[Jakub Pacan] Europa w końcu przyznaje, że to wojna religijna

Zeświecczone, przekonane o końcu historii europejskie elity zaczynają w końcu dopuszczać do świadomości, że w walce z islamskim terroryzmem nie chodzi o o wykluczenie, biedę i bezrobocie imigrantów, ale o wojnę religijną. W sytuacji wyobcowania w środowisku europejskim własna wyobraźnia przedstawicieli cywilizacji islamskiej odczuwa silną potrzebę ponownego odkrycia stereotypów, jakie zespalały kiedyś tą cywilizację z Europą, a te stereotypy to wróg i wojna.
 [Jakub Pacan] Europa w końcu przyznaje, że to wojna religijna
/ EPA/CHRISTIAN BRUNA Dostawca: PAP/EPA

Islamscy terroryści znowu atakują europejskie miasta. Najpierw Conflans-Sainte-Honorine pod Paryżem, później Nicea i w końcu Wiedeń. Wszystko w ciągu 13 dni. Novum w tych ponurych historiach jest podejście francuskich władz i opinii publicznej do kwestii islamskiego terroru. Prezydent Emmanuel Macron, który po ataku przybył do Nicei, powtórzył, że Francja nie ugnie się "przed islamistycznym terroryzmem" i dodał, „Pragnę tu wyrazić, najpierw i przede wszystkim, poparcie całego narodu dla katolików we Francji i poza nią”. Ba, przewodniczący episkopatu Francji abp Éric de Moulins-Beaufort na łamach dziennika „La Croix” oświadczył, „Nie waham się powiedzieć, że jesteśmy w stanie wojny z ideologią islamizmu”. Dziś Angela Merkel oznajmiła, że “Islamski terror jest naszym wspólnym wrogiem”.

 

Francja zaczyna się budzić? W ankiecie przeprowadzonej przez PAP wśród zwykłych Francuzów tuż po paryskich zamachach z listopada 2015 r., przeważały głosy typu: „Myślę, że najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest edukacja, wychowanie. Należy na pewno wykonać dużą pracę na przedmieściach. Trzeba sprawić, by wszyscy czuli się Francuzami i byli traktowali Francję jak rodzinę”, „Nie sądzę byśmy mieli problem z imigrantami. Zresztą to nie są nawet imigranci tylko najczęściej Francuzi urodzeni tutaj, ludzie, których życie z różnych powodów nigdy nie było usłane różami. Mieszkają oni być może na przedmieściach i dzielnicach, gdzie mierzą się z problemami bezrobocia i biedy”. Dzisiaj takich głosów raczej nie słychać, ludzie wychodzą na ulice i krzyczą o islamie jako zagrożeniu.

 

Wyrzucenie religii z przestrzeni publicznej spowodowało, że Europejczycy nie rozumieją podstawowych związków przyczynowo-skutkowych między religią a zachowaniem człowieka, i nie potrafią zinterpretować problemów związanych z islamską mniejszością. W dyskusji o imigrantach przez całe dekady przebijał się ten sam refren o wykluczeniu, biedzie i bezrobociu. Poprawność polityczna kazała bić się w piersi europejskim społeczeństwom, które nie dość godnie przyjmują przybyszów z zewnątrz. „Chcieliśmy rąk do pracy, a przybyli ludzie” - pisali zaangażowani intelektualiści.

 

Kiedy Europejczycy myśleli w sposób typowo europejski, przedstawiciele islamu myśleli po swojemu. Imigranci z pozaeuropejskich kręgów kulturowych nie są emocjonalnie związani z rządami nowej ojczyzny. Nie łączy ich z nią wspólne pochodzenie, religia, język,  bohaterowie narodowi i wspólnota historycznych doświadczeń. Wiara w tolerancję, prawa człowieka i liberalną demokrację też są im obce.

 

Emigrant związany jest z dwoma krajami: ojczystym i krajem osiedlenia. Opuszczając swoje ojczyzny migranci zabierają ze sobą dziedzictwo wiary, tradycji, języka i kultury. To duchowe dziedzictwo tkwi w nich. W sytuacji wyobcowania w środowisku europejskim własna wyobraźnia przedstawicieli cywilizacji islamskiej odczuwa silną potrzebę ponownego odkrycia stereotypów, jakie zespalały kiedyś tą cywilizację z Europą, a a te stereotypy to wróg i wojna.

 

Kiedy rządy europejskie zaklinały rzeczywistość i mówiły o integracji, szkoleniach i pomocy dla imigrantów, ci uchodźcy zaczęli już stosować standardy funkcjonowania w dar al-harb, czyli strefie wojny. „Koran nie mówi o metaforycznych czy moralnych zmaganiach: mówi o polu bitwy. (…) Ludzkość podzielona jest na dwie części: na muzułmanów i niemuzułmanów. Muzułmanie są członkami islamskiej społeczności, ummy, w posiadaniu które są ziemie islamu. Niemuzułmanie to harbijjun, lud dar al-harb ziem wojny, wszystkich krajów należących do niewiernych, które nie zostały podporządkowane islamowi. Na terytorium dar al-harb dozwolone są wszelkie działania wojenne. Kiedy tylko terytoria dar al-harb zostaną podbite niewierni staną się jeńcami wojennymi. Imam może z nimi zrobić co zechce, zależnie od okoliczności” - tłumaczy Ibn Warraq w „Dlaczego nie jestem muzułmaninem”.

 

A już broń Boże zachodnioeuropejskie elity nie chciały postrzegać problemów z muzułmańska mniejszością przez pryzmat konfliktu religijnego. „W latach 90. XX wieku podjęto wiele prób uświadomienia Brytyjczykom tego, co się działo. Lecz nie chcieli oni postrzegać tego problemu w kontekście religijnym. Jeżeli miałby to być problem natury religijnej, prowadziłby do religijnej konfrontacji, a widmo wojny na tle religijnym było zbyt przerażające. Wojna ta różni się od wszelkich innych wojen, ponieważ ma się do czynienia z prawdami absolutnymi, a pole do kompromisu jest bardzo ograniczone. Wojny religijne są krwawe, długotrwałe i często pochłaniają ogromna liczbę istnień” - pisze Melanie Phillips w książce „Londonistan. Jak Wielka Brytania stworzyła państwo terroru”.

 

Służby wywiadowcze też nie były skłonne uwierzyć, że w końcu XX wieku, w zeświecczonym świecie Zachodnim mają do czynienia z wojną religijną. Wspomniana wyżej autorka na dowód przytacza swoją rozmowę z byłym szefem centrali amerykańskiego wywiadu (DCI), Woolseyem Jamesem, który przyznaje otwarcie, że pomysłów dżihadystów nikt nie brał na poważnie. - Gdy mówili o światowym rządzie kalifatu, wkładaliśmy to między bajki.

 

Muzułmanie nie chcą proponowanych im przez hedonistyczną i ateistyczną Europę rozrywek i przyjemnego życia, ponieważ przyjmując te europejskie wartości musieliby dokonać moralnej inwersji. Dlatego wolą swoją celebrację wojny.

 

Algierski dziennikarz, Reda Hussaine już w latach 90. próbował ostrzegać agencje wywiadowcze europejskich krajów. Prawie zawsze słyszał to samo: "Mówili mi: Dajemy tym ludziom dach nad głową, jedzenie, darmową opiekę zdrowotną i dlatego jesteśmy bezpieczni. Europejczycy mieli kłopot ze zrozumieniem kultury arabskiej. Powiedziałem im: kiedy islamiści udają się do meczetu, mówi im się, że ich ojczyzną jest raj w życiu pozagrobowym, a wierność przysięgają oni nie swojemu krajowi, lecz Bogu". Feliks Koneczny nie wierzył w możliwość przyjęcia przez muzułmanów innej koncepcji życia niż ta wynikająca z Koranu, bo „to czego nie ma w Koranie, nie istnieje”. Muzułmanin nie zdoła przyjąć europejskich wartości, ponieważ islam jest religią totalną obejmującą wszystkie aspekty ludzkiej egzystencji od narodzin po śmierć, a poza nim nie ma nic. Skoro tak, to porzucając religię, Koran i szariat, apostata w momencie stałby się literalnie nikim. Bez żadnej tożsamości, rodziny, kultury i tradycji, gdyż nie ma w tej cywilizacji jakiś autonomicznych tworów niezwiązanych z religią, do których były wyznawca mógłby nawiązać. Człowiek wypisujący się z tej religii nie ma nic do czego mógłby się odwołać i określić jako „swoje”.

 

Europejskie rządy zaczynają to rozumieć i coraz częściej stają po stronie swoich społeczeństw, nie agresorów. Czas bicia się w piersi i szukanie winy w sobie za zachowania terrorystów chyba właśnie się kończy.


 

POLECANE
Karol Nawrocki o sytuacji na granicy z Niemcami: Zwołam Radę Gabinetową Wiadomości
Karol Nawrocki o sytuacji na granicy z Niemcami: Zwołam Radę Gabinetową

Prezydent elekt Karol Nawrocki zapowiedział w poniedziałek, że po zaprzysiężeniu na prezydenta, czyli po 6 sierpnia, zwoła Radę Gabinetową w sprawie sytuacji na zachodniej granicy z Niemcami. Podkreślił, że będzie chciał poznać wszelkie dane statystyczne dot. nielegalnych migrantów.

Starcie Donalda Tuska z Samuelem Pereirą Wiadomości
Starcie Donalda Tuska z Samuelem Pereirą

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej doszło do starcia między Donaldem Tuskiem z Samuelem Pereirą. Dziennikarz wPolsce24 zapytał się szefa rządu na temat nagrań udostępnionych przez jego stację. Chodzi o taśmy z udziałem Romana Giertycha.

Pokojowe cuda Trumpa tylko u nas
Pokojowe cuda Trumpa

Nie wiemy, ilu ludziom ocalił życie w ostatnich tygodniach Donald Trump. Nie da się tego policzyć. Jednak jest pewne, że wielu mieszkańcom Afryki i Azji.

Nie dam się zastraszyć. Robert Bąkiewicz odpowiada Tuskowi ws. Ruchu Obrony Granic Wiadomości
"Nie dam się zastraszyć". Robert Bąkiewicz odpowiada Tuskowi ws. Ruchu Obrony Granic

Lider Ruchu Obrony Granic Robert Bąkiewicz zamieścił oświadczenie ws. wypowiedzi premiera Donalda Tuska na temat sytuacji na granicy z Niemcami.

Kto będzie w Kancelarii Prezydenta odpowiadał za sprawy międzynarodowe? Karol Nawrocki ujawnił nazwisko polityka
Kto będzie w Kancelarii Prezydenta odpowiadał za sprawy międzynarodowe? Karol Nawrocki ujawnił nazwisko

Prezydent elekt Karol Nawrocki w rozmowie na antenie Polsat News poinformował, kto w jego kancelarii będzie odpowiadał za sprawy międzynarodowe.

Jacek Sasin o sytuacji w PiS: Nie zmienia się zwycięskiego lidera polityka
Jacek Sasin o sytuacji w PiS: Nie zmienia się zwycięskiego lidera

– Nie zmienia się zwycięskiego lidera w czasie wyścigu wyborczego, a my jesteśmy na początku drogi – podkreślił Jacek Sasin, komentując kongres PiS oraz wybór Jarosława Kaczyńskiego na prezesa ugrupowania.

Teheran nie zrezygnuje ze wzbogacania uranu? Jest komunikat ambasadora Iranu Wiadomości
Teheran nie zrezygnuje ze wzbogacania uranu? Jest komunikat ambasadora Iranu

Ambasador Iranu przy ONZ Amir Said Irawani zadeklarował, że jego kraj "nigdy nie przestanie wzbogacać uranu". Dyplomata argumentował w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS, że Teheran ma do tego "niezbywalne prawo" jako państwo-strona traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT).

Andrzej Duda: Dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w ochronę granicy Wiadomości
Andrzej Duda: Dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w ochronę granicy

Prezydent Andrzej Duda podziękował wszystkim, którzy działają na granicy z Niemcami, m.in. tym osobom, które zaangażowały się w Ruch Obrony Granic.

Nowy komunikat Sądu Najwyższego. Tak wyglądała część protestów wyborczych Wiadomości
Nowy komunikat Sądu Najwyższego. Tak wyglądała część "protestów wyborczych"

Sąd Najwyższy opublikował dokumenty, którymi nie zajmie się w ramach protestów wyborczych. W komunikacie podkreśla, że otrzymał na przykład wydruki wiadomości mailowej od Romana Giertycha, w której znajdowała się instrukcja składania protestu wyborczego.

Kim był Tadeusz Duda? Sąsiedzi mordercy spod Limanowej przerywają milczenie z ostatniej chwili
Kim był Tadeusz Duda? Sąsiedzi mordercy spod Limanowej przerywają milczenie

Tadeusz Duda, 57-latek ze Starej Wsi pod Limanową, zabił swoją córkę i zięcia, a także ciężko ranił teściową. Choć dramatyczne wydarzenia rozegrały się w piątek 27 czerwca, z każdym dniem na jaw wychodzą kolejne szczegóły. Mieszkańcy Starej Wsi, Zalesia i Młyńczysk opowiadają o tym, kim był Duda i jak doszło do koszmaru, którym od kilku dni żyje cała Polska.

REKLAMA

[Jakub Pacan] Europa w końcu przyznaje, że to wojna religijna

Zeświecczone, przekonane o końcu historii europejskie elity zaczynają w końcu dopuszczać do świadomości, że w walce z islamskim terroryzmem nie chodzi o o wykluczenie, biedę i bezrobocie imigrantów, ale o wojnę religijną. W sytuacji wyobcowania w środowisku europejskim własna wyobraźnia przedstawicieli cywilizacji islamskiej odczuwa silną potrzebę ponownego odkrycia stereotypów, jakie zespalały kiedyś tą cywilizację z Europą, a te stereotypy to wróg i wojna.
 [Jakub Pacan] Europa w końcu przyznaje, że to wojna religijna
/ EPA/CHRISTIAN BRUNA Dostawca: PAP/EPA

Islamscy terroryści znowu atakują europejskie miasta. Najpierw Conflans-Sainte-Honorine pod Paryżem, później Nicea i w końcu Wiedeń. Wszystko w ciągu 13 dni. Novum w tych ponurych historiach jest podejście francuskich władz i opinii publicznej do kwestii islamskiego terroru. Prezydent Emmanuel Macron, który po ataku przybył do Nicei, powtórzył, że Francja nie ugnie się "przed islamistycznym terroryzmem" i dodał, „Pragnę tu wyrazić, najpierw i przede wszystkim, poparcie całego narodu dla katolików we Francji i poza nią”. Ba, przewodniczący episkopatu Francji abp Éric de Moulins-Beaufort na łamach dziennika „La Croix” oświadczył, „Nie waham się powiedzieć, że jesteśmy w stanie wojny z ideologią islamizmu”. Dziś Angela Merkel oznajmiła, że “Islamski terror jest naszym wspólnym wrogiem”.

 

Francja zaczyna się budzić? W ankiecie przeprowadzonej przez PAP wśród zwykłych Francuzów tuż po paryskich zamachach z listopada 2015 r., przeważały głosy typu: „Myślę, że najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest edukacja, wychowanie. Należy na pewno wykonać dużą pracę na przedmieściach. Trzeba sprawić, by wszyscy czuli się Francuzami i byli traktowali Francję jak rodzinę”, „Nie sądzę byśmy mieli problem z imigrantami. Zresztą to nie są nawet imigranci tylko najczęściej Francuzi urodzeni tutaj, ludzie, których życie z różnych powodów nigdy nie było usłane różami. Mieszkają oni być może na przedmieściach i dzielnicach, gdzie mierzą się z problemami bezrobocia i biedy”. Dzisiaj takich głosów raczej nie słychać, ludzie wychodzą na ulice i krzyczą o islamie jako zagrożeniu.

 

Wyrzucenie religii z przestrzeni publicznej spowodowało, że Europejczycy nie rozumieją podstawowych związków przyczynowo-skutkowych między religią a zachowaniem człowieka, i nie potrafią zinterpretować problemów związanych z islamską mniejszością. W dyskusji o imigrantach przez całe dekady przebijał się ten sam refren o wykluczeniu, biedzie i bezrobociu. Poprawność polityczna kazała bić się w piersi europejskim społeczeństwom, które nie dość godnie przyjmują przybyszów z zewnątrz. „Chcieliśmy rąk do pracy, a przybyli ludzie” - pisali zaangażowani intelektualiści.

 

Kiedy Europejczycy myśleli w sposób typowo europejski, przedstawiciele islamu myśleli po swojemu. Imigranci z pozaeuropejskich kręgów kulturowych nie są emocjonalnie związani z rządami nowej ojczyzny. Nie łączy ich z nią wspólne pochodzenie, religia, język,  bohaterowie narodowi i wspólnota historycznych doświadczeń. Wiara w tolerancję, prawa człowieka i liberalną demokrację też są im obce.

 

Emigrant związany jest z dwoma krajami: ojczystym i krajem osiedlenia. Opuszczając swoje ojczyzny migranci zabierają ze sobą dziedzictwo wiary, tradycji, języka i kultury. To duchowe dziedzictwo tkwi w nich. W sytuacji wyobcowania w środowisku europejskim własna wyobraźnia przedstawicieli cywilizacji islamskiej odczuwa silną potrzebę ponownego odkrycia stereotypów, jakie zespalały kiedyś tą cywilizację z Europą, a a te stereotypy to wróg i wojna.

 

Kiedy rządy europejskie zaklinały rzeczywistość i mówiły o integracji, szkoleniach i pomocy dla imigrantów, ci uchodźcy zaczęli już stosować standardy funkcjonowania w dar al-harb, czyli strefie wojny. „Koran nie mówi o metaforycznych czy moralnych zmaganiach: mówi o polu bitwy. (…) Ludzkość podzielona jest na dwie części: na muzułmanów i niemuzułmanów. Muzułmanie są członkami islamskiej społeczności, ummy, w posiadaniu które są ziemie islamu. Niemuzułmanie to harbijjun, lud dar al-harb ziem wojny, wszystkich krajów należących do niewiernych, które nie zostały podporządkowane islamowi. Na terytorium dar al-harb dozwolone są wszelkie działania wojenne. Kiedy tylko terytoria dar al-harb zostaną podbite niewierni staną się jeńcami wojennymi. Imam może z nimi zrobić co zechce, zależnie od okoliczności” - tłumaczy Ibn Warraq w „Dlaczego nie jestem muzułmaninem”.

 

A już broń Boże zachodnioeuropejskie elity nie chciały postrzegać problemów z muzułmańska mniejszością przez pryzmat konfliktu religijnego. „W latach 90. XX wieku podjęto wiele prób uświadomienia Brytyjczykom tego, co się działo. Lecz nie chcieli oni postrzegać tego problemu w kontekście religijnym. Jeżeli miałby to być problem natury religijnej, prowadziłby do religijnej konfrontacji, a widmo wojny na tle religijnym było zbyt przerażające. Wojna ta różni się od wszelkich innych wojen, ponieważ ma się do czynienia z prawdami absolutnymi, a pole do kompromisu jest bardzo ograniczone. Wojny religijne są krwawe, długotrwałe i często pochłaniają ogromna liczbę istnień” - pisze Melanie Phillips w książce „Londonistan. Jak Wielka Brytania stworzyła państwo terroru”.

 

Służby wywiadowcze też nie były skłonne uwierzyć, że w końcu XX wieku, w zeświecczonym świecie Zachodnim mają do czynienia z wojną religijną. Wspomniana wyżej autorka na dowód przytacza swoją rozmowę z byłym szefem centrali amerykańskiego wywiadu (DCI), Woolseyem Jamesem, który przyznaje otwarcie, że pomysłów dżihadystów nikt nie brał na poważnie. - Gdy mówili o światowym rządzie kalifatu, wkładaliśmy to między bajki.

 

Muzułmanie nie chcą proponowanych im przez hedonistyczną i ateistyczną Europę rozrywek i przyjemnego życia, ponieważ przyjmując te europejskie wartości musieliby dokonać moralnej inwersji. Dlatego wolą swoją celebrację wojny.

 

Algierski dziennikarz, Reda Hussaine już w latach 90. próbował ostrzegać agencje wywiadowcze europejskich krajów. Prawie zawsze słyszał to samo: "Mówili mi: Dajemy tym ludziom dach nad głową, jedzenie, darmową opiekę zdrowotną i dlatego jesteśmy bezpieczni. Europejczycy mieli kłopot ze zrozumieniem kultury arabskiej. Powiedziałem im: kiedy islamiści udają się do meczetu, mówi im się, że ich ojczyzną jest raj w życiu pozagrobowym, a wierność przysięgają oni nie swojemu krajowi, lecz Bogu". Feliks Koneczny nie wierzył w możliwość przyjęcia przez muzułmanów innej koncepcji życia niż ta wynikająca z Koranu, bo „to czego nie ma w Koranie, nie istnieje”. Muzułmanin nie zdoła przyjąć europejskich wartości, ponieważ islam jest religią totalną obejmującą wszystkie aspekty ludzkiej egzystencji od narodzin po śmierć, a poza nim nie ma nic. Skoro tak, to porzucając religię, Koran i szariat, apostata w momencie stałby się literalnie nikim. Bez żadnej tożsamości, rodziny, kultury i tradycji, gdyż nie ma w tej cywilizacji jakiś autonomicznych tworów niezwiązanych z religią, do których były wyznawca mógłby nawiązać. Człowiek wypisujący się z tej religii nie ma nic do czego mógłby się odwołać i określić jako „swoje”.

 

Europejskie rządy zaczynają to rozumieć i coraz częściej stają po stronie swoich społeczeństw, nie agresorów. Czas bicia się w piersi i szukanie winy w sobie za zachowania terrorystów chyba właśnie się kończy.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe