[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak: Czy Bóg poddaje nas próbie?

„Kiedy Achab opowiedział Izebeli wszystko, co Eliasz uczynił, i jak pozabijał mieczem proroków, wtedy Izebel wysłała do Eliasza posłańca, aby powiedział: Chociaż ty jesteś Eliasz, to jednak ja jestem Izebel! Niech to sprawią bogowie i tamto dorzucą, jeśli nie postąpię jutro z twoim życiem, jak [się stało] z życiem każdego z nich. Wtedy Eliasz zląkłszy się, powstał i ratując się ucieczką, przyszedł do Beer-Szeby w Judzie i tam zostawił swego sługę, a sam na [odległość] jednego dnia drogi poszedł na pustynię. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków. Po czym położył się tam i zasnął. A oto anioł, trącając go, powiedział mu: Wstań, jedz! Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znów się położył. Powtórnie anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga. Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb. Tam wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Pan skierował do niego słowo i przemówił: Co ty tu robisz, Eliaszu? A on odpowiedział: Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana, Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze i Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie. Wtedy rzekł: Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana! A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty. A wtedy rozległ się głos mówiący do niego: Co ty tu robisz, Eliaszu?” (1Krl 19, 1-13)
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak: Czy Bóg poddaje nas próbie?
/ pixabay.com/geralt

 

„Trochę” mamy ostatnio na głowie. Poza zupełnie prywatnymi problemami każdego z nas, mierzymy się ze pandemią, krajobrazem niczym z katastroficznego filmu - ludzie w maskach, społeczny dystans, krążące karetki, dziwne szpitale tymczasowe, rosnące cyferki obrazujące nowe zachorowania, nowe śmierci... Nade wszystko jednak borykamy się z naszymi chorymi, naszymi zmarłymi, samotnością, jakąś wiszącą w powietrzu nieuchronnością. Jakby tego było mało, podział społeczny sięgnął takiego poziomu, że jedni atakują kościoły i wiernych, inni urządzają burdy na marszu, jedni i drudzy urządzają bijatyki, policja strzela do ludzi. Człowiek siedzi w domu i narasta w nim agresja oraz poczucie zagrożenia, niekoniecznie w tej kolejności.

Nie, to nie wszystko. Przez Kościół przetaczają się nie tylko fale profanujących agresorów. Dotyka go też tsunami wewnętrznych afer i niechęci do zajęcia się nimi. Jako wisienki na torcie doświadczamy zmasowanych ataków na Jana Pawła II, wyroków zapadających bez sądu. Jeżeli dodamy do tego lęk wielu osób przed twardym lockdownem, co wiązać się dla nich może z utratą pracy lub firmy, i tym samym środków do życia, to chyba śmiało możemy powiedzieć, że znaleźliśmy się wszyscy w jakimś zbiorowym koszmarze, którego większość z nas w pojedynkę by nawet nie wyśniła. W tej sytuacji łatwo ulec pokusie łatwych odpowiedzi.

Słyszę o próbach, jakimi Bóg nas poddaje, o testach, sprawdzaniu wiary...

Całą sobą czuję jakiś głęboki wewnętrzny dysonans. Niezgodność obrazów. Ojciec, Tata, Przyjaciel, Miłosierny, Kochający, Dobry, Bliski, Najbliższy, Ukochany kłóci mi się głęboko z czasownikami „testuje”, „wypróbowuje”, „sprawdza”. Testuje naukowiec, na chłodno, bez emocji, w laboratorium, szczura. Wypróbowuje potencjalny klient, pod kątem użyteczności lub komfortu, ewentualnie wartości estetycznych. Sprawdza gracz w pokera. The end.

Wyobraźmy sobie tatę z dzieckiem, które poddawane jest przez niego rozmaitym dramatom, by sprawdzić, czy dziecko wystarczająco go kocha. Co byśmy powiedzieli o takim ojcu? Może zaburzony sadysta z niskim poczuciem wartości? Albo zobaczmy dziewczynę testującą ukochanego, wciąż od nowa, w kluczu „jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla kup mi luby”? Chciałby ktoś taką wybrankę? Widząc takie zachowanie bylibyśmy przekonani o jej miłości? Albo może wyobraźmy siebie męża, który nieustannie sprawdza żonę, przyjaciela, który szuka tylko okazji, by nas łapać za słówka, matkę, która karze udowadniać miłość etc. etc. etc. Fajni? Nie bardzo? Raczej na maxa toksyczni? A takie właśnie cechy przypisujemy Bogu, którego podobno uważany za dobrego i kochającego.

Bóg jest oczywiście nieskończony, a więc z naszego wycinkowego punktu widzenia pełen paradoksów, nieuchwytny, bezgranicznie nas przerastający, ale to jednak coś zgoła innego niż psychopatyczna wewnętrzna sprzeczność i wywołane brakiem naszej uwagi lub wystarczającej usłużności nieharmonijne, zaburzone zachowanie. Dlatego nie kupuję tych haseł o testach.

Jednak to, że Bóg jest dobry i kochający, nie znaczy, że jest ślepy lub naiwny. Czasem - jak każdy rodzic, któremu zależy na dziecku - może godzić się na kryzys w naszym życiu, bo kryzysy to zawsze szanse na krok do przodu, na wybicie się z punktu, w którym utknęliśmy. Kryzys jest zwykle bardziej twórczy niż okres prospetity, czy tego chcemy czy nie, to kryzysy poprzedzają każde przejście do kolejnej fazy rozwojowej. Ale różnica zasadnicza pomiędzy kryzysem a testem polega na tym, że test robi się dla egzaminatora, który ocenia naszą użyteczność dla własnych potrzeb, przez kryzysy jest się przeprowadzanym przez tego, kto chce naszego rozwoju, nie dla samego rozwoju, ani nie dla własnych ukrytych celów przewodnika, ale dla większego szczęścia nas samych.

Bóg nie zesłał koronawirusa, bo nie jest psychopatą, nie wywołał nienawiści w państwie, nie wykreował kościelnych skandali. To nasze dzieła. Ale Bóg nie zapobiegł tym rzeczom, nie łamie wolnych - nawet złych - wyborów ludzi, nie jest totalitarystą, jest za to niedoścignionym mistrzem wyprowadzania dobra ze zła. Może więc zamiast pytać „dlaczego” lub „za co”, powinniśmy pytać „po co”? Co dobrego, jaki rozwój chce ofiarować każdemu z nas z osobna i wszystkim razem dobry Bóg? Może tak bardzo pogubiliśmy się na swoich ścieżkach, że kryzys uświadomienia sobie własnego zagubienia jest ceną uniknięcia przepaści lub czołowej kolizji? Może. A może chodzi o coś zupełnie innego. Jednak na żadnej pustyni, w żadnym trudnym doświadczeniu nie jesteśmy sami a „kij Twój i łaska pasterska są moją pociechą”.

 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Prof. Grzegorz Górski: Powstrzymanie Zielonego Ładu jest sprawą kluczową dla przyszłości Polski Wiadomości
Prof. Grzegorz Górski: Powstrzymanie Zielonego Ładu jest sprawą kluczową dla przyszłości Polski

Od pewnego czasu spece od tzw. zielonego ładu muszą mierzyć się z coraz to nowymi problemami. Ich atrakcyjne - jak im się wydaje (głównie dla nastolatków) tezy - co chwilę muszą stawiać czoła kolejnym wyzwaniom. Oczywiście dla ludzi, którzy zachowują zdolność do myślenia w kategoriach związków przyczynowo – skutkowych, czyli nie są prymitywami, pewne rzeczy są oczywiste, ale dla naszych „odkrywców” wszystko jest zaskoczeniem.

Prezydent Duda pod Monte Cassino: oni o Polskę walczyli i za Polskę ginęli Wiadomości
Prezydent Duda pod Monte Cassino: oni o Polskę walczyli i za Polskę ginęli

Polscy żołnierze walczący pod dowództwem gen. Władysława Andersa to bohaterzy, którzy walczyli o to, aby otworzyć drogę do wolności; oni o Polskę walczyli i za Polskę ginęli - mówił podczas obchodów 80. rocznicy bitwy o Monte Cassino prezydent Andrzej Duda.

Skandal wokół pomników uderzających w obrońców granicy z Białorusią. Mieszkańcy Michałowa przepraszają Straż Graniczną Wiadomości
Skandal wokół pomników uderzających w obrońców granicy z Białorusią. Mieszkańcy Michałowa przepraszają Straż Graniczną

Dziś w nadgranicznym Michałowie na Podlasiu, rządzonym przez burmistrza, członka Platformy Obywatelskiej Marka Nazarko, podczas uroczystości rocznicy uzyskania praw miejskich, miały być odsłonięte dwa pomniki o skandalicznej wymowie uderzającej w obrońców polskiej granicy z Białorusią. Według naszych nieoficjalnych informacji odsłonięcie się nie odbyło, za to przedstawiciele mieszkańców Michałowa złożyli wizytę w strażnicy Straży Granicznej.

Miażdżąca większość korzystających z socjalu w Niemczech to imigranci Wiadomości
Miażdżąca większość korzystających z socjalu w Niemczech to imigranci

Z danych Federalnych Agencji Zatrudnienia większość beneficjentów "świadczeń obywatelskich" w Niemczech ma pochodzenie migranckie. Co więcej większość z nich nie posiada nawet niemieckiego paszportu.

Byliśmy u głodujących w Sejmie rolników: Nawet operatorzy nieprzychylnych stacji TV nas dopingują tylko u nas
Byliśmy u głodujących w Sejmie rolników: Nawet operatorzy nieprzychylnych stacji TV nas dopingują

W szóstym dniu strajku głodowego w Sejmie, dwóch protestujących z powodów zdrowotnych zostało zabranych przez pogotowie. Stan obu nich jest już dobry, obaj musieli wrócić do domu. Obecnie w Sejmie zostało 4 rolników. O tym, co obecnie się dzieje jeden z nich - Mariusz Borowiak - opowiedział w rozmowie z portalem Tysol.pl

Doszło do ogromnej sensacji na koniec sezonu Bundesligi z ostatniej chwili
Doszło do ogromnej sensacji na koniec sezonu Bundesligi

Bayer Leverkusen pokonał w ostatniej kolejce FC Augsburg 2:1 i tym przez cały sezon piłkarskiej ekstraklasy nie doznał porażki. To pierwszy taki przypadek w historii Bundesligi (od 1963 roku). Broniący tytułu Bayern Monachium zajął trzecie miejsce Z elitą pożegnały się FC Koeln i SV Darmstadt.

Polski Blik rusza na podbój Europy Wiadomości
Polski Blik rusza na podbój Europy

Polska firma płatnicza Blik cieszy się ogromną popularnością w naszym kraju. teraz zamierza ona wkroczyć do strefy Euro. Jak donosi portal Inn Poland zarząd spółki chce zostać jednych z trzech głównych operatorów płatności w Europie.

Zamach na premiera Słowacji. Jest decyzja sądu z ostatniej chwili
Zamach na premiera Słowacji. Jest decyzja sądu

Sędzia Specjalnego Sądu Karnego w Pezinku koło Bratysławy przychylił się w sobotę do wniosku prokuratora i zgodził się na tymczasowe aresztowanie Juraja. C., który w środę ciężko ranił premiera Słowacji Roberta Ficę. Oskarżony ma postawione zarzuty zamiaru popełnienie zabójstwa z premedytacją.

Znana aktorka poważnie chora. Pojechałam na oddział ratunkowy z ostatniej chwili
Znana aktorka poważnie chora. "Pojechałam na oddział ratunkowy"

Media obiegły niepokojące informacje o znanej aktorce. Okazuje się, że jest poważnie chora.

Nikt jej tam za bardzo nie chce. Burza wokół popularnego programu Polsatu z ostatniej chwili
"Nikt jej tam za bardzo nie chce". Burza wokół popularnego programu Polsatu

W sieci zawrzało. Wszystko za sprawą popularnego programu Polsatu.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak: Czy Bóg poddaje nas próbie?

„Kiedy Achab opowiedział Izebeli wszystko, co Eliasz uczynił, i jak pozabijał mieczem proroków, wtedy Izebel wysłała do Eliasza posłańca, aby powiedział: Chociaż ty jesteś Eliasz, to jednak ja jestem Izebel! Niech to sprawią bogowie i tamto dorzucą, jeśli nie postąpię jutro z twoim życiem, jak [się stało] z życiem każdego z nich. Wtedy Eliasz zląkłszy się, powstał i ratując się ucieczką, przyszedł do Beer-Szeby w Judzie i tam zostawił swego sługę, a sam na [odległość] jednego dnia drogi poszedł na pustynię. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków. Po czym położył się tam i zasnął. A oto anioł, trącając go, powiedział mu: Wstań, jedz! Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znów się położył. Powtórnie anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga. Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb. Tam wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Pan skierował do niego słowo i przemówił: Co ty tu robisz, Eliaszu? A on odpowiedział: Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana, Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze i Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie. Wtedy rzekł: Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana! A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty. A wtedy rozległ się głos mówiący do niego: Co ty tu robisz, Eliaszu?” (1Krl 19, 1-13)
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak: Czy Bóg poddaje nas próbie?
/ pixabay.com/geralt

 

„Trochę” mamy ostatnio na głowie. Poza zupełnie prywatnymi problemami każdego z nas, mierzymy się ze pandemią, krajobrazem niczym z katastroficznego filmu - ludzie w maskach, społeczny dystans, krążące karetki, dziwne szpitale tymczasowe, rosnące cyferki obrazujące nowe zachorowania, nowe śmierci... Nade wszystko jednak borykamy się z naszymi chorymi, naszymi zmarłymi, samotnością, jakąś wiszącą w powietrzu nieuchronnością. Jakby tego było mało, podział społeczny sięgnął takiego poziomu, że jedni atakują kościoły i wiernych, inni urządzają burdy na marszu, jedni i drudzy urządzają bijatyki, policja strzela do ludzi. Człowiek siedzi w domu i narasta w nim agresja oraz poczucie zagrożenia, niekoniecznie w tej kolejności.

Nie, to nie wszystko. Przez Kościół przetaczają się nie tylko fale profanujących agresorów. Dotyka go też tsunami wewnętrznych afer i niechęci do zajęcia się nimi. Jako wisienki na torcie doświadczamy zmasowanych ataków na Jana Pawła II, wyroków zapadających bez sądu. Jeżeli dodamy do tego lęk wielu osób przed twardym lockdownem, co wiązać się dla nich może z utratą pracy lub firmy, i tym samym środków do życia, to chyba śmiało możemy powiedzieć, że znaleźliśmy się wszyscy w jakimś zbiorowym koszmarze, którego większość z nas w pojedynkę by nawet nie wyśniła. W tej sytuacji łatwo ulec pokusie łatwych odpowiedzi.

Słyszę o próbach, jakimi Bóg nas poddaje, o testach, sprawdzaniu wiary...

Całą sobą czuję jakiś głęboki wewnętrzny dysonans. Niezgodność obrazów. Ojciec, Tata, Przyjaciel, Miłosierny, Kochający, Dobry, Bliski, Najbliższy, Ukochany kłóci mi się głęboko z czasownikami „testuje”, „wypróbowuje”, „sprawdza”. Testuje naukowiec, na chłodno, bez emocji, w laboratorium, szczura. Wypróbowuje potencjalny klient, pod kątem użyteczności lub komfortu, ewentualnie wartości estetycznych. Sprawdza gracz w pokera. The end.

Wyobraźmy sobie tatę z dzieckiem, które poddawane jest przez niego rozmaitym dramatom, by sprawdzić, czy dziecko wystarczająco go kocha. Co byśmy powiedzieli o takim ojcu? Może zaburzony sadysta z niskim poczuciem wartości? Albo zobaczmy dziewczynę testującą ukochanego, wciąż od nowa, w kluczu „jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla kup mi luby”? Chciałby ktoś taką wybrankę? Widząc takie zachowanie bylibyśmy przekonani o jej miłości? Albo może wyobraźmy siebie męża, który nieustannie sprawdza żonę, przyjaciela, który szuka tylko okazji, by nas łapać za słówka, matkę, która karze udowadniać miłość etc. etc. etc. Fajni? Nie bardzo? Raczej na maxa toksyczni? A takie właśnie cechy przypisujemy Bogu, którego podobno uważany za dobrego i kochającego.

Bóg jest oczywiście nieskończony, a więc z naszego wycinkowego punktu widzenia pełen paradoksów, nieuchwytny, bezgranicznie nas przerastający, ale to jednak coś zgoła innego niż psychopatyczna wewnętrzna sprzeczność i wywołane brakiem naszej uwagi lub wystarczającej usłużności nieharmonijne, zaburzone zachowanie. Dlatego nie kupuję tych haseł o testach.

Jednak to, że Bóg jest dobry i kochający, nie znaczy, że jest ślepy lub naiwny. Czasem - jak każdy rodzic, któremu zależy na dziecku - może godzić się na kryzys w naszym życiu, bo kryzysy to zawsze szanse na krok do przodu, na wybicie się z punktu, w którym utknęliśmy. Kryzys jest zwykle bardziej twórczy niż okres prospetity, czy tego chcemy czy nie, to kryzysy poprzedzają każde przejście do kolejnej fazy rozwojowej. Ale różnica zasadnicza pomiędzy kryzysem a testem polega na tym, że test robi się dla egzaminatora, który ocenia naszą użyteczność dla własnych potrzeb, przez kryzysy jest się przeprowadzanym przez tego, kto chce naszego rozwoju, nie dla samego rozwoju, ani nie dla własnych ukrytych celów przewodnika, ale dla większego szczęścia nas samych.

Bóg nie zesłał koronawirusa, bo nie jest psychopatą, nie wywołał nienawiści w państwie, nie wykreował kościelnych skandali. To nasze dzieła. Ale Bóg nie zapobiegł tym rzeczom, nie łamie wolnych - nawet złych - wyborów ludzi, nie jest totalitarystą, jest za to niedoścignionym mistrzem wyprowadzania dobra ze zła. Może więc zamiast pytać „dlaczego” lub „za co”, powinniśmy pytać „po co”? Co dobrego, jaki rozwój chce ofiarować każdemu z nas z osobna i wszystkim razem dobry Bóg? Może tak bardzo pogubiliśmy się na swoich ścieżkach, że kryzys uświadomienia sobie własnego zagubienia jest ceną uniknięcia przepaści lub czołowej kolizji? Może. A może chodzi o coś zupełnie innego. Jednak na żadnej pustyni, w żadnym trudnym doświadczeniu nie jesteśmy sami a „kij Twój i łaska pasterska są moją pociechą”.

 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe