P.Jarasz: Dramatyczna historia podhalana wstrząsnęła mieszkańcami. Gremialnie ruszyli psu na ratunek

Na kilka dni przed obchodzonym niedawno światowym dniem psa, społeczność zabrzańskich miłośników czworonogów została wstrząśnięta ujawnioną przez miejscowych działaczy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami historią rocznego owczarka podhalańskiego. Mieszkający na rodzinnej posesji w Zabrzu - Maciejowie pies adoptowany został zaledwie tydzień wcześniej z bytomskiego schroniska. Po oblaniu go żrącą substancją przez nieznaną osobę, ciecz dosłownie wypaliła mu większą część skóry grzbietu i pyska. Mimo to, czworonóg nie uzyskał w porę pomocy weterynaryjnej od swych obecnych opiekunów i okrutnie cierpiał, a w krwawiących ranach zaległy się nawet robaki zjadające go żywcem! Prawie umierające już zwierzę, w trybie interwencyjnym i w towarzystwie policji zostało zabrane przez pracowników zabrzańskiego schroniska „Psitul mnie” i umieszczone w klinice weterynaryjnej. W ciągu kilku zaledwie dni, do ogłoszonej spontanicznie zbiórki pieniędzy na ratowanie czworonoga, włączyło się blisko 150 osób poruszonych cierpieniem psa, wpłacając 6,5 tys. zł.
 P.Jarasz: Dramatyczna historia podhalana wstrząsnęła mieszkańcami. Gremialnie ruszyli psu na ratunek
/ foto: TOZ Zabrze


 
Sprawa pełna jest jednak pytań i niejasności, które po zawiadomieniu złożonym przez TOZ rozwikłać będzie próbować zabrzańska policja.
 
„Kolejny psi dramat! Pies potrzebował pomocy i okrutnie cierpiał, zjadany żywcem przez larwy i muchy. Dzięki reakcji mieszkańców, pomoc TOZ dotarła w ostatniej chwili (…) Pawełek, bo takie dostał imię w klinice, nadal walczy o życie, a walka ta będzie długa i kosztowna. Pawełek codziennie dostaje kroplówki, masę leków przeciwbólowych, potrzebne będzie również przetoczenie osocza, gdzie koszt jednej dawki wynosi ok. 300 zł. Ale nie poddamy się! Będziemy walczyć o jego zdrowie! Sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury, liczymy na jej wyjaśnienie i surowy wymiar kary dla sprawcy” 
– brzmi komunikat umieszczony na oficjalnym profilu zabrzańskiego TOZ. 
Załączone zdjęcia uświadamiały skalę problemu i cierpienia zwierzęcia. Ludzie w komentarzach i emocjach czasem wręcz nawoływali do samosądu wobec rodziny, z której zabrano podhalana. 

- O sprawie tej zaalarmował nas przypadkowy świadek, który zauważył leżącego na posesji przydomowej psiaka z otwartymi, krwawiącymi ranami. Na miejsce natychmiast pojechała kierowniczka naszego schroniska, która zastała skrajnie wycieńczonego psa, który nawet podnieść się nie potrafił z ziemi. Po rozmowie z obecną na miejscu młodą kobietą – właścicielką czworonoga ustaliliśmy, iż zabieramy go do kliniki weterynaryjnej i podejmujemy walkę o jego życie 

– relacjonuje Małgorzata Witkowska – Zabawa, wiceszefowa zabrzańskiego schroniska. 
 
Niestety, z niejasnych powodów owa młoda właścicielka psa, na forum internetowym zaatakowała członków TOZu, a nawet policję.

„Dlaczego nikt nie zareagował, nawet policja, gdy została zgłoszona wcześniej sprawa o otrucie dwóch naszych owczarków kaukaskich? Odpowiednie służby były poinformowane. Oczywiście nikt nic nie widzi, nikt nic nie słyszy. Strzelanie do szyb samochodu policja też umorzyła (…) Każde zwierzę jest członkiem rodziny i w życiu do krzywdy (u nas) nie doszło . Wiec niech piszą prawdę od początku, jak sytuacja wygląda” 

– napisała kobieta na oficjalnym profilu TOZ Zabrze.

Miejscowy Głos Zabrza i Rudy Śl., który nagłośnił sprawę, skontaktował się z drugim z domowników – opiekunów podhalana. Kazimierz Cichoń nie tylko przystał na rozmowę, ale wręcz przyjechał do redakcji, by odpowiedzieć na wszelkie pytania. Zarzekał się, że chce psiaka odzyskać bo kocha go ponad wszystko.

