Prof. Grzegorz Górski: Gorączka w Brukseli, Berlinie i Paryżu

Kontynuując monitorowanie poziomu napięcia w Brukseli i innych głównych stolicach europejskich już po wyborach i ich znanych rezultatach wydaje się, że mimo pozornego wyjaśnienia kilku kwestii, sytuacja jest coraz bardziej pogmatwana. Przyjrzyjmy się temu.
Ursula von der Leyen Prof. Grzegorz Górski: Gorączka w Brukseli, Berlinie i Paryżu
Ursula von der Leyen / EPA/CLEMENS BILAN Dostawca: PAP/EPA

Wybory wygrała zgodnie z przewidywaniami EPP uzyskując 22,2 % głosów i 188 mandatów. To wynik troszkę lepszy niż się spodziewano, ale w rzeczywistości EPP było największym obok ECR profitentem zwiększenia ilości członków parlamentu. Na drugim miejscu także zgodnie z przewidywaniami S&D z 19% głosów i 140 mandatami (o pięć mniej niż poprzednio, co w kontekście zwiększenia liczby mandatów można uznać za poważną porażkę). Na trzecim miejscu – to jednak niespodzianka – ECR z 12,1 % głosów i 82 mandatami (czyli o 14 więcej). Największą klęskę ponieśli liberałowie z LR z 10,2 % głosów i 80 mandatów (aż 22 mniej). Kolejne miejsce to ID z 8,9 % głosów i 64 mandatami. To o pięć mandatów więcej, ale pamiętać trzeba, że poprzednio w ramach ID była AfD. Teraz usunięta otrzymała 15 mandatów, więc wliczając ten stan ID z pewnością wyprzedziłaby LR, gdyby nie nagły manewr Le Pen.

Klęska lewicy

Klęskę ponieśli również – co znamienne – Zieloni uzyskując 8,7% głosów i ledwie 55 mandatów, czyli aż o 17 mniej niż poprzednio. Komuniści uzyskali 6,6 % głosów i 40 mandatów, czyli o trzy więcej. Wreszcie 76 mandatów znajduje się w grupie tzw. formacji niezrzeszonych, a tu mamy m.in. wspomnianą AfD, węgierski Fidesz, włoski Ruch 5 Gwiazd czy słowacki SMER.

Nerwowe ruchy von der Leyen

Wydawałoby się, że taki układ sił przesądza o sukcesie kandydatury von der Leyen, bo przecież EPP wygrało wybory, a – co najistotniejsze – Macron, główny przeciwnik tego rozwiązania, przegrał je z kretesem. Aby unaocznić skalę klęski Macrona wystarczy wskazać, iż w ramach okrojonej znacząco grupy LR, największą grupą partyjną stali się posłowie z czeskiego ANO b. premiera Babiśa, którego obecność w tej akurat formacji ciągle jest przedmiotem kontrowersji (Ano ma 7 posłów, a partia Macrona 6).

Co również ciekawe sama von der Leyen jeszcze w niedzielę wieczorem, kiedy predykcje dawały więcej szabel zarówno EPP, jak i S&D i LR pośpieszyła z deklaracją, iż będzie budować koalicję na swoją rzecz z tymi formacjami. Okazało się więc, że kilkutygodniowe umizgi w stronę formacji prawicowych i opowiastki o „konserwatywnym zwrocie EPP”, były kolejnym jej kłamstwem. No cóż – skąd my to znamy. Już jednak kilkadziesiąt godzin później von der Leyen zaczęła żałować swojego rozpędu i tej – co tu dużo mówić – chwili szczerości.

Silniejsi konserwatyści i narodowcy

Korekta wyników wyborów, wzmacniająca konserwatystów i narodowców i osłabiająca potencjalnych sojuszników EPP choć może nie tak znacząca, ale jednak wywołała kolejną fazę niepokoju. Złożyło się na to szereg czynników:

  • z szeregów potencjalnych sojuszników EPP zaczęto sugerować, że o wiele lepiej byłoby, gdyby formacja ta zgłosiła kandydaturę Roberty Metsoli. Ta maltańska przewodnicząca Parlamentu, postrzegana jest szerszej jako niekontrowersyjna i z pewnością nie ma tak zszarganej reputacji, jak permanentna oszustka z Niemiec;
  • co istotne, forsować tę kandydaturę zaczął przewodniczący Rady Charles Michel, którego nienawiść do Niemki jest powszechnie znana. W ramach swoich kompetencji zapowiedział już, iż wykluczy jej udział z wszelkich ustaleń i spotkań dotyczących obsady stanowisk w Unii, co stało się sygnałem, że wszelkie możliwe rafy i zasieki będą przez niego wzniesione. Jednocześnie Michel nie kryje się, że chciałby elekcji Draghiego, a w ostateczności może się zgodzić na Metsolę;
  • Szybka kalkulacja sił w Parlamencie, który może tym razem odegrać decydującą rolę w elekcji nowego przewodniczącego wskazuje, że wymarzona koalicja Webera może nie wystarczyć. Hipotetycznie bowiem, EPP, S&D oraz LR mają razem 408 mandatów, czyli poważną nadwyżkę nad niezbędną większością 361 głosów. Ale już wstępne rozeznanie POLITICO dowodzi, że minimum 10% posłów z tych formacji na von der Leyen na pewno nie zagłosuje. To nic nadzwyczajnego, bowiem dokładnie tak było 5 lat temu. Wtedy von der Leyen została wybrana dzięki wsparciu PiSu i Fideszu, które zapewniły niezbędne do większości głosy. W podziękowaniu za to, von der Leyen stała się głównym orędownikiem uderzania w Polskę i Węgry. Dzisiaj wszyscy pamiętają o tym jej wiarołomstwie i chętnych do podzielenia losu Polski i Węgier nie ma. Do tego ciągłe pivoty kłamliwej Niemki zniechęciły do niej znacznie więcej posłów w szeregach potencjalnej koalicji niż kalkuluje POLITICO. I tu pojawiają się kolejne rafy. 
  • Osłabieni Zieloni mogą dać teoretycznie niezbędne wsparcie, ale już ogłosili, że warunkiem będzie realizacja całej ‘zielonej agendy”. Jeśli von der Leyen to zaakceptuje, to automatycznie straci minimum tyle samo głosów w swoich własnych szeregach. Partie EPP bowiem oczekują w większości na ograniczenie tego szaleństwa, zysku więc nie będzie żadnego. Sensu więc to raczej nie ma.
  • Może się też okazać, że głównym czynnikiem determinującym dynamikę sytuacji będą wybory parlamentarne we Francji. Macron ogłosił je wskutek klęski swojej formacji. Liczył, że skonsoliduje osłabioną francuską centrolewicę wokół siebie i wygra z rozpędzoną Le Pen. To miało w jego kalkulacjach przywrócić mu siły do rozgrywki w Brukseli. Ale i tu pojawiły się od razu problemy. Jego ruch natychmiast wywołał kontrdziałanie na konsolidację francuskiej centroprawicy. Już zapowiedziany został wspólny start Le Pen z formacją Zemmoure’a, co po przylepieniu szeregu mniejszych partyjek, stworzy blok zdolny do zmiażdżenia zblokowanej centrolewicy. Ale Macron nie ma wyjścia – musi przeciągać proces decyzyjny w Brukseli, licząc na cud we Francji. W tym dziele może liczyć na wsparcie Michela. Jeśli dopuści do nominacji von der Leyen przed wyborami, jego klęska będzie nieunikniona. Nawet bowiem francuska część EPP otwarcie już głosi, że nie udzieli poparcie Niemce. A rząd francuskiej centroprawicy może stać się prawdziwym gwoździem do trumny dla brukselskiej szarlatanerii.

Drugie miejsce konserwatystów w Parlamencie Europejskim?

Tak więc francuska gra silniej może zaważyć na całej architekturze brukselskiej. Wspólny blok Frontu i Zemmoura może być decydującym krokiem w doprowadzeniu do fuzji ECR i ID. Już w obecnej konfiguracji łącznie 146 mandatów daje takiej grupie drugie miejsce w Parlamencie. Przyciągnięcie przynajmniej węgierskiego Fideszu i rumuńskiego AUR podnosi tę liczbę do 161. Spośród pozostałych posłów niezrzeszonych możliwe jest pozyskanie w granicach 10 – 15 posłów, co znacznie zbliżałoby stan posiadania tej grupy do EPP. Nie można też wykluczyć paru transferów z EPP do ECR spośród formacji zaprzyjaźnionych zwłaszcza z Fideszem. To wysunęłoby ECR-ID na pierwsze miejsce.

Jest o co walczyć, bo taki blok – który jest w zasięgu ręki - nie będzie mógł być pominięty w jakiejkolwiek układance europejskiej. Trzeba wyciągnąć naukę z doświadczenia oszustwa, jakie dotknęło nas pięć lat temu i później. Zarówno kłamliwa Niemka jak i jej formacja pokazali, jak traktują sojuszników „na gębę” walcząc z PiS i Fideszem. Teraz jest wielka szansa, aby tak związać ręce tym oszustom, aby nie mogli kiwnąć palcem wbrew naszym interesom. Nie skorzystanie z tej szansy będzie po prostu zbrodnią.

CZYTAJ TAKŻE:


 

POLECANE
Charlie Kirk (1993-2025), morderstwo wschodzącej gwiazdy… z ostatniej chwili
Charlie Kirk (1993-2025), morderstwo wschodzącej gwiazdy…

Mówią o nim, że był apostołem Jezusa Chrystusa. Chciał prowadzić dialog z ludźmi o przeciwnym światopoglądzie dla urzeczywistnienia wartości jakie wyznawał i dla dobra przyszłości pogrążonej w wewnętrznym konflikcie Ameryki, która przestaje wierzyć w “american dream”, który przeradza się w “scream”

Jest nowy komunikat Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych z ostatniej chwili
Jest nowy komunikat Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych

Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało w niedzielę, że podjęte w sobotę działania wojska nie potwierdziły naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Wszystkie decyzje miały na celu zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa obywatelom - podkreślono w komunikacie.

Nowy sondaż. Czego boją się Niemcy po wtargnięciu rosyjskich dronów w polską przestrzeń? z ostatniej chwili
Nowy sondaż. Czego boją się Niemcy po wtargnięciu rosyjskich dronów w polską przestrzeń?

Po wtargnięciu rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną, większość Niemców obawia się ataku Rosji na państwo NATO, takie jak Polska lub Litwa, w najbliższej przyszłości – wynika z sondażu przeprowadzonego przez instytut badania opinii publicznej INSA na zlecenie „Bild am Sonntag”. Według sondażu takiego ataku obawia się 62 proc. ankietowanych. 28 proc. nie podziela tych obaw.

Wspaniały sukces polskiego boksu. Mamy złoto i srebro, ale na tym nie koniec Wiadomości
Wspaniały sukces polskiego boksu. Mamy złoto i srebro, ale na tym nie koniec

Agata Kaczmarska w kategorii +80 kg zdobyła złoty, a Julia Szeremeta w 57 kg srebrny medal bokserskich mistrzostw świata w Liverpoolu. W niedzielę o tytuł powalczy Aneta Rygielska (60 kg).

To między innymi on doprowadził do lewitacji magnetycznej pierwszego żywego organizmu w historii [VIDEO] gorące
To między innymi on doprowadził do lewitacji magnetycznej pierwszego żywego organizmu w historii [VIDEO]

By to zrealizować, całe miasto musiało mieć ograniczony dostęp do energii. Dlatego eksperyment przeprowadzono w nocy. Dziś gościem naszego pierwszego w historii kanału „wywiadu rzeki” jest Laureat Nagrody Ig Nobla, Medalu Lorentza, Medal Diraca i Nagrody Wolfa w dziedzinie fizyki, sir Michael Berry.

Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata w żużlu z ostatniej chwili
Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata w żużlu

Bartosz Zmarzlik po raz kolejny zapisał się w historii polskiego sportu, zdobywając tytuł mistrza świata na żużlu. Polak potwierdził swoją dominację w sezonie, triumfując w klasyfikacji generalnej i zdobywając najwyższe trofeum w światowym speedwayu.

Świat zapomniał o sowieckich zbrodniach. A najszybciej zapomnieli Rosjanie tylko u nas
Świat zapomniał o sowieckich zbrodniach. A najszybciej zapomnieli Rosjanie

O zbrodniach i bestialstwach sowieckich, które miały miejsce na Polakach od 17 września 1939 roku, zapomniał nie tylko świat, ale również współczesne pokolenia Polaków. Tylko nieliczne osoby przypominają o tych wydarzeniach, traktując je jako przestrogę przed zagrożeniem, które wciąż istnieje i pozostaje aktualne. Nikt również nie porusza kwestii odszkodowań od Rosji.

Radna Platformy zaatakowana w Gdańsku przez taksówkarza-imigranta Wiadomości
Radna Platformy zaatakowana w Gdańsku przez taksówkarza-imigranta

Sylwia Cisoń, radna Gdańska, przeżyła dramatyczną sytuację w Gdańsku. Kierowca jednej z aplikacji przewozowych zaatakował ją gazem pieprzowym po tym, jak zwróciła mu uwagę, że pomylił trasę i wysadził pasażerów w niewłaściwym miejscu. Dodatkowo kierowca nie znał języka polskiego, co wskazuje, że był cudzoziemcem, imigrantem.

Komunikat dla mieszkańców Lublina z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lublina

Ponad 30,5 tys. dzieci i młodzieży weźmie udział w eksperymentach, warsztatach i wykładach przygotowanych w ramach XXI Lubelskiego Festiwalu Nauki. Impreza popularyzująca naukę rozpoczęła się w sobotę i potrwa do przyszłego piątku.

Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości Wiadomości
Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości

Po intensywnym lecie i krótkim odpoczynku Iga Świątek ponownie wraca na korty. Liderka światowego rankingu wylądowała w Seulu, gdzie rozpocznie kolejny etap azjatyckiej części sezonu.

REKLAMA

Prof. Grzegorz Górski: Gorączka w Brukseli, Berlinie i Paryżu

Kontynuując monitorowanie poziomu napięcia w Brukseli i innych głównych stolicach europejskich już po wyborach i ich znanych rezultatach wydaje się, że mimo pozornego wyjaśnienia kilku kwestii, sytuacja jest coraz bardziej pogmatwana. Przyjrzyjmy się temu.
Ursula von der Leyen Prof. Grzegorz Górski: Gorączka w Brukseli, Berlinie i Paryżu
Ursula von der Leyen / EPA/CLEMENS BILAN Dostawca: PAP/EPA

Wybory wygrała zgodnie z przewidywaniami EPP uzyskując 22,2 % głosów i 188 mandatów. To wynik troszkę lepszy niż się spodziewano, ale w rzeczywistości EPP było największym obok ECR profitentem zwiększenia ilości członków parlamentu. Na drugim miejscu także zgodnie z przewidywaniami S&D z 19% głosów i 140 mandatami (o pięć mniej niż poprzednio, co w kontekście zwiększenia liczby mandatów można uznać za poważną porażkę). Na trzecim miejscu – to jednak niespodzianka – ECR z 12,1 % głosów i 82 mandatami (czyli o 14 więcej). Największą klęskę ponieśli liberałowie z LR z 10,2 % głosów i 80 mandatów (aż 22 mniej). Kolejne miejsce to ID z 8,9 % głosów i 64 mandatami. To o pięć mandatów więcej, ale pamiętać trzeba, że poprzednio w ramach ID była AfD. Teraz usunięta otrzymała 15 mandatów, więc wliczając ten stan ID z pewnością wyprzedziłaby LR, gdyby nie nagły manewr Le Pen.

Klęska lewicy

Klęskę ponieśli również – co znamienne – Zieloni uzyskując 8,7% głosów i ledwie 55 mandatów, czyli aż o 17 mniej niż poprzednio. Komuniści uzyskali 6,6 % głosów i 40 mandatów, czyli o trzy więcej. Wreszcie 76 mandatów znajduje się w grupie tzw. formacji niezrzeszonych, a tu mamy m.in. wspomnianą AfD, węgierski Fidesz, włoski Ruch 5 Gwiazd czy słowacki SMER.

Nerwowe ruchy von der Leyen

Wydawałoby się, że taki układ sił przesądza o sukcesie kandydatury von der Leyen, bo przecież EPP wygrało wybory, a – co najistotniejsze – Macron, główny przeciwnik tego rozwiązania, przegrał je z kretesem. Aby unaocznić skalę klęski Macrona wystarczy wskazać, iż w ramach okrojonej znacząco grupy LR, największą grupą partyjną stali się posłowie z czeskiego ANO b. premiera Babiśa, którego obecność w tej akurat formacji ciągle jest przedmiotem kontrowersji (Ano ma 7 posłów, a partia Macrona 6).

Co również ciekawe sama von der Leyen jeszcze w niedzielę wieczorem, kiedy predykcje dawały więcej szabel zarówno EPP, jak i S&D i LR pośpieszyła z deklaracją, iż będzie budować koalicję na swoją rzecz z tymi formacjami. Okazało się więc, że kilkutygodniowe umizgi w stronę formacji prawicowych i opowiastki o „konserwatywnym zwrocie EPP”, były kolejnym jej kłamstwem. No cóż – skąd my to znamy. Już jednak kilkadziesiąt godzin później von der Leyen zaczęła żałować swojego rozpędu i tej – co tu dużo mówić – chwili szczerości.

Silniejsi konserwatyści i narodowcy

Korekta wyników wyborów, wzmacniająca konserwatystów i narodowców i osłabiająca potencjalnych sojuszników EPP choć może nie tak znacząca, ale jednak wywołała kolejną fazę niepokoju. Złożyło się na to szereg czynników:

  • z szeregów potencjalnych sojuszników EPP zaczęto sugerować, że o wiele lepiej byłoby, gdyby formacja ta zgłosiła kandydaturę Roberty Metsoli. Ta maltańska przewodnicząca Parlamentu, postrzegana jest szerszej jako niekontrowersyjna i z pewnością nie ma tak zszarganej reputacji, jak permanentna oszustka z Niemiec;
  • co istotne, forsować tę kandydaturę zaczął przewodniczący Rady Charles Michel, którego nienawiść do Niemki jest powszechnie znana. W ramach swoich kompetencji zapowiedział już, iż wykluczy jej udział z wszelkich ustaleń i spotkań dotyczących obsady stanowisk w Unii, co stało się sygnałem, że wszelkie możliwe rafy i zasieki będą przez niego wzniesione. Jednocześnie Michel nie kryje się, że chciałby elekcji Draghiego, a w ostateczności może się zgodzić na Metsolę;
  • Szybka kalkulacja sił w Parlamencie, który może tym razem odegrać decydującą rolę w elekcji nowego przewodniczącego wskazuje, że wymarzona koalicja Webera może nie wystarczyć. Hipotetycznie bowiem, EPP, S&D oraz LR mają razem 408 mandatów, czyli poważną nadwyżkę nad niezbędną większością 361 głosów. Ale już wstępne rozeznanie POLITICO dowodzi, że minimum 10% posłów z tych formacji na von der Leyen na pewno nie zagłosuje. To nic nadzwyczajnego, bowiem dokładnie tak było 5 lat temu. Wtedy von der Leyen została wybrana dzięki wsparciu PiSu i Fideszu, które zapewniły niezbędne do większości głosy. W podziękowaniu za to, von der Leyen stała się głównym orędownikiem uderzania w Polskę i Węgry. Dzisiaj wszyscy pamiętają o tym jej wiarołomstwie i chętnych do podzielenia losu Polski i Węgier nie ma. Do tego ciągłe pivoty kłamliwej Niemki zniechęciły do niej znacznie więcej posłów w szeregach potencjalnej koalicji niż kalkuluje POLITICO. I tu pojawiają się kolejne rafy. 
  • Osłabieni Zieloni mogą dać teoretycznie niezbędne wsparcie, ale już ogłosili, że warunkiem będzie realizacja całej ‘zielonej agendy”. Jeśli von der Leyen to zaakceptuje, to automatycznie straci minimum tyle samo głosów w swoich własnych szeregach. Partie EPP bowiem oczekują w większości na ograniczenie tego szaleństwa, zysku więc nie będzie żadnego. Sensu więc to raczej nie ma.
  • Może się też okazać, że głównym czynnikiem determinującym dynamikę sytuacji będą wybory parlamentarne we Francji. Macron ogłosił je wskutek klęski swojej formacji. Liczył, że skonsoliduje osłabioną francuską centrolewicę wokół siebie i wygra z rozpędzoną Le Pen. To miało w jego kalkulacjach przywrócić mu siły do rozgrywki w Brukseli. Ale i tu pojawiły się od razu problemy. Jego ruch natychmiast wywołał kontrdziałanie na konsolidację francuskiej centroprawicy. Już zapowiedziany został wspólny start Le Pen z formacją Zemmoure’a, co po przylepieniu szeregu mniejszych partyjek, stworzy blok zdolny do zmiażdżenia zblokowanej centrolewicy. Ale Macron nie ma wyjścia – musi przeciągać proces decyzyjny w Brukseli, licząc na cud we Francji. W tym dziele może liczyć na wsparcie Michela. Jeśli dopuści do nominacji von der Leyen przed wyborami, jego klęska będzie nieunikniona. Nawet bowiem francuska część EPP otwarcie już głosi, że nie udzieli poparcie Niemce. A rząd francuskiej centroprawicy może stać się prawdziwym gwoździem do trumny dla brukselskiej szarlatanerii.

Drugie miejsce konserwatystów w Parlamencie Europejskim?

Tak więc francuska gra silniej może zaważyć na całej architekturze brukselskiej. Wspólny blok Frontu i Zemmoura może być decydującym krokiem w doprowadzeniu do fuzji ECR i ID. Już w obecnej konfiguracji łącznie 146 mandatów daje takiej grupie drugie miejsce w Parlamencie. Przyciągnięcie przynajmniej węgierskiego Fideszu i rumuńskiego AUR podnosi tę liczbę do 161. Spośród pozostałych posłów niezrzeszonych możliwe jest pozyskanie w granicach 10 – 15 posłów, co znacznie zbliżałoby stan posiadania tej grupy do EPP. Nie można też wykluczyć paru transferów z EPP do ECR spośród formacji zaprzyjaźnionych zwłaszcza z Fideszem. To wysunęłoby ECR-ID na pierwsze miejsce.

Jest o co walczyć, bo taki blok – który jest w zasięgu ręki - nie będzie mógł być pominięty w jakiejkolwiek układance europejskiej. Trzeba wyciągnąć naukę z doświadczenia oszustwa, jakie dotknęło nas pięć lat temu i później. Zarówno kłamliwa Niemka jak i jej formacja pokazali, jak traktują sojuszników „na gębę” walcząc z PiS i Fideszem. Teraz jest wielka szansa, aby tak związać ręce tym oszustom, aby nie mogli kiwnąć palcem wbrew naszym interesom. Nie skorzystanie z tej szansy będzie po prostu zbrodnią.

CZYTAJ TAKŻE:



 

Polecane
Emerytury
Stażowe