Propozycje deregulacyjne Rafała Trzaskowskiego budzą wątpliwości

W swojej przemowie, tuż po ogłoszeniu wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich, Rafał Trzaskowski powiedział, że gwarantuje obywatelom „pełną deregulację” polskiej gospodarki.
Kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski Propozycje deregulacyjne Rafała Trzaskowskiego budzą wątpliwości
Kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski / PAP/Łukasz Gągulski

Biorąc pod uwagę dotychczasowe pomysły środowisk biznesowych powiązanych z tym rządem oraz światową historię gospodarczą ostatnich 50 lat, można się zastanowić, czy tych słów nie traktować raczej jako groźby niż dobrze się zapowiadającej obietnicy wyborczej.

Deregulacja stanowi zresztą jeden z sześciu głównych punktów programu wyborczego Trzaskowskiego pt. „Mój plan na Polskę”. Pośród propozycji deregulacyjnych na stronie kandydata na urząd prezydenta RP znajdziemy liberalno-populistyczne hasła w stylu 1 za 2. To wprowadzenie wymogu, by każda nowa regulacja wiązała się z likwidacją dwóch innych. Niektórzy wskazują, że pomysł ten Trzaskowski ściągnął bezpośrednio od Sławomira Mentzena, który mówił o nim w kampanii wcześniej. 

Na stronie Trzaskowskiego jest jednak także na przykład tak zwana ugoda podatkowa. Chodzi o wprowadzenie możliwości negocjowania warunków spłaty zobowiązań podatkowych. Trudno uznać tę propozycję za faktycznie deregulacyjną, ponieważ raczej zwiększa, niż zmniejsza ona liczbę przepisów, wprowadzając nowe zapisy. Co więcej, powinny one wiązać się z dość szczegółowymi regulacjami, tworzącymi ramy negocjacji ze strony urzędników. Jeśli takich regulacji by zabrakło, to zmiana ta wprowadzałaby nierówność względem prawa i niesprawiedliwe różnice w traktowaniu różnych przedsiębiorców. Ten, kto miałby lepszych negocjatorów albo lepsze relacje z urzędnikami, mógłby płacić niższe podatki.

Propozycje kampanijne Trzaskowskiego są oczywiście bezpośrednio powiązane z aktualnymi działaniami rządu Donalda Tuska.

 

Ustawa Paszyka

W połowie maja Senat wniósł poprawki do rządowego projektu deregulacji przygotowanego przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii kierowanego przez ministra Krzysztofa Paszyka z PSL. Ten projekt ustawy powstał w wyniku prac Zespołu do spraw Deregulacji i Dialogu Gospodarczego kierowanego przez dr. Mariusza Filipka, pełnomocnika rządu ds. deregulacji i dialogu społecznego. W skład zespołu wchodzą przedstawiciele 18 organizacji zrzeszających przedstawicieli biznesu i środowiska prawniczego (od Business Centre Club czy Konfederację Lewiatan po Pracodawców RP). Próżno szukać wśród nich związków zawodowych czy organizacji pracowniczych. Sam dr Filipek jest zresztą zastępcą rzecznika małych i średnich przedsiębiorstw.

Nie dziwi zatem, że zawarte w tych propozycjach zmiany są korzystne dla prowadzących firmy, ale niekoniecznie dla większości społeczeństwa. Takimi są na przykład zmiany ograniczające możliwości kontrolne: zmniejszenie czasu kontroli u mikroprzedsiębiorców (z 12 do 6 dni w roku) czy ograniczenia dotyczące częstotliwości kontroli (w zależności od grupy ryzyka, w jakim znajdzie się dane przedsiębiorstwo). 

Te zmiany w żaden sposób nie zmniejszają liczby regulacji ani nie upraszczają prawa. Zmniejszają jedynie kontrolę nad tym, co robią firmy, a tym samym osłabiają egzekwowanie istniejących przepisów. W ten sposób ryzykują zwiększenie skali nieuczciwej konkurencji między tymi, którzy przepisy łamią, a uczciwymi przedsiębiorcami. Tak podkopywane jest poczucie pewności prawa i zaufania do państwa. Tym bardziej że – jak wskazuje choćby Najwyższa Izba Kontroli – kontrole są w Polsce bardzo rzadkie i dotyczą niewielkiej części działających przedsiębiorstw.

 

Polski Elon Musk

Donald Tusk pozazdrościł Donaldowi Trumpowi doradcy i współpracownika będącego jednym z najbogatszych ludzi w kraju. Uczynił więc swoim Elonem Muskiem szefa InPostu, miliardera Rafała Brzoskę. Do tej pory kierowana przez niego Inicjatywa SprawdzaMY przekazała rządowi ponad 200 pomysłów na zmiany prawne. Brzoska deklaruje, że do 1 czerwca będzie ich 300.

Wśród nich znajdują się takie, które wiążą się z wieloma zagrożeniami. Pierwszym z takich przypadków jest wspomniana już wyżej i przyjęta przez rząd „ugoda podatkowa”. Drugim jest (także przyjęte) rozszerzenie zasady „milczącego załatwienia sprawy”. Zgodnie z nią sprawa przed urzędem ma być automatycznie rozstrzygana na korzyść wnioskodawcy, jeśli urząd nie odpowie w terminie. Te terminy mają być zresztą skrócone. Problem polega na tym, że tego typu działanie nie rozwiąże problemu, ponieważ nie jest nim wyimaginowana „opieszałość” ani zła wola urzędników. Prawdziwą przyczyną opóźnień jest niedoinwestowanie w administrację państwa: urzędników jest po prostu za mało. Są też za słabo opłacani, co wpływa na jakość ich pracy. Nie będzie ich więcej i nie będą szybciej pracować, jeśli po prostu z automatu urzędy będą przyjmowały wnioski – to prosta recepta na chaos i samowolkę. To abdykacja państwa.

Część najgorszych rozwiązań wychodzących z zespołu Brzoski została całe szczęście odrzucona. Chodzi o umożliwienie zatrudniania cudzoziemców na umowy śmieciowe, skrócenie okresu przedawnienia zobowiązań podatkowych czy ograniczenie stosowania podwyższonych kar przy nieprawidłowościach w VAT. Wprowadzenie tego typu rozwiązań pogarszałoby warunki pracy i ułatwiało bezkarne unikanie podatków.

Wiele rozwiązań, które zostały wprowadzone, poprawia funkcjonowanie państwa w drobnych sprawach, ale ma niewiele wspólnego z deregulacją – nie zmniejszają liczby przepisów, lecz wprowadzają nowe regulacje. Okazuje się zatem jak na razie, że z dużej chmury mały deszcz. 

 

Złe doświadczenia deregulacji

W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych poprzedniego wieku zachodnie rządy na fali neoliberalnego zwrotu jako jedno ze swoich flagowych haseł obrały deregulację. Chodziło jednak wówczas przede wszystkim o zmniejszenie regulacji zabezpieczających pracowników przed zwolnieniami, obniżką płac, pogarszaniem warunków pracy i przerzucaniem z jednego miejsca w firmie na inne. Deklarowanym celem było zwiększenie liczby miejsc pracy poprzez uelastycznienie rynku pracy. Prawdziwym celem było jednak odebranie wywalczonych po wojnie praw pracowniczych i zwiększenie władzy kapitału. Efekty tamtej rewolucji odczuwamy do dzisiaj: ogromne nierówności płacowe między pracownikami a właścicielami firm, niższy udział płac w PKB, mniejsza stabilność zatrudnienia i ogólnie gorsza pozycja pracowników w społeczeństwie.

Dzisiejsi, polscy spadkobiercy zachodnich neoliberałów z Platformy Obywatelskiej i Trzeciej Drogi chcą kontynuować część tego dziedzictwa poprzez głodzenie ochrony zdrowia czy dalsze uprzywilejowanie przedsiębiorców względem pracowników w systemie podatkowym. Na ich drodze stanął na szczęście prezydent Andrzej Duda, który (po rozmowach m.in. z Adrianem Zandbergiem) zawetował ustawę o składce zdrowotnej. W zakresie deregulacji rząd postępuje jednak dość nieśmiało i hamuje ambicje swoich biznesowych kolegów. Czy przyczyną takiego postępowania może być to, że spodziewa się oporu obecnego prezydenta, a nie chce ograniczać szansy reelekcji swojego kandydata w toczących się wyborach?

 

Kontekst europejski

Plany deregulacyjne rządu nie są bez związku ze zmianami dokonującymi się na szczeblu Unii Europejskiej. Pamiętajmy, że do 30 czerwca 2025 r. Polska sprawuje wciąż przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej (UE). I choć może do tej pory polski rząd niespecjalnie chce przewodniczyć i nie wykorzystuje tej szansy do aktywnego zabiegania o zmiany w UE, to z pewnością hasła o deregulacji współbrzmią z sygnałami z Brukseli.

Na początku tego roku przedstawiciele związków zawodowych z całej Europy protestowali przeciwko wymuszanej deregulacji. Związki obawiały się, że pod osłoną „zwiększenia konkurencyjności europejskiej gospodarki” Komisja Europejska będzie wprowadzać antypracownicze zmiany dyktowane przez biznes. Podczas zakulisowych konsultacji to właśnie przedstawiciele wielkich korporacji i stowarzyszeń handlowych byli faworyzowani kosztem strony społecznej i związkowej. Nie jest zatem wykluczone, że twardsze rozwiązania deregulacyjne przyjdą do nas ze strony Unii Europejskiej.


Bądźmy czujni

Probiznesowe i antypracownicze zakusy rządu Tuska na razie zatrzymują się na prezydencie Andrzeju Dudzie. Jednak w wypadku zwycięstwa Rafała Trzaskowskiego w obecnych wyborach prezydenckich możemy być pewni, że ta maszyna ruszy. Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej jasno zadeklarował, że podpisałby ustawę o składce zdrowotnej. W wyborach wymachuje także flagą deregulacji, która ma jak na razie dość ogólny charakter. Jednak może się to zmienić, gdyby Trzaskowski faktycznie zasiadł w Pałacu Prezydenckim. Wówczas będzie podpisywał wszystkie ustawy podsuwane mu przez Tuska, a sam Tusk może przychylniejszym okiem spoglądać na pomysły wychodzące z zespołu Brzoski. Napompowany balon deregulacji, który obecnie zdaje się dość pusty w środku, może przeobrazić się w realne zagrożenie dla praw pracowniczych i szczelności systemu podatkowego.


 

POLECANE
Modlińska 6D: Kupcy walczą o przetrwanie. Gangi, gaz i bierność policji. Gdzie jest prezydent Warszawy? z ostatniej chwili
Modlińska 6D: Kupcy walczą o przetrwanie. Gangi, gaz i bierność policji. Gdzie jest prezydent Warszawy?

Trudno uwierzyć w to, co dzieje się w Warszawie, stolicy Polski, w 2025 roku. Jeśli historia kupców z Modlińskiej nie zostanie potraktowana poważnie – może to być tylko początek wielkiej afery i kryzysu zaufania do państwa prawa.

Moskwa szykuje się do nowej inwazji, możliwe że na Polskę. Wygrana Nawrockiego i opcji amerykańskiej, może ją zniechęcić tylko u nas
Moskwa szykuje się do nowej inwazji, możliwe że na Polskę. Wygrana Nawrockiego i opcji amerykańskiej, może ją zniechęcić

Od początku twierdziłem, że pokój na Ukrainie można osiągnąć tylko wbrew Putinowi, a nie dzięki niemu. Administracja Trumpa też już chyba to pojęła. Niestety, Rosja zyskała w ten sposób kilka miesięcy na przygotowanie się do nowej letniej ofensywy na Ukrainę.

Robert Winnicki uderza w Trzaskowskiego: Potwierdził całą swoją lewicową agendę Wiadomości
Robert Winnicki uderza w Trzaskowskiego: Potwierdził całą swoją lewicową agendę

Robert Winnicki apeluje o głos na Nawrockiego, ostrzegając przed lewicową agendą Rafała Trzaskowskiego i jego powiązaniami z rządami Donalda Tuska.

Kristi Noem na CPAC Polska: Nawrocki musi wygrać, Trzaskowski oznacza piekło Wiadomości
Kristi Noem na CPAC Polska: Nawrocki musi wygrać, Trzaskowski oznacza piekło

Sekretarz ds. bezpieczeństwa krajowego USA Kristi Noem podczas wystąpienia na CPAC Polska w Jasionce, podkreśliła, że kandydat na prezydenta Karol Nawrocki "musi wygrać" w najbliższych wyborach.

Donald Tusk mija się prawdą. Jest oświadczenie byłego szefa ABW ws. Karola Nawrockiego z ostatniej chwili
"Donald Tusk mija się prawdą". Jest oświadczenie byłego szefa ABW ws. Karola Nawrockiego

Premier Donald Tusk we wtorek publicznie zarzucił Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW), że w 2021 r. zignorowała negatywną opinię wydaną przez funkcjonariusza ABW w Gdańsku wobec Karola Nawrockiego. Tymczasem oświadczenie wydane przez byłego szefa ABW Krzysztofa Wacławka jednoznacznie obala tę narrację.

Wypadek w Krośnie. Są zarzuty dla podejrzanych Wiadomości
Wypadek w Krośnie. Są zarzuty dla podejrzanych

Podczas zawodów King of Poland Drag Race Cup w Krośnie doszło do poważnego wypadku, w którym ucierpiało 17 osób. Prokuratura miała postawić podejrzanym zarzuty.

CPAC Polska 2025. Przedstawiciele Fundacji Promocji Solidarności spotkali się z George Simionem i Scottem Sandersem Wiadomości
CPAC Polska 2025. Przedstawiciele Fundacji Promocji Solidarności spotkali się z George Simionem i Scottem Sandersem

Podczas dzisiejszej Conservative Political Action Conference Polska 2025 przedstawiciele Fundacji Promocji Solidarności spotkali się m.in. z George Simionem, byłym kandydatem na prezydenta Rumunii oraz amerykańskim producentem Scottem Sandersem.

Andrzej Duda na CPAC Polska 2025: Czynię wszystko, aby zacieśniać więzi z USA z ostatniej chwili
Andrzej Duda na CPAC Polska 2025: Czynię wszystko, aby zacieśniać więzi z USA

Prezydent Andrzej Duda powiedział we wtorek w Jasionce, że od początku swojej prezydentury czyni wszystko, by zacieśniać więzi ze Stanami Zjednoczonymi. To obowiązek polskiego prezydenta - podkreślał. Jego zdaniem budowanie sojuszu z USA jest największym gwarantem bezpieczeństwa Polski.

Karol Nawrocki na CPAC Polska 2025: Będę dążył do jednostronnego wypowiedzenia paktu migracyjnego dla obrony polskich granic Wiadomości
Karol Nawrocki na CPAC Polska 2025: Będę dążył do jednostronnego wypowiedzenia paktu migracyjnego dla obrony polskich granic

Kandydat na prezydenta Karol Nawrocki zadeklarował dziś podczas konferencji CPAC, że jako przyszły prezydent Polski będzie dążył do jednostronnego wypowiedzenia paktu migracyjnego. Ocenił, że Europa potrzebuje "mocnego, konserwatywnego głosu, także z Polski".

Janusz Korwin-Mikke: postanowiłem poprzeć Karola Nawrockiego pilne
Janusz Korwin-Mikke: postanowiłem poprzeć Karola Nawrockiego

Janusz Korwin-Mikke wzywa do głosowania przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu w II turze wyborów prezydenckich. - Idę głosować na Nawrockiego - czytamy we wpisie polityka.

REKLAMA

Propozycje deregulacyjne Rafała Trzaskowskiego budzą wątpliwości

W swojej przemowie, tuż po ogłoszeniu wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich, Rafał Trzaskowski powiedział, że gwarantuje obywatelom „pełną deregulację” polskiej gospodarki.
Kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski Propozycje deregulacyjne Rafała Trzaskowskiego budzą wątpliwości
Kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski / PAP/Łukasz Gągulski

Biorąc pod uwagę dotychczasowe pomysły środowisk biznesowych powiązanych z tym rządem oraz światową historię gospodarczą ostatnich 50 lat, można się zastanowić, czy tych słów nie traktować raczej jako groźby niż dobrze się zapowiadającej obietnicy wyborczej.

Deregulacja stanowi zresztą jeden z sześciu głównych punktów programu wyborczego Trzaskowskiego pt. „Mój plan na Polskę”. Pośród propozycji deregulacyjnych na stronie kandydata na urząd prezydenta RP znajdziemy liberalno-populistyczne hasła w stylu 1 za 2. To wprowadzenie wymogu, by każda nowa regulacja wiązała się z likwidacją dwóch innych. Niektórzy wskazują, że pomysł ten Trzaskowski ściągnął bezpośrednio od Sławomira Mentzena, który mówił o nim w kampanii wcześniej. 

Na stronie Trzaskowskiego jest jednak także na przykład tak zwana ugoda podatkowa. Chodzi o wprowadzenie możliwości negocjowania warunków spłaty zobowiązań podatkowych. Trudno uznać tę propozycję za faktycznie deregulacyjną, ponieważ raczej zwiększa, niż zmniejsza ona liczbę przepisów, wprowadzając nowe zapisy. Co więcej, powinny one wiązać się z dość szczegółowymi regulacjami, tworzącymi ramy negocjacji ze strony urzędników. Jeśli takich regulacji by zabrakło, to zmiana ta wprowadzałaby nierówność względem prawa i niesprawiedliwe różnice w traktowaniu różnych przedsiębiorców. Ten, kto miałby lepszych negocjatorów albo lepsze relacje z urzędnikami, mógłby płacić niższe podatki.

Propozycje kampanijne Trzaskowskiego są oczywiście bezpośrednio powiązane z aktualnymi działaniami rządu Donalda Tuska.

 

Ustawa Paszyka

W połowie maja Senat wniósł poprawki do rządowego projektu deregulacji przygotowanego przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii kierowanego przez ministra Krzysztofa Paszyka z PSL. Ten projekt ustawy powstał w wyniku prac Zespołu do spraw Deregulacji i Dialogu Gospodarczego kierowanego przez dr. Mariusza Filipka, pełnomocnika rządu ds. deregulacji i dialogu społecznego. W skład zespołu wchodzą przedstawiciele 18 organizacji zrzeszających przedstawicieli biznesu i środowiska prawniczego (od Business Centre Club czy Konfederację Lewiatan po Pracodawców RP). Próżno szukać wśród nich związków zawodowych czy organizacji pracowniczych. Sam dr Filipek jest zresztą zastępcą rzecznika małych i średnich przedsiębiorstw.

Nie dziwi zatem, że zawarte w tych propozycjach zmiany są korzystne dla prowadzących firmy, ale niekoniecznie dla większości społeczeństwa. Takimi są na przykład zmiany ograniczające możliwości kontrolne: zmniejszenie czasu kontroli u mikroprzedsiębiorców (z 12 do 6 dni w roku) czy ograniczenia dotyczące częstotliwości kontroli (w zależności od grupy ryzyka, w jakim znajdzie się dane przedsiębiorstwo). 

Te zmiany w żaden sposób nie zmniejszają liczby regulacji ani nie upraszczają prawa. Zmniejszają jedynie kontrolę nad tym, co robią firmy, a tym samym osłabiają egzekwowanie istniejących przepisów. W ten sposób ryzykują zwiększenie skali nieuczciwej konkurencji między tymi, którzy przepisy łamią, a uczciwymi przedsiębiorcami. Tak podkopywane jest poczucie pewności prawa i zaufania do państwa. Tym bardziej że – jak wskazuje choćby Najwyższa Izba Kontroli – kontrole są w Polsce bardzo rzadkie i dotyczą niewielkiej części działających przedsiębiorstw.

 

Polski Elon Musk

Donald Tusk pozazdrościł Donaldowi Trumpowi doradcy i współpracownika będącego jednym z najbogatszych ludzi w kraju. Uczynił więc swoim Elonem Muskiem szefa InPostu, miliardera Rafała Brzoskę. Do tej pory kierowana przez niego Inicjatywa SprawdzaMY przekazała rządowi ponad 200 pomysłów na zmiany prawne. Brzoska deklaruje, że do 1 czerwca będzie ich 300.

Wśród nich znajdują się takie, które wiążą się z wieloma zagrożeniami. Pierwszym z takich przypadków jest wspomniana już wyżej i przyjęta przez rząd „ugoda podatkowa”. Drugim jest (także przyjęte) rozszerzenie zasady „milczącego załatwienia sprawy”. Zgodnie z nią sprawa przed urzędem ma być automatycznie rozstrzygana na korzyść wnioskodawcy, jeśli urząd nie odpowie w terminie. Te terminy mają być zresztą skrócone. Problem polega na tym, że tego typu działanie nie rozwiąże problemu, ponieważ nie jest nim wyimaginowana „opieszałość” ani zła wola urzędników. Prawdziwą przyczyną opóźnień jest niedoinwestowanie w administrację państwa: urzędników jest po prostu za mało. Są też za słabo opłacani, co wpływa na jakość ich pracy. Nie będzie ich więcej i nie będą szybciej pracować, jeśli po prostu z automatu urzędy będą przyjmowały wnioski – to prosta recepta na chaos i samowolkę. To abdykacja państwa.

Część najgorszych rozwiązań wychodzących z zespołu Brzoski została całe szczęście odrzucona. Chodzi o umożliwienie zatrudniania cudzoziemców na umowy śmieciowe, skrócenie okresu przedawnienia zobowiązań podatkowych czy ograniczenie stosowania podwyższonych kar przy nieprawidłowościach w VAT. Wprowadzenie tego typu rozwiązań pogarszałoby warunki pracy i ułatwiało bezkarne unikanie podatków.

Wiele rozwiązań, które zostały wprowadzone, poprawia funkcjonowanie państwa w drobnych sprawach, ale ma niewiele wspólnego z deregulacją – nie zmniejszają liczby przepisów, lecz wprowadzają nowe regulacje. Okazuje się zatem jak na razie, że z dużej chmury mały deszcz. 

 

Złe doświadczenia deregulacji

W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych poprzedniego wieku zachodnie rządy na fali neoliberalnego zwrotu jako jedno ze swoich flagowych haseł obrały deregulację. Chodziło jednak wówczas przede wszystkim o zmniejszenie regulacji zabezpieczających pracowników przed zwolnieniami, obniżką płac, pogarszaniem warunków pracy i przerzucaniem z jednego miejsca w firmie na inne. Deklarowanym celem było zwiększenie liczby miejsc pracy poprzez uelastycznienie rynku pracy. Prawdziwym celem było jednak odebranie wywalczonych po wojnie praw pracowniczych i zwiększenie władzy kapitału. Efekty tamtej rewolucji odczuwamy do dzisiaj: ogromne nierówności płacowe między pracownikami a właścicielami firm, niższy udział płac w PKB, mniejsza stabilność zatrudnienia i ogólnie gorsza pozycja pracowników w społeczeństwie.

Dzisiejsi, polscy spadkobiercy zachodnich neoliberałów z Platformy Obywatelskiej i Trzeciej Drogi chcą kontynuować część tego dziedzictwa poprzez głodzenie ochrony zdrowia czy dalsze uprzywilejowanie przedsiębiorców względem pracowników w systemie podatkowym. Na ich drodze stanął na szczęście prezydent Andrzej Duda, który (po rozmowach m.in. z Adrianem Zandbergiem) zawetował ustawę o składce zdrowotnej. W zakresie deregulacji rząd postępuje jednak dość nieśmiało i hamuje ambicje swoich biznesowych kolegów. Czy przyczyną takiego postępowania może być to, że spodziewa się oporu obecnego prezydenta, a nie chce ograniczać szansy reelekcji swojego kandydata w toczących się wyborach?

 

Kontekst europejski

Plany deregulacyjne rządu nie są bez związku ze zmianami dokonującymi się na szczeblu Unii Europejskiej. Pamiętajmy, że do 30 czerwca 2025 r. Polska sprawuje wciąż przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej (UE). I choć może do tej pory polski rząd niespecjalnie chce przewodniczyć i nie wykorzystuje tej szansy do aktywnego zabiegania o zmiany w UE, to z pewnością hasła o deregulacji współbrzmią z sygnałami z Brukseli.

Na początku tego roku przedstawiciele związków zawodowych z całej Europy protestowali przeciwko wymuszanej deregulacji. Związki obawiały się, że pod osłoną „zwiększenia konkurencyjności europejskiej gospodarki” Komisja Europejska będzie wprowadzać antypracownicze zmiany dyktowane przez biznes. Podczas zakulisowych konsultacji to właśnie przedstawiciele wielkich korporacji i stowarzyszeń handlowych byli faworyzowani kosztem strony społecznej i związkowej. Nie jest zatem wykluczone, że twardsze rozwiązania deregulacyjne przyjdą do nas ze strony Unii Europejskiej.


Bądźmy czujni

Probiznesowe i antypracownicze zakusy rządu Tuska na razie zatrzymują się na prezydencie Andrzeju Dudzie. Jednak w wypadku zwycięstwa Rafała Trzaskowskiego w obecnych wyborach prezydenckich możemy być pewni, że ta maszyna ruszy. Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej jasno zadeklarował, że podpisałby ustawę o składce zdrowotnej. W wyborach wymachuje także flagą deregulacji, która ma jak na razie dość ogólny charakter. Jednak może się to zmienić, gdyby Trzaskowski faktycznie zasiadł w Pałacu Prezydenckim. Wówczas będzie podpisywał wszystkie ustawy podsuwane mu przez Tuska, a sam Tusk może przychylniejszym okiem spoglądać na pomysły wychodzące z zespołu Brzoski. Napompowany balon deregulacji, który obecnie zdaje się dość pusty w środku, może przeobrazić się w realne zagrożenie dla praw pracowniczych i szczelności systemu podatkowego.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe