Marcin Brixen: Aborcja i pies

Dozorca ma wiele obowiązków do wypełnienia. to nie tylko banalne zamiatanie chodnika pod blokiem. Ale to nie znaczy, że dozorca zgodzi się na wszystko. Ma on swój honor i właśnie honorem uniosła się pani Sitko odmawiając lokatorowi z pierwszego piętra, który niedawno się wprowadził.
 Marcin Brixen: Aborcja i pies
/ pexels.com
Dozorca ma wiele obowiązków do wypełnienia. to nie tylko banalne zamiatanie chodnika pod blokiem. Ale to nie znaczy, że dozorca zgodzi się na wszystko. Ma on swój honor i właśnie honorem uniosła się pani Sitko odmawiając lokatorowi z pierwszego piętra, który niedawno się wprowadził.
- Chyba pan oszalał! - zakrzyknęła pani Sitko falując z oburzenia. - Ja nie będę panu wyprowadzać psa!
- Wyjeżdżam na pół dnia.
- Niech pan zabierze psa ze sobą.
- Jestem jurorem na dniu kota, wie pani co by się tam działo? Co to za problem na chwilkę psa wypuścić?
- Na chwilkę? Pewno trzeba całą godzinę z nim biegać!
- Ale gdzie tam! Pies biega sam!
- Nasra mi na trawnik!
- Nie ma mowy! Jest dobrze ułożony!
- Nie!
- Czyli nienawidzi pani zwierząt - westchnął lokator. - Niechże pani spojrzy na tego biednego pieska. Jak on na panią patrzy. A pani go tak nienawidzi. Co on pani zrobił? No co, pytam się?
- Nie zga... Och, no dobrze, niech będzie - pani Sitko stopniało serce pod wpływem psiego spojrzenia.
- No to super, to niech pani słucha, tu ma pani klucze od mieszkania, jeść trzeba dać trzy razy, o tej, o tej i o tej, o tej godzinie musi wyjść na spacer, trzeba z nim biegać przez godzinę. Żartowałem. Biega sam, najczęściej robi kółka wokół śmietnika. To wszystko, dziękuję, do widzenia.
- Nie wierzę - jęknęła pani Sitko patrząc na trzymane w ręku klucze.
Kiedy nadeszła pora spaceru pani Sitko poszła do mieszkania lokatora, zapięła psa na smycz i wyprowadziła przed blok. Przed budynkiem było zaskakująco dużo ludzi. Jakaś grupa pań z transparentami "Aborcja jest fajna". Rozpoznała wśród nich mamę Wiktymiusza. A ze sklepu wracał nie kto inny jak mąż pani Sitko. I wtedy pani Sitko wpadła na genialny pomysł. Wręczyła smycz mężowi.
- Co to jest? - spytał zdumiony pan Sitko.
- Pies - odparła zjadliwie pani Sitko. - Nie widać?
- Widać, ale przecież my nie mamy psa.
- To nie nasz pies, tylko jednego z lokatorów. Obiecałam mu go wyprowadzić, więc przejdź się z nim godzinę. Wystarczy pobiegać z nim koło śmietnika.
- Dlaczego ja mam się przejść skoro ty obiecałaś? - zirytował się pan Sitko. Miał bowiem w siatce alkohol i budził się już w nim duch konsumpcji.
- Bo w naszym małżeństwie obowiązuje ciągłość prawna - oznajmiła z dumą pani Sitko. - Poza tym Jezus mawiał, że mąż i żona to jedno.
- Mawiał, mawiał, ale sam żony nie miał - burczał pan Sitko patrząc jak jego żona wchodzi do budynku. Z budynku za to wyszedł Łukaszek Hiobowski. I wtedy pan Sitko wpadł na genialny pomysł.
- Pomożesz mi chłopcze? To fajnie. To potrzymaj to - i pan Sitko wyciągnął siatkę w stronę Łukaszka, po czym w ostatniej chwili zmienił zdanie, cofnął rękę z siatkę i wyciągnął drugą. Wcisnął Łukaszkowi smycz. - Albo lepiej nie. Jeszcze byś zbił. Weź lepiej to.
- Co to jest???
- Pies - odparł pan Sitko z satysfakcją.
- Ale przecież państwo nie macie psa!
- Bo to nie nasz. To pies lokatora. Trzeba go wyprowadzić. Wystarczy pobiegać z nim godzinę koło śmietnika.
- Przecież ja nie będę biegał z cudzym psem... - zaczął Łukaszek i urwał, bo ktoś wybiegł z bloku mało go nie przewracając.
To była jego mama. Niosła transparent "Aborcja jest fajna".
- No wreszcie pani jest! - zakrzyknęła mama Wiktymusza. - Ile można czekać?
I panie z transparentami podeszły pod blok.
- Przepraszam za spóźnienie, to moja wina, przyznaję się do wszystkiego, wstydzę się i zapłacę - mama Łukaszka pochyliła głowę w pokorze. Pan Sitko zrobił facepalma. A pies zaczął piszczeć i wyrywać się w stronę śmietnika.
- Co to? - zdumiała się mama. I wtedy Łukaszek wpadł na genialny pomysł.
- Zlepek komórek - odparł błyskawicznie.
Obie mamy spojrzały na niego ze zdumieniem.
- No wie pani - głos mamy Wiktymiusza ociekał ironią. - To mój syn, choć taki mały, wie już kto nam przyniósł wolność w czterdziestym piątym, wie kto mordował w Jedwabnym i wie, że pies to nie zlepek komórek, a żywa, czująca istota.
- A żywa, czująca istota w brzuchu matki to też jest żywa, czująca istota? - spytał Łukaszek.
- To właśnie jest zlepek komórek - odparła ze spokojem mam Wiktymiusza. Mama Łukaszka cofnęła się dwa kroki. Wiedziała, że pytania jej syna są niezwykle niebezpieczne.
- W każdym brzuchu każdej matki? - pytał dalej Łukaszek.
- Tak! Tak!
- A u pieska?
Mama Wiktymiusza zaniemówiła.
- Tak się właśnie zastanawiam... ciągnął dalej Łukaszek. - Te wszystkie śliczne szczeniaczki... W brzuchu matki...Małe, ślepe i bezbronne... Szczypcami... Ciach...
- Nie! - krzyknęła mama Wiktymiusza i rozpłakała się.
- I dotyczy to nie tylko piesków! - pan Sitko złapał klimat. - Kotków też! Piękne małe puszyste kotki można abortować!
- Oczywiście, bo to przecież zlepek komórek - przytaknął Łukaszek. - To samo dotyczy chomiczków.
- I świnek morskich.
- Ale nie ograniczajmy się do zwierząt domowych. Koniki.
- Cielaczki!
- Kurczaczki! - zawołał Łukaszek.
Ale ostatnie słowo należało do pana Sitko. Spojrzał na trzymaną przez siebie siatkę, przez którą przebijała etykieta "miód pitny" i rzucił:
- Pszczółki!
To był coup de grace. Wszystkie panie płakały. Jedna wymiotowała.
- A mówię o tym dlatego, bo... - i Łukaszek pokazał coraz bardziej piszczącego psa, który szarpał się i przebierał łapami. - Bo ten pies jest w ciąży. I właściciel zamierza dzisiaj zabrać na aborcję.
Okrzyk zgrozy wyrwał się z piersi pań że aż transparenty "Aborcja jest fajna" im zadygotały w rękach.
- Trzeba temu zapobiec! - krzyknęła mama Wiktymiusza.
- Przecież to tylko zlepek komórek - poddał pan Sitko mocujący się z nakrętką miodu pitnego.
- Trzeba temu zapobiec, dlatego... - mama Wiktymiusza powtórzyła i przerwała, bowiem Łukaszek spuścił psa ze smyczy łżąc bezczelnie "się mi wyrwał". Pies wystartował jak rakieta i zniknął za śmietnikiem.
- Gonimy! - zakrzyknęła bojowo mama Wiktymiusza i panie ruszyły w pościg za zwierzakiem. Pan Sitko wreszcie odkręcił miód i mógł teraz w pełni rozkoszować się zmaganiami sportowymi.
Panie dwa razy miały realną szansę na złapanie psa. Było to na drugim i na szóstym okrążeniu wokół śmietnika. Potem dystans pomiędzy ściganym a ścigającymi zaczął rosnąć.
I na to wszystko wyszła pani Sitko. Zobaczyła zrujnowane trawniki, zarzygane schody i męża popijającego alkohol.
- Co ty robisz?! - zakrzyknęła strasznym głosem.
- Psa wyprowadzam - odparł pan Sitko dudniąc w butelkę.
W pani Sitko krew zagrała i rzuciła się na męża.
I na to wszystko nadszedł właściciel psa. Ogarnął tą scenę i zapozował do obrazu Muncha.
Podeszła do niego mama Wiktymiusza, dysząc ciężko ze zmęczenia.
- Jest pan wrednym chamem! – wrzeszczała machając transparentem „Aborcja jest fajna”. – Jak pan może wykonać aborcję na swoim psie! Nie ma pan serca ani sumienia! To barbarzyństwo!
Nadbiegł pies i zaczął łasić się do jego nóg.
- Boże, co za patologia tu mieszka - rzucił właściciel psa. - Reks, idziemy do domu!
-------------
marcinbrixen.pl
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen

 

POLECANE
Ogromny pożar na festiwalu Tomorrowland. Płonie główna scena z ostatniej chwili
Ogromny pożar na festiwalu Tomorrowland. Płonie główna scena

Płonie główna scena na której ma odbyć się festiwal Tomorrowland. Trwa akcja służb. Impreza zaplanowana jest na 18–20 lipca 2025 r.

Rozpad koalicji rządzącej w Izraelu. Co z rządem Netanjahu? z ostatniej chwili
Rozpad koalicji rządzącej w Izraelu. Co z rządem Netanjahu?

''Ministrowie partii Szas odchodzą z rządu'' – pisze ''Jerusalem Post''. Jednak nie oznacza to automatycznego upadku rządu Benjamina Netanjahu.

Ulewa nad Słupskiem. Pilny komunikat RCB z ostatniej chwili
Ulewa nad Słupskiem. Pilny komunikat RCB

W środę intensywna ulewa sparaliżowała ruch w Słupsku. Policja prosi o ostrożność. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa ostrzega, że do jutra (17 lipca) nad Pomorzem mogą przechodzić kolejne fronty burzowe.

Znamy nazwisko selekcjonera reprezentacji Polski. Komunikat PZPN z ostatniej chwili
Znamy nazwisko selekcjonera reprezentacji Polski. Komunikat PZPN

Polski Związek Piłki Nożnej informuje, że nowym selekcjonerem reprezentacji Polski został Jan Urban. 63-letni szkoleniowiec podpisał kontrakt z federacją i oficjalnie obejmuje funkcję pierwszego trenera drużyny narodowej.

Wniosek o uchylenie immunitetu prof. Manowskiej. Akt politycznego terroru z ostatniej chwili
Wniosek o uchylenie immunitetu prof. Manowskiej. "Akt politycznego terroru"

Wnioski o uchylenie immunitetu I prezes Sądu Najwyższego i przewodniczącej Trybunału Stanu Małgorzaty Manowskiej zostały skierowane do Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN oraz do TS – poinformowali dziś Prokuratura Krajowa i minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Decyzję ostro skrytykowało m.in. Stowarzyszenie Prawnicy dla Polski, które określiło wniosek jako "kolejny akt politycznego terroru Bodnara". 

Wulgarna Babcia Kasia grozi prezydentowi Dudzie. Szokujące słowa z ostatniej chwili
Wulgarna "Babcia Kasia" grozi prezydentowi Dudzie. Szokujące słowa

Aktywistka "Babcia Kasia", czyli Katarzyna Augustynek w obraźliwych i wulgarnych słowach obraziła publicznie prezydenta Andrzeja Dudę. "Jesteś najgorszym skur****nem, jakiego ziemia nosi" – napisała. Internauci przypominają o art. 135 § 2 Kodeksu karnego.

Pokój Socjalny: Bodnar, Braun i daltonizm prawno-historyczny    Wiadomości
Pokój Socjalny: Bodnar, Braun i daltonizm prawno-historyczny   

"Jest do Radomia prosta droga” – śpiewa Hiob Dylan, artysta, który nie daje namówić się na wywiad do Tysola, o którym marzy redaktor Woś. Bo w ogóle raczej nie daje się namawiać na wywiady.

Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia

Wojewoda podkarpacki Teresa Kubas-Hul wypłaciła do tej pory łącznie 440 tys. zł pomocy doraźnej mieszkańcom 19 gmin, którzy ucierpieli w wyniku ubiegłotygodniowych burz.

10 tys. więźniów może wyjść na wolność. Dramatyczna decyzja unijnego kraju z ostatniej chwili
10 tys. więźniów może wyjść na wolność. Dramatyczna decyzja unijnego kraju

Władze w Rzymie mogą uwolnić nawet 10 tys. osób z więzień we Włoszech w związku z ich przepełnieniem - przekazało w środę włoskie ministerstwo sprawiedliwości. Stanowi to około 15 proc. wszystkich więźniów w kraju. Kara pozbawienia wolności zostałaby im zamieniona na areszt domowy lub pozostawanie pod nadzorem.

Żołnierze zaatakowani koktajlem Mołotowa. Jest nagranie z granicy z ostatniej chwili
Żołnierze zaatakowani koktajlem Mołotowa. Jest nagranie z granicy

Straż Graniczna oraz polscy żołnierze zostali zaatakowani przez nielegalnych imigrantów. Jeden z nich cisnął w mundurowych koktajlem Mołotowa.

REKLAMA

Marcin Brixen: Aborcja i pies

Dozorca ma wiele obowiązków do wypełnienia. to nie tylko banalne zamiatanie chodnika pod blokiem. Ale to nie znaczy, że dozorca zgodzi się na wszystko. Ma on swój honor i właśnie honorem uniosła się pani Sitko odmawiając lokatorowi z pierwszego piętra, który niedawno się wprowadził.
 Marcin Brixen: Aborcja i pies
/ pexels.com
Dozorca ma wiele obowiązków do wypełnienia. to nie tylko banalne zamiatanie chodnika pod blokiem. Ale to nie znaczy, że dozorca zgodzi się na wszystko. Ma on swój honor i właśnie honorem uniosła się pani Sitko odmawiając lokatorowi z pierwszego piętra, który niedawno się wprowadził.
- Chyba pan oszalał! - zakrzyknęła pani Sitko falując z oburzenia. - Ja nie będę panu wyprowadzać psa!
- Wyjeżdżam na pół dnia.
- Niech pan zabierze psa ze sobą.
- Jestem jurorem na dniu kota, wie pani co by się tam działo? Co to za problem na chwilkę psa wypuścić?
- Na chwilkę? Pewno trzeba całą godzinę z nim biegać!
- Ale gdzie tam! Pies biega sam!
- Nasra mi na trawnik!
- Nie ma mowy! Jest dobrze ułożony!
- Nie!
- Czyli nienawidzi pani zwierząt - westchnął lokator. - Niechże pani spojrzy na tego biednego pieska. Jak on na panią patrzy. A pani go tak nienawidzi. Co on pani zrobił? No co, pytam się?
- Nie zga... Och, no dobrze, niech będzie - pani Sitko stopniało serce pod wpływem psiego spojrzenia.
- No to super, to niech pani słucha, tu ma pani klucze od mieszkania, jeść trzeba dać trzy razy, o tej, o tej i o tej, o tej godzinie musi wyjść na spacer, trzeba z nim biegać przez godzinę. Żartowałem. Biega sam, najczęściej robi kółka wokół śmietnika. To wszystko, dziękuję, do widzenia.
- Nie wierzę - jęknęła pani Sitko patrząc na trzymane w ręku klucze.
Kiedy nadeszła pora spaceru pani Sitko poszła do mieszkania lokatora, zapięła psa na smycz i wyprowadziła przed blok. Przed budynkiem było zaskakująco dużo ludzi. Jakaś grupa pań z transparentami "Aborcja jest fajna". Rozpoznała wśród nich mamę Wiktymiusza. A ze sklepu wracał nie kto inny jak mąż pani Sitko. I wtedy pani Sitko wpadła na genialny pomysł. Wręczyła smycz mężowi.
- Co to jest? - spytał zdumiony pan Sitko.
- Pies - odparła zjadliwie pani Sitko. - Nie widać?
- Widać, ale przecież my nie mamy psa.
- To nie nasz pies, tylko jednego z lokatorów. Obiecałam mu go wyprowadzić, więc przejdź się z nim godzinę. Wystarczy pobiegać z nim koło śmietnika.
- Dlaczego ja mam się przejść skoro ty obiecałaś? - zirytował się pan Sitko. Miał bowiem w siatce alkohol i budził się już w nim duch konsumpcji.
- Bo w naszym małżeństwie obowiązuje ciągłość prawna - oznajmiła z dumą pani Sitko. - Poza tym Jezus mawiał, że mąż i żona to jedno.
- Mawiał, mawiał, ale sam żony nie miał - burczał pan Sitko patrząc jak jego żona wchodzi do budynku. Z budynku za to wyszedł Łukaszek Hiobowski. I wtedy pan Sitko wpadł na genialny pomysł.
- Pomożesz mi chłopcze? To fajnie. To potrzymaj to - i pan Sitko wyciągnął siatkę w stronę Łukaszka, po czym w ostatniej chwili zmienił zdanie, cofnął rękę z siatkę i wyciągnął drugą. Wcisnął Łukaszkowi smycz. - Albo lepiej nie. Jeszcze byś zbił. Weź lepiej to.
- Co to jest???
- Pies - odparł pan Sitko z satysfakcją.
- Ale przecież państwo nie macie psa!
- Bo to nie nasz. To pies lokatora. Trzeba go wyprowadzić. Wystarczy pobiegać z nim godzinę koło śmietnika.
- Przecież ja nie będę biegał z cudzym psem... - zaczął Łukaszek i urwał, bo ktoś wybiegł z bloku mało go nie przewracając.
To była jego mama. Niosła transparent "Aborcja jest fajna".
- No wreszcie pani jest! - zakrzyknęła mama Wiktymusza. - Ile można czekać?
I panie z transparentami podeszły pod blok.
- Przepraszam za spóźnienie, to moja wina, przyznaję się do wszystkiego, wstydzę się i zapłacę - mama Łukaszka pochyliła głowę w pokorze. Pan Sitko zrobił facepalma. A pies zaczął piszczeć i wyrywać się w stronę śmietnika.
- Co to? - zdumiała się mama. I wtedy Łukaszek wpadł na genialny pomysł.
- Zlepek komórek - odparł błyskawicznie.
Obie mamy spojrzały na niego ze zdumieniem.
- No wie pani - głos mamy Wiktymiusza ociekał ironią. - To mój syn, choć taki mały, wie już kto nam przyniósł wolność w czterdziestym piątym, wie kto mordował w Jedwabnym i wie, że pies to nie zlepek komórek, a żywa, czująca istota.
- A żywa, czująca istota w brzuchu matki to też jest żywa, czująca istota? - spytał Łukaszek.
- To właśnie jest zlepek komórek - odparła ze spokojem mam Wiktymiusza. Mama Łukaszka cofnęła się dwa kroki. Wiedziała, że pytania jej syna są niezwykle niebezpieczne.
- W każdym brzuchu każdej matki? - pytał dalej Łukaszek.
- Tak! Tak!
- A u pieska?
Mama Wiktymiusza zaniemówiła.
- Tak się właśnie zastanawiam... ciągnął dalej Łukaszek. - Te wszystkie śliczne szczeniaczki... W brzuchu matki...Małe, ślepe i bezbronne... Szczypcami... Ciach...
- Nie! - krzyknęła mama Wiktymiusza i rozpłakała się.
- I dotyczy to nie tylko piesków! - pan Sitko złapał klimat. - Kotków też! Piękne małe puszyste kotki można abortować!
- Oczywiście, bo to przecież zlepek komórek - przytaknął Łukaszek. - To samo dotyczy chomiczków.
- I świnek morskich.
- Ale nie ograniczajmy się do zwierząt domowych. Koniki.
- Cielaczki!
- Kurczaczki! - zawołał Łukaszek.
Ale ostatnie słowo należało do pana Sitko. Spojrzał na trzymaną przez siebie siatkę, przez którą przebijała etykieta "miód pitny" i rzucił:
- Pszczółki!
To był coup de grace. Wszystkie panie płakały. Jedna wymiotowała.
- A mówię o tym dlatego, bo... - i Łukaszek pokazał coraz bardziej piszczącego psa, który szarpał się i przebierał łapami. - Bo ten pies jest w ciąży. I właściciel zamierza dzisiaj zabrać na aborcję.
Okrzyk zgrozy wyrwał się z piersi pań że aż transparenty "Aborcja jest fajna" im zadygotały w rękach.
- Trzeba temu zapobiec! - krzyknęła mama Wiktymiusza.
- Przecież to tylko zlepek komórek - poddał pan Sitko mocujący się z nakrętką miodu pitnego.
- Trzeba temu zapobiec, dlatego... - mama Wiktymiusza powtórzyła i przerwała, bowiem Łukaszek spuścił psa ze smyczy łżąc bezczelnie "się mi wyrwał". Pies wystartował jak rakieta i zniknął za śmietnikiem.
- Gonimy! - zakrzyknęła bojowo mama Wiktymiusza i panie ruszyły w pościg za zwierzakiem. Pan Sitko wreszcie odkręcił miód i mógł teraz w pełni rozkoszować się zmaganiami sportowymi.
Panie dwa razy miały realną szansę na złapanie psa. Było to na drugim i na szóstym okrążeniu wokół śmietnika. Potem dystans pomiędzy ściganym a ścigającymi zaczął rosnąć.
I na to wszystko wyszła pani Sitko. Zobaczyła zrujnowane trawniki, zarzygane schody i męża popijającego alkohol.
- Co ty robisz?! - zakrzyknęła strasznym głosem.
- Psa wyprowadzam - odparł pan Sitko dudniąc w butelkę.
W pani Sitko krew zagrała i rzuciła się na męża.
I na to wszystko nadszedł właściciel psa. Ogarnął tą scenę i zapozował do obrazu Muncha.
Podeszła do niego mama Wiktymiusza, dysząc ciężko ze zmęczenia.
- Jest pan wrednym chamem! – wrzeszczała machając transparentem „Aborcja jest fajna”. – Jak pan może wykonać aborcję na swoim psie! Nie ma pan serca ani sumienia! To barbarzyństwo!
Nadbiegł pies i zaczął łasić się do jego nóg.
- Boże, co za patologia tu mieszka - rzucił właściciel psa. - Reks, idziemy do domu!
-------------
marcinbrixen.pl
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen


 

Polecane
Emerytury
Stażowe