[Tylko u nas] Marcin Bąk: Co z tego, że nie istnieją "strefy wolne od LGBT"? To tylko jakieś tam fakty
![błazen [Tylko u nas] Marcin Bąk: Co z tego, że nie istnieją](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16350112256fc2e706a569bb421d558af99af8a44929cc26324f22c5b1cc0557a31b522a1a.jpg)
Dla Arystotelesa polityka należała wraz z etyką do kategorii nauk praktycznych, szukających odpowiedzi na pytanie, jak uczynić życie lepszym. W przypadku polityki chodziło o życie wspólnoty. By móc skutecznie uprawiać politykę trzeba było zdaniem Arystotelesa, spełniać kilka warunków. Jednym, nie najmniej ważnym, był wiek i pozycja życiowa. Dobry polityk, zdaniem filozofa ze Stagiry, musiał cechować się mądrością, która związana jest z doświadczeniem a to z kolei zdobywa się wraz z wiekiem. Nie można więc być dobrym politykiem będąc człowiekiem zbyt młodym. Warto o tej refleksji pamiętać, gdy specjaliści od politycznego PR zachwalają nam kogoś podając wśród jego zalet „młodość”. Dla Stagiryty był by to raczej kontrargument.
Polityk powinien podejmować mądre decyzje opierając się na prawdziwej wiedzy dotyczącej rzeczywistości. Najlepiej, by nie kierował się chęcią zdobycia poklasku tłumu, lecz poszukiwaniem dobra wspólnego, które może nie być na pierwszy rzut oka jasne dla pozostałych obywateli.
Na tle tych kilku uwag odnoszących się do zalecanego przez Arystotelesa sposobu uprawiania polityki warto przyjrzeć się temu, jak dzisiaj robi się to coraz częściej w krajach Zachodu.
Waldemar Krysiak relacjonuje często, jak mają się sprawy w Berlinie. Stolica Niemiec jest jednocześnie nieoficjalną, europejska stolicą LGBT. W praktyce oznacza to bycie stolica osób homoseksualnych, gdyż pozostałe literki w akronimie stanowią procentowo nieistotny dodatek. W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat postępującej rewolucji kontrkulturowej homoseksualiści otrzymali właściwie wszystko co chcieli, nie tylko równe prawa ale i przywileje. I co? I dalej czują się dyskryminowani. Wątek dyskryminacji pojawiał się często podczas kampanii wyborczej do Bundestagu, szczególnie Armin Laschet musiał się ostro tłumaczyć. Dyskusja przeniosła się ze sfery faktów do sfery uczuć. Na nic zda się w związku z tym odwoływanie do konkretów, mówienie, że przecież nie ma żadnych zapisów prawnych, które usprawiedliwiałyby zarzuty o dyskryminacji. To bez znaczenia, bo fakty się nie liczą, liczą się uczucia. Nie ma przecież żadnej możliwości zakwestionowania prawdziwości uczuć. To jest zresztą część większej całości, konsekwencja zmian jakie zaszły w europejskiej filozofii ostatnich dwu stuleci. Rzeczywistość albo nie istnieje albo jest co najmniej niepoznawalna. Jedyne o czym możemy rozmawiać, to nasze uczucia. Nasza cywilizacja odwraca się od całej spuścizny cywilizacji zachodniej, od dorobku Platona, Arystotelesa i scholastyków. Dlatego błędnym jest rozumowanie części naszych polityków i samorządowców, mówiących, że przecież nie ma w Polsce żadnych „stref wolnych od LGBT”. Co z tego, że formalnie ich nie ma, to tylko jakieś tam fakty a fakty mają coraz mniejsze znaczenie i interesują coraz mniej osób. Liczą się uczucia. Podobna grę uczuciami widzimy od wielu tygodni wokół kryzysu na granicy z Białorusią. Można przedstawiać niezliczone dowody na to, że całość stanowi dobrze zaplanowaną operację państwa Białoruskiego, zapewne skoordynowaną z Moskwą, można odnosić się do konkretnych faktów ale nie będzie to miało żadnego znaczenia. Uczucia celebrytów, artystów, dziennikarzy i niestety części polityków są ważniejsze i mówią co innego niż fakty.
„Fakty teoriom bowiem przeczą a to jest karygodna rzeczą” jak to ujął swego czasu Szpotański.
Są oczywiście ludzie, którzy doskonale wyczuwają „skąd wieje wiatr” i świetnie odnajdują się w tej nowej polityce, opartej w znacznej mierze na uczuciach nie na faktach. Sami doskonale wiedzą, jaka jest rzeczywistość lecz grają umiejętnie w ta grę, sterując uczuciami, odwołując się do czyis zranionych uczuć. Czy ich celem jest jednak realizacja dobra wspólnego tak jak rozumiał to Arystoteles? Można wątpić.