Maciej Bąk: Po stronie „europejsko-niemieckiej” szok. Cała jej kilkunastoletnia narracja zbankrutowała

Wojna toczy się na lądzie w powietrzu i na morzu, armie walczą przeciwko armiom. Równie ważna walka rozgrywa się jednak w świecie informacji i w świadomości narodów.
 Maciej Bąk: Po stronie „europejsko-niemieckiej” szok. Cała jej kilkunastoletnia narracja zbankrutowała
/ fot. Flickr / EPP / CC BY 2.0

Prawie wszystko, co wiemy o przygotowaniach oraz przebiegu napaści Rosji na Ukrainę wydaje się dziwaczne i sprzeczne z podstawowymi zasadami sztuki wojennej. Najpierw długotrwałe przygotowania do inwazji, czynione tak, jakby wszyscy wokół, a już zwłaszcza Ukraińcy mieli się dowiedzieć, że szykowana jest na nich napaść. Przygotowania obejmujące zarazem niedostateczne jak oceniają specjaliści siły. Zignorowanie przeciwnika, przecenienie własnej sprawności, a następnie puszczenie całej machiny w ruch w taki sposób, że prawie od razu pojawiło się pytanie – „Czy leci z nami pilot?”.

Już po kilku dniach tej dziwacznej inwazji zaczęły się mnożyć hipotezy próbujące wyjaśnić nieporadność Rosji. Wymienia się między innymi „korporacyjny” system informowania kierownictwa, zgodnie z zasadą, że w górę docierają tylko informacje pomyślne, chęć wystawienia przez Putina swoich generałów na próbę, spisek samych generałów pragnących skompromitować Putina i tak dalej…

Ja przychylam się do tych hipotez, które tłumaczą, że coś poszło nie tak, bo znaczna część szefostwa armii i służb Rosji być może w ogóle nie wierzyła w możliwość przeprowadzenia najazdu i do końca myślała, że to tylko blef ze strony prezydenta. Być może same służby i samo wojsko rosyjskie zostały zaskoczone decyzją o „Specjalnej Operacji Woskowej”. Stąd przeterminowane racje żywnościowe, sprzedany na „lewo” olej napędowy do pojazdów, niedoszkolone wojsko, brak prawidłowego rozpoznania przeciwnika i brak akcji dywersyjnych, mających zasymulować antyukraińskie, prorosyjskie powstania. Mogę dorzucić jeszcze jedno spostrzeżenie od siebie – brak przygotowanej uprzednio, spójnej narracji dla naszych rodzimych ośrodków rusofilskich.

Takich ośrodków jest trochę w naszym kraju, reprezentują co ciekawe różne światopoglądy i sympatie polityczne. Znajdziemy wśród nich przedstawicieli komunistycznej lewicy i tradycyjnych, ultramontanistycznych katolików. Na jednym biegunie będzie tam endekokomuna, pogrobowcy Mieczysława Moczara, a na drugim zwolennicy eurazjatyckich bajań Aleksandra Dugina. Do tego dochodzą jeszcze neopoganie, rodzimowiercy polscy, zwolennicy panslawizmu, jednej wielkiej Słowiańszczyzny, monarchiści, republikanie.

Świętej pamięci Jerzy Targalski nazywał ich zbiorczo tubami propagandowymi i pudłami rezonansowymi Kremla albo przywołując nieoficjalną terminologię samych służb FR – ruskimi gównojadami…

Jest też drugi nurt narracji propagandowych, nieco bardziej subtelny, który nazwałbym „europejsko-niemieckim”. Tu nie ma wprost kopiowania nachalnej propagandy kremlowskiej. Jest za to ojkofobia rozdęta do granic możliwości. Pogarda dla „tego kraju”, snucie rozważań o tym, że Jarosław Kaczyński jest agentem Putina i próbuje nas „wypchnąć z Europy” i podporządkować Moskwie. Podważanie zaufania do służb mundurowych, sensu istnienia Polski, granie na kompleksach niższości.

Wszyscy, jak się zdaje, zostali w równym stopniu zaskoczeni pierwszymi wiadomościami porannymi 24 lutego bieżącego roku. Jeszcze w godzinach wieczornych poprzedniego dnia prowadzili narrację, że wojska rosyjskie po odbytych ćwiczeniach wracają do koszar, Władimir Putin osiągnął to, co chciał i nie dał się Anglosasom sprowokować do wojny. Nurt „europejsko-niemiecki” przestrzegał przed nieodpowiedzialną polityką PiS-u, która może wywołać wojnę z Rosją. Jednak to nie PiS dokonał inwazji, lecz Rosja. Na stronach rusofilskich zapanowała konsternacja. Zabrakło jednej spójnej narracji i tak po prawdzie, to brakuje jej do tej pory.

Padają różne twierdzenia, niektóre tak absurdalne i sprzeczne wewnętrznie, że jedyne co można z nimi zrobić, to pokiwać głową z politowaniem. „Ukraina to sztuczne państwo, zamieszkane w połowie przez Rosjan”. „Rosja nie chce niszczyć Ukrainy a tylko uwolnić ją od skorumpowanych rządów banderowców, stanowiących niewielką mniejszość w społeczeństwie”, „Większość Ukraińców to banderowcy”, „Putin nie chciał tej wojny z bratnim narodem słowiańskim, to USA skłóciło braci Słowian”, „Putin broni wartości tradycyjnych przed makdonaldyzacją”.

I można by jeszcze długo wymieniać. Jednak to wszystko jakoś tak niemrawo, bez przekonania. Po stronie „europejsko-niemieckiej” również szok, bo cała kilkunastoletnia narracja zbankrutowała. Pojawiają się więc próby racjonalizowania własnej głupoty, łącznie z budowaniem tak absurdalnych konstrukcji, jak tłumaczenie słynnego przemówienia sp. Lecha Kaczyńskiego z 2008 roku z jego przewidywaniem następnych kierunków działań Rosji. Krąży mianowicie po sieci teza, że Lech Kaczyński dlatego mówił o Ukrainie, krajach bałtyckich i Polsce, bo jako agent Putina po prostu dobrze wiedział, jakie są jego plany i sam przyczyniał się do ich realizacji…

Walka propagandowa w pierwszej przynajmniej fazie wojny nie poszła za dobrze stronie agresora, ale to jeszcze nie koniec. Możemy się spodziewać nasilenia działań zmierzających do dyskredytowania naszej armii, sojuszy, rządu, straszenia uchodźcami i innych tego typu akcji. Wojna na informacje to też wojna.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Tak Pilecki uciekł z piekła Wiadomości
Tadeusz Płużański: Tak Pilecki uciekł z piekła

81 lat temu, w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. Witold Pilecki uciekł z KL Auschwitz, do którego dobrowolnie trafił w 1940 r., aby zdobywać informacje o niemieckiej machinie zbrodni i docelowo – wyzwolić obóz.

Wyzwanie przyjęte: dojdzie do debaty Biden kontra Trump z ostatniej chwili
Wyzwanie przyjęte: dojdzie do debaty Biden kontra Trump

Prezydent Joe Biden powiedział w piątek w wywiadzie z kontrowersyjnym prezenterem radiowym Howarderm Sternem, że jest gotowy do debaty z Donaldem Trumpem. Trump zadeklarował, że może debatować z Bidenem nawet na sali sądowej, gdzie odbywa się jego proces karny.

To koniec tanich wakacji all inclusive? Popularna wyspa mówi nie wczasowiczom z ostatniej chwili
To koniec tanich wakacji all inclusive? Popularna wyspa mówi "nie" wczasowiczom

Co roku na hiszpańską Teneryfę przybywają tłumy turystów, często korzystając z hoteli z opcją All Inclusive. Dużą grupę wśród nich stanowią podróżujący z Wielkiej Brytanii i to właśnie do nich zwrócił się ostatnio zastępca burmistrza stolicyTeneryfy, który wezwał ich do przemyślenia swoich wakacyjnych planów, ale ostrzeżenie w istocie dotyczy wszystkich turystów. 

Jest nowy pakiet uzbrojenia dla Ukrainy z ostatniej chwili
Jest nowy pakiet uzbrojenia dla Ukrainy

Szef Pentagonu Lloyd Austin ogłosił w piątek, że Stany Zjednoczone zakupią dla Ukrainy rakiety Patriot oraz inne rodzaje broni i sprzętu wojskowego o wartości 6 mld dolarów. Jest to największy jak dotąd pakiet uzbrojenia USA dla Kijowa.

Koniec pewnego rozdziału motoryzacji: te modele samochodów już nie powstaną z ostatniej chwili
Koniec pewnego rozdziału motoryzacji: te modele samochodów już nie powstaną

Portal Autoblog.com przygotował listę pojazdów co do których posiada on potwierdzienie lub raporty świadczące o tym, że zostaną one wycofane w 2024 roku. Zwraca on uwagę, że lista ta jest naprawdę pokaźna i zawiera wiele znanych i uznanych serii. 

Szukasz wakacyjnej inspiracji? Tych pięć miejsc w Grecji po prostu musisz zobaczyć tylko u nas
Szukasz wakacyjnej inspiracji? Tych pięć miejsc w Grecji po prostu musisz zobaczyć

Niesłabnącą popularnością wśród Polaków wciąż cieszą się wakacje w Grecji. Co roku tłumy naszych rodaków udają się do tego kraju zarówno w wyjazdach zorganizowanych, często w formule all inclusive, czy też na własną rękę.

PSL odsłania karty: kogo wystawią w wyborach do europarlamentu? z ostatniej chwili
PSL odsłania karty: kogo wystawią w wyborach do europarlamentu?

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał, że na listach Trzeciej Drogi z ramienia jego formacji znajdą się wiceministrowie, parlamentarzyści i samorządowcy. "Staramy się wystawić najmocniejsze nazwiska, żeby zmobilizować wyborców do pójścia na te wybory" - mówił.

Sąd umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk za jazdę po pijanemu z ostatniej chwili
Sąd umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk za jazdę po pijanemu

– Sąd Okręgowy w Elblągu umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk, który był oskarżony o jazdę po pijanemu. Sąd ustalił, że w sprawie nie było wymaganego zezwolenia na ściganie. Wyrok jest prawomocny – podał PAP w piątek rzecznik elbląskiego sądu.

Prokuratura umorzyła sprawę Duszy, Pytla i Noska. Prof. Cenckiewicz komentuje z ostatniej chwili
Prokuratura umorzyła sprawę Duszy, Pytla i Noska. Prof. Cenckiewicz komentuje

Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo przeciwko byłym szefom Służby Kontrwywiadu Wojskowego - gen. Januszowi Noskowi, gen. Piotrowi Pytlowi oraz pułkownikowi Krzysztofowi Duszy.

Ostatnie Pokolenie zapowiada: Rozpoczynamy akcje, które będą łamały prawo z ostatniej chwili
Ostatnie Pokolenie zapowiada: "Rozpoczynamy akcje, które będą łamały prawo"

– Rozpoczynamy cykl akcji, które będą łamały prawo, będą alarmistyczne, dyskomfortowe, być może radykalne (...). Żądamy nagłej, radykalnej zmiany – zapowiada Łukasz Stanek, ekoaktywista z Ostatniego Pokolenia.

REKLAMA

Maciej Bąk: Po stronie „europejsko-niemieckiej” szok. Cała jej kilkunastoletnia narracja zbankrutowała

Wojna toczy się na lądzie w powietrzu i na morzu, armie walczą przeciwko armiom. Równie ważna walka rozgrywa się jednak w świecie informacji i w świadomości narodów.
 Maciej Bąk: Po stronie „europejsko-niemieckiej” szok. Cała jej kilkunastoletnia narracja zbankrutowała
/ fot. Flickr / EPP / CC BY 2.0

Prawie wszystko, co wiemy o przygotowaniach oraz przebiegu napaści Rosji na Ukrainę wydaje się dziwaczne i sprzeczne z podstawowymi zasadami sztuki wojennej. Najpierw długotrwałe przygotowania do inwazji, czynione tak, jakby wszyscy wokół, a już zwłaszcza Ukraińcy mieli się dowiedzieć, że szykowana jest na nich napaść. Przygotowania obejmujące zarazem niedostateczne jak oceniają specjaliści siły. Zignorowanie przeciwnika, przecenienie własnej sprawności, a następnie puszczenie całej machiny w ruch w taki sposób, że prawie od razu pojawiło się pytanie – „Czy leci z nami pilot?”.

Już po kilku dniach tej dziwacznej inwazji zaczęły się mnożyć hipotezy próbujące wyjaśnić nieporadność Rosji. Wymienia się między innymi „korporacyjny” system informowania kierownictwa, zgodnie z zasadą, że w górę docierają tylko informacje pomyślne, chęć wystawienia przez Putina swoich generałów na próbę, spisek samych generałów pragnących skompromitować Putina i tak dalej…

Ja przychylam się do tych hipotez, które tłumaczą, że coś poszło nie tak, bo znaczna część szefostwa armii i służb Rosji być może w ogóle nie wierzyła w możliwość przeprowadzenia najazdu i do końca myślała, że to tylko blef ze strony prezydenta. Być może same służby i samo wojsko rosyjskie zostały zaskoczone decyzją o „Specjalnej Operacji Woskowej”. Stąd przeterminowane racje żywnościowe, sprzedany na „lewo” olej napędowy do pojazdów, niedoszkolone wojsko, brak prawidłowego rozpoznania przeciwnika i brak akcji dywersyjnych, mających zasymulować antyukraińskie, prorosyjskie powstania. Mogę dorzucić jeszcze jedno spostrzeżenie od siebie – brak przygotowanej uprzednio, spójnej narracji dla naszych rodzimych ośrodków rusofilskich.

Takich ośrodków jest trochę w naszym kraju, reprezentują co ciekawe różne światopoglądy i sympatie polityczne. Znajdziemy wśród nich przedstawicieli komunistycznej lewicy i tradycyjnych, ultramontanistycznych katolików. Na jednym biegunie będzie tam endekokomuna, pogrobowcy Mieczysława Moczara, a na drugim zwolennicy eurazjatyckich bajań Aleksandra Dugina. Do tego dochodzą jeszcze neopoganie, rodzimowiercy polscy, zwolennicy panslawizmu, jednej wielkiej Słowiańszczyzny, monarchiści, republikanie.

Świętej pamięci Jerzy Targalski nazywał ich zbiorczo tubami propagandowymi i pudłami rezonansowymi Kremla albo przywołując nieoficjalną terminologię samych służb FR – ruskimi gównojadami…

Jest też drugi nurt narracji propagandowych, nieco bardziej subtelny, który nazwałbym „europejsko-niemieckim”. Tu nie ma wprost kopiowania nachalnej propagandy kremlowskiej. Jest za to ojkofobia rozdęta do granic możliwości. Pogarda dla „tego kraju”, snucie rozważań o tym, że Jarosław Kaczyński jest agentem Putina i próbuje nas „wypchnąć z Europy” i podporządkować Moskwie. Podważanie zaufania do służb mundurowych, sensu istnienia Polski, granie na kompleksach niższości.

Wszyscy, jak się zdaje, zostali w równym stopniu zaskoczeni pierwszymi wiadomościami porannymi 24 lutego bieżącego roku. Jeszcze w godzinach wieczornych poprzedniego dnia prowadzili narrację, że wojska rosyjskie po odbytych ćwiczeniach wracają do koszar, Władimir Putin osiągnął to, co chciał i nie dał się Anglosasom sprowokować do wojny. Nurt „europejsko-niemiecki” przestrzegał przed nieodpowiedzialną polityką PiS-u, która może wywołać wojnę z Rosją. Jednak to nie PiS dokonał inwazji, lecz Rosja. Na stronach rusofilskich zapanowała konsternacja. Zabrakło jednej spójnej narracji i tak po prawdzie, to brakuje jej do tej pory.

Padają różne twierdzenia, niektóre tak absurdalne i sprzeczne wewnętrznie, że jedyne co można z nimi zrobić, to pokiwać głową z politowaniem. „Ukraina to sztuczne państwo, zamieszkane w połowie przez Rosjan”. „Rosja nie chce niszczyć Ukrainy a tylko uwolnić ją od skorumpowanych rządów banderowców, stanowiących niewielką mniejszość w społeczeństwie”, „Większość Ukraińców to banderowcy”, „Putin nie chciał tej wojny z bratnim narodem słowiańskim, to USA skłóciło braci Słowian”, „Putin broni wartości tradycyjnych przed makdonaldyzacją”.

I można by jeszcze długo wymieniać. Jednak to wszystko jakoś tak niemrawo, bez przekonania. Po stronie „europejsko-niemieckiej” również szok, bo cała kilkunastoletnia narracja zbankrutowała. Pojawiają się więc próby racjonalizowania własnej głupoty, łącznie z budowaniem tak absurdalnych konstrukcji, jak tłumaczenie słynnego przemówienia sp. Lecha Kaczyńskiego z 2008 roku z jego przewidywaniem następnych kierunków działań Rosji. Krąży mianowicie po sieci teza, że Lech Kaczyński dlatego mówił o Ukrainie, krajach bałtyckich i Polsce, bo jako agent Putina po prostu dobrze wiedział, jakie są jego plany i sam przyczyniał się do ich realizacji…

Walka propagandowa w pierwszej przynajmniej fazie wojny nie poszła za dobrze stronie agresora, ale to jeszcze nie koniec. Możemy się spodziewać nasilenia działań zmierzających do dyskredytowania naszej armii, sojuszy, rządu, straszenia uchodźcami i innych tego typu akcji. Wojna na informacje to też wojna.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe