Niemiecki „Der Spiegel”: Jesteśmy ludźmi o nazistowskim pochodzeniu

W Niemczech „gotowość do zastanowienia się, czy we własnym myśleniu można znaleźć antysemickie wzorce, nie jest szczególnie wyraźna” – pisze w komentarzu zatytułowanym „Jesteśmy ludźmi o nazistowskim pochodzeniu” dziennikarka tygodnika „Der Spiegel”. Nawiązuje w ten sposób do głośnego w mediach antysemickiego skandalu na wystawie „documenta”.
 Niemiecki „Der Spiegel”: Jesteśmy ludźmi o nazistowskim pochodzeniu
/ pixabay.com

"Dobry rok temu artystka Moshtari Hilal i autor Sinthujan Varatharajah zasugerowali podczas rozmowy na żywo na Instagramie czy nie byłoby sensowne znalezienie odpowiednika dla sformułowania +osoby o pochodzeniu migracyjnym+, a mianowicie wprowadzenie określenia +osoby o pochodzeniu nazistowskim+ dla Niemców, którzy są potomkami sprawców nazizmu”

– przypomina Susanne Beyer.

"To była celna polemika, chciała coś ludziom uświadomić i osiągnęła to, co miała osiągnąć: propozycja ta spotkała się z dużym oporem".

To znów pokazało, "co wciąż dzieje się w tym kraju, mimo intensywnie kultywowanej kultury pamięci, a co potwierdzają także badania: zbyt wielu Niemców wciąż nie chce sobie uświadomić, że również ich rodzice, dziadkowie i pradziadkowie przyczynili się do tego, że narodowy socjalizm funkcjonował tak, jak funkcjonował” – czytamy w tekście.

"Gotowość do dobrowolnego zastanowienia się, czy we własnym myśleniu można znaleźć antysemickie wzorce lub czy przez zaniechanie i przymykanie oczu nie przygotowuje się drogi dla antysemickiego myślenia, nie jest szczególnie wyraźna"

– zauważa Beyer.

"Prawdziwy problem leży w Niemczech"

Można "przez wiele dni, tygodni i lat" rozprawiać o pokazanej na "documenta" pracy indonezyjskiego kolektywu Taring Padi, która "pokazuje między innymi mężczyznę ze świńskim nosem w chustce z żydowską gwiazdą" – pisze "Spiegel".

Nie należy jednak zapominać, że "prawdziwy problem leży w Niemczech, a mianowicie w defensywnej postawie minister kultury Claudii Roth, kierownictwa +documenta+ i części krytyków sztuki wobec ostrzeżeń, zastrzeżeń, wskazówek" w okresie poprzedzającym wystawę.

"Wystawa +documenta+ miała stworzyć przestrzeń dla perspektyw postkolonializmu". Ruch postkolonialny zajmuje się konsekwencjami rządów kolonialnych z perspektywy ich ofiar, a także ujawnia zbrodnie popełnione przez byłych władców kolonialnych"

– zwraca uwagę gazeta.

Niemcy "dobrze by zrobili, gdyby uważnie słuchali tego, co się do nich mówi". Niemcy mają kolonialną przeszłość. Ale każdy, kto słucha - a wszyscy, którzy zajmowali się +documenta+ słuchać musieli – "mógł wiedzieć, że w ramach (...) ruchu postkolonialnego istnieją również stanowiska, które zrównują powstanie Izraela ze zbrodniami kolonializmu".

Zdaniem autorki "nie jest w ogóle możliwe, aby jako Niemiec lub Niemka nie zająć stanowiska w tej sprawie i nie przedstawić innego punktu widzenia: w przeciwieństwie do europejskich kolonialistów, którzy udawali się na przykład do Afryki z chciwości i nieludzkiej ideologii wyższości, niemieccy Żydzi uciekali do dzisiejszego Izraela z czystej konieczności, uciekali przed mordercami, przed torturami i pozbawieniem praw obywatelskich. Uciekli z Niemiec".

Przedstawiciele ruchu postkolonialnego "mają uzasadnione powody, by odmawiać przyjmowania wykładów od białych Europejczyków". Niemcy odpowiedzialni za "documenta" prawdopodobnie "chcieli uniknąć właśnie tego: pouczania gości. Jednak decyzja, by nie przyglądać się bliżej, wywołała skandal, którego chciano uniknąć".

"Czy jest to w ogóle aktem pouczenia, gdy jako Niemiec stwierdzasz, że powstanie państwa Izrael jest związane ze zbrodniami niemieckimi i że to jest decydująca różnica w stosunku do dążeń kolonialistów?"

– pyta autorka komentarza.

Przede wszystkim to "wypowiedź o nas samych, próba dostrzeżenia winy własnych przodków, próba radzenia sobie z nią. Przyznanie się do nazistowskiego pochodzenia, które ma bardzo, bardzo wielu w tym kraju. Przyznanie, że w tym kraju panuje obecnie antysemityzm, który z kolei często chowa się za krytyką Izraela (...)".


 

POLECANE
Nawrocki zmienia reguły gry tylko u nas
Nawrocki zmienia reguły gry

Nawrocki gra w polityce rolę nietypową. Nie tylko krytykuje, ale też proponuje alternatywy, systematyzuje i przypomina. To nie jest już prezydent, który podpisuje albo wetuje. To nie jest też strażnik konstytucyjnego ognia, którego realny wpływ kończy się na groźbie zawetowania ustawy. Karol Nawrocki postawił sobie za cel coś znacznie ambitniejszego – stworzenie politycznego laboratorium, w którym to on rozdaje pytania do testu, a rządzący muszą odpowiadać.

Seria spotkań prezydenta Nawrockiego. Wiadomo, które państwa odwiedzi po powrocie z USA z ostatniej chwili
Seria spotkań prezydenta Nawrockiego. Wiadomo, które państwa odwiedzi po powrocie z USA

Prezydent Karol Nawrocki spotka się 3 września w Waszyngtonie z prezydentem USA Donaldem Trumpem, a w drodze powrotnej 5 września w Rzymie z premier Włoch Georgią Meloni i z papieżem Leonem XIV. To jednak nie wszystko.

Adam Niedzielski pobity. Opanujcie się! z ostatniej chwili
Adam Niedzielski pobity. "Opanujcie się!"

W środę były minister zdrowia Adam Niedzielski został pobity w centrum Siedlec. Napastnicy mieli głośno krytykować decyzje byłego ministra podczas pandemii COVID-19. Do sprawy odniósł się były premier Mateusz Morawiecki.

PGE wydała pilny komunikat dla klientów z ostatniej chwili
PGE wydała pilny komunikat dla klientów

PGE Obrót ostrzega przed kampanią phisingową "Zwrot nadpłaty". To nie są wiadomości spółki – uważaj na fałszywe linki i prośby o dane. Wydano specjalny komunikat w tej sprawie.

To kapitulacja. Niemcy mają problem z ostatniej chwili
"To kapitulacja". Niemcy mają problem

Projekt rządu Niemiec, wprowadzający nowy model służby wojskowej, to kapitulacja przed rzeczywistością – twierdzą niemieckie media.

tylko u nas
W hołdzie św. Janowi Pawłowi II – niezwykła wystawa w historycznej Sali BHP

W historycznej Sali BHP Stoczni Gdańskiej, miejscu, gdzie rodziła się wolność, otwarto w sobotę 23 sierpnia wyjątkową wystawę filatelistyczną poświęconą św. Janowi Pawłowi II. Ekspozycja, będąca częścią obchodów 45. rocznicy powstania NSZZ „Solidarność”, przypomina o nierozerwalnych więzach łączących papieża Polaka z walką o niepodległość i godność człowieka.

Atak na kościół w USA. Wiele ofiar z ostatniej chwili
Atak na kościół w USA. Wiele ofiar

Policja w Minneapolis poinformowała, że w środę rano w ataku na kościół przy tamtejszej szkole katolickiej zginęło dwoje dzieci, a 17 osób, w tym 14 dzieci, zostało rannych. 20-letni napastnik strzelał do ludzi przez okna świątyni.

Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia

Zakończono postępowanie przed Krajową Izbą Odwoławczą w sprawie wyboru oferty na budowę nowego węzła na autostradzie A4 w Ostrowie koło Ropczyc – informuje Samorząd Województwa Podkarpackiego.

Prezydent zawetował kolejne dwie ustawy z ostatniej chwili
Prezydent zawetował kolejne dwie ustawy

Prezydent Karol Nawrocki zawetował nowelizację ustawy o zapasach ropy i gazu oraz nowelizację ustawy o środkach ochrony roślin.

Adam Niedzielski trafił do szpitala. Został pobity z ostatniej chwili
Adam Niedzielski trafił do szpitala. Został pobity

Były minister zdrowia Adam Niedzielski trafił do Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach – podała stacja RMF FM. "Trafił do placówki z obrażeniami najprawdopodobniej po pobiciu" – dodano.

REKLAMA

Niemiecki „Der Spiegel”: Jesteśmy ludźmi o nazistowskim pochodzeniu

W Niemczech „gotowość do zastanowienia się, czy we własnym myśleniu można znaleźć antysemickie wzorce, nie jest szczególnie wyraźna” – pisze w komentarzu zatytułowanym „Jesteśmy ludźmi o nazistowskim pochodzeniu” dziennikarka tygodnika „Der Spiegel”. Nawiązuje w ten sposób do głośnego w mediach antysemickiego skandalu na wystawie „documenta”.
 Niemiecki „Der Spiegel”: Jesteśmy ludźmi o nazistowskim pochodzeniu
/ pixabay.com

"Dobry rok temu artystka Moshtari Hilal i autor Sinthujan Varatharajah zasugerowali podczas rozmowy na żywo na Instagramie czy nie byłoby sensowne znalezienie odpowiednika dla sformułowania +osoby o pochodzeniu migracyjnym+, a mianowicie wprowadzenie określenia +osoby o pochodzeniu nazistowskim+ dla Niemców, którzy są potomkami sprawców nazizmu”

– przypomina Susanne Beyer.

"To była celna polemika, chciała coś ludziom uświadomić i osiągnęła to, co miała osiągnąć: propozycja ta spotkała się z dużym oporem".

To znów pokazało, "co wciąż dzieje się w tym kraju, mimo intensywnie kultywowanej kultury pamięci, a co potwierdzają także badania: zbyt wielu Niemców wciąż nie chce sobie uświadomić, że również ich rodzice, dziadkowie i pradziadkowie przyczynili się do tego, że narodowy socjalizm funkcjonował tak, jak funkcjonował” – czytamy w tekście.

"Gotowość do dobrowolnego zastanowienia się, czy we własnym myśleniu można znaleźć antysemickie wzorce lub czy przez zaniechanie i przymykanie oczu nie przygotowuje się drogi dla antysemickiego myślenia, nie jest szczególnie wyraźna"

– zauważa Beyer.

"Prawdziwy problem leży w Niemczech"

Można "przez wiele dni, tygodni i lat" rozprawiać o pokazanej na "documenta" pracy indonezyjskiego kolektywu Taring Padi, która "pokazuje między innymi mężczyznę ze świńskim nosem w chustce z żydowską gwiazdą" – pisze "Spiegel".

Nie należy jednak zapominać, że "prawdziwy problem leży w Niemczech, a mianowicie w defensywnej postawie minister kultury Claudii Roth, kierownictwa +documenta+ i części krytyków sztuki wobec ostrzeżeń, zastrzeżeń, wskazówek" w okresie poprzedzającym wystawę.

"Wystawa +documenta+ miała stworzyć przestrzeń dla perspektyw postkolonializmu". Ruch postkolonialny zajmuje się konsekwencjami rządów kolonialnych z perspektywy ich ofiar, a także ujawnia zbrodnie popełnione przez byłych władców kolonialnych"

– zwraca uwagę gazeta.

Niemcy "dobrze by zrobili, gdyby uważnie słuchali tego, co się do nich mówi". Niemcy mają kolonialną przeszłość. Ale każdy, kto słucha - a wszyscy, którzy zajmowali się +documenta+ słuchać musieli – "mógł wiedzieć, że w ramach (...) ruchu postkolonialnego istnieją również stanowiska, które zrównują powstanie Izraela ze zbrodniami kolonializmu".

Zdaniem autorki "nie jest w ogóle możliwe, aby jako Niemiec lub Niemka nie zająć stanowiska w tej sprawie i nie przedstawić innego punktu widzenia: w przeciwieństwie do europejskich kolonialistów, którzy udawali się na przykład do Afryki z chciwości i nieludzkiej ideologii wyższości, niemieccy Żydzi uciekali do dzisiejszego Izraela z czystej konieczności, uciekali przed mordercami, przed torturami i pozbawieniem praw obywatelskich. Uciekli z Niemiec".

Przedstawiciele ruchu postkolonialnego "mają uzasadnione powody, by odmawiać przyjmowania wykładów od białych Europejczyków". Niemcy odpowiedzialni za "documenta" prawdopodobnie "chcieli uniknąć właśnie tego: pouczania gości. Jednak decyzja, by nie przyglądać się bliżej, wywołała skandal, którego chciano uniknąć".

"Czy jest to w ogóle aktem pouczenia, gdy jako Niemiec stwierdzasz, że powstanie państwa Izrael jest związane ze zbrodniami niemieckimi i że to jest decydująca różnica w stosunku do dążeń kolonialistów?"

– pyta autorka komentarza.

Przede wszystkim to "wypowiedź o nas samych, próba dostrzeżenia winy własnych przodków, próba radzenia sobie z nią. Przyznanie się do nazistowskiego pochodzenia, które ma bardzo, bardzo wielu w tym kraju. Przyznanie, że w tym kraju panuje obecnie antysemityzm, który z kolei często chowa się za krytyką Izraela (...)".



 

Polecane
Emerytury
Stażowe