- Robi się z nas bezdusznych właścicieli zwierząt, podczas gdy sami też jesteśmy ofiarami tej sytuacji. Mam wrażenie, że ktoś poluje na nasze psy i próbuje je uśmiercać. Najpierw nagle zszedł z tego świata 11-letni kaukaz. Pomyślałem, że to ze starości. Ale kilka dni później śmierć dosięgła 1,5- rocznego innego naszego kaukaza. Zgłosiłem swoje podejrzenia na policję, ale nic w zasadzie nie zrobili. Stwierdzili, że może pies się zatruł nieświeżym jedzeniem. Nie przejęli się nawet tym, że ktoś przestrzelił szybę mojego samochodu. A na kilka dni przed kłopotami podhalana ktoś przerzucił nam przez ogrodzenie mięso nafaszerowane gwoździami. Jako dowód mam nawet swój wpis z portalu społecznościowego, w którym przestrzegałem innych mieszkańców Maciejowa przed tym szaleńcem 

– opowiada Cichoń.
Upiera się przy tym, iż podhalan nie miał u niego tak dotkliwych obrażeń, jak ujawnione potem w publikacjach zdjęciowych TOZu. 

- W niedzielę zauważyłem drobną zmianę wokół karku, ale po rozmowie telefonicznej z weterynarzem uznaliśmy, iż sprawa nie wymaga pilnego działania. Miałem na spokojnie wybrać się na konsultację z psem 

– twierdzi Cichoń. I podkreśla, że wyznaczył 7 tys. złotych nagrody dla osoby, która wskaże sprawcę oblania psa kwasem. Twierdzi, że osobiście z nim się porachuje.

- Nie mam pojęcia komu zaszedłem za skórę i kto próbuje w tej sposób z nami walczyć. Ale dojdę w końcu prawdy 

– uważa zabrzanin. Zapewnia, że sam – jako zwykły górnik - nie utrzymuje żadnych podejrzanych kontaktów i nie ma nic wspólnego z działalnością przestępczą. Wyklucza więc jakiekolwiek rozrachunki członków gangów.

Tymczasem Agnieszka Żyłka, rzecznik prasowa zabrzańskiej komendy policji kategorycznie zaprzecza informacjom i interpretacjom podawanym przez Cichonia. Zwłaszcza tym, o bagatelizowaniu zgłoszeń zabrzanina.
- Nigdy nie poinformował nas o śmierci starszego psa i swych niepokojach. Owszem, zgłosił nam interwencyjnie rzekome otrucie młodego kaukaza, ale gdy przyszło co do czego, to nie stawił się w komisariacie celem złożenia oficjalnego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i wbrew własnym zapowiedziom, nie dostarczył wyników badan zwłok tego psa. Z kolei w sprawie przestrzelenia mu tylnej szyby samochodu z broni pneumatycznej, wręcz wycofał swoje zawiadomienie w tej sprawie i wniosek o ściganie sprawcy. Mamy to na piśmie 
– podkreśla przedstawicielka policji.

Po zawiadomieniu o podejrzeniu znęcania się nad zwierzęciem złożonym przez inspektorów TOZ, policja zamierza teraz bardzo skrupulatnie przyjrzeć się wszystkim wątkom tej zagadkowej historii. Także tym, w którym mężczyzna nie wykazywał zaangażowania w tropieniu sprawcy przestępstw na jego szkodę. Ale on sam też może liczyć się z kłopotami, bo nawet jeśli to ktoś trzeci oblał psa żrącą chemią, to on jako jego właściciel miał obowiązek zabrać czworonoga do weterynarza, a nie poprzestawać na telefonicznej konsultacji.

 – Skoro w krwawiącym ciele zdążyły się wylęgnąć larwy much, to znaczy, że ta sytuacja musiała trwać w czasie. Takie cierpienie zwierzęcia nie pozostanie bez naszej reakcji!

