Feliksa Jusupova, któremu w końcu udało się „starca” zabić. Tak twierdzi solidny Douglas Smith w swojej mistrzowskiej, wielowątkowej, wyczerpującej i dogłębnej biografii: Rasputin: „Faith, Power, and the Twilight of the Romanovs” (New York: Farrar, Straus and Giroux, 2016). Już kiedyś recenzowałem dla Tysola jego fantastyczną pracę o Former People, czyli „byłych ludziach”, starej arystokratycznej elicie Rosji prześladowanej i eksterminowanej przez komunę. A teraz – budując na takich fundamentach – Rasputina.
Smith przeczytał kilkaset biografii swego bohatera, kilka tysięcy prasowych – dłuższych lub krótszych – opisów jego działalności; odwiedził 30 archiwów. Z godną największego szacunku pasją detektywistyczną pożarł właściwie wszystko, co istnieje. Na przykład, w jednym wypadku nie był usatysfakcjonowany raportami w maszynopisie gubernialnych dowódców tajnej policji Ochrany do swych szefów na poziomie centralnym. Odgrzebał ręcznie pisane sprawozdania przez szeregowych funkcjonariuszy, które potem przetwarzano na potrzeby naczalstwa, a które weryfikowały i korygowały wersje ostateczne, trafiające na policyjny szczyt.

Autor doszedł do wniosku, że Rasputin faktycznie miał okres „jurodiwy”, wędrowny, w swoim życiu duchowym. Ale gdy osiągnął sławę i dotarł na szczyty, dość szybko przyzwyczaił się do dobrego życia. Nawet na mszę uczęszczał coraz rzadziej. Starał się zwalczać pokusy ciała i świata, ale coraz gorzej mu to wychodziło wraz z upływem czasu. Jego ekscesy seksualne to nie legenda, choć legendą i dezinformacją były niektóre związane z tym wątki, choćby kłamliwa potwarz, że mużyk obsługiwał carycę. 

Jego wpływ na rodzinę władcy Rosji nie był oparty na rzekomo czarodziejskiej umiejętności leczenia hemofilii carewicza, a na zaufaniu, jakim car i caryca darzyli „starca”. Uczucie to wynikało z dwóch głównych czynników. Po pierwsze, Romanowowie mieli niesamowitą potrzebę wypełnienia próżni duchowej, która powiększała się stale ze względu na pustkę mistyczną i intelektualną, jaką było oficjalne prawosławie. Pustkę tę przed Rasputinem wypełniał pewien francuski szarlatan, a właśnie na jego miejsce wszedł syberyjski mużyk. Po drugie, Romanowowie traktowali Rasputina jako autentyczny głos ludu rosyjskiego, a szczególnie cenili to, że nie podlizywał im się i nie mówił, co mu się wydawało, że jego carscy sponsorzy chcieli usłyszeć. Walił prosto z mostu – odwrotnie niż dworacy i reszta carskiego otoczenia. 

I to cała tajemnica wpływów Rasputina. A wpływy były bardzo rozległe, rosły z upływem czasu. „Starik” potrafił nawet narzucać carowi strategię wojenną, a nie tylko sugerować sprawy personalne. Rzeczywiście carski faworyt miał duży wpływ na obsadzanie rozmaitych stanowisk, szczególnie dzięki namolności carycy Aleksandry, która męczyła o to zawsze męża. Jednak Mikołaj II potrafił też ignorować rady Rasputina. A w tym i dobre, takie jak na przykład o priorytecie zaopatrzenia ludności w żywność, aby zneutralizować niezadowolenie wojną.

Fascynujące jest zestawienie żmudnej, benedyktyńskiej pracy Smitha z poprzednimi przyczynkami biograficznymi. Wyciągnę dwa. Alex de Jonge: „The Life and Times of Grigorii Rasputin” (New York: Coward, McCann and Geoghegan, 1982) to wstrzemięźliwy głos krytyczny w oparciu o emigranckie uprzedzenia i materiały. Ze wszystkimi tego ograniczeniami, szczególnie jeśli chodzi o dostęp do archiwów. Rasputin jawi się jako fascynujący, choć negatywny gracz, który starał się kontrolować wszystko. Natomiast Joseph T. Fuhrmann: „Rasputin: The Untold Story” (Hoboken, NJ: John Wiley & Sons, Inc., 2013) minimalizuje wpływy „starca”. Uważa, że udało mu się jedynie załatwić kilka nic nieznaczących nominacji. A głównie chodziło o pobieranie łapówek od petentów. 

Ciekawe, że zarówno de Yonge, jak i Fuhrmann uznają, że wpływy Rasputina leżały w zdolnościach „uzdrawiania” carewicza. Obaj skłaniają się też do związków faworyta z sektą chłystów. Czy to ze względu na jego nieortodoksyjne praktyki religijne, czy też osobiste inklinacje, a już na pewno preferencje seksualne. Smith zgadza się, że to wszystko prawda, ale na podstawie ogromnej ilości materiału doszedł do jednoznacznego wniosku, że Rasputin nie był sekciarzem, a wiernym prawosławnym. Ja dodam od siebie, że „starik” miał wszystkie cechy sekciarza, co więcej bezwiednie stał na czele własnej sekty wielbicielek, niektóre z nich deifikowały go, ale nigdy takiej sekty nie sformalizował i oficjalnie nie opuścił Cerkwi. Wręcz stał się jej nieformalnym dyktatorem poprzez wpływy na dworze. Proszę pamiętać, że w Rosji obowiązywał bizantyjski cezaropapizm, gdzie car był „papieżem”, czyli głową Cerkwi.

