HIT! Internauci przypominają powieść Nurowskiej. „Małgorzata jest sędzią. Musi zadecydować, czy uwzględnić wniosek o aresztowanie Józefa Piniora”

Normalnie nie wierzę w to, co czytam. Opis produktu zwala mnie z nóg 😅#jprdl pic.twitter.com/8445y5mElc
— Czarek (@Czarrek85) March 5, 2021
„Dziesięć godzin, które mogą zmienić losy legendy Solidarności, jednej kobiety i jednego kraju. Małgorzata jest sędzią. Musi zadecydować, czy uwzględnić wniosek prokuratury o aresztowanie Józefa Piniora. Jest z tym sama, na wiele godzin zamknięta w czterech ścianach sali sądowej, ale to niejedyna decyzja, którą będzie musiała podjąć” – czytamy w opisie książki.
Portal wPolityce.pl opisał książkę Nurowskiej już w styczniu ubiegłego roku: „Autorka sama się przyznaje, że wiedzę o własnym kraju czerpie z… internetu (tak!) oraz z… filmów (serio - np. film pt. 80 milionów!)”.
„To zdaje się senator? – spytała Małgorzata niepewnie. – Powinien mieć immunitet. – Były senator i wielki bohater! Widziałaś film 80 milionów? – Nie. – Koniecznie zobacz. On w stanie wojennym wykradł z banku pieniądze związku, dzięki temu Solidarność mogła się zorganizować i zwyciężyła” – brzmi jeden z fragmentów.
1,5 roku więzienia dla Piniora
Przypomnijmy, że Sąd Okręgowy we Wrocławiu w procesie apelacyjnym byłego senatora z klubu PO Józefa Piniora oskarżonego o korupcję utrzymał wyrok z pierwszej instancji i skazał go na 1,5 roku więzienia bez zawieszenia. Podobny wyrok słyszał jego asystent. Orzeczenia są prawomocne.
Józef Pinior oraz jego asystent Jarosław Wardęga [obaj godzą się na podawanie nazwisk - przyp. red.] byli oskarżeni i zostali w lutym 2020 roku przez Sąd Rejonowy Wrocław Śródmieście skazani na 1,5 roku więzienia - bez zawieszenia - za to, że przyjęli łapówki w kwocie co najmniej 40 tys. zł w zamian za załatwienie w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju oraz w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie korzystnego rozstrzygnięcia sprawy dolnośląskiego biznesmena Tomasza G. Korzyść majątkową w kwocie 20 tys. zł mieli im obiecać, a wręczyć 6 tys. zł i 5 tys. zł, kolejni dwaj biznesmeni.
Pieniądze były m.in. wpłacane bezpośrednio na konto Piniora oraz przesyłane pocztą. Innym dowodem w sprawie były nagrania z podsłuchanych rozmów, podczas których oskarżeni domagają się wpłat i przelewów. Oskarżeni twierdzili, że były to pożyczki, a nie łapówki. Natomiast Pinior podkreślał, że jego interwencje w urzędach nie były uzależnione od tych korzyści majątkowych.
W procesie apelacyjnym prokurator żądał surowszej kary - 3,5 roku bezwzględnego więzienia.
Pinior nie przyznał się do winy, podobnie jak i jego były asystent. W mowach końcowych prosili sąd o uniewinnienie lub o ponowne rozpatrzenie sprawy przez sąd I instancji.