„Nie ma szans, żeby zakaz sprzedaży aut spalinowych od 2035 r. wszedł w życie”

"Jestem bardzo sceptyczna wobec tego rozporządzenia. Ludzie w Europie dopiero teraz zaczynają sobie uświadamiać, co ich czeka i dopiero teraz zaczynają o tym dyskutować. Zaczynają zbierać informacje i okazuje się, że w tym rozporządzeniu nic się nie spina. Drobny przykład: komponenty do baterii elektrycznych będą tylko i wyłącznie drożeć; w dodatku, niezbędnego do produkcji samochodów elektrycznych litu na terenie UE nie ma. Jest trochę w Portugalii, trochę w Szwecji - ale trzeba by zrujnować środowisko, żeby go wydobywać. I takich absurdów jest znacznie więcej" - podkreśla Zalewska.
"Konieczna jakaś refleksja"
"Rzeczywistość pokazuje, że konieczna jest jakaś refleksja nad tym dokumentem, bo jego założenia są zwyczajnie niemożliwe do realizacji. Moja prognoza jest taka, że rozporządzenie to nie wejdzie w życie w 2035 roku. W następnym roku, po wyborach do Parlamentu Europejskiego, prawdopodobnie będzie nowa Komisja Europejska i to zostanie zmienione. Nie zmienia to jednak faktu, że to rozporządzenie już teraz przynosi szkody: destabilizuje rynek i pozbawiając go przewidywalności blokuje inwestycje. Wszyscy się boją, bo nie wiedzą czego się spodziewać" - dodaje europosłanka.
"Niemcy chcą korzystać z pieniędzy europejskich na badania"
Dopytywana o wyjątek wynegocjowany przez KE i Niemcy dotyczący tzw. e-paliw, czyli paliw syntetycznych, Anna Zalewska nie ma wątpliwości, że RFN chciała załatwić tylko swój egoistyczny interes.
"E-paliwa, to bardzo drogie rozwiązanie, które mimo wszystko wciąż jest eksperymentem. To są raczkujące pomysły na świecie. Niemcy rozpoczęły proces badania e-paliw, w związku z czym chcą korzystać z pieniędzy europejskich na badania i innowacje oraz dopłaty do instalacji" - ocenia polska polityk.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)