Zatrzymajmy się nad wątkiem sekt. Jak pisał wybitny historyk: „sekciarze podzielili się na wiele odgałęzień. Niektóre z nich przypominały sekty protestanckie, inne powróciły do praktyk przedchrześcijańskich, którym towarzyszyły rozmaite ekscesy seksualne” [Zob. Richard Pipes: „The Russian Revolution” (New York: Vintage Books, A Division of Random House, Inc., 1991), s. 89]. 

Sekciarstwo w państwie moskiewskim ujawniło się w XIV i XV w. i funkcjonowało pod nazwą „strygolniki”. W XVI w. najsilniejszą sektą byli judaizatorzy. 

„Strygolniki” wywodzili się prawdopodobnie od bałkańskich „bogomiłów”, ale posiadali też cechy wspólne z zachodnioeuropejskimi katarami. Najpewniej przybyli z Pskowa, Nowogrodu, Tweru i Moskwy szlakami hanzeatyckimi. Zgodnie z sekciarskimi zasadami ich ideologia (i charakter) oscylował między ekstremalnym purytanizmem a ekscesami dionizyjskimi. Sekciarze wyznawali antynomianizm, czyli uważali, że są ponad prawem. Byli prawem samym dla siebie i innych jako rzekomi wybrańcy boży. Stąd nazywali siebie „świętymi”. Ich przywódcy początkowo nazywali się przedstawicielami Pana Boga na ziemi, a z czasem ogłaszali się „mesjaszami”, rzekomymi wcieleniami Jezusa na ziemi. Następowała w ten sposób samodeifikacja wiodących sekciarzy, w której uczestniczyli też i ich zwolennicy. Ponadto ich antynomianizm objawiał się skrajnym antymaterializmem: uważali, że wszelka materia jest złem. In extremis, oznaczało to zakaz rozmnażania się, czyli skrajny purytanizm. Jednakowo uprawnioną była jednak deprawacja seksualna. Obowiązywała bowiem zasada, że im więcej grzeszymy (seks, bandytyzm, mord), tym bardziej Pan Jezus się obrazi i tym szybciej wróci na ziemię, zaprowadzając rządy „świętych”.

Tymczasem judaizatorzy głosili konieczność oparcia się o Stary Testament i – w praktyce – powrotu do judaizmu. Uznawano ich za niebezpiecznych ze względu na ich związki z carskim dworem. Ponadto car wyzyskał sekciarzy w walce o supremację nad Cerkwią. Po zdominowaniu kościoła prawosławnego dał popom wolną rękę do rozprawienia się z judaizatorami, których wnet zniszczono.

Jednak carskie mieszanie się w sprawy cerkiewne zaowocowało poważnymi reperkusjami na długi dystans. Kreml poparł ruch reformatorski odgórny, który starał się zharmonizować liturgię moskiewską ze standardami greckimi. Spowodowało to wybuch oddolnego gniewu i faktyczny rozpad Cerkwi, tzw. Raskoł, pod koniec XVII w. i na początku XVIII w. Władze nazywały dysydentów „raskolnikami”, a oni siebie starowiercami. 
Mimo że początkowo większość kleru poparła lud, wnet pod wpływem policyjnych i administracyjnych represji popi i mnisi podporządkowali się oficjalnej hierarchii. Rozłam dodatkowo zaogniły reformy Piotra Wielkiego, który zlikwidował autonomię administracyjną Cerkwi i podporządkował ją całkowicie strukturom państwowym, a księży i mnichów zamienił w carskich biurokratów, wynagradzanych pensją ze skarbca carskiego. 
Tymczasem ludowi dysydenci religijni zaczęli stawiać pasywny i aktywny opór. Zwykle uciekali na Syberię i w inne północne ostępy oraz do Rzeczypospolitej. W ekstremalnych wypadkach dochodziło do zbiorowego samobójstwa, szczególnie przez samospalenie. Szacuje się, że w pierwszym okresie Raskołu zginęło w taki sposób ok. 20 000 ludzi.

Dysydenci podzielili się na dwie orientacje: popowcy i bezpopowcy. Pierwsza, popowa, to umiarkowani, którzy z czasem powrócili na łono Cerkwi. Druga to ludzie „bez popów”. Nigdy nie pogodzili się z oficjalnym prawosławiem. Wręcz uznali, że państwo to piekło, a car to Antychryst. Rządy Antychrysta oznaczały, że wierni nie potrzebowali pośrednictwa kleru. Sami sobie stawali się popami. W ekstremalnych wypadkach niektórzy z nich ogłosili siebie Mesjaszami, a wręcz wcieleniami Jezusa. Pląsali z „oblubienicami Chrystusa”, które im służyły. Degenerowało się to wszystko i sprowadzało do ekscesów seksualnych. 

