FAZ: „Unia Europejska musi być stanowcza i nałożyć dalsze sankcje na Białoruś”

„Istnieje różnica między tym, co dzieje się na białoruskich granicach z Polską i państwami bałtyckimi, a tym, co dzieje się z migracją na innych zewnętrznych granicach UE” – zauważa FAZ i dodaje: „Trasa przez Białoruś istnieje tylko dlatego, że stworzył ją dyktator w Mińsku”.
Bezpośrednia trasa z Bliskiego Wschodu do Europy „nie wiedzie przez izolowany kraj Europy Wschodniej; do niedawna tranzyt przez państwo policyjne Łukaszenki był utrudniony. Teraz kazał przylecieć migrantom jako «turystom» z Iraku, Syrii lub Iranu. Chce wywrzeć presję na UE, za to, że nałożyła na niego sankcje, a prawdopodobnie nawet zarabia na zorganizowanym przez państwo przemycie” – podkreśla autor FAZ.
I wskazuje, że ta „różnica jest istotna i należy być jej świadomym, szczególnie w Niemczech”.
„Pogląd humanitarny, który tak często dominuje w debacie publicznej, zazwyczaj ignoruje fakt, że migracja jest napędzana nie tylko przez złe warunki życia, ale także przez kalkulacje polityczne w krajach pochodzenia i tranzytu. Niewielu jednak robi to tak rażąco, jak Łukaszenka” – czytamy w FAZ.
Dlatego „nie można pozwolić, aby uszło mu to na sucho. Łukaszenka, tak jak ostatnio, gdy przechwycił samolot pasażerski, bez skrępowania przekracza minimalne standardy, które powinny obowiązywać w ruchu między państwami, przynajmniej w Europie” – uważa Busse.
Autor podkreśla, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen znalazła właściwe słowa w swoim ostatnim oświadczeniu, mówiąc o „cynicznej instrumentalizacji” migrantów, i „dobrze zrobiła, wysyłając swojego wiceprzewodniczącego do najważniejszych krajów pochodzenia i tranzytu. Unia Europejska musi wyjaśnić tamtejszym rządom, a przede wszystkim mieszkańcom, że trasa białoruska nie jest trasą ekspresową do Europy, ale ślepym zaułkiem. Prawdą jest również, że należy jeszcze bardziej zaostrzyć sankcje, zwłaszcza wobec linii lotniczych, które biorą udział w tej niecnej grze”.
Zasadniczo UE „musi zrobić to, czego nie udało jej się zrobić w 2015 roku i później: wysłać wyraźne sygnały, ponieważ przykład Białorusi nie powinien stanowić precedensu” – pisze Busse. „[Prezydent Turcji – przyp. red.] Erdogan próbował czegoś podobnego jakiś czas temu. Będzie on z zainteresowaniem obserwował, czy komuś innemu uda się teraz skłonić UE do poddania się za pomocą taktycznie zarządzanej migracji”.
Zdaniem autora komentarza „ważne jest również pytanie: co stanie się z migrantami, którzy już tu są? Klingbeil [sekretarz generalny partii SPD – przyp. red.] wzywa do «humanitarnego rozwiązania». Jeżeli miałoby to oznaczać wprowadzenie ich do UE, to byłoby to niewłaściwe przesłanie polityczne, ponieważ ponownie skusiłoby ludzi do naśladownictwa. Von der Leyen ma właściwe podejście. Chce przedyskutować z ONZ, jak odesłać migrantów do ich krajów ojczystych”.
Dramat na wschodniej granicy UE jest „pod każdym względem przypadkiem szczególnym. Pokazuje jednak dobitnie, w jaki bałagan wpakowała się UE w odniesieniu do polityki azylowej” – podkreśla Busse.
Prawo do azylu, które jest interpretowane hojnie, zwłaszcza w Niemczech, nigdy nie było przeznaczone dla masowej imigracji. Doprowadziło to do paradoksalnej sytuacji, w której UE wciąż próbuje powstrzymać ludzi przed ubieganiem się o azyl, i to nie tylko za pomocą murów. W ostatnim czasie jedynie nieco ponad jedna trzecia wniosków o azyl w UE została rozpatrzona pozytywnie, co samo w sobie pokazuje zniechęcające bodźce istniejącego systemu”.