Aleksandra Jakubiak: Powrót do człowieka sprzed grzechu

„Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?» On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się»” (Rdz 3, 8-10).
 Aleksandra Jakubiak: Powrót do człowieka sprzed grzechu
/ pixabay.com/biancameril
 

Niedawno dominikanin, o. Damian Mrugalski, zwrócił moją uwagę na istotną rzecz - jeden z aspektów koncepcji Orygenesa dotyczącej grzechu pierworodnego. Otóż zgodnie z opinią Orygenesa, do czasu pierwszego grzechu ludzie rozmawiali z Bogiem w sposób naturalny, Jego obecność była codziennością ich wnętrza, tymczasem zaraz po grzechu „usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie” i się przestraszyli. Można oczywiście rozpisywać się nad tym strachem, tym schowaniem, chodzi tu jednak o coś innego. O odosobnienie. Słyszeli Boga już nie w sobie, a z zewnątrz. Ludzkość wyprosiła Stwórcę z Jego mieszkania, On pokornie wyszedł i przez całe epoki nawoływał i podprowadzał człowieka do ponownej jedności.
 

Przez proroków zapowiadał Bóg nadejście czasów bliskości między Nim a Jego ludem, czasów tchnięcia Ducha w ludzkie wnętrza, czasów serca z ciała, szeptania do wnętrza, oczyszczenia i intymności. A potem nastała era Chrystusa, który na powrót przyprowadził nas do Ojca. I wszystko pięknie, Bóg spełnił swoją obietnicę. Tylko czy to naprawdę zmieniło moją codzienność, moją relację z Ojcem? Czy wpuściłam Go do JEGO mieszkania - mojego serca? Czy może żyję raczej według modelu - "cieszę się, że jesteś; fajnie, że zbawiasz, ale odtąd dotąd jestem ja, a tu możesz być Ty"?
 

Człowiek usłyszał Boga „idącego” ogrodem i przestraszył się. Może nigdy nie potrzebował tych kroków słyszeć, bo Bóg zawsze był z Nim, może przeraził go sam dźwięk czegoś nieznanego, może to, że zorientował się nagle, że jest sam i jak malutkie dziecko - które zaczyna uświadamiać sobie, że mama to nie ono, że ono jest osobne i przeżywa pierwszy poważny egzystencjalny kryzys - i Adam wpadł w lęk, może też uświadomił sobie, co się stało i bał się kary. A my? Irytujący dualizm. Z jednej strony borykamy się ze skutkiem grzechu pierworodnego, z drugiej mamy już otwarty przystęp do Boga. 
 

„Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3, 20).
 

A co byłoby, gdybym otworzyła? Tak serio, tak na oścież. I nie tylko zaprosiła na kolację, ale gdybym powiedziała: Gdzie będziesz szedł? Zostań. Na dobre. Miej swój „fotel i szczoteczkę”. Bądź u siebie.

A gdybym księgi wieczyste mojego serca przepisała na Boga? Ja, która czasem boję się rozmawiać  z Nim nawet przez drzwi.
 

W mieszkaniu naszych serc jest wiele pomieszczeń, ba, wręcz krain. Niektóre są nam znane, inne zupełnie niezdobyte. Jedne dają znaki tego, że odbywa się z nich życie, inne zasklepione i skamieniałe zieją pustką i chłodem. Oczami wyobraźni widzę Jezusa, który wchodzi do tych skalnych grot i wbija w nie swoją flagę, niczym Neil Armstrong na Księżycu. Takie wyobrażenie jest stosunkowo łatwe. Po tym na pewno jaskinia ożywa i przemienia w kraj mlekiem i miodem płynący. W rzeczywistości jednak Bóg posuwa się bardzo powoli - delikatny i zarazem mozolny krok po kroku. Chrzest uczynił nas „będącymi Jego”, ale to wcale nie znaczy, że Bóg wedrze się w nasze wnętrze gwałtem, On puka i pyta. Tym, co hamuje ten „podbój” serca jest strach. Serio, na ogół panicznie boimy się podzielić z kimś swoim domem, a co dopiero sercem. A jednak On się nie zraża, wie ile może się dziś posunąć, by cię nie zranić. A potem pomału przestaje być gościem, nawet najbardziej upragnionym, i zaczyna być domownikiem, a jeszcze potem gospodarzem. Słyszysz Go coraz głośniej i wyraźniej. A jeśli zapuka ktoś obcy, to już On z tym gościem rozmawia. A gdyby okazało się, że przyszedł ktoś, kto liczył na to, że mieszkanie zastanie „czystym i wymiecionym” oraz pustym, to ów intruz szybko będzie musiał odejść. Brzmi pięknie? Tak uważam. Tyle, że to nie staje się bez mojej zgody.
 

Zdobywanie lub raczej uwalnianie przez Boga kolejnych krain i przyczółków ludzkiego serca nie jest jakimś abstrakcyjnym procesem, nie jest ani baśniowe, ani magiczne, czasem wiedzie przez ziemie niewybaczenia, czasem przez pola rozpaczy, czasem przez ścieżki niewiary, często przez morza braku zaufania, góry pychy, pustynie oziębłości, terytoria osądu i braku miłosierdzia - także dla samego siebie, rozległe równiny grozy i lęku, połacie egoizmu… Aż do małego, suchego, pogrążonego w półmroku pomieszczenia, w którym zamknięty siedzi mały przerażony człowieczek powtarzający bez końca: ja, moje. Moje serce, moje prawo, mój czas, moja racja, moja krzywda, moje wnętrze, moje gusta, moja własność, moja przyszłość, moje życie. Ja, osobny.
 

Lęk przed zdradą, bólem, brakiem kontroli i utratą komfortu samostanowienia najdłużej pociągają za sznurki przywiązane do kończyn małego człowieczka. Wierzę, jednak że twarz Ojca zostanie przed jądro mojego serca rozpoznana, że jej odcisk pozostał na nim, jak na kliszy. Wierzę, że kiedy podzielę się z Bogiem własnym sercem, to dzielenie się ze światem czymkolwiek innym, przestanie być problemem. Wierzę, że Ojciec królując z głębi mnie, może przemienić świat; wierzę, że wtedy się już tych kroków w powiewie wiatru nie będę nigdy bać. Wierzę, że Bóg nie będzie już przy mnie samotny - także w drugim. Wierzę, że ta nasza wspólna droga ma sens. Jak to jednak będzie nie pozostawić nic tylko dla siebie? Strasznie? Może to "strasznie" jest jednym z największych oszustw diabła...



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Wyzwanie przyjęte: dojdzie do debaty Biden kontra Trump z ostatniej chwili
Wyzwanie przyjęte: dojdzie do debaty Biden kontra Trump

Prezydent Joe Biden powiedział w piątek w wywiadzie z kontrowersyjnym prezenterem radiowym Howarderm Sternem, że jest gotowy do debaty z Donaldem Trumpem. Trump zadeklarował, że może debatować z Bidenem nawet na sali sądowej, gdzie odbywa się jego proces karny.

To koniec tanich wakacji all inclusive? Popularna wyspa mówi nie wczasowiczom z ostatniej chwili
To koniec tanich wakacji all inclusive? Popularna wyspa mówi "nie" wczasowiczom

Co roku na hiszpańską Teneryfę przybywają tłumy turystów, często korzystając z hoteli z opcją All Inclusive. Dużą grupę wśród nich stanowią podróżujący z Wielkiej Brytanii i to właśnie do nich zwrócił się ostatnio zastępca burmistrza stolicyTeneryfy, który wezwał ich do przemyślenia swoich wakacyjnych planów, ale ostrzeżenie w istocie dotyczy wszystkich turystów. 

Jest nowy pakiet uzbrojenia dla Ukrainy z ostatniej chwili
Jest nowy pakiet uzbrojenia dla Ukrainy

Szef Pentagonu Lloyd Austin ogłosił w piątek, że Stany Zjednoczone zakupią dla Ukrainy rakiety Patriot oraz inne rodzaje broni i sprzętu wojskowego o wartości 6 mld dolarów. Jest to największy jak dotąd pakiet uzbrojenia USA dla Kijowa.

Koniec pewnego rozdziału motoryzacji: te modele samochodów już nie powstaną z ostatniej chwili
Koniec pewnego rozdziału motoryzacji: te modele samochodów już nie powstaną

Portal Autoblog.com przygotował listę pojazdów co do których posiada on potwierdzienie lub raporty świadczące o tym, że zostaną one wycofane w 2024 roku. Zwraca on uwagę, że lista ta jest naprawdę pokaźna i zawiera wiele znanych i uznanych serii. 

Szukasz wakacyjnej inspiracji? Tych pięć miejsc w Grecji po prostu musisz zobaczyć tylko u nas
Szukasz wakacyjnej inspiracji? Tych pięć miejsc w Grecji po prostu musisz zobaczyć

Niesłabnącą popularnością wśród Polaków wciąż cieszą się wakacje w Grecji. Co roku tłumy naszych rodaków udają się do tego kraju zarówno w wyjazdach zorganizowanych, często w formule all inclusive, czy też na własną rękę.

PSL odsłania karty: kogo wystawią w wyborach do europarlamentu? z ostatniej chwili
PSL odsłania karty: kogo wystawią w wyborach do europarlamentu?

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał, że na listach Trzeciej Drogi z ramienia jego formacji znajdą się wiceministrowie, parlamentarzyści i samorządowcy. "Staramy się wystawić najmocniejsze nazwiska, żeby zmobilizować wyborców do pójścia na te wybory" - mówił.

Sąd umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk za jazdę po pijanemu z ostatniej chwili
Sąd umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk za jazdę po pijanemu

– Sąd Okręgowy w Elblągu umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk, który był oskarżony o jazdę po pijanemu. Sąd ustalił, że w sprawie nie było wymaganego zezwolenia na ściganie. Wyrok jest prawomocny – podał PAP w piątek rzecznik elbląskiego sądu.

Prokuratura umorzyła sprawę Duszy, Pytla i Noska. Prof. Cenckiewicz komentuje z ostatniej chwili
Prokuratura umorzyła sprawę Duszy, Pytla i Noska. Prof. Cenckiewicz komentuje

Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo przeciwko byłym szefom Służby Kontrwywiadu Wojskowego - gen. Januszowi Noskowi, gen. Piotrowi Pytlowi oraz pułkownikowi Krzysztofowi Duszy.

Ostatnie Pokolenie zapowiada: Rozpoczynamy akcje, które będą łamały prawo z ostatniej chwili
Ostatnie Pokolenie zapowiada: "Rozpoczynamy akcje, które będą łamały prawo"

– Rozpoczynamy cykl akcji, które będą łamały prawo, będą alarmistyczne, dyskomfortowe, być może radykalne (...). Żądamy nagłej, radykalnej zmiany – zapowiada Łukasz Stanek, ekoaktywista z Ostatniego Pokolenia.

Mówił o religii i męskim organie, teraz się tłumaczy, że chodziło o... mózg [WIDEO] z ostatniej chwili
Mówił o religii i "męskim organie", teraz się tłumaczy, że chodziło o... mózg [WIDEO]

– Religia jest jak pewien męski organ (...) Jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nim przed nami nosem, to już mamy pewien problem – mówił poseł KO Marcin Józefaciuk

REKLAMA

Aleksandra Jakubiak: Powrót do człowieka sprzed grzechu

„Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?» On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się»” (Rdz 3, 8-10).
 Aleksandra Jakubiak: Powrót do człowieka sprzed grzechu
/ pixabay.com/biancameril
 

Niedawno dominikanin, o. Damian Mrugalski, zwrócił moją uwagę na istotną rzecz - jeden z aspektów koncepcji Orygenesa dotyczącej grzechu pierworodnego. Otóż zgodnie z opinią Orygenesa, do czasu pierwszego grzechu ludzie rozmawiali z Bogiem w sposób naturalny, Jego obecność była codziennością ich wnętrza, tymczasem zaraz po grzechu „usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie” i się przestraszyli. Można oczywiście rozpisywać się nad tym strachem, tym schowaniem, chodzi tu jednak o coś innego. O odosobnienie. Słyszeli Boga już nie w sobie, a z zewnątrz. Ludzkość wyprosiła Stwórcę z Jego mieszkania, On pokornie wyszedł i przez całe epoki nawoływał i podprowadzał człowieka do ponownej jedności.
 

Przez proroków zapowiadał Bóg nadejście czasów bliskości między Nim a Jego ludem, czasów tchnięcia Ducha w ludzkie wnętrza, czasów serca z ciała, szeptania do wnętrza, oczyszczenia i intymności. A potem nastała era Chrystusa, który na powrót przyprowadził nas do Ojca. I wszystko pięknie, Bóg spełnił swoją obietnicę. Tylko czy to naprawdę zmieniło moją codzienność, moją relację z Ojcem? Czy wpuściłam Go do JEGO mieszkania - mojego serca? Czy może żyję raczej według modelu - "cieszę się, że jesteś; fajnie, że zbawiasz, ale odtąd dotąd jestem ja, a tu możesz być Ty"?
 

