Kontynuuję myśli z ubiegłego tygodnia na temat współpracy państwa polskiego z jego 20-milionową diasporą, bo tak w profesjonalnym języku należy określać Polonię, emigrację i Polaków żyjących poza granicami kraju. Należy sobie zadać pytanie, czy zaproponowanie Polonii jednego senatora w polskim parlamencie to wystarczające rozwiązanie? W dodatku nie ma żadnych regulacji prawnych co do umocowania tej nowej pozycji w aspekcie prawnym.
Z aktualnej sytuacji prawnej wynika, że pieniądze na kampanię wyborczą nie mogą pochodzić z zagranicy. Jest to więc wyraźny absurd, bo polonijny senator mieszka, pracuje i działa w organizacjach polskich, ale zarejestrowanych za granicą. To jak Polonia ma w końcu finansować swoich kandydatów? Dlaczego głosowanie musi się odbywać według patologicznego systemu, w którym cała Polonia i Polacy za granicą głosują na kandydatów z konkretnego okręgu warszawskiego. Absurdem, jak pisałem wcześniej, jest zlikwidowanie, a w praktyce pozbawienie nas prawa wyborczego poprzez wyeliminowanie głosowania korespondencyjnego. Dla mnie, osoby mieszkającej w Kansas, zapewnienia polskich konsulów, że nikt mnie nie pozbawił prawa wyborczego, bo przecież zawsze mogę wsiąść do samolotu z Manhattan, Kansas, polecieć do Dallas, Teksas, a z stamtąd to już tylko krótki lot do Huston, Teksas. Zawsze podziwiałem polską logistykę, zwłaszcza po tym, jak karty do głosowania przychodziły pocztą jakieś dwa tygodnie po wyborach. Od pewnego czasu dorobiłem się w poważnym polskim banku konta, ale nie mogę potwierdzić SMS-em żadnej transakcji, bo polski bank wysyła SMS-y tylko do Europy, a nie do USA. Podobnie ma się sytuacja z Polonusami, którzy posiadają nieruchomości w Polsce, które remontują i płacą w Polsce podatki. Nie można niczego załatwić, bo polskie banki owszem chcą nasze pieniądze, ale nie traktują nas poważnie. Ciekawe, ile razy, spacerując po jakimś tam mieście, potraficie się zastanowić, ile z tych domów należy do Polonusów? Wszystkim tym, którzy podważają w Polsce nasze prawa do integracji z resztą narodu polskiego, odpowiadam: spytajcie żołnierzy Błękitnej Armii, a zwłaszcza ochotników ze Stanów Zjednoczonych, dlaczego przepłynęli ocean, aby poświęcić swoje życie dla Niepodległej? To o nich musicie pamiętać, mówiąc źle o nas po lewej, a ostatnio nawet po prawej stronie sceny politycznej.
W swoich artykułach od kilku lat piszę o wielkim potencjale Polonii na całym świecie, który jest skutecznie blokowany przez okrągłostołowy układ. Co roku nasze dzieci kończą renomowane amerykańskie uniwersytety, ale jak na razie nie ma dla nich żadnej propozycji. Czym więc różni się absolwent dyplomatycznej szkoły Geremka od polonijnego absolwenta np. Loyola University? Który z nich mógłby pełnić swoją misję w konsulacie bardziej efektywnie? Jeśli chodzi o pozytywne przykłady działań integracyjnych na linii Polonia – państwo polskie, to można ich się doszukać w historii II RP. Sam Paderewski i wielu członków poszczególnych rządów było polskimi emigrantami, ale wtedy była wola integrowania narodu polskiego. Dziś samo pojęcie „polski naród” budzi w niektórych politykach niechęć bądź po prostu lęk. Pamiętajmy, że Polonia na całym świecie dysponuje ogromnym potencjałem, który może zmienić wizerunek Polski w strategicznych krajach dla naszej Ojczyzny. Do tego potrzebna jest wola i odwaga polityczna. Z drugiej strony wyłania się lider, który może ten proces wprawić w ruch.
Napisz do mnie:
[email protected] Waldemar Biniecki#REKLAMA_POZIOMA#