Waldemar Żyszkiewicz: Kaczyński w butach Tuska i Trzaskowskiego

Prowokacje bojówek, które miały zaskakująco wielką swobodę działania, szybko rozpaliły emocje. Do pierwszego zajścia doszło już w okolicach ronda De Gaulle’a. Krótka bijatyka, napór formacji w białych kaskach, gaz pieprzowy i broń krótkolufowa w użyciu, ale to było dopiero preludium...
Nie, jednak nie, preludium miało miejsce wcześniej, gdy policja uniemożliwiła zmotoryzowanym uczestnikom dojeżdżanie na miejsce zbiórki. Ze względów bezpieczeństwa epidemicznego organizatorzy chcieli zamiast Marszu urządzić Rajd Niepodległości. Niestety, głosy wielu potencjalnych uczestników tego rajdu ujawniły dzięki mediom niezależnym zaskakującą, a właściwie sensacyjną informację, z której wynika, że cofnęliśmy się do epoki płonącej budki pana B. Nie, nie Borysa, lecz Bartłomieja.
Otóż, tak sympatyczni jeszcze niedawno funkcjonariusze policji nakazywali zmotoryzowanym pozostawianie własnych pojazdów i niezbyt niehigieniczne przemieszczanie się na miejsce zbiórki pieszo. Najwyraźniej policjantom trafiła im do przekonania wykładnia Ratusza, że Rajd Niepodległości stanowiłby „wykroczenie drogowe”. Dotąd można było sądzić, że w gestii włodarzy miasta pozostaje tylko Straż Miejska, natomiast Policja jest raczej państwowa i gdzie indziej ma przełożonych, których polecenia są dla nich obligatoryjne. Ale widocznie o czymś jeszcze nie wiemy...
Ubolewając nad wszystkimi, którzy ucierpieli, żałując zepsutej (IMO z premedytacją!) okazji na narodowego świętowania, wskażmy też na oczywistą korzyść, jaką stały się mimochodem tegoroczne obchody Święta Niepodległości, zresztą mocno niepełnej. Już tylko naprawdę naiwni lub poznawczo niereformowalni wyznawcy kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości (taki eufemizm) będą mogli się zasadnie upierać, że to formacja prawicowa, patriotyczna i narodowo-katolicka.
Waldemar Żyszkiewicz