Quo vadis polska emeryturo, czyli ruletka pomysłów. W jakim kierunku zmierzamy?

„10 000 Plus” – taką nazwę zyskał pomysł Ministerstwa Rozwoju, który ma dać dodatkowe 10 tys. zł tym, którzy po osiągnięciu wieku emerytalnego zdecydują się pozostać na rynku pracy 2 lata dłużej. Ale czy co najmniej 2? Czy dokładnie tyle? Pytań jest więcej. Także to: dlaczego pomysł wychodzi z resortu rozwoju, a nie rodziny, który formalnie jest przecież odpowiedzialny za politykę emerytalną?
 Quo vadis polska emeryturo, czyli ruletka pomysłów. W jakim kierunku zmierzamy?
/ Fotolia
Zatem wyjaśnijmy od początku. Minister rodziny mówi, że jej resort nie pracuje nad tą dodatkową zachętą „10 000 Plus”.

Pomysł płynie z resortu rozwoju, którego eksperci zapewne patrzą na szacunki ZUS. A z tych wynika, że w 2017 r. do ZUS trafi nawet 550 tys. wniosków o ustalenie emerytury. Z tego ponad 300 tys. będzie wynikało z obniżenia od października br. wieku emerytalnego - do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.

Przeciętnie, ZUS wydawał rocznie rocznie ok. 200 tys. decyzji emerytalnych. W tym roku miało to być maksymalnie ok. 240 tys. A będzie o ponad 330 tys, więcej. Pierwsze wnioski, osoby mające odpowiednio 60 lub 65 lat, będą mogły składać już we wrześniu.

I pierwsze pytanie: skąd to przekonanie, że Polacy, którzy jeszcze niedawno wiedzieli, że będą pracować do 67 roku życia, zdecydują się odejść natychmiast po przekroczeniu wieku obniżonego, co nastąpi w październiku br.?

Tu odpowiedź przynoszą badania. A wynika z nich, że 83 proc. Polaków występuje o emeryturę od razu po osiągnięciu wymaganego wieku, 11 proc. w ciągu najbliższego roku, a tylko 6 proc. odkłada tę decyzję w czasie.

Koszt obniżenia wieku emerytalnego w 2018 r. ma, według szacunków ZUS, wynieść na ok. 10 mld zł. Potem, przynajmniej przez pewien czas, kwoty te będę rosły. Łącznie, w latach 2017-2021 wyniosą 55 mld zł.

I tu pojawia się akcja informacyjna ZUS, zachęcająca do dłuższego pozostawania na rynku pracy. Jak mówi prezes Zakładu prof. Gertruda Uścińska, chodzi o uświadomienie Polakom, że ich emerytura będzie wyższa, jeśli będą pracować kilka lat dłużej. I tak, np. kobieta, która odejdzie na emeryturę w wieku 60 lat, otrzyma średnio 1700 zł. Gdyby odeszła 5 lat później, byłoby to już 2300 zł. Każdy dodatkowy rok pracy to 7-8 proc. emerytury więcej.

Stąd zapewne, wspomniany wcześniej, pomysł na kolejną zachętę do dłużej aktywności zawodowej, padający z resortu rozwoju.

W pomyśle wspomnianej na wstępie zachęty do dłuższej aktywności zawodowej chodzi o premię czy też bon - 10 tys. zł za 2 lata dodatkowej pracy. Szacuje się, że to mogłoby zachęcić do pozostania na rynku pracy ok. 15 proc. osób mających odpowiednio ponad 60 lub 65 lat. A oszczędności dla budżetu w 2018 r. wyniosłyby 1-1,5 mld zł oszczędności.

W tym miejscu pojawia się już seria pytań, na które trudno, przynajmniej póki co, szukać odpowiedzi. Na początek: czy faktycznie można oszacować, ile osób zdecyduje się zostać w pracy? Wobec licznych zmian w systemie emerytalny w ostatnich latach, coraz więcej osób obawia się, że mogą nadejść kolejne i woli szybciej wziąć świadczenie, dopóki może. Nie wiadomo, czy za rok czy dwa nie zostaną wprowadzone dodatkowe warunki, gdzie pieniądze zgromadzone ze składek zostaną przekazane.

Następne pytanie należy zadać o wysokość premii i częstotliwość jej wypłacania. Dlaczego ma to być 10 tys. zł za dwa lata, a nie np. 5 tys. zł za każdy rok? Czy po 2 latach, przy dalszej pracy, premii już by nie było? Czy byłaby wypłacana za każdy rok, w nieskończoność? Dlaczego miałaby być dla wszystkich równa? Przecież i składki, i późniejsza emerytura są w różnej wysokości.

Pytanie również do kogo ten dodatkowy impuls powinien być skierowany? Zwykle na emeryturę szybciej odchodzą osoby najmniej zarabiające, bo ich świadczenie jest zbliżone do wynagrodzenia, a do pracy codzienne wstawać przecież nie trzeba. I właśnie to przede wszystkim ta grupa powinna być zachęcana do dłuższej pracy. Szczególnie, że według szacunków, za 30 lat, emerytury minimalne (na dziś to 1000 zł brutto) ma otrzymywać aż 70 proc. osób, w tym wszystkie kobiety.
#NOWA_STRONA#

Zarabiający więcej, mający stabilne zatrudnienie, zwykle też lżejszą – przynajmniej fizycznie – pracę, często i tak pracują dłużej. Po co więc dla nich dodatkowy bon? Z drugiej strony, wyeliminowanie ich z systemu bonów byłoby nierównością wobec prawa.

Rodzi się też pytanie o tych, którzy zechcą zostać na rynku, ale stracą pracę nie ze swojej winy, np. pracodawca zbankrutuje czy ich zwolni, zgodnie z przepisami? Czy mieliby prawo do premii? To istotne, biorąc pod uwagę, że według GUS, z 16 mln aktywnych zawodowo Polaków, niemal 4,3 mln to osoby w wieku 50 plus. Jednocześnie aż 28,2 proc. zarejestrowanych bezrobotnych ma powyżej 50 lat.

No i pytanie końcowe, choć w gruncie rzeczy zasadnicze: skąd będą na to pieniądze? Czy pomysłodawcy już to wiedzą?

Dyskusja o zachętach może też rodzić pytanie kluczowe: czy słusznie obniżono wiek emerytalny, a właściwie powrócono do wieku poprzedniego? Tyle że w tym miejscu należy przypomnieć, że sprawa ma kontekst znacznie szerszy niż tylko liczby, bo także społeczny i zdrowotny. Chodziło przecież o prawo wyboru, o sytuacje, w których nie ma się już zdrowia, żeby pracować, a pracowało się ciężko i dostatecznie długo, np. 35-40 lat. Tu warto przypomnieć, że mimo wydłużania się życia Polaków, nie wydłuża się nasze życie w zdrowiu. Nie sposób też uciec od, w gruncie rzeczy banalnej, konstatacji, że gdy straci pracę w starszym wieku, trudno dostać nową. Konsekwencją jest wtedy obciążanie finansowe rodziny, a także systemu pomocy społecznej, czyli de facto budżetu państwa.

I dlatego, trzeba nadal podkreślać, i taka jest w gruncie rzeczy istota akcji informacyjnej ZUS, że wybór: odejść czy zostać w pracy – pozostaje aktualny.

Przy rozważaniach o dodatkowych zachętach do dłuższej pracy, trzeba pamiętać, że mamy jeszcze „na stole” Przegląd Emerytalny, w którym pojawiły się np. propozycje dotyczące nowych zasad łączenia emerytury z pracą, waloryzacji, jednokrotnej decyzji o przejściu na świadczenie itd. I na razie ciągle nie wiadomo, które z nich mają szansę realizacji, a które nie.

Ale propozycje zmian wynikających z Przeglądu Emerytalnego, to też nie wszystko. Trwają przecież prace nad powstaniem Pracowniczych Programów Kapitałowych, z dopłatą pracodawców. Dla tych ostatnich byłyby one obowiązkowe, zaś dla pracowników – na początek obowiązkowe, ale po 3 miesiącach już dobrowolne. Zakłada się bowiem, że z Pracowniczych Programów Kapitałowych można będzie zrezygnować. Tak więc i tu jest pytanie, czy np. po roku nie zostanie z nich połowa? I czy wtedy będą rzeczywistym zaczątkiem oszczędzania na przyszłe emerytury, wskazywanym jako niezbędny, choćby wobec faktu, że stopa zastąpienia (relacja ostatniej pensji do emerytury) ma za ok. 15 lat wynieść zaledwie ok. 30 proc.?

Warto też zauważyć, że PPK miałyby objąć tylko osoby mające pracę, oczywiście tę legalną.

Do tego wszystkie można zadawać pytania o przyszły los IKE i IKZE, na których możemy dobrowolnie oszczędzać na emeryturę, a które wykorzystywane są w stopniu minimalnym, o los wygasających emerytur pomostowych, o ewentualną przebudowę Pracowniczych Programów Emerytalnych. W tej sytuacji trudno mieć zastrzeżenia do osoby przekraczającej minimalny wiek emerytalny, że chce po prostu wziąć świadczenie i mieć spokój. Przy czym, według badania CBOS, 75 proc. Polaków zdaje sobie sprawę, że będzie ono niskie.

Przede wszystkim jednak trzeba zaznaczyć, że proponowane dziś rozwiązania mające zachęcić Polaków do dłużej pracy czy też dodatkowego oszczędzania jeszcze w jej trakcie, by mieć wyższą emeryturę, jest trochę gaszeniem pożaru spowodowanego brakiem kompleksowego podejścia do systemu emerytalnego przez poprzednie lata. Szczególnie wtedy, gdy podwyższano wiek emerytalny, istotne było zadbanie o poprawę sytuacji zdrowotnej pracowników, oskładkowanie różnych typów umów, również tych tzw. elastycznych, o odpowiedni poziom wynagrodzeń, tzw. zarządzanie wiekiem, w ogóle w wzrost aktywności zawodowej społeczeństwa. Tymczasem skończyło się jedynie na opowieściach o programach 50 plus, 60 plus, a nawet, jak tu i ówdzie przebąkiwano, 70 plus.

Dziś elementów tej emerytalnej układanki jest wiele i bez kompleksowego podejścia, istotne zmiany sytuacji finansowej systemu i jego uczestników będą co najmniej skomplikowane. Trudno też oceniać pomysły nie będące konkretnym, dopracowanym stanowiskiem rządu. Można jedynie zastanawiać się, w jakim kierunku zmierza.

Anna Grabowska
 
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (13/2017) dostępnego także w wersji cyfrowej tutaj.
 
#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Polscy cichociemni działali też po wojnie tylko u nas
Polscy cichociemni działali też po wojnie

18 października 2000 r. sąd III RP unieważnił wyrok swojego komunistycznego poprzednika – Wojskowego Sądu Rejonowego - wobec Dionizego Sosnowskiego. Sosnowski ps. „Zbyszek”, „Józef” w chwili śmierci - 15 maja 1953 r. - miał 24 lata. Padł ofiarą prowokacji bezpieki o kryptonimie „Cezary” – fałszywej V Komendy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość.

IPN wręczył Krzyże Wolności i Solidarności. Sprawdź, kim są odznaczeni Wiadomości
IPN wręczył Krzyże Wolności i Solidarności. Sprawdź, kim są odznaczeni

17 października 2025 roku w sali konferencyjnej Delegatury IPN w Kielcach zastępca prezesa IPN dr Mateusz Szpytma wręczył Krzyże Wolności i Solidarności działaczom antykomunistycznym z regionu świętokrzyskiego.

Poziom wody w regionie może wzrosnąć. IMGW wydał ostrzeżenie Wiadomości
Poziom wody w regionie może wzrosnąć. IMGW wydał ostrzeżenie

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenie dotyczące Zalewu Szczecińskiego na najbliższy weekend.

Książę Andrzej zrzeka się tytułu. W tle kontrowersyjna sprawa z przeszłości Wiadomości
Książę Andrzej zrzeka się tytułu. W tle kontrowersyjna sprawa z przeszłości

Książę Andrzej poinformował w piątek w oficjalnym komunikacie, że zrzeka się tytułu księcia Yorku i zaprzecza wszelkim zarzutom. Młodszy brat króla Wielkiej Brytanii Karola III jest oskarżany o bliskie kontakty z amerykańskim finansistą Jeffreyem Epsteinem, który zajmował się stręczeniem młodych kobiet.

Będą problemy z dostawami LNG? Katarska firma chce wycofać się z unijnego rynku z ostatniej chwili
Będą problemy z dostawami LNG? Katarska firma chce wycofać się z unijnego rynku

Minister energii Kataru Saad Al-Kaabi po raz kolejny ostrzegł Unię Europejską, że jego kraj może nie być już w stanie prowadzić interesów z UE ani dostarczać skroplonego gazu ziemnego (LNG), jeśli blok nie wprowadzi zmian w przyjętych rygorystycznych przepisach dotyczących zrównoważonego rozwoju. UE z jednej strony chce wypełnić lukę energetyczną na kontynencie (dostawy LNG są kluczowe), z drugiej zaś forsuje uderzającą w firmy energetyczne politykę klimatyczną mocno osadzoną nie tyle na nauce, co na lewicowej ideologii.

Tȟašúŋke Witkó: Sanacja elit tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Sanacja elit

Ponoć nie ma głupich pytań, toteż pozwolę sobie – za pośrednictwem moich wspaniałych Czytelników – zasięgnąć języka u wszystkich demokratycznych rządów państw należących do NATO i Unii Europejskiej o taką przyziemną i prozaiczną rzecz: „Ile jeszcze lat i dekad będziemy wydawać miliardy dolarów amerykańskich, euro czy złotówek na reaktywną obronę przed niebezpiecznymi koncepcjami wojennymi, wydumanymi przez rosyjskich generałów, a także skompilowanymi z nimi działaniami zbrojnymi wojsk kremlowskich”?

Szef MON: W II kwartale 2026 roku rusza produkcja dronów Wiadomości
Szef MON: W II kwartale 2026 roku rusza produkcja dronów

W II kwartale 2026 r. rozpoczniemy produkcję dronów przez spółkę Hornet-Polskie Drony - poinformował w piątek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Tego samego dnia większościowy pakiet udziałów w spółce Hornet-Polskie Drony nabył na mocy warunkowej umowy Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych.

Polskie miasto przyciąga nowych mieszkańców jak magnes Wiadomości
Polskie miasto przyciąga nowych mieszkańców jak magnes

Kraków notuje kolejny wzrost liczby mieszkańców. Tylko w pierwszym półroczu 2025 roku do miasta wprowadziły się 1422 nowe osoby, co jest najwyższym wynikiem spośród wszystkich polskich miast. Jak wynika z danych opublikowanych na oficjalnej stronie krakowskiego magistratu, liczba mieszkańców dawnej stolicy Polski rośnie nieprzerwanie od 2009 roku.

Zgruzowała polskie sądownictwo. Otrzymała doktorat honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego z ostatniej chwili
Zgruzowała polskie sądownictwo. Otrzymała doktorat honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego

Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Věra Jourová została uhonorowana tytułem doktora honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego - poinformowała uczelnia na swojej stronie internetowej. W wygłoszonym uzasadnieniu rektor uczelni podkreślał jej „szacunek dla demokracji”.

Prezydent Ukrainy przybył do Białego Domu z ostatniej chwili
Prezydent Ukrainy przybył do Białego Domu

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przybył w piątek do Białego Domu na spotkanie z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Tematem spotkania ma być m.in. kwestia sprzedaży Ukrainie broni oraz sankcje przeciwko Rosji.

REKLAMA

Quo vadis polska emeryturo, czyli ruletka pomysłów. W jakim kierunku zmierzamy?

„10 000 Plus” – taką nazwę zyskał pomysł Ministerstwa Rozwoju, który ma dać dodatkowe 10 tys. zł tym, którzy po osiągnięciu wieku emerytalnego zdecydują się pozostać na rynku pracy 2 lata dłużej. Ale czy co najmniej 2? Czy dokładnie tyle? Pytań jest więcej. Także to: dlaczego pomysł wychodzi z resortu rozwoju, a nie rodziny, który formalnie jest przecież odpowiedzialny za politykę emerytalną?
 Quo vadis polska emeryturo, czyli ruletka pomysłów. W jakim kierunku zmierzamy?
/ Fotolia
Zatem wyjaśnijmy od początku. Minister rodziny mówi, że jej resort nie pracuje nad tą dodatkową zachętą „10 000 Plus”.

Pomysł płynie z resortu rozwoju, którego eksperci zapewne patrzą na szacunki ZUS. A z tych wynika, że w 2017 r. do ZUS trafi nawet 550 tys. wniosków o ustalenie emerytury. Z tego ponad 300 tys. będzie wynikało z obniżenia od października br. wieku emerytalnego - do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.

Przeciętnie, ZUS wydawał rocznie rocznie ok. 200 tys. decyzji emerytalnych. W tym roku miało to być maksymalnie ok. 240 tys. A będzie o ponad 330 tys, więcej. Pierwsze wnioski, osoby mające odpowiednio 60 lub 65 lat, będą mogły składać już we wrześniu.

I pierwsze pytanie: skąd to przekonanie, że Polacy, którzy jeszcze niedawno wiedzieli, że będą pracować do 67 roku życia, zdecydują się odejść natychmiast po przekroczeniu wieku obniżonego, co nastąpi w październiku br.?

Tu odpowiedź przynoszą badania. A wynika z nich, że 83 proc. Polaków występuje o emeryturę od razu po osiągnięciu wymaganego wieku, 11 proc. w ciągu najbliższego roku, a tylko 6 proc. odkłada tę decyzję w czasie.

Koszt obniżenia wieku emerytalnego w 2018 r. ma, według szacunków ZUS, wynieść na ok. 10 mld zł. Potem, przynajmniej przez pewien czas, kwoty te będę rosły. Łącznie, w latach 2017-2021 wyniosą 55 mld zł.

I tu pojawia się akcja informacyjna ZUS, zachęcająca do dłuższego pozostawania na rynku pracy. Jak mówi prezes Zakładu prof. Gertruda Uścińska, chodzi o uświadomienie Polakom, że ich emerytura będzie wyższa, jeśli będą pracować kilka lat dłużej. I tak, np. kobieta, która odejdzie na emeryturę w wieku 60 lat, otrzyma średnio 1700 zł. Gdyby odeszła 5 lat później, byłoby to już 2300 zł. Każdy dodatkowy rok pracy to 7-8 proc. emerytury więcej.

Stąd zapewne, wspomniany wcześniej, pomysł na kolejną zachętę do dłużej aktywności zawodowej, padający z resortu rozwoju.

W pomyśle wspomnianej na wstępie zachęty do dłuższej aktywności zawodowej chodzi o premię czy też bon - 10 tys. zł za 2 lata dodatkowej pracy. Szacuje się, że to mogłoby zachęcić do pozostania na rynku pracy ok. 15 proc. osób mających odpowiednio ponad 60 lub 65 lat. A oszczędności dla budżetu w 2018 r. wyniosłyby 1-1,5 mld zł oszczędności.

W tym miejscu pojawia się już seria pytań, na które trudno, przynajmniej póki co, szukać odpowiedzi. Na początek: czy faktycznie można oszacować, ile osób zdecyduje się zostać w pracy? Wobec licznych zmian w systemie emerytalny w ostatnich latach, coraz więcej osób obawia się, że mogą nadejść kolejne i woli szybciej wziąć świadczenie, dopóki może. Nie wiadomo, czy za rok czy dwa nie zostaną wprowadzone dodatkowe warunki, gdzie pieniądze zgromadzone ze składek zostaną przekazane.

Następne pytanie należy zadać o wysokość premii i częstotliwość jej wypłacania. Dlaczego ma to być 10 tys. zł za dwa lata, a nie np. 5 tys. zł za każdy rok? Czy po 2 latach, przy dalszej pracy, premii już by nie było? Czy byłaby wypłacana za każdy rok, w nieskończoność? Dlaczego miałaby być dla wszystkich równa? Przecież i składki, i późniejsza emerytura są w różnej wysokości.

Pytanie również do kogo ten dodatkowy impuls powinien być skierowany? Zwykle na emeryturę szybciej odchodzą osoby najmniej zarabiające, bo ich świadczenie jest zbliżone do wynagrodzenia, a do pracy codzienne wstawać przecież nie trzeba. I właśnie to przede wszystkim ta grupa powinna być zachęcana do dłuższej pracy. Szczególnie, że według szacunków, za 30 lat, emerytury minimalne (na dziś to 1000 zł brutto) ma otrzymywać aż 70 proc. osób, w tym wszystkie kobiety.
#NOWA_STRONA#

Zarabiający więcej, mający stabilne zatrudnienie, zwykle też lżejszą – przynajmniej fizycznie – pracę, często i tak pracują dłużej. Po co więc dla nich dodatkowy bon? Z drugiej strony, wyeliminowanie ich z systemu bonów byłoby nierównością wobec prawa.

Rodzi się też pytanie o tych, którzy zechcą zostać na rynku, ale stracą pracę nie ze swojej winy, np. pracodawca zbankrutuje czy ich zwolni, zgodnie z przepisami? Czy mieliby prawo do premii? To istotne, biorąc pod uwagę, że według GUS, z 16 mln aktywnych zawodowo Polaków, niemal 4,3 mln to osoby w wieku 50 plus. Jednocześnie aż 28,2 proc. zarejestrowanych bezrobotnych ma powyżej 50 lat.

No i pytanie końcowe, choć w gruncie rzeczy zasadnicze: skąd będą na to pieniądze? Czy pomysłodawcy już to wiedzą?

Dyskusja o zachętach może też rodzić pytanie kluczowe: czy słusznie obniżono wiek emerytalny, a właściwie powrócono do wieku poprzedniego? Tyle że w tym miejscu należy przypomnieć, że sprawa ma kontekst znacznie szerszy niż tylko liczby, bo także społeczny i zdrowotny. Chodziło przecież o prawo wyboru, o sytuacje, w których nie ma się już zdrowia, żeby pracować, a pracowało się ciężko i dostatecznie długo, np. 35-40 lat. Tu warto przypomnieć, że mimo wydłużania się życia Polaków, nie wydłuża się nasze życie w zdrowiu. Nie sposób też uciec od, w gruncie rzeczy banalnej, konstatacji, że gdy straci pracę w starszym wieku, trudno dostać nową. Konsekwencją jest wtedy obciążanie finansowe rodziny, a także systemu pomocy społecznej, czyli de facto budżetu państwa.

I dlatego, trzeba nadal podkreślać, i taka jest w gruncie rzeczy istota akcji informacyjnej ZUS, że wybór: odejść czy zostać w pracy – pozostaje aktualny.

Przy rozważaniach o dodatkowych zachętach do dłuższej pracy, trzeba pamiętać, że mamy jeszcze „na stole” Przegląd Emerytalny, w którym pojawiły się np. propozycje dotyczące nowych zasad łączenia emerytury z pracą, waloryzacji, jednokrotnej decyzji o przejściu na świadczenie itd. I na razie ciągle nie wiadomo, które z nich mają szansę realizacji, a które nie.

Ale propozycje zmian wynikających z Przeglądu Emerytalnego, to też nie wszystko. Trwają przecież prace nad powstaniem Pracowniczych Programów Kapitałowych, z dopłatą pracodawców. Dla tych ostatnich byłyby one obowiązkowe, zaś dla pracowników – na początek obowiązkowe, ale po 3 miesiącach już dobrowolne. Zakłada się bowiem, że z Pracowniczych Programów Kapitałowych można będzie zrezygnować. Tak więc i tu jest pytanie, czy np. po roku nie zostanie z nich połowa? I czy wtedy będą rzeczywistym zaczątkiem oszczędzania na przyszłe emerytury, wskazywanym jako niezbędny, choćby wobec faktu, że stopa zastąpienia (relacja ostatniej pensji do emerytury) ma za ok. 15 lat wynieść zaledwie ok. 30 proc.?

Warto też zauważyć, że PPK miałyby objąć tylko osoby mające pracę, oczywiście tę legalną.

Do tego wszystkie można zadawać pytania o przyszły los IKE i IKZE, na których możemy dobrowolnie oszczędzać na emeryturę, a które wykorzystywane są w stopniu minimalnym, o los wygasających emerytur pomostowych, o ewentualną przebudowę Pracowniczych Programów Emerytalnych. W tej sytuacji trudno mieć zastrzeżenia do osoby przekraczającej minimalny wiek emerytalny, że chce po prostu wziąć świadczenie i mieć spokój. Przy czym, według badania CBOS, 75 proc. Polaków zdaje sobie sprawę, że będzie ono niskie.

Przede wszystkim jednak trzeba zaznaczyć, że proponowane dziś rozwiązania mające zachęcić Polaków do dłużej pracy czy też dodatkowego oszczędzania jeszcze w jej trakcie, by mieć wyższą emeryturę, jest trochę gaszeniem pożaru spowodowanego brakiem kompleksowego podejścia do systemu emerytalnego przez poprzednie lata. Szczególnie wtedy, gdy podwyższano wiek emerytalny, istotne było zadbanie o poprawę sytuacji zdrowotnej pracowników, oskładkowanie różnych typów umów, również tych tzw. elastycznych, o odpowiedni poziom wynagrodzeń, tzw. zarządzanie wiekiem, w ogóle w wzrost aktywności zawodowej społeczeństwa. Tymczasem skończyło się jedynie na opowieściach o programach 50 plus, 60 plus, a nawet, jak tu i ówdzie przebąkiwano, 70 plus.

Dziś elementów tej emerytalnej układanki jest wiele i bez kompleksowego podejścia, istotne zmiany sytuacji finansowej systemu i jego uczestników będą co najmniej skomplikowane. Trudno też oceniać pomysły nie będące konkretnym, dopracowanym stanowiskiem rządu. Można jedynie zastanawiać się, w jakim kierunku zmierza.

Anna Grabowska
 
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (13/2017) dostępnego także w wersji cyfrowej tutaj.
 
#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe