Waldemar Sopata: To zmarnowany czas. Energetyka to element bezpieczeństwa państwa

– To zmarnowany czas, co powtarzam na każdym spotkaniu. Każdy dzień zwłoki to więcej niż dzień zwłoki. Tu działa zasada domina. Jeśli nie zapadną decyzje zmian parametrów w umowie społecznej dla poszczególnych jednostek produkcyjnych, to będziemy mieli kłopoty – o sytuacji w górnictwie z Waldemarem Sopatą, przewodniczącym Solidarności w Tauron Wydobycie ZG „Sobieski”, rozmawia Mateusz Kosiński.
 Waldemar Sopata: To zmarnowany czas. Energetyka to element bezpieczeństwa państwa
/ fot. M. Żegliński

– Panie Przewodniczący, gdy rozmawialiśmy rok temu, polskie kopalnie były w odmiennej sytuacji niż dziś. Wtedy na placach węgiel zalegał setkami ton...

– Sytuacja jest diametralnie odmienna, dzisiaj główny odbiorca nie pozwala nam wręcz sprzedawać węgla na zewnątrz, stan zapasów jest minimalny lub wręcz go nie ma, a w zeszłym roku we wrześniu mieliśmy 800 tys. ton na zwałach. Wtedy groziło nam wstrzymanie produkcji, bowiem możliwość składowania jest ograniczona. Ma na to wpływ oczywiście wojna, ale węgla nie było już z początkiem tego roku, wtedy zaczęło się szaleństwo w zakresie cen i ilości. Niestety tak bywa, gdy prowadzi się niestabilną politykę, gdy opiera się energetykę o niestabilne źródła produkujące prąd. To musiało się tak skończyć. W zeszłym roku odbierano więcej energii z wiatru i słońca, teraz jest zupełnie inaczej. Spółki, elektrownie i kopalnie przy takiej transformacji nie są w stanie funkcjonować na zasadach rynkowych. Jeżeli np. nowy blok elektrowni ma spalać 2,5 miliona ton węgla i jeśli on nie będzie chodził na pełnych obrotach, to siłą rzeczy robi się nadwyżka. Węgiel jest zakontraktowany, a nie został odebrany, to co ma się z nim dziać? Musi być bilans i rząd powinien to kontrolować.

– Wielokrotnie rozmawialiśmy już o polskim wydobyciu, o energetyce. Wiele z czarnych scenariuszy kreślonych przez Pana się sprawdziło. Czy ma Pan takie smutne przeświadczenie, że ciśnie się na usta...

– … a nie mówiliśmy! Niestety. Trzeba przypomnieć, że mówiliśmy też, że nie można stawiać na rosyjski gaz. Takie były zresztą plany przy umowie społecznej; miały być zapisy, że gaz będzie paliwem przejściowym. Miały powstawać bloki atomowe... Przecież nikt by w to nie zainwestował złamanego grosza. To byłoby frajerstwo. Nie ma więc alternatywy dla węgla do momentu, aż nie pojawią się bloki atomowe, powtarzam bloki, bo jeden nie wystarczy. Jeśli chcemy zachować bezpieczeństwo państwa w takiej postaci jak dzisiaj, jeśli chodzi o obronność, to drugim elementem utrzymania bezpieczeństwa państwa jest bezpieczeństwo energetyczne. Tak jak dzisiaj Putin przykręca śrubę, tak samo nikt nam nie sprzeda energii. Żeby wchodzić w taką politykę, trzeba być szalonym. Cała ta „solidarność europejska” to jest ściema, fikcja. Owszem, energię z OZE każdy nam sprzeda, jak będzie miał nadwyżkę, ale nie, jeśli będzie miał niedobory u siebie w kraju. Nasi sąsiedzi – Niemcy, Czesi, uruchamiają biedaszyby, a u nas od początku roku nic się nie zmieniło, mimo szaleństwa z węglem. Dlaczego nie zmieniono polityki w zakresie spółek węglowych? Umowa społeczna poszła do notyfikacji. Czy to się uda, mam duże wątpliwości, patrząc na to, co wyrabia Unia Europejska. Tam są zapisane pewne parametry i w zakresie zwiększenia produkcji, jeśli jakikolwiek oddział, kopalnia, jednostka produkcyjna zwiększy zatrudnienie, to z automatu idzie do programu naprawczego. W tych dwóch obszarach są tak skonstruowane zapisy, że nie wolno tego robić spółce. Żaden zarząd nie podejmie takiej decyzji, jeśli nie zmieni się polityka rządu.

– A czas leci...

– To zmarnowany czas, co powtarzam na każdym spotkaniu, gdy jesteśmy w Ministerstwie Aktywów Państwowych, na Radzie Dialogu Społecznego. Mówiłem o tym na Komisji Krajowej, również jak była pani minister Moskwa. Każdy dzień zwłoki to więcej niż dzień zwłoki. Tu działa zasada domina. Jeśli nie zapadną decyzje zmian parametrów w umowie społecznej dla poszczególnych jednostek produkcyjnych, to będziemy mieli kłopoty. To tam są założone wolumeny wydobycia, one krępują zarząd. Umowa społeczna mówi przecież o likwidacji górnictwa, zakłada więc tylko spadki w produkcji. A my widzimy, że trzeba było węgiel sprowadzać... Przeraża mnie brak decyzji i to, że tyle to trwa. Z wypowiedzi premiera, wicepremiera, ministrów słyszymy, że musi być weryfikacja, ale oprócz słów nic się nie wydarzyło. Żeby kopalnie zwiększyły wydobycie, trzeba nakładów finansowych i czasu. Górnictwo nie działa tak, że zepchnie się górę pieniędzy i posypie się węgiel. Żeby uruchomić ścianę, trzeba zbudować kilometry chodników, o ile się jest w złożu, bo jeśli nie ‒ to są dziesiątki kilometrów chodników. Na to trzeba lat.

– Jakie nastroje panują wśród górników?

– Jest mizerna satysfakcja, o której mówiłem wcześniej. Dzisiaj ona panuje wśród załóg, bo teraz wszyscy nagle pokochali węgiel. Z cichą satysfakcją przypominam – przecież wam niedawno węgiel śmierdział! Martwi mnie, że nadal niektórzy fanatycy zielonego ładu mówią, że jest za mało wiatraków, za mało fotowoltaiki, ale tak naprawdę kiedyś to wszystko się załamie. System sieci energetycznych nie jest przystosowany do wprowadzania tak dużej dawki energii do systemu, która wynika z OZE. To po prostu kiedyś zacznie się sypać. Mam tę wiedzę od kolegów z dystrybucji, że sieci energetyczne są przestarzałe, niezmodernizowane. To tak jakby ktoś chciał do rury „setki” wprowadzić przepływ jak przy „dwusetce”. Ciśnienie to rozerwie. Tak samo jest z sieciami. Jeśli ktoś się nie zreflektuje... Oczywiście jestem za pozyskaniem energii z OZE, ale musi być gwarancja dla obywatela, że jak przyjdzie dzień ponury, bezwietrzny, to prąd będzie. Oczywiście rozwiązaniem może być energia atomowa, ale pamiętajmy, że budowa bloku elektrowni atomowej zajmie 12-15 lat. Czy teraz zaoramy naszą rodzimą energetykę, nie mając nic alternatywnego? To poddanie państwa.

– Czy wiąże Pan nadzieje z negocjacjami z rządem w ramach powołanego właśnie zespołu?

– Trzeba rozmawiać, to ważne. Oby nastąpił autentyczny dialog i próba dogadania się i oby to nie było skalkulowane na improwizowanie. Najbliższe spotkania pokażą, czy wszystko idzie w dobrym kierunku. Rozmowy są bezwzględnie potrzebne. Nasze postulaty nie są abstrakcyjne, z księżyca. Realna siła nabywcza pieniądza tak spadła ze względu na inflację, że to nie jest nic nadzwyczajnego, że sfera finansów publicznych ma oczekiwania, by ją dogonić. To nie kwestia tego, że konkretne grupy żądają podwyżek, one żądają choćby dogonienia kosztów życia. Jak rząd mówi o 10 proc. podwyżek – to nawet nie pokrywa inflacji, która pewnie na koniec roku wyniesie kilkanaście procent. Nie rozumiem, jak można być zdziwionym, że Solidarność domaga się utrzymania dochodów na poziomie sprzed szaleństwa inflacyjnego. Chodzi o utrzymanie standardu życia.
Emerytury stażowe to z kolei policzony, skalkulowany projekt, a nie kwestia jakiegoś widzimisię. Przecież przyszły emeryt ma mieć przynajmniej 120 proc. minimalnej emerytury. Jeśli ktoś ją sobie wypracował i chce podjąć decyzję, bo nie wynika ona z jego chciejstwa, a ze stanu zdrowia czy spraw rodzinnych, to czemu ma nie iść na emeryturę? Przecież nikt takiemu emerytowi nic nie dokłada, to jego odłożone składki. To nie są abstrakcyjne pomysły.

– A jak nastroje w Państwa spółce?

– Jako Tauron Wydobycie odczuwamy pewien niepokój. Wychodzimy ze struktur, przechodzimy pod kontrolę skarbu państwa. Do tej pory zajmowaliśmy się tylko wydobyciem, a wszystkie służby były w spółkach świadczących usługi, teraz zostajemy bez tych służb, bez gwarancji. To nas niepokoi, martwi. Liczymy, że podpiszemy odpowiednią umową społeczną, by dać poczucie bezpieczeństwa pracownikom. Każda zmiana budzi niepokój, druga strona musi zrozumieć, jak ważne jest wyciszenie nastrojów. Powinna być podpisana umowa społeczna wielostronna: zarząd, Ministerstwo Aktywów Państwowych i strona związkowa. Są takie zręby przygotowane, ale w obszarze, który wymaga środków, nie możemy się dogadać. Jako sekcja górnictwa mówimy o całej branży górniczej, że musi być w jakiś sposób uwzględniony w tej transformacji jej sposób funkcjonowania.

Przy takich wahaniach cen spółki nie są w stanie normalnie funkcjonować. Ceny stali czy energii poszły drastycznie w górę. Jedna sekcja obudowy zmechanizowanej w ścianie kosztowała 300 tys. złotych, teraz kosztuje milion złotych. A potrzeba ich 160, czyli 160 milionów!

Warto pamiętać, że to nie nasz węgiel jest drogi, ale ten sprowadzany, który jest kiepskiej jakości. Energetyka się go boi, bo parametrami nie dorównuje naszemu węglowi. My Tauronowi sprzedajemy węgiel po 25 zł za gigadżul, gdzie normalnie resztę Tauron kupuje po 40, 50 zł. To ponad 100 proc. drożej. W nas nie chce się zainwestować, a z drugiej strony oczekuje się, że węgiel będzie za połowę ceny rynkowej. To niemożliwe. To spowoduje, że zarżniemy kopalnie, a nie zwiększymy wydobycia.

Tekst pochodzi z 49. (1768) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Mijanka w wyborach prezydenckich w Rumunii. Przeliczono blisko 99 proc. głosów z ostatniej chwili
Mijanka w wyborach prezydenckich w Rumunii. Przeliczono blisko 99 proc. głosów

Po przeliczeniu 98,85 proc. głosów, George Simion wygrał I turę wyborów prezydenckich z 40,39 proc. wynikiem. Na drugim miejscu znalazł się Dan Nicusor z 20,86 proc. wynikiem. Druga tura wyborów prezydenckich w Rumunii odbędzie się 18 maja.

Najgorszy wynik Trzaskowskiego od początku kampanii. Nowy sondaż z ostatniej chwili
Najgorszy wynik Trzaskowskiego od początku kampanii. Nowy sondaż

Rafał Trzaskowski notuje najniższy wynik od początku kampanii wyborczej, a największy zysk odnotowuje Karol Nawrocki – wynika z najnowszej prognozy prezydenckiej Onetu.

Wybory w Rumunii. Połowa głosów policzona. Duża przewaga kandydata prawicy z ostatniej chwili
Wybory w Rumunii. Połowa głosów policzona. Duża przewaga kandydata prawicy

Po przeliczeniu połowy głosów I tury wyborów prezydenckich w Rumunii George Simion prowadzi z 42,13 proc. poparcia. Drugie miejsce przypada Crinowi Antonescu (22,42 proc.).

Pierwszy komentarz George Simiona po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich z ostatniej chwili
Pierwszy komentarz George Simiona po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich

– Jestem tu, by Rumunia powróciła do porządku konstytucyjnego. Mam jeden cel: zwrócić narodowi rumuńskiemu to, co mu odebrano – oświadczył w niedzielę George Simion, kandydat na prezydenta Rumunii, który wygrał I turę.

Duży pożar w Łodzi. Doszło do kilku eksplozji z ostatniej chwili
Duży pożar w Łodzi. Doszło do kilku eksplozji

W niedzielę 4 maja po godzinie 17:30 przy ul. Starorudzkiej w Łodzi doszło do pożaru. Płoną dwa samochody ciężarowe z naczepami, wiata magazynowa oraz składowisko palet.

Wybory prezydenckie w Rumunii. Są wyniki exit poll z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie w Rumunii. Są wyniki exit poll

George Simion uzyskał 33,1 proc. wynik i wygrał I turę wyborów prezydenckich w Rumunii, które odbyły się w niedzielę. Na drugim miejscu z wynikiem 22,9 proc. znalazł się Crin Antonescu, liberał wspierany przez koalicję rządzącą – wynika z badania exit poll Curs.

Utrudnienia w ruchu. Komunikat dla mieszkańców Katowic z ostatniej chwili
Utrudnienia w ruchu. Komunikat dla mieszkańców Katowic

Trzy osoby w szpitalu po wykolejeniu tramwaju na ul. Chorzowskiej w Katowicach. Ruch jest utrudniony, trwa akcja służb.

Rosnący problem w stolicy. Mieszkańcy Warszawy alarmują z ostatniej chwili
Rosnący problem w stolicy. Mieszkańcy Warszawy alarmują

Warszawa walczy z dzikami. Lasy Miejskie stosują metodę odławiania z uśmiercaniem, by ograniczyć zagrożenie dla mieszkańców.

Groźny incydent w gdyńskim szpitalu. 28-latka usłyszała zarzuty Wiadomości
Groźny incydent w gdyńskim szpitalu. 28-latka usłyszała zarzuty

28-latka, która w nocy z piątku na sobotę zaatakowała lekarzy na oddziale SOR gdyńskiego szpitala, usłyszała zarzuty. Prokuratura zastosowała wobec kobiety dozór policyjny i zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych.

Świetne wieści dla kibiców Barcelony. Chodzi o Roberta Lewandowskiego Wiadomości
Świetne wieści dla kibiców Barcelony. Chodzi o Roberta Lewandowskiego

Robert Lewandowski znów trenuje z drużyną i jest gotowy do gry po kontuzji. Klub pokazał zdjęcie z treningu, na którym Polak ćwiczy razem z nowym trenerem - Hansim Flickiem.

REKLAMA

Waldemar Sopata: To zmarnowany czas. Energetyka to element bezpieczeństwa państwa

– To zmarnowany czas, co powtarzam na każdym spotkaniu. Każdy dzień zwłoki to więcej niż dzień zwłoki. Tu działa zasada domina. Jeśli nie zapadną decyzje zmian parametrów w umowie społecznej dla poszczególnych jednostek produkcyjnych, to będziemy mieli kłopoty – o sytuacji w górnictwie z Waldemarem Sopatą, przewodniczącym Solidarności w Tauron Wydobycie ZG „Sobieski”, rozmawia Mateusz Kosiński.
 Waldemar Sopata: To zmarnowany czas. Energetyka to element bezpieczeństwa państwa
/ fot. M. Żegliński

– Panie Przewodniczący, gdy rozmawialiśmy rok temu, polskie kopalnie były w odmiennej sytuacji niż dziś. Wtedy na placach węgiel zalegał setkami ton...

– Sytuacja jest diametralnie odmienna, dzisiaj główny odbiorca nie pozwala nam wręcz sprzedawać węgla na zewnątrz, stan zapasów jest minimalny lub wręcz go nie ma, a w zeszłym roku we wrześniu mieliśmy 800 tys. ton na zwałach. Wtedy groziło nam wstrzymanie produkcji, bowiem możliwość składowania jest ograniczona. Ma na to wpływ oczywiście wojna, ale węgla nie było już z początkiem tego roku, wtedy zaczęło się szaleństwo w zakresie cen i ilości. Niestety tak bywa, gdy prowadzi się niestabilną politykę, gdy opiera się energetykę o niestabilne źródła produkujące prąd. To musiało się tak skończyć. W zeszłym roku odbierano więcej energii z wiatru i słońca, teraz jest zupełnie inaczej. Spółki, elektrownie i kopalnie przy takiej transformacji nie są w stanie funkcjonować na zasadach rynkowych. Jeżeli np. nowy blok elektrowni ma spalać 2,5 miliona ton węgla i jeśli on nie będzie chodził na pełnych obrotach, to siłą rzeczy robi się nadwyżka. Węgiel jest zakontraktowany, a nie został odebrany, to co ma się z nim dziać? Musi być bilans i rząd powinien to kontrolować.

– Wielokrotnie rozmawialiśmy już o polskim wydobyciu, o energetyce. Wiele z czarnych scenariuszy kreślonych przez Pana się sprawdziło. Czy ma Pan takie smutne przeświadczenie, że ciśnie się na usta...

– … a nie mówiliśmy! Niestety. Trzeba przypomnieć, że mówiliśmy też, że nie można stawiać na rosyjski gaz. Takie były zresztą plany przy umowie społecznej; miały być zapisy, że gaz będzie paliwem przejściowym. Miały powstawać bloki atomowe... Przecież nikt by w to nie zainwestował złamanego grosza. To byłoby frajerstwo. Nie ma więc alternatywy dla węgla do momentu, aż nie pojawią się bloki atomowe, powtarzam bloki, bo jeden nie wystarczy. Jeśli chcemy zachować bezpieczeństwo państwa w takiej postaci jak dzisiaj, jeśli chodzi o obronność, to drugim elementem utrzymania bezpieczeństwa państwa jest bezpieczeństwo energetyczne. Tak jak dzisiaj Putin przykręca śrubę, tak samo nikt nam nie sprzeda energii. Żeby wchodzić w taką politykę, trzeba być szalonym. Cała ta „solidarność europejska” to jest ściema, fikcja. Owszem, energię z OZE każdy nam sprzeda, jak będzie miał nadwyżkę, ale nie, jeśli będzie miał niedobory u siebie w kraju. Nasi sąsiedzi – Niemcy, Czesi, uruchamiają biedaszyby, a u nas od początku roku nic się nie zmieniło, mimo szaleństwa z węglem. Dlaczego nie zmieniono polityki w zakresie spółek węglowych? Umowa społeczna poszła do notyfikacji. Czy to się uda, mam duże wątpliwości, patrząc na to, co wyrabia Unia Europejska. Tam są zapisane pewne parametry i w zakresie zwiększenia produkcji, jeśli jakikolwiek oddział, kopalnia, jednostka produkcyjna zwiększy zatrudnienie, to z automatu idzie do programu naprawczego. W tych dwóch obszarach są tak skonstruowane zapisy, że nie wolno tego robić spółce. Żaden zarząd nie podejmie takiej decyzji, jeśli nie zmieni się polityka rządu.

– A czas leci...

– To zmarnowany czas, co powtarzam na każdym spotkaniu, gdy jesteśmy w Ministerstwie Aktywów Państwowych, na Radzie Dialogu Społecznego. Mówiłem o tym na Komisji Krajowej, również jak była pani minister Moskwa. Każdy dzień zwłoki to więcej niż dzień zwłoki. Tu działa zasada domina. Jeśli nie zapadną decyzje zmian parametrów w umowie społecznej dla poszczególnych jednostek produkcyjnych, to będziemy mieli kłopoty. To tam są założone wolumeny wydobycia, one krępują zarząd. Umowa społeczna mówi przecież o likwidacji górnictwa, zakłada więc tylko spadki w produkcji. A my widzimy, że trzeba było węgiel sprowadzać... Przeraża mnie brak decyzji i to, że tyle to trwa. Z wypowiedzi premiera, wicepremiera, ministrów słyszymy, że musi być weryfikacja, ale oprócz słów nic się nie wydarzyło. Żeby kopalnie zwiększyły wydobycie, trzeba nakładów finansowych i czasu. Górnictwo nie działa tak, że zepchnie się górę pieniędzy i posypie się węgiel. Żeby uruchomić ścianę, trzeba zbudować kilometry chodników, o ile się jest w złożu, bo jeśli nie ‒ to są dziesiątki kilometrów chodników. Na to trzeba lat.

– Jakie nastroje panują wśród górników?

– Jest mizerna satysfakcja, o której mówiłem wcześniej. Dzisiaj ona panuje wśród załóg, bo teraz wszyscy nagle pokochali węgiel. Z cichą satysfakcją przypominam – przecież wam niedawno węgiel śmierdział! Martwi mnie, że nadal niektórzy fanatycy zielonego ładu mówią, że jest za mało wiatraków, za mało fotowoltaiki, ale tak naprawdę kiedyś to wszystko się załamie. System sieci energetycznych nie jest przystosowany do wprowadzania tak dużej dawki energii do systemu, która wynika z OZE. To po prostu kiedyś zacznie się sypać. Mam tę wiedzę od kolegów z dystrybucji, że sieci energetyczne są przestarzałe, niezmodernizowane. To tak jakby ktoś chciał do rury „setki” wprowadzić przepływ jak przy „dwusetce”. Ciśnienie to rozerwie. Tak samo jest z sieciami. Jeśli ktoś się nie zreflektuje... Oczywiście jestem za pozyskaniem energii z OZE, ale musi być gwarancja dla obywatela, że jak przyjdzie dzień ponury, bezwietrzny, to prąd będzie. Oczywiście rozwiązaniem może być energia atomowa, ale pamiętajmy, że budowa bloku elektrowni atomowej zajmie 12-15 lat. Czy teraz zaoramy naszą rodzimą energetykę, nie mając nic alternatywnego? To poddanie państwa.

– Czy wiąże Pan nadzieje z negocjacjami z rządem w ramach powołanego właśnie zespołu?

– Trzeba rozmawiać, to ważne. Oby nastąpił autentyczny dialog i próba dogadania się i oby to nie było skalkulowane na improwizowanie. Najbliższe spotkania pokażą, czy wszystko idzie w dobrym kierunku. Rozmowy są bezwzględnie potrzebne. Nasze postulaty nie są abstrakcyjne, z księżyca. Realna siła nabywcza pieniądza tak spadła ze względu na inflację, że to nie jest nic nadzwyczajnego, że sfera finansów publicznych ma oczekiwania, by ją dogonić. To nie kwestia tego, że konkretne grupy żądają podwyżek, one żądają choćby dogonienia kosztów życia. Jak rząd mówi o 10 proc. podwyżek – to nawet nie pokrywa inflacji, która pewnie na koniec roku wyniesie kilkanaście procent. Nie rozumiem, jak można być zdziwionym, że Solidarność domaga się utrzymania dochodów na poziomie sprzed szaleństwa inflacyjnego. Chodzi o utrzymanie standardu życia.
Emerytury stażowe to z kolei policzony, skalkulowany projekt, a nie kwestia jakiegoś widzimisię. Przecież przyszły emeryt ma mieć przynajmniej 120 proc. minimalnej emerytury. Jeśli ktoś ją sobie wypracował i chce podjąć decyzję, bo nie wynika ona z jego chciejstwa, a ze stanu zdrowia czy spraw rodzinnych, to czemu ma nie iść na emeryturę? Przecież nikt takiemu emerytowi nic nie dokłada, to jego odłożone składki. To nie są abstrakcyjne pomysły.

– A jak nastroje w Państwa spółce?

– Jako Tauron Wydobycie odczuwamy pewien niepokój. Wychodzimy ze struktur, przechodzimy pod kontrolę skarbu państwa. Do tej pory zajmowaliśmy się tylko wydobyciem, a wszystkie służby były w spółkach świadczących usługi, teraz zostajemy bez tych służb, bez gwarancji. To nas niepokoi, martwi. Liczymy, że podpiszemy odpowiednią umową społeczną, by dać poczucie bezpieczeństwa pracownikom. Każda zmiana budzi niepokój, druga strona musi zrozumieć, jak ważne jest wyciszenie nastrojów. Powinna być podpisana umowa społeczna wielostronna: zarząd, Ministerstwo Aktywów Państwowych i strona związkowa. Są takie zręby przygotowane, ale w obszarze, który wymaga środków, nie możemy się dogadać. Jako sekcja górnictwa mówimy o całej branży górniczej, że musi być w jakiś sposób uwzględniony w tej transformacji jej sposób funkcjonowania.

Przy takich wahaniach cen spółki nie są w stanie normalnie funkcjonować. Ceny stali czy energii poszły drastycznie w górę. Jedna sekcja obudowy zmechanizowanej w ścianie kosztowała 300 tys. złotych, teraz kosztuje milion złotych. A potrzeba ich 160, czyli 160 milionów!

Warto pamiętać, że to nie nasz węgiel jest drogi, ale ten sprowadzany, który jest kiepskiej jakości. Energetyka się go boi, bo parametrami nie dorównuje naszemu węglowi. My Tauronowi sprzedajemy węgiel po 25 zł za gigadżul, gdzie normalnie resztę Tauron kupuje po 40, 50 zł. To ponad 100 proc. drożej. W nas nie chce się zainwestować, a z drugiej strony oczekuje się, że węgiel będzie za połowę ceny rynkowej. To niemożliwe. To spowoduje, że zarżniemy kopalnie, a nie zwiększymy wydobycia.

Tekst pochodzi z 49. (1768) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe