[Tylko u nas] Michał Bruszewski: O wyzysku. Papież Franciszek ma rację ale politycy go nie słuchają
![[Tylko u nas] Michał Bruszewski: O wyzysku. Papież Franciszek ma rację ale politycy go nie słuchają](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16253484881d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b372d485e3c86d67a7781ea7083858493a3d.jpg)
„Dość wyzyskiwania Libanu i Bliskiego Wschodu dla korzyści obcych” – podkreślał Papież Franciszek na zakończenie modlitwy ekumenicznej w przesłaniu pt. „Pan Bóg ma zamiary pokoju. Razem dla Libanu”. Powyższe, tak celne, oraz cenne, słowa padły w dniu modlitwy i refleksji poświęconej Krajowi Cedrów. Papież Franciszek zauważa to, czego światowe elity, nie są jeszcze świadome a co prawdopodobnie nastręczy kolejny chaos, destabilizację i być może humanitarny kryzys. O geostrategicznym znaczeniu Libanu dla całego Bliskiego Wschodu już pisałem w swoich felietonach, więc nie ma co się powtarzać. To wręcz oczywiste, a szokujące dla wielu ekspertów jest to, iż świadomość tego faktu ma tylko Watykan.
Kryzys ekonomiczny, który wstrząsa Libanem już dłuższy czas, uliczna rewolucja – Saura, pandemia COVID-19 blokująca ruch turystyczny, eksplozja w bejruckim porcie – okazały się dla Szwajcarii Bliskiego Wschodu serią ogłuszających ciosów. Pamiętajmy, że tuż przed przyjazdem kapłanów z Libanu do Papieża Franciszka, waluta libańska traciła 90 proc. swojej wartości. Oszczędności ludzi wyparowały. Nawet formacje siłowe nie mają już pieniędzy a libańska armia podjęła desperacki krok by wynajmować helikoptery… turystom. Liban jeszcze do niedawna pełnił rolę metropolii finansowej całego regionu. Dzisiaj trzeba go ratować. Gdy w ogniu kłopotów stają takie ulice jak Wall Street pieniądze zawsze się znajdują, o Libanie jednak zapomniano.
Jest co prawda plan ratunkowy ze strony Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ale nie wygląda to obiecująco, ponieważ MFW stawia ostre warunki dotyczące reform w Libanie i chce lokalne elity polityczne przymusić do zmian – nie jest więc pewne że wejdzie w życie, bo nie jest to zunifikowana klasa polityczna, a raczej splot wielu różnych interesów, iście wybuchowa mieszanka. A Libańczycy już sami nie wiedzą czy mają własny rząd, czy nie. Gospodarka Libanu w ostatnim czasie skurczyła się o jedną piątą, galopuje inflacja i bezrobocie. Co drugi Libańczyk realnie żyje już dzisiaj w biedzie. Liban jak na warunki bliskowschodnie był krajem zamożnym i był bezpieczną przystanią dla uchodźców. Tymczasem sami Libańczycy zamieniają się w nędzarzy we własnej ojczyźnie, można sobie tylko wyobrazić jak spadnie poziom życia uchodźców – i tak wiążących ledwo koniec z końcem. A to może być dosłownie koniec Libanu jaki znamy, bo istnieć on może tylko w sytuacji dialogu pomiędzy chrześcijanami a szyickimi oraz sunnickimi muzułmanami. Wszelkie kryzysy mogą chybotliwy pokój łatwo wywrócić. W sąsiedniej Syrii obciążonej sankcjami także rośnie ogromna bieda, a wojna w Syrii de facto jeszcze się nie zakończyła.
Bank Światowy określa kryzys w Libanie jako najgorszy od… 170 lat. „Klejnot cywilizacji i duchowości, który przez wieki promieniował mądrością i kulturą” – jak nazwał Liban Papież Franciszek, został dzisiaj wrzucony w błoto i zdeptany. Bez świadomości tego, iż wyrwanie Libanu z bliskowschodniej układanki może spowodować efekt domina, przewracając kolejne kostki, wywracać sytuację w innych państwach. Gdy spojrzy się na jakie ideologiczne i absurdalne inicjatywy znajdują się w UE miliardy euro, a Liban umiera finansowo na naszych oczach nasuwa się pytanie – czy pozostaje nam już tylko modlitwa?
Michał Bruszewski