Z drugiej strony niektórzy praktykowali ekstremalną wstrzemięźliwość, również seksualną. Oczekiwali przy tym katechona, który ich wyzwoli z władzy szatana. Niektórzy uznali Napoleona za takiego wyzwoliciela. Odmówili przyjęcia sakramentów z rąk przedstawicieli kleru, którzy poszli na kompromis z państwem. Na przykład niektórzy sekciarze udzielali sami sobie ślubów. Niektóre ich praktyki oparte były na pogańskich gusłach przedchrześcijańskich.

Najbardziej radykalni bezpopowcy wzywali do gremialnego grzeszenia. Dlaczego? Ponieważ świat był zdominowany przez Antychrysta, grzeszenie zmniejszało kosmiczny poziom grzechu we wszechświecie. 

Ze skrajnych raskolników wyodrębniły się rozmaite orientacje sekciarstwa. Na przykład Rasputin miał być rzekomo pod wpływem sekty „Nowy Izrael”, czyli „biczy” czy „ogonów” (chwosty). Być może jest to ewolucja słowa „Chrysty” (Chrystusi), odnosząca się do wierzenia, że przywódca stawał się właściwie inkarnacją Jezusa. Powstała ona w XVII w. Początkowo szerzyła się wśród chłopów, ale po pewnym czasie usadowiła się wśród mieszczan, szczególnie kupców, w miastach, nawet w Petersburgu i Moskwie. Nawet niektórzy bojarzy do niej przystąpili. 

Przywódca „biczy” ogłosił się bożkiem, a jego zastępca przyjął miano „nowego Chrytusa”. Otoczony był „prorokami”, czyli wiodącymi sekciarzami, oraz adorującymi „oblubienicami Chrystusa”, czyli żeńskiego rodzaju akolitami. Główna „oblubienica” przyjmowała tytuł „Matki Boskiej”. Musiała być w tym czasie dziewicą. Zanim bowiem stawała się partnerką sekciarskiego „nowego Chrystusa”, poddawano ją ceremonii obcinania piersi. Sekciarze pożerali odcięty biust, pili jej krew, a potem oddawali się orgiom seksualnym. 

Tańczyli dookoła własnej osi, przechyliwszy się do tyłu, oczy wycofując w głąb czaszki. Doprowadzali się tym sposobem do halucynacji. A centralnym punktem ich „świątyń” był kocioł (czan). Tańczyli wokół niego w kółkach, kobiety w jedną stronę, a mężczyźni w przeciwną. Potem wyczerpani sekciarze wysłuchiwali proroctw „proroków”. 

Sekta oscylowała między absolutną wstrzemięźliwością a szaloną rozwiązłością. Przywódca, ponieważ był „boski”, był ponad ludzkie rozumy. Grzech go nie dotyczył. Wręczy uczył, że należy „grzech grzechem zwalczać”. Czyli grzeszyć, szczególnie cieleśnie. Członkowie doprowadzali się do ekstazy tańcem, gadaniem niezrozumiałymi językami i smaganiem się biczami, a w tym kobiety po genitaliach. Potem odbywali grupową kopulację. Nazywali to „miłością Chrystusową”.

Czasami praktyki „mszalne” wiązały sią z samookaleczaniem i okaleczaniem innych, jak również piciem krwi. Na przykład na początku XX w. podczas „mszy” urządzonej przez wiodącą literacką bohemę rosyjską uczestnicy nacinali się, pili krew, a w jednym przynajmniej wypadku przeprowadzili symboliczne ukrzyżowanie przygrywającego do ich „mszy” członka orkiestry żydowskiej, którego krew wypili. W innym wypadku preferowano „żydowską dziewicę”, aby w ramach adoracji ściągać z niej krew. Można się kłócić, czy było to sekciarstwo, czy też dekadencka nuda postępowej i liberalnej elity [zob. Aleksandr Etkin: „Khlyst” (Sekty, literature i revoliutsiia) (Moskva: Novoe literaturnoe obozrenie, 1998), s. 8-10)]. 

Od „biczy” wywodziły się sekty „kastratów” (skopcy). Uważali, że na wzór pierwszych apostołów należy wycinać sobie genitalia (u mężczyzn) i obcinać piersi (u kobiet), aby zbliżyć się do Boga, którym każdy mógł przecież zostać. „Biegacze” (bieguni) praktykowali abnegację. Odcinali się od państwa, rodziny, a nawet własnego jestestwa, porzucając swoje prawdziwe imiona i nazwiska. Nie uznawali pieniędzy czy druku. Podsekty „skoczków” (pryguny), „mlekopijców” (molokanie) oraz „porywaczy duszy” (dukhobory) były mniej ekstremalne, chociaż wszystkie one praktykowały rozmaite orgiastyczne bądź purytańskie rytuały. Najbardziej aktywnie antypaństwowi byli prawdopodobnie stundyści, z których wyrósł rosyjski ruch baptystów. Praktykowali „chrześcjański anarchizm”.

Sam Rasputin podkreślał celność sposobu na wypędzanie „grzechu grzechem” oraz praktyki wstrzemięźliwości poprzez spanie z kobietami bez odbywania z nimi stosunku. Chyba że się łamał w swoim purytanizmie i wpadał w szał promiskuizmu. W takich okresach nie tylko kopulował na dużą skalę, ale ponoć lubił też kąpać się grupowo z zakonnicami z klasztoru Baleszewskaja koło Carycyna, rzekomo uwiódł niektóre z nich. 
Notabene, wszelkiej maści rewolucjoniści od samego początku starali się wyzyskać potencjał radykalny sekt do swoich celów. Na przykład, „narodniki”, tacy jak Lev G. Deicz (Deutsch), agitowali wśród „mlekopijców”, bezskutecznie zresztą – nie dlatego, że Deicz był żydowskiego pochodzenia, ale dlatego, że sekciarze byli chłopami, którzy każdego inteligenta uważali za „pana” (barin). Z góry podejrzanego i nie godnego zaufania ludzi białoruczka [Zob. Erich E. Haberer: „Jews and Revolution in Ninetheenth-Century Russia” (Cambridge: Cambridge University Press, 1995), s. 105-106)].

Podobnie stary bolszewik (od 1902 r.) i przyjaciel oraz sekretarz osobisty Lenina, profesor Vladimir D. Boncz-Brujewicz (Bonch-Bruevich, 1873-1955), nie tylko był autorem wielu prac o sekciarstwie, ale również utrzymywał żywe kontakty w tym środowisku. Pozwoliło mu to wpłynąć na starszyznę kozacką wśród oddziałów z Kubania (wśród której było wielu sekciarzy, a przede wszystkim z sekty „Nowy Izrael”, czyli „chwostów”), aby załatwić ich neutralność podczas rewolucji lutowej w 1917 r. Potem nadal utrzymywał takie kontakty, co owocowało pozytywnie dla czerwonych podczas przewrotu bolszewickiego w październiku 1917 r. (s. 266-267). Notabene Boncz-Brujewicz był jednym z czołowych obrońców Rasputina, zaprzeczając o jego związkach z „biczami”, a podkreślając rzekomą ortodoksję [Zob. George Katkov, Russia 1917: The February Revolution (New York: Harper & Row, Publihers, 1967), s. 204-207, 266-267)].

Richard Pipes szacuje, że w 1917 r. było 25 milionów sekciarzy w Imperium Rosyjskim. Z tego 19 milionów to starowiercy, a 6 pozostali. W Rosji niebywale się kotłowało, aż przyszli bolszewicy i zniwelowali wszystko. Tak zresztą przepowiedział Rasputin, że jak go zabraknie, to Rosja padnie.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Wyzwanie przyjęte: dojdzie do debaty Biden kontra Trump z ostatniej chwili
Wyzwanie przyjęte: dojdzie do debaty Biden kontra Trump

Prezydent Joe Biden powiedział w piątek w wywiadzie z kontrowersyjnym prezenterem radiowym Howarderm Sternem, że jest gotowy do debaty z Donaldem Trumpem. Trump zadeklarował, że może debatować z Bidenem nawet na sali sądowej, gdzie odbywa się jego proces karny.

To koniec tanich wakacji all inclusive? Popularna wyspa mówi nie wczasowiczom z ostatniej chwili
To koniec tanich wakacji all inclusive? Popularna wyspa mówi "nie" wczasowiczom

Co roku na hiszpańską Teneryfę przybywają tłumy turystów, często korzystając z hoteli z opcją All Inclusive. Dużą grupę wśród nich stanowią podróżujący z Wielkiej Brytanii i to właśnie do nich zwrócił się ostatnio zastępca burmistrza stolicyTeneryfy, który wezwał ich do przemyślenia swoich wakacyjnych planów, ale ostrzeżenie w istocie dotyczy wszystkich turystów. 

Jest nowy pakiet uzbrojenia dla Ukrainy z ostatniej chwili
Jest nowy pakiet uzbrojenia dla Ukrainy

Szef Pentagonu Lloyd Austin ogłosił w piątek, że Stany Zjednoczone zakupią dla Ukrainy rakiety Patriot oraz inne rodzaje broni i sprzętu wojskowego o wartości 6 mld dolarów. Jest to największy jak dotąd pakiet uzbrojenia USA dla Kijowa.

Koniec pewnego rozdziału motoryzacji: te modele samochodów już nie powstaną z ostatniej chwili
Koniec pewnego rozdziału motoryzacji: te modele samochodów już nie powstaną

Portal Autoblog.com przygotował listę pojazdów co do których posiada on potwierdzienie lub raporty świadczące o tym, że zostaną one wycofane w 2024 roku. Zwraca on uwagę, że lista ta jest naprawdę pokaźna i zawiera wiele znanych i uznanych serii. 

Szukasz wakacyjnej inspiracji? Tych pięć miejsc w Grecji po prostu musisz zobaczyć tylko u nas
Szukasz wakacyjnej inspiracji? Tych pięć miejsc w Grecji po prostu musisz zobaczyć

Niesłabnącą popularnością wśród Polaków wciąż cieszą się wakacje w Grecji. Co roku tłumy naszych rodaków udają się do tego kraju zarówno w wyjazdach zorganizowanych, często w formule all inclusive, czy też na własną rękę.

PSL odsłania karty: kogo wystawią w wyborach do europarlamentu? z ostatniej chwili
PSL odsłania karty: kogo wystawią w wyborach do europarlamentu?

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał, że na listach Trzeciej Drogi z ramienia jego formacji znajdą się wiceministrowie, parlamentarzyści i samorządowcy. "Staramy się wystawić najmocniejsze nazwiska, żeby zmobilizować wyborców do pójścia na te wybory" - mówił.

Sąd umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk za jazdę po pijanemu z ostatniej chwili
Sąd umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk za jazdę po pijanemu

– Sąd Okręgowy w Elblągu umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk, który był oskarżony o jazdę po pijanemu. Sąd ustalił, że w sprawie nie było wymaganego zezwolenia na ściganie. Wyrok jest prawomocny – podał PAP w piątek rzecznik elbląskiego sądu.

Prokuratura umorzyła sprawę Duszy, Pytla i Noska. Prof. Cenckiewicz komentuje z ostatniej chwili
Prokuratura umorzyła sprawę Duszy, Pytla i Noska. Prof. Cenckiewicz komentuje

Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo przeciwko byłym szefom Służby Kontrwywiadu Wojskowego - gen. Januszowi Noskowi, gen. Piotrowi Pytlowi oraz pułkownikowi Krzysztofowi Duszy.

Ostatnie Pokolenie zapowiada: Rozpoczynamy akcje, które będą łamały prawo z ostatniej chwili
Ostatnie Pokolenie zapowiada: "Rozpoczynamy akcje, które będą łamały prawo"

– Rozpoczynamy cykl akcji, które będą łamały prawo, będą alarmistyczne, dyskomfortowe, być może radykalne (...). Żądamy nagłej, radykalnej zmiany – zapowiada Łukasz Stanek, ekoaktywista z Ostatniego Pokolenia.

Mówił o religii i męskim organie, teraz się tłumaczy, że chodziło o... mózg [WIDEO] z ostatniej chwili
Mówił o religii i "męskim organie", teraz się tłumaczy, że chodziło o... mózg [WIDEO]

– Religia jest jak pewien męski organ (...) Jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nim przed nami nosem, to już mamy pewien problem – mówił poseł KO Marcin Józefaciuk

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Rasputin, Sekty, Rewolucja

„Jurodiwy”, przebiegły, manipulujący, łagodzący, hipnotyzerski, zdeprawowany, perwersyjny, carski faworyt z chłopstwa syberyjskiego wywodzący się: zwykle demonizowany, chociaż przez małą garstkę wielbicieli broniony, podziwiany, a niekiedy wręcz deifikowany. Jaki rzeczywiście był? Grigorij Rasputin (1869-1916) łączył w sobie w rozmaitym sensie i na rozmaity sposób mistycyzm, sekciarstwo, oraz rewolucję. Tam gdzie sekty, tam zawsze potencjał rewolucyjny o mistycznym, utopijnym ładunku: nawet wtedy, gdy skrywany jest jako – choćby – materializm dialektyczny.
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Rasputin, Sekty, Rewolucja
/ Wikipedia domena publiczna
Rasputinowi przyprawiono gębę. Dotyczy to szczególnie Zachodu, gdzie narrację o tym skomplikowanym prostym człowieku, carskim faworycie oparto głównie o paszkwil Sergieja M. Trufanova, czyli byłego mnicha Illidora, który brał udział w spiskach dążących do zamordowania Rasputina, oraz pamiętnikach księcia Feliksa Jusupova, któremu w końcu udało się „starca” zabić. Tak twierdzi solidny Douglas Smith w swojej mistrzowskiej, wielowątkowej, wyczerpującej i dogłębnej biografii: Rasputin: „Faith, Power, and the Twilight of the Romanovs” (New York: Farrar, Straus and Giroux, 2016). Już kiedyś recenzowałem dla Tysola jego fantastyczną pracę o Former People, czyli „byłych ludziach”, starej arystokratycznej elicie Rosji prześladowanej i eksterminowanej przez komunę. A teraz – budując na takich fundamentach – Rasputina.
Smith przeczytał kilkaset biografii swego bohatera, kilka tysięcy prasowych – dłuższych lub krótszych – opisów jego działalności; odwiedził 30 archiwów. Z godną największego szacunku pasją detektywistyczną pożarł właściwie wszystko, co istnieje. Na przykład, w jednym wypadku nie był usatysfakcjonowany raportami w maszynopisie gubernialnych dowódców tajnej policji Ochrany do swych szefów na poziomie centralnym. Odgrzebał ręcznie pisane sprawozdania przez szeregowych funkcjonariuszy, które potem przetwarzano na potrzeby naczalstwa, a które weryfikowały i korygowały wersje ostateczne, trafiające na policyjny szczyt.

Autor doszedł do wniosku, że Rasputin faktycznie miał okres „jurodiwy”, wędrowny, w swoim życiu duchowym. Ale gdy osiągnął sławę i dotarł na szczyty, dość szybko przyzwyczaił się do dobrego życia. Nawet na mszę uczęszczał coraz rzadziej. Starał się zwalczać pokusy ciała i świata, ale coraz gorzej mu to wychodziło wraz z upływem czasu. Jego ekscesy seksualne to nie legenda, choć legendą i dezinformacją były niektóre związane z tym wątki, choćby kłamliwa potwarz, że mużyk obsługiwał carycę. 

Jego wpływ na rodzinę władcy Rosji nie był oparty na rzekomo czarodziejskiej umiejętności leczenia hemofilii carewicza, a na zaufaniu, jakim car i caryca darzyli „starca”. Uczucie to wynikało z dwóch głównych czynników. Po pierwsze, Romanowowie mieli niesamowitą potrzebę wypełnienia próżni duchowej, która powiększała się stale ze względu na pustkę mistyczną i intelektualną, jaką było oficjalne prawosławie. Pustkę tę przed Rasputinem wypełniał pewien francuski szarlatan, a właśnie na jego miejsce wszedł syberyjski mużyk. Po drugie, Romanowowie traktowali Rasputina jako autentyczny głos ludu rosyjskiego, a szczególnie cenili to, że nie podlizywał im się i nie mówił, co mu się wydawało, że jego carscy sponsorzy chcieli usłyszeć. Walił prosto z mostu – odwrotnie niż dworacy i reszta carskiego otoczenia. 

I to cała tajemnica wpływów Rasputina. A wpływy były bardzo rozległe, rosły z upływem czasu. „Starik” potrafił nawet narzucać carowi strategię wojenną, a nie tylko sugerować sprawy personalne. Rzeczywiście carski faworyt miał duży wpływ na obsadzanie rozmaitych stanowisk, szczególnie dzięki namolności carycy Aleksandry, która męczyła o to zawsze męża. Jednak Mikołaj II potrafił też ignorować rady Rasputina. A w tym i dobre, takie jak na przykład o priorytecie zaopatrzenia ludności w żywność, aby zneutralizować niezadowolenie wojną.

Fascynujące jest zestawienie żmudnej, benedyktyńskiej pracy Smitha z poprzednimi przyczynkami biograficznymi. Wyciągnę dwa. Alex de Jonge: „The Life and Times of Grigorii Rasputin” (New York: Coward, McCann and Geoghegan, 1982) to wstrzemięźliwy głos krytyczny w oparciu o emigranckie uprzedzenia i materiały. Ze wszystkimi tego ograniczeniami, szczególnie jeśli chodzi o dostęp do archiwów. Rasputin jawi się jako fascynujący, choć negatywny gracz, który starał się kontrolować wszystko. Natomiast Joseph T. Fuhrmann: „Rasputin: The Untold Story” (Hoboken, NJ: John Wiley & Sons, Inc., 2013) minimalizuje wpływy „starca”. Uważa, że udało mu się jedynie załatwić kilka nic nieznaczących nominacji. A głównie chodziło o pobieranie łapówek od petentów. 

Ciekawe, że zarówno de Yonge, jak i Fuhrmann uznają, że wpływy Rasputina leżały w zdolnościach „uzdrawiania” carewicza. Obaj skłaniają się też do związków faworyta z sektą chłystów. Czy to ze względu na jego nieortodoksyjne praktyki religijne, czy też osobiste inklinacje, a już na pewno preferencje seksualne. Smith zgadza się, że to wszystko prawda, ale na podstawie ogromnej ilości materiału doszedł do jednoznacznego wniosku, że Rasputin nie był sekciarzem, a wiernym prawosławnym. Ja dodam od siebie, że „starik” miał wszystkie cechy sekciarza, co więcej bezwiednie stał na czele własnej sekty wielbicielek, niektóre z nich deifikowały go, ale nigdy takiej sekty nie sformalizował i oficjalnie nie opuścił Cerkwi. Wręcz stał się jej nieformalnym dyktatorem poprzez wpływy na dworze. Proszę pamiętać, że w Rosji obowiązywał bizantyjski cezaropapizm, gdzie car był „papieżem”, czyli głową Cerkwi.

Zatrzymajmy się nad wątkiem sekt. Jak pisał wybitny historyk: „sekciarze podzielili się na wiele odgałęzień. Niektóre z nich przypominały sekty protestanckie, inne powróciły do praktyk przedchrześcijańskich, którym towarzyszyły rozmaite ekscesy seksualne” [Zob. Richard Pipes: „The Russian Revolution” (New York: Vintage Books, A Division of Random House, Inc., 1991), s. 89]. 

Sekciarstwo w państwie moskiewskim ujawniło się w XIV i XV w. i funkcjonowało pod nazwą „strygolniki”. W XVI w. najsilniejszą sektą byli judaizatorzy. 

„Strygolniki” wywodzili się prawdopodobnie od bałkańskich „bogomiłów”, ale posiadali też cechy wspólne z zachodnioeuropejskimi katarami. Najpewniej przybyli z Pskowa, Nowogrodu, Tweru i Moskwy szlakami hanzeatyckimi. Zgodnie z sekciarskimi zasadami ich ideologia (i charakter) oscylował między ekstremalnym purytanizmem a ekscesami dionizyjskimi. Sekciarze wyznawali antynomianizm, czyli uważali, że są ponad prawem. Byli prawem samym dla siebie i innych jako rzekomi wybrańcy boży. Stąd nazywali siebie „świętymi”. Ich przywódcy początkowo nazywali się przedstawicielami Pana Boga na ziemi, a z czasem ogłaszali się „mesjaszami”, rzekomymi wcieleniami Jezusa na ziemi. Następowała w ten sposób samodeifikacja wiodących sekciarzy, w której uczestniczyli też i ich zwolennicy. Ponadto ich antynomianizm objawiał się skrajnym antymaterializmem: uważali, że wszelka materia jest złem. In extremis, oznaczało to zakaz rozmnażania się, czyli skrajny purytanizm. Jednakowo uprawnioną była jednak deprawacja seksualna. Obowiązywała bowiem zasada, że im więcej grzeszymy (seks, bandytyzm, mord), tym bardziej Pan Jezus się obrazi i tym szybciej wróci na ziemię, zaprowadzając rządy „świętych”.

Tymczasem judaizatorzy głosili konieczność oparcia się o Stary Testament i – w praktyce – powrotu do judaizmu. Uznawano ich za niebezpiecznych ze względu na ich związki z carskim dworem. Ponadto car wyzyskał sekciarzy w walce o supremację nad Cerkwią. Po zdominowaniu kościoła prawosławnego dał popom wolną rękę do rozprawienia się z judaizatorami, których wnet zniszczono.

Jednak carskie mieszanie się w sprawy cerkiewne zaowocowało poważnymi reperkusjami na długi dystans. Kreml poparł ruch reformatorski odgórny, który starał się zharmonizować liturgię moskiewską ze standardami greckimi. Spowodowało to wybuch oddolnego gniewu i faktyczny rozpad Cerkwi, tzw. Raskoł, pod koniec XVII w. i na początku XVIII w. Władze nazywały dysydentów „raskolnikami”, a oni siebie starowiercami. 
Mimo że początkowo większość kleru poparła lud, wnet pod wpływem policyjnych i administracyjnych represji popi i mnisi podporządkowali się oficjalnej hierarchii. Rozłam dodatkowo zaogniły reformy Piotra Wielkiego, który zlikwidował autonomię administracyjną Cerkwi i podporządkował ją całkowicie strukturom państwowym, a księży i mnichów zamienił w carskich biurokratów, wynagradzanych pensją ze skarbca carskiego. 
Tymczasem ludowi dysydenci religijni zaczęli stawiać pasywny i aktywny opór. Zwykle uciekali na Syberię i w inne północne ostępy oraz do Rzeczypospolitej. W ekstremalnych wypadkach dochodziło do zbiorowego samobójstwa, szczególnie przez samospalenie. Szacuje się, że w pierwszym okresie Raskołu zginęło w taki sposób ok. 20 000 ludzi.

Dysydenci podzielili się na dwie orientacje: popowcy i bezpopowcy. Pierwsza, popowa, to umiarkowani, którzy z czasem powrócili na łono Cerkwi. Druga to ludzie „bez popów”. Nigdy nie pogodzili się z oficjalnym prawosławiem. Wręcz uznali, że państwo to piekło, a car to Antychryst. Rządy Antychrysta oznaczały, że wierni nie potrzebowali pośrednictwa kleru. Sami sobie stawali się popami. W ekstremalnych wypadkach niektórzy z nich ogłosili siebie Mesjaszami, a wręcz wcieleniami Jezusa. Pląsali z „oblubienicami Chrystusa”, które im służyły. Degenerowało się to wszystko i sprowadzało do ekscesów seksualnych. 

Z drugiej strony niektórzy praktykowali ekstremalną wstrzemięźliwość, również seksualną. Oczekiwali przy tym katechona, który ich wyzwoli z władzy szatana. Niektórzy uznali Napoleona za takiego wyzwoliciela. Odmówili przyjęcia sakramentów z rąk przedstawicieli kleru, którzy poszli na kompromis z państwem. Na przykład niektórzy sekciarze udzielali sami sobie ślubów. Niektóre ich praktyki oparte były na pogańskich gusłach przedchrześcijańskich.

Najbardziej radykalni bezpopowcy wzywali do gremialnego grzeszenia. Dlaczego? Ponieważ świat był zdominowany przez Antychrysta, grzeszenie zmniejszało kosmiczny poziom grzechu we wszechświecie. 

Ze skrajnych raskolników wyodrębniły się rozmaite orientacje sekciarstwa. Na przykład Rasputin miał być rzekomo pod wpływem sekty „Nowy Izrael”, czyli „biczy” czy „ogonów” (chwosty). Być może jest to ewolucja słowa „Chrysty” (Chrystusi), odnosząca się do wierzenia, że przywódca stawał się właściwie inkarnacją Jezusa. Powstała ona w XVII w. Początkowo szerzyła się wśród chłopów, ale po pewnym czasie usadowiła się wśród mieszczan, szczególnie kupców, w miastach, nawet w Petersburgu i Moskwie. Nawet niektórzy bojarzy do niej przystąpili. 

Przywódca „biczy” ogłosił się bożkiem, a jego zastępca przyjął miano „nowego Chrytusa”. Otoczony był „prorokami”, czyli wiodącymi sekciarzami, oraz adorującymi „oblubienicami Chrystusa”, czyli żeńskiego rodzaju akolitami. Główna „oblubienica” przyjmowała tytuł „Matki Boskiej”. Musiała być w tym czasie dziewicą. Zanim bowiem stawała się partnerką sekciarskiego „nowego Chrystusa”, poddawano ją ceremonii obcinania piersi. Sekciarze pożerali odcięty biust, pili jej krew, a potem oddawali się orgiom seksualnym. 

Tańczyli dookoła własnej osi, przechyliwszy się do tyłu, oczy wycofując w głąb czaszki. Doprowadzali się tym sposobem do halucynacji. A centralnym punktem ich „świątyń” był kocioł (czan). Tańczyli wokół niego w kółkach, kobiety w jedną stronę, a mężczyźni w przeciwną. Potem wyczerpani sekciarze wysłuchiwali proroctw „proroków”. 

Sekta oscylowała między absolutną wstrzemięźliwością a szaloną rozwiązłością. Przywódca, ponieważ był „boski”, był ponad ludzkie rozumy. Grzech go nie dotyczył. Wręczy uczył, że należy „grzech grzechem zwalczać”. Czyli grzeszyć, szczególnie cieleśnie. Członkowie doprowadzali się do ekstazy tańcem, gadaniem niezrozumiałymi językami i smaganiem się biczami, a w tym kobiety po genitaliach. Potem odbywali grupową kopulację. Nazywali to „miłością Chrystusową”.

Czasami praktyki „mszalne” wiązały sią z samookaleczaniem i okaleczaniem innych, jak również piciem krwi. Na przykład na początku XX w. podczas „mszy” urządzonej przez wiodącą literacką bohemę rosyjską uczestnicy nacinali się, pili krew, a w jednym przynajmniej wypadku przeprowadzili symboliczne ukrzyżowanie przygrywającego do ich „mszy” członka orkiestry żydowskiej, którego krew wypili. W innym wypadku preferowano „żydowską dziewicę”, aby w ramach adoracji ściągać z niej krew. Można się kłócić, czy było to sekciarstwo, czy też dekadencka nuda postępowej i liberalnej elity [zob. Aleksandr Etkin: „Khlyst” (Sekty, literature i revoliutsiia) (Moskva: Novoe literaturnoe obozrenie, 1998), s. 8-10)]. 

Od „biczy” wywodziły się sekty „kastratów” (skopcy). Uważali, że na wzór pierwszych apostołów należy wycinać sobie genitalia (u mężczyzn) i obcinać piersi (u kobiet), aby zbliżyć się do Boga, którym każdy mógł przecież zostać. „Biegacze” (bieguni) praktykowali abnegację. Odcinali się od państwa, rodziny, a nawet własnego jestestwa, porzucając swoje prawdziwe imiona i nazwiska. Nie uznawali pieniędzy czy druku. Podsekty „skoczków” (pryguny), „mlekopijców” (molokanie) oraz „porywaczy duszy” (dukhobory) były mniej ekstremalne, chociaż wszystkie one praktykowały rozmaite orgiastyczne bądź purytańskie rytuały. Najbardziej aktywnie antypaństwowi byli prawdopodobnie stundyści, z których wyrósł rosyjski ruch baptystów. Praktykowali „chrześcjański anarchizm”.

Sam Rasputin podkreślał celność sposobu na wypędzanie „grzechu grzechem” oraz praktyki wstrzemięźliwości poprzez spanie z kobietami bez odbywania z nimi stosunku. Chyba że się łamał w swoim purytanizmie i wpadał w szał promiskuizmu. W takich okresach nie tylko kopulował na dużą skalę, ale ponoć lubił też kąpać się grupowo z zakonnicami z klasztoru Baleszewskaja koło Carycyna, rzekomo uwiódł niektóre z nich. 
Notabene, wszelkiej maści rewolucjoniści od samego początku starali się wyzyskać potencjał radykalny sekt do swoich celów. Na przykład, „narodniki”, tacy jak Lev G. Deicz (Deutsch), agitowali wśród „mlekopijców”, bezskutecznie zresztą – nie dlatego, że Deicz był żydowskiego pochodzenia, ale dlatego, że sekciarze byli chłopami, którzy każdego inteligenta uważali za „pana” (barin). Z góry podejrzanego i nie godnego zaufania ludzi białoruczka [Zob. Erich E. Haberer: „Jews and Revolution in Ninetheenth-Century Russia” (Cambridge: Cambridge University Press, 1995), s. 105-106)].

Podobnie stary bolszewik (od 1902 r.) i przyjaciel oraz sekretarz osobisty Lenina, profesor Vladimir D. Boncz-Brujewicz (Bonch-Bruevich, 1873-1955), nie tylko był autorem wielu prac o sekciarstwie, ale również utrzymywał żywe kontakty w tym środowisku. Pozwoliło mu to wpłynąć na starszyznę kozacką wśród oddziałów z Kubania (wśród której było wielu sekciarzy, a przede wszystkim z sekty „Nowy Izrael”, czyli „chwostów”), aby załatwić ich neutralność podczas rewolucji lutowej w 1917 r. Potem nadal utrzymywał takie kontakty, co owocowało pozytywnie dla czerwonych podczas przewrotu bolszewickiego w październiku 1917 r. (s. 266-267). Notabene Boncz-Brujewicz był jednym z czołowych obrońców Rasputina, zaprzeczając o jego związkach z „biczami”, a podkreślając rzekomą ortodoksję [Zob. George Katkov, Russia 1917: The February Revolution (New York: Harper & Row, Publihers, 1967), s. 204-207, 266-267)].

Richard Pipes szacuje, że w 1917 r. było 25 milionów sekciarzy w Imperium Rosyjskim. Z tego 19 milionów to starowiercy, a 6 pozostali. W Rosji niebywale się kotłowało, aż przyszli bolszewicy i zniwelowali wszystko. Tak zresztą przepowiedział Rasputin, że jak go zabraknie, to Rosja padnie.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe