Alexander Degrejt: Westerplatte broni się jeszcze

Tak śpiewali kiedyś panowie z kabaretu „TEY”. Kiedyś, dawno temu, kiedy satyra nie służyła wrednemu wyśmiewaniu ale była prawdziwą częścią kultury. Dziś, w siedemdziesiątą ósmą rocznicę ataku Niemiec na Polskę te właśnie słowa wydają mi się najbardziej trafiającymi w sedno. Zwłaszcza po wczorajszej akcji w Parlamencie Europejskim, kiedy pan Michał Boni (tajny współpracownik bezpieki o pseudonimie „Znak”) dziękował m.in. Fransowi Timmermansowi za stanowcze działania przeciwko polskiemu rządowi. Tacy ludzie we wrześniu '39 roku z kwiatami witali wkraczające dywizje Wehrmachtu licząc na to, że Niemcy wreszcie zaprowadzą w Polsce porządek a oni będą jego beneficjentami.
Dziś historia się powtarza choć na szczęście jako farsa a nie w swoim krwawym wydaniu sprzed niemal ośmiu dekad. Na nieszczęście dla „totalnej opozycji”, której reprezentantem jest pan Michał „Znak” Boni dziś w naszym kraju więcej jest ludzi nie umiejących kraść (żyjących jeszcze niedawno w ubóstwie albo nędzy), u których kłamstwa budzą dreszcze (przez co nie potrafili się w życiu ustawić i byli przedmiotem pogardy „elit”), ale którzy nie kierują się strachem tylko honorem (dzięki czemu totalna opozycja nie ma już wpływu na rzeczywistość i może tylko bezsilnie wyć. Smutne jest tylko to, że ludzi gotowych witać z kwiatami wraże, szwabskie dywizje jest tak wielu przez co zasadnym jest ostatni wers kabaretowej pieśni:
Westerplatte broni się jeszcze...
Jak długo jeszcze?