[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Nie ma żartów z piekłem
![[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Nie ma żartów z piekłem](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16326781836fc2e706a569bb421d558af99af8a449a29d245bd8fbed5918ca81c2c90c8a97.jpg)
Po śmierci osób, które - z różnych powodów - nie zostały poddane ludzkiej sprawiedliwości, lub takich, których przewiny mają w jakichś czasach dla opinii publicznej czy dla ludzi (a częściej dla jakichś ich grup) szczególnie okropny charakter zawsze lub niemal zawsze pojawia się sugestia, że teraz to już zajmie się nimi Bóg, że czeka ich piekło, i że nareszcie odbiorą sprawiedliwość. Bóg staje się w ten sposób wyłącznie Sędzią, który ma nadrabiać braki naszej ludzkiej sprawiedliwości, a niekiedy wręcz - czasem zrozumiałej chęci zemsty. Tyle tylko, że wizja taka nie wiele wspólnego z chrześcijaństwem czy Ewangelię.
Piekło nie jest bowiem wiecznym linczem, nie jest zemstą Boga, który czekał na nasze potknięcia, albo miejscem, gdzie na wieki realizuje się nasza ludzka chęć rozliczenie. Taka wizja piekła wiązałaby się bowiem z wizją okrutnego, bezlitosnego Boga, który za - zawsze doczesne, cząstkowe, czasowe błędy, karałby na wieczność. Nasz umysł nawet z trudem obejmuje kategorię nieskończoności, wieczności, to znaczy czegoś, co nigdy się nie skończy, będzie już poza czasem i na wieki. Ten Bóg - czasem można odnieść takie wrażenie - nie znałby także głębi naszego serca, nie szukałby w nim choćby iskierki dobra, ale sądziłby z tego, co wiemy my, z pozorów w pewnym sensie. Bóg chrześcijan jednak wcale taki nie jest. On zna nasze serca, lepiej niż my sami, On szuka w nas zawsze dobra, On tak bardzo chciał zbawić każdego z nas, że posłał swojego Syna i pozwolił Go ukrzyżować dla każdego z nas. Jego sprawiedliwość to zadośćuczynienie za grzech na Krzyżu, to oddanie sprawiedliwości skrzywdzonym, to oddanie im ich życia, ich bólu, ich cierpienia, a nie wieczny lincz na sprawcach, którzy często w innych kwestiach sami są straszliwie skrzywdzeni. Jego sprawiedliwość jest zawsze także miłosierdziem. Nie ma innej.
Piekło - i to też warto przypominać nieustannie - też nie jest miejscem, w którym Bóg kierując się zimną rachubą wymierza karę, nie jest nawet wyborem Boga. Jest ono - a i świadectwa ewangeliczne i nauczanie Kościoła, a także świadectwa mistyków są zgodne, co do tego, że jest, że istnieje - ostatecznym wyborem człowieka, kresem - okrutnym - jego/mojej wolności. To człowiek wybiera piekło, a ten wybór jest konsekwencją jego wyborów. Bóg do końca walczy o niego, jeszcze w ostatnim momencie przed śmiercią, w momencie śmierci - jak pięknie mówi o tym Jezus św. Faustynie w „Dzienniczku” - daje szansę wyboru, powrotu, nawrócenia. Tego momentu nie widzi już nikt z nas, a zapewne wielu, bardzo wielu właśnie wtedy się nawraca, zwraca ku Bogu. Nikt z nas nie ma dostępu, ani do tej chwili, ani do Boskiego widzenia człowieka (pełnego, kochającego, szukającego choćby drobiny dobra), nikt z nas nie może więc sądzić czy tym bardziej skazywać na piekło.
W obliczu śmierci - i to niezależnie od tego, jak bardzo nie bylibyśmy zaangażowani w spór - pozostaje nam modlitwa i wiara, że gdy my odejdziemy także znajdzie się ktoś, kto pomodli się za nas.