Człowiek usłyszał Boga „idącego” ogrodem i przestraszył się. Może nigdy nie potrzebował tych kroków słyszeć, bo Bóg zawsze był z Nim, może przeraził go sam dźwięk czegoś nieznanego, może to, że zorientował się nagle, że jest sam i jak malutkie dziecko - które zaczyna uświadamiać sobie, że mama to nie ono, że ono jest osobne i przeżywa pierwszy poważny egzystencjalny kryzys - i Adam wpadł w lęk, może też uświadomił sobie, co się stało i bał się kary. A my? Irytujący dualizm. Z jednej strony borykamy się ze skutkiem grzechu pierworodnego, z drugiej mamy już otwarty przystęp do Boga. 
 

„Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3, 20).
 

A co byłoby, gdybym otworzyła? Tak serio, tak na oścież. I nie tylko zaprosiła na kolację, ale gdybym powiedziała: Gdzie będziesz szedł? Zostań. Na dobre. Miej swój „fotel i szczoteczkę”. Bądź u siebie.

A gdybym księgi wieczyste mojego serca przepisała na Boga? Ja, która czasem boję się rozmawiać  z Nim nawet przez drzwi.
 

W mieszkaniu naszych serc jest wiele pomieszczeń, ba, wręcz krain. Niektóre są nam znane, inne zupełnie niezdobyte. Jedne dają znaki tego, że odbywa się z nich życie, inne zasklepione i skamieniałe zieją pustką i chłodem. Oczami wyobraźni widzę Jezusa, który wchodzi do tych skalnych grot i wbija w nie swoją flagę, niczym Neil Armstrong na Księżycu. Takie wyobrażenie jest stosunkowo łatwe. Po tym na pewno jaskinia ożywa i przemienia w kraj mlekiem i miodem płynący. W rzeczywistości jednak Bóg posuwa się bardzo powoli - delikatny i zarazem mozolny krok po kroku. Chrzest uczynił nas „będącymi Jego”, ale to wcale nie znaczy, że Bóg wedrze się w nasze wnętrze gwałtem, On puka i pyta. Tym, co hamuje ten „podbój” serca jest strach. Serio, na ogół panicznie boimy się podzielić z kimś swoim domem, a co dopiero sercem. A jednak On się nie zraża, wie ile może się dziś posunąć, by cię nie zranić. A potem pomału przestaje być gościem, nawet najbardziej upragnionym, i zaczyna być domownikiem, a jeszcze potem gospodarzem. Słyszysz Go coraz głośniej i wyraźniej. A jeśli zapuka ktoś obcy, to już On z tym gościem rozmawia. A gdyby okazało się, że przyszedł ktoś, kto liczył na to, że mieszkanie zastanie „czystym i wymiecionym” oraz pustym, to ów intruz szybko będzie musiał odejść. Brzmi pięknie? Tak uważam. Tyle, że to nie staje się bez mojej zgody.
 

Zdobywanie lub raczej uwalnianie przez Boga kolejnych krain i przyczółków ludzkiego serca nie jest jakimś abstrakcyjnym procesem, nie jest ani baśniowe, ani magiczne, czasem wiedzie przez ziemie niewybaczenia, czasem przez pola rozpaczy, czasem przez ścieżki niewiary, często przez morza braku zaufania, góry pychy, pustynie oziębłości, terytoria osądu i braku miłosierdzia - także dla samego siebie, rozległe równiny grozy i lęku, połacie egoizmu… Aż do małego, suchego, pogrążonego w półmroku pomieszczenia, w którym zamknięty siedzi mały przerażony człowieczek powtarzający bez końca: ja, moje. Moje serce, moje prawo, mój czas, moja racja, moja krzywda, moje wnętrze, moje gusta, moja własność, moja przyszłość, moje życie. Ja, osobny.
 

Lęk przed zdradą, bólem, brakiem kontroli i utratą komfortu samostanowienia najdłużej pociągają za sznurki przywiązane do kończyn małego człowieczka. Wierzę, jednak że twarz Ojca zostanie przed jądro mojego serca rozpoznana, że jej odcisk pozostał na nim, jak na kliszy. Wierzę, że kiedy podzielę się z Bogiem własnym sercem, to dzielenie się ze światem czymkolwiek innym, przestanie być problemem. Wierzę, że Ojciec królując z głębi mnie, może przemienić świat; wierzę, że wtedy się już tych kroków w powiewie wiatru nie będę nigdy bać. Wierzę, że Bóg nie będzie już przy mnie samotny - także w drugim. Wierzę, że ta nasza wspólna droga ma sens. Jak to jednak będzie nie pozostawić nic tylko dla siebie? Strasznie? Może to "strasznie" jest jednym z największych oszustw diabła...




Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe