[Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: "Unia zawiodła". Jaki interes w Turowie mają Niemcy? Sprawa zaczyna śmierdzieć

Wbrew powielanym przez zagraniczne media dyrdymałom, niektóre przytomne osoby w Niemczech zauważyły, że gromkie apele o likwidację kopalni Turów nie wynikają tylko z troski o klimat. „W sprawie Turowa Unia ponownie zawiodła” – zauważa choćby dziennik „Handelsblatt”.
kopalnia węgla brunatno Turów
kopalnia węgla brunatno Turów / Wikipedia CC BY-SA 2,5 Anna Uciechowska

Dotychczasowe negocjacje pomiędzy Warszawą a Pragą w sprawie kopalni oraz elektrowni Turów musiały mocno skonfundować kogoś, kto prostodusznie uwierzył w szybkie porozumienie. Problemy pogłębił wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który nie uwolnił się jeszcze od nawyku ochoczego przymilania się Niemcom i gorliwego plecenia pętli na polski kark. Majowe orzecznie nakazuje Polsce natychmiastowe wstrzymanie działalności wspomnianej kopalni. Jeśli rząd Zjednoczonej Prawicy nie zamierza się dostosować do „zaleceń” sędziów z Luksemburga , zmuszą go do uiszczenia kary pieniężnej w wysokości 500 tysięcy euro dziennie. 

Zdumiewające jest to, jak łatwo polskojęzyczne media z zagranicznym kapitałem przechodzą do porządku dziennego nad faktem, że kopalnia na Dolnym Śląsku stała się kozłem ofiarnym w grze wspólnych interesów Czech i Niemiec. W rzekomo „bilateralnym” sporze dotyczącym Turowa Berlin nie spełnia bynajmniej roli bezstronnego arbitra. O tym, że moment wywołania kryzysu międzynarodowego w sprawie polskiej kopalni nie był „przypadkowy”, mówił także na początku października premier Mateusz Morawiecki. Na Niemiecko-Polsko-Czeskim Forum Nauki w Dreźnie szef polskiego rządu wskazywał na wspólne gospodarcze wyzwania w trójkącie granicznym, które przed wyborami do czeskiej Izby Poselskiej nie były wolne od „politycznych afiliacji”. Co ciekawe, nawet niektóre niemieckie media zauważyły, że w przyjętej bez próby weryfikacji opowieści o polskiej kopalni odzywają się pewne zgrzyty.

Wszak nie od dziś wiadomo, że kłopoty z odwadnianiem mają również kopalnie odkrywkowe w Czechach i Niemczech, których rządy zresztą co rusz podkreślają konieczność współpracy w celu wspierania wspólnych interesów gospodarczych. Narzuca się więc podejrzenie, że nagłośnienie przez Pragę całej sprawy na brukselskim parkiecie miało pomóc premierowi Andrejowi Babišowi, który przed wyborami zmagał się z kryzysem wizerunkowym. 

Jak się okazuje, ta cała operacja Babišowi nie pomogła. Jednak tlący się od wielu miesięcy spór o Turów trwa w najlepsze. I co teraz? Węgiel z Rosji?  

– pyta dziennik ekonomiczny „Handelsblatt”.

Niemiecki dziennik zauważa, że sędziowie TSUE nie po raz pierwszy zawiedli nadzieje Polaków na uniezależnienie się od energetycznej hegemonii Rosji. 

Polska w wejściu do Unii Europejskiej upatrywała nie tyle sojusz stricte polityczny, co wspólnotę, zabezpieczającą ją przed zagrożeniem rosyjskiego imperializmu gospodarczego. A jak to wygląda w rzeczywistości? Rząd w Warszawie inwestuje spore sumy w zwiększenie autonomii energetycznej, a Unia – zamiast przyklaskiwać – wlepia mu za to mandaty, przyzwalając jednocześnie na finalizację gazociągu Nord Stream 2

– czytamy. 

Zdaniem dziennika „Handelsblatt” wyrok TSUE w sprawie kopalni Turów jest wysoce „zastanawiający” i pokazuje bezmiar odrealnienia, w jakie popadły instytucje unijne i niektórzy służalczy wobec nich niemieccy urzędnicy, którzy bezkrytycznie uwierzyli w propagandę lewicowych ekodziałaczy.

Niestety tylko nieliczni politycy i publicyści w Niemczech wyrażają podobne zdanie. Oficjalna narracja brzmi inaczej. W polsko-czeski spór o Turów włączyły się także władze Saksonii, które już w styczniu rozważały złożenie skargi do Komisji Europejskiej w sprawie działalności kopalni odkrywkowej. Miesiąc temu minister sprawiedliwości tegoż kraju związkowego, Katja Meier, zleciła przygotowanie „opinii prawnej”. Otóż informacje zaczerpnięte z biuletynów porozsyłanych przez zwolenników polskiej opozycji skłoniły polityk Zielonych do wysnucia wniosku, że wydobywanie węgla przy granicy z Saksonią może być „niezgodne z prawem”. 

Niemiecki rząd federalny nie mieszał się dotąd w tego rodzaju spory lub załatwiał te sprawy w ‘aksamitnych rękawiczkach’, bo doskonale wie, że w RFN też rośnie popyt na węgiel 

– utrzymuje Frank Hennig, publicysta konserwatywnego miesięcznika „Tichys Einblick”.

Jego zdaniem sprawa dotycząca kopalni Turowa jest kolejnym przykładem strategii Brukseli, która pod płaszczykiem „walki ze zmianą klimatu” wykonuje kolejny krok w „długim klimatycznym marszu przez instytucje”. Zresztą niemieccy i czescy politycy zdają sobie doskonale sprawę z tego, że w najbliższym czasie wyłączenie polskiej elektrowni jest praktycznie niemożliwe. 

Niektórzy nasi politycy chętnie pełnią rolę ‘szermierzy prawdy’ o globalnym ociepleniu, ale jeśli chodzi o ich własne kopalnie, będą ich bronić przed upadkiem i zaręczać, że są bezpieczne i zyskowne. Wydaje mi się, że polski rząd ugrząsł w pułapce. Ktoś w Unii zaczął w tej sprawie sporządzać rachunek zysków i strat” 

– zauważa Hennig.

Graniczące z Bogatynią okolice Żytawy w Saksonii, podobnie jak spora część obszaru Łużyc, obfitują w bogate złoża węgla brunatnego. Z odkrywkową metodą ich eksploatacji rozpoczęto w Niemczech już w XIX w. Dziś na północ od Żytawy, nieopodal wspomnianej polskiej kopalni, znajdują się trzy niemieckie elektrownie: „duma” komunistycznych niedobitków po NRD o nazwie „Schwarze Pumpe”, Boxberg oraz Jänschwalde. 

W Niemczech branża węgla brunatnego pozostaje ważnym czynnikiem gospodarczym. Według ustaleń Federalnego Urzędu Statystycznego w pierwszej połowie 2021 roku z węgla wytworzono w Niemczech więcej energii niż ze źródeł odnawialnych. W niemieckich kopalniach i elektrowniach pracuje ok. 20 tys. osób, choć pośrednio branża daje zatrudnienie ok. 70 tys. osób w całym kraju. Szczególnie we wschodnich krajach zwiąkowych, borykających się z procesem dezindustrializacji, bezrobociem i problemami demograficznymi, przemysł węglowy należy do najbardziej pożądanych pracodawców, a także – co we wrześniowej rozgrywce o Urząd Kanclerski okazało się nie mniej istotne – do głównych płatników zasilających budżet państwowy.

Ci niemieccy eksperci, którzy zgłębili tajniki przemysłu węglowego, zdają sobie też sprawę z zagrożeń środowiskowych, wynikających z ewentualnego natychmiastowego zatrzymania pracy kopalni Turów. Przygotowanie do jej likwidacji jest niewątpliwie procesem czasochłonnym, a jej przyspieszenie może wywołać nieodwracalne skutki, prowadzące np. do pogorszenia właściwości gruntów, a w najmniej sprzyjającym przypadku do wystąpienia olbrzymich osuwisk w różnych rejonach wyrobiska tudzież powstania dotkliwej w skutkach katastrofy ekologicznej. 

Według ustaleń dziennikarzy berlińskiego tygodnika „Focus”, którzy zadali sobie trud zbadania skutków „ekspresowego” wyłączenia jednej z elektrowni węglowych, zaprzestanie odwadniania odkrywki spowodować może trudne do okiełznania wypełnianie jej wodą pochodzącą w głównej mierze z dopływów podziemnych i opadów atmosferycznych, przy czym nie będzie ona mogła już wypływać na zewnątrz. Jednocześnie znacząco pogorszyłaby się jakość wody gruntowej. 

Z niemieckiego lub czeskiego punktu widzenia najważniejszy cel zostałby jednak osiągnięty. Bez odwadniania kopalni prowadzenie dalszej eksploatacji węgla w Turowie byłoby niemożliwe, a spełnienie żądań Pragi, podpartych werdyktami unijnych instytucji i zgłaszanych także już coraz śmielej w Berlinie, poskutkowałoby uniemożliwieniem ewentualnego ponownego uruchomienia prac górniczych. Jak wykazały bowiem wcześniejsze badania, po likwidacji kopalni może bardzo szybko nastąpić utrata stateczności zwałowiska wewnętrznego.

Rządzący w Niemczech i Czechach zarzekają się wprawdzie, jakoby kopalnia Turów nie stanowiła dla nich konkurencji, a domagając się jej likwidacji kierują się jedynie własnymi doświadczeniami w zakresie dekarbonizacji. Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że polska kopalnia w trójkącie granicznym tkwi niczym cierń w samym sercu czesko-niemieckich interesów. Słowem – sprawa zaczyna śmierdzieć ma kilometr, gdy niemieccy lobbyści branży węglowej włączają się do „walki ze zmianą klimatu” w sąsiednich krajach.
 


 

POLECANE
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę Wiadomości
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę

Piłkarze Barcelony, bez Polaków na boisku, w meczu 16. kolejki ekstraklasy Hiszpanii po bramkach Brazylijczyka Raphinhi wygrali z Osasuną Pampeluna 2:0. Katalończycy umocnili się na prowadzeniu w tabeli i do siedmiu punktów powiększyli przewagę nad drugim Realem Madryt.

Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków? gorące
Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków?

Dwóch 30-letnich Polaków znalazło się na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI magazynu TIME – obok Elona Muska, Sama Altmana i Marka Zuckerberga. Mati Staniszewski wraz z Piotrem Dąbkowskim stworzyli globalną firmę wartą miliardy dolarów, która dziś wyznacza światowe standardy w sztucznej inteligencji. Na liście magazynu TIME znalazł się również wybitny polski informatyk JakubPachocki.

Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia z ostatniej chwili
Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia

Bruce Willis od kilku lat walczy z poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2022 roku zdiagnozowano u niego afazję, a rok później demencję czołowo-skroniową. Choroba postępuje, dlatego aktor przebywa obecnie w specjalistycznym ośrodku pod stałą opieką.

Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys Wiadomości
Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys

W sobotę 13 grudnia 2025 r. reżim Alaksandra Łukaszenki uwolnił 123 więźniów politycznych. Decyzja jest efektem negocjacji z administracją prezydenta USA Donalda Trumpa - w zamian Stany Zjednoczone zniosły sankcje na kluczowy dla Białorusi koncern nawozowy Bielaruskali.

Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego

W nowym rozkładzie jazdy, który zacznie obowiązywać 14 grudnia, będzie więcej regionalnych połączeń kolejowych, m.in. z Olsztyna do Działdowa i Elbląga - przekazał w sobotę Urząd Marszałkowski w Olsztynie. Na finansowanie transportu kolejowego samorząd województwa przeznacza ponad 100 mln zł rocznie.

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19 Wiadomości
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19

Amerykańska FDA planuje dodać ostrzeżenie w czarnej ramce (black box warning) do szczepionek przeciwko COVID-19. To najpoważniejsze ostrzeżenie agencji, stosowane przy ryzyku śmierci, poważnych reakcji czy niepełnosprawności.

„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska Wiadomości
„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska

W sobotę, 13 grudnia 2025 roku, mijają dokładnie dwa lata od zaprzysiężenia koalicyjnego rządu Donalda Tuska - złożonego z KO, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy. Z tej okazji Sławomir Mentzen, lider Konfederacji, opublikował na X ostrą krytykę premiera i jego ekipy. „Ten rząd jest dokładnie taki, jakiego można było się spodziewać po Tusku - leniwy i pozbawiony ambicji” - napisał.

Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia z ostatniej chwili
Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia

Mieszkająca we Włoszech białoruska działaczka opozycyjna Julia Juchno poinformowała w sobotę PAP, że dziennikarz przebywający w białoruskim więzieniu Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia i dlatego nie znalazł się na liście osób uwolnionych przez reżim Łukaszenki.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, północna Europa oraz Wyspy Brytyjskie pozostaną pod wpływem głębokiego niżu islandzkiego. Również północno-zachodnia Rosja będzie w obszarze niżu. Natomiast południowa, centralna części kontynentu oraz większość zachodniej Europy będą pod wpływem rozległego wyżu z centrami nad Alpami oraz Bałkanami. Polska pozostanie w obszarze przejściowym pomiędzy wyżej wspomnianym wyżem a niżem islandzkim. Będziemy w dość ciepłym powietrzu polarnym morskim.

Bundeswehra na wschodniej granicy Polski. Niemieckie media ujawniają plany z ostatniej chwili
Bundeswehra na wschodniej granicy Polski. Niemieckie media ujawniają plany

Niemieckie media informują o planowanym zaangażowaniu Bundeswehry we wzmocnienie wschodniej granicy Polski. Żołnierze mają uczestniczyć w działaniach inżynieryjnych w ramach polskiej operacji ochronnej, której celem jest zabezpieczenie granicy z Białorusią i Rosją. Misja ma rozpocząć się w kwietniu 2026 roku i potrwać kilkanaście miesięcy.

REKLAMA

[Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: "Unia zawiodła". Jaki interes w Turowie mają Niemcy? Sprawa zaczyna śmierdzieć

Wbrew powielanym przez zagraniczne media dyrdymałom, niektóre przytomne osoby w Niemczech zauważyły, że gromkie apele o likwidację kopalni Turów nie wynikają tylko z troski o klimat. „W sprawie Turowa Unia ponownie zawiodła” – zauważa choćby dziennik „Handelsblatt”.
kopalnia węgla brunatno Turów
kopalnia węgla brunatno Turów / Wikipedia CC BY-SA 2,5 Anna Uciechowska

Dotychczasowe negocjacje pomiędzy Warszawą a Pragą w sprawie kopalni oraz elektrowni Turów musiały mocno skonfundować kogoś, kto prostodusznie uwierzył w szybkie porozumienie. Problemy pogłębił wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który nie uwolnił się jeszcze od nawyku ochoczego przymilania się Niemcom i gorliwego plecenia pętli na polski kark. Majowe orzecznie nakazuje Polsce natychmiastowe wstrzymanie działalności wspomnianej kopalni. Jeśli rząd Zjednoczonej Prawicy nie zamierza się dostosować do „zaleceń” sędziów z Luksemburga , zmuszą go do uiszczenia kary pieniężnej w wysokości 500 tysięcy euro dziennie. 

Zdumiewające jest to, jak łatwo polskojęzyczne media z zagranicznym kapitałem przechodzą do porządku dziennego nad faktem, że kopalnia na Dolnym Śląsku stała się kozłem ofiarnym w grze wspólnych interesów Czech i Niemiec. W rzekomo „bilateralnym” sporze dotyczącym Turowa Berlin nie spełnia bynajmniej roli bezstronnego arbitra. O tym, że moment wywołania kryzysu międzynarodowego w sprawie polskiej kopalni nie był „przypadkowy”, mówił także na początku października premier Mateusz Morawiecki. Na Niemiecko-Polsko-Czeskim Forum Nauki w Dreźnie szef polskiego rządu wskazywał na wspólne gospodarcze wyzwania w trójkącie granicznym, które przed wyborami do czeskiej Izby Poselskiej nie były wolne od „politycznych afiliacji”. Co ciekawe, nawet niektóre niemieckie media zauważyły, że w przyjętej bez próby weryfikacji opowieści o polskiej kopalni odzywają się pewne zgrzyty.

Wszak nie od dziś wiadomo, że kłopoty z odwadnianiem mają również kopalnie odkrywkowe w Czechach i Niemczech, których rządy zresztą co rusz podkreślają konieczność współpracy w celu wspierania wspólnych interesów gospodarczych. Narzuca się więc podejrzenie, że nagłośnienie przez Pragę całej sprawy na brukselskim parkiecie miało pomóc premierowi Andrejowi Babišowi, który przed wyborami zmagał się z kryzysem wizerunkowym. 

Jak się okazuje, ta cała operacja Babišowi nie pomogła. Jednak tlący się od wielu miesięcy spór o Turów trwa w najlepsze. I co teraz? Węgiel z Rosji?  

– pyta dziennik ekonomiczny „Handelsblatt”.

Niemiecki dziennik zauważa, że sędziowie TSUE nie po raz pierwszy zawiedli nadzieje Polaków na uniezależnienie się od energetycznej hegemonii Rosji. 

Polska w wejściu do Unii Europejskiej upatrywała nie tyle sojusz stricte polityczny, co wspólnotę, zabezpieczającą ją przed zagrożeniem rosyjskiego imperializmu gospodarczego. A jak to wygląda w rzeczywistości? Rząd w Warszawie inwestuje spore sumy w zwiększenie autonomii energetycznej, a Unia – zamiast przyklaskiwać – wlepia mu za to mandaty, przyzwalając jednocześnie na finalizację gazociągu Nord Stream 2

– czytamy. 

Zdaniem dziennika „Handelsblatt” wyrok TSUE w sprawie kopalni Turów jest wysoce „zastanawiający” i pokazuje bezmiar odrealnienia, w jakie popadły instytucje unijne i niektórzy służalczy wobec nich niemieccy urzędnicy, którzy bezkrytycznie uwierzyli w propagandę lewicowych ekodziałaczy.

Niestety tylko nieliczni politycy i publicyści w Niemczech wyrażają podobne zdanie. Oficjalna narracja brzmi inaczej. W polsko-czeski spór o Turów włączyły się także władze Saksonii, które już w styczniu rozważały złożenie skargi do Komisji Europejskiej w sprawie działalności kopalni odkrywkowej. Miesiąc temu minister sprawiedliwości tegoż kraju związkowego, Katja Meier, zleciła przygotowanie „opinii prawnej”. Otóż informacje zaczerpnięte z biuletynów porozsyłanych przez zwolenników polskiej opozycji skłoniły polityk Zielonych do wysnucia wniosku, że wydobywanie węgla przy granicy z Saksonią może być „niezgodne z prawem”. 

Niemiecki rząd federalny nie mieszał się dotąd w tego rodzaju spory lub załatwiał te sprawy w ‘aksamitnych rękawiczkach’, bo doskonale wie, że w RFN też rośnie popyt na węgiel 

– utrzymuje Frank Hennig, publicysta konserwatywnego miesięcznika „Tichys Einblick”.

Jego zdaniem sprawa dotycząca kopalni Turowa jest kolejnym przykładem strategii Brukseli, która pod płaszczykiem „walki ze zmianą klimatu” wykonuje kolejny krok w „długim klimatycznym marszu przez instytucje”. Zresztą niemieccy i czescy politycy zdają sobie doskonale sprawę z tego, że w najbliższym czasie wyłączenie polskiej elektrowni jest praktycznie niemożliwe. 

Niektórzy nasi politycy chętnie pełnią rolę ‘szermierzy prawdy’ o globalnym ociepleniu, ale jeśli chodzi o ich własne kopalnie, będą ich bronić przed upadkiem i zaręczać, że są bezpieczne i zyskowne. Wydaje mi się, że polski rząd ugrząsł w pułapce. Ktoś w Unii zaczął w tej sprawie sporządzać rachunek zysków i strat” 

– zauważa Hennig.

Graniczące z Bogatynią okolice Żytawy w Saksonii, podobnie jak spora część obszaru Łużyc, obfitują w bogate złoża węgla brunatnego. Z odkrywkową metodą ich eksploatacji rozpoczęto w Niemczech już w XIX w. Dziś na północ od Żytawy, nieopodal wspomnianej polskiej kopalni, znajdują się trzy niemieckie elektrownie: „duma” komunistycznych niedobitków po NRD o nazwie „Schwarze Pumpe”, Boxberg oraz Jänschwalde. 

W Niemczech branża węgla brunatnego pozostaje ważnym czynnikiem gospodarczym. Według ustaleń Federalnego Urzędu Statystycznego w pierwszej połowie 2021 roku z węgla wytworzono w Niemczech więcej energii niż ze źródeł odnawialnych. W niemieckich kopalniach i elektrowniach pracuje ok. 20 tys. osób, choć pośrednio branża daje zatrudnienie ok. 70 tys. osób w całym kraju. Szczególnie we wschodnich krajach zwiąkowych, borykających się z procesem dezindustrializacji, bezrobociem i problemami demograficznymi, przemysł węglowy należy do najbardziej pożądanych pracodawców, a także – co we wrześniowej rozgrywce o Urząd Kanclerski okazało się nie mniej istotne – do głównych płatników zasilających budżet państwowy.

Ci niemieccy eksperci, którzy zgłębili tajniki przemysłu węglowego, zdają sobie też sprawę z zagrożeń środowiskowych, wynikających z ewentualnego natychmiastowego zatrzymania pracy kopalni Turów. Przygotowanie do jej likwidacji jest niewątpliwie procesem czasochłonnym, a jej przyspieszenie może wywołać nieodwracalne skutki, prowadzące np. do pogorszenia właściwości gruntów, a w najmniej sprzyjającym przypadku do wystąpienia olbrzymich osuwisk w różnych rejonach wyrobiska tudzież powstania dotkliwej w skutkach katastrofy ekologicznej. 

Według ustaleń dziennikarzy berlińskiego tygodnika „Focus”, którzy zadali sobie trud zbadania skutków „ekspresowego” wyłączenia jednej z elektrowni węglowych, zaprzestanie odwadniania odkrywki spowodować może trudne do okiełznania wypełnianie jej wodą pochodzącą w głównej mierze z dopływów podziemnych i opadów atmosferycznych, przy czym nie będzie ona mogła już wypływać na zewnątrz. Jednocześnie znacząco pogorszyłaby się jakość wody gruntowej. 

Z niemieckiego lub czeskiego punktu widzenia najważniejszy cel zostałby jednak osiągnięty. Bez odwadniania kopalni prowadzenie dalszej eksploatacji węgla w Turowie byłoby niemożliwe, a spełnienie żądań Pragi, podpartych werdyktami unijnych instytucji i zgłaszanych także już coraz śmielej w Berlinie, poskutkowałoby uniemożliwieniem ewentualnego ponownego uruchomienia prac górniczych. Jak wykazały bowiem wcześniejsze badania, po likwidacji kopalni może bardzo szybko nastąpić utrata stateczności zwałowiska wewnętrznego.

Rządzący w Niemczech i Czechach zarzekają się wprawdzie, jakoby kopalnia Turów nie stanowiła dla nich konkurencji, a domagając się jej likwidacji kierują się jedynie własnymi doświadczeniami w zakresie dekarbonizacji. Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że polska kopalnia w trójkącie granicznym tkwi niczym cierń w samym sercu czesko-niemieckich interesów. Słowem – sprawa zaczyna śmierdzieć ma kilometr, gdy niemieccy lobbyści branży węglowej włączają się do „walki ze zmianą klimatu” w sąsiednich krajach.
 



 

Polecane