400 zł za miejsce w żłobku i kosmetyczne zmiany w 500+

W ciągu 2 lat powstanie ok. 130 tys. miejsc opieki nad małym dzieckiem, a średnie czesne zmaleje w nich do ok. 400-500 zł. Zostanie też stworzonych kilka tysięcy dodatkowym miejsc pracy dla osób, które będą się dziećmi zajmować. Zmiany w programie Rodzina 500+ będą miały natomiast jedynie charakter korygujący – wyjaśniał w zespole ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych RDS wiceminister rodziny Bartosz Marczuk.
/ www.pexels.com

Marczuk przedstawiał na posiedzeniu zespołu raport dotyczący wsparcia rodzin. Jak wyjaśnił, w programie Rodzina 500+ proponowane są zmiany polegające na: uszczelnienie opieki naprzemiennej, szacowaniu dochodów osób prowadzących działalność gospodarczą, a rozliczających się w formie karty podatkowej i ryczałtu, pełnej dygitalizacji wniosków.

Zadeklarował przejście na system oświadczeniowy, według którego obywatel będzie jedynie składał oświadczenia, a urzędnicy już dalej będą sprawdzać jego prawdomówność. Dotyczyć ma to również świadczeń rodzinnych oraz Karty Dużej Rodziny, którą mają być objęci wszyscy ci, którzy kiedykolwiek wychowywali co najmniej 3 dzieci.

Omawiając propozycje dotyczące opieki nad małym dzieckiem podkreślił, że chodzi o budowanie opieki instytucjonalnej, która byłaby w miarę tania i dostępna. Szczególnie istotna jest poprawa opieki nad dziećmi w wieku od 12 miesięcy do lat 3, kiedy dziecko może już iść do przedszkola. Dziś, ta wczesna opieka to ok. 1 tys. zł miesięcznie. Do tego, system preferuje rodziców z dużych aglomeracji gdyż w 70 proc. gmin w Polsce nie ma żadnych tego typu miejsc opieki nad dziećmi. Stąd pomysł przygotowania pakietu „uelastyczniającego zasady zakładania takich instytucji, z jednoczesnym wzmocnieniem bezpieczeństwa, kontroli norm żywieniowych, obligatoryjnych szkoleń dla opiekunów z pierwszej pomocy”.

Marczuk wyjaśniał, że chodzi np. o odchodzenie od wymogu dysponowania przez żłobki dwiema takimi samymi sale: jedną do zabawy, drugą do spania, „bo wtedy jedna cały dzień zwykle stoi pusta”. Stwierdził., że tam, gdzie dzieci mają ukończony 2 rok życia, należy podnieść limit przypadający na jednego opiekuna z 8 na 10 dzieci.

Zdaniem wiceministra rozwiązanie problemu opieki nad dziećmi ma wyglądać następująco: 12 miesięcy urlopu dla rodziców, potem instytucja opieki nad małym dzieckiem, po trzecim roku przedszkole, następnie szkoła – docelowo bez dwuzmianowości, z 40-minutową przerwą na obiad.

Jak zauważyła Katarzyna Zimmer-Drabczyk z NSZZ „Solidarność”, polityka rodzinna została w raporcie potraktowana zbyt wąsko. Powinien uwzględniać również takie elementy jak: edukacja, zdrowie, polityka mieszkaniowa czy system podatkowy. Minister rodziny, jako koordynator prorodzinnej polityki państwa, powinien odnosić się tych wszystkich elementów, składających się w oczywisty sposób na życie polskich rodzin.

Agnieszka Kochańska z Solidarności mówiła, że świadczenie 500+ zdominowało działania resortu rodziny. Powstaje więc pytanie, czy tylko ten program będzie wspierany przez rząd, kosztem innych instrumentów, np. dotyczących rynku pracy czy polityki fiskalnej państwa. W jej opinii, powinny być one traktowane równo.

Przewodniczący zespołu i członek KK NSZZ „Solidarność” Henryk Nakonieczny zauważył, że w raporcie zabrakło np. odpowiedzi na pytanie, czy nie byłoby zasadne wydłużenie wsparcia w ramach 500+na dzieci powyżej 18-go roku życia. Zauważył, że jest to szczególnie istotne, wobec zmian w systemie edukacji i wydłużania nauki na poziomie szkoły średniej o profilu technicznym.

Jak zaznaczył, „500+ z założenia nie miało być programem socjalnym, lecz motywującym do posiadania większej liczby dzieci”. Dlatego, „jego cel jest inny od celu świadczeń rodzinnych, mających wspierać rodziny o najniższych dochodach”. Teraz zaś resort rodziny twierdzi, że 500+ zwiększyło dochody rodzin więc zatrzymuje wzrost wsparcia dla tych najuboższych. To spowoduje, że pomoc dla nich będzie taka sama, także dla tych lepiej uposażonych.

W opinii Solidarności, jeśli konsekwencją ma być pomniejszenie wsparcia dla rodzin ubogich, to być może trzeba ograniczyć dostęp osób bogatszych do programu Rodzina 500+.

Wydłużenie wsparcia na dzieci po 18-ym roku poparł Antoni Odzimek z ZRP podkreślając, że osoby kształcące się na kierunkach technicznych często dojeżdżają do miejsc, w którym mają praktyki, proces nauki jest dłuższy, a to wszystko wymaga pieniędzy. Jeśli zaś państwo podkreśla potrzebę tego typu edukacji, to warto pomyśleć o wsparciu rodzin, aby nie rezygnowały z posyłania dzieci do szkół technicznych właśnie ze względu na dłuższy okres finansowania ich nauki.

Odnosząc się do pytań i zastrzeżeń partnerów społecznych, wiceminister Marczuk wyjaśniał, że wprowadzenie 500+ diametralnie zmieniło sytuację materialną polskich rodzin. Stąd wstrzymanie podwyżki świadczeń rodzinnych. Przypomniał, że w 2015 r. na rodzinę przeznaczaliśmy 1,8 proc. PKB. W 2017 r. o 1,3 proc. PKB więcej. To pokazuje przyrost. Lepiej też, jak mówił, promować prosty i tańszy administracyjnie program jakim jest 500+, niż skomplikowany, który występuje przy świadczeniach socjalnych. Jednocześnie jednak podkreślił, że rząd nie ma zamiaru rezygnować ze świadczeń rodzinnych.

Co do wydłużenia okresu przysługiwania świadczenia 500+ powyżej 18-go roku życia, to wiceminister przypomniał, że dla rodzin gorzej sytuowanych są świadczenia rodzinne wypłacane do 21 roku życia, a w sytuacjach losowych nawet dłużej. Wyjaśnił, że w 2017 r. na program Rodzina 500+ będzie przeznaczone 24 mld w 2017 r. co daje 1,4 mld zł na każdy rocznik. Zatem wprowadzenie wydłużenia wiekowego wiązałoby się z dodatkowymi, wysokimi kosztami budżetowymi.

Wiceminister argumentował, że 500+ ma 3 cele: finansowa pomoc rodzinom, wzrost demograficzny i redukcję ubóstwa skrajnego wśród dzieci. Jego zdaniem fakt, że od drugiego dziecka w rodzinie nie ma kryterium dochodowego, pozwala osiągać cel socjalny. Dowodzi tego również radykalne obniżenie ubóstwa wśród dzieci. Negatywnie odniósł się do ewentualnego wprowadzenia górnego progu dochodowego dla 500+, „bo wtedy zatracilibyśmy mocny impuls demograficzny”. Przypomniał, że dziś 53 proc. polskich rodzin ma tylko jedno dziecko.

Marczuk stwierdził też, że nie widzi sensu, by ludzi bardziej aktywnych, więcej się uczących i przez to uzyskujących wyższe dochody, zupełnie odcinać od wsparcia ze strony państwa.

Gdyby wprowadzić kryterium 5 tys. zł na jednego członka rodziny, a więc bardzo wysokie, to oszczędności w systemie wyniosłyby 81 mln zł. Jednocześnie koszty administracyjne związane ze sprawdzaniem dochodów sięgnęłyby 76 mln zł. W sumie dałoby to oszczędność zaledwie 5 mln zł, a stracilibyśmy cały demograficzny cel programu” - podsumował wiceminister rodziny.

Długa dyskusja na posiedzeniu zespołu dotyczyła innego z elementów polityki prorodzinnej opisanego w raporcie MRPiPS, tj. system opieki nad małym dzieckiem.

Jak mówiła, reprezentująca NSZZ „Solidarność” Agata Bartosik . Choć generalnie poparła pomysł ułatwień w otwieraniu placówek opieki nad małymi dziećmi, to jednak dostrzegła w tym systemie wiele mankamentów. Za błąd uznała otwarcie katalogu osób uprawnionych do założenia tego typu placówki i danie takiej możliwości osobom, które miały na studiach choćby cokolwiek o rozwoju małego dziecka.

Wyraziła sprzeciw wobec propozycji zwiększenia dzieci przypadających w żłobkach na jednego opiekuna. Jak zauważyła, powinno być ich maksymalnie pięcioro. Jest to bowiem sytuacja zupełnie inna niż w wypadku dzieci od 3-go roku życia. Najmłodsze dzieci wymagają spokoju, poczucia bezpieczeństwa, a więc w grupie powinno być ich niewiele. Z drugiej strony, te starsze mają już pewne elementy edukacji. To powoduje, że powinny być dla nich różne sale, a tymczasem resort rodziny proponuje ich ograniczenie do jednej.

Kolejne zastrzeżenie ekspertki Solidarności dotyczyło roli, jaką ma pełnić personel żłobka. Jak podkreślała, opiekunka nie może być jednocześnie sprzątaczką, do czego dąży resort. Agata Bartosik argumentował, że pracodawca zawsze będzie oszczędzał na pracownikach i zmuszał ich do wykonywania tych obydwu rodzajów prac, nawet jeśli będzie mógł zatrudnić więcej osób.

Za nieporozumienie uznała pomysł, by na czas nieobecności jednego dziecka w żłobku, zapisywać inne. Jak wyjaśniała, okres adaptacji dziecka w placówce trwa nawet miesiąc, jest to czas największych emocji, lęków, jakie dziecko przeżywa. A tu, po 2-3 tygodniach choroby innego dziecka przyjętego na stałe, to tymczasowe miałoby być odsyłane do domu, usuwane z placówki.

 

Anna Grabowska


 

POLECANE
Tusk się wścieknie. „Ballada o Boguckim” hitem Internetu wideo
Tusk się wścieknie. „Ballada o Boguckim” hitem Internetu

Szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki doczekał się piosenki na swój temat. „Ballada o Boguckim” stała się hitem internetu. Promuje ją sam doradca prezydenta ds. europejskich Jacek Saryusz-Wolski.

Kreta nowym gorącym punktem migracyjnym z ostatniej chwili
Kreta nowym gorącym punktem migracyjnym

Jak informuje European Conservative, Kreta znajduje się pod rosnącą presją migracyjną, ponieważ przemytnicy w coraz większym stopniu przekierowują nielegalne przejścia w kierunku południowych wysp Grecji, odsłaniając granice kontroli granicznej UE i zmieniając trasy przez Morze Śródziemne.

Nie żyje legenda polskiego jazzu Wiadomości
Nie żyje legenda polskiego jazzu

W wieku 82 lat zmarł Michał Urbaniak - jazzman, kompozytor i aranżer. Zasłynął w świecie nagrywając płytę „Tutu” z legendą jazzu Milesem Davisem. Znany był jako współtwórca i kreator muzyki Fusion. Nagrał kilkadziesiąt autorskich płyt, był twórcą muzyki do filmów.

Nowa edycja „Tańca z Gwiazdami”. W mediach wrze przez jedno nazwisko Wiadomości
Nowa edycja „Tańca z Gwiazdami”. W mediach wrze przez jedno nazwisko

Wiosną 2026 roku na antenie Polsatu wróci osiemnasta edycja „Dancing With The Stars. Taniec z Gwiazdami”. Choć lista uczestników nie jest jeszcze oficjalna, nazwiska potencjalnych gwiazd już krążą w mediach.

Komunikat dla mieszkańców Kielc Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Kielc

W dwuetapowym konkursie zostanie wyłoniona koncepcja rozbudowy siedziby urzędu marszałkowskiego w Kielcach. Planowany obiekt ma liczyć około siedmiu kondygnacji i 10 tys. m kw. powierzchni użytkowej, z częścią biurową, konferencyjną oraz salą obrad sejmiku.

Niemcy mają dość migrantów? Jest sondaż Wiadomości
Niemcy mają dość migrantów? Jest sondaż

Większość Niemców zgadza się z ministrem spraw wewnętrznych Alexandrem Dobrindtem (CSU), który chce mocno ograniczyć napływ osób ubiegających się o azyl. Z badania instytutu YouGov dla agencji dpa (12–15 grudnia, ponad 2100 osób) wynika, że 53% badanych w pełni popiera ten cel, a 23% raczej go popiera. Tylko 15% jest przeciwko, a 9% nie ma zdania.

Domen Prevc wygrywa po raz piąty z rzędu. Jak wypadli Polacy? Wiadomości
Domen Prevc wygrywa po raz piąty z rzędu. Jak wypadli Polacy?

Kacper Tomasiak zajął 13. miejsce w sobotnim konkursie Pucharu Świata w szwajcarskim Engelbergu. Zwyciężył Słoweniec Domen Prevc. To jego piąty z rzędu triumf w konkursie Pucharu Świata.

Gratka dla miłośników astronomii. Zobacz, co pojawi się na niebie Wiadomości
Gratka dla miłośników astronomii. Zobacz, co pojawi się na niebie

W niedzielę 21 grudnia rozpocznie się astronomiczna zima. O godzinie 16.03 Słońce osiągnie punkt przesilenia zimowego, co oznacza najkrótszy dzień i najdłuższą noc w roku. Od tego momentu dni będą się stopniowo wydłużać, choć wieczory jeszcze długo pozostaną bardzo ciemne.

Francuska policja zabiła napastnika. Incydent w centrum Ajaccio Wiadomości
Francuska policja zabiła napastnika. Incydent w centrum Ajaccio

Francuska policja zabiła mężczyznę, który groził przechodniom i sprzedawcom nożem w centrum Ajaccio, stolicy Korsyki - poinformowała w sobotę rzeczniczka policji Agathe Foucault. W trakcie interwencji jeden z policjantów został lekko ranny.

Co robi papież, kiedy nie może spać? Internauci odkryli jego tajemnicę gorące
Co robi papież, kiedy nie może spać? Internauci odkryli jego tajemnicę

Gdy papież Leon XIV nie może w nocy spać, czasem uczy się np. języka niemieckiego w popularnej aplikacji - poinformowała w sobotę włoska „La Repubblica”. Wypatrzyli go tam inni użytkownicy tej platformy.

REKLAMA

400 zł za miejsce w żłobku i kosmetyczne zmiany w 500+

W ciągu 2 lat powstanie ok. 130 tys. miejsc opieki nad małym dzieckiem, a średnie czesne zmaleje w nich do ok. 400-500 zł. Zostanie też stworzonych kilka tysięcy dodatkowym miejsc pracy dla osób, które będą się dziećmi zajmować. Zmiany w programie Rodzina 500+ będą miały natomiast jedynie charakter korygujący – wyjaśniał w zespole ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych RDS wiceminister rodziny Bartosz Marczuk.
/ www.pexels.com

Marczuk przedstawiał na posiedzeniu zespołu raport dotyczący wsparcia rodzin. Jak wyjaśnił, w programie Rodzina 500+ proponowane są zmiany polegające na: uszczelnienie opieki naprzemiennej, szacowaniu dochodów osób prowadzących działalność gospodarczą, a rozliczających się w formie karty podatkowej i ryczałtu, pełnej dygitalizacji wniosków.

Zadeklarował przejście na system oświadczeniowy, według którego obywatel będzie jedynie składał oświadczenia, a urzędnicy już dalej będą sprawdzać jego prawdomówność. Dotyczyć ma to również świadczeń rodzinnych oraz Karty Dużej Rodziny, którą mają być objęci wszyscy ci, którzy kiedykolwiek wychowywali co najmniej 3 dzieci.

Omawiając propozycje dotyczące opieki nad małym dzieckiem podkreślił, że chodzi o budowanie opieki instytucjonalnej, która byłaby w miarę tania i dostępna. Szczególnie istotna jest poprawa opieki nad dziećmi w wieku od 12 miesięcy do lat 3, kiedy dziecko może już iść do przedszkola. Dziś, ta wczesna opieka to ok. 1 tys. zł miesięcznie. Do tego, system preferuje rodziców z dużych aglomeracji gdyż w 70 proc. gmin w Polsce nie ma żadnych tego typu miejsc opieki nad dziećmi. Stąd pomysł przygotowania pakietu „uelastyczniającego zasady zakładania takich instytucji, z jednoczesnym wzmocnieniem bezpieczeństwa, kontroli norm żywieniowych, obligatoryjnych szkoleń dla opiekunów z pierwszej pomocy”.

Marczuk wyjaśniał, że chodzi np. o odchodzenie od wymogu dysponowania przez żłobki dwiema takimi samymi sale: jedną do zabawy, drugą do spania, „bo wtedy jedna cały dzień zwykle stoi pusta”. Stwierdził., że tam, gdzie dzieci mają ukończony 2 rok życia, należy podnieść limit przypadający na jednego opiekuna z 8 na 10 dzieci.

Zdaniem wiceministra rozwiązanie problemu opieki nad dziećmi ma wyglądać następująco: 12 miesięcy urlopu dla rodziców, potem instytucja opieki nad małym dzieckiem, po trzecim roku przedszkole, następnie szkoła – docelowo bez dwuzmianowości, z 40-minutową przerwą na obiad.

Jak zauważyła Katarzyna Zimmer-Drabczyk z NSZZ „Solidarność”, polityka rodzinna została w raporcie potraktowana zbyt wąsko. Powinien uwzględniać również takie elementy jak: edukacja, zdrowie, polityka mieszkaniowa czy system podatkowy. Minister rodziny, jako koordynator prorodzinnej polityki państwa, powinien odnosić się tych wszystkich elementów, składających się w oczywisty sposób na życie polskich rodzin.

Agnieszka Kochańska z Solidarności mówiła, że świadczenie 500+ zdominowało działania resortu rodziny. Powstaje więc pytanie, czy tylko ten program będzie wspierany przez rząd, kosztem innych instrumentów, np. dotyczących rynku pracy czy polityki fiskalnej państwa. W jej opinii, powinny być one traktowane równo.

Przewodniczący zespołu i członek KK NSZZ „Solidarność” Henryk Nakonieczny zauważył, że w raporcie zabrakło np. odpowiedzi na pytanie, czy nie byłoby zasadne wydłużenie wsparcia w ramach 500+na dzieci powyżej 18-go roku życia. Zauważył, że jest to szczególnie istotne, wobec zmian w systemie edukacji i wydłużania nauki na poziomie szkoły średniej o profilu technicznym.

Jak zaznaczył, „500+ z założenia nie miało być programem socjalnym, lecz motywującym do posiadania większej liczby dzieci”. Dlatego, „jego cel jest inny od celu świadczeń rodzinnych, mających wspierać rodziny o najniższych dochodach”. Teraz zaś resort rodziny twierdzi, że 500+ zwiększyło dochody rodzin więc zatrzymuje wzrost wsparcia dla tych najuboższych. To spowoduje, że pomoc dla nich będzie taka sama, także dla tych lepiej uposażonych.

W opinii Solidarności, jeśli konsekwencją ma być pomniejszenie wsparcia dla rodzin ubogich, to być może trzeba ograniczyć dostęp osób bogatszych do programu Rodzina 500+.

Wydłużenie wsparcia na dzieci po 18-ym roku poparł Antoni Odzimek z ZRP podkreślając, że osoby kształcące się na kierunkach technicznych często dojeżdżają do miejsc, w którym mają praktyki, proces nauki jest dłuższy, a to wszystko wymaga pieniędzy. Jeśli zaś państwo podkreśla potrzebę tego typu edukacji, to warto pomyśleć o wsparciu rodzin, aby nie rezygnowały z posyłania dzieci do szkół technicznych właśnie ze względu na dłuższy okres finansowania ich nauki.

Odnosząc się do pytań i zastrzeżeń partnerów społecznych, wiceminister Marczuk wyjaśniał, że wprowadzenie 500+ diametralnie zmieniło sytuację materialną polskich rodzin. Stąd wstrzymanie podwyżki świadczeń rodzinnych. Przypomniał, że w 2015 r. na rodzinę przeznaczaliśmy 1,8 proc. PKB. W 2017 r. o 1,3 proc. PKB więcej. To pokazuje przyrost. Lepiej też, jak mówił, promować prosty i tańszy administracyjnie program jakim jest 500+, niż skomplikowany, który występuje przy świadczeniach socjalnych. Jednocześnie jednak podkreślił, że rząd nie ma zamiaru rezygnować ze świadczeń rodzinnych.

Co do wydłużenia okresu przysługiwania świadczenia 500+ powyżej 18-go roku życia, to wiceminister przypomniał, że dla rodzin gorzej sytuowanych są świadczenia rodzinne wypłacane do 21 roku życia, a w sytuacjach losowych nawet dłużej. Wyjaśnił, że w 2017 r. na program Rodzina 500+ będzie przeznaczone 24 mld w 2017 r. co daje 1,4 mld zł na każdy rocznik. Zatem wprowadzenie wydłużenia wiekowego wiązałoby się z dodatkowymi, wysokimi kosztami budżetowymi.

Wiceminister argumentował, że 500+ ma 3 cele: finansowa pomoc rodzinom, wzrost demograficzny i redukcję ubóstwa skrajnego wśród dzieci. Jego zdaniem fakt, że od drugiego dziecka w rodzinie nie ma kryterium dochodowego, pozwala osiągać cel socjalny. Dowodzi tego również radykalne obniżenie ubóstwa wśród dzieci. Negatywnie odniósł się do ewentualnego wprowadzenia górnego progu dochodowego dla 500+, „bo wtedy zatracilibyśmy mocny impuls demograficzny”. Przypomniał, że dziś 53 proc. polskich rodzin ma tylko jedno dziecko.

Marczuk stwierdził też, że nie widzi sensu, by ludzi bardziej aktywnych, więcej się uczących i przez to uzyskujących wyższe dochody, zupełnie odcinać od wsparcia ze strony państwa.

Gdyby wprowadzić kryterium 5 tys. zł na jednego członka rodziny, a więc bardzo wysokie, to oszczędności w systemie wyniosłyby 81 mln zł. Jednocześnie koszty administracyjne związane ze sprawdzaniem dochodów sięgnęłyby 76 mln zł. W sumie dałoby to oszczędność zaledwie 5 mln zł, a stracilibyśmy cały demograficzny cel programu” - podsumował wiceminister rodziny.

Długa dyskusja na posiedzeniu zespołu dotyczyła innego z elementów polityki prorodzinnej opisanego w raporcie MRPiPS, tj. system opieki nad małym dzieckiem.

Jak mówiła, reprezentująca NSZZ „Solidarność” Agata Bartosik . Choć generalnie poparła pomysł ułatwień w otwieraniu placówek opieki nad małymi dziećmi, to jednak dostrzegła w tym systemie wiele mankamentów. Za błąd uznała otwarcie katalogu osób uprawnionych do założenia tego typu placówki i danie takiej możliwości osobom, które miały na studiach choćby cokolwiek o rozwoju małego dziecka.

Wyraziła sprzeciw wobec propozycji zwiększenia dzieci przypadających w żłobkach na jednego opiekuna. Jak zauważyła, powinno być ich maksymalnie pięcioro. Jest to bowiem sytuacja zupełnie inna niż w wypadku dzieci od 3-go roku życia. Najmłodsze dzieci wymagają spokoju, poczucia bezpieczeństwa, a więc w grupie powinno być ich niewiele. Z drugiej strony, te starsze mają już pewne elementy edukacji. To powoduje, że powinny być dla nich różne sale, a tymczasem resort rodziny proponuje ich ograniczenie do jednej.

Kolejne zastrzeżenie ekspertki Solidarności dotyczyło roli, jaką ma pełnić personel żłobka. Jak podkreślała, opiekunka nie może być jednocześnie sprzątaczką, do czego dąży resort. Agata Bartosik argumentował, że pracodawca zawsze będzie oszczędzał na pracownikach i zmuszał ich do wykonywania tych obydwu rodzajów prac, nawet jeśli będzie mógł zatrudnić więcej osób.

Za nieporozumienie uznała pomysł, by na czas nieobecności jednego dziecka w żłobku, zapisywać inne. Jak wyjaśniała, okres adaptacji dziecka w placówce trwa nawet miesiąc, jest to czas największych emocji, lęków, jakie dziecko przeżywa. A tu, po 2-3 tygodniach choroby innego dziecka przyjętego na stałe, to tymczasowe miałoby być odsyłane do domu, usuwane z placówki.

 

Anna Grabowska



 

Polecane