– podkreśla policjantka.
Przemysław Jarasz

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Pomiędzy tweetem Tuska a artykułem Onetu na jego temat, minęły... dwie minuty Wiadomości
Pomiędzy tweetem Tuska a artykułem Onetu na jego temat, minęły... dwie minuty

W poniedziałek portal Onet.pl opublikował artykuł, w którym napisano, że wewnętrzne służby bezpieczeństwa Orlenu ostrzegały Daniela Obajtka przed współpracą z pochodzącym z Libanu Samerem A., podejrzewanym o kontakty z terrorystyczną organizacją Hezbollah. Sprawę natychmiast wykorzystał Donald Tusk.

Protest rolników na granicy z Ukrainą zawieszony z ostatniej chwili
Protest rolników na granicy z Ukrainą zawieszony

Wczoraj zawieszono ostatni protest rolników na granicy z Ukrainą w Hrebennem. Jak powiedział Tysol.pl Mirosław Kowalik, organizator protestu, burmistrz Lubyczy Królewskiej Marek Łuszczyński, nie wyraził zgody na dalszą blokadę przejścia. Organizatorzy nie mówią jednak o końcu swojej walki.

Von der Leyen staje murem za Zielonym Ładem: Takie jest dziś prawo, taka jest konieczność z ostatniej chwili
Von der Leyen staje murem za Zielonym Ładem: "Takie jest dziś prawo, taka jest konieczność"

Ubiegająca się o drugą kadencję przewodnicząca KE Ursula von der Leyen w poniedziałek w debacie wyborczej broniła Europejskiego Zielonego Ładu. W jej ocenie nie jest on zagrożeniem dla konkurencyjności europejskiej gospodarki, ale jest do niej kluczem.

Paweł Jędrzejewski: pushbacki na granicy z Białorusią mają się świetnie, gdzie są celebryci? Wiadomości
Paweł Jędrzejewski: pushbacki na granicy z Białorusią mają się świetnie, gdzie są celebryci?

Co jest przyczyną, że obecnie rządzący postępują z ludźmi starającymi się sforsować granicę z Białorusią identycznie jak ich poprzednicy?

Wyborcy koalicji 13 grudnia wściekli po publikacji o odłożeniu budowy CPK z ostatniej chwili
Wyborcy koalicji 13 grudnia wściekli po publikacji o odłożeniu budowy CPK

Budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego w Baranowie odłożona – poinformowała "Gazeta Wyborcza". Tuż po publikacji artykułu w sieci wybuchła burza.

Były oficer Bundeswehry przyznał się od szpiegowania na rzecz Rosji z ostatniej chwili
Były oficer Bundeswehry przyznał się od szpiegowania na rzecz Rosji

Były oficer armii niemieckiej przyznał się w poniedziałek przed sądem do szpiegowania na rzecz Rosji. W pierwszym dniu procesu swój czyn tłumaczył chęcią uniknięcia wojny nuklearnej na Ukrainie. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Koalicja 13 grudnia oskarża PiS o wspieranie Putina. To odwracanie kota ogonem z ostatniej chwili
Koalicja 13 grudnia oskarża PiS o wspieranie Putina. "To odwracanie kota ogonem"

– Jesteśmy świadkami odwracania kota ogonem. Być może swoim radykalizmem i protestami społecznymi siły lewicowo-libealne próbują stworzyć wrażenie, że wszystkie partie konserwatywne są proputinowskie – twierdzi europoseł PiS Witold Waszczykowski.

GW: Budowa CPK odłożona z ostatniej chwili
"GW": Budowa CPK odłożona

Budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego w Baranowie odłożona. Wracają inwestycje na Lotnisku Chopina, którego przepustowość kosztem 2,4 mld zł wzrośnie do 30 mln pasażerów rocznie. Część samolotów ma być przeniesiona do Modlina, Radomia i Łodzi – informuje "Gazeta Wyborcza".

Komisja Europejska: Polski plan klimatyczny za mało ambitny z ostatniej chwili
Komisja Europejska: Polski plan klimatyczny za mało ambitny

Komisja Europejska opublikowała swoją ocenę projektów zaktualizowanych krajowych planów w zakresie energii i klimatu (KPEiK) Bułgarii i Polski. Wydała w niej zalecenia dla obu krajów, aby "zwiększyły swoje ambicje" zgodnie z uzgodnionymi celami unijnymi na 2030 rok.

Jest wyrok ws. koncertu WOŚP podczas którego zginął Paweł Adamowicz pilne
Jest wyrok ws. koncertu WOŚP podczas którego zginął Paweł Adamowicz

Organizatorzy finału WOŚP w styczniu 2019 r., gdy ciosy nożem zadano prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi, a także sądzeni razem z nimi policjanci i urzędnik zostali prawomocnie uniewinnieni. Sąd podtrzymał wyrok skazujący wobec szefa firmy ochroniarskiej, a uchylił wobec kierownika ochrony.

REKLAMA

P.Jarasz: Dramatyczna historia podhalana wstrząsnęła mieszkańcami. Gremialnie ruszyli psu na ratunek

Na kilka dni przed obchodzonym niedawno światowym dniem psa, społeczność zabrzańskich miłośników czworonogów została wstrząśnięta ujawnioną przez miejscowych działaczy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami historią rocznego owczarka podhalańskiego. Mieszkający na rodzinnej posesji w Zabrzu - Maciejowie pies adoptowany został zaledwie tydzień wcześniej z bytomskiego schroniska. Po oblaniu go żrącą substancją przez nieznaną osobę, ciecz dosłownie wypaliła mu większą część skóry grzbietu i pyska. Mimo to, czworonóg nie uzyskał w porę pomocy weterynaryjnej od swych obecnych opiekunów i okrutnie cierpiał, a w krwawiących ranach zaległy się nawet robaki zjadające go żywcem! Prawie umierające już zwierzę, w trybie interwencyjnym i w towarzystwie policji zostało zabrane przez pracowników zabrzańskiego schroniska „Psitul mnie” i umieszczone w klinice weterynaryjnej. W ciągu kilku zaledwie dni, do ogłoszonej spontanicznie zbiórki pieniędzy na ratowanie czworonoga, włączyło się blisko 150 osób poruszonych cierpieniem psa, wpłacając 6,5 tys. zł.
 P.Jarasz: Dramatyczna historia podhalana wstrząsnęła mieszkańcami. Gremialnie ruszyli psu na ratunek
/ foto: TOZ Zabrze


 
Sprawa pełna jest jednak pytań i niejasności, które po zawiadomieniu złożonym przez TOZ rozwikłać będzie próbować zabrzańska policja.
 
„Kolejny psi dramat! Pies potrzebował pomocy i okrutnie cierpiał, zjadany żywcem przez larwy i muchy. Dzięki reakcji mieszkańców, pomoc TOZ dotarła w ostatniej chwili (…) Pawełek, bo takie dostał imię w klinice, nadal walczy o życie, a walka ta będzie długa i kosztowna. Pawełek codziennie dostaje kroplówki, masę leków przeciwbólowych, potrzebne będzie również przetoczenie osocza, gdzie koszt jednej dawki wynosi ok. 300 zł. Ale nie poddamy się! Będziemy walczyć o jego zdrowie! Sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury, liczymy na jej wyjaśnienie i surowy wymiar kary dla sprawcy” 
– brzmi komunikat umieszczony na oficjalnym profilu zabrzańskiego TOZ. 
Załączone zdjęcia uświadamiały skalę problemu i cierpienia zwierzęcia. Ludzie w komentarzach i emocjach czasem wręcz nawoływali do samosądu wobec rodziny, z której zabrano podhalana. 

- O sprawie tej zaalarmował nas przypadkowy świadek, który zauważył leżącego na posesji przydomowej psiaka z otwartymi, krwawiącymi ranami. Na miejsce natychmiast pojechała kierowniczka naszego schroniska, która zastała skrajnie wycieńczonego psa, który nawet podnieść się nie potrafił z ziemi. Po rozmowie z obecną na miejscu młodą kobietą – właścicielką czworonoga ustaliliśmy, iż zabieramy go do kliniki weterynaryjnej i podejmujemy walkę o jego życie 

– relacjonuje Małgorzata Witkowska – Zabawa, wiceszefowa zabrzańskiego schroniska. 
 
Niestety, z niejasnych powodów owa młoda właścicielka psa, na forum internetowym zaatakowała członków TOZu, a nawet policję.

„Dlaczego nikt nie zareagował, nawet policja, gdy została zgłoszona wcześniej sprawa o otrucie dwóch naszych owczarków kaukaskich? Odpowiednie służby były poinformowane. Oczywiście nikt nic nie widzi, nikt nic nie słyszy. Strzelanie do szyb samochodu policja też umorzyła (…) Każde zwierzę jest członkiem rodziny i w życiu do krzywdy (u nas) nie doszło . Wiec niech piszą prawdę od początku, jak sytuacja wygląda” 

– napisała kobieta na oficjalnym profilu TOZ Zabrze.

Miejscowy Głos Zabrza i Rudy Śl., który nagłośnił sprawę, skontaktował się z drugim z domowników – opiekunów podhalana. Kazimierz Cichoń nie tylko przystał na rozmowę, ale wręcz przyjechał do redakcji, by odpowiedzieć na wszelkie pytania. Zarzekał się, że chce psiaka odzyskać bo kocha go ponad wszystko.

- Robi się z nas bezdusznych właścicieli zwierząt, podczas gdy sami też jesteśmy ofiarami tej sytuacji. Mam wrażenie, że ktoś poluje na nasze psy i próbuje je uśmiercać. Najpierw nagle zszedł z tego świata 11-letni kaukaz. Pomyślałem, że to ze starości. Ale kilka dni później śmierć dosięgła 1,5- rocznego innego naszego kaukaza. Zgłosiłem swoje podejrzenia na policję, ale nic w zasadzie nie zrobili. Stwierdzili, że może pies się zatruł nieświeżym jedzeniem. Nie przejęli się nawet tym, że ktoś przestrzelił szybę mojego samochodu. A na kilka dni przed kłopotami podhalana ktoś przerzucił nam przez ogrodzenie mięso nafaszerowane gwoździami. Jako dowód mam nawet swój wpis z portalu społecznościowego, w którym przestrzegałem innych mieszkańców Maciejowa przed tym szaleńcem 

– opowiada Cichoń.
Upiera się przy tym, iż podhalan nie miał u niego tak dotkliwych obrażeń, jak ujawnione potem w publikacjach zdjęciowych TOZu. 

- W niedzielę zauważyłem drobną zmianę wokół karku, ale po rozmowie telefonicznej z weterynarzem uznaliśmy, iż sprawa nie wymaga pilnego działania. Miałem na spokojnie wybrać się na konsultację z psem 

– twierdzi Cichoń. I podkreśla, że wyznaczył 7 tys. złotych nagrody dla osoby, która wskaże sprawcę oblania psa kwasem. Twierdzi, że osobiście z nim się porachuje.

- Nie mam pojęcia komu zaszedłem za skórę i kto próbuje w tej sposób z nami walczyć. Ale dojdę w końcu prawdy 

– uważa zabrzanin. Zapewnia, że sam – jako zwykły górnik - nie utrzymuje żadnych podejrzanych kontaktów i nie ma nic wspólnego z działalnością przestępczą. Wyklucza więc jakiekolwiek rozrachunki członków gangów.

Tymczasem Agnieszka Żyłka, rzecznik prasowa zabrzańskiej komendy policji kategorycznie zaprzecza informacjom i interpretacjom podawanym przez Cichonia. Zwłaszcza tym, o bagatelizowaniu zgłoszeń zabrzanina.
- Nigdy nie poinformował nas o śmierci starszego psa i swych niepokojach. Owszem, zgłosił nam interwencyjnie rzekome otrucie młodego kaukaza, ale gdy przyszło co do czego, to nie stawił się w komisariacie celem złożenia oficjalnego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i wbrew własnym zapowiedziom, nie dostarczył wyników badan zwłok tego psa. Z kolei w sprawie przestrzelenia mu tylnej szyby samochodu z broni pneumatycznej, wręcz wycofał swoje zawiadomienie w tej sprawie i wniosek o ściganie sprawcy. Mamy to na piśmie 
– podkreśla przedstawicielka policji.

Po zawiadomieniu o podejrzeniu znęcania się nad zwierzęciem złożonym przez inspektorów TOZ, policja zamierza teraz bardzo skrupulatnie przyjrzeć się wszystkim wątkom tej zagadkowej historii. Także tym, w którym mężczyzna nie wykazywał zaangażowania w tropieniu sprawcy przestępstw na jego szkodę. Ale on sam też może liczyć się z kłopotami, bo nawet jeśli to ktoś trzeci oblał psa żrącą chemią, to on jako jego właściciel miał obowiązek zabrać czworonoga do weterynarza, a nie poprzestawać na telefonicznej konsultacji.

 – Skoro w krwawiącym ciele zdążyły się wylęgnąć larwy much, to znaczy, że ta sytuacja musiała trwać w czasie. Takie cierpienie zwierzęcia nie pozostanie bez naszej reakcji!

– podkreśla policjantka.
Przemysław Jarasz


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe