Rosemann: O ludziach rozsądnych i ludziach szalonych

„Naród jest tym, co mu się przydarzyło oraz przydarzy” wyjaśnia Rymkiewicz. „Idea narodu, jego istota, przymioty i jego charakter […] powód oraz sens jego istnienia – to wszystko są rzeczy wtórne…”. nNaród jest tym, co mu się przydarzyło. Jesteśmy tym, który rzucił się krzycząc „na rany boskie” przeciwko oddaniu Polski „dworom” dającym nam „środki oparcia”. Albo tymi, którzy kazali natychmiast usunąć tę leżąca u ich stóp przeszkodę.
 Rosemann: O ludziach rozsądnych i ludziach szalonych
/ YT, print screen
„Albo będziemy ludźmi rozsądnymi albo stracimy Polskę”
Właśnie po dwóch latach zmagań dobrnąłem do końca książki „Reytan. Upadek Polski” Jarosława Marka Rymkiewicza. Dwa lata bo z Rymkiewiczem tak jest, że albo pożera się lekturę w kilka godzin albo  musi to trwać.

Bowiem Rymkiewicz, tak myślę, kiedy zaczyna pisać, kiedy pisze i kiedy nadaje ostatni szlif swym książkom, ani przez moment nie myśli o czytelniku. Myśli tylko o tym, by przelać na papier to, co mu w głowie siedzi. A jego myśli maja skłonność podążania meandrami, którymi nie zawsze umie się i chce za nim podążać.

Tak było ze mną, gdy nie byłem w stanie podzielać dbałości Autora o odtworzenie genealogii rodu Reytanów, o uściślenie geografii poszczególnych gałęzi rodu oraz metamorfozy pisowni nazwiska.

I nie jest to winą Rymkiewicza, bo on akurat doskonale wiedział, czuł, że Reytanowi należy się ta dbałość, z jaką Rymkiewicz podszedł nie tylko do odtworzenia zdarzeń, które znalazły kulminację w głośnej manifestacji posła nowogrodzkiego w środę, dnia 21 kwietnia 1773 roku i smutny epilog w samobójczej śmierci Reytana ale też wyjaśnienia skąd i gdzie się ów Reytan wziął oraz dokąd i jak Reytanowie sobie z historii odeszli. Wina tkwi we mnie i w mej niecierpliwości. Wina tkwi w nas, którzy w większości nie podzielamy skrupulatności Rymkiewicza w grzebaniu się w szczegółach ani nie rozumiemy jego uporu by każde stwierdzenie czy domysł podpierać całym dostępnym zasobem źródłowym. I w naszym zbyt lekkim traktowaniu tego zdarzenia, które dla nas jest symbolicznym, ale jednak drobnym epizodem naszej historii a dla Rymkiewicza jednym z dziejowych kamieni milowych.

Można więc postawić pytanie o sens zmagania się z tą tak daleka od moich oczekiwań metodą Rymkiewicza. Zmagania trwającego, jak na lekturę książki nieomal wieczność. Odpowiedź jest bardzo prosta. Bo Rymkiewicza warto czytać nawet wówczas gdy jest nam obojętne to skąd się wywiedli Reytanowie i jak się pisali przez wieki, przez które byli obecni w naszej historii.

Kiedym już przebił się przez to rymkiewiczowskie zatracanie się w szczegółach, rozważanie poszczególnych słów a nawet liter, i dotarłem do końca, dostałem to, czego od początku po „Reytanie” się spodziewałem. Kiedy już bohater książki Rymkiewicza pogrążył się w samotności, melancholii i wreszcie w fizycznym niebycie, autor skupił się na tym, by wszystkim, którzy po drodze zdążyli się pogubić ale nie poniechali za nim podążać, objaśnić o co tak naprawdę chodzi. W tym geście Reytana z 1773, w zachowaniu tych, którzy stanęli u boku posła nowogrodzkiego i tych, którzy stanęli wobec nich. Rymkiewicz objaśnia czemu uważa, że lepszym dla Polaków ostatnim ich królem byłby nie słaby Stanisław Poniatowski a podły Adam Poniński. Dołącza do sporu między szaleństwem i rozsądkiem w rozumieniu spraw polskich. Z tego sporu wywodzi się cytowana przeze mnie niczym motto tekstu przewrotna opinia dotycząca tego jak się na „sprawy polskie” należy zapatrywać. Czy „rozsądnie” czy z dozą szaleństwa. Ta myśl i tytuł mojego tekstu  pochodzą od Mickiewicza, który w 1833 owej alternatywie poświęcił tekst, dając mu właśnie ów tytuł. I choć to pierwsza połowa XIX wieku, ta antynomia rozumu i szaleństwa okazuje się ciągle aktualna. I nie tylko ona. Tak jak dziś jakiemuś tam Kuczowkowi, co skrobie sobie w „Wyborczej” czasem, kością w gardle staje znak krzyża, którym żegna się, siedząc wysoko przed celem lotu, do którego się gotuje skoczek narciarski, tak w przeszłości rozwodzono się z niesmakiem nad słowami „na rany boskie”, które miał Reytan wykrzyknąć leżąc w progu sali obrad. Pewien zapisany w naszej historii i nazwany przez Rymkiewicza zacnym i „po trosze także moim przyjacielem” człowiek stwierdził, że słowa Reytana „trąca barbarzyństwem”. A inni przy tej i przy innych okazjach zastanawiali się „gdzież jest rozsądek opierać się woli trzech dworów, gdzież są środki oparcia…”.

I tu rodzi się pokusa twierdzenia, że wcale nie o 1773 roku pisał Rymkiewicz a ów Reytan to tylko symbol. Bo tyle czasu minęło a ciągle słyszymy i o tym „rozsądku” i o tych „środkach oparcia” na „dworach”.

A ja myślę, że jest inaczej. Od samego początku zdaje mi się, że Rymkiewicz pisze o czym pisze, drąży to, co jego zdaniem warto drążyć. A że nam się to kojarzy ze współczesnością i że w naszej ocenie rusza Rymkiewicz te struny, które zdaja się i bez niego nieustannie dźwięczeć to tylko zbieg naszych nieszczęść odwiecznych. To dociekliwość Rymkiewicza rysuje nam takie paralele. On pisze o Zborowskim i Zamoyskim a tłuszcza widzi w nich Kaczyńskiego i Tuska. On odtwarza z porywającym pietyzmem wieszanie zdrajców przez kościuszkowskich insurgentów a tłuszcza zachodzi w głowę kto ze współczesnych na tych rymkiewiczowych sznurach powinien zawisnąć. On wynajduje „szalonego” Reytana rzucającego się pod nogi tym „rozsądnym” a tłuszcza widzi…
 
„Naród jest tym, co mu się przydarzyło oraz przydarzy” wyjaśnia Rymkiewicz. „Idea narodu, jego istota, przymioty i jego charakter […] powód oraz sens jego istnienia – to wszystko są rzeczy wtórne…”. Tłumacząc w ten sposób, niejako wbrew sobie, że jego drążenie genezy rodu Reytanów w zasadzie znaczenia nie ma poza zaspokojeniem jego ciekawości.

Naród jest tym, co mu się przydarzyło. Jesteśmy tym, który rzucił się krzycząc „na rany boskie” przeciwko oddaniu Polski „dworom” dającym nam „środki oparcia”. Albo tymi, którzy kazali natychmiast usunąć tę leżąca u ich stóp przeszkodę.

J.M. Rymkiewicz, „Reytan. Upadek Polski”, wydawnictwo „Sic!”, Warszawa 2013 r.
 

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Thun: Pracuje się po pierwsze dla UE, po drugie dla Polski z ostatniej chwili
Thun: "Pracuje się po pierwsze dla UE, po drugie dla Polski"

– Pracuje się po pierwsze dla całej Unii Europejskiej, po drugie dla całej Polski. Oczywiście reprezentuje się swój region, to znaczy trzeba być wyczulony co dla tego regionu jest specjalnie dobre – twierdzi europoseł Polski 2050 Róża Thun.

Język podhalański następny po języku śląskim? Znamienne słowa naukowca z ostatniej chwili
"Język podhalański" następny po "języku śląskim"? Znamienne słowa naukowca

– Nie ma przeszkód, aby gwara górali podhalańskich stała się językiem regionalnym. Ta mowa jest faktycznie żywa i włada nią około 100 tys. osób – ocenił w rozmowie z PAP dr Artur Czesak, dialektolog, leksykograf, badacz słowiańskich mikrojęzyków literackich, juror konkursów gwarowych oraz członek Rady Języka Śląskiego.

Prof. Grzegorz Górski: Nikt w Europie nie czeka na chuligana z Warszawy Wiadomości
Prof. Grzegorz Górski: Nikt w Europie nie czeka na chuligana z Warszawy

Kilka tygodni temu napisałem o rządzie przejściowym Tuska, który po upływie 100 dni zaliczył spektakularną klapę. Kompromitacja „koalicji 13 grudnia” w realizacji swoich obietnic wyborczych na ten startowy okres funkcjonowania, już wtedy pozwoliła na postawienie twardej tezy, iż ten rząd ma charakter rzeczywiście przejściowy.

Kokaina w niemieckich supermarketach z ostatniej chwili
Kokaina w niemieckich supermarketach

W jedenastu supermarketach w Berlinie i Brandenburgii w pudełkach po bananach odnaleziono kokainę.

Prezydencki minister odpowiada Tuskowi: 10 dni temu rozmawiałem z Donaldem Trumpem... z ostatniej chwili
Prezydencki minister odpowiada Tuskowi: "10 dni temu rozmawiałem z Donaldem Trumpem..."

"Ciągłe ataki premiera Donalda Tuska na amerykańskich Republikanów osłabiają bezpieczeństwo Polski" – ocenia wpisy Donalda Tuska atakujące PiS prezydencki minister Marcin Mastalerek.

Tragiczny wypadek na Dolnym Śląsku: Motocyklista z pasażerem spłonęli żywcem z ostatniej chwili
Tragiczny wypadek na Dolnym Śląsku: Motocyklista z pasażerem spłonęli żywcem

Motocyklista uderzył w ciągnik rolniczy i spłonął wraz z pasażerem. Policjanci nadal ustalają tożsamość ofiar wypadku, do którego doszło w sobotę pod Oleśnicą na Dolnym Śląsku.

Idą podwyżki cen gazu? Jest to ogromny wzrost z ostatniej chwili
Idą podwyżki cen gazu? "Jest to ogromny wzrost"

Według informacji podanych przez serwis niezalezna.pl, który powouje się na wiadomości od PGNiG, trzeba być przygotowanym na podwyżkę cen gazu.

Mazurek mocno o aferze Pegasusa: Nie można podsłuchiwać polityków, ale wbijać im na chatę... z ostatniej chwili
Mazurek mocno o "aferze" Pegasusa: "Nie można podsłuchiwać polityków, ale wbijać im na chatę..."

– Nie można podsłuchiwać polityków, podsłuchiwać ich nie można, tak? Ale wbijać im na chatę, robić kipisz bez uchylenia immunitetu, wbijać się na chatę bez udziału żadnych świadków, bez udziału ich samych, to można, tak? – pyta dziennikarz Robert Mazurek.

Dariusz Szpakowski skomentuje Euro 2024? Dyrektor neo-TVP Sport mówi wprost z ostatniej chwili
Dariusz Szpakowski skomentuje Euro 2024? Dyrektor neo-TVP Sport mówi wprost

– Dariusz Szpakowski zawsze umie budować emocje i zrobił to znakomicie – mówi dyrektor TVP Sport Jakub Kwiatkowski i odpowiada na pytanie, czy legendarny komentator będzie pracował przy Euro 2024.

Tusk atakuje Kaczyńskiego i straszy PiS-em: Wszyscy się śmieja, a powinni się bać z ostatniej chwili
Tusk atakuje Kaczyńskiego i straszy PiS-em: "Wszyscy się śmieja, a powinni się bać"

Szef polskiego rządu Donald Tusk odniósł się w niedzielę z samego rana do sobotniej wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

REKLAMA

Rosemann: O ludziach rozsądnych i ludziach szalonych

„Naród jest tym, co mu się przydarzyło oraz przydarzy” wyjaśnia Rymkiewicz. „Idea narodu, jego istota, przymioty i jego charakter […] powód oraz sens jego istnienia – to wszystko są rzeczy wtórne…”. nNaród jest tym, co mu się przydarzyło. Jesteśmy tym, który rzucił się krzycząc „na rany boskie” przeciwko oddaniu Polski „dworom” dającym nam „środki oparcia”. Albo tymi, którzy kazali natychmiast usunąć tę leżąca u ich stóp przeszkodę.
 Rosemann: O ludziach rozsądnych i ludziach szalonych
/ YT, print screen
„Albo będziemy ludźmi rozsądnymi albo stracimy Polskę”
Właśnie po dwóch latach zmagań dobrnąłem do końca książki „Reytan. Upadek Polski” Jarosława Marka Rymkiewicza. Dwa lata bo z Rymkiewiczem tak jest, że albo pożera się lekturę w kilka godzin albo  musi to trwać.

Bowiem Rymkiewicz, tak myślę, kiedy zaczyna pisać, kiedy pisze i kiedy nadaje ostatni szlif swym książkom, ani przez moment nie myśli o czytelniku. Myśli tylko o tym, by przelać na papier to, co mu w głowie siedzi. A jego myśli maja skłonność podążania meandrami, którymi nie zawsze umie się i chce za nim podążać.

Tak było ze mną, gdy nie byłem w stanie podzielać dbałości Autora o odtworzenie genealogii rodu Reytanów, o uściślenie geografii poszczególnych gałęzi rodu oraz metamorfozy pisowni nazwiska.

I nie jest to winą Rymkiewicza, bo on akurat doskonale wiedział, czuł, że Reytanowi należy się ta dbałość, z jaką Rymkiewicz podszedł nie tylko do odtworzenia zdarzeń, które znalazły kulminację w głośnej manifestacji posła nowogrodzkiego w środę, dnia 21 kwietnia 1773 roku i smutny epilog w samobójczej śmierci Reytana ale też wyjaśnienia skąd i gdzie się ów Reytan wziął oraz dokąd i jak Reytanowie sobie z historii odeszli. Wina tkwi we mnie i w mej niecierpliwości. Wina tkwi w nas, którzy w większości nie podzielamy skrupulatności Rymkiewicza w grzebaniu się w szczegółach ani nie rozumiemy jego uporu by każde stwierdzenie czy domysł podpierać całym dostępnym zasobem źródłowym. I w naszym zbyt lekkim traktowaniu tego zdarzenia, które dla nas jest symbolicznym, ale jednak drobnym epizodem naszej historii a dla Rymkiewicza jednym z dziejowych kamieni milowych.

Można więc postawić pytanie o sens zmagania się z tą tak daleka od moich oczekiwań metodą Rymkiewicza. Zmagania trwającego, jak na lekturę książki nieomal wieczność. Odpowiedź jest bardzo prosta. Bo Rymkiewicza warto czytać nawet wówczas gdy jest nam obojętne to skąd się wywiedli Reytanowie i jak się pisali przez wieki, przez które byli obecni w naszej historii.

Kiedym już przebił się przez to rymkiewiczowskie zatracanie się w szczegółach, rozważanie poszczególnych słów a nawet liter, i dotarłem do końca, dostałem to, czego od początku po „Reytanie” się spodziewałem. Kiedy już bohater książki Rymkiewicza pogrążył się w samotności, melancholii i wreszcie w fizycznym niebycie, autor skupił się na tym, by wszystkim, którzy po drodze zdążyli się pogubić ale nie poniechali za nim podążać, objaśnić o co tak naprawdę chodzi. W tym geście Reytana z 1773, w zachowaniu tych, którzy stanęli u boku posła nowogrodzkiego i tych, którzy stanęli wobec nich. Rymkiewicz objaśnia czemu uważa, że lepszym dla Polaków ostatnim ich królem byłby nie słaby Stanisław Poniatowski a podły Adam Poniński. Dołącza do sporu między szaleństwem i rozsądkiem w rozumieniu spraw polskich. Z tego sporu wywodzi się cytowana przeze mnie niczym motto tekstu przewrotna opinia dotycząca tego jak się na „sprawy polskie” należy zapatrywać. Czy „rozsądnie” czy z dozą szaleństwa. Ta myśl i tytuł mojego tekstu  pochodzą od Mickiewicza, który w 1833 owej alternatywie poświęcił tekst, dając mu właśnie ów tytuł. I choć to pierwsza połowa XIX wieku, ta antynomia rozumu i szaleństwa okazuje się ciągle aktualna. I nie tylko ona. Tak jak dziś jakiemuś tam Kuczowkowi, co skrobie sobie w „Wyborczej” czasem, kością w gardle staje znak krzyża, którym żegna się, siedząc wysoko przed celem lotu, do którego się gotuje skoczek narciarski, tak w przeszłości rozwodzono się z niesmakiem nad słowami „na rany boskie”, które miał Reytan wykrzyknąć leżąc w progu sali obrad. Pewien zapisany w naszej historii i nazwany przez Rymkiewicza zacnym i „po trosze także moim przyjacielem” człowiek stwierdził, że słowa Reytana „trąca barbarzyństwem”. A inni przy tej i przy innych okazjach zastanawiali się „gdzież jest rozsądek opierać się woli trzech dworów, gdzież są środki oparcia…”.

I tu rodzi się pokusa twierdzenia, że wcale nie o 1773 roku pisał Rymkiewicz a ów Reytan to tylko symbol. Bo tyle czasu minęło a ciągle słyszymy i o tym „rozsądku” i o tych „środkach oparcia” na „dworach”.

A ja myślę, że jest inaczej. Od samego początku zdaje mi się, że Rymkiewicz pisze o czym pisze, drąży to, co jego zdaniem warto drążyć. A że nam się to kojarzy ze współczesnością i że w naszej ocenie rusza Rymkiewicz te struny, które zdaja się i bez niego nieustannie dźwięczeć to tylko zbieg naszych nieszczęść odwiecznych. To dociekliwość Rymkiewicza rysuje nam takie paralele. On pisze o Zborowskim i Zamoyskim a tłuszcza widzi w nich Kaczyńskiego i Tuska. On odtwarza z porywającym pietyzmem wieszanie zdrajców przez kościuszkowskich insurgentów a tłuszcza zachodzi w głowę kto ze współczesnych na tych rymkiewiczowych sznurach powinien zawisnąć. On wynajduje „szalonego” Reytana rzucającego się pod nogi tym „rozsądnym” a tłuszcza widzi…
 
„Naród jest tym, co mu się przydarzyło oraz przydarzy” wyjaśnia Rymkiewicz. „Idea narodu, jego istota, przymioty i jego charakter […] powód oraz sens jego istnienia – to wszystko są rzeczy wtórne…”. Tłumacząc w ten sposób, niejako wbrew sobie, że jego drążenie genezy rodu Reytanów w zasadzie znaczenia nie ma poza zaspokojeniem jego ciekawości.

Naród jest tym, co mu się przydarzyło. Jesteśmy tym, który rzucił się krzycząc „na rany boskie” przeciwko oddaniu Polski „dworom” dającym nam „środki oparcia”. Albo tymi, którzy kazali natychmiast usunąć tę leżąca u ich stóp przeszkodę.

J.M. Rymkiewicz, „Reytan. Upadek Polski”, wydawnictwo „Sic!”, Warszawa 2013 r